Friedrich Nietzsche
Fryderyk Nietzsche urodził się w 1844 roku, żył do 1900 roku, wychowywał się w saksońskim mieście Rocken, jego ojciec był pastorem, tak więc Nietzsche został wychowany w atmosferze religijnej opartej zapewne na autorytecie ojca. Po śmierci ojca wychowywany przez babkę, matkę, dwie ciotki, stąd pewnie pogarda kobiet. Studiował teologię i filozofię w Bonn, następnie w Lipsku literaturę klasyczną. W 19869 roku Nietzsche otrzymał stanowisko katedry filologii klasycznej w Bazylei.
W 1880 rezygnuje z katedry ze względu na nasilające się objawy choroby. Dwa lata później poznaje Finkę, w której się zakochuje, jednakże nie udaje mu się jej poślubić. Załamanie zdrowia Nietzschego nastąpiło w styczniu 1889, kiedy to został częściowo sparaliżowany. Oślepły, wyniszczony przez chorobę umiera samotnie w Weimarze dnia 25 sierpnia 1900 roku.
"Gdzie jest Bóg? Powiem to wam! Zabiliśmy go. Ty i ja! My wszyscy jesteśmy jego, mordercami! Ale jak tego dokonaliśmy? Czy byliśmy zdolni osuszyć całe morze? Dokąd zmierzamy? Czy nie błądzimy, jakbyśmy się poruszali przez ogromną Nicość? Bóg zmarł! Bóg pozostanie zmarłym! Jakże pocieszamy sami siebie, my mordercy wszystkich zabójców? Czy wielkość tego czynu nas nie przerasta? Czy po to, aby okazać się jedynie jego godnym, nie powinniśmy sami stać się bogami? Nigdy nie było większego czynu i ten, kto narodzi się po nas, z woli tego właśnie czynu należy do historii bardziej wzniosłej niż całe dotychczasowe dzieje" (Ecce homo, ed. Schlechta, t. H, s. 127).(R. Palacz, Klasycy filozofii, Warszawa 1987, s. 193.)
Jego postawa była całkowita negacją chrześcijaństwa. Bóg został wynaleziony przez człowieka i wraz z nim dzieli swoje losy, jego bycie jest tak niepewne jak i dzieła człowieka.
Jego główne dzieła to:
Narodziny tragedii (1869),
Niewczesne rozważania (1870-1872),
Ludzkie, arcyludzkie (1878),
Jutrzenka (1881),
Wiedza radosna (1882),
Tako rzecze Zaratustra (1883-1884),
Poza dobrem i złem (1886),
Z genealogii moralności (1887) i wydane po śmierci Nietzschego
Ecce homo (1908).
"W hasłach Nietzschego przejawiał się niewątpliwie wpływ dzieł Karola Darwi-na i Herberta Spencera, z których zaczerpnął apoteozę życia jako najwyższej wartości. Z tym zastrzeżeniem, że tylko wyjątkowo życie jest zwykłą walką o byt, gdyż przy bliższym spojrzeniu widzimy, że ma ono walory głębsze, ma swój cel, wyższy ponad walkę o własny byt. Myśl ta, aczkolwiek nienowa, wiodła jednak do nieoczekiwanych wniosków. Przewartościowanie wszelkich wartości ma bowiem doprowadzić do nadczłowieka, którego w jakimś sensie można wyhodować. Nietzsche jednakże apelował do czytelników, aby sami, własnym wysiłkiem kształtowali swe przeznaczenie i sposób widzenia świata. Nie był nietolerancyjny, chciał przede wszystkim zdobyć sobie zwolenników myślących samodzielnie, a nie pod przymusem chwili. Ale o tym nie pamiętano. Nie dziwmy się, że właśnie do tych idei nawiązali faszyści niemieccy, którzy cechy nadczłowieka sprowadzili do cech antropologicznych, odrzucając z ideału filozofa elementy dla siebie niewygodne. Nietzsche bowiem uważał, że nad-człowiek będzie działał przede wszystkim w świecie wartości kulturowych, a nie politycznych. Nie posługiwał się również pojęciem rasy w znaczeniu używanym przez jego późniejszych fałszywych interpretatorów, była ona w jego , ujęciu przede wszystkim zespołem cech psychologicznych i fizjologicznych. ! Nadczłowiek zaś mógł się pojawić dopiero wtedy, gdy umierało państwo. \ Koncepcja nadczłowieka zawiera wiele niejasności, była to raczej mglista wizja, a nie plan konkretnego działania. Nie może także Nietzsche odpowiadać za grzechy swoich późniejszych niemądrych komentatorów, którzy zapomnieli o jego krytyce ducha niemieckiego, ożywianego jedynie przez marne gazety i piwo." (R. Palacz, Klasycy filozofii, Warszawa 1987, s. 198.)
"Poza dobrem i złem."
Zdania i potrącenia
63. Kto jest nauczycielem do głębi duszy, ten wszystkie rzeczy bierze poważnie jeno ze względu na swych uczniów — nawet siebie samego.
65. Czar poznania byłby niewielki, gdyby na drodze do niego nie trzeba było tyle pokonywać wstydu.
67. Kochać jednego jest barbarzyństwem: gdyż dzieje się to ze szkodą wszystkich innych. Nawet gdy się kocha Boga.
69. Źle ten przypatrywał się życiu, komu nie zdarzyło się widzieć raki, która w dobrotliwy sposób — zabija.
70. Gdy ma się charakter, ma się także typowe w swym życiu zdarzenia, które wciąż się powtarzają.
71. Mędrzec jako astronom. Dopóki odczuwasz gwiazdy jako coś «nad sobą», dopóty nie posiadasz ty jeszcze wzroku mędrca.
72. Nie siła, lecz trwałość szczytnych odczuwań szczytnego tworzy człowieka.
73. Kto swój ideał osiąga, ten wyrasta już tym samym ponad niego.
73a. Niejeden paw ukrywa pawi swój ogon przed spojrzeniami innych i zwie to swoją dumą.
74. Człowiek genialny bywa nieznośnym, jeśli nie posiada ponadto dwóch jeszcze co najmniej zalet: wdzięczności i czystości duchowej.
76. W pokojowych okolicznościach napada wojowniczy człowiek na siebie samego.
77. Zasadami swymi pragnie się swe nawyknienia poskromić albo usprawiedliwić, albo uczcić, albo zelżyć, albo utaić — dwóch ludzi o jednakowych zasadach pragnie zatem prawdopodobnie przecież czegoś zasadniczo różnego.
78. Kto gardzi sobą samym, ten podważa jednakże jeszcze siebie jako wzgardziciela.
79. Dusza, która wie, że jest kochana, ale sama nie kocha, wyjawia swój osad — najgłębszy jej pokład wypływa na wierzch.
81. Straszna to rzecz umrzeć w morzu z pragnienia. Mu-sicież waszą prawdę aż tak przesalać, by nie gasiła już nawet pragnienia?
82. «Współczucie względem wszystkich» byłoby srogością i tyranią względem ciebie, mój panie sąsiedzie!
83. Instynkt. Gdy gore dom, zapomina się nawet o obiedzie. — To prawda: ale zjada się go potem na zgliszczach.
88. Bardzo roztropnym ludziom poczyna się niedowierzać, gdy popadają w zakłopotanie.
89. Straszliwe przygody nasuwają domysł, czy ten, kto ich doznał w życiu, sam nie jest czymś straszliwym.
92. Któż gwoli swej dobrej opinii nie poświecił już kiedyś — siebie samego?
93. W poufaleniu się z ludźmi nie ma zgoła nienawiści do ludzi, ale dlatego właśnie za wiele pogardy dla ludzi.
94. Dojrzałość męska: znaczy to odzyskać powagę, jaką się miewało przy zabawie za lat dziecięcych.
98. Gdy się tresuje swe sumienie, to, gryząc, całuje nas ono zarazem.
"Tako rzecze Zaratustra""
Nadczłowiek.
Zaratustra jednak spoglądał na lud i dziwił się. Po czym rzekł tymi słowy: Człowiek jest liną rozpiętą między zwierzęciem i nadczłowiekiem, liną ponad przepaścią.
Niebezpieczne to przejście, niebezpieczne podróże, niebezpieczne wstecz poglądanie, niebezpieczne trwożne zachowanie i zatrzymywanie się.
Oto co wielkim jest w człowieku, iż jest on mostem, a nie celem; oto co w człowieku jest umiłowania godnym, że jest on przejściem i zanikiem.
Kocham tych, którzy żyć nie umieją inaczej, jeno zachodząc, albowiem oni są tymi, którzy przechodzą.
Kocham wielkich wzgardzieieli, gdyż to są wielcy wielbiciele i Strzały tęsknoty na brzeg przeciwny.
Kocham tych, którzy nie szukają aż poza gwiazdami powodów, aby zaniknąć i ofiarą się stać, lecz ziemi się ofiarują, aby ziemia własnością nadczłowieka kiedyś się stała.
Kocham tego, który żyje, aby poznawał, i który poznawać chce, aby kiedyś nadczłowiek żył. Tako pragnie on swego zaniku.
Kocham tego, który pracuje i odkrycia czyni, aby nadczłowiekowi dom wystawił oraz mierzwę, zwierzę i roślinę jemu zgotował: gdyż tako chce an, swego zaniku.
Kocham tego, który cnotę swą kocha: gdyż cnota jest wolą zaniku i strzałą tęsknoty.
Kocham tego, który ani kropli ducha sobie nie pozostawia, lecz chce być całkowicie duchem swej cnoty: tako przekracza on most jako duch.
Kocham tego, co ae swej cnoty czyni skłonność ducha i przeznaczenie własne: i tako kwoli swej cnoty choe żyć jeszcze i przestać już żyć.
Kocham tego, co nie chce zbyt wielu cnót posiadać. Jedna cnota jest większą cnotą niźli dwie, albowiem bardziej staje się ona onym węzłem, na którym zawiesza się przeznaczenie.
Kocham tego, czyja dusza udziela się rozrzutnie, który daleki nie chce i nie zwraca: gdyż on obdarza ustawicznie, i siebie zachować nie pragnie.
Kocham tego, który wstydzi się, gdy kości jemu na szczęcie padną, i pyta: — zalim jest fałszywym graczem? — gdyż zaginąć chce.
Kocham tego, który złotymi słowy swe czyny uprzedza zawsze więcej dotrzymuje, niźli był obiecał: gdyż on swego zaniku pragnie.
Kocham tego, co przyszłych usprawiedliwia i przeszłych wyzwala: gdyż on chce od współczesnych zaginać.
Kocham tego, co Boga swego gromi, ponieważ Boga swego kocha: gdyż on od gniewu swego Boga zaginąć musi.
Kochani tego, czyja dusza jest głęboka, nawet poranioną będąc, i którego drobne nawet przejście zgubić może: gdyż chętnie przez most on przechodzi.
(M. Łojek, Teksty filozoficzne dla uczniów szkół średnich, Warszawa 1987, s. 264-267.)