Mahatma Gandhi
Gdybym wyszła teraz na ulicę, stanęła w centrum któregokolwiek z polskich miast i poprosiła przechodniów by wymienili 10 najważniejszych dla świata osobowości XX wieku, z pewnością pierwsze miejsce zająłby polski papież Jan Paweł II, następne Lech Wałęsa. Później ranking byłby dość rozbieżny. Zapewne wiele osób miałoby problemy by wymienić więcej niż pięć ważnych dla świata osobowości. Ilu ludzi wskazałoby na Mahatmę Gandhiego? Pewnie nieliczne, a zapewne wielu zapytałoby – kim w ogóle jest Gandhi?
Obecnie coraz częściej zapominamy o najważniejszych dla świata postaciach. Dzieje się tak, ponieważ niewiele produkcji biograficznych jest w stanie przyciągnąć i zainteresować przeciętnego widza. Najczęściej ukazują się takie, które opowiadają jedynie o biograficznych faktach z życia danej osobowości, ale prawdziwych emocji jest tam jak na lekarstwo.
Jednakże film reżyserii Richarda Attenborougha z roku 1986 całkowicie różni się od powyższej charakterystyki. Przez 188min. filmu doznałam wielu emocji, nie tylko dzięki wzruszającej tematyce, ale również dzięki doskonałej grze aktorskiej Ben Kingsley’a, który wcielił się w postać samego Mahatmy Gandhiego. Choć oglądałam tą ekranizację w ciągu 4 lekcji, z tygodniowymi przerwami, nietrudno było mi się ponownie zagłębić w akcję i dać pochłonąć emocjom jakie niesie ze sobą film.
Ta niezwykła produkcja opowiada o heroicznej walce jednego człowieka, który stara się początkowo przeciwstawić dyskryminacji ludności hinduskiej w RPA, a następnie uzdrowić sytuację w indyjskim imperium. Film ten pełni nie tylko role biograficzną, ale przede wszystkim edukacyjną. Przybliża widzowi sens słów „przemoc rodzi przemoc” i postawę „nadstawienia drugiego policzka”. Mahatma zdawał sobie sprawę, że siłą i przemocą nic nie wskóra, a sytuacja jego ojczyzny pod wpływem takich działań może się tyko pogorszyć. Wiedział, że gdy Hindusi odpowiedzą wojną za zniewolenie ich przez Anglików, Imperium nie pozostanie dłużne i zaprowadzi porządek siłą , a w oczach świata będzie to postawa słuszna. Rozumiał, że jedyną metodą będzie spokojne czekanie i powolne drążenie skały
Największe wrażenie wywarła na mnie jednak scena przemowy Gandhiego podczas zgromadzenia w pewnym rodzaju audytorium. Zrozumiałem wtedy, jakie wrażenie Gandhi robił na ludziach. Siłą swej retoryki sprawiał, że wychodzący z sali ludzie zatrzymywali się, by w ostatecznie powrócić na miejsce i słuchać z zainteresowaniem jego przemówienia.
Pod koniec filmu, wzruszyła mnie również niezwykła scena przedstawiająca głodującego Gandhiego, który z godnym podziwu uporem trwał w swojej niezwykle bolesnej decyzji, by odwieść ogół od walk. Reżyser stanął na wysokości zadania i doskonale oddał klimat panujący nie tylko w tej scenie, ale w całym filmie.
Drugim bardzo ważnym aspektem tej ekranizacji jest fakt, że choć w wielu jego scenach leje się krew ofiar, tak jak w przypadku scen masowego mordu, to emanuje on optymizmem. Jest to paradoksalne uczucie, bo z jednej strony widzę cierpienie ludzi, a z drugiej mam poczucie, że żadne zło nie jest wieczne. Jeśli, tak jak w przypadku głównego bohatera, uparcie reaguje się na nie biernym oporem, musi się ono samo wypalić. Bo tylko zło podtrzymuje zło.
Moim zdaniem film Richarda Attenborougha jest dziełem, które powinien obejrzeć każdy człowiek, dla którego ważne są losy zarówno świata jak i najbliższego jego otoczenia. Film doskonale ukazuje postawę, którą każdy z nas powinien choć minimalnym stopniu prezentować. Mam nadzieję, że już nie długo za sprawą właśnie takich ekranizacji, rzeczywistość naszego świata powoli zacznie się zmieniać.
Marta Pojasek kl. 2c