plagiat i antyplagiat

Antyplagiat – mówimy o nim przy stosowaniu dziwnych zabiegów, jak to, że autorzy próbują pokazać, że dane zagadnienie znają lepiej, od poprzednika, lepiej potrafią coś wyjaśnić czy zinterpretować. Albo na odwrót – stosują unik – wolą zrobić coś gorzej, w sposób mniej pasujący, aby nie posądzono go o plagiat.

Referat dotyczyć będzie plagiatu i antyplagiatu w twórczości Vladimira Nabokova oraz Wacława Berenta.

Vladimir Nabokov w 1962 roku wydał powieść „Pale Fire”. Jest ona zbudowana w dość oryginalny sposób, gdyż główną część utworu stanowi tysiącwierszowy poemat (napisany przez Johna Shade’a). 30 lat po wydaniu w USA w Polsce powstały jego dwa przekłady:

- Roberta Stillera z 1994 roku

- Macieja Kłobukowskiego z 1998 roku.

Po pierwsze należy zwrócić uwagę na wieloznaczność słowa „fire”. Oznacza ono za razem ogień, zapał, gorączkę, kominek i strzelaninę. Nabokov nie przypadkiem użył właśnie tego słowa w swojej powieści. W Polsce jednak nie istnie słowo o tak szerokim a zarazem podobnym znaczeniu. Stiller zatytułował, więc swój przekład: „Blady ogień”, Kłobukowski natomiast „Blady płomień”. I tu zaczyna być widać zachowania antyplagiatorskie – żywa pagina w książce Kłobukowskiego brzmi „blady ogień”. Wg Paszka to dowód, że tytuł dzieła zmieniony był w pośpiechu, tuż przed wydaniem i nikt nie postarał się zmienić także żywej paginy. Po drugie tytuł tysiącwersowego poematu Kłobucki zostawił taki sam jak Stiller – „Blady ogień”, tak, więc poemat ma inny tytuł niż całość dzieła. Tymczasem u Nabokova oba tytuły są takie same. Jak widać Kłobukowski lub jego wydawca bardzo nie chcieli być posądzeni o plagiat.

Dzieło Nabokowa opatrzone zostało komentarzem Charlesa Kinbote’a, który cytował w nim fragment dramatu Szekspira pt. „Tymon Ateńczyk”. W przekładzie Cz. Jastrzębca-Kozłowskiego brzmi on tak:

„Złodziejem

Jest słonce: morzu kradnie przyciąganiem

Wodę; bezczelnym złodziejem jest księżyc,

Który swój BLADY BLASK wydziera słońcu

Złodziejem jest morze, rozkłada bowiem

Księżyc na słone łzy”.

Z kolei w tłumaczeniu Szekspira przez Leona Ulricha Tymona fragment ten wygląda tak:

„złodziejem słonce, bo okrada morze;

Księżyc pierwszego rzędu jest złodziejem,

Bo kradnie słońcu blade swe światełko;

Złodziejem morze, które w swym łonie

W łzy zmienia słone wyziewy księżyca”.

Stiller natomiast przetłumaczył to tak:

„słońce to złodziej: zwabia morze

I ograbia je. Księżyc to złodziej:

Kradnie światło srebrzyste od słońca.

Morze to złodziej: upłynnia księżyc”.

Dzieło Nabokova jest też dobrym przykładem plagiatu i antyplagiatu, dlatego, że ono samo traktuje o złodziejstwie literackim, a już sam komentarz Kinbote’a w pewnym stopniu nim jest. Kinbote w komentarzu całkiem inaczej komentuje dzieło. A co gorsza tysiącwersowy poemat, który opowiada dzieje autora – Shade’a, Kinbote interpretuje, jako swoje własne dzieje. Więc tak naprawdę poprzez zabiegi interpretacyjne Kinbote’aprzywłaszcza sobie cudze dzieło.

Przed wydaniem obu przekładów, w 1989 roku Leszek Engelking w monografii Nabokova proponuje „Blady blask”, jako tłumaczenie tytułu.

Później Stiller polemizuje z nim, że nie zupełnie ma rację, bo źle odczytał powieść Nabokowa. Wg Stillera tytuł „pale fire” nawiązuje do „Hamleta”, gdzie duch ojca Hamleta mówi do niego:

„the glowworm shows the matin to be near,

And 'gins to pale his uneffectual fire”

Co dosłownie oznacza: „świetlik wskazuje, że świt się przybliża, i zaczyna przyćmiewać swój nieskuteczny [słabnący] ognik”.

Wg Stillera czasownik „to pale” – czynić bladym, przyćmiewać zmienił się w przymiotnik – blady, a samo „fire” – ognik zmieniło się w ogień, co wg niego Nabokov zasygnalizował pisząc o paleniu kartek. Tak właśnie Stiller próbuje udowodnić, że ani „Blady blask”, ani „Blady płomień” nie są dobrym tłumaczeniem. Jedynie jego „blady ogień” to poprawny przekład, a reszta tłumaczy nie czytała zbyt uważnie dzieła Nabokova.

Wg Jerzego Paszka, autora artykułu tytułem powinien zostać „Blady blask”. Dlatego, że Stiller skupiając się na przedmowie Kinbote’a nie zauważył jednej ważnej rzeczy – zderzenia tytułu „pale fire” z nazwiskiem poety – Shade’a. A najważniejsza jest przecież wymowa całego utworu – gdzie Shade ukazał, że słońcem jest prawdziwy poeta np. Szekspir, a on Shade jest jedynie księżycem. Natomiast Kinbote – interpretator jest w tym wypadku jest tylko cieniem Shade’a czyli cieniem cienia.

Stiller jest świetnym przykładem artysty antyplagiatora. Był pyszny i zbyt pewny siebie, nie chciał korzystać z wiedzy poprzednika Engelakinga, chciał pokazać, że jest lepszym tłumaczem, ze potrafi lepiej zinterpretować dzieło Nabokova.

Twórczość Wacława Berenta

Jeżeli chodzi o twórczość Wacława Berenta to wnikliwie zajmował się nią Władysław Studencki (po nim jedynie próbował tego Joachim T. Daer). W latach, kiedy Studencki pisał swoją monografię, o Berencie pisali: K. Wyka, J. Garbaczowska, J. Ficowska, W. Maciąg, M. Podraża-Kwiatkowska, J. Kwiatkowski. Studencki, choć bardzo wnikliwie poszukuje informacji biograficznych dotyczących Berenta i odnotowuje też wypowiedzi krytyczne nt. jego dzieł, całkowicie pomija wypowiedzi wyżej wymienionych. Nie wiadomo czy można zachowanie to nazwać antyplagiatem. Studencki prawdopodobnie nie bał się posądzenia o plagiatorstwo. Bardzo możliwe, że do dzieł tych po prostu nie dotarł. Natomiast, gdy określa on czas akcji w „Żywych kamieniach” pisze dokładnie to, co przed wojną odkrył Stanisław Kolbuszewski. Jednak nie wspomina on w przypisie o tym badacz. Woli popisać się uczonym przypisem i powołuje się na Waleriana Preisnera.

W artykule Tadeusza Błażejewskiego „Rękopis zaginiony w Stuttgarcie, czyli możliwe możliwości możliwego” autor analizuje „Miazgę” Jerzego Andrzejewskiego. Porównuje on powieść do „Próchna” Berenta. W dziele swym Andrzejewski nawiązuje do Nietzsche’go, Henry’ego Jamesa i Camusa, o czym wspomina także Błażejewski. Jednak wszystkie cytaty przytoczone przez Błażejewskiego pochodzą ze wstępu do „Próchna” Jerzego Paszka. A żaden z nich nie został oparzony przypisem do owego wstępu. Paszek zalicza Błażejewskiego do gron antyplagiatorów, którzy chełpią się erudycją „z drugiej ręki”. Błażejewski w swoim artykule popełnia nawet błąd, słowa Jamesa („artysta dopóki ponosi klęski jest interesujący przynajmniej jako temat”) przypisuje bezpośrednio bohaterowi „Miazgi” – Nagórskiemu. Okradanie James’a jest też dowodem na plagiatowanie dzieła Paszka, gdyż ten w swoim artykule podaje skąd wzięły się dane cytaty.

Hanna Muszyńska-Hoffmannowa wydala w 1986 roku opowieść biograficzną „W kręgu Berenta”. Miała ona dostęp do archiwaliów rodziny Berenta oraz przyjaźniła się z jego siostrzenicą i to jej zadedykowała opowieść. Autorka jednak nie zapoznała się z innymi opracowaniami biograficznymi twórcy „Próchna”. W jej opowieści jest tak wiele różnego rodzaju błędów, że w „Życiu literackim” pojawiła się notka pt. Żniwo zbyt obfite dla „Żywocika”. Autorka pisze m.in. „cud wydarzył się na łamach »Chimery«”, podczas gdy Zenon Przesmycki pisał, że „Chimera” była „owym miejscem cudu, na którym olśniewająco objawił się Berent”. Przesmyckiemu autorka przypisuje też słowa Jerzego Paszka: „mówi się, że to nie debiut decyduje o rozwoju pisarza, ale następne dzieła. Próchno stało się wydarzeniem w literaturze polskiej – pierwszym powieściowym arcydziełem XX wieku”. Natomiast Paszek pisał: „mówi się, że nie debiut decyduje o rozwoju pisarza, ale dopiero jego druga powieść: w wypadku Berenta już debiut był optymistyczny i obiecujący, a druga książka stała się wielkim wydarzeniem w literaturze polskiej – pierwszym powieściowym arcydziełem XX wieku”. Później autorka dowodzi natomiast, że Przesmycki powtórzył te słowa po bracie pisarza – Stanisławie. Autorka mówi też czytelnikowi o tym, że pisząc ową opowieść ma przed sobą rękopis „Próchna”, widzi jego stronę tytułową, wie, że powieść zawsze nosiła jeden tytuł (Próchno a nie Uwiędli), zna motta utworu i dedykację Przesmyckiemu. Podobno wie ona także, jakim przemianom podlegał rękopis np. pod wpływem cenzury. Jednak gdyby zapoznać się z dokumentami to wiadomo, że nie zachowały się w rękopisie rozdziały początkowe, ani strona tytułowa. Natomiast dedykacja pojawiła się już w 1903 a nie jak twierdzi Muszyńska-Hoffmannowa – w 1920. Natomiast kolejnym przejawem antyplagiatu jest zmiana „grubej kredki redakcyjnego ołówka” Paszka na „czerwone krechy w piśmie Berenta” oraz „czerwony ołówek Miriama”.

W 1994 Wydawnictwo Dolnośląskie opublikowało Próchno Berenta wraz z anonimowym posłowiem (które okazało się posłowiem Jacka Kolbuszewskiego), w którym Paszek zacytowany jest 5 razy podczas gdy dwukrotnie więcej zaczerpnął on z jego przypisów. Nie było ono jednak recenzowane, nad czym Paszek bardzo ubolewa, gdyż reedycje tekstów literatury polskiej rzadko są recenzowane.

W 1998 roku wydano „Szkolny słownik literatury polskiej XX wieku”. Pod hasłem „twórczość Berenta autorka Magdalena Piekara, choć cytuje Paszka wymieniając z imienia i z nazwiska prawie, że przywłaszcza sobie interpretację „Fachowca” Berenta, którą Paszek stworzył.
Jerzy Paszek: „Bohater Fachowca, Zaliwski opowiada w swoim pamiętniku o tym jak po ukończeniu humanistycznego gimnazjum poszedł do pracy do fabryki. Uległ propagandzie pozytywistycznej, w której głównymi hasłami były: hasło pracy organicznej i utylitaryzm. Oznaczało to, że bardziej potrzeba jest krajowi pracowników wytwarzających konkretne przedmioty niż inteligentów. Powieść ukazuje stopniową degradację kulturalną i degrengoladę moralną Zaliwskiego”.
Magdalena Piekara: „Tytułowy Fachowiec jest młodym człowiekiem, który po ukończeniu gimnazjum humanistycznego, ulegając hasłom pozytywistycznym (praca organiczna i utylitaryzm), rozpoczyna pracę fizyczną w fabryce. Ukazana zostaje stopniowa degradacja kulturalna oraz degrengolada moralna bohatera, co podważa prawdziwość tezy, iż krajowi bardziej są potrzebni pracownicy wytwarzający konkretne dobra materialne, aniżeli inteligencja”.

Kręgi plagiatorów i antyplagiatorów wg. Jerzego Paszka

I krąg to osoby produkujące pomoce dydaktyczne. Ich działania także, równie rzadko są recenzowane, więc mogą one pozwolić sobie na rożne „zapożyczania” od innych badaczy.

II krąg to edytorstwo – chodzi o popularne wydania tekstów opatrzonych opracowaniem. Okrada się w nich często tekstologów.

III krąg plagiatorów to eseiści. Eseiści mogą bezkarnie czerpać ze wszystkich źródeł, byle sam efekt ich zestawień innych autorów podobał się czytelnikowi. Eseiści najczęściej podają nazwisko autora tylko wtedy, gdy jest on znany lub jego nazwisko „dobrze brzmi”, gdy autor jest nieznany zwykłym czytelnikom – pomija się go.

IV krąg to grono uczonych. Nie powinno być tam plagiatorów, ale bardzo często spotyka się antyplagiatorów, którzy zawsze wiedzą wszystko lepiej. Niektórzy tekże kompilują słowa wielu innych badaczy alby ciężko było posądzić ich o plagiat.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
PLAGIAT CYTAT
2011 Co jest istota plagiatu i jaka forme moze przybrac
Zagadnienie plagiatu
Oświadczenie o niepopełnieniu plagiatu
plagiat
Czy plagiat chrześcijaństwa był możliwy, Religia
plagiaryzm
plagiaty
PLAGIAT, CYTAT
PLAGIAT CYTAT
#0910 Plagiarizing a Paper
Czy plagiat chrzescijanstwa byl mozliwy
Mortka Marcin Antyplacebo
Plagiat

więcej podobnych podstron