Problematyczny praszczur, magisterka, magisterka, POZYCJE DO MAGISTERKI


Problematyczny praszczur

Stary jak ludzka mowa pisze Melchior Wańkowicz. Ów cytat, wyeksploatowny w wielu teoretycznych opracowaniach nie traci nic ze swej trafności.

Wańkowicz stawia gatunek w roli praojca (prawdopodobnie i po to, by nieco utrzeć nosa pogardliwie spoglądającym nań literatom), bedącego zaczątkiem dla wszsytkich innych.

Intuicyjnie, takie rozumienie można odczytywa już opierając się na etymologii nazwy. Reportare, to łacińskie odnosić. Wskazuje to bezsprzecznie na długi i bogaty żywot. Żywót - znów wtórując Wańkowiczowi - sięgający czasów, gdy pierwszy troglodyta przyniósł informację o pasących się na polanie mamutach. Żywot równy wiekowi ludzkiemu, zakładając iż nieodłaczną ludzką aktywnośćią, jest wzajemne informowanie, dzielenie się wiedzą i podejrzeniami z drugim osobnikiem.

Ów wskazywane wyżej początki to oczywiście formy zarodkowe, pierwotne, w których tożsama jest idea - informowania, donoszenia, dzielenia się własną wiedzą i doświadczeniem.

Nieco bardziej konkretnych początków - jak twierdzą badacze - doszukiwać można się już w świecie starożytnym. Już w eposach Homera, w których świat bogów i herosów splata się ze światem ludzi, odnaleźć można obszerne partie dokumentujące ważne wydarzenia historyczne i życie codzienne Greków. - pize w swym dziele Marian Dzięglewski. Krzysztof Kąkolewski wskazuje, iż niektórzy jako reportaż traktują dzieła Cezara i Pliniusza Młodszego, inni z kolei początków upatrują w wieku XVI. Niewatpliwie warto zwrócić uwagę na znaczenie rewolucji przemysłowej. Wszak owo donoszenie, od samego początku związane było z przenoszeniem - opowiadania, listy, pamiętniki. Zmiany cywilizacyjne, jak pisze Kąkolewski wzmacniają głód informacji, dzięki czemu rodzi się prasa, pociągając za sobą narodziny reportażu, w najprostszym, najbliższym intuicyjnemu rozumieniu znaczeniu.

Oczywiście ogromne znaczenie dla szeroko pojętej literatury faktu miala wojna. Kąkolewski wskazuje na zasadniczą zmianę kontekstu - na szarego, przeciętnego człowieka, który sam staje się bohaterem. Wojna powstawiła miliony ludzi w sytuacji graniczej, w sytuacji walki o każdodniowe przetrwanie, w zgodzie z wlasna godnością i sumieniem. Ludzie chcieli czytać o tym, w czym brali udział, co było bliskie i ważne, a jednoczesnie dotykało globalnej skali niezliczonej liczby jednostek, z których każda stawała się znakiem na kartach piszącej się historii.

Na nieco inne powody eskalacji literatury faktu, wskazuje w swej Afryce Kapuścińskiego Ewa-Chylak Wińska wskazujące na swositą detronizację fikcji: Zrodziła się nieufność wobec zmyśleń. Odbiorca chciał móc identyfikować się z bohaterem, o którym czyta. Potrzebował prawdy o człowieku, nie tylko po to, by zrozumieć samego siebie, ale i po to, by odnaleźć właściwe miejsce w rzeczywistości (…) To właśnie umożwliwiał czytelnikom reportaż (…) Idealnie wypełnił lukę po skompromitowanej, samounicestwionej prozie fabularnej (…)

W obliczu przytoczonych wyżej inormacji, nieco kuriozalnym wydaje się fakt, iż w obliczu tak długiej historii gatunku (podlegającego co prawda znacznej ewolucji od swych form pierwotnych), reportaż wciąż nastręcza rozmaitym badaczom i metodologom mnożących się problemów. Tymbardziej, iż jego popularność nie ulga najmniejszej wątpliwości.

A jednak mimo tak bujnego rozwoju, reportaż stanowi wciąż swego rodzaju zagadkę. Wybuchające raz po raz dyskusje i spoty ujawniają rozbieżności poglądów w podstawowych dla wiedzy o tym gatunku sprawach.

Spory, o których pisał Jacek Maziarski, regularnie odnawiane i odżywiane, nie prowadzą jednak do konkluzji pozwalających, po wielu latach aktywnych, żmudnych analiz, na stworzenie jednej trafnej definicji. Co więcej, wielu znakomitych teoretyków, neguje sensowność takiego działania. Bądź traktując je jako manię szufladkowania i typologizywania, bądź, stojąc na stanowisku zwiątpienia w wymierne efekty działań.

Najczęściej spotykanym dookreśleniem wydaje się być enigmatyczna etykieta „gatunku pogranicza”. Powtarzana jak mantra, wreb pozorom, wcale nie ułatwia wyjaśnienia metdologicznych zawiłości. Co więcej - stawiając reportaż w świetle zainteresowania dwóch nauk - literaturo- i prasoznawstwa, czyni poszukiwania poprawnej definicji, jeszcze bardziej karkołomnymi.

Gatunek pogranicza

Pojęcie mgliste i niedookreślone, przed którego dosłownym traktowaniem ostrzega w swej Anatomii reportażu Jacek Maziarski. Pojęcie to przyjmowane bezlefksyjnie degraduje reportaż stawiając go w roli „czegoś pomiędzy”, nie zasługujące na autumomię.

Melchior Wańkowicz, cytując Wiesława Górnickiego pisze: Pora byłaby już zauważyć, że narodziła się nowa, wielka dziedzina piśmiennictwa pozaliterackiego, rządząca się własnymi prawami, która nie jest ani lepsza ani gorsza.

Z racji swego pogranicznego położenia, czerpiącego z tradycji literatury i dziennikarstwa, reortaż pozostaje w polu zainteresowania dwóch dziedzin nauki - praso- i literaturoznawstwa. Badacze związani z tym ostatnim, długo bronili się przed przyjęciem problematycznego gatunku w obręd własnych badań. Traktując go, jako gorsze dziecko literatury, jako zwyczajne rzemiosło, wypychali go poza horyzont swoich zainteresowań. Nie zmienia to faktu, iż zarówno jedni, jak i drudzy, bez mrugnięcia okiem roszczą sobie prawo do krytykowania, oceniania i komentowania. Do rozważań nad reportażem skłaniają się najwięksi, najbardziej docenieni, o czym świadczyć może definicja zawarta w Zarysie Teorii Literatury Michała Głowińskiego, będącego bodaj najbardziej rozpowszechnionym podręcznikiem studentów polonistyki.

Badania nad reportażem, podlegającym nieustannej wiwisekcji, wzbudzają wiele kontrowersji. Bez problemu wskazać można dwie osie gorących sporów - oscylujących wokół problemów literackości i prawdziwości gatunku.

Poczynając od pierwszej wspomnianej kwestii, wielu badawczy przez serce gatunku pogranicza poprowadzić znaczący podział - oddzielająć reportaż literacki od dokumentarnego. Zasadnicze pytanie jednak brzmi - jakie proporcje pozwalają na określenie, iż w danym utworze wystąpiła wystarczająca ilość środków stylistycznych przypisanych literaturze? Jakie natężenie metafor, porównań czy powtórzeń jest w stanie pozwolić, by z czystym sumieniem zadecydować o wrzuceniu danego utworu w szufladę z etykietką „literacki”. Niektórzy odpowiadają wprost - jest to niemożliwe, i prawdziwie bezcelowe:

Kiedy źli berlfrzy lub naiwni oszukani (przepraszam, to o kolegach) przeciwstawiają „mdłą wodę” reportarzu literackiego „potrzebie reportażu faktów” - zapominają, że często są to dwie ręce tego samego twórcy, które - każda inaczej - spełniają to samo dzieło. Każda inaczej - to znaczy, że każda innym sposobem i w innym zasięgu, w innej sferze spraw narodowych i ludzkich - dokumentują współczesność. - pisze Jerzy Lovell. Nie sposób odmówić mu racji. Zastosowanie konkretnych chwytów kojarzących się literaturą, nie przekreśla właściwości dokumentarnych rpeortażu. Co więcej, zastosowane środki literackie stają się w przypadku reportażu niezwykłą wartością dodaną co zauważa między innymi Wolny-Zmorzyński.

Mimo, iż fakt ten wydaje się nie podlegać dyskusji znaleźć można w literaturze opinii wykluczające możliwość stosowania w reportażu środków artystycznych. Najbrdziej radykalne stanowisko prezentuje chyba Ignacy Fik, ze swym wypychaniem reportażu poza obręb literatury i tym samym pozbawianiem go jakiegokolwiek prawa do artyzmu:

Właściwą literaturą reportaż nie jest (...).Lubią wtedy używać go pisarze, którzy nie mają nic do powiedzenia od siebie, którzy zrezygnowali z twórczości, z budowy, z wysiłku organizowania, walczenia (...). Reporterowi zasadniczo obce jest zagadnienie sztuki. W ogóle nie istnieje dla niego problem artystyczno- estetyczny(...). W najlepszym swym wyrazie należy raczej do nauki. Dostarcza materiał, opisuje fakty, na podstawie których można

czynić dalsze spostrzeżenia, uogólnienia, wyciągać wnioski (...).Reportaż eliminuje konieczność fachowca od sztuki

Dziś stanowisko Fika, staje się niezwykle łatwe do podważenia, spoglądając chociażby na twórczość Ryszarda Kapuścińskiego. Artyzm jego dzieł pozostaje bowiem niepodważalny, tak samo jak to, iż jest przedstawicielem - czasem nazywanym Cesarzem - reprotażu, w sensie najpełniejszym.

Wydaje się, iż w kwestii stosowania środków artystycznych, nie sposób nie przyznać racji cytowanemu po wielokroć w poniższej pracy Wańkowiczowi: Artyzm jest takim samym nieodzownym składnikiem pełnowartościowego reportażu, jak dokumentacja. Dlatego reporter, który mówi „ja jestem tylko reporterem”, rezygnuje z najwyższej rangi w swoim zawodzie

Sięgając po reportaż, czytelnik oczekuje bowiem nie tylko o prawdy, o czym rozważać będę w dalszej części swojej pracy, ale także pewnego niespotykanego w innych przekazach poglębienia, do którego środkiem mogą być narzędzia typowe prozie fabularnej. To bowiem dzięki środkom artystycznym, odbiorca przyjmuje tekst z odmienna wrażliwośćią, a jego funkcja impresywna, nabiera nowego wymiaru: W opowieści reportażowej dochodzi dodatkowo warstwa estetyczna. Opowieść owa uwrażliwia odbiorcę, wpływa na jego stan emocjonalny, ponieważ sam jej autor mówi o swoich wrażeniach. Informacja to flash wskazujący na fakty, które odpowiadają danej chwili, momentowi, o których głośno i większość ludzi o niej wie.

Sam autor mówi o swoich wrażeniach. Te słowa Zmorzyńskiego, mogłyby wzbudzić głośn sprzeciw wśród wielu teoretyków. Zastanawiać się jednak można, czy sytuacja odmienna w ogóle jest możliwe?

L.I. Timofiejew w książce Woprosy teorii literatury omawia interesujący eksperyment malarza niemieckiego Ludwika Richtera, który wraz z trzema przyjaciółmi starał się narysować jeden i ten sam obraz, tak aby na włos „nie odchylić się od natury” (rzeczywistości). Wynik jednak był inny niż założenie. Powstały cztery zupełnie odmienne rysunki.

Powyższa historia przytoczona przez Rurawskiego ukazuje rzecz oczywistą, która jednak wypada powiedzieć głośno. Jakikolwiek fakt, chociażby obrazowany z najlepszymi chęciami reportera do ukazania rzeczywistości zgodnie z jej realiami, nigdy nie będzie faktem czystym i nautralnym. Nie tylko dlatego, iż nie ma na świecie dwóch osób, których percepcja byłaby idealnie taka sama. Dlatego, iż fakt obiektywny, najzwyczajniej w świecie nie istnieje. Bo podczas każdego przekazu, podczas naszej osobistej obserwacji, zawsze będzie on przefiltrowany przez osobowość, doświadczenie, możliwości interpretacyjne. Da się odtworzyć miejsca, daty, nazwiska. Nie da się odtworzyć jednostkowej recepcji, która zawsze będzie prywatna i unikatowa, związana z konkretną postacią reportera.

Prawda.

Kwestia jednostkowego odbioru faktów prowadzi zgrabnie do rozważań na temat prawdy w reportażu. Prawdy, która w przypadku omawianego gatunku ma wiele znaczeń i rozumień.

Łatwo wysnuć wnioski, iż w przypadku kwestii tak problematycznej, stanowiska będą równie radykalne i odmienne jak w przypadku omawianych powyżej zagadnień artyzmu.

Reportaż wyklucza fikcję. Jeśli się zjawia, to po to, by zapewnić braki reportażu. Fikcja po piórem reportera jest przyznaniem się do nieumiejętności czy niemożności zdobycia faktów. Jest też nadużyciem konwecncji reportażu. Funkcją reportażu jest informacja. Czytelnik zakłada, że ma do czynienia z faktami ściśle sprawdzonymi, traktuje reportaż jako ich protokół (świadomość ta jest decydującym czynnikiem przy obronie tego typu literatury). Fikcja jest więc okłamywaniem czytelnika.

To jednak co, dla Kąkolewskiego jest słabością , inni jak choćby Maziarski, dopuszczają zauważając, iż zbyt radykalne postawienie sprawy pozbawiłoby tytułu reportażu wielu wybitnych przedstawicieli - jak chociażby Kischa (nazywanego przecież ojcem reportażu!) czy Wańkowicza.

Każdy czytelnik siegając po reportaż chce znaleźć prawdę. Czy jednak owa prawda to ścisłość związana z dbałością o nazwiska, miejsca i daty? Czy może przekonanie co do wyrażanych przez siebie poglądów? Może po prostu autentyczność?

Być może - jak pisze Maziarski - podstawą owych sporów jest włąsnie najzwyczajniejsze niezrozumienie, zamykanie pod współnym pojęciem wielu różnych zjawisk.

Cały znaczeniowy wachlarz obejmuje Maziarski, w przywoływanej już wczęsniej Anatomii reportażu.

Jako pierwszą podaje prawdę logiczną.

Drugie z wymienionych zjawisk to „autentyzm”. W takim rozumieniu, relacja między rzeczywistością a przedstawionymi w reportażu informacjami może być nieco - dla niektórych zbyt - luźna. Rzeczywistość staje sę tutaj bowiem modelem, z której kształtu czerpie reporter, lepiąć go na nowo, dodając własne

M. Wańkowicz, Karafka La Fontaine'a, Kraków 1972, s.22.

Tamże.

M. Dzięglewski, Reportaże Ryszarda Kapuścińskiego źródło poznania społeczeństw i kultur, Lublin 2009, s. 19.

por. K. Kąkolewski, Reportaż, [w:] Reportaż. Wybór tekstów z teorii gatunku, red. K. Wolny, Rzeszów 1992, s. 64

por. Tamże

por. Tamże, s. 65.

Ewa Chylak-Wińska, Afryka Kapuścińskiego



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
cytaty szkice o tworczości, magisterka, magisterka, POZYCJE DO MAGISTERKI
cytaty antymedialny, magisterka, magisterka, POZYCJE DO MAGISTERKI
PIERWSZYROZDZIAŁ, magisterka, magisterka, POZYCJE DO MAGISTERKI
plan pracy 2, magisterka, magisterka, POZYCJE DO MAGISTERKI
cytaty reportaż wybór tekstów z teorii, magisterka, magisterka, POZYCJE DO MAGISTERKI
Szanowna Pani Alicjo, magisterka, magisterka, POZYCJE DO MAGISTERKI
cytaty karafka, magisterka, magisterka, POZYCJE DO MAGISTERKI, OPRACOWANE
Egzamin magisterski PROBLEMATYKA EGZAMINU MAGISTERSKIEGO SZCZEGOLOWA nowa lit i kultur pdf
Problem nadmiernego jedzenia słodyczy prowadzący do otyłości dzieci
POZYCJE DO KARMIENIA PIERSIA
Budowa stawu w aspekcie funkcjonalnoci i pozycje do w
POZYCJE DO KARMIENIA PIERSIĄ, położnictwo, PołożnictwoII
Problem nadmiernego jedzenia słodyczy prowadzący do otyłości dzieci
dodaj pozycje do terminarzy
POZYCJE DO KARMIENIA PIERSIA

więcej podobnych podstron