7 stycznia 1971
R
o z m ó w c a: Przed tysiącem lat żył pewien człowiek i umarł.
Jego tożsamość /antahkarana/
znowu pojawiła się w świecie dzięki nowemu ciału. Dlaczego nie
pamięta on swego poprzedniego życia? A jeżeli pamięta, to czy
wspomnienia te mogą zostać uświadomione?
M
a h a r a j: Skąd pan wie, że ta sama osoba pojawiła się w nowym
ciele? Nowe ciało może należeć do zupełnie innej osoby.
R:
Proszę wyobrazić sobie garnek z masłem. Kiedy garnek rozbije się,
masło pozostanie i może być przeniesione do innego garnka. Dawny
garnek miał swój zapach; nowy posiada go także. Masło będzie
przenosiło te zapachy z garnka do garnka. W podobny sposób
tożsamość określonej osoby przenoszona jest z ciała do ciała.
M:
Dobrze. Gdy istnieje ciało, jego właściwości wywierają wpływ na
osobę. Nie mając ciała, posiadamy jednak czystą tożsamość w
odczuciu "jestem". Ale gdzie jest poprzednio przeżywany
świat, gdy rodzimy się ponownie w nowym ciele?
R:
Każde ciało przeżywa swój własny świat.
M:
Czy dla obecnego ciała stare ciało jest tylko wyobrażeniem, czy
też wspomnieniem?
R:
Wyobrażeniem oczywiście. Jak mózg mógłby pamiętać to, czego
nie przeżył?
M:
Odpowiedział pan na swoje pytanie. Po co żonglować wyobrażeniami?
Poprzestańmy na tym, czego jesteśmy pewni. A jedynym, czego może
pan być pewny, jest to, że pan jest. Niech pan przy tym pozostanie
i odrzuci wszystko inne. Na tym polega joga.
R:
Mogę to odrzucić tylko w sposób werbalny. W najlepszym razie
pamiętam, aby powtarzać formułkę; "To nie jestem ja, to nie
jest moje, jestem poza tym".
M:
Zupełnie dobrze. Najpierw w słowach, później w myślach i w
uczuciach, a potem w działaniu. Niech pan skieruje uwagę na
rzeczywistość wewnątrz siebie, a wydobędzie się ona na światło.
Można to porównać do ubijania śmietany na masło. Proszę
wytrwale postępować w taki właśnie sposób, a rezultat będzie
pewny.
R:
Jak absolutne może powstać w wyniku jakiegoś procesu?
M:
Ma pan rację, to co względne, nie może doprowadzić do
absolutnego. Ale to co względne, może zatrzymać absolutne, tak jak
nie ubijanie śmietany może udaremnić oddzielenie się masła.
Rzeczywiste wywołuje impuls, czynnik wewnętrzny pobudza zewnętrzny,
który z kolei reaguje zaangażowaniem i wysiłkiem. Jednak
ostatecznie nie ma ani czynnika wewnętrznego, ani zewnętrznego;
światło świadomości jest na równi twórcą i wytwórca, sprawcą
doświadczeń i samym doświadczeniem, ciałem i wcieleniem. Niech
pan zwróci uwagę na siłę, która to wszystko wywołuje, a skończą
się pańskie problemy.
R:
Czym jest ta siła?
M:
Jest nią wyobraźnia pobudzana przez pragnienia.
R:
Wiem o niej, ale nie potrafię nad nią zapanować.
M:
To także jest pańskim złudzeniem zrodzonym z pragnienia osiągnięć.
R:
Cóż jest złego w samym działaniu?
M:
To nie ma nic do rzeczy. W takich sprawach nie ma mowy ani o celu,
ani o działaniu. Potrzebne jest panu tylko słuchanie, pamiętanie i
rozwaga. Podobnie jest z jedzeniem. Pańskie czynności ograniczają
się do gryzienia, przeżuwania i połykania. Reszta dzieje się
nieświadomie i automatycznie. Niech pan usłyszy, zapamięta i
zrozumie. Pański umysł jest zarówno aktorem i sceną. Wszystko to
pochodzi z umysłu, a pan nie jest umysłem. Umysł wciąż się
odradza ale nie pan. Umysł tworzy świat z całą jego wspaniałą
różnorodnością. Tak właśnie jak w dobrej sztuce teatralnej
znajdzie pan najróżnorodniejsze typy osób i rodzaje sytuacji, tak
i pan potrzebuje wszystkiego po trochu, aby tworzyć swój świat.
R:
Ale w sztuce nikt nie cierpi.
M:
Jeśli nikt nie identyfikuje się z nią. Niech pan nie utożsamia
się ze światem, a nie będzie pan cierpiał.
R:
Ale inni będą.
M:
A wiec niech pan uczyni swój świat doskonałym pod każdym
względem. Jeśli wierzy pan w Boga, niech pan z Nim współpracuje.
Jeśli pan nie wierzy, niech pan sam Nim się stanie. Albo uważa pan
świat za sztukę, albo pracuje nad nim z całych sił. Może pan też
czynić jedno i drugie.
R:
Co się dzieje z tożsamością umierającego człowieka i co dzieje
się z nią po śmierci? Czy zgadza się pan z tym, iż żyje ona
nadal w innym ciele?
M:
I tak i nie. Wszystko zależy od tego. Jak na to spojrzymy. Czym jest
w końcu owa tożsamość? Ciągłością pamięci? Czy mógłby pan
mówić o tożsamości pozbawionej pamięci?
R:
Tak, mógłbym. Dziecko może nie znać swych rodziców, jednak
bidzie posiadać odziedziczone po nich cechy.
M:
Kto je zidentyfikuje? Ktoś, kto dzięki pamięci mógłby je
wymienić i porównać. Czy nie widzi pan, że pamięć jest osnową
pańskiego życia umysłowego? A tożsamość jest tylko zbiorem
zdarzeń zaistniałych w czasie i przestrzeni. Niech pan zmieni ten
zbiór, a zmieni pan człowieka.
R:
Ale ten zbiór jest istotny i ważny. Ma on swoją wartość. Mówiąc,
że wzór na tkaninie to tylko układ kolorowych nitek, gubi pan
najważniejsze - jego piękno. Albo określając książkę jako
papier poznaczony farbą drukarską, pomija pan jej treść.
Tożsamość ma swoja wartość, ponieważ stanowi podstawę
indywidualności, tego co czyni każdego z nas jedynym i
niezastąpionym. W "jestem" kryje się poczucie jedyności.
M:
Tak i nie. Tożsamość, indywidualność, jedyność są
najcenniejszymi aspektami umysłu, ale przecież tylko umysłu.
Doświadczenie, że "jestem wszystkim co jest", istnieje i
jest równie ważne. Nie sposób oddzielić tego co ogólne, od
poszczególnego. Stanowią one dwa aspekty bezimiennego, widzianego
jakby z zewnątrz i od wewnątrz. Niestety słowa wskazują tylko na
odpowiednią treść, ale same jej nie przenoszą. Niech pan próbuje
wyjść poza słowa.
R:
Co umiera w chwili śmierci?
M:
Umiera myśl "jestem tym ciałem", świadek jej nie umiera.
R:
Dżiniści wierzą w istnienie wielu takich świadków, występujących
jednak zawsze oddzielnie.
M:
Pochodzi to z ich tradycji opartej na przeżyciach różnych wielkich
ludzi. Jeden Świadek przejawia się w niezliczonych ciałach jako
"jestem". Tak długo, jak ciała te - choćby były
najbardziej subtelne - istnieją, "jestem" przejawia się
jako wielość. Poza ciałem jest tylko On Jeden.
R:
Bóg?
M:
Świat jest ciałem dla Stwórcy. Nie mający imienia On Jeden jest
ponad wszystkimi bogami.
R:
Śri Ramana Maharszi umarł. Czym była śmierć dla niego?
M:
Niczym. Jest on tym, czym był - Absolutną Rzeczywistością.
R:
Jednak dla zwykłego człowieka śmierć ma znaczenie.
M:
Za co człowiek się przed śmiercią uważa, tym pozostaje także po
niej. Ten obraz samego siebie trwa nadal.
R:
Któregoś dnia była mowa o używaniu przez mędrca /dżniani/
skór zwierząt do medytacji i o podobnych rzeczach. Nie byłem jakoś
przekonany. Tak samo w związku z jedzeniem mięsa. Łatwo można
usprawiedliwić wszystko odwołując się do obyczaju i tradycji. Ale
obyczaje mogą być okrutne, a tradycja skalana. Zapewne wiele one
tłumaczą, ale niczego nie usprawiedliwiają.
M:
Nigdy nie mówiłem, że samorealizacja pociąga za sobą poczucie,
iż nie jest się związanym żadnymi prawami. Człowiek wyzwolony
przestrzega ich niezmiernie skrupulatnie. Ale jego prawa są prawami
rzeczywistej jaźni a nie społeczeństwa. Te ostatnie respektuje on
lub łamie w zależności od okoliczności i potrzeby. Ale nigdy nie
będzie on chimeryczny ani nieuczciwy.
R:
Nie mogę się zgodzić na usprawiedliwianie czegoś obyczajami lub
nawykami.
M:
Różnimy się w naszych punktach widzenia i w tym leży trudność.
Pański jest związany z ciałem-umysłem mój zaś ze świadkiem, a
to podstawowa różnica.
R:
Jednak okrucieństwo jest okrucieństwem.
M:
Nikt nie zmusza pana do tego, żeby pan był okrutny.
R:
Korzystanie z okrucieństwa innych ludzi jest również
okrucieństwem.
M:
Jeśli przyjrzy się pan bliżej procesowi życia, znajdzie pan
okrucieństwo wszędzie, gdyż jedno życie żywi się innym. Jest to
fakt, a przecież nie wywołuje on w panu poczucia winy, że pan w
ogóle żyje. Rozpoczął pan swe życie od okrucieństwa, sprawiając
swojej matce ogromne kłopoty. Do ostatnich dni swego życia będzie
pan współzawodniczył z innymi w zdobywaniu pożywienia, odzienia i
schronienia. Przywiązany do swego ciała będzie pan walczył o
zaspokojenie jego potrzeb, starając się zapewnić mu bezpieczeństwo
w tym świecie nieprawości i śmierci. Śmierć z ręki człowieka
nie jest najgorszym rodzajem śmierci dla zwierzęcia; na pewno jest
to lepsze od choroby i niedołężnej starości. Okrucieństwo wiąże
się z motywem a nie z samym faktem zabijania. Zadawania śmierci
godzi w zabójcę, a nie w zabijanego.
R:
Zgoda, ale w takim razie nie powinno się przyjmować usług ze
strony myśliwych i rzeźników.
M:
Ale kto każe panu je przyjmować?
R:
Pan sam je przyjmuje.
M:
To pan tak uważa. Jak łatwo przychodzi panu oskarżanie,
potępianie, skazywania i karanie! Dlaczego zaczyna pan ode mnie a
nie od siebie?
R:
Człowiek taki jak pan, powinien dawać przykład.
M:
Czy jest pan gotów pójść za moim przykładem? Dla świata już
umarłem, niczego nie pragnę; nawet żyć. Niech pan będzie taki
jak ja, czyni co ja czynię. Ocenia pan mnie według mojego odzienia
i pożywiania, ja natomiast biorą pod uwagę jedynie pańskie
motywy. Jeśli wierzy pan, że jest tylko ciałem i umysłem,
działając zgodnie z tym przeświadczeniem, to jest pan winien
największego okrucieństwa - okrucieństwa skierowanego przeciwko
pańskiemu rzeczywistemu bytowi. W porównaniu z tym wszystkie inne
okrucieństwa nie liczą się.
R:
Uchyla się pan od odpowiedzi, twierdząc, że nie jest pan ciałem.
Ale posiada pan kontrolę nad ciałem i jest odpowiedzialny za
wszystko, co ono robi. Pozwalanie ciału na wszystko byłoby
idiotyzmem lub szaleństwem.
M:
Niech pan się uspokoi. Jestem również przeciwny zabijaniu zwierząt
dla mięsa i futer, ale uważam, że nie trzeba tego traktować jako
coś pierwszorzędnego. Wegetarianizm jest postanowieniem zasługujący
na szacunek ale nie najbardziej palącym. Zresztą każdej sprawia
najlepiej służy człowiek, który powrócił do swego źródła.
R:
Kiedy byłem w aśramie Śri Maharsziego, czułem, że Bhagawan jest
wszędzie obecny, wszystko przenikający i wszystko czujący.
M:
Miał pan nieodzowną do tego wiarę. Ci, którzy prawdziwie w niego
wierzą, będą widzieli go wszędzie i zawsze. Wszystko dzieje się
za sprawą pańskiej wiary i ona przybiera kształt pana pragnienia.
R:
Czy wiara, którą pan nosi w sobie, nie jest ukształtowana przez
jakieś pragnienie?
M:
Kiedy mówię "jestem", nie oznacza to jakiegoś
oddzielnego bytu obecnego w ciele. Mam na myśli wszelki byt, ocean
świadomości, wszechświat wszystkiego co jest. Nie mam żadnych
pragnień i zawsze taki pozostanę.
R:
Czy umie pan sięgać do życiu wewnętrznego innych ludzi?
M:
Jestem nimi.
R:
Nie chodzi mi o jedność istoty albo substancji, czy też o
podobieństwie formy. Myślę o konkretnym wejściu w umysły i serca
innych, i uczestniczenie w ich osobistych doświadczeniach. Czy może
pan cierpieć i cieszyć się wraz ze mną, czy też wnioskuje pan o
tym co czuję na podstawie obserwacji i analogii?
M:
Wszystkie istoty są we mnie. Ale przeniesienie zawartości jednego
mózgu do drugiego wymaga specjalnych ćwiczeń. Wszystko można
osiągnąć dzięki odpowiednim praktykom.
R:
Nie jestem rzutowanym na ekran pańskim obrazem, ani pan nie jest
moim obrazem. Istnieję samodzielnie, a nie jako pański wytwór. Ta
uproszczona filozofia wyobrażeń i ich projekcji nie przemawia do
mnie. Pozbawia mnie pan całkowicie rzeczywistego istnienia. Kto jest
czyim wyobrażeniem? Nie, coś musi tu być nie tak.
M:
Słowa ukazują pańską pustkę. Rzeczywiste nie może być opisane,
musi zostać przeżyte. Jestem bezradny. Nie potrafię znaleźć
lepszych słów dla tego, co wiem. To co myślę, może brzmieć
śmiesznie. Ale to, co słowa te starają się przekazać, jest
najwyższą prawdą. Wszystko jest jednym - od tego faktu nie można
uciekać. I wszystko dzieje się dla tego jednego, dla źródła i
celu każdego pragnienia. Znamy to jako "jestem".
R:
Cierpienie leży u źródła pragnień. Głównym dążeniem jest
ucieczka przed cierpieniem.
M:
Ale co jest źródłem — cierpienia? Nieznajomość siebie. Każde
stworzenie trudzi się, aby dotrzeć do tego czym jest i nie
spocznie, póki do tego nie powróci.
R:
A kiedy powróci?
M:
Może pan powrócić, kiedy tylko zechce.
R:
A świat?
M:
Może go pan zabrać ze sobą.
R:
Czy mam czekać z pomaganiem światu, aż osiągnę doskonałość?
M:
Niech pan pomaga światu, jak pan tylko umie. Nie pomoże pan wiele,
ale wysiłek uczyni pana dojrzalszym.
R:
Na pewno wielu zwykłych ludzi pomagało światu ogromnie.
M:
Kiedy nadejdzie czas dla świata, aby okazana mu była pomoc,
niektórym ludziom dana będzie wola, mądrość i siła potrzebna do
dokonania wielkich zmian.