Pękający tynk na nierównym suficie
Pękający tynk na nierównym suficie |
---|
Miałem szczęście do kilku ekip (budowa systemem gospodarczym) ale nie do tynkarzy. Jak tylko weszli, wyłapali nierówność spodniej powierzchni stropu – sporą, bo 4 cm w kuchni, która ma szerokość 3,45 m. Po prostu kuchnia w stanie surowym w jednym kącie była o te 4 cm niższa niż w drugim. Trzeba było coś z tym zrobić, bo w tym miejscu pod sufitem zaplanowaliśmy z żoną równy rząd szafek, od ściany do ściany, więc przy założeniu, że szafki zawisną poziomo, krzywizna sufitu nad nimi rzucałaby się bardzo w oczy. Ponieważ mam klasyczne tynki cementowo-wapienne, panowie stwierdzili, że problem jest żaden – po prostu tynkiem w wyższym kącie bardziej „się podrzuci”. Po „podrzuceniu” warstwa tynku w tym miejscu ma na oko 7-8 cm grubości. Po roku tynk nie wytrzymał chyba własnego ciężaru i zaczął pękać. Tego lata mija drugi rok naszego urzędowania w domu i z niepokojem obserwujemy, jak rysy się wydłużają i pogłębiają – powoli ale systematycznie. Boimy się, że płaty tynku zaczną nam lada dzień lecieć na głowy. Zastanawiam się teraz, gdzie tkwił błąd. Oczywiście w wykonaniu stropu. Ale kto by w zadaszonym domu przebudowywał zabetonowany strop? To nonsens. Co jednak można było zrobić? Może przykręcić od spodu stropu jakieś płaskie wyrównujące kliny? Albo powiesić szafki równolegle do krzywego sufitu. Tylko co z szafkami stojącymi? Krzywić pod nie podłogę, a potem przewracać się zawsze na lewo? To żarty, ale tak poważnie przychodzi mi dziś do głowy jedno rozwiązanie: można było zrobić sufit z gips-kartonów, mocując je z jednej strony kuchni na jakiś dystans. Tylko czemu moi tynkarze mi tego pomysłu nie podrzucili? Ano dlatego, że oni gips-kartonów nie wykonują, więc ubyłoby im 75 m2 zlecenia (płyty trzeba by było położyć na całym suficie parteru, bo to jedna połączona przestrzeń). Chyba jednak będą musieli opanować nową technologię, bo planuję reklamować tynki, a tym razem na żadne „podrzucanie” już się nie nabiorę. |
---|