Rozgadał się wójt z Mrukowej. O tej Mrukowej, albo Mrokowej powiada słownik geograficzny, że zaczątkiem osady było grodzisko na skalistej górze. Za czasów Długosza miało na sobie już ślady starożytnego grodu.
"Tacyście mądrzy - powiada wójt, a czy wiecie dlaczego jemioła rośnie na jedli ?"
Oczywiście żeśmy nie wiedzieli.
Przypatrzcie się jedli. Od spodu ze wszystkich stron suche resztki gałęzi. Jakby kto kołków nawbijał, a u góry na samym szczycie z gałązki krzyżyk uczyniony. Otóż drzewiej / Mrukowa jest wsią polską/, na jedli nie było cetyny, lecz rosły same krzaczki jemiołowe. Diabeł, który jedline stworzył na miejsce cisiny i wszędzie ją rozprowadzał i z drzewa jemiołowego chciał jedline zrobić. Drapał się więc na pień, a że nie miał się czego trzymać , bo krzaczki jemiołowe były drobne, przeto wbijał kołki w pień i po nich szedł. Te kołki jeszcze dzisiaj na każdej jedlinie sterczą. Szedł w górę i listki jemioły "strzygł" na wąskie paski centyny. Aż gdy już niedaleko był wierzchu - nagle zobaczył krzyżyk. Przeraził się, spadł - i dla tego na jedli jest cetyna a tu i ówdzie liście jemioły.