Na wybuch II Powstania Śląskiego miało wpływwiele różnych wydarzeń. W dniu 25 kwietnia 1920 r. doszło w Bytomiu,Gliwicach, Katowicach, Chorzowie, Mysłowicach, Pszczynie, Radzionkowie,Rudzie, Rybniku, Wirku, Wodzisławiu, Zaborzu i Zabrzu do wiecówprotestacyjnych ludności śląskiej przeciwko antypolskiemu terrorowiniemieckiemu. Doszło do ataku niemieckich bojówek na polskie pochody świętujące obchody Konstytucji 3-go Maja Rozpoczął się strajk szkolny, w którym młodzież domagała się równouprawnienia dla języka polskiego w szkołach na Górnym Śląsku. W dniu 27/28 maja 1920 doszło do ataku niemieckich bojówek na PolskiKomisariat Plebiscytowy oraz do zdemolowania lokali powiatowychPolskich Komitetów Plebiscytowych m.in. w Głogówku i Koźlu. W dniu 17 sierpnia 1920 r. w Katowicach bojówki niemieckie zaatakowałysiedzibę powiatowego inspektora Międzysojuszniczej Komisji. Celemwywołanych zaburzeń było opanowanie siłą Górnego Śląska i przyłączeniego do Rzeszy. Bojówki niemieckie napadały na domy polskich kupców,siedziby polskich biur plebiscytowych i redakcji gazet.
PRZEBIEG:Walki powstańcze zostały zapoczątkowane przezoddział szopienicki Stanka. Do najcięższych walk doszło w Mysłowicach.Siły powstańcze nacierające na to miasto skoncentrowały się naprzedpolach miasta, po walkach stoczonych w nocy z 18 na 19 sierpnia oMałą Dąbrówkę, Rozdzień i Janów. Dowódcą był Mańka. Niemcy, zupełnieosaczeni, poddali się po godzinie 16.00. Zacięty opór stawiliNiemcy również w Siemianowicach, zdobytych przez siły dowodzone przezA. Dorna, a także w Bogucicach. Do 20 sierpnia prawie cały powiatkatowicki został ogarnięty ruchem powstańczym. Opanowano m.in.: Borki,Giszowiec, Nikisz, Zawodzie i hutę „Wilhelma”. Zacięte boje toczyły sięw Wełnowcu, Józefowcu i Dębinie. W nocy z 22 na 23. W rękach powstańcówznalazł się prawie cały powiat katowicki, z wyjątkiem Katowic, którychz rozkazu kpt. Mieczysława Palucha nie zajęto. Miasto pozostało podnadzorem wojsk francuskich. W powiecie królewsko-huckim walki rozpoczęły się 21 sierpnia.Ciężkie boje o Chorzów toczył oddział Dorna. Opór niemiecki złamanodopiero 23 sierpnia, po gwałtownym ataku, w którym uczestniczyła m.in.kompania Marcina Watoły. Ciężkie ataki na Hajduki Wielkie przeprowadził oddział Szafarczyka 22sierpnia, nie dał jednak wyników. Decydujące natarcie oddziału,wzmocnionego posiłkami z Małej Dąbrówki, Bogucic, Józefowca, Dąbu iZawodzia, nastąpiło 23 sierpnia. Prawie cały powiat znalazł się wrękach powstańców. Pomyślnie rozwijał się ruch powstańczy w powiecietarnogórskim, zapoczątkowany w nocy z 19 na 20 sierpnia. Polegał ongłównie na rozbrajaniu posterunków policji nieskoszarowanej orazoddziałów policji bezpieczeństwa i członków tajnych organizacji bojowych. W nocy z 22 na 23 sierpnia pod kierunkiem Golasia rozpoczętodziałania w okręgu lublinieckim. Powstańcy opanowali m.in.: Piaski,Lubszę, Woźniki, Ligotę, Sośnicę, Babienicę i Psary. W ciągu pięciunastępnych dni obsadzili kilkanaście innych np.: Kalety, Drutarnię,Koszęcin, Bornów, Strzebin, Hadrę, Rusinowice, Harbutowice, Dronowice iLisów. 26 sierpnia nie zakończona jeszcze w pełni akcja powstańczazostała przerwana przez francuskiego kontrolera powiatowego.
Z opóźnieniem rozpoczęły się działania powstańcze w okręgugliwicko-toszecko-zabrskim. 24 sierpnia obsadzono Pyskowice i Toszek.21 sierpnia Rudę Śląską i Biskupice. W nocy z 21 na 22 sierpniaopanowano Bielszowice, Kunatów, Paniowy, Paniówki, Halembę, Chodów,Bujaków i Makoszowy.
W nocy z 19 na 20 sierpnia rozpoczęła się akcja powstańcza,podjęta jednocześnie w powiecie rybnickim i w prawobrzeżnej częścipowiatu raciborskiego. Rozbrajanie oddziałów niemieckiej policjibezpieczeństwa przebiegało sprawniej w południowej części powiatu. Wpółnocnej części natrafiono na większy opór Niemców. Szczególnie zaciętą walkę stoczono pod Dębieńskiem Starym. Parę dni po rozpoczęciu akcji powstańczej z Koźla do Rybnikaprzybył dowódca wojsk włoskich, wziął udział w spotkaniu z miejscowymiprzywódcami POW. W wyniku dyskusji było przerwanie akcji powstańczej wpowiecie.
Działania bojowe II powstania śląskiego zostały zakończone na wezwanieKorfantego. Trwały oficjalnie do 25 sierpnia 1920 roku.
SKUTKI:Po sukcesie strony polskiej z 24 sierpnia,poprawiła się radykalnie sytuacja Polaków. Międzysojusznicza KomisjaRządząca zaakceptowała żądania powstańców w sprawie wprowadzeniapostanowień wersalskich i ograniczenia politycznej przewagi Niemców naterenie plebiscytowym. Rozwiązano niemiecką policją bezpieczeństwa Sipo(Sicherheitspolizei) i utworzono na jej miejsce polsko-niemieckąpolicję Apo (Abstimmumgpolizei). Wprowadzono dwujęzyczność w urzędach(dotychczas obowiązywał wyłącznie język niemiecki), nauczanie w językupolskim, ustanowiono przy każdym sojuszniczym kierowniku władzadministracyjnych w powiecie, zwanym kontrolerem powiatowym, a takżedoradcę polskiego, którego zadaniem była obrona interesów ludnościpolskiej. Obiecano też ukaranie sprawców antypolskich napadów. Stronapolska oficjalnie nakazała rozwiązać Polską Organizację WojskowąGórnego Śląska i wydała odezwę do zaprzestania strajku.
DOWÓDCY:
Alfons Zgrzebniok, Mieczysław Paluch, Jan Wyglenda (Traugutt), Wojciech Korfanty, A. Dorn, Marcin Watoła.
III Powstanie Śląskie
Wybuch powstania nastąpił w nocy z 2 na 3 maja 1921 roku w wyniku wciąż nieustabilizowanej sytuacji na Górnym Śląsku. Polska ludność w dalszym ciągu pragnęła, by ten region był połączony z niepodległym już państwem polskim. Dodatkowo sytuację pogarszał niekorzystny dla Polaków wynik plebiscytu z dnia 20 marca 1921 roku z poparciem ze strony Wielkiej Brytanii i Włoch. Zgodę na wybuch powstania wydał przewodniczący Polskiego Komisariatu Plebiscytowego Wojciech Korfanty po niekorzystnych wnioskach MK dotyczących podziału Górnego Śląska. W walkach zbrojnych udział wzięła polska organizacja bojowa przekształcona w wojska powstańcze liczące ok. 50 tyś żołnierzy i dowodzona przez Dowództwo Obrony Plebiscytu (DOP), a przekształcone później w Naczelną Komendę Wojsk Powstańczych (NKWP).Wojska powstańcze szybko opanowały zaplanowane tereny, wkraczając po części poza linię Korfantego, a wcześniej obalając KOOS (Kampforganisation Oberschlesien). Niestety ze względu na zakaz wydany przez MK powstańcy nie mogli wkroczyć do dużych miast okręgu przemysłowego, co pozwoliło ocalałym członkom KOOS na schronienie. Na zajętych obszarach swoją działalność rozpoczęła polska cywilna Naczelna Władza na Górnym Śląsku na czele której stał Wojciech Korfanty. Czwartego maja 1921 roku w obrębie tej organizacji powołano Wydział Wykonawczy w którego skład wchodzili: Józef Rymer, Józef Biniszkiewicz, Franciszek Roguszczak, Michał Grajek, Adam Wojciechowski, Klemens Borys i Józef Grzegorzek. Osoby te stały na czele poszczególnych resortów tj., przemysłowego, handlowego, szkolnego, pocztowego, administracyjnego, aprowizacyjnego, a także dóbr i lasów państwowych. Zadaniem tych resortów było zadbanie o warunki życia ludności cywilnej i tym samym zapewnienie i regulowanie wszelkich zaopatrzeń, a także dostawy wody, energii, komunikacji oraz oświaty. Dodatkowo odpowiedzialność obejmowała wyposażenie i zaopatrzenie walczących wojsk powstańczych. Nad bezpieczeństwem czuwało Dowództwo Okręgu Etapowego, które również nadzorowało działalność komendantów powiatowych, miejskich, osiedlowych typu wiejskiego i dworców kolejowych.
Wojciech Korfanty miał pełną odpowiedzialność za obszary zajęte przez wojska powstańcze, mimo sprzeciwu ze strony państw alianckich i państwa polskiego, które nawet odwołało Korfantego ze stanowiska przewodniczącego Polskiego Komisariatu Plebiscytowego. Nie przeszkodziło to jednak, by Korfanty nadal decydował o najważniejszych wydarzeniach i miał istotny wpływ na ich rozwój. On też zdecydował, ze najlepszym momentem na zakończenie powstania to szczyt powodzeń militarnych, dlatego też ciesząc się przychylnością ze strony przewodniczącego MK gen. Henri Le Ronda Korfanty wziął udział w tajnych negocjacjach mających miejsce w Dąbrówce Małej w dniach 7 – 9 maja. Ostatecznie, dnia 9 maja 1921 roku podpisano układ rozejmowy wytyczający jednocześnie linię wstrzymującą powstańcze działania zbrojne. Powstańcy jednak nie przerwali walk w związku z czym pod koniec maja 1921 roku ponownie rozpoczęto negocjacje. W ich wyniku ustalono linię demarkacyjną i neutralny pas, którego zadaniem było rozdzielenie wojsk walczących oraz określenie warunków rozejmu. Polska strona podpisała dokument dnia 11 czerwca 1921 roku, zaś strona niemiecka pod naciskiem mocarstw sojuszniczych ogłosiła kapitulację dnia 25 czerwca 1921 roku, gdy ostatecznie dowódca SSOS (Selbstschutz Oberschlesiens) podpisał umowę o wycofaniu wszelkich podlegających mu sił, które znajdowały się na terenach plebiscytowych. Ewakuacja rozpoczęła się 28 czerwca i trwała do 5 lipca 1921 roku, kiedy to ostatecznie powstanie się zakończyło.
Pisząc o Kanale Gliwickim należy cofnąć się w czasie i wspomnieć o starym Kanale Kłodnickim, którego plany powstały w XVIII wieku a budowę rozpoczęto w roku 1801. Po niedługim czasie okazało się jednak, że szybki wzrost zapotrzebowania na węgiel, wyroby hutnicze i inne towary wymaga zwiększenia przewozów i wprowadzenia większych jednostek pływających. Po poszerzeniu kanału od 1823 r do Gliwic przypływają barki i statki odrzańskie. W latach 1843 - 1855 spławiano ponad 50 tys. ton węgla rocznie. Od 1883 do 1893 roku trwały szeroko zakrojone prace remontowo - modernizacyjne które umożliwiły pływanie barkom o ładowności 130 ton. W 1894 r przeprowadzono pierwszy próbny rejs parowca "Adler" a w 1897 r próbny rejs parowca ciągnącego cztery załadowane barki. Już wtedy pojawiły się pierwsze głosy mówiące o konieczności całkowitej przebudowy kanału.W latach 20-tych XX wieku znaczenie Kanału Kłodnickiego spadło do roli drogi wodnej o znaczeniu lokalnym a przyczyn takiego stanu rzeczy można upatrywać w zmianach politycznych i gospodarczych. Przez wiele lat transport węgla i wyrobów przemysłowych, w szczególności na zaopatrzenie Berlina, stanowił znaczny procent ogólnych przewozów. Sytuacja ta uległa pogorszeniu po oddaniu do użytku w 1914 roku Kanału Centralnego co umożliwiło przejęcie tych dostaw przez okręg przemysłowy Westfalii. Ilość przewożonego Kanałem Kłodnickim węgla i koksu spadła z 3,2 mln ton w 1929 roku do 1,9 mln ton w roku 1936. Po plebiscycie i zmianie granic na Górnym Śląsku Katowice jako największy okręg przemysłowy znalazły się po stronie polskiej i tym samym wzrosło znaczenie Gliwic. Zwolennicy budowy nowego kanału argumentowali że, 8 kopalń wydobywających 5 mln ton węgla znajduje się w promieniu kilku kilometrów od kanału. Na konferencji landów w 1927 r podkreślano że większy, nowy kanał pozwoli na skuteczne konkurowanie z okręgami na zachodzie Niemiec i jak wyliczono spowoduje to spadek cen węgla o 5 marek na tonie. Szacowano że tylko przy budowie kanału pracę znajdzie 7000 ludzi nie licząc wzrostu zatrudnienia w rozwijającym się przemyśle. Niewątpliwym argumentem "za" było też znaczenie militarne takiej drogi wodnej. Po wieloletnich przepychankach zapadła decyzja o budowie.Wstępne, przygotowawcze prace rozpoczęły się w 1933 r i przeznaczono na ten cel 3 mln marek. Przy karczowaniu lasów i oczyszczaniu trasy przyszłego kanału zatrudniono 1000 osób. Wyburzono przeszło stuletni pałac w Łabędach, 60 budynków i przeniesiono 20 gospodarstw. Właściwe prace przy budowie kanału rozpoczęto wiosną 1934 r. Prace wykonywane były przy użyciu łopat z nie wielkim udziałem sprzętu mechanicznego. Kanał, pod budowę którego kamień węgielny wmurowano w obecności Rudolfa Hessa 14 maja 1934 r, na większości odcinków przebiegał równolegle do starego kanału. Tam gdzie koryta pokrywały się, konieczne było wyburzenie. st.arych śluz. Sprowadzono ekipę z Zabrza która, przy pomocy materiałów wybuchowych, zniwelowała teren. Trasę kanału poprowadzono w wykopie lub nasypie przez tereny piaszczyste i niestabilne, dlatego też koryto wyłożono warstwą nieprzesiąkliwych iłów. Ograniczono w ten sposób straty wody winikające z przesiąkania, wprowadzając jednocześnie bezwzględny zakaz kotwiczenia wszelkich jednostek pływajšcych. Zakaz ten obowiązuje nadal. Niestabilność gruntu była przyczyną wielu problemów technicznych a nawet doprowadziła w 1938 r do katastrofy na śluzie w Dzierżnie, której budowę zakończono w roku 1936 (więcej szczegółów w dziale śluza Dzierżno). W pobliżu śluz budowano również schrony przeciwlotnicze. Zachowały się do dziś, niewykorzystywane, co najwyżej jako podręczny magazynek - rupieciarnia. Wraz z budową kanału realizowano inne inwestycje mające ułatwić transport z i do portu. Budowano autostradę (głównym inwestorem były koleje niemieckie), w 1939 r doprowadzono do portu linię kolejową. Do 1942 roku wybudowano szereg mostów, w tym również kolejowe. Poza nielicznymi wszystkie służą do dziś, a wraz z powstałymi po wojniejest ich obecnie 19 (w tym 4 kolejowe) Więcej o mostach w dziale inne budowle. Na szczególną uwagę zasługuje tzw. syfon Kłodnicy. Jest to jedyne w Polsce miejsce gdzie "bezkolizyjnie" krzyżują się dwa cieki wodne; rzeka Kłodnica z Kanałem Gliwickim. Kłodnica przepływa pod Kanałem. Syfon Kłodnicy znajduje się około 2 km poniżej śluzy nr 2 w Nowej Wsi. W pobliżu zachowały się przyczółki , niedokończonego w czasie wojny, mostu w Lenartowicach. Przewidywano że docelowo na kanale eksploatowane będą jednostki o ładowności 1000 T, ale nigdy tak duże nie pływały. Obecnie pływają zestawy pchane - barka 500 T + pchacz. Pełną zdolność żeglugową uzyskano dopiero w 1941 r choć oficjalne otwarcie kanału odbyło się 8.12.1939 r. W 1970 r. otwarto Kanał Kędzierzyński długości około 5,6 km, łączący Kanał Gliwicki z Zakładami Azotowymi w Kędzierzynie-Koźlu. Jeden basen portowy. Do 1983 r transportowano nim nawozy sztuczne. Obecnie jest otwarty dla żeglugi, jednak nie wykorzystywany.
„Rostmajnte som rzyki na świeci, ale dycko jedna jest twoja, ta nad kerom żeś się urodziył. Choćbyś potym widzioł tysiąc, zawsze bydziesz ta najpiykniejszo pamiyntoł, chociażby według tych drugich jak przikopka wyglądała. Znom takich, prawie wiynkszość życio przeżyli nad Renem, Tamizom i nawet nad takimi, w kerych krokodyle pływajom, a jednak jak ich tynsknica wziyna, to nad ta mało, biydno i wymynczono Ruda wrociyli. Niy dziwia się , bo tu się urodzili i tak jak jo czy Ty, tyż piyrszy roz nogi zatonkali w tyj rzyce” - tak o rzece Rudzie pisze Bogdan Dzierżawa w swoim zbiorze i berania po , noszącym tytuł „Z biegiem Rudy”.Rzeka Ruda jest najdłuższą (51,5 km) i największą rzeka w rejonie rybnickim. Nazwa jej wzięła się od występującej tu rudy darniowej, która spowodowała, że koryto rzeki i jej brzegi nabrały barwy rudej. Płynie przez Żory, Szczejkowice, Gotartowice, Ligocką Kuźnię, gdzie wpada do zalewu Elektrowni. Wypływa z zalewu w Stodołach i przez Rudy Wielkie, Rudę Kozielską, Kuźnię Raciborską, Siedliska wpływa do Odry w miejscowości Turze.Dzięki znacznemu zalesieniu i pokładom rudy darniowej, w miejscowościach położonych na terenie zlewni Rudy powstały liczne zakłady hutnicze, których początki wiążą się z przybyciem na te tereny mnichów cysterskich w XIII w.W okresie manufakturowej techniki produkcyjnej hutnictwo opierało się na węglu drzewnym, sile wodnej i pracy ludności poddanej.Do najdawniejszych zakładów hutniczych należy dymarka, czyli pierwotny piec hutniczy do otrzymywania żelaza z rudy. Piec wyposażony w dwa ogniska i podwójne miechy, opalany był węglem drzewnym. Integralnym składnikiem był młot przekuwający. Innym urządzeniem do wytapiania była fryszerka (do uszlachetniania żelaza), składająca się z dwóch pieców, podwójnych miechów i młota przekuwającego, poruszanych siłą wodną. Kużnica złożona była z ognisk dymarskich lub fryszerskich i młotów przekuwających. Pierwsze wzmianki o zakładach hutniczych nad Rudą datują się z 1585 roku (Stodoły). W połowie XIX wieku na ziemi rybnickiej pracowało już 19 zakładów związanych z hutnictwem, zaś najważniejszą rolę odgrywały zakłady hutnicze w Gotartowicach, Paruszowcu i Rybnickiej Kuźni. Źródło Rudy położone jest w dzielnicy Żor - Baranowicach, na wysokości 235 m n.p.m. Leży ono na stoku wzniesienia użytkowanego jako łąki i pastwiska. Powyżej Żor rzeka przyjmuje wody licznych rowów oraz cieków odwadniających obszary o rozproszonej zabudowie, częściowo sieci kanalizacyjnej. Ponadto spływają do niej wody z okolicznych terenów . W efekcie rzeka już w początkowym odcinku prowadzi wody zanieczyszczone. Pierwszym znaczącym dopływem Rudy jest prawobrzeżny potok Rudziczka. Rzecz tę należy tu podkreślić, albowiem niektórzy ludzie mylnie sądzą, że to właśnie ten wpływający z zachodniej części Suszca potok, daje początek Rudzie. Szkoda, że w tym błędnym przeświadczeniu podtrzymują ich błędne publikacje. Przy potoku Rudziczka znajdują się stare stawy rybne, których w XIX wieku było zresztą więcej, ale zostały osuszone przez dawnych właścicieli dóbr rycerskich. Kolejny dopływ - potok Jesionka płynący z Woszczyc, zasilany wodami ze stawów rybnych na terenie Szczejkowic, jest największym prawobrzeżnym dopływem Rudy. Wpada do rzeki pod Szczejkowicami w okolicy koloni Nowa Wieś. Pod koniec XVIII wieku nad tym potokiem pod miejscowością Woszczyce powstała huta. W początkach XIX wieku istniały tam już dwie fryszerki. Produkcja obu fryszerek wynosiła 2500 cetnarów przy 8 robotnikach. Produkcję zatrzymano w 1830r. Następne prawe dopływy Rudy to Potok Szczejkowice I i II, odwadniające zalesione tereny Wysoczyzny Golejowskiej, zaś lewymi dopływami są wody Kłokocinki i Potoku Boguszowickiego (nazywanym też Ligockim). Potok Kłokociński płynący z rejonu osiedla w Boguszowicach, zasilany jest wodą strumyka z Roju. Następnie przepływa przez staw Papierok i płynie przez Kłokocin oraz w lotniska w Gotartowicach. Wpada do rzeki Rudy pomiędzy Rowniem a Gotartowicami. W Rowniu istniała w r. 1845 fryszerka - huta „Nanni”, w której pracowało 5 ludzi. W 1861 r. była już nieczynna. Z kolei pod Gotartowicami, pruski skarb królewski urządził w 1792 r. dwie fryszerki. Hutę powiększono w r. 1824 do czterech fryszerek i dwóch młotowni. Huta była czynna jeszcze w 1864 r. Drugi z lewych dopływów - Potok Boguszowicki, ma swoje źródła na podmokłym terenie poniżej „starych” Boguszowic, w ich zachodniej części. Płynie on doliną pomiędzy Raszowcem a Brzezinami Miejskimi i wpada do Rudy w dzielnicy Rybnika - Piaskach. W sąsiadującej z nią Ligockiej Kuźni założono już w r. 1740 dwie freszarki, następnie zlikwidowane w 1808 r. W latach 1821 - 1822 powstała tu nowa huta o nazwie „Karstenhütte” - cztery fryszerki i dwa młoty. Oprócz tego jeszcze jedna fryszerka położona była pomiędzy Ligocką Kuźnią a Paruszowcem. W tej ostaniej miejscowości , o pierwotnej nazwie Paruszowice, hr. Węgierski, pan na Rybniku, zbudował w r. 1753 nowy wielki piec, po zniesienu starego, oraz fryszerkę. Tu też zbudowano budynki administracyjne dla królewskiego urzędu hutniczego na Górnym Śląsku. Wielki piec unieruchomiono w r. 1809. W latach 1822 - 1823 powstała tu walcownia, tz. Huta „Eliza” (Elisen-Hütte)”, dwukołowym napędzie wodnym, oraz cztery piece do zgrzewania. W następnych latach hutę rozbudowano. Zakład hutniczy w Paruszowcu jest jedynym obiektem hutniczym z szeregu wówczas pod Rybnikiem powstałych obiektów przemysłowych, jaki się utrzymał do końca XX wieku, nie zatracając swego charakteru hutniczego. Do Rudy w dzielnicy Piaski wpływają również dwa kolejne prawe dopływy: Przegędza i potok z Kamienia, które odprowadzają wody z zalesionych obszarów zachodniej części Wysoczyzny Golejowskiej. Źródła potoku Przegędza znajdują się w okolicy leśnictwa Szczotki na terenie miejscowości o tej samej nazwie. Natomiast potok z Kamienia zasilany jest wodami strumyka z doliny Strąkowskiej w Wielopolu, którym utworzono zalew. Wodę z zalewu, poprzez stację uzdatniania, doprowadzono do kąpieliska „Ruda” w Rybniku o powierzchni około 30ha, z basenami dla dorosłych i dzieci.Przy jego budowie wykorzystano groble stawów rybnych z XVI w.W pobliskim lasku nad brzegiem Rudy znajduje się mogiła 446 pomorodowanych więźnów oświęcimskich. Największym lewym dopływem Rudy długości 15,5km, jest rzeka Nacyna (Woda Rybnicka),odwadniająca środkową część Płaskowyżu Rybnickiego.Wypływa ze wzgórz czernicko-rydułtowskich i płynie w kierunku wschodnim przez Niewiadom i Nidobczyce.Tutaj zmienia kierunek na północny i przez dzielnicę Zamyslów oraz śródmieście Rybnika dociera do Orzepowic. Pierwotnie Nacyna wpływa do rzeki Rudy pod Rybnicka Kuźnią.W jej dolinie koło ujścia, najpewniej już w X wieku zalożono staw i istaniała osada rybacka.na skutek złego stanu,wynikajacego z zaniedbań, staw w koncu zasypano. Tam również między osadami Orzepowice a Wielopole, był najstarszy zakład hutniczy pod Rybnikiem. Tam również, między osadami Orzepowice a Wielopole, był najstarszy zakład hutniczy pod Rybnikiem. W aktach XVII zwykle zwaną „hutą” w Wielopolu. Franciszek Idzikowski, kronikarz miasta Rybnika, odnosi czas jej powstania do lat między 1601 a 1614. Jest jednak wielce prawdopodobne, że istniała już dawniej i że początkami swymi sięga wieków średnich. Według nie istniejącego już urbarza z ok..1500r. szewcy rybniccy zobowiązani byli oddawać rocznie 4 skóry wołowe „na miechy dla kuźnicy”. O chwilowej nieczynności tej kuźnicy z braku dowozu potrzebnej rudy dowiadujemy się następnie z relacji z r.1627.Produkcja roczna tej kuźnicy ok. 1660r,wynosiła 750 cetnarów. Na polecenie ministra Hoyma postawiono w 1804r dwie nowe fryszownie w Rybnickiej Kuźni, gdzie też przerobiono starą fryszerkę na młotownię. Zlewnia Nacyny stanowi najbardziej zurbanizowaną i uprzemysłowioną część zlewni Rudy, a sama rzeka jest zanieczyszczona ściekami komunalnymi, przemysłowymi oraz słonymi wodami kopalnianymi. Dlatego w trakcie budowy zalewu elektrowni jej bieg, w końcowym odcinku, został zmieniony i od 1973 roku jest przerzucana przewodem zamkniętym do rzeki Rudy, poniżej korony zbiornika w Stodołach. Zalew Rybnicki powstał przez spiętrzenie wód Rudy. Głównym celem budowy zbiornika było dostarczenie wody chłodniczej do elektrowni „Rybnik”. Bezpośrednio do jeziora, a w zasadzie do jego lewobrzeżnej zatoki Gzel, wpływa potok jejkowicki mający swe źródła w miejscowości Piece. Płynie on przez południowe tereny Jejkowic, poniżej obszaru leśnego „Beata”. Zasilany jest wodą ze strumyka płynącego z Zebrzydowic. Koło Jejkowic, nad małym dopływem Rudy w Szczerbicach, była w pierwszej połowie XIX i łyżkownia. W 1834r już nieczynna. Stanowiła własność prywatną. Z kolei potok płynący z lasu książenickiego przez Ochojec, wpadający przed wybudowaniem Elektrowni „Rybnik” do rzeki Rudy w rejonie Chwałęcic, obecnie uchodzi do prawobrzeżnej zatoki w Grabowni. Po opuszczeniu zalewu, Ruda kieruje się na północ i intensywnie meandrując, przepływa około 3 km, poczym ponownie skręca na północny zachód i już terenem rybnickim przyjmuje wody prawobrzeżnej Rudki i lewobrzeżnego potoku z uroczyska „Buk” (dawne tereny myśliwskie). Potok Rudka ze źródłami w zachodniej części Ochojca, wpada do rzeki Rudy w Rudach Wielkich w rejonie tamtejszego cmentarza . Do rzeki Rudy w Rudach wpływają też wody potoku Wierzbnik płynącego z miejscowości Stanice, zasilanego strumykiem z rejonu miejscowości Bargłówka. Do dziś w pobliskich Stodołach nad rzeką Rudą pozostały ślady po kuźnicy, walcowni blach i piecach do wytapiania rudy darniowej, pierwotnie własność klasztoru cystersów w Rudach. W 1956r klasztor oddał tę hutę żelaza w dzierżawę .Dalsze o niej wzmianki pochodzą z 1748r,gdy zniesiono tu dwie istniejące kuźnice (dymarki i młoty), a na ich miejscu zbudowano w 1747r wielki piec i dwie fryszerki. W samych Rudach czynna była w 1740r fryszerka, do której doszła w 1765r cajniarka i druciarnia. Na „Nowinach”, w pobliżu Rud powstała kuźnica w 1703r.W Przeryciu, kolonii pod Rudami, urządzono kuźnicę w 1701r.Opactwo rudzkie posiadało przeto w 1707r kompleks czterech hut żelaza , zgrupowanych nad rzeką Rudą w sąsiedztwie klasztoru. Po sekularyzacji klasztorów w 1810r.wszytskie obiekty przemysłowe razem z całym majątkiem klasztornym przeszły na własność państwa pruskiego, a następnie w posiadanie magnatów. Wielki piec w r.1834 wyprodukował 14 300 cetnarów surówki przy 12 zatrudnionych robotnikach. W 1860r były tu czynne jeszcze dwie huty : „Amalia” i „Wiktor”, czyli tzw. Brantołka (walcownia żelaza). Obie huty były tuż pod osadą Rudy. Obok nich działała huta „Elżbieta” - zakład cięcia żelaza uruchomiony w 1827r. oraz fryszerka w Paproci. Poniżej ujścia prawobrzeżnego Wierzbnika rzeka kieruje się na zachód. Od tego miejsca prawa część zlewni Rudy ogranicza się do niewielkich, okresowych potoków, natomiast z lewej strony zlewni Ruda otrzymuje jeszcze wody Raczoka i Suminy. Wcześniej była ona prawym dopływem Odry, z Rudą łączyła ja krótka odnoga, która obecnie stanowi jej koryto ujściowe do Rudy. Sumina najdłuższą rzeczką (27km ) w zachodniej części ziemi rybnickiej i odwadnia wykorzystywane rolniczo obszary Wysoczyzny Gaszowickiej oraz zalesione tereny południowe części Niecki Koźielskiej. Jej początek tworzą strumyki z okolic Łęgu, Rzuchowa, Kornowaca i Krzyżkowic, które łączą się na terenie Pstrążnej. Sumina zasilana jest wodami ze stawów w Pstrążnej, Dzimierza i Lysek. Pod Pogwizdowem do Suminy wpływają wody z potoku czernickiego, płynącego z dzielnicy Orłowiec w Rydułtowach. Dopływami Suminy w jej dalszym biegu są potoki z rejonu Bogunic, Adamowic, Babic i ze stawów w rezerwacie „Łężczak”. Sumina płynie przez miejscowość Nędza i pod wsią Turze, w gminie Kuźnia Raciborska, wpada do Rudy. Rzeka Sumina prawie na całym swym biegu zachowała swoje naturalne koryto i nie jest zanieczyszczona wodami poprzemysłowymi. Czystość wód Suminy i jej nieskażone otoczenie, pozwoliły na sprowadzenie na ten teren rodziny bobrów, która znalazła tam dogodne warunki bytowe i rozwojowe. Bardzo istotnym elementem na terenie zlewni Rudy są różne zbiorniki wodne, głównie stawy hodowlane powstałe w wyniku działalności to związek z wielowiekową tutaj tradycją rybacką oraz różnorodną działalnością gospodarczą wspominanego już opactwa cysterskiego. Ze względu na bardzo dużą liczbę dni postnych, ryby były wtedy podstawowym składnikiem jadłospisu. Działalność cystersów na tym obszarze spowodowała między innymi stworzenie zespołu stawów hodowlanych, które założone w 1491roku, pozostały do dziś między Zwonowicami a Suminą. Jednym z pełnych uroków sosnowych lasów z drzewami dębu, jest ciąg stawów paciorkowych wzdłuż rzeki Młynówki w okolicach Palowic i Woszyc. Stawy te są częściowo zarośnięte dając dobrą bazę lęgową dla licznego ptactwa wodnego i błotnego ( kaczki, krzyżówki, perkozy). W okresie lęgowym można zaobserwować na stawach pływające ptactwo z licznym potomstwem. W pobliżu tego terenu ok. 1780r była fryszerka. Przestała ona istnieć w 1826r. Zaś między Palowicami a Żorami istniała huta „Waleska”. Około 1836 r zbudowano tu dwa wielkie piece. Produkcja wielkiego pieca w 1840 r wynosiła 29000 cetnarów surówki przy 48 robotnikach. Jeszcze dawniej istniała tu fryszerka. Jej produkcja w 1834 r wynosiła 900 cetnarów przy 52 robotnikach. Zlikwidowano ją w siedemdziesiątych latach XIX stulecia. Stoją tam jeszcze dziś ruiny wielkiego pieca, zwane przez miejscową ludność „Gichtą”. Stawy rybne stanowią również znaczny fragment zlewni Rudzkiczki ( staw Śmieszek o pow. 12,3 ha) oraz zlewni Kłokocinki ( staw Papierok ). Na terenie Żor po lewej stronie Rudy znajduję się system stawów „Bies”. Ogólna ich powierzchnia wynosi 41,2 ha. Kilka stawów jest również na „Żwace”. W tej okolicy można podziwiać 3 stare dęby - pomniki przyrody oraz gniazdo bociana białego. Około 1820 r w miejscu dawnego młyna, założono tam kuźnicę i fryszerkę. Właścicielem w 1834 r był Bandura z Żor. Produkcja wynosiła 650 cetnarów przy 6 robotnikach. W 1859 r nieczynna. Największym i najbardziej atrakcyjniejszym zbiornikiem wodnym zlewni Rudy, który znacząco wpłynął na przeobrażenie tego terenu, jest sztuczne jezioro powstałe przez spiętrzenie wód tej rzeki dla potrzeb Elektrowni „Rybnik”, zbudowane w 1976 roku. Powierzchnia lustra wody wynosi 465 ha, pojemność około 24 mln m3,długość około 7 km. Zrzuty ciepłej wody z elektrowni powodują, że jezioro w okresie zimowym nie zamarza. Na skutek tego nowym elementem krajobrazu stały się ciągi ptactwa wodnego, które na okres zimy przylatują na bogate w pożywienie wody jeziora. Ciepła woda sprzyja również szybkiemu wzrostowi roślinności, aby zabezpieczyć jezioro przed zarastaniem przedsięwzięto udany eksperyment aklimatyzacji syberyjskiego amura białego-roślinożernej ryby o smacznym mięsie. Dodatkową atrakcją zalewu stanowią liczne ośrodki sportów wodnych i hippicznych w jego sąsiedztwie, gdzie wypoczywają mieszkańcy regionu.Oprócz Zalewu Rybnickiego i kąpieliska „Ruda” na uwagę zasługuje także staw „Paruszowiec” o powierzchni 12,4 ha położony w bezpośrednim sąsiedztwie koryta Rudy, obok Huty Silesia. Do 1974 roku istniał tu rezerwat kotewki– orzecha wodnego.Dawniej orzech wodny masowo występował w licznych rybnickich mokradłach i stawach. Te wodne rośliny były od wieków poszukiwane i masowo zbierane dla swych smacznych i pożywnych owoców, przypominające w smaku jadalne kasztany. Owoc ten stanowił duży orzech zamknięty w szarej skorupie z czterema twardymi kolcami o ostrych i zadziorkowatych końcach. Jego kształt przypominał kotwicę i dlatego nazwano go „kotewką”. W późniejszych czasach na skutek zbierania oraz likwidacji wielu stawów i regulacji rzek, roślina ta na naszych terenach zupełnie zanikła. Dziś motyw orzecha wodnego pozostał w herbie Rybnika a także oplata winietę „Gazety Rybnickiej”. Dziś rzeka Ruda na całej swej długości jest bardzo zanieczyszczona i prowadzi wody poza klasowe. Źródłem zanieczyszczeń tej rzeki i jej dopływów są liczne zrzuty ścieków komunalnych i przemysłowych, przede wszystkim z rejonu Żor , Rybnika i Kuźni Raciborskiej. Zła jakość wód w zlewni Rudy skłoniła władze Żor do wystąpienia w 1999 roku z oficjalną propozycją do włodarzy Rybnika i Kuźni Raciborskiej, aby wspólnie doprowadzić do kompleksowego oczyszczenia Rudy. Jednak propozycja ta upadła. A szkoda, bo przecież poprawa jakości wód w zlewni Rudy przyczyniłaby się do wzrostu atrakcyjności turystycznej tego terenu, gdyż woda obok lasów jest jedną z jego podstawowych wartości.
Członkowie grup do zadań specjalnych Tadeusza Puszczyńskiego - ” Wawelberga” po wysadzeniu około północy 2 maja 1921r. 7 mostów i torów w celu uniemożliwienia Niemcom szybkiej dyslokacji wojsk, mieli punkt zborny w Kamieniu Śląskim. Tam wycofywali się powstańcy z Grup „A” i „UE”. Już w dniach 5-6 maja zgłosiło się 30 bojowców. Ich wyszkolenie znacznie przewyższało zwykłych powstańców, więc po krótkim odpoczynku zostali włączeni do walk. 6 maja poinformowano ich, że przeciwko powstańcom walczącym o Strzelce Opolskie od 4 maja wystąpili czynnie Włosi – strzelcy alpejscy wspierani artylerią francuską. Niemcy również uczestniczyli w tej walce. Polacy zmuszeni byli wycofać się z miasta do Warmuntowic. Włosi wzięli jako zakładników grupę polskich działaczy. Puszczyński na czele swego oddziału natychmiast ruszył na pomoc. Okazało się, że dowódca powstańczego zgrupowania „Harden” kpt . Czesław Konwerski przyjął 5 maja zaproszenie na rozmowy z Włochami. Na pertraktacje poszedł ze swoim zastępcą i obaj zostali aresztowani. Zdołał jednak wysłać rozkaz zdobycia miasta. „Jednakże powstańcy cofnęli się bez wystrzału, bowiem Włosi ruszyli do ataku pędząc przed sobą bezbronnych zakładników” – czytamy w książce Zyty Zarzyckiej w Polskie Działania Specjalne na Górnym Śląsku 1919- 1921. s. 138. Chaos panujący w sztabie próbował opanować przybyły tuż przed „Wawelbergiem” kpt. Roman Horoszkiewicz „Roman”. Kpt. Puszczyński przejął dowodzenie około południa 6 maja. Podzielił swoich ludzi na patrole w celu nawiązania kontaktu z innymi oddziałami powstańczymi dla skoordynowania działań i ściągnięcia posiłków. Okazało się, że wszystkie pobliskie oddziały są w boju. Rezerw brak. Udało się jednak nawiązać kontakt z Toszkiem położonym w odległości 30 km od Warmuntowic. Stacjonował tam z dwoma batalionami Ludwik Romanowski „Śmiały”. Po rozmowie telefonicznej z Wawelbergiem zarekwirowanym pociągiem przewiózł swoich ludzi do miejsca stacjonowania Wawelberga. Atak na Strzelce Opolskie planowano pomiędzy godziną 16 a 17, nie czekając na wsparcie zgrupowania „Śmiałego”. Wierzono, że nadejdzie. „W trakcie tych przygotowań zjawił się w Warmuntowicach konsul generalny RP z Opola Daniel Kęszycki, wraz z grupą oficerów alianckich, wśród których byli Włosi i Francuzi z załogi w Strzelcach Opolskich. Rozmowa miała charakter nader burzliwy. Oficerowie alianccy żądali, aby powstańcy zaniechali natarcia na miasto. Posunięto się nawet do gróźb uśmiercenia zakładników, łącznie z kpt. Konwerskim. Konsul generalny groził oficerom degradacją i sądem polowym. Ale powstańczy oficerowie byli nieustępliwi..” – opisała Zyta Zarzycka w swej książce s. 139. Puszczyński postanowił wywrzeć nacisk psychologiczny. Rozkazał swemu oddziałowi dywersyjnemu kilka razy przemaszerować przed kwaterą, gdzie toczyły się rozmowy. Zmierzch zapadł i nie można było rozpoznać tych samych żołnierzy. Wtedy zameldował się w kwaterze Puszczyńskiego Romanowski na czele 600 powstańców. Wawelberg żądał natychmiastowego uwolnienia przez Włochów wszystkich zakładników, zgody aliantów na swobodny przemarsz powstańców przez miasto. Chciano też rozbroić Włochów ale zrezygnowano z tego ze względu na możliwość międzynarodowych reperkusji. Puszczyński tak opisał demonstrację swej siły: „ W tej chwili jednak wpadł do pokoju oficer z meldunkiem, że bataliony por. „Śmiałego” stoją już w szyku marszowym. Wyprowadziłem swoich gości na ganek oberży, z którego widać było uszeregowane na drodze bataliony. Długie szeregi, uzbrojonych ludzi ciągnęły się, jak okiem sięgnąć i ginęły w ciemności. Wrażenie było niewątpliwie poważne….” – Meissner, op.cit., s.354 nn. Por. Puszczyński, Studium bez tytułu, jw., Rozdział IV Bitwa o wielkie Strzelce, bs. Rokowania zostały uwieńczone pełnym sukcesem. Oficerowie alianccy przystali na wszystkie warunki powstańców. Nowym dowódcą zgrupowania „Harden” został kpt Teodor Kulik „Bogdan” od tego czasu brygada ta znana była jako podgrupa „Bogdan”. Puszczyński ze swymi ludźmi udał się do Radzionkowa, gdzie mieli wycofać się po wysadzeniu mostów ci wszyscy dywersanci, którzy nie mogli dotrzeć do Kamienia Śl. Akcja mosty zaskoczyła Niemców bardziej niż wybuch powstania. Pierwszym opracowaniem niemieckim o polskich akcjach specjalnych było wydane w Gliwicach w 1922r. Studium W. Schustera „Ein vergewaltiges Volk. Der polnische Maiaufstand 1921 in Oberschesien”. Jest to propagandówka o wyjątkowo antypolskim nastawieniu. Wcielenie doskonale wyszkolonych dywersantów do normalnych oddziałów powstańczych mijało się z celem. Puszczyński przewidywał, że Niemcy ockną się z zaskoczenia i przejdą do kontrataku. Potrzebni będą zatem świetnie wyszkoleni i karni ludzie, którzy w razie potrzeby są w stanie przeprowadzić dowolne akcje dywersyjne. Już 7 maja, czyli w dniu przyjazdu do Radzionkowa, Puszczyński zwołał naradę oficerów. W planach operacyjnych III Powstania był przewidziany wariant obronny. Postanowiono rozbudować były Referat Destrukcji. Ppor. Charaszkiewicz „Eugeniusz” zażądał od Dowództwa (NDWP) skierowania do dyspozycji kpt. Puszczyńskiego por. Krukowskiego byłego zastępcę Referatu do Zadań specjalnych w II Powstaniu i sporej grupy ochotników. Opracowano plan, w którym zapisano: „Referat Dywersyjny zostaje rozbudowany przez wcielenie nowych ochotników i specjalne wyposażenie ilościowe i jakościowe, potrzebne do wykonania nowych zadań w nowych warunkach. Nowa organizacja otrzymuje nazwę Grupy Destrukcyjnej Wawelberga. Grupa Destrukcyjna, mimo że działać będzie na odcinkach trzech grup liniowych, podlega przez swego dowódcę tylko Naczelnemu Dowództwu Wojsk Powstańczych. Każdy rozkaz destrukcji musi być podpisany przez Wawelberga, który wydaje go na rozkaz D-wa Wojsk Powstańczych. Zadania Grupy Wawelberga: Wzmocnienie powstańczej linii obronnej przez przeprowadzenie zniszczeń na naszym przedpolu, o ile by Niemcy silnie zaczęli przeć naprzód.” – Puszczyński, Studium bez tytułu, Rozdział VI , Przybycie do Naczelnego Dowództwa Wojsk Powstańczych. Grupa Wawelberga musiała nie tylko odbudować stan osobowy po aresztowaniach podczas odwrotu po Akcji „Mosty”, ale musiała znacznie powiększyć swój skład. Tymczasem kolejni oficerowie opuścili oddział „Wawelberga” Kpt Pobóg - Prusinowski „Auerbach” został powołany na szefa grupy fortyfikacyjnej przy dowództwie GO „Wschód” a por. Morelowski „Schmidt”, został przydzielony do załogi jednego z powstańczych pociągów pancernych. Do Grupy Wawelberga trafili natomiast, znani jeszcze z działalności przed II Powstaniem por. Henryk Krukowski i ppor. Stanisław Machnicki. Przybyli też nowi saperzy por. Kazimierz Biesiekierski, podporucznicy Stefan Iwański, Tadeusz Marynowski i Władysław Wyszyński. Por. Dobiesław Damięcki „Damian” nie był wprawdzie saperem ale również dołączył do wawelbergowców. Na wieść o wybuchu powstania zameldowali się u Puszczyńskiego też nieobecni w akcji „Mosty” por. Wacław Wardaszko i szer.Kazimierz Kuszell. Słynni bojowcy PPS Stanisław Dubois, Bohdan de Nissau i Michał Kaczorowski zwerbowali studentów, członków Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej. To właśnie dzięki studentom zwiększyła się ilość podoficerów i szeregowych. Do Wawelberga trafiło też 12 kadetów z dwóch istniejących wtedy w Polsce korpusów - we Lwowie i Modlinie. Nic nie znaczył dla nich rozkaz MSWojsk. powrotu kadetów do szkół. Na wieść, że Ślązacy po raz trzeci chwycili za broń, uciekli z koszar i podążyli do powstania. Byli Polakami i nie mogli swoich ze Śląska zostawić w potrzebie. Jan Kazimierz Wiszniowski późniejszy płk artylerii tak wspominał po latach: „ z kwater w Modlinie wyruszyliśmy bardzo wcześnie, obładowani w plecaki i chlebaki. Prawdopodobnie nikt naszej ucieczki przed pobudką nie zauważył. Wyskoczyliśmy przez okna i łatwo dotarliśmy na dworzec. Szczęśliwie dojechaliśmy do Warszawy, a potem do Sosnowca…. Przy przejściu granicznej Przemszy nie było żadnych kłopotów….” – relacja przedstawiona przez Zytę Zarzycką. s. 144. W sumie 120 kadetów zameldowało się w Naczelnej Komendzie Wojsk Powstańczych (NKWP). Do grupy Wawelberga trafili: Henryk Szilagyi, Heliodor Romanowski i Jerzy Eiserman z korpousu Kadetów Nr 1 we Lwowie i Bohdan Danecki, Feliks Dutkiewicz, Tadeusz Horodeński, Piotr Humnicki, Tadeusz Karśnicki, Witold Kopytyński, Tomasz Piotrowski, Jan Kazimierz Wiszniowski i Mieczysław Zóbek z Korpusu Kadetów nr 2 w Modlinie . Dwunastu dzielnych kadetów przechodziło razem z innymi ochotnikami szkolenia saperskie. Bardzo młodzi ochotnicy z Wojska Polskiego uczyli nie wiele młodszych od siebie kursantów. Zdarzały się przeto różne niespodzianki. „Pierwszy pokaz miał się odbyć na małym jeziorku, które wytworzyło się w nieużywanym od lat szybie górniczym. Zapakował instruktor kilka kg melinitu w gruby papier i do tej paczki przywiązał spory kamień. Do paczki dołączony był lont długości ca 1-1,5 m . Paczka miała utonąć i wybuchnąć pod wodą, powodując fascynującą fontannę. Ten pokaz się nie udał, bo kamień się urwał, a materiał wybuchowy pływał po powierzchni, lont syczał i po chwili nastąpił wybuch. Ale nas już nie było w pobliżu. Inną atrakcją było wysadzenie w powietrze dużego komina fabrycznego, który od lat nie był używany. Ten pokaz się udał. Wyglądało to zazwyczaj malowniczo…”- wspominał po latach płk. J.K. Wiszniowski. ( Zyta Zarzycka, Polskie Działanie Specjalne s. 145) Grupa Wawelberga miała być użyta na tyłach wroga w przypadku, gdyby oddziały powstańcze musiały się cofać. Chodziło o dezorganizację w niemieckich szeregach i opóźnienie posuwania się ich wojsk do przodu. Dowódcami oddziałów w Grupie Wawelberga byli uczestnicy akcji „Mosty”. Byli oni świetnie obeznani z terenem i działalnością tego typu. Wzmocniono „wawelbergowców” przez skierowanie do oddziałów, doradców technicznych - saperów przybyłych ochotniczo z polskiego wojska. Byli oni na stanowiskach zastępców dowódców. „Nierzadko, z racji na ochotniczy nabór do powstańczej armii, zdarzało się, iż oddziałami dowodzili podchorążowie, a ich zastępcami byli oficerowie (właśnie ci saperzy ochotnicy – przyp. red.), np. w oddziale pchor. Tadeusza Meissnera („Tadek”) zastępcą był por. sap. Kazimierz Biesiekierski, w oddziale pchor. Janusza Meissnera („Orski”) funkcje te pełnił ppor. sap. Władysław Wyszyński, a w oddziale por. Henryka Krukowskiego – ppor. sap. Tadeusz Marynowski” – napisała w swej książce Zyta Zarzycka s.146. Warto tutaj zwrócić uwagę na to, że w szeregach pełni poświecenia powstańców, nie liczyły się ambicje – liczyła się skuteczność. Nie zaszczyty - a walka. Grupa Wawelberga nie stała się jednak oddziałem inżynieryjno–saperskim. Szefem Inżynierii i saperów przy w NKWP był kpt. Marszałek. („Rynkowski”). Przy każdej z trzech Grup Operacyjnych istniały oddziały saperskie i tak w GO „Wschód” dowódcą kpt. Prusinowski, GO ”Północ” mjr Meżyński („Kościeka”) a w GO „Południe” por. Karol Levittoux. Podaję te informacje tak szczegółowo by pokazać prawdziwych bohaterów i uzmysłowić jak potrafią się Polacy szybko i wspaniale organizować. Zbudować armię błyskawicznie, jak szybko podoficerowie Ślązacy po przeszkoleniu stali się oficerami i sprawnymi dowódcami. Mieliśmy wiele doświadczeń i powstań za sobą. Jesteśmy jako Polacy mistrzami konspiracji. Nigdzie na świecie nie było też odpowiednika Armii Krajowej, która na Śląsku była silna i doskonale zakonspirowana.Gdyby nie głupota przywódców- polityków podejmujących decyzje w powstaniu, Niemcy nie mieli by nami szans a niemal cały obszar plebiscytowy, gdzie zwyciężyli Polacy, byłby w Polsce już od 1922r. W pierwszych dniach drugiej dekady maja odziały powstańcze zakończyły ofensywę. Zgodnie z planem operacyjnym umocniły się na linii Odry, od Olzy, przez Gogolin , Kamień Śląski – Izbicko – Krośnica – Staniszcze Wlk. –Myślina - Radawie – Chcianowice – Gorzów Śląski aż do granicy z RP. Wywiad powstańczy doniósł, że Niemcy koncentrują się pod Krapkowicami. Wiadomo było, że uderzenie pójdzie na Kędzierzyn nie wiadomo było tylko, z którego kierunku i gdzie wróg uderzy. Niemcom chodziło o oswobodzenie Gliwic, bo tam znalazły się duże ich siły, blokowane przez powstańców przez cernowanie miasta. Połączenie tych sił sprawiłoby, że droga do okręgu przemysłowego byłaby otwarta. Wszystko to uwzględniono w planach i zadaniach Grupy Wawelberga. Podzielono ją na trzy podgrupy zgodnie z nazwami Grup Operacyjnych. Dowódca podgrupy pozostawał na etacie dowódcy pułku, dowódca podgrupy destrukcyjnej na etacie dowódcy batalionu, dowódca oddziału na etacie dowódcy kompanii a dowódca obiektu na etacie dowódcy plutonu. Tak więc Niemcom przyszło się bić z armią powstańczą a nie pospolitym ruszeniem. Trzeba pamiętać, że zaledwie 2 lata wcześniej skończyła się wojna i powstańcy mieli kilkuletnie doświadczenie frontowe w szeregach Reichswery. 11 maja 1921r. oddziały grupy destrukcyjnej „Wawelberga” opuszczały Radzionków i wyruszały na front. Przed odejściem każdy dowódca oddziału otrzymywał od kpt. Puszczyńskiego szczegółową instrukcję, której fragmenty warto zacytować: „Punktem honoru oddziałów destrukcyjnych powinno być, aby odłamki wysadzanych obiektów padały na głowy atakujących Niemców. Ambicją tak dowódców oddziałów, jak i ich członków powinno być dokonywanie zniszczeń w ten sposób, aby doraźna ich odbudowa była niemożliwością….” - podała Zyta Zarzycka w swej pracy s.147.Instrukcja NKWP nakazywała dowódcom oddziałów dywersyjnych opracowanie planów zniszczeń nawet do 30 km za linią frontu. Zabraniano natomiast wysadzania mostów przed powstańczymi oddziałami, aby nie blokować ewentualnego odwrotu. Kpt. Tadeusz Puszczyński wydał też polecenie, by dywersje o charakterze politycznym wykonywali jedynie członkowie Grupy Wawelberga, natomiast przy dokonywaniu zniszczeń o charakterze militarnym mogły uczestniczyć też liniowe oddziały. Popularny na Śląsku stawał się wiersz z 1920r. napisany przez Jana Nikodema Jaronia w I rocznicę I Powstania Śląskiego.
"Zaledwo na niebie zakrwawił się świt…"
Zaklinam was, Bracia, wracajcie przebóg!
Zagłada was czeka: przemożny jest wróg.
Po trzykroć was wzywam, rozważcie swój czyn:
Niechybnie stracony i ojciec i syn.
A choćby nad nami się zapaść miał świat:
Nie będzie już dłużej urągał nam kat.
A choćby pod nami miał rozpaść się grunt:
Na wroga idziemy, na zemstę, na sąd!
Zaledwo na niebie zakrwawił się świt,
Roiło się w polu od strzelb i od dzid.
Nim sygnał we wiosce raz pierwszy dał kur,
Ku strażom grencszuców zaciągnął się sznur.
Kto padł niechaj leży! Dziś pomścić się trza!
Dzikiego grencszuca ubijem jak psa!
Hej naprzód, junacy! Tam czyha nasz wróg:
Dziś hasłem nam będzie: Ojczyzna i Bóg!
Łoskoty od salw uderzają jak grzmot:
Tu Donar, tu Perun, rzucają swój młot-
Dla dwóch tych żywiołów za ciasny jest gmach:
Dwa światy się zwarły: tu German, tu Lach.
Rozpierzchnął się grencszuc przez pola tam w bok,
Junacy powstańcy ścigają go w skok,
Kto w biegu jak zając nie umknął gdzieś w rów,
Legł kulą trafiony „Tam leż i bądź zdrów”!
Zwycięscy Polacy wracają przez wieś,
Chorągwie ich z domów witają gdzieś – gdzieś.
Radości prawdziwej ogarnął ich szał,
Gdy sztandar nasz polski z ratusza już wiał.
I z wieży kościelnej sztandary z wszech stron,
Spiżowym językiem hymn niebios grzmiał dzwon.
Rozlega się radość wśród śląskich tych ziem:
Już wróg zwyciężony, to czuję i wiem.
Zgrzytając zębami kraj polski brał kat,
A bagnet torował mu drogę do chat.
Pancerne pociągi zagrały po wsiach,
Armaty zdusiły powstanie w trzech dniach.
Kto polskie miał imię, ten poszedł na rzeź;
I starców i dzieci pędzono przez wieś;
Kolbami ich bito i pluto im w twarz;
„Hoch Deutschland” precz z Polską” – to śmierci był marsz.
Precz poszli oprawcy, co siali tu strach.
Nasz Śląsk, co się znurzył we krwi i we łzach,
Przez czyn bohaterski wolności wziął chrzest,
Dał poznać się światu, że polskim wciąż jest.
Bóg i Ojczyzna! Nasze hasło i zew.
Za wolność da Ślązak swe życie i krew:
Niech kwitnie ten kwiat górnośląski wśród wiąsk-
Niech żyje nam Polska, niech żyje nam Śląsk!
Robert Oszek (ur. 30 maja 1895 w Zaborzu, zm. 13 kwietnia 1938 w Katowicach) – kapitan marynarki, oficer Polskiej Marynarki Wojennej, dowódca w III powstaniu śląskim.Urodził się w Zaborzu (obecnie dzielnica Zabrza) w rodzinie robotniczej. W wieku 15 lat ucieka z domu i w 1910 roku znalazł się w Hamburgu i podjął pracę na statku wielorybniczym „Olaf II” na którym pracował przez 2 lata.Po powrocie do Niemiec, został powołany do niemieckiej marynarki wojennej i w latach 1912 – 1914 był elewem w szkole marynarki w Murwik pod Flensburgiem. Po ukończeniu szkoły został zaokrętowany na krążownik SMS „Bremen” i wypłynął w rejs do Meksyku. W trakcie pobytu w Meksyku, załoga krążownika wzięła udział w tłumieniu strajku robotników przemysłu naftowego. Robert Oszek za wypuszczenie kilku zatrzymanych robotników stanął przed sądem i został skazany na karę aresztu i został zdegradowany. Po powrocie do Niemiec pełnił służbę na okrętach szkolnych „Hertha” i „Kaiserin Augusta” .Na początku I wojny światowej został przydzielony do załogi krążownika pancernego SMS „Blücher” i jako jeden z nielicznych członków załogi uratował się po jego zatopieniu w dniu 24 stycznia 1915 roku. Po czym został awansowany do stopnia bosmana i skierowany do szkoły nawigacyjnej w Altonie. Po której ukończeniu został oficerem pokładowym i został dowódcą torpedowca „D-8”, którym dowodził do momentu zakończenia I wojny światowej.W styczniu 1919 roku wrócił do Polski i wstąpił do Marynarki Wojennej, początkowo w stopniu ppor. mar. w porcie wojennym w Toruniu, a od 1920 w Flotylli Pińskiej. Wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej, będąc najpierw zastępcą dowódcy okrętu opancerzonego „Pancerny I”, a od 17 sierpnia 1920 roku dowódcą monitora „Mozyrz”.W dniu 19 lutego 1921 roku został mianowany porucznikiem marynarki, równocześnie urlopowany i skierowany na Górny Śląsk. 27 lutego 1921 roku zgłosił się w Dowództwie Obrony Plebiscytu włączając się w działania mające na celu przyłączenia Górnego Śląska do Polski. Na początku maja 1921 roku z byłych marynarzy stworzył specjalny oddział szturmowy, który został w zmotoryzowany i wyposażony w improwizowane samochody pancerne. Jak dowódca oddziału bierze udział w walkach w trakcie III powstania śląskiego w składzie Grupy „Północ”, m.in. w bitwie o Górę Św. Anny. W dniu 4 czerwca 1921 roku dowodził oddziałem, który stłumił bunt w dowództwie Grupy „Wschód”, którego członkowie zamierzali aresztować Wojciecha Korfantego.Po zakończeniu powstania został komendantem konspiracyjnej Organizacji „P”, której celem była ochrona polskich placówek i instytucji do momentu ich przejęcia przez władze polskie. Funkcję tę pełnił do czerwca 1922 roku. W 1922 roku został awansowany do stopnia kapitana marynarki i ponownie rozpoczął służbę w Marynarce Wojennej.W 1924 roku został zdemobilizowany. Pracował następnie jako kierownik hurtowni tytoniowych w Królewskiej Hucie i Katowicach. Aktywnie też działał w Związku Powstańców Śląskich.Zmarł w Katowicach 13 kwietnia 1938 roku, a w dniu 16 kwietnia został pochowany cmentarzu garnizonowym w Katowicach przy ul. Zgrzebnioka (obecnie pomiędzy ul. Ceglaną i ul. Meteorologów).