Referat 2 EURO EURO EURO Blaski i cienie waluty Euro

Aleksandra Trubowicz

Grupa: 3

Blaski i cienie waluty euro

"Wśród niezliczonych nieszczęść, które doprowadzają do upadku całe państwa (...), cztery należy uznać za najważniejsze: wewnętrzną niezgodę, wielką śmiertelność, zły urodzaj oraz psucie monety (...). Czwarte nieszczęście wszelako, które pochodzi z psucia monety, jest jedynie przez niewielu brane pod uwagę, i to tylko przez takich, którzy poważnie myślą (...)."

z "Monetae cundende ratio",napisanej w 1526 r.

dla Zygmunta Starego przez Mikołaja Kopernika

Próby zjednoczenia narodów Europy miały wielokrotnie miejsce w historii kontynentu od upadku Cesarstwa Rzymskiego.

Szczególnie szybki rozwój idei integracyjnej w Europie nastąpił w II poł. XX wieku, po zakończeniu II wojny światowej. Pojawiło się silne dążenie do utworzenia wspólnoty europejskiej, która pozwoliłaby odbudować Europę po katastrofalnych wydarzeniach drugiej wojny światowej i zapobiec wojnie w przyszłości. Po 1945 ludzie najbardziej potrzebowali nadziei, toteż idea jedności europejskiej miała większe niż kiedykolwiek szanse poparcia. Wszystkie kraje Europy miały świadomość swoich kłopotów i słabości. Odpowiedzią na te problemy mogła być tylko, i to praktycznie realizowana, idea jedności politycznej
i gospodarczej.

Aby to urzeczywistnić, wielu polityków wspierało ideę utworzenia jakiejś formy europejskiej federacji czy rządu.

9 maja 1950 Schuman przedstawił propozycję utworzenia zorganizowanej Europy twierdząc, że jest to niezbędne do utrzymania pokojowych stosunków. Propozycja ta, znana jako Deklaracja Schumana, jest uważana za początek dzisiejszej Unii Europejskiej, która potem wybrała dzień 9 maja za Dzień Europy. Brytyjczycy zostali zaproszeni do uczestnictwa, ale odmówili, aby nie rezygnować z narodowej suwerenności.

Punktem przełomowym dla idei integracji Europy było podpisanie przez państwa zachodniej Europy traktatów rzymskich w 1957, na mocy których powstała Europejska Wspólnota Gospodarcza.

W skład EWG wchodziły Belgia, Francja, Holandia, Luksemburg, Niemcy, Włochy.

EWG została wkrótce przemianowana na Wspólnotę Europejską.

Do Wspólnoty Europejskiej dołączyły (w kilku etapach) inne kraje (Polska w 2004 r.) i aktualnie w jej skład wchodzi 27 krajów.

W 1993 r. państwa członkowskie podpisały w Maastricht (Holandia) Traktat o Unii Europejskiej, który znacząco modyfikował traktatu rzymskiego z 1957, zacieśniał integrację państw w wielu dziedzinach, w tym formalnie ustanawiał powstanie wspólnego rynku europejskiego.

Konsekwencją Traktatu z Maastricht było to, że w dniu 1 stycznia 1999 r. na obszarze 11 spośród 15 krajów Unii Europejskiej zaczęła funkcjonować unia walutowa. Obszar unii walutowej określa się nieoficjalnie jako obszar euro albo Euroland.

Euroland stanowi obszar jednowalutowy, tzn. obszar, na którym ma cyrkulować tylko jeden pieniądz, euro, zastępujący waluty narodowe. Z początkiem 1999 r. kraje członkowskie straciły prawo do emisji własnego pieniądza. Przekazały je międzynarodowemu bankowi centralnemu unii, który ma wyłączne kompetencje do prowadzenia polityki pieniężnej
w ramach Eurolandu. Przekazanie instytucji międzynarodowej narodowych uprawnień w sferze monetarnej jest wydarzeniem wielkiej wagi, oznacza bowiem wyzbycie się jednego
z kluczowych atrybutów suwerenności narodowej.

Wymyślona nazwa dla wspólnej waluty europejskiej - euro - spełniała trzy podstawowe wymagania:

Euro jest podzielone na 100 centów. Banknoty występują w siedmiu nominałach: 5, 10, 20, 50, 100, 200, 500. Nominały wyrażone są jedynie cyframi. Szata graficzna banknotów została opracowana przez austriackiego artystę Roberta Kalinę. Na każdym banknocie figuruje jeden z trzech elementów architektonicznych: brama, most lub okno, które reprezentują określone epoki w architekturze między innymi takie jak: klasycyzm, styl romański, gotyk, renesans, barok, rokoko, architektura żelaza i stali XIX wieku i współczesna architektura XI wieku. Na banknotach umieszczona jest flaga Unii Europejskiej
z dwunastoma gwiazdami, oznaczenia Europejskiego Banku w pięciu językach i podpis prezesa Europejskiego Banku Centralnego. Wyraz euro napisany jest w języku łacińskim
i greckim. Monety mają osiem nominałów: 1, 2, 5, 10, 20, 50 centów oraz 1 i 2 euro. Awers monet jest identyczny we wszystkich krajach Unii, w tle znajduje się dwanaście gwiazd. Monety o nominałach 1, 2 oraz 5 centów ukazaną położenie Europy na kuli ziemskiej. Bilony
o wartości 10, 20, 50 centów pokazują Unię Europejską, jako związek narodów, natomiast
o nominale 1 i 2 euro; Europę bez granic. Na rewersie jest krąg dwunastu gwiazd, w który kraj członkowski może wpisać, swój symbol narodowy.

Pomysłodawcą nazwy Euro był niemiecki minister finansów Theo Waigel. Symbol ( € ) nowej waluty przedstawiła Komisja Europejska w grudniu 1996 roku. Jak widać symbolem unijnej waluty - euro - jest grecka litera epsilon przecięta dwiema równoległymi liniami. Z jednej strony znak ten przypomina o antycznych korzeniach cywilizacji europejskiej, z drugiej nawiązuje do podobnie przekreślonych znaków przyjętych dla głównych walut świata - Ł, $, Ą, czyli funta sterlinga, dolara amerykańskiego i japońskiego jena. „W ten sposób plastycznie ukazano historię dochodzenia do Euro: greckie korzenie cywilizacji europejskiej, próby zintegrowania naszego kontynentu oraz wyzwanie, jakie stanowi wspólna waluta Europy wobec dolara amerykańskiego, w którego znaku są dwie pionowe linie. Poziome linie w symbolu Euro wyrażają marzenie o Europie - obszarze stabilnej wewnętrznie i zewnętrznie waluty.”

W skład unii walutowej weszły kraje, które były zainteresowane przyjęciem wspólnej waluty i spełniły 5 tzw. kryteriów zbieżności:

  1. inflacja nie wyższa niż o 1,5 pkt. proc. średniej stopy inflacji w trzech krajach Unii Europejskiej, gdzie inflacja była najniższa,

  2. długoterminowe stopy procentowe nie przekraczające więcej niż o 2 pkt. proc. średniej stóp procentowych w 3 krajach UE o najniższej inflacji,

  3. deficyt budżetowy nie wyższy niż 3% PKB,

  4. dług publiczny nie większy niż 60% PKB,

  5. stabilny kurs wymiany waluty w ciągu ostatnich 2 lat.

Kryteria te spełniły: Austria, Belgia, Finlandia, Francja, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Luksemburg, Niemcy, Portugalia oraz Włochy (natomiast 4 kraje członkowskie UE: Wielka Brytania i Dania były przeciwne temu, aby ich waluty narodowe zostały zastąpione przez euro).

Począwszy od 1998 r. możemy wyróżnić trzy etapy w procesie wprowadzenia gotówkowej postaci euro:

  1. okres przygotowawczy (od 1 maja 1998 r. do 31 grudnia 1998 r.),
    w którym ustalono listę państw zakwalifikowanych do strefy euro, określono nieodwołalne kursy wymiany, utworzono także Europejski Bank Centralny;

  2. okres przejściowy (od 1 stycznia 1999 r. do 31 grudnia 2001 r.).
    W tym czasie wprowadzono euro w formie bezgotówkowej, ustalono także, że euro i waluty narodowe będą, w tymokresie, funkcjonować równolegle. Działalność rozpoczęły EBC i ESBC.

  3. okres końcowy (od 1 stycznia 2002 r. Do 30 czerwca 2002 r.),
    w którym nastąpiło wycofanie z obiegu monet i banknotów narodowych oraz wprowadzenie w ich miejsce monet i banknotów euro.

Idea nowej, wspólnej dla wielu krajów waluty wzbudziła wiele nadziei i zachwytów.

Wśród korzyści wynikających z wprowadzenia wspólnej waluty wymieniano zarówno te ekonomiczne, jak i oddziałujące na naszą podświadomość. W kraju objętym strefą euro wyeliminowane miało być ryzyko wahań kursów walutowych, co miało spowodować zwiększenie atrakcyjności inwestycyjnych kraju. Przyspieszyć to miało tym samym tempo rozwoju gospodarczego. Ponadto zanikają koszty wymiany walut (które wynoszą około 0,4% dochodu państw UE) na rynku wspólnotowym. Ułatwione jest porównywanie cen w krajach strefy i pojawia się (ograniczona) możliwość ich wyrównania.

Wśród psychologicznych korzyści wymieniane są te prowadzące do świadomej integracji europejskiej. Euro ma być kolejnym następstwem globalizacji – po podobnych towarach wypełniających austriackie i greckie półki przyszedł czas na płacenie za nie w tej samej walucie.

„Przynależność do pomyślnie rozwijającego się obszaru szerszej wspólnoty, sygnowana walutą tego obszaru, jest bardzo ważna dla powstawania poczucia więzi europejskiej”.- twierdził Zbigniew Bokszański z Katedry Socjologii Kultury Uniwersytetu Łódzkiego.

Przewodniczący Komisji Europejskiej Romano Prodi, Euro stwierdził: „ To początek nowego rozdziału w historii Europy”.

W 2002 r. Robert Mundell, jeden z twórców teoretycznych fundamentów euro, uważał, że nie minie 10 lat, a euro będzie walutą 60 krajów.

O znaczeniu integracji walutowej i nowej waluty Euro wypowiadał się n.p. Marek Belka: „ Europejska Unia Walutowa (...) jest bez wątpienia najważniejszym i najambit-niejszym w świecie przedsięwzięciem gospodarczym ostatnich lat. Przyjęcie przez 11 krajów Unii Europejskiej wspólnej waluty oznacza próbę trwałego połączenia gospodarek większości państw Europy Zachodniej w jedną, nierozerwalną, nierozerwalną całość. 1 stycznia 1999 roku powstał, a ściśle biorąc, rozpoczęto tworzenie drugiego co do wielkości organizmu gospodarczego na świecie. Euroland pod pewnymi względami, na przykład potencjału eksportowego, wyprzedza Stany Zjednoczone. (...) Wspólna waluta wymusza reformy ( m.in. systemów emerytalnych ), zwiększ konkurencje, a w efekcie uczyni - jak się spodziewają twórcy unii walutowej - gospodarkę europejską zdolną do stawienia czoła amerykańskim
i azjatyckim rywalom.”

Natomiast proces integracji gospodarczej w ramach Europejskiego Systemu Walutowego doprowadził do: „ ( ... ) znacznego uporządkowania gospodarek krajowych uczestniczących
(w integracji gospodarczo walutowej), zmusiła je do ograniczenia deficytów finansów publicznych i ograniczenia stopy inflacji. Natychmiast spowodowała powstanie głębokiego
i płynnego rynku finansowego, dzięki czemu obniżył się koszt zdobycia kapitału. Ułatwiło to ekspansje przedsiębiorstwom Starego Kontynentu, także poza granice Europy”

Nie brakowało też głosów sceptycznych, a nawet krytycznych.

Eurosceptycy widzą we wspólnej walucie zagrożenie dotyczące postrzegania swojego narodu jako odrębnej całości. Martwią się, ze zaniknie świadomość narodowa, a kultura ulegnie zunifikowaniu. Nie można wykluczyć także problemów gospodarczych, jakich doświadczy nasz kraj, jeszcze w trakcie wprowadzania euro. Polska będzie bowiem zmuszona zrzec się swojej indywidualnej polityki ekonomicznej i poddać dyscyplinie finansów publicznych narzuconych przez EBC. To wykluczy możliwość łatwego podniesienia konkurencyjności eksportu i ograniczenia importu w poszczególnych krajach poprzez spadek wartości waluty krajowej. Dodatkowo dostosowywanie poziomu stóp procentowych do wspólnych wymogów może spowodować wzrost bezrobocia. Kantory nie będą już tak potrzebne jak dawniej w związku z czym ich właściciele stracą pracę. Natomiast banki przestaną zarabiać na wymianie euro w związku z czym mogą podnieść opłaty za inne swoje usługi.

Pracownik Westdeutsche Landesbank M. Stańczuk twierdził, że: „ Wspólna polityka pieniężna prowadzona z Frankfurtu ( siedziba Europejskiego Banku Centralnego) nie może być korzystna, użyteczna bądź optymalna dla wszystkich krajów w równym stopniu, jeżeli kraje te różnią się między sobą w sposób tak znaczący”.

Ideę wprowadzenia wspólnej waluty dla kilku krajów o różnym potencjale gospodarczym krytykowało wielu innych ekonomistów – głównie w Stanach Zjednoczonych Ameryki, którzy podnosili m.in., że nie ma w historii świata precedensu, żeby istniała wspólna waluta na terenie, na którym nie ma wspólnoty politycznej. Władze bankowe muszą mieć partnera politycznego.

Obecnie euro jest na co dzień używana w 19 krajach: Austria, Belgia, Finlandia, Francja, Grecja,Hiszpania, Holandia, Irlandia, Luksemburg, Niemcy, Portugalia, Słowenia, Włochy, Monako, San Marino, Watykan, Andora, Czarnogóra, Kosowo.
Trzy ostatnie kraje  używają euro jako swojej waluty, jednak nie są one członkami Unii Gospodarczej i Walutowej, przeprowadziły tzw. jednostronną euroizację.

Euro w Polsce (wg pierwszych planów) miało wejść do obiegu i "wypchnąć" złotego już w roku 2008, jednak wiadomo iż data ta została przesunięta na rok 2012. Należy jednak pamiętać, że na mocy rozporządzenia ministra finansów również w Polsce można używać euro do rozliczeń, w których jedną stroną jest konsument (np. w sklepie).

Życie pokazało, że euro zaczęło święcić wielkie triumfy, a dolar spadał na łeb na szyję. Wyglądało na to, że euro jako waluta rezerwowa stanie się wiarygodnym konkurentem dla dolara. Spekulowano, że euro może zagrozić podstawom finansowym imperialnej potęgi Stanów Zjednoczonych.

Trwało to jednak kilka pierwszych lat od wprowadzenia tej waluty.

Wkrótce zaczęto dostrzegać, że wprowadzenie euro w żadnym kraju nie zwiększyło wzrostu gospodarczego. Niemcy i Francja tkwiły w stagnacji, a wzrost generowała Irlandia, której sektor bankowy jest w rozsypce i którą inwestorzy zaliczyli do grupy szczególnego ryzyka (PIIGS – Portugal, Ireland, Italy, Greece, Spain), a deficyt budżetowy Grecji po raz kolejny okazał się wyższy niż podawał to rząd w Atenach.

Wkrótce zaczęto bez ogródek mówić o możliwym bankructwie Grecji, które mogłoby być kataklizmem zdolnym do zniszczenia całego europejskiego systemu finansowego. Niektórzy twierdzą nawet, że od sytuacji finansowej Grecji będzie zależeć przyszłość strefy euro, a nawet Unii Europejskiej.

Europejska waluta nigdy nie była jeszcze w takich opałach, jej wartość od wielu tygodni spada, tonie w porównaniu do dolara.

Już pięć lat temu Unia dostała wyraźny sygnał, że kryzys w jednym kraju strefy euro może się rozlać na Wspólnotę. Ale z lekcji Włoch nie wyciągnięto nauki, dziś pozycja euro jest o niebo gorsza niż wtedy. Były zachwyty, że ze wspólną walutą zjednoczona Europa pójdzie na gospodarczy pojedynek ze Stanami Zjednoczonymi, i nikt nie miał wątpliwości, że z tej walki najbardziej osłabiony wyjdzie dolar. I tak przez lata rzeczywiście było, a każde umocnienie się euro wobec amerykańskiej waluty przyjmowane było w Brukseli z nieskrywanym zachwytem. Krytyków wspólnej waluty, zwykłych obywateli czy to Niemiec, czy jeszcze bardziej Włoch, którzy wskazywali, że przy okazji wprowadzania euro sprzedawcy zaokrąglali ceny towarów zawsze do góry, uspokajano, że to tylko przejściowe, a czas korzystania ze wspólnej waluty wynagrodzi im te niedogodności

W prasie zaczęły pojawiać się alarmistyczne tytuły -

>Strefa euro trzeszczy w szwach<

>Strefa euro w rozsypce<

>Pozostało niewiele czasu, by uniknąć katastrofy<

>Euro na straconej pozycji!<

>Euro: albo upadek albo jeden rząd całej UE?<

>Euro na skraju przepaści?<

>Boże, broń euro<

>Strefa euro drży w posadach<

>Czy wspólna waluta Europy musi upaść<

>Obecne wstrząsy w strefie euro bardzo groźne, podważają sens jej istnienia<

Powody kryzysu strefy euro są nadal analizowane. Wiele wskazuje na to, że podczas wprowadzania tej waluty w poszczególnych krajach kryteria z Maastricht traktowano dość liberalnie i w rezultacie gdy dany kraj przekroczył progi euro-klubu wracał do starej, sprawdzonej polityki finansowej w której rosnący deficyt jest narzędziem uspokajania roszczeń socjalnych tudzież finansowych ambicji kolejnych rządów. Dziś wszyscy pouczają Grecję, ale kryteria z Maastricht łamali wszyscy – na czele z Niemcami, którzy dziś biadolą, że muszą spłacać nie swoje rachunki.

Tak naprawdę Niemcy i inni uczestnicy strefy euro nie mają dziś jednak wyjścia. Jeżeli nie pomogą Grecji, zaufanie do euro na rynkach finansowych spadnie i aby ratować notowania waluty trzeba będzie sporo zapłacić interweniując na rynkach walutowych. Jeżeli zaś wykluczą Grecję ze strefy euro – jej pozostali uczestnicy otrzymają sygnał, że zasada jeden za wszystkich wszyscy za jednego w tym towarzystwie nie obowiązuje co z pewnością spowoduje wzrost niechęci do wspólnej waluty i gwałtowny wzrost liczby zwolenników powrotu do walut narodowych.

Problem z euro polega na tym, że w odróżnieniu od walut narodowych jest to waluta pozbawiona własnej gospodarki. Nie można bowiem mówić o jednej, paneuropejskiej gospodarce, skoro każde państwo UE ma własny budżet, emituje własne obligacje i prowadzi własną politykę fiskalną. W rezultacie euro nie jest „znakiem firmowym", ale pewną wypadkową siły gospodarek krajów należących do strefy euro. To m.in. po to wprowadzono rygorystyczne kryteria z Maastricht, które trzeba spełnić aby przystąpić do unii monetarnej. Ustalenie górnej granicy deficytu, czy inflacji miało uchronić walutę przed tym co właśnie stało się w Grecji. Czyli przed tym, aby, parafrazując Metternicha, „gdy jeden kraj kichnie, kataru nie miała cała Europa”.

Pozostawienie Grecji jedynie pomocy Międzynarodowego Funduszu Walutowego będzie odczytane jako niepowodzenie Unii Europejskiej. Wsparcie przez wspólnotę lub poszczególne jej państwa obciąży ich finanse - i tak już mocno nadwyrężone. Ogłoszenie niewypłacalności pewnie spowodowałoby spory szok. Jednak mogłoby, być może, okazać się nie najgorszym wyjściem z sytuacji. W końcu finansowy świat kilka takich przypadków już przeżył. Na marginesie, to co złe dla europejskiej waluty, wcale nie musi być złe dla europejskiej gospodarki. Słabe euro może się doskonale przysłużyć jej ożywieniu.

Zdaniem Andrzeja Kaźmierczaka z Rady Polityki Pieniężnej: "Wstrząsy, które widzimy, są bardzo groźne i w zasadzie podważają sens istnienia strefy euro. Przezwyciężenie bowiem zarysowanych wyżej sprzeczności będzie bardzo trudne. Ponadto, by ratować euroland, kraje członkowskie muszą zdecydowanie redukować wydatki budżetowe, a więc obniżyć poziom życia społeczeństwa. To zaś będzie prowadzić do osłabienia wzrostu gospodarczego i wzrostu bezrobocia". Andrzej Kźmierczak dodaje jeszcze: "Gdy kurs euro umacniał się do waluty USA, to w sytuacji, gdy jednostkowe koszty pracy były różne w poszczególnych państwach eurolandu, w niektórych państwach, zwykle na południu Europy, pogarszała się opłacalność ich eksportu. Gdyby miały one narodowe waluty, dzięki spadkowi ich kursu mogłyby utrzymać konkurencyjność gospodarek. Ale nie mają. Dlatego możemy się teraz cieszyć, że mamy walutę narodową i wahaniem jej kursu możemy kompensować spadek konkurencyjności".

W 2011 roku strefa euro poszerzy się o Estonię i na tym koniec rozszerzania eurolandu na najbliższe lata. Kandydaci, widząc, jak kryzys pustoszył europejskie gospodarki, stracili motywację.

Nie wydaje mi się, aby sprawa euro była teraz kwestią życia lub śmierci dla naszego kraju – mówi Mojmír Hampl, wiceszef narodowego banku Czech, pytany o to, kiedy Czechy przystąpią do strefy euro. Zapewnia, że Czechy dążą do uzdrowienia finansów, by spełniać kryteria konwergencji. – Ale nie dla samego celu przyjęcia euro, lecz dla zdrowia naszej gospodarki – podkreśla.

Według prezydenta Czech – Vaclava Klausa – koszty istnienia euro są ogromne. ”Ludzie robią wiele irracjonalnych rzeczy i płacą za to. To nasz wolny wybór. Wspólna waluta w dużej części Europy była taką błędną decyzją, która powoduje bardzo wysokie koszty” – powiedział uważany za eurosceptyka Klaus.

Jak dodał, każda unia walutowa musi być do pewnego stopnia homogeniczna, tymczasem różnice między poszczególnymi krajami strefy euro, np. Irlandią a Grecją czy Portugalią a Finlandią są bardzo duże. ”Grecja potrzebowałaby dewaluacji o około 40 procent, ale drachmy (dawnej waluty greckiej – PAP) już nie ma. Alternatywą byłoby obniżenie wszystkich wynagrodzeń o 40 procent, ale w demokratycznym społeczeństwie nie jest to takie proste. Prawdziwą przyczyną tragedii nie jest racjonalna czy nieracjonalna polityka gospodarcza w Grecji. To euro spowodowało tę tragedię” – powiedział prezydent Czech.

Jego zdaniem bez wspólnej waluty greccy politycy i bankierzy mogliby poradzić sobie z kryzysem za pomocą znanych od wieków środków. “Ale nie mogą dewaluować i to nowość. Jest zatem tylko jedno rozwiązanie, a mianowicie transfer pieniędzy podatników z innych krajów UE” – ocenił Klaus. Choć – jak dodał – strefa euro nie spełniła pokładanych w niej nadziei na wzrost gospodarczy i stabilność ekonomiczną, politycy nigdy nie dopuszczą do ostatecznej klęski euro. “Koszty tego będą jednak bardzo wysokie” – ostrzegł.

Eurosceptycyzm wkrada się w szeregi pozostałych członków UE i przyszłych kandydatów klubu wspólnej waluty. Szef rumuńskiego banku centralnego Mugur Isărescu ogłosił, że odkłada wprowadzenie euro na 2014 rok, a rząd Bułgarii – na nieokreśloną przyszłość. Poszczególne kraje wolą zachować prawo do własnej waluty i prowadzenia niezależnej polityki monetarnej, bo dzięki temu łatwiej jest wyjść z kryzysu. Joachim Fels, ekonomista banku Morgan Stanley, twierdzi, że mimo przyznanej Grecji pomocy ryzyko destabilizacji strefy euro wzrosło. Widać wyraźny podział na kraje wymagające pomocy i te, które płacą za rozrzutność i lekkomyślność innych – czyli Niemcy i Francja. Według Felsa rozpad, podział lub gruntowna reforma unii monetarnej są w ich interesie.

Narodowe waluty były czymś w rodzaju „znaku firmowego" reprezentowanych przez siebie gospodarek. Ich siła bądź słabość wiązała się ze stanem finansów danego kraju. Jeżeli PKB rosło, produkcja zwiększała się, a wpływy do budżetu pozwalały na regularne uiszczanie wszystkich rachunków – waluta mogła rosnąć w siłę, a ludziom dalej żyło się dostatniej. Kiedy jednak karta się odwracała rząd mógł „po cichu” obniżyć poziom życia swoich obywateli godząc się na umiarkowaną inflację, dzięki czemu nie trzeba było negocjować ze związkami zawodowymi obniżek zarobków (co przypomina pracę wykonywaną przez Syzyfa – najpierw rząd wymienia tysiąc argumentów za takim rozwiązaniem, a potem związkowcy mówią „nie” – i głaz znowu ląduje u podnóża góry).

Jaka nauka płynie stąd dla Polski aspirującej do euro? Po pierwsze to przestroga dla kolejnych rządów – jeżeli przystąpimy do strefy euro nie będzie już można spychać pogłębiającej się dziury budżetowej na kolejne ekipy, a dbanie o stan finansów publicznych będzie musiał uzyskać priorytet nad zapewnianiem sobie reelekcji przez rozdawanie pieniędzy wszystkim, którzy się tego domagają. Po drugie – skoro UE wymaga od nas spełniania kryterium
z Maastricht, my na forum UE musimy tego wymagać od Europy. Bo jeśli nic się nie zmieni to dzisiejszy problem Grecji, jutro stanie się problemem Portugalii, a pojutrze „katar" mogą mieć Niemcy. Gdyby tak miała wyglądać przyszłość europejskiej waluty – to nie ma się do czego spieszyć.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Referat o Euro 1
Referat o Euro 3
Referat o Euro 2
Blaski i cienie własnego biznesu
Sarmata o sobie inni o sarmacie Omów na podstawie przykładów literackich XVII i VIII wieku Blask
8 blaski i cienie mojego zawodu
Blaski i cienie koleżeństwa, Wychowanie do życia w rodzinie
BLASKI I CIENIE STOSOWANIA GLIKOKORTYKOTERAPII
blaski i cienie globalizacji
Blaski i cienie własnego biznesu
Sarmata o sobie, inni o sarmacie Omów na podstawie przykładów literackich XVII i VIII wieku Blaski i
Blaski i cienie funkcjonowania rodzin w nowożytnych wojskach Europy Zachodniej Łopatecki,K
Blaski i cienie Fragment
Blaski i cienie nauczania higieny i epidemiologii na wydziale lekarskim
nexus 012 blaski i cienie psychiatrii

więcej podobnych podstron