Ung Hoang Phuc - Buoc qua the gioi
Krocząc poprzez świat
Jeden podejdzie by ponownie opuścić,
inny powróci by zamknąć powieki.
Pozostali pogrążeni w ciszy, zapewne rozmyśla.
Nieliczni rzucają spojrzenia
ostatnie... na trumnę w kaplicy.
Och życie, dość to ulotna wizyta,
pełna śmiechu póki nie zamilknie.
Jednak gdy teraz po omacku przekażę pałeczkę.
Jakże to niespodziewane było temu chwilę.
Czy będzie jeszcze los obwiniać komu...
Nadal oczekując z dala od ludzkich pragnień jutra,
przed finiszem, gdy czas życia minie.
Ubolewam nad posyłaniem ludzi, do ziemi na powrót.
Przyjdźcie więc z pożegnalnym ukłonem na chwilę.
Dawniej przy narodzinach, witałem świat krzykiem,
otoczony powitalnym uśmiechem radości
Żyć pewnie tak powinienem, by ponownie wrócić,
płacząc jak inni, z uśmiechem.
Następnego dnia też się tam udamy,
nie pociągając za sobą wydatków,
a porzucając życie pasji pełne,
swój pierwszy krok wtedy stawimy
po świata drugiej stronie.
Wspominając ostatni rok w spokoju,
warto roztrząsać długo przykre chwile,
czy spuszczając oczy, opuszczając ręce,
proszącemu o przebaczenie wybaczyć każdemu?
Zastygło moje serce, dług
ostatnim tchnieniem spłacając naturze.
Opłakując czmychających dni żal goryczy.
Bo z prochu powstałeś i w proch się obrócisz...