PISMA WYBRANE
Cyprian Kamil Norwid
Wybrał i opracował Juliusz Gomulicki
cz. I Wiersze
ZJAWISKO: NORWID
- porównanie działań Norwida i Szarzyńskiego w swych wiekach, jako tych,którzy dopełnili poezję swego czasu,
- spuścizna literacka Norwida : wiersze liryczne, poematy epickie, poematy dydaktyczne, dramaty, nowele, opowiadania, eseje, artykuły, noty i aforyzmy,
- Ojczyzna, jest to wielki - zbiorowy - obowiązek;
- literatura powinna służyć postępowi ludzkości, wcielanie dobra i rozjaśnianie prawd,
- wcielanie dobra - charakter moralistyczny, rozjaśnianie prawd - charakter intelektualny ( filozoficzny), jedno i drugie - funkcja demaskatorsko - krytyczna,
- rozprawa ze współczesnością, XIX-wieczną cywilizacją mechaniczną,
- bolał, że rozwojowi możliwości człowieka współczesnego ( dziecięcia potrzeb, nędzy i szaleństwa), nie odpowiada równoczesny rozwój jego moralności, cnót społecznych,
- swoista antypoetyczność i nowatorstwo spychały Norwida na margines życia literackiego,
- pochwalał go malarz, Antoni Zaleski w liście do Kraszewskiego, ten zaś pisał : Rumowisko myśli i Babel słów niezrozumiałych,
- Norwid się nie poddawał, Mam przekonanie, że nic piękniejszego nie ma nad to, kiedy jeden człowiek wyzywa cały choćby świat do walki, wierzył, że docenią go potomni,
- Nic nowego nie rodzi się bez oporu,
- doświadczenie Norwida spowodowały, że zaczął rozróżniać dwie współczesności : kalendarzową - wegetowanie z dnia na dzień oraz obywatelską - życie historyczne, z szeroko otwartymi oczami, pamiętając wczoraj i patrząc w jutro,
- spiskował piórem, to on pierwszy z warszawskich poetów wymyślił skomplikowany aparat niedopowiedzeń, napomknięć, aluzji, masek, przenośni i symbolów,
- zabiegi kryptograficzne stały się stygmatem jego twórczości, nabierały walorów nie tylko artystycznych, ale także filozoficzno - moralnych, nosi to ślady cenzury paskiewiczowskiej, następne bodźce zostały wzmocnione po wyjeździe z kraju,
- Biblia : alegoria, symbol parabola, koncept,
- malownicze ruiny słynnych budowli antycznych : przekonanie, że dzieła sztuki mogą zyskać nowy i oryginalny urok, jeśli będą w pewnej mierze niedopełnione,
- Norwid nazwał to zjawisko w swej twórczości fragmentarycznym sposobem wyrażania się, następnie wynalazł trafny termin : przemilczenie,
- niepełność, czyli brak lub niedostatek związane były także z niedoskonałością samego człowieka,
- niedopełnienie jest swego rodzaju ukrytą częścią zadania, które stanowi naturalne zagajenie zdania następnego, ukrywające z kolei inną treść, którą zagaja następne, itd., itp.,
- to, co było przemilczeniem całego umysłowego ogółu jednej epoki staje się wygłosem następnej, to zaś, co ta z kolei przemilczała, wygłosi trzecia, swoje znowu do następnej przemilczenie ze sobą wnosząc,
- pięć epok, pięć przemian : legenda - epopeja - historia - anegdota - rewolucja ( Norwid przypada na IV i V),
- wypowiedzi na temat poezji : O Juliuszu Słowackim, Rzeczy o wolności słowa,
- Po wszystkie czasy dwie pieśni na świecie się tym rozlegały o trwają. Jedna jest Natury głosem, druga - dziejów człowieka,
- pieśń historii to poezja świadoma siebie, zdyscyplinowana, związana z dziejami człowieka i przez nie kształtowana, powstająca z poczucia obowiązku ( w przeciwieństwie do pieśni natury),
- poezja naturalna jest łatwa, pełna energii i przyrodzenia, jasna, malarska, zachwycała się nią ówczesna publiczność,
- poezja "rzeczy ludzkiej", była trudniejsza, poważna, skomplikowana, uboższa o piękności i wdzięki, obfitująca w najrozmaitsze i nieuchronne prozaizmy, istotna była moralność ( wewnętrzne sumienie pieśni - jak mawiał Norwid), działanie na procesy emocjonalno - intelektualne,
- słowo jest czynu testamentem,
- śliczny - u Norwida ma pejoratywny wydźwięk,
- Poeta potrzebuje tylko zwycięstwa prawdy (parafrazując słowa Ewangelii),
- serio - jeden z kluczy poezji Norwidowskiej, harmonijnie łączyło powagę z użytecznością,
- utylitaryzm ( pojawia się po raz pierwszy w Promethidionie : Pieśń a praktyczność jedno - zaręczon,/ Jak mąż i dziewka, w obliczu wieczności...),
- kult Byrona - od dzieciństwa,
- niewola i praca - dwa najważniejsze problemy i punkty Norwidowego programu społeczno - politycznego, które się zazębiały i wzajemnie warunkowały, wydolność pracy jest proporcjonalna do miary wolności pracujących,
- kwestia chłopska : kwestia krzyczącej do Boga sprawiedliwości,
- szukanie i przeżywanie piękna było najwyższą oryginalnością,
- tradycja, jako istotna cząstka współczesności, ale podejmującą z tradycji jedynie to, co postępowe albo nosiło w sobie zarodek przyszłego postępu,
- pisał : muszę więc być zupełnie niezależnym, aby nie kłamać powołaniu,
- Norwidowi groził tragiczny koniec, było to w ostatnich latach Wiosny Ludów i bezpośrednio po tym, kiedy uległ działaniu wydarzeń historycznych, lektur oraz bezpośrednich dyskusji filozoficzno - społeczno - politycznych, zaczął uprawiać ascetycznie uformowaną poezję dydaktyczno - socjalną, której najambitniejsze utwory były właściwie zrymowanymi lub udramatyzowanymi dziełami publicystycznymi, mającymi co prawda genialne fragmenty, jednak w całości nużącymi oraz odstraszającymi wielką ilością prozaizmów,
- po powrocie ze Stanów Zjednoczonych , doszedł po przekonania, że poezja i strzelista jest, i liryczniejsza, ma ona bowiem, a właściwie powinna mieć : 1. architekturę rozsądku swojego, 2. i rzeźbę profilu wiersza, 3. i malarstwo światłocienia, 4. i muzykę powoju słów, 5. i taniec powtarzanych i odbijanych stron, 6.i światło, 7. i ciepło wewnętrznego - sumienia - pieśni w czasie, 8. i ogień - i tu z kopułą obejmujące wszechstworzenie łączy się,
- te same myśli w wierszu Liryka i druk,
- Norwid, jeszcze przed wyjazdem do Ameryki, bronił się przed zarzutami "ciemności" i "manieryzmu" w jego stylu, później dostrzegł ich walory ( Lirenka, Manieryzm),
- prawdziwa poezja jest inicjacją,
- kondensacja ( najlepszym przykładem są trzy wiersze, składające się na "suitę hermetyczną" : Waga, Sfinks, Wczora-i-ja),
- częsta wymowa rzeczy powszednich, znikomych, które wprowadzony w układ wyższego stopnia, uzyskują nobilitację i nabierają znaczenia symbolicznego,
- Czułość - znakomita kondensacja,
- Pielgrzym - argumenty, porównania,
- do odkrycia drugiego dna w wierszach Norwida, często trzeba posiadać klucz historyczny albo biograficzny,
- opis przez przybliżenie, podpowiadał, sugerował, pozwalając czytelnikowi na uchylenie woalu, ale nigdy nie pozwalając ujrzeć go w pełnym świetle ani w całości,
- każda obiektywizacja - jedynie przybliżonego obrazu - jest w rezultacie obiektywizacją indywidualną,
- Norwid tak znakomicie umieszcza ideę wiersza w odpowiednio dobranej formie językowej i stylistycznej, że nawet późniejsze wykrzywienie takiej formy ( np. uczynienie z niej prozy ) nie pozbawia nowej całości oryginalnej ekspresji poetyckiej,
- podobnie z utworami prozatorskimi, można je - po prostu przecinając na przegubach i tworząc w ten sposób specyficzne odcinki wersowe - z powodzeniem przerabiać na utwory poetyckie,
- sam Norwid pisał : ...Proza jest nazwiskiem,/ Które, jak zechcę, głosu odmienię przyciskiem.,
- nowator w zakresie wersyfikacji,
- zachowane powinny być i nie zgładzone nożem te okresy, gdzie forma z formą mija się i pozostawia szpary. Barbarzyniec tylko zdejma to nożem z gipsu i psowa całość,
- rozluźnił rytmiczne struktury wiersza, uprozaicznił tok, zlekceważył konwencjonalną średniówkę, zaniedbał rym ( którego pod koniec życia, zaczął w ogóle unikać), porozbijał tradycyjne układy stroficzne i nadał autonomiczne znaczenie nie tylko monostychowi, ale nawet rzędowi kropek, sygnalizującemu w jego poezji przemilczenie,
-interpunkcję często stosował do indywidualnie odczuwanych przez siebie potrzeb intonacyjnych, przy czym specyficzną funkcję nadał pytajnikowi, stawiając go ( począwszy od cyklu Vade-mecum) na początku albo w środku zdania, pytajnik wzmacniał więc wyraz, nadawał mu formę ekspresywną, jednocześnie, w oryginalny sposób rozłamując zdanie ,
- Norwid wypracował i stosował własny, wypracowany przez siebie system znaków i chwytów, za pomocą których rozkładał w tekście dynamikę, uwydatniał, nadawał nową wartość emocjonalną, czasem nowy walor semantyczny,
- język Norwida jest bogaty i bardzo oryginalny, obfituje w archaizmy, neologizmy, rzadkie terminy specjalistyczne i antypoetyckie ( kał, ścierwo, itp.),
- pilnie czytywał dzieła wieszczów, niektóre - jak Anhelli, czwarta część Dziadów, Trzy myśli pozostałe po śp. Henryku Ligenzie, odcisnęły się trwałym śladem w wyobraźni i zapłodniły go kilkoma konkretnymi pomysłami, to jednak żadne nie stało się dlań źródłem natchnienia albo wzorem do naśladowania we własnej twórczości,
- Poeci wielcy zazwyczaj przychodzą,/ Gdy poetów wielkich nie ma... tak pisał po zgonie ostatniego wieszcza
- choć dzieło Norwidowe wyrosło i rozwinęło się na romantycznych pożywkach i aż do ostatnich swoich kart (Stygmat) zawierało wiele pierwiastków dojrzałego romantyzmu, to jednak suma pierwiastków antyromantycznych była w nim o wiele większa i o wiele bardziej istotna,
- nie był także klasykiem ( nie mieszczą się tu przemilczenia i niedookreslenia), ani parnasistą ( nie mieści się utylitarność), ani pozytywistą ( nie mieści się indywidualizm i mistycyzm), ani symbolistą ( nie mieści się tu odpowiednie dać rzeczy słowo),
- można najwyżej powiedzieć, że bywał każdym z nich,
- Norwid nie dawał się wcisnąć w żadną szufladkę, on był po prosru wielkim i właściwie niepowtarzalnym zjawiskiem, którego rodowód można było co prawda wyprowadzić z przeszłości i współczesności, ale które równocześnie rzutowało - a ściślej : mogło rzutować - na przyszłość, należał bowiem do rodu wielkich prekursorów, niosących w swoim dziele zarówno rzeczy nowych i nieznanych.
Czułość:
To tylko sześć krótkich linijek, ale ten mikroskopijny rozmiar wiersza nie przeszkodził Norwidowi potępić w nim trywialnej, ostentacyjnej pseudoczułości, udającej prawdziwą, a wyraźnie przeciwstawionej ( na co wskazuje struktura wiersza) czułości prawdziwej, którą ukazał w trzech odmienionych nastrojach i sytuacjach : w nastroju trwogi o kogoś drogiego ( wojna!), w nastroju trwałego spokoju poraz w nastroju żałosnego cierpienia. Skoro zaś bohaterami drugiej połówki wiersza jest para małżeńska ( wdowiec obnoszący się z dewizką uplecioną z włosów nieboszczki żony), to i bohaterami pierwszej mogą być ewentualne pary małżeńskie : pierwsza w chwili rozłąki spowodowanej wojną , druga w cichym życiu we dwoje, trzecia zaś - tragicznie rozdzielona - w tym momencie, gdy jedno z małżonków znajduje się już u trumny drugiego. Prawdziwy to triumf liryki skondensowanej. Dychotomiczny podział Czułości, której pierwsza część jest swego rodzaju tezą, a druga antytezą, to najprostszy przykład kompozycyjnej dialektyki Norwida, która w wielu jego utworach przybiera po prostu postać dyskusji prowadzonej przy pomocy różnorodnych argumentów i porównań, nigdy jednak nie zniżającej się do poziomy rymowanej prozy dyskursywnej.
Czułość bywa - jak pełny wojen krzyk;
I jak szemrzących źródeł prąd,
I jako wtór pogrzebny...
*
I jak plecionka długa z włosów blond,
Na której wdowiec nosić zwykł
Zegarek srebrny - - -
Pielgrzym
Podmiotami sporu są tu z jednej strony jacyś przedstawiciele stanów-panów, a więc zamożni posiadacze ziemscy, lekceważący biednego, nie posiada on bowiem ani własnej ziemi, ani własnego domu, pielgrzyma, z drugiej strony zaś ów pielgrzym, który uważa się za przedstawiciela stanu-stanów dzięki swojej głębokiej wierze koresponduje on bowiem z samym Bogiem, będąc zaś w ciągłej pielgrzymce ( domyślnie : ku ideałom), potrzebuje on tyle tylko ziemi, ile mieści się pod jego stopami.
Prozaiczny sens tego wiersza, nie objął oczywiście ani jego walorów poetyckich, ani nawet cech szczegółowych, warto więc zwrócić uwagę choćby na jego układ ( zwrotka I – stwierdzenie ogólne; II – racja „panów”; III-IV – racje „pielgrzyma”) oraz na jego symetrię wewnętrzną ( wieża – piramida, niebo – ziemia, dom – stopa), a także na oryginalny obraz domu ruchomego z wielbłądziej skóry, w którym różni badacze dopatrywali się wozu, namiotu, wielbłąda albo odzienia, który zaś w istocie – jak to można udowodnić przy pomocy innych wierszy Norwida – jest sandałem ze skóry wielbłądziej.
I
Nad stanami jest i s t a n ó w s t a n,
Jako wieża nad płaskie domy
Stércząca w chmury...
II
Wy myślicie, że i ja nie Pan,
Dlatego że dom mój ruchomy,
Z wielbłądziej skóry...
III
Przecież ja aż w nieba łonie trwam,
Gdy ono duszę mą porywa
Jak piramidę!
IV
Przecież i ja z i e m i t y l e m a m,
I l e j e j s t o p a m a p o k r y w a,
D o p o k ą d i d ę !…
Noc
Alegoryczny obraz tragicznego losu młodzieży warszawskiej w dobie nocy paskiewiczowskiej. Wiersz ten nie poddaje się rozbiorowi ( jak wyżej), intuicyjnie można domyśleć się tutaj drugiego dna, ale takiego dna nie daje się odkryć, dopóty, dopóki nie posiada się odpowiedniego klucza historycznego lub biograficznego.
Biada wtenczas poetom: nie będzie
przy czym wierszyka wysmażyć, nie
będzie czym poematu okrasić! wielu
żałować będzie księżyca!...
Aleksander Marliński
Chmurne niebios sklepienie, szaro cieniowane,
Rozjaśnia się, a księżyc, niby pająk złoty,
Wypełznął z pajęczyny, i spłoszył ciemnoty,
Które lecą w otchłanie okien nie zbadane!
On zaś, jak pogromiciel, ciągle z dumą kroczy,
I buńczuk złotowłosy poza sobą toczy,
I drgającymi nićmi bladawych promieni
Oprzędza drzew wierzchołki, plącze młode liście,
Albo się między trzciną w jeziorze płomieni
I na dnie świeci ogniście!
Ej! pająku złocony, wstąpże przecie do mnie,
Bo mówią ludzie, żeś jest pociechy zwiastunem,
Więc cię przywitam szczerze, chociaż cicho, skromnie,
Tak, jak można przywitać śród cierpień kolei,
Kiedy człek, skrępowany nieszczęścia całunem,
Nic nie ma prócz łez - wspomnień - i może nadziei.
Ej! pająku złocony, łzy me już wyssałeś,
Bo w nich nieraz swe nici promienne kąpałeś;
A chcesz wspomnień? to słuchaj... jakże?... czy słyszałeś?
Lecz nie - to nie dla ciebie ta milcząca mowa,
To dla mnie - i - dla Boga! - ludziom zaś i tobie
Dam inne, spowszedniałe, wypłowiałe słowa,
Chłodne, blade jak popiół, co się tuła w grobie.
Słuchaj - wiem, że przed chwilą widziałeś powoje,
Co wyrosły niedawno, a już czegoś pragną,
Już z lekka wyciągają słabe ręce swoje,
By uchwycić gałązkę, gdy ją wichry nagną.
Biedne powoje! próżno wyciągają ręce,
Bo choć się gałąź schyli - chwycić jej nie zdążą,
I rosnąć bez pomocy, tak się splączą, zwiążą,
Że pewno umrą w męce.
Księżycu! ty widziałeś nieszczęsne powoje,
Widziałeś pierwszą młodość - pierwsze mary moje.
Ej, pająku złocony, musiałeś tej nocy
O wzniosłe drzewo przędzę złoconą zawadzić,
Musiałeś widzieć drzewo, co w strasznej niemocy,
Szaloną zawieruchą targane bez końca,
Ledwo kilka gałęzi mogło uprowadzić!
Księżycu - te gałęzie wzdychają do słońca,
Pasują się z chmurami - pękają i giną -
Księżycu! tyś tam widział gałązkę jedyną.
Więc nic ci już nie powiem o ludziach - o sobie -
Bo i tak dość mówiłem: teraz dzięki tobie,
Szczere dzięki - boś smutny, i znać, że me żale
Nie zostały u ciebie jak ziarno na skale.
Lecz odwiedzaj mię czasem, pająku złocony,
Albowiem mówią, żeś jest pociechy zwiastunem,
Odwiedzaj mię, gdy w oknie siadam zamyślony,
A ja cię przyjmę szczerze, chociaż cicho, skromnie,
Tak, jako człek spowity nieszczęścia całunem,
Tak, jako człek ściśnięty powrozem tęsknicy,
Co nie może do druha wyciągnąć prawicy -
Hej! zwiastunie pociechy, pamiętaj tam o mnie.
Marmur – biały
Warstwa wierzchnia obrazuje obojętność starożytnej Grecji w stosunku do swoich najbardziej zasłużonych obywateli, spodnia zaś – niewdzięczność białej i marmurowej Marii Kalergis w stosunku do swoich wielbicieli.
Grecjo piękna!... twe dziwiąc ramiona z marmuru
I - serce... pytam: co się téż stało z Homerem,
Który cię uczył śpiewać z gwiazdami do chóru?
Gdzie jego grób? lub chata? - mów! chociażby szmerem
Fal egejskich, bijących w heksametr o skałę -
Rytmem klasku ich rzeknij - zapisz, w piany białe!
*
Wdzięczna Grecjo! - a co się i z Fidiasem stało,
Który cię uczył kibić wyginać dostojnie
I stąpać jako bogi, duchem czując ciało -?
Czy on w więzieniu przepadł? Milcjad czy na wojnie?
Temistokles, Tucydyd, Cymon... czyż skazani?!
Grecjo! - a co się z słodkim Arystydem stało,
Który-ć przebaczać uczył, cierpiąc jak wygnani?
A stary Focjon, bitwę co wygrywa z chwałą
Nim mu podawasz trucizn... a Sokrat??...
...Oh! Pani,
Błękitno-oka, z równym profilem Minerwy...
- Stąd to zwaliska twoje są, jak ty, nadobne,
Wita się je z radością!... a żegna z tęsknotą,
Rosami operlone rwąc fijołki drobne,
Jedyne, co łzawieją tam... i rosną po to.
Na pokładzie okrętu u Egejskiego Morza 18[48]
Na zgon poezji
Poezję można tu utożsamiać kolejno : 1. Z atakowaną przez pozytywistów poezją polską w ogóle, 2. Z prześladowaną przez gruboskórnych niezrozumialców poezją Norwida, wreszcie, 3. Z postacią i zgonem Zofii Węgierskiej, znakomitej felietonistki, a zarazem uroczej kobiety i wiernej przyjaciółki poety.
Ona umarła!... są-ż smutniejsze zgony?
I jak pogrzebać tę śliczną osobę?
Umarła ona na ciężką chorobę,
Która się zowie: pieniądz i bruliony.
Pamiętasz dobrze oną straszną dobę,
Gdy przed jej łożem stałem zamyślony,
Łzę mając wielką w oku, co szukało,
Czy to, co gaśnie, jest duch albo ciało?
Ona zaś (mówię: Poezja), swe ramię
Blade ku oknu niosąc, znak mi dała,
Bym światło przyćmił, bo uśmiechy kłamie,
Jakby jej w oczy wiosna urągała.
Nie wiem, czy ranę dostrzegłem, czy znamię,
Pod lewej piersi cieniem, gdy zadrżała?...
O, byłem smętny, jak odtąd nie bywam,
Gdy mam już cmentarz i na nim kwiat zrywam.
Umarła ona (Poezja), ta wielka
Niepojednanych dwóch sfer pośrednica,
Ocean chuci i rosy kropelka,
Ta monarchini i ta wyrobnica -
Zarazem wielce wyłączna i wszelka,
Ta błyskawica i ta gołębica...
Gdy ci, co grzebać mają za rzemiosło,
Idą już piaskiem zasypywać wzniosłą!
Odtąd w przestronnym milczenia kościele,
Po brukowaniu się przechodząc płaskiem,
Nie jej ja depcę grób... lecz po tych dziele
Stąpam, co cmentarz wyrównali piaskiem.
Aż się zamyślą myśli niszczyciele,
I grom zawołam, by uderzał z trzaskiem,
Wiedząc, iż ogień dla bez ognia ludzi,
Choćby w krzemieniach spał, w niebie się zbudzi
Ivry, 1877