T Rachwał, Dylematy wielokulturowości

Tadeusz Rachwał „Dylematy wielokulturowości?”

Kultura Zachodu stanowi jedyną miarę dla kultur innych, dokonując równocześnie czegoś, co Coutts-Smith określa mianem „kulturowego ludobójstwa poprzez asymilację”. Innymi słowy, kultura Zachodu nie dopuszcza autonomicznego istnienia innych kultur, przerabiając czy też upodobniając je do samej siebie.

W. James Antle III twierdzi pozornie przeciwnie, iż „wielokulturowe trendy w amerykańskiej edukacji w coraz większym stopniu wypierają wszystko to, co w literaturze i sztuce wywodzi się z tradycji Zachodu”, dostrzegając w owych trendach przyczynę porażki tych, którzy pragną zachować kulturę amerykańską, równocześnie doszukując się możliwości jej ratowania w periodyzacji napływu imigrantów. Periodyzacja taka sprzyjać będzie łatwiejszemu wchłanianiu imigrantów do wspólnej Amerykanom kultury. Kultura zachodnia jawi się z takiego punktu widzenia jako kultura w stanie oblężenia, nękana atakami obcości, pragnąca dokonać na niej, na jej normach i wartościach, kulturowego ludobójstwa.

Wielokulturowość jest dylematyczna – jest ona źródłem cierpień i nie różni się od kulturowości Freuda.

Dylemat Freuda polegał na konieczności skłonienia ludzi do wyrzeczeń w imię dobra kultury. Życie kulturowe Freuda jest przykrym dobrodziejstwem, wymaga bowiem ofiary pracy i „wyrzeczenia się popędów”. Wybór kultury jest wyborem możliwości przykrej także dlatego, iż z utrzymaniem kultury wiąże się „pewna doza przymusu”, wynikająca z tkwiącej w naturze człowieka niechęci do pracy oraz bezsilności argumentów wobec ludzkich namiętności. Freud postrzega kulturowość w aktywności opanowania natury – zarówno wewnętrznej, jak i zewnętrznej, oraz w czynności strzeżenia jej przed jednostką.

Książka Freuda Kultura jako źródło cierpień

Za jedno z czołowych osiągnięć rozwoju kultury uważa on opanowanie ognia, które wywodzi się jednak nie tyleż ze skłonności do pracy i wyrzeczeń, co ze skłonności do sprawiania sobie przyjemności – sikanie w ogień.

Skutki owej zabawy z ogniem są kulturowo ważne i poważne. Wznoszące się ku górze płomienie ognia mają dla Freuda charakter niewątpliwie falliczny, a sikanie na ogień posiada znaczenie seksualnego aktu z mężczyzną i okazania męskiej potencji w „homoseksualnych zapasach”. Kto pierwszy zrezygnował z tej rozkoszy i zachował ogień, ten mógł nim zawładnąć i użyć go do innych celów. Poprzez to, że stłumił on ogień swego podniecenia płciowego, opanował ogień jako siłę natury. Ta wielka zdobycz kulturowa byłaby więc nagrodą za opanowanie popędu.

Dla Freuda akt ten jest wyraźnie postrzegany jako naturalny, jako zaspokojenie potrzeby przyjemności, związane z pragnieniem okazania pewnej siły, możliwości pokonania równie naturalnego żywiołu. Dopiero uświadomienie sobie tej siły może przerodzić się w aktywność kulturotwórczą. W podłoża kultury leży więc pewien prototyp strażaka, ogniomistrza, który nie tylko potrafi ogień gasić, lecz także przenosić i wzniecać.

Rolę strażnika ognia Freud przypisuje kobiecie, ze względów fizjologicznych. Kobieta uczestniczy w kulturze nie jako jej współtwórczyni (nie może dla przyjemności sikać na ogień, bo nie ma jak ), lecz jako ktoś, kto nieco przypomina eunucha pilnującego źródeł przyjemności męskiego haremu. Domowe ognisko wyznacza kobiecie miejsce, stanowiąc zarazem miejsce kultury. Współistnienie kultury męskiej z żeńską jest możliwe jedynie dlatego, iż kobieta nie jest w stanie sikać na ogień, nie zagraża bezpieczeństwu domowego ogniska. Kobieta musi uczestniczyć w kulturze tylko poprzez realizację swojej funkcji. Jej zachwianie jest groźne i może doprowadzić do utraty panowania nad ogniem, panowania człowieka nad naturą. Dylematem wielokulturowości jest w tej mierze wybór pomiędzy represjonującą kulturą a nie-kulturą kobiecości, wybór pomiędzy kulturą, do której tworzenia natura wyposażyła mężczyzn, a naturą, która nie wyposażając kobiet w twórcze narządy, uczyniła z nich część samej siebie. Kobieta wiele tysięcy lat spędziła na strzeżeniu ognia i nadal nie nauczyła się wykonywać jakichkolwiek czynności twórczych. Nawet trzeba przed nią kulturę chronić. Kobieta przyjmuje wobec kultury wrogą postawę, ponieważ wymagania kultury spychają ją na dalszy plan.

Kultura staje się stanowić swoisty wojenny teatr, pole walki o dominację, która przybrała postać walki z samą dominacją.

W obydwu przytoczonych przykładach postaw wobec wielokulturowości chodzi głównie o wielokulturowość etniczną, którą jednak, w świetle rozważań Freuda, można w oczywisty sposób wywieść z wielokulturowości „Genderowej”, dla której w koncepcji Freuda zbyt wiele miejsca nie ma.

Według Freuda kultura kobieca jest wrogiem kultury w ogóle.

Według Couttsa-Smitha kultura Zachodu jest wrogiem wielokulturowości, zmuszanej do przyjmowania ról i postaw obecnych już w kulturze dominującej. Pragnie on zachowania autonomiczności kultur innych wewnątrz Freudowskiego modelu kultury, którego nie potrafi się wyrzec. Pragnie uciec od kultury Zachodu poprzez kulturę Zachodu, przy równoczesnej negacji tej kultury jako represjonującej, którą to represyjność pragnąłby wyeliminować, wpisując się w tenże sposób w dylematyczny schemat kultury jako źródła cierpień, z którego wyjścia nie ma.

Od kultury czy też z kultury, z jej zniewalających ram, uciec nie można. Dla kultury niebezpieczna może być jedynie wielokulturowość wspierająca się na suwerenności, której oznaką są próby wzniecania ognia w miejscach do tego nieprzewidzianych, chronione przez strażackie służby typu W. Jamesa Antle’a III. Jego profilaktyczne plany uwzględniają także działalność zmierzającą ku ustanowieniu jednej i jednorodnie suwerennej kultury.

Wielokulturowość jest z pewnością pewnym nadmiarem wobec normy. Zygmunt Bauman pisze o nadmiarze określając, że nadmiar jako symptom ponowczesności, która zrzuciła z siebie „normatywne kajdany”, doprowadzając w tenże sposób do zatracenia znaczenia nadmiaru. Nadmiar stał się normą, więc nic nie jest nadmierne.

W tenże sposób wyłoniony stan czy też państwo wytworzyć musi mechanizmy najogólniej wojenne, gdyż stale boryka się zarówno z zagrożeniami wewnętrznymi (przede wszystkim ze strony wrogo usposobionych do kultury kobiet), jak i zewnętrznymi (ze strony pragnących opanować jak najwięcej ognia mężczyzn). Jeżeli zgodzimy się ze stwierdzeniem Terry’ego Eagletona, iż kultury są wewnętrznie niekompletne i potrzebują „suplementaryzacji” państwa, to zagadnienie państwowości i związanej z nim suwerenności stanie się istotnym zagadnieniem rozważań o kulturze i wielokulturowości.

Kultury narodowe czy etniczne mogą urzeczywistniać się pod unifikującą zasadą państwowości.

Wielokulturowość rodzi się w dobie kryzysu idei państwa narodowego, którego podstawy wytworzyła kultura. Ekspansywność państw narodowych zdeterminowały migracje kultury podmiotów kolonialnych, równocześnie tracąc swą narodowo-kulturową jedność poprzez transnarodowy przepływ kapitału, co doprowadziło do swoistego kryzysu domowego ogniska. Globalny transkapitalizm budzi równocześnie poczucie izolacji i społecznej niepewności, wykorzenia całe społeczności z ich tradycyjnych środowisk, prowadząc w tenże sposób do „chronicznego kryzysu” tożsamości. Rekacją na to jest powstawanie tego, co Eagleton określa mianem „kultur defensywnej solidarności”. Wielokulturowość stanowi późniejszą wersję tej samej historii, historii suwerenności, która – zdaniem Jean-Luca Nancy’ego – jest zarazem historią wojenności.

Wojna, sprawa zawsze męska, jest technologią suwerenności. Wojna nie jest środkiem, lecz sposobem wykonania, „wykończenia” Bytu, którego koniec i cel stanowi suwerenność. Uczestnicząc w wojnie, nie uczestniczy się w walce, chowa się za plecami uruchomionej technologii, chroniąc w tenże sposób nieśmiertelności społeczności, obdarzonej prawem wojny dla jej dobra, którym to dobrem jest ochrona i obrona suwerenności. Stan suwerenny jest zawsze już stanem wojny, choć nie zawsze wypowiedzianej czy ogłoszonej.

Tożsamość kulturowa, czy hybrydyczna również wywodzi się z polityki i ekonomii suwerenności, z polityki ekonomii wojny. Nancy proponuje „tożsamość niesłychaną”, której kontekstem będzie „ekotechnika”, zastępująca już ekonomię polityczną. Tożsamość niesłychana będzie działa się w sferach niesuwerennych , przy braku suwerenności, który to brak uniemożliwi politykę.

Pora wyjść z domu Freuda.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dylemat wielokulturowości i politycznej poprawności Szahaj
Szopski M , Dylematy wielokulturowości w metropoliach Europy, ss 70 79
Szopski Dylematy wielokulturowości w metropoliach Europy
Dylemat wielokulturowości i politycznej poprawności Szahaj
Dylematy etyczne w pracy pielęgniarek
WYKŁAD NR 3 KB2 PŁYTY WIELOKIERUNKOWO ZBROJONE
Rozwi▒zywanie dylematˇw etycznych[1]
Etyka zawodu położnej w aspekcie wielokulturowym
Przedstaw dylematy moralne władcy i władzy w literaturze wybranych epok Sciaga pl
hydrologia1-wielokaty, hydrologia
Dylematy globalizacji, Edukacja Ekologiczna
Ślady wielokomórkowych organizmów sprzed 2 1 miliarda lat
06 Wielokomórkowa budowa roślin
Problemy I Dylematy Planowania Nieznany
Kopia dylematy bezpieczenstwa
Kwiek Dylematy tożsamości 1 Kojeve
Dylemat osobowości pogranicznej (borderline personality)
Mamzer H Wielokulturowość a kształtowanie tożsamości jednostki

więcej podobnych podstron