7769


6 Niedziela

1. Bracia i siostry. Dzisiejsza Ewangelia opisuje spotkanie Jezusa z jednym z trędowa­tych.
Kim był człowiek chory w tamtych czasach na trąd? Jaki był jego los? Przede wszystkim był odrzucony przez wszystkich. Prawo izraelskie wykluczało trędowatych ze wspólnoty religijnej i obywatelskiej. A jeśli trędowaty przypadkiem znalazł się w pobliżu zdrowych, to według przepisów prawa Mojżeszowego musiał wołać: „Nie zbliżać się! Jestem nieczysty!”
Człowiek trędowa­ty był więc ze wszech stron odgrodzony. Odgradzała go od ludzi najpierw choroba. Nieuleczalna, jak na owe czasy, zaraźliwa, budząca grozę i wstręt. Trąd był w pewnym stopniu powolnym i strasznym sposobem umierania. Człowiek tak dotknięty przez los musiał usunąć się z własnej rodziny, z grona przyjaciół.
Odgradzało go od społeczeństwa powszechne wówczas przeko­nanie o jakiejś wielkiej winie moralnej, ciężkim grzechu, jaki musiał zaciągnąć wobec Boga, skoro spadła na niego aż tak straszna kara.
Odgradzało go wreszcie od ludzi prawo. Rozumne, ale twarde prawo izolacji. Trędowaty mógł przebywać tylko z trędowatymi. Świat zdrowych, świat czystych i bogobojnych był dla niego zam­knięty, i to zamknięty na zawsze.
I otóż jeden z takich trędowa­tych, jak opisuje dzisiejsza Ewangelia, nie zachował obowiązujących go przepisów. Bezprawnie opuścił przeznaczone dla siebie miejsce odosobnienia, bezprawnie zbliżył się do tłumu otaczającego Jezusa. Owinięty w łachmany, z na wpół zasłoniętą twarzą, bez dawania ostrzegawczych znaków kołatką i wołaniem, z wielką wiarą czekał, milcząc, na okazję znalezienia się w pobliżu Cudotwórcy. Kiedy ta okazja się nadarzyła, zebrał wszystkie siły i zrobił krok ku Nadziei i z wielką wiarą ale też jakby z pewną nieśmiałością zwrócił się do Jezusa: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić" (Mk 1,40). Chrystus zdjęty litością bez chwili wahania odpowiedział: ..Chcę, bądź oczyszczony" (Mk 1,41). W tej samej chwili trąd zniknął. A uzdrowiony człowiek doświadczywszy na sobie tak wielkiego cudu i szczęścia zarazem nie poszedł najpierw do kapłana, który miał go oficjalnie uznać za wyleczonego, ale uradowany opowiada i rozgłasza to, co zaszło. I trudno temu się dziwić, mimo że to rozgłaszanie Jezusowi przysporzyło pewnych problemów. Nie mógł już bowiem jawnie wejść do miasta, lecz musiał przebywać w miejscach pustynnych.
2. Bracia i siostry. W Kościele trąd był zawsze symbolem i obrazem grzechu. Grzech jest trądem, a grzesznik trędowatym. Grzech jest rzeczywiście zaraźliwym trądem duszy, niszczącym i rozkładającym nasz duchowy organizm, nasze życie religijne i moralne, a często także nerwy, zdrowie, życie fizyczne, oraz spokój i porządek społeczny. I grzech tak jak trąd jest chorobą zaraźliwą, czasem o zasięgu epidemii. Może o­n niszczyć i rozkładać nie tylko życie jednostek, ale całych wspólnot, społeczeństw, a nawet cywilizacji. To porównanie może w sposób aż nadto obrazowy pokazuje nam prawdę, że grzech, to nie tylko sprawa prywatna, osobista, ale jak każda groźna choroba jest problemem społecznym. Dlatego mówienie dziś wprost o grzechu, piętnowanie nagannych postaw i nazywanie zła po imieniu to nic innego jak tylko sposoby na to, aby uchronić innych przed zaraźliwymi skutkami chorób moralnych. Społeczeństwo ma prawo i obowiązek obrony przed każdą epidemią i każdą chorobą.
3. Bracia i siostry. Jeśli by Kościół poprzestał tylko na tym, to niestety jego nauczanie nie wiele by się różniło od praw i przepisów starotestamentalnych. Byłoby jedynie dzieleniem ludzi na dobrych i złych i oddzielanie grzeszników od sprawiedliwych. Kościół jednak ma głosić Chrystusa i Jego naukę. Dlatego kiedy mówi o grzechu, to jeszcze bardziej głosi miłosierdzie Boże, jako lekarstwo, jako cudowne uzdrowienie, którego wszyscy potrzebujemy. I tak jak trędowaty nie bójmy się zbliżyć do Jezusa z pokorą, z uznaniem własnych win i słabości. To nas nie przekreśli, nie poniży, jak nie poniża człowieka chorego pójście do lekarza. Chrystus, najlepszy lekarz ludzkich dusz, bo sam wziął na siebie nasze słabości, o­n pragnie zdrowia każdego z nas.
4. Ośmieleni ufną postawą jednego z trędowatych z dzisiejszej Ewangelii nie lękajmy się przyznać do tego, co drąży i niepokoi nasze sumienia, co kłóci się z postawą uczciwości, sprawiedliwości względem innych. Ale z wiarą i ufnością otwórzmy nasze serca, aby Jezus mógł je dotknąć i mocą swojego słowa oczyścić i na nowo odrodzić.

--------------------2-------------------------Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie. Może powtórzę: „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie”. Tak pisał apostoł Paweł do chrześcijan, mieszkańców Koryntu. Zaskakują was te słowa? Nie modlitwa, nie kadzidło, nie nowe świątynie, nawet nie sakramenty - ale „czy jecie, czy pijecie”. Nasza zwyczajna codzienność na chwałę Boga? Cóż, słowa nie zawierają żadnego marginesu na domysły. Napisane zostały w pewnej konkretnej sytuacji. Otóż w Koryncie, jak i w wielu innych miejscach pojawiały się spory, czy wolno wierzącym w Jezusa jeść mięso pochodzące ze zwierząt ofiarowanych w pogańskich świątyniach. Paweł stawia sprawę mądrze, prosto i bez cienia fałszywej dewocji. Nie warto wnikać w tamte sprawy, dziś nieaktualne. Wciąż jednak żywe jest podsumowanie wywodu: Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie. Idąc dalej śladem myśli apostoła, możemy powiedzieć, że całe nasze życie przynosi Bogu chwałę. To On, dobry i wszechmocny Bóg nas stworzył. Takimi, jacy jesteśmy - z ciałem i duszą. Z potrzebami naszego ciała i naszej psychiki. Z duchowym wnętrzem otwartym na Niego, na samego Boga. Z pragnieniami skierowanymi ku nieskończoności. Skoro takimi nas stworzył, to każda z warstw naszego istnienia, każdy odcinek naszego życia, każda sprawa nas zaprzątająca - jeśli tylko wynikają z obdarowania naszej natury - są nie tylko dobre, ale piękne, wartościowe, pożyteczne i chwałę Bogu przynoszą. Innymi słowy - życiem sławimy Boga, całym życiem. Jego pięknem i radością, trudem i mozołem, sprawami ciała a tym bardziej ducha. Miarą życia, wzorem, ideałem jest Jezus. Do tego zachęca Paweł: Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa! Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie... Na chwałę Bożą? Przecież wiele rzeczy, które czynimy, nie tylko nie chwały Bogu nie przynoszą, ale nawet my sami się ich wstydzimy. Nie wszystkich, na szczęście. Wstydzimy się naszych niecierpliwości i wybuchów gniewu. Wstydzimy się naszego łakomstwa. Wstydzimy się seksu. Wstydzimy się uzależnień i nałogów. Wstydzimy się wielu innych - czasem wielkich, czasem małych spraw. Niektóre nie przynoszą nam ujmy i wstydzić by się nie trzeba. Ale obnażają naszą słabość, zmuszają do przyznania, że wcale nie jesteśmy aż tacy wspaniali. Powiedziałem, że niektórych wstydzić by się nie trzeba. Ale jest wiele spraw w ludzkim życiu, których należało by bardzo się wstydzić. A niektórzy się nimi chlubią. Przechwalają się przemocą. Przechwalają się brudnymi interesami. Przechwalają się swoimi erotycznymi pseudosukcesami. Przechwalają się karierą opartą na kłamstwie i krzywdzie. Przechwalają się tym, co mają - a powinni się wstydzić tego, kim są. Najczęściej się nie wstydzą. Czy im też wolno powtarzać apostolską regułę „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie”? Nie, im nie wolno. Zabrzmiałaby w ich ustach jak bluźnierstwo. Więc lepiej niech milczą. A jeśli uważają się za chrześcijan, to tylu innych musi się wstydzić z ich powodu. I jest to, niestety, problem Kościoła. Nie tylko dziś. Ale tym bardziej jest nam z tym nieswojo. Inna trudność, jaką dostrzegam w zachęcie apostoła Pawła, to obawa, by całe nasze życie nie zostało wchłonięte przez dewocję. Bo nie dość, że trzeba regularnie chodzić do kościoła, że należy codziennie się modlić, że spowiedź i komunia też potrzebna, no i jeszcze święta, i Boże Ciało i tyle innych pobożności. A tu jeszcze nasza codzienność z tym drażniącym „czy jecie, czy pijecie”. To tak, jakbyś, Panie Boże, chciał trochę za dużo... I w tym momencie musimy wrócić do dzisiejszej ewangelii. Do Jezusa przychodzi trędowaty. Człowiek dotknięty nieszczęściem strasznym, chorobą wykluczającą go z życia, zabijającą powoli. Jego życie nie było niczyją chwałą. Było przekleństwem. Upadając na kolana, chory prosił Jezusa: Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. Jezus chciał, dotknął chorego (co dla świadków było widokiem szokującym). Życie chorego stało się życiem, radość radością. Wszystko znowu mogło być Bogu na chwałę, a ludziom na pożytek. Bo tego nie wolno rozdzielać - co Bogu na chwałę, to ludziom na pożytek. I na odwrót. Jaki z tego wniosek dla naszego tematu? Otóż ten, że musimy z naszym życiem, czasem nieco wstydliwym, czasem nawet bardzo, przyjść do Jezusa. I to chyba nie tylko raz, ale częściej. I prosić, jak ów chory z dzisiejszej ewangelii: Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić! Najtrudniejsze w tym wszystkim jest to, by zobaczyć swoją chorobę, swój trąd, swoje powody, dla których trzeba się wstydzić. Jest to znana trudność w przypadku uzależnienia alkoholowego. Nie można pomóc choremu, dopóki nie przyzna przed samym sobą, że jest alkoholikiem. Ten sam mechanizm sprawia, że nikomu nie jest łatwo zobaczyć w sobie to, czego powinien się wstydzić. Nie potrafimy dostrzec wewnętrznej choroby, która nas niszczy. A to powoduje, że nasze życie nie jest ani Bogu na chwałę, ani ludziom na pożytek. Dobrze, jeśli słabości i grzechy nie przekreślają w nas wszystkiego. Zwykle tak właśnie jest i w tym nasza nadzieja. To, co w nas dobrego, to co w każdym i każdej z nas jest Bogu na chwałę a ludziom na pożytek, może stać się punktem zwrotnym całego życia. Poczujemy się dumni, że jednak jest w nas dobro i pójdziemy do Pana prosić „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”! Życie może się wtedy odmienić. Jeśli zła jest w nim zbyt wiele - Bóg przebaczy i pomoże je przezwyciężyć. Jeśli jesteś człowiekiem sprawiedliwym - Bóg uczyni cię mocnym w niesprawiedliwym świecie. Jeśli jesteś świętym - Bóg oczyści twoją świętość, by wszystko, cokolwiek czynisz, było na chwałę Bożą.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
7769
7769
7769
7769
7769
7769
praca magisterska wa c 7769
7769

więcej podobnych podstron