Pragniemy, aby Simone Weil stała się jedną z najważniejszych postaci w naszych przemyśleniach nad drogą, którą ma pójść Tezeusz. Dlatego zamierzamy zgromadzić najlepszy w polskiej sieci zbiór pism tej autorki oraz rozpocząć dyskusję zainspirowaną jej poglądami. Począwszy od wtorku 25 marca 2008 co dwa tygodnie udostępniamy nowy tekst Weil. Zapraszamy do twórczej lektury.
Formy nieuświadomionej miłości Boga (część czwarta)
Simone Weil
Przyjaźń
Istnieje jednak miłość osobowa i ludzka, która jest czysta i zawiera w sobie przeczucie i odbicie miłości Bożej. Jest to przyjaźń, pod warunkiem, że używa się tego słowa we właściwym i ścisłym jego znaczeniu.
To, że się woli jedną istotę ludzka od drugiej, jest na pewno czym innym niż miłość. Miłość nie czyni rozróżnień. Jeśli w sposób bardziej szczególny zwraca się w któraś stronę, przyczyna tego jest tylko nieszczęście, które powoduje wymianę współczucia i wdzięczności. Te uczucia są dostępne dla wszystkich ludzi, gdy nieszczęście zażąda takiej wymiany.
Względy sympatii osobistej w stosunku do jakiejś istoty ludzkiej mogą być dwojakiego rodzaju. Albo szuka się w niej jakiegoś dobra, albo się jej potrzebuje. Biorąc ogólnie, wszystkie możliwe rodzaje przywiązań dzielą się na te dwa rodzaje. Człowiek, skłaniając się ku czemuś, albo szuka w tym jakiegoś dobra, albo nic może się bez tego obyć. Czasami te dwie pobudki zbiegają się ze sobą. Ale przeważnie tak nie jest. Same przez się są zupełnie różne i niezależne. Kiedy nie ma nic innego, zjada się nawet wstrętne pożywienie, bo nie można inaczej. Człowiek w miarę łakomy szuka dobrych rzeczy, lecz z łatwością się bez nich obchodzi. Brak powietrza grozi uduszeniem, człowiek szamoce się by je zdobyć, nie dlatego, że oczekuje od niego jakiegoś dobra, lecz po prostu potrzebuje go. Idzie się oddychać morskim powietrzem, choć nic do tego nie zmusza, ale to jest przyjemne. Często z biegiem czasu druga z tych pobudek wysuwa się na pierwsze miejsce. To jest jedno z wielkich ludzkich cierpień. Ktoś, kto pali opium, wierzy, że osiągnie przez to jakiś stan specjalny, który jest stanem wyższym, tymczasem opium doprowadza do przykrego poniżenia. Człowiek to czuje, ale nie może już się bez tego obejść. Arnolf kupił Agnieszkę od jej przybranej matki, ponieważ wydawało mu się, że dobrze będzie mieć u siebie tą małą dziewczynkę, która stopniowo wychowa na dobra żonę. Potem musiał znosić od niej tylko rozdzierające i upokarzające cierpienie. Z czasem jednak to jego przywiązanie do niej wytworzyło więzy życiowe, które zmuszają go do wypowiedzenia tych straszliwych słów:
I czuje, że mi chyba przyjdzie zdechnąć marnie .
Harpagon zaczął od tego,że patrzył na pieniądze jako na pewien rodzaj dobra. Później stają się one już nie tylko dokuczliwa obsesja, lecz czymś, czego utrata przyprawiłaby go o śmierć. Jak mówi Platon, istnieje wielka różnica między istota konieczności a istota dobra.
Nie ma żadnej sprzeczności w szukaniu dobra u jakiejś istoty ludzkiej i w pragnieniu dla niej dobra. Z tego samego powodu, jeśli pobudka zbliżająca nas do jakiegoś człowieka jest tylko poszukiwanie dobra, warunki przyjaźni nie są zrealizowane. Przyjaźń jest nadprzyrodzona harmonia, połączeniem przeciwieństw.
Gdy jakaś ludzka istota jest nam w pewnym stopniu potrzebna, nie można chcieć własnego dobra, nie przestając pragnąc go dla niej. Tam gdzie jest potrzeba, istnieje tez przymus i czyjaś przewaga. Jest się na łasce tego, czego się potrzebuje, chyba że się jest właścicielem. Najważniejszym dobrem dla każdego człowieka jest swoboda rozporządzania sobą. Albo sami z niej rezygnujemy, popełniając grzech bałwochwalstwa, gdyż mamy prawo rezygnować z niej tylko na rzecz Boga, albo pragniemy, by pozbawiona jej była istota, której potrzebujemy.
Różne rodzaje mechanizmów psychologicznych mogą być przyczyna zawiązywania się między ludźmi więzów przyjaźni, często nieodpartych i twardych jak żelazo. Taka jest często natura miłości macierzyńskiej; ojcowskiej, jak w Ojcu Goriot Balzaka; miłości cielesnej w jej najbardziej intensywnej formie, jak w Szkole Zon i w Fedrze; bardzo często miłości małżeńskiej, zwłaszcza wskutek przyzwyczajenia; rzadziej miłości synowskiej czy braterskiej.
Istnieją zresztą różne stopnie tej nieodpartej konieczności. W pewnym stopniu konieczne jest to wszystko, czego utrata powoduje rzeczywiste zmniejszenie energii życiowej w najbardziej ścisłym i surowym sensie tego słowa, jaki mogłoby ono posiadać, gdyby badania nad fenomenem życia były tak zaawansowane jak te, które odnoszą się do opadania ciał. Przy ostatecznym stopniu konieczności tego rodzaju strata powoduje śmierć. Dzieje się to wtedy, kiedy cała energia życiowa jednej istoty związana jest z druga istota przez przywiązanie. Na niższych stopniach powoduje ona tylko mniejsze lub większe uszczuplenie energii. Tak samo zupełne pozbawienie żywności powoduje śmierć, gdy tymczasem częściowy jej brak powoduje tylko umniejszenie energii. Niemniej uważa się za konieczną każdą ilość pożywienia, poniżej której istota ludzka jest uszczuplona w swej energii.
Najczęstsza przyczyna konieczności w związkach przyjaźni jest swoiste połączenie sympatii i przyzwyczajenia. Tak jak w przypadku skąpstwa lub narkomanii, to, co najpierw było poszukiwaniem jakiegoś dobra, z biegiem czasu staje się potrzeba. Ale różnica między skąpstwem, narkomania i wszystkimi występkami a więzią przyjaźni polega na tym, że w tej ostatniej obydwie pobudki - poszukiwanie dobra i przymus konieczności – mogą zupełnie dobrze współistnieć. Mogą też być rozdzielone. Jeśli przywiązanie jednej istoty ludzkiej do drugiej polega tylko na samej potrzebie, to jest to okrutne. Niewiele rzeczy na tym świecie może osiągnąć podobny stopień brzydoty i okropności. Zawsze jest coś okropnego w tym, gdy człowiek szuka dobra, a znajduje tylko konieczność. Bajki, w których istota kochana ukazuje się nagle z czaszka zamiast głowy, są najlepszym tego obrazem. Dusza ludzka posiada co prawda cały arsenał kłamstw, za pomocą których chroni się przed ta brzydota, tworząc sobie w wyobraźni fałszywe dobra tam, gdzie jest tylko konieczność. I już przez to właśnie brzydota jest złem, że zmusza do kłamstwa.
Biorąc ogólnie, za każdym razem, gdy konieczność, wszystko jedno pod jaką postacią, daje się odczuć w sposób tak twardy, że to przekracza nawet zdolność kłamstwa tego, który otrzymuje cios - równa się to nieszczęściu. Dlatego istoty najbardziej czyste są najbardziej narażone na cierpienie. Dla tego, kto jest w stanie przeszkodzić automatycznej reakcji obronnej, która dąży do zwiększenia w duszy zdolności do kłamstwa, nieszczęście nie jest złem, mimo że rani i w pewnym sensie poniża.
Kiedy ktoś jest złączony z drugim człowiekiem więzami sympatii, przyciągającymi w jakimś stopniu za sobą konieczność, nie może pragnąc zachowania autonomii równocześnie i w sobie, i w tym drugim człowieku. Niemożliwe to jest na mocy mechanizmu natury. Możliwe jednak dzięki cudownej interwencji nadprzyrodzoności. Ten cud to przyjaźń.
"Przyjaźń to równość, która tworzy harmonia", mówili pitagorejczycy. Harmonia istnieje, ponieważ istnieje nadprzyrodzona jedność dwóch przeciwieństw: konieczności i wolności, przeciwieństw, które Bóg połączył, stwarzając świat i ludzi. Równość istnieje, ponieważ pragnie się zachowania swobody decyzji tak u siebie, jak i u drugiego.
Jeśli ktoś chce się poddać drugiej istocie ludzkiej lub godzi się na to, by być jej poddanym, nie ma w tym śladu przyjaźni. Pylades Racine'a nie jest przyjacielem Orestesa. Gdy istnieje nierówność, nie ma przyjaźni.
Zasadą przyjaźni jest pewna wzajemność. Jeśli u jednej ze stron brak jest zupełnie życzliwości, druga strona powinna również ograniczyć w sobie przywiązanie przez respekt dla wolności decyzji, której nie należy gwałcić. Jeśli u jednej z dwóch stron nie ma respektu dla autonomii drugiego człowieka, powinien on przeciąć te więzy ze względu na szacunek dla samego siebie. Tak samo ten, kto chce być ujarzmiony, nie zasługuje na przyjaźń. Ale konieczność zawarta w więzi przyjaźni może czasem istnieć tylko u jednej ze stron, w tym wypadku przyjaźń, w sensie najbardziej ścisłym i surowym tego słowa, istnieje również tylko po jednej stronie.
Przyjaźń doznaje zbrukania, jeśli choćby na chwile konieczność zwycięża nad pragnieniem zachowania możliwości wolnego wyboru tak u jednej, jak u drugiej strony. We wszystkich sprawach ludzkich konieczność jest przyczyna nieczystości. Każda przyjaźń jest nie czysta, jeśli istnieje w niej choćby ślad chęci podobania się lub chęci odwrotnej. Te dwa uczucia nie mogą się znajdować w przyjaźni doskonalej. Dwoje przyjaciół akceptuje w pełni swoja odrębność, szanuje rozdzielający ich dystans, który wypływa z faktu, że są dwiema odrębnymi istotami. Człowiek ma prawo pragnąć pełnego zjednoczenia tylko z Bogiem.
Przyjaźń jest cudem, który sprawia, że jedna istota ludzka godzi się patrzeć z daleka, nie zbliżając się, na druga istotę, która jest jej potrzebna jak pożywienie. To jest ta siła ducha, której nie posiadała Ewa, choć przecież nie potrzebowała owocu. Gdyby była głodna, w chwili gdy patrzyła na owoc, i gdyby mimo to przyglądała mu się bez końca, nie czyniąc ani kroku ku niemu, dokonałaby cudu podobnego do cudu doskonalej przyjaźni.
Przez tę nadprzyrodzoną cnotę szacunku dla autonomii ludzkiej przyjaźń jest zbliżona do czystych form współczucia i wdzięczności, jakie wywołuje nieszczęście. W obu wypadkach członami harmonii są przeciwieństwa: konieczność i wolność, podporządkowanie się równość. Te dwie pary przeciwieństw odpowiadają sobie.
Ponieważ chęć podobania się oraz chęć odwrotna w przyjaźni czystej. nie istnieją, występuje w niej równocześnie uczucie sympatii i coś w rodzaju zupełnej obojętności. Mimo że przyjaźń jest więzią miedzy dwiema osobami, ma ona w sobie coś bezosobowego. Nie narusza bezstronności. Nie przeszkadza bynajmniej naśladować doskonałości Ojca niebieskiego, który wszędzie rozdziela deszcz i światło słońca. Przeciwnie, przyjaźń i to naśladowanie najczęściej warunkują się wzajemnie. Gdyż każda prawie istota ludzka złączona jest z innymi więzami sympatii, obciążonymi w pewnym stopniu koniecznością, toteż nie może się zbliżyć do doskonałości inaczej, jak tylko przemieniając to uczucie w przyjaźń. W przyjaźni jest pewna powszechność, kocha się istotę ludzką tak, jak chciałoby się kochać każdego z poszczególnych członków rodzaju ludzkiego. Tak jak matematyk przygląda się poszczególnej figurze, by wyprowadzić ogólne własności trójkąta, tak samo ten, kto umie kochać, skieruje na daną istotę miłość ogólnoludzka. Przyzwolenie na zachowanie autonomii w sobie samym i u innych jest w swej zasadzie czymś ogólnym. Odkąd pragnie się zachowania tej autonomii dla więcej niż jednej istoty, pragnie się jej dla wszystkich, przestaje się bowiem ustawiać porządek świata w kręgu, którego środek znajduje się tu, na ziemi. Przenosi się ten środek ponad sklepienie nieba.
Przyjaźń pozbawiona jest tej wartości, jeśli dwie kochające się istoty, czyniąc bezprawny użytek z uczucia, uważają się za jedno. Nie ma wtedy przyjaźni w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Można by powiedzieć, że jest to związek występny, nawet gdyby zachodził między małżonkami. Nie ma przyjaźni bez zachowania i uszanowania dystansu.
Prosty fakt odczuwania przyjemności wypływającej z tego, ze myśli w sposób podobny jak istota kochana, lub też samo pragnienie takiej jednomyślności, jest skaza na czystości przyjaźni i równocześnie na uczciwości intelektualnej. Jest to bardzo częste. Ale też czysta przyjaźń należy do rzadkości.
Kiedy więzy uczucia i niezbędności miedzy istotami ludzkimi nie są w sposób nadprzyrodzony przemienione w przyjaźń, wtedy to uczucie nie tylko jest nieczyste i niskie, lecz łączy się także z nienawiścią i odrazą. Widać to wyraźnie w Szkole zon i w Fedrze. W uczuciach innych niż miłość cielesna mechanizm jest ten sam. Łatwo to zrozumieć. Nienawidzimy tego, od czego jesteśmy zależni. Czujemy odrazę do tego, co jest od nas zależne. Czasem uczucie nie tylko jest mieszane, ale w ogóle zmienia się w nienawiść i odrazę. Czasem ta przemiana jest tak natychmiastowa, że sympatia prawie nie zdoła się narodzić. Dzieje się to wtedy, gdy od razu ukazuje się naga konieczność. Kiedy konieczność, która łączy istoty ludzkie, nie ma charakteru uczuciowego, kiedy zależy tylko od okoliczności, wrogość pojawia się nieraz od pierwszej chwili.
Gdy Chrystus mówił do swoich uczniów: "Kochajcie jedni drugich", wówczas nie zalecał im bynajmniej przywiązania. Ponieważ w rzeczywistości łączyły ich więzy wspólnych myśli, wspólnego życia, przyzwyczajeń, zalecał im, by zmienili je w przyjaźń, gdyż inaczej mogą one stać się nieczystym przywiązaniem lub nienawiścią
Ponieważ Chrystus niedługo przed śmiercią dorzucił te słowa do przykazań miłości bliźniego i miłości Boga, można przypuszczać, że czysta przyjaźń, tak jak i miłość bliźniego, zawiera w sobie jakby sakrament. Może te chrześcijańska przyjaźń wskazywał Chrystus, mówiąc: "Gdy dwóch lub trzech spośród was będzie zgromadzonych w imię moje, będę po między nimi". Przyjaźń czysta jest obrazem przyjaźni doskonalej i pierworodnej, tej, która istnieje w Trójcy i która jest sama istota Boga. Niemożliwością jest, by dwie ludzkie istoty stanowiły jedno, a przy tym zachowywały skrupulatnie dzielący je dystans, jeśli Bóg nie jest obecny w każdej z nich, Punkt spotkania równoległych znajduje się w nieskończoności.
Simone Weil
tłum. Krystyna Konarska-Łosiowa