PODRÓŻ WŁOSKA, fragmenty
WENECJA
1786 – Goetheprzejeżdża do Wenecji;
Goethe cieszy się samotnością – w Wenecji nie ma raczej nikogo, kto mógłby go rozpoznać – ma spokój;
Pierwszy raz z bliska widzi dwóch pielgrzymów; Goethe tłumaczył to, co oni mówili; wspominają, że dobrze byli przyjmowani przez protestantów, źle przez katolików; Goethe: „tłumaczyłem to, co uważałem za stosowne sternikowi i kilku innym osobom” (płynęli gondolą wtedy)
Pierwsze wrażenia Goethego z Wenecji: : I oto znowu najbardziej uderzającym zjawiskiem okazał się lud, ta wielka masa, wiodąca żywot w narzuconych jej warunkach”; o kanałach i w ogóle „labiryncie miasta”: „Takiej ciasnoty nie może sobie przedstawić ktoś, kto tego nie widział na własne oczy”; ale też zachwycony Goethe: „Wszystko wokół mnie jest dostojne; jest wielki, budzącym szacunek dziełem zbiorowego wysiłku, wspaniałym pomnikiem wystawionym całemu ludowi, a nie jednemu tylko władcy”; Wenecja dla Goethego strasznie brudna
Co zwiedza: Carita: „Z dzieł Palladia wiedziałem, że nosił się z zamiarem zbudowania klasztoru, który by był dokładną repliką, typowego dla czasów starożytnych domu człowieka bogatego i gościnnego.”, zrealizowana zaledwie 1/10 tego projektu, ale dla Goethego i tak imponująca; kościół de Mendicanti, akurat tam był jakiś koncert, kobiety spiewały jakieś oratorium, bardzo Goethe zadowolony, głosy piękne, ale kapelmistrz słaby dla Goethego; opera San Moise: „Mierna przyjemność!”; Palazzo Ducale, tam ogląda komedię; Teatr San Luca, zabawna sztuka dla Goethego, podobała mu się gra aktorów w maskach i to, że „tłum zespala się z teatrem w jedną całość”; Goethe o jakiejś tragedii, którą oglądał: „Przed chwilą wróciłem z tragedii i wciąż się jeszcze śmieję”; krytykuje niektóre przedstawienia, że publiczność cieszy jakaś sztuczna deklamacja, że chcę oglądać jakieś błazeństwa na scenie; Teatr San Crisostomo ogląda Elektrę – nie podoba się Goethemu, niesmaczna i nudna;
Z cyklu Złote myśli i przemyślenia Goethego: „Doszedłem do wniosku, że jednak wszystko sprowadza się do pierwotnego pomysłu. W nim jest prawdziwa miara i duch”; „Te liczne świetne popiersia przenoszą mnie we wspaniałe czasy starożytne” ujawnia się to zajaranie Goethego antykiem
Opisuje rośliny to ukazuje jego wszechstronne zainteresowania, oprócz malarstwa, architektury, teatru także botanika
W San Luca zobaczył L’Inglicismo In Italia – słabe, kilka faroswych scen, inne zbyt ciężko potraktowane; dzień wcześniej podobało mu się jakieś widowisko ludowe na rynku
O wyjeździe z Wenecji: „bez żalu opuszczam Wenecję”, ale „zabieram ze sobą żywy, cudowny, niepowtarzalny obraz tego miasta”
RZYM
Goethe super ekstra się czuję, że wreszcie może zobaczyć Rzym: „Ależ tak przez te ostatnie lata cierpiałem na coś w rodzaju choroby, z której wyleczyć mnie mógł tylko widok tego kraju”; Rzym nazywa „stolicą świata”
Goethe chciał koniecznie zdążyć do Rzymu na święto wszystkich świętych; i tak mu się poszczęściło, że w kościele zobaczył papieża odprawiającego mszę żałobną, „wstęp wolny dla wszystkich”; „dzień zadusznych jest także świętem wszystkich artystow w Rzymie”
Ogląda freski, poznaje nowych artystów, np. Carla Maratti; z podziwem ogląda Świętą Petronelę Guercina, płótna Tycjana, fresk Guida
Spotyka Tischbena, od tej pory będą się razem bujać po Rzymie; sporo artystów Goethemu się przygląda, jakby mieli w nim kogoś rozpoznać, bo się rozeszło, że Goethe jest w Rzymie
„tylko w Rzymie można poznawać Rzym”; „W innych miejscach trzeba szukać rzeczy ważnych, tu przytłaczają nas swym nadmiarem”
Ogląda: Nimfę Egerii, cyrk Karakalli, zniszczone groby Via Appia oraz grobowiec Cecylii Metelli, Koloseum „kiedy się je widziało, wszystko potem wydaje się małe”
Ogląda kaplicę Sykstyńską, Sąd ostateczny Michała Anioła, bazylikę św. Piotra, kościół św. Cecylii
Goethe chce pozostać incognito, bo wiadomo, że w Rzymie jest, ale nie każdy wie, jak on wygląda (wiadomo, XVIII wiek)
Złote myśli: „człowiek dobrej woli powinien być równie czynny i obrotny w życiu towarzyskim jak każdy egoista, dureń czy łajdak”
O Rzymie: „całe miasto to morderstwa” – jakieś włoskie mafie już wtedy może szaleją
Goethe ma poczucie, że się bardzie wiele nowego w Rzymie dowiedział, nauczył, a nie przypuszczał (myślał, że już tyle wie!); w szczególności odnosi się do jego wiedzy o antyku, zdaje sobie sprawy ile ma braków: „Jestem jak budowniczy, który wznosił wieżę, ale źle ustawił fundamenty”; zaczyna go jeszcze bardziej interesować historia Rzymu – inskrypcje, monety, itd.
Goethe kupił sobie kolosalną głowę Jowisza (nie mógł się powstrzymać)
W boże narodzenie znowu widzi papieża bazylice Świętego Piotra, ale Goethe już „tak bardzo obrósł swoim diogenesowym protestantyzmem, że te wszystkie splendory bardziej mu przeszkadzały nić pomagały”; „i znów poczułem, że jestem za stary na cokolwiek poza prawdą”
O sezonie teatralnym: ma się otworzyć aż siedem nowych teatrów!
Nawet anatomią się interesuje: poszedł do szpitala Santo Spirito, sporządzono tam specjalny model ciała ludzkiego z obnażonymi wszystkimi mięśniami
O swoich rodakach (Niemcach) we Włoszech: „o gustach niemieckich artystów i życiu artystycznym niemieckiej kolonii w Rzymie można by powiedzieć, że co prawda słyszy się dźwięk dzwonów, ale nie dzwonią one harmonijnie”
W teatrze ogląda Aristodemo; podoba mu się, docenia warsztat aktorski
Znowu ujawnia się jego natura botanika: zachwyca się drzewami Cercis siliquastrum – fioletowe kwiaty wyrastały prosto z pnia, cudo
O włoskim karnawale: „ Nareszcie skończyła się błazenada. Wczoraj wieczór niezliczone światła tworzyły fantastyczne widowisko. Trzeba na własne oczy zobaczyć rzymski karnawał, by raz na zawsze odeszła człowiekowi ochota na tę przyjemność”
W trakcie pobytu w Rzymie napisał Ilfigenię