Obecność3

Obecność
Zaręczyny z ukochanym mężczyzną dla kobiety to szczyt jej najskrytszych marzeń. Jej ukochany po raz pierwszy czyni gest, który jest początkiem drogi do ich wspólnego życia. Życia, pełnego wzniosłych uczuć i wzajemnej miłości.
Tak też było i ze mną…..

Wieczór był ciepły, cichy i błogi. Aromat licznych alkoholi uciekał z okien pałacu, w którym odbywały się codzienne dancingi. Muzyka płynęła, a my szliśmy spokojnie aleją wielkich, starych drzew. Powolnie, mocno trzymając się za ręce szliśmy na parkową wysepkę, która otulona wodnym akwenem zasypiała wraz z ptactwem. Przeszliśmy po białym mostku budząc parkową drzemkę. Zmierzaliśmy na sam środek kiedy nagle zaczęła grać przepiękna muzyka, a na środku owej wysepki leżał olbrzymi bukiet czerwonych róż wraz ze świecami, które układały się w olbrzymie serce i nasze inicjały.

Wtedy nastał ten czas, kiedy to ukochany przepięknie wyznał mi swoją bezgraniczną miłość i ze łzami wzruszenia poprosił o moją rękę. Zgodziłam się, bo jak mogłam odmówić miłości mojego życia.
Następnego dnia wracając z tej cudownej miejscowości przypadkiem trafiliśmy na targ staroci. W ogromie przepychu i atmosfery minionych epok tonęliśmy oboje. Błyski ostrzy starych szabli i mieczy, zapach starej farby zmieszanej z werniksem zachwycał zapisując się w pamięci. Aromat wiekowego papieru, cudowne porcelanowe laleczki przebijały zachwycały wzajemnie swym pięknem. Jednak w tym wszystkim coś szczególnie przykuło naszą uwagę.
Byliśmy już narzeczeństwem i chcieliśmy uczcić ten dzień, mieć rzecz, która będzie pamiątką naszego wspaniałego wieczoru. Znaleźliśmy. Na przepięknym stoisku, przepełnionym biżuterią i porcelaną odszukał nasz wzrok pewien wisiorek. Był przecudowny. Taki mój. Mały aniołek trzymał urocze, różowe, kryształowe serduszko. To było to. Pamiątka, która podsumowywała to nasze wielkie, życiowe wydarzenie.

-„Teraz będzie twój, a kiedyś dasz go naszej córce” – powiedział z zachwytem narzeczony. Zgodziłam się, on go kupił. Od razu zawiesił mi go na szyi.

Wróciliśmy do domu. Czułam się inaczej niż zwykle. Było mi smutno, szaro. Na szyi, przy moim cudeńku, skóra stała się bardzo czerwona i piekła, więc zdjęłam wisiorek wkładając do małej szkatułki.

W sobotę wraz z narzeczony udaliśmy się do pracy. Od rana czułam się źle, dlatego ciężko było mi się skupić na trasie. W połowie drogi uratowała nas sekunda. Przy wyprzedzaniu tira, kierowca z tyłu nagle równocześnie zaczął wyprzedzać nasz samochód. Brakowało sekundy żeby auto uderzyło nas
z prędkością ponad stu kilometrów na godzinę. Serce podskoczyło nam do gardła. Po dłuższej chwili emocje jednak upadły i wszystko wróciło do „normy”.
Praca była ciężka, długa lecz hektolitry kawy wcale jej nie ułatwiały.
Kolejne dni mijały bardzo ciężko. Coraz gorsze samopoczucie i depresyjne myślenie nie wskazywało bym była szczęśliwą osobą. Cały urok minionych dni ulotnił się, znikną z głowy pojawiając się co jakiś czas jak kamfora.
Zaczęłam czuć się chora. Nasiliły się bóle głowy, gardła i mięśni.
Jednak za każdym razem gdy wychodziłam ze swojego mieszkania wracało pozytywne myślenie z chęcią radości z życia. To było bardzo dziwne. Czułam się jak dwie różne osoby uwięzione w jednym ciele. Słyszałam piski, odgłosy ludzkie, których wcale nie było. I znów gdy wracałam do domu moment radości uciekał zastępując go bezgraniczną pustką połączoną z poczuciem ciągłego obserwowania i czyjejś obecności. Nastawały noce. Najgorsze od niepamiętnych już dla mnie czasów. Przepełnione obrzydliwymi, strasznymi koszmarami. Wielokrotnie budziłam się w nocy w poczuciu przeraźliwego lęku
z wrażeniem słyszenia stada kruków wrzeszczących i bijących skrzydłami pod moim oknem. Rano budziłam się słaba i zmęczona. Jednak przecież to były tylko sny, moja wyobraźnia poprzeplatana z podświadomością.

Kolejnego dnia wydarzyło się coś co trudno było i jest mi zapomnieć. Wracając wieczorem do mieszkania postanowiliśmy pojechać windą. Gdy do niej weszłam zobaczyłam w lustrze małą dziewczynkę. Odwróciłam się
i stanęłam przodem do zamykających się drzwi. Nagle w małym okienku zobaczyłam dwie, małe dziewczynki. Jedna miała kruczo czarne, kręcone włosy
i pobrudzoną, białą sukieneczkę, a druga czerwoną bluzę i związane włosy
w kucyk w kolorze ciemnego blondu. Dziewczynka z czarnymi włosami stojąca za blondynką była bardzo smutna, a blondynka tryskała swoją dziecięcą ciekawością. I właśnie z tą ciekawością dziecka spojrzała prosto w moje oczy zbliżając głowę do szyby. Przez mój mózg przechodziło wówczas tysiące myśli.
„Chce wejść” , „Zatrzyma naszą windę”, „Powinnam jej otworzyć te drzwi,
niech jedzie z nami”. Drzwi się zamknęły, a moje serce zamarło.

-„Widziałeś je?” -przestraszona zapytałam narzeczonego.

-„Ale co?” odpowiedział narzeczony – „Co miałem widzieć?”

-„Zobaczyłam dwie dziewczynki… chyba coś mi się przewidziało…. Zresztą znów bardzo źle się czuję. Już nieważne…”

Następny dzień był taki zwykły. Piłam litry kawy, żeby podnieść ciśnienie
i uciszyć ból głowy. Tylko przeżyć kolejne dwanaście godzin i odpocząć
w koszmarnej nocy. Po pracy uznałam, że może moje złe samopoczucie wynika z braku ruchu na świeżym powietrzu. Zaproponowałam narzeczonemu pójście na dwór i spędzenie aktywnie czasu. Czułam się znakomicie. Byłam taka szczęśliwa. Co chwilę patrzyłam na połyskujące cyrkonie pięknie wkomponowane w pierścionek, który miałam na palcu. Szukałam w pamięci wieczór, kiedy moje życie tak bardzo się odmieniło. Szkoda, że nie wiedziałam jak bardzo…

Wracając cudownym, ciepłym i cichym wieczorem do domu w powietrzu unosiła się dziwna atmosfera, całkowicie nie pasowała ona do cudu wieczoru. Krok za krokiem, metr za metrem serce kołatało coraz mocniej. Przełyk zaciskał się, a mięśnie słabły. Im bliżej byliśmy mieszkania tym gorzej się czułam.
Jakby coś wypalało mnie od środka w miejscu, gdzie wcześniej zawieszony był wspomniany wisiorek. Wydawało mi się, że nie zdołam wejść po schodach do windy. Minęła godzina, w której zawsze zaczynały się dziać te dziwne rzeczy.
Weszłam do mieszkania. Fale gorąca i dreszcze uderzyły moje ciało.
Zalał mnie pot. Przełyk zaczął się tak zwężać, że ciężko było mi złapać najmniejszy oddech i zaczęłam się dusić. Krtań paliła niemiłosiernie.
Przeraźliwy ból biczował moje ciało. Narzeczony pootwierał okna a ja się położyłam by odpocząć.

-„Przejdzie”- wmawiałam sobie. –„To nic” . Nie, nie miałam racji.

Mimo otwartego na oścież okna ciężko łapałam powietrze. Zaczęłam czuć przeraźliwie wstrętny zapach gnijącego mięsa oraz miałam wrażenie, że jest ktoś przy mnie oprócz mojego narzeczonego. Smród był tak obrzydliwy,
że męczył nie tylko nozdrza ale i psychikę przez co nie dało się tego dłużej wytrzymywać.

-„Otwórz szerzej to okno”- powiedziałam już bardzo słabym głosem.
-„Strasznie cuchnie zgnilizną”

-„Przecież tu nic nie pachnie”- odpowiedział narzeczony siadając obok mnie
i łapiąc mnie za rękę. –„Jej! Jesteś lodowata! Dziwne… zalewasz się potem,
a jesteś lodowata!”

Patrzyłam na narzeczonego i widziałam jedynie kontury jego twarzy co bardzo mnie przeraziło.

-„Adrian”-wyszeptałam – „Ona tu jest i mnie dusi. Czuję ją…”- urwał mi się głos. Narzeczony zobaczył jak w jednej chwili jakaś niewidzialna siła docisnęła moją głowę do poduszki, ściskając moją szyję. Zaczęłam przeraźliwie płakać. Chciałam prosić o pomoc i w tym momencie nieznana siła ścisnęła mi usta. Adrian mówił że widział jakby ktoś zaciskał mi je z dużą siłą. Moja twarz zaczęła się wówczas nienaturalnie wykrzywiać. Pomyślałam sobie, że to może być
ta dziewczynka z windy. Po co przyszła? Czy mogłam mieć coś co do niej należy? Wisiorek! Ona chce go z powrotem? A może chce nie jego tylko mnie,
bo przecież mi zadaje nieznośny ból? Czy to jest zagubiona dusza szukająca pomocy czy po prostu zły duch, który uwięziony był w wisiorku?

Tego nie mogłam wiedzieć. Zaczęłam tracić świadomość, bo coś mi ją ze mnie wydzierało. Walczyłam, żeby ta istota nie przejęła kontroli nad moim ciałem,
bo czułam jakby coś chciało we mnie wejść, co było bólem nie do zniesienia. Starałam się zachować kontrolę nad własnym ciałem. Słyszałam słowa zmuszające mnie do odebrania sobie życia min. wyskoczenia przez otwarte wcześniej okno. Leżałam z trudem łapiąc strzępy powietrza.

Łzy ciekły po twarzy jak potoki, nozdrza łapały powietrze. Lodowate ciało zalewało się potem a moja świadomość zdążyła w myślach krzyknąć tylko
„Jezu pomóż!”. Narzeczony widząc to wszystko pośpiesznie odmawiać trzy egzorcyzmy Leona XIII które na szczęście znał na pamięć. A to „coś” szalało… Dopiero po ostatnim najsilniejszym egzorcyzmie ta istota jakby puściła moje usta i zdołałam na głos powiedzieć kilkakrotnie słowo „Jezu”. Dopiero wtedy zdołałam złapać oddech. Puściło moje gardło, zaczęłam bardzo słabo odmawiać modlitwę.

-„Trzeba się tego pozbyć”, stwierdziłam. Adrian posiadał bardzo rzadkie relikwie Świętego Michała Archanioła, które otrzymał kiedyś w prezencie
od pewnego księdza.

-„Zamkniemy ten wisiorek z Michałem Archaniołem, niech pilnuje.”- odparł narzeczony.

-„Poczekaj, podaj mi ten wisiorek.”-poprosiłam.

Jednak nie mogłam wziąć go do ręki. Wypływała z niego dziwna, złowroga energia, która odpychała swym wstrętem. Im bliżej mnie się znajdował tym gorzej się czułam i odczuwałam silne pieczenie w środku ciała.

Wyczuwalne było coś w postaci pola magnetycznego, swoistej osłonki tego wisiorka. Cały czas czułam tą złą istotę, która stała gdzieś obok oraz jej moc wypływającą z naszyjnika.

-„To runa. Niepotrzebnie to kupiliśmy. Runy mają to do siebie, że pochłaniają energie, niekoniecznie dobre. Metale z resztą też noszą ze sobą historię poprzednich właścicieli. Twierdzisz, że widziałaś dwie dziewczynki. Może ten wisiorek do nich należał i one tragicznie zginęły o tej godzinie o której zawsze zaczynały się dziać te dziwne rzeczy”.

Gdy Adrian umieścił amulet w relikwiach świętego Michała Archanioła, momentalnie poczułam się lepiej. Przestałam czuć obcą obecność, pot ustąpił, ciało wróciło do normalnej temperatury. Wtedy też czarne kruki zaczęły krążyć przy oknie, co chwilę siadając na parapecie i głośno hałasując.

-„Musimy koniecznie jechać jutro do egzorcysty”- zakończył narzeczony.

Pojechaliśmy.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Lista obecności PIGEO
Problem obecności archetypów i toposów w komiksie, Dla maturzystow
LISTA OBECNOŚĆI
Lista obecności, wędkarstwo, założenie koła
Kwadrans przed Najświętszym Sakramentem, & MIŁOSIERDZIE BOŻE; + NSPJ; + SKARBIEC; + G OBECNOŚCI; V F
Oznaczanie obecności pałeczek?mpylobacter spp
Test na obecność patogenów wywołujących periodontitis
nr3a czujniki obecnosci
Doświadczenie obecności Boga
PROTOKÓŁ Z ZEBRANIA ZARZĄDU Dostępność Skweru i Lista obecnośći 09 2012
karta obecności na praktyki
Badania parazytologiczne na obecnosc wlosnia, sem II
Lista obecności pracowników-e, Kadry
druk-obecności CKU (duża klasa) wg przedmiotów, dla NAUCZYCIELI
lista obecnosci swietlica
Prosba o obecnosc zwiazku zawodowego ocena pracy
13. Działalność Dutsche Bank wzorcowym przykładem stosowania zasad etyki w b ..., LISTA OBECNOŚCI NA
biologia-tkanka chrzestna kostna (2) , Tkanka chrzęstna, rodzaj tkanki łącznej podporowej cechujący
spoleczna, Jednostka 8, Jednostka 8, „Wpływ obecności innych na zachowanie”

więcej podobnych podstron