Na ile "naturalny" może być kosmetyk?
poniedziałek 14 wrzesień 2015
Nieporozumienia dotyczące definicji „naturalnych” kosmetyków narastają od lat. Choć nie ma jednoznacznej definicji określającej ten typ produktów, wyznacznikiem bywa najczęściej zawartość znajomych ekstraktów, jak te z rumianku, lawendy, róży czy aloesu. By lepiej poznać zawartość kosmetyku, musimy jednak zaznajomić się z kilkoma mniej oczywistymi nazwami. Które – w związku z narzuconą obowiązującym prawem terminologią – bywają dla nas zupełnie niezrozumiałe.
Sprawę komplikuje fakt, że większość składników zapisana jest w łacinie (choć w dużej części nazwy posiadają polskie odpowiedniki). Pozostańmy więc przy uniwersalnej pisowni. Przykładowo zatem: bardzo często dodawany do kosmetyków antyoksydant, witamina E, to na opakowaniu „tocopherol”. „Azulene” i „bisabolol” pozyskiwane są z rumianku, a „allantoin”, stosowana do regeneracji skóry, pochodzić może z żywokostu.
Choć wyciągi z roślin bywają podstawą naturalnych produktów, nie mogą być ich jedynym składnikiem. Kosmetyki muszą choćby w niewielkich ilościach zawierać stabilizatory, substancje zmiękczające, powierzchniowo czynne i jakieś formy konserwantów. Stąd zamieszanie w dyskusji na temat produktów „naturalnych” – ich efektywność może zależeć od składników z koszyczka Matki Natury, ale jego działanie wzmacniane i stabilizowane jest poprzez dopełnienie substancjami syntetycznymi. Każdy „naturalny” kosmetyk jest zatem mieszaniną tych pierwszych i drugich.
Sporną kwestią jest na przykład użycie w produktach pochodnych ropy, która kojarzy nam się raczej z czarną trucizną, oblepiającą bezsilne ptaki morskie. Tymczasem substancje z niej pozyskiwane są nie tylko perfekcyjnie oczyszczone, ale niezbędne w wytwarzaniu innych składników. Az 80% wszystkich popularnych składników kosmetyków pochodzi przynajmniej w części z ropy naftowej. I są to nazwy nam znane, bo zaczynające się od członów propyl-, methyl-, lub kończące na –eth czy –ene.
Konserwanty
Konserwanty, które hamują rozwój niebezpiecznych bakterii, grzybów i pleśni są, niestety, niezbędne. Istnieją naturalne substancje, które potrafią wstrzymać namnażanie mikrobów, jak olejki eteryczne czy wyciąg z pestek cytrusów. Te najpopularniejsze to parabeny, potassium sorbate i phenoxyethanol – zawsze opisane na opakowaniu. Nie mają one dobrej sławy, choć stosowane są w dobrych kosmetykach w niewielkich ilościach. Niestety, nierzadko koniecznością jest stosowanie kilku z nich jednocześnie, również z kosmetykach „naturalnych”, co może sprawiać problem osobom skłonnym do alergii. Na to zawsze musimy być wyczuleni. Tym bardziej jednak, gdy w grę wchodzą składniki pochodzenia roślinnego.
Czasem substancje czynne preparatu spełniają również rolę konserwantu. Jest tak w przypadku witaminy C i beta-karotenu. Jakkolwiek, jakaś forma ochrony produktu przed mikrobami obecna jest w każdym kosmetyku, jaki znajdziemy na półce w sklepie.
Całkowicie naturalne kosmetyki, nawet gdyby istniały, byłyby zupełnie niepraktyczne. Pomyślmy o koszyku z owocami i warzywami, przechowywanym w łazience - jak długo zachowałyby tam świeżość?
Na koniec – choć olejki roślinne brzmią na opakowaniu lepiej, dwa oleje silikonowe - dimeticone (PDMS) i cyclometicone okazały się zdecydowanie bardziej korzystne dla skóry. Pojawiają się one w 80% wszystkich produktów kosmetycznych, choć niewielu z nas o nich słyszało. Dzieje się tak głównie z powodu małej atrakcyjności marketingowej tych substancji – zdecydowanie lepiej działają na wyobraźnię rośliny, terapie tlenowe czy setki innych -bardziej lub mniej wiarygodnych - haseł reklamowych.
Pamiętajmy zatem – im więcej „naturalnych” składników w kosmetyku, tym mocniej musi być on chroniony przed bakteriami i grzybami. Nie mówimy tu oczywiście o butikowych produktach z kilkudniowym terminem przydatności. Wszystkie jednak, które znajdziemy w sklepie, muszą spełniać normy bezpieczeństwa. A to oznacza konieczność zastosowania konserwantów. Czy są to konserwanty mniej lub bardziej naturalne, zależy często od klasy kosmetyku. Znajomość przynajmniej części tych składników nie tylko poszerza naszą wiedzę, ale może pomóc nam uniknąć wielu nieprzyjemnych niespodzianek.
Na podst. BeautyMagOnline, oprac. M.D