Indyk. Melofarsa w 2 aktach
Melofarsa, czyli utwór sceniczny o lekkim, błahym charakterze, oparty na komizmie i karykaturze, z wstawkami wokalnymi.
Rzecz dzieje się w romantyzmie. Mrożek dokładnie opisuje jak powinna wyglądać scena – trzy stoły (przy jednym Poeta, przy drugim Chłopi, przy trzecim Śpiący – ten jest najgłębiej i tylko jego sylwetka się zarysowuje), przestrzega przed zbytnim wskazywaniem na farsę poprzez scenografię, można jedynie dodać elementy niesamowitości poprzez np. rozciągnięcie w pionie części składających się na scenografię (jak np. stoły).
AKT I (brak podziału na sceny)
Poeta siedzi przy stoliku, przegląda papiery i książki, które zrzuca na podłogę lub wyrzuca przez ramię. Na scenę wparowuje Rudolf z Laurą na rękach i od progu woła o wodę. Nikt się nie rusza. Zwraca się do poety o pomoc, o to, by zawołał lekarza. Okazuje się, że zarówno lekarz, jak i fleczer nie żyją – popełnili samobójstwo. Nie ma również żadnego znachora, ani oberżysty. Poeta w ogóle nie przejmuje się stanem Laury, jego pomoc polega na tym, ze pozwala Rudolfowi położyć dziewczynę na swoim stole.
Pierwsza rozmowa Chłopów: krowa powiedziała do Marcina, że nie jest dobrze, ale nie dowiedział się co nie jest dobrze, bo krowa żuła siano, a jego nogi rozbolały od stania i wyszedł z obory.
Rudolf oburza się słysząc rozmowę Chłopów, ale Poeta nie reaguje. Okazuje się, że kartki i książki, które przekłada to dzieła klasyków (Mrożek podaje wyimaginowane nazwiska np. Pampula, to mają być ojcowie współczesnej parafilozofii), dzieła, które nie dały ludzkości odpowiedzi na najważniejsze pytania. Rudolf uważa, że Poeta jest nienormalny, bo niszczy pomniki inteligencji. Jak się okazuje zarówno poeta, jak i inni (poeta mówi „my”) w nic nie wierzą, we wszystko wątpią. Nie mają ani celu, ani ochoty, nie zależy im na niczym.
Rudolf z kolei mówi, że posiada kult życia i energii, uważa się za wolnego, a postawę Poety określa jako „godną pogardy”. Zwierza się poecie, że widział jadąc przez wieś dziwne zachowanie indyka, który przystawiał się do kur, a kurom nic to nie robiło. Poeta mówi, że to właśnie ten marazm jest najgorszy, że to jest bunt przeciw rutynie, ale zbyt refleksyjny, by mógł się ziścić. Rozmowę przerywa im okropne rzępolenie na skrzypcach, po czym łoskot straszny i na scenę wchodzi Kapitan ze skrzypcami w ręce. Poeta mówi mu, żeby dał sobie spokój z próbowaniem, dochodzi między nimi do kłótni, w której Poeta wyrzuca Kapitanowi, że próbuje dlatego, że jest postacią nad wyraz prymitywną. Budzi się Laura.
Laura wspomina coś o chatce pustelnika i borze, Rudolf ucisza ją. Dziewczyna dopytuje się kim są Poeta i Kapitan, Poeta informuje ją, że łączy ich jedynie wspólna niedola, wewnętrzna choroba (kuracją dla Kapitana ma być nauka gry na skrzypcach), brak idei. On sam odżegnuje się od zawodu poety, kwitując swoje obecne zajęcie krótko: „Rozmyślam.”
Kapitan opowiada jak zaszedł do knajpy i jak ogarnęło go zwątpienie („pomyślałem sobie: po co? Po co ten pobór… to wszystko…?”), przestało mu się chcieć. Poeta diagnozuje, że jeśli marazm ten dotarł nawet do tak nie wyćwiczonego w autoanalizie osobnika, to już naprawdę źle się dzieje. Kapitan jest jednak naturą czynną, więc próbuje wyrwać się z marazmu grą na skrzypcach (a raczej jej nauką), ale Poeta przegląda go na wylot, mówiąc, że to tylko ubezpieczenie, że w gruncie rzeczy Kapitan nigdy nie nauczy się grać i będzie tym usprawiedliwiał swoją bezczynność. Poeta nie oszukuje się i nie zachowuje pozorów. Okazuje się, że przyjechał w te strony, by zebrać podania ludowe od Chłopów.
Druga rozmowa Chłopów: Maciejowi wpadł do barszczu zaskroniec. I co? I powiedział, że nie będzie jadł. Rozmowa kończy się podobnie, jak poprzednia, pomysłem, by coś przedsięwziąć (w tym przypadku zaorać), ale nikt nie jest chętny.
Rudolf chcąc dać dowód swojej czynności opowiada historię swojej do Laury miłości (jest to wypowiedź stylizowana na wiersz, ale rymy nie są regularne). Ojciec sprzeciwiał się ich miłości, więc Rudolf postanowił wybawić ją z zamku i wspólnie uciec. Otruł psa, ciotce pilnującej ukochanej naciągnął pończochę na głowę i uciekli z Laurą w knieje. Starzec (Pustelnik) do którego dotarli przeklął ich, Laura zemdlała, a resztę historii znamy. Rudolf zarzeka się, że bezczynność go nie dopadnie i nawet, kiedy przyjdzie Książę po niego on się nie ulęknie. Wtem rozchodzi się pukanie do drzwi, Rudolf zdradza objawy strachu:
POETA: Drzwi są otwarte. Teraz już za późno.
RUDOLF: (patetycznie) Nie boję się! Zbyt wielka jest nasza miłość, by ją zasłonić mogły nędzne drzwi! Nawet zamknięte na klucz. (szeptem) Może da się na haczyk?
Rudolf i Laura ukrywają się w kącie, wchodzi Książę (stary) z Pustelnikiem (obdartus straszny i cały zarośnięty). Książę pyta Poetę i Kapitana o parę, Poeta udaje, że opuścili już galeryjkę. Obaj informują przybyłych, że nic im się nie chce. Książę rozumie to, ale jednocześnie zauważa, że jednak podjęli się działania ukrywając zbiegów (domyślił się tego), uważa, że to wina Laury, że zaczęli wychodzić z marazmu i bardzo go to martwi. Książę również wie, że wszystkie idee i wartości upadły, że ogólny „dekadentyzm” panuje na świecie. Jak się okazuje znalazł jednak na to lekarstwo – jedyną dziedziną, w której ludzie nie czują marazmu jest miłość. Ponieważ jednak dookoła pełno psychoanaliz i trójkątów, Książę wpadł na pomysł, że ożeni się z Laurą i da przykład poddanym, ale Laura uciekła. To podsunęło mu pomysł na stworzenie Pary Kochanków Państwowych, którzy reprezentowaliby miłość romantyczną.
KSIĄŻĘ: Taka miłość, zupełnie prawdziwa, a jednak godna zalecenia i upowszechnienia, mogłaby spełnić dużą rolę w dobie, kiedy doceniamy sprawę miłości w skali ogólnej, kiedy chcemy powołać coś w rodzaju Ministerstwa Sentymentu…
Na te słowa stanowczo protestuje Pustelnik, który chce utrzymać świat w normie i dlatego doniósł na zbiegów Księciu, myśląc, że ten ich ukaże. Księciu zależy na dobru ludzkości. Laura wzdycha i to ujawnia parę kochanków. Rudolf mierzy do Księcia z dwóch pistoletów, Książę rozpoczyna pertraktacje. Laura w końcu wścieka się, że Rudolf traktuje ją jak rzecz, cały czas podkreślając, że należy do niego. Dochodzi do kłótni Laury z Rudolfem, kłótni zupełnie bezsensownej, Laura policzkuje Rudolfa za to, że (w jej mniemaniu) jest zazdrosny o Księcia, obraża się, gdy Rudolf zapewnia ją, że nie jest głupia i oburza, gdy ten nazywa ją kobietą. Zadaje też niedorzeczne pytania (co by było, gdyby wyrosły jej wąsy). Rudolf zupełnie nie wie jak się zachować.
Trzecia rozmowa Chłopów: krótka historia o takim jednym, co był silny w rękach i gdy się zdziwił, chwycił się za głowę, która została mu w rękach. Konkluzja: silny był w rękach, ale słaby w szyi. Koniec ten sam („może by coś skosić?”)
AKT II
„Trwa jedność akcji, miejsca i czasu”
Książę ubolewa nad stratą swojej Pary Państwowych Kochanków, a sytuacje wykorzystuję Poeta, który proponuje Laurze ramię i rozmowę na osobności. Kapitan jest przerażony i rozmawia z poetą, czy aby na pewno wciąż nic mu się nie chce i czy aby na pewno wciąż jest wątpiący. Poeta uspokaja go, że jak najbardziej, ale nie jest to przekonujące (choć Kapitanowi chyba wystarcza). Kapitan boi się, że jemu wciąż się nie chce, a nie chciałby zostać w tym marazmie sam. Laura i Poeta rozmawiają, Poeta jest zamyślony (Mrożek porównuje go do Mickiewicza na znanym obrazie), Laura rozpoczyna rozmowę. Dochodzi do wniosku, że ją i Poetę łączy jakieś nadrzędne porozumienie.
Czwarta rozmowa Chłopów: jeden z nich spotkał raz babę na cmentarzu, która miała nogi w kałamarzu, aż przyszedł duch, walnął babę w brzuch, baba w krzyk, a duch znikł. Koniec ten sam („a może coś by wyhodować?”)
Rudolf przechadza się nerwowo wzdłuż sceny, w końcu dochodzi do niego Kapitan, obaj martwią się o rozmowę Poety z Laurą. Rudolf zasłyszał strzępki rozmowy i zdaje Kapitanowi relację. Poeta i Laura kontynuują, Laura mówi, że to pięknie być poetą, Poeta odpowiada, że to właśnie poetów najczęściej dopada dolina i że żadna kobieta jeszcze nie zapełniła pustki, Laura twierdzi, że po prostu nie spotkał właściwej. Rudolf wskakuje Kapitanowi na plecy (rozmawiający są na galeryjce, wyżej od sceny) i biegną pod balkonik, żeby podsłuchać. Poeta przyznaje, że trawi go męka istnienia, Laura przyznaje, że również cierpi. Kapitan słowa o cierpieniu Poety przyjmuje za zdradę. Laura kładzie Poecie rękę na czole, ten odczuwa ulgę. Przestają mówić
Kapitana odciąga spod galeryjki Książę. Obgadują Poetę. Tymczasem Rudolf pozbawiony pleców Kapitana tworzy rusztowanie ze stołu i krzesła i wspina się na nie, by podglądać Laurę i Poetę. Kapitan spycha go ze stołka i sam włazi. Widzi, jak Laura kładzie na czole Poety obie ręce i wścieka się, uznając to za zdradę. Rudolf rozpacza z powodu Laury, Kapitan z powodu Poety. Rudolf chwyta skrzypce Kapitana i zaczyna grać „Marzenie o miłości”. Poeta i Laura tańczą. Książę próbuje zapobiec spiknięciu się tej pary (i graniu Rudolfa, które do tego prowadzi), bo uważa, że Poeta jest zbyt niestały, by być częścią Państwowej Pary Kochanków. Książę próbuje przekonać Kapitana, by odbił Laurę Poecie. Udaje mu się to (ma to być ze strony Kapitana zemsta na Poecie). Kapitan chce wyrwać Laurę na siłę i męstwo, ale Poeta używa swojej poetyckiej mowy i tańca, by odciągnąć jej uwagę, a gdy mu się to udaje, wychodzi z niego przebrzydły facet, który poirytowanym głosem poucza dziewczynę jak ma cerować jego skarpetki, jak przyrządzać jajecznicę i żeby nigdy nie robiła mu wymówek, kiedy wraca późno do domu. Laura zdaje się tego nie słyszeć i wciąż wspomina poetyckie słowa, ale jest smutna i zrezygnowana. Kapitan zapomniał przedstawić się Laurze jako człowiek dobrego humoru, wraca więc, by opowiedzieć kawał. Nikt jednak nie reaguje tak, jakby chciał, więc rezygnuje. Między Laurą a Poetą zaczyna się psuć, kłócą się, Poetę najbardziej ubodło oskarżenie go o udawanie. Tymczasem Rudolf nazywa go z dołu grafomanem i to doprowadza do pojedynku między nim a Poetą. Laura namawia Kapitana, by zagrał jej na skrzypcach, pobudza jego wiarę w to, że potrafi grać (chociaż to wierutne kłamstwo) i odchodzi dalej. Nagle, przed rozpoczęciem pojedynku, okazuje się, że Laura odeszła zupełnie i zniknął też Śpiący. Pojawia się Pustelnik, który prosi Księcia o posadę kapelana, Rudolf chce zostać kapitanem, Poeta prosi Kapitana, żeby zagrał na skrzypcach, mówi o tym, że jego poglądy ewoluowały i że nie można osądzać czy Kapitan grać umie, czy nie. Poeta organizuje koncert Kapitana.
Piąta rozmowa Chłopów: jeden z Chłopów opowiada, że ożenił kurę z indykiem, a kura ta zniosła jajko w kształcie stożka. Wykłada jajko na stół i wszyscy Chłopi czekają, aż z jajka coś się wykluje.
Kapitan okropnie gra, kurtyna zapada.