Rozdz6

4




R O Z D Z I A Ł V I


"Dzieci na mrozie"


Obrazowanie układu sytuacji "ja-w-świecie" i "ja-wobec-świata"




"Czy jest takie serce, które przeżyje miłość na świecie kainów?"

K. K. Baczyński



Sygnalizowany w tytule tego rozdziału problem układu sytuacji "ja-w-świecie" i "ja-wobec-świata" podjął w swych rozważaniach Jerzy Święch, rozbudowując komentarz interpretacyjny wokół wiersza "Dzieci na mrozie" ((2000: 146-148). Jerzy Święch podkreśla, iż opozycja sytuacji "w/wobec" wskazana za Martinem Heideggerem i Gabrielem Marcelem jako zasada lektury poezji Rilkego, znacząca jest również w wierszach Baczyńskiego. Przeciwstawienia - dziecko, zwierzę, natura, instynkt "w" świecie / dorosły, świadomość, inteligencja "wobec" świata - uwyraźniają się w poetyce Baczyńskiego w dialogowych nawiązaniach do tradycji chrześcijańskiej; zdaniem Święcha, nawiązania te należy ujmować w perspektywie immanentnego projektu transcendencji, którego forma obrazowa w wierszach Baczyńskiego stanowi zarys krystalizujących się sądów.

W interpretacji wybranego wiersza wprowadzę fragmentaryczną analizę konkretnych sieci znaczeniowych, indywidualizujących leksykon Baczyńskiego, modelujących nadrzędne tematy i orientujących aksjologicznie składniki scenicznego obrazowania1. Owe sieci znaczeniowe, rekonstruowane głównie dla dwóch, istotnych w wybranym wierszu, rozgałęzionych metafor ognia i wody, będą równocześnie ujmowane jako fragmentaryczne odwzorowania pola metaforycznego oraz poszczególnych obrazów współtworzących jego charakterystykę.

Oto wybrany wiersz Krzysztofa Kamila Baczyńskiego - "Dzieci na mrozie" (1979, T. 1: 212):

"To śnieg tak futrem ciszy osłupienie okrył,

aż zagasił ślady naprzód i wstecz.

Dzieci skostniałe rączki kładą na ustach mokrych,

by nie wypadł z nich ognisty miecz.

Bo dzieci są cierpliwe - przykute do murów,

ścięte mrozem w szkło białe, ściskają kreski ust,

by nie wypadły z nich czerwone bąble bólu,

celne jak grom i ostry nóż.

I dzieci są cierpliwe, lecz gdy tkniesz

przemarzłe, przemienione w szkło,

to się rozsypią, tryśnie krew

i drgnie obłoków głuchy dzwon.


Prysną filary. Zastygli w kościołach,

w modlitwę lodowatą wsparci chłodem czół

zobaczcie, jak się ziemia otwiera pod kołem

wydartym z ust i miasto tnie - na pół.

Wsparci w brzeg życia jak w kieliszków brzeg,

świsną w głąb ognia zastygli w kamienie

i wtedy będzie noc - w ogień-wstąpienie,


a na to grzmot kół z ognia,

a na to - tylko śnieg."


Prezentowana w tym wierszu sytuacja liryczna ustanawia perspektywę czasoprzestrzenną, rzutowaną z niezwykle złożonego, ukrytego punktu widzenia. Dynamika czasoprzestrzeni inicjowana jest przez metaforyczną redeskrypcję na wpół realnego, na wpół wyobrażeniowego zdarzenia, a granicę jej oglądu wyznacza literalna fraza, będąca częściowym powtórzeniem, czy też pozornie zniekształconym odbiciem frazy otwierającej wiersz. Znaczenia i sens tej kompozycyjnej klamry częściowo można objaśnić poprzez kontekstową, porównawczą rekonstrukcję nacechowanych wzorców metaforyzacji, powtarzających się w wielu wierszach Baczyńskiego2. Dominantę konceptualną wiersza stanowi ujęcie przestrzeni, które w odwzorowaniu językowym jest dodatkowo motywowane kontekstem historycznym. Święch, analizując formę przestrzennego obrazowania w wierszach Baczyńskiego, podkreśla, że cechuje się ona zanikiem trwałych punktów orientacyjnych - podmioty tej przestrzeni działają w świecie płynności, nieokreślenia, wzajemnego przenikania się rzeczy i zjawisk, niemożności oznaczenia początku i końca zdarzeń, stanów, procesów (1977: 153-154, 1991: 22/23). Jak zauważa Święch: "Ta «odwrotna» perspektywa tak bardzo zrosła się nam z wyobrażeniem poetyki Baczyńskiego (a także Gajcego), iż nie dostrzegamy tego, że ukształtowała się ona przez wyraźną opozycję do «prostej» perspektywy przestrzennej i czasowej, z jakiej na świat patrzono" (1977: 154).

W wierszu “Dzieci na mrozie”, charakterystykę przestrzeni wyznaczają nie tyle wymiary fizyczne, ile żywioły: woda (pod postaciami śniegu i lodu) oraz ogień. Obrazują one składniki, stany, procesy i zdarzenia w przestrzeni zewnętrznej i wewnętrznej podmiotów osobowych; ustanawiają sieć ekwiwalencji znaczeń, stając się tyleż narzędziem "świadczenia" o prawdzie czasu, ileż poetyckim środkiem metamorfozy obiektów i anamorfozy w kształtowaniu perspektywy widzenia rzeczywistości przez podmiot mówiący3.

Woda przejawia się pod postacią śniegu i lodu, a więc jakościowo w oddzieleniu od ognia i ciepła, a równocześnie w układzie z przeciwstawnym sobie żywiołem, bowiem śnieg jakby postępuje śladami ognia, jest bezpośrednio następczym stanem obrazowanego świata. Temat śniegu jest równoważny dwukrotnie całościowej charakterystyce przestrzeni; stanowi klamrę - pierwotnie zakrywa ("gasi") ślady zdarzeń, by rozprzestrzenić się znów po zognieniu świata. Lodowate4 zimno i zamarzająca woda służą też równolegle, a zarazem kontrastowo, zobrazowaniu dziecięcych ciał ("ścięte mrozem w szkło białe" – wskazanie przyczyny zewnętrznej) oraz postawy dorosłych, pogrążonych w "lodowatej" modlitwie, (przyczyna wewnętrzna). Własność rozpryskiwania się lodu jest przeniesiona na podmioty i obiekty charakteryzujące się o wiele większą trwałością - paralelne obrazy do rozpryskującego się lodu to rozsypujące się ciała dzieci i pryskające filary świątyń. Nacechowane dodatkowymi znaczeniami są także - kamień, głaz, koło. Kamień i głaz nie są synonimiczne w wierszach Baczyńskiego, ale współwyrażają często trwogę, bezradność, utratę mocy, niekiedy godności, a również przeżyte cierpienie: "wygaśnie męka,/ ale zostanie kamień - tak - głaz" (Pokolenie, II: 56). Koło i kula łączą się także z cierpieniem, zatracają w konkretnych okolicznościach walor idealnych form i nośników harmonii: "Cierpienie to kula, koło,/ rzeźbi, lecz toczy dokąd? (Do Matki Boskiej, II:68).

Uogólniając obraz bohatera lirycznego w analizowanym wierszu, możemy podkreślić dwie podstawowe relacje, w jakich bohater ten ujawnia swoją "sytuację doświadczającego" - są to relacje "dziecko-wobec-dorosłego" oraz "dziecko-wobec-Boga". By choć częściowo zinterpretować kreację dziecięcego bohatera w wierszu "Dzieci na mrozie", niezbędna wydaje się szersza rekonstrukcja znaczeń i sensu przestrzeni, w której dzieci zostały umieszczone, przestrzeni, jakby "obramowanej" właśnie dwoma żywiołami - śniegiem i ogniem.

W wierszach Baczyńskiego domena "śnieg" jest jednym ze składników złożonego, ruchomego ornamentu, do którego należy także żywioł ognia we wszelkich możliwych metamorfozach formy, substancji i oddziaływania. Metaforyczne rozszerzenie znaczeń domeny "śnieg" w wierszach Baczyńskiego ugruntowane jest na kilku semantycznych ekwiwalencjach: - biel/cisza/milczenie/śmierć; -śnieżyć/zakrywać/grzebać/rozrastać się; - stać w śnieżycy/pogrążać się w chaosie/tracić orientację i możliwość rozróżnień5.

Śnieg w wierszach Baczyńskiego służy całościowemu obrazowaniu fizykalnej przestrzeni - sygnuje niebo, ziemię i powietrze - "Obłok śniegu w dole" (Wigilia, I: 351), "Śnieg powoli kołuje i opada" (Pokolenie, I: 216). Spadanie śniegu w aspekcie rozprzestrzeniania się, nawarstwiania, zwielokrotnienia staje się ekwiwalentne do "rosnąć, żyć", ale animizacja nie ma tutaj pozytywnego nacechowania: padający śnieg "zarasta kocią sierścią nagrobki"- Elegie zimowe, I: 98), "w oknach skośny wiatr nadymał śniegu ściany,/ na sprzętach porastało niedźwiedzie białe futro" (Cień z obozu, II: 65); aspekt okrywania podłoża oznacza - zatajać, ukrywać, pogrążać w milczeniu, grzebać zdegradowane formy i życie - "Śnieg jak wieko żelazne na oczy opadnie" (***, 2: 7), Śnieg jak dłonią zasłoni oczy" (Piosenka śnieżna żołnierza, II: 98), "będą śniegiem bez legend i imion" (Śnieg", s. 231), "My na środku lodowisk, nie znający domu,/ pod śniegami - kamienie i pod gliną - głazy" (Ziemia, II: 26), śnieg "głuszy" tytana i odległe w czasie bitwy, "na głowie i ramionach starego bohatera rośnie milczenie śniegu" (Pomnik, I:148), "nigdzie nie jedzie pociąg śniegiem zgasły" (Pieśń Wigilijna, I: 416);

Biel śniegu z odcieniem błękitu to niewinność, czystość i świętość (oczy Chrystusa: "Rybak o oczach błękitnych jak śnieg" - "Poemat o Chrystusie Dziecięcym", 1, 121), "niebo się ziemi skłania/ leżąc śniegiem na drzewach" (Wróble, II: 23) ),"Bóg jest śniegiem, on ziemię połączy z niebem na kształt liści milczących", "Tylko śnieg, co jest Bóg i rzeczy płynność" (Śnieg", s. 231); sygnatura niewinności i świętości śniegu założona jest też w ewokacji do ukochanej: "Obudź się śniegiem" (xxx W każdej przemianie..., 278). Przyczynowe zakorzenienie sygnatur śniegu w negatywnych emocjach i postawach może w efekcie przynieść całkowitą inwersję jakości wizualnych: "jeszcze chwila pogardy,/ a spadnie czarny śnieg" (Oczy otwieram, I: 258).

Płatki śniegu to liście, ptaki, ptasie lub anielskie pióra, gwiazdy, szpilki - "W niebie ze szpilek śniegu" (Elegie zimowe, I: 98, 100), "Jaskółki śniegu kołują" (Improwizacja dla Anny, I: 439; "Aniołowie, aniołowie biali, (...)/ po coście tak skrzydełkami trzepocząc/ płatki śniegu rozsypali czarną nocą?" (Kolęda, I: 521; "ptasi lot śniegu", 1: 522; "To śnieg albo liście jak światła mosiądz/ tak sypią", Hymny, 1: 275; "Ileż dziś skrzydeł ptasich - spadło i zgasło" (Śnieg, I: 141).

Śnieżną zawieję odwzorowuje wyrwane, kwitnące drzewo, utożsamiane też z zanurzonymi w zamieci postaciami -"A od śniegu - wraz z koniem -/ był jak chmura jabłoni/ huraganem niesiona przez zamieć (Ballada zimowa, 217), "A niebo, co podobne do białej jabłoni/ rozkwitającej, z wolna ciche pióro roni w misę ziemi" (Krajobraz zimowy, 281); śnieżny wir to chaos, zacierający znaki rzeczy, uczuć i myśli: "Wiatr czas zawiewa. Miłość to? Życie?/ Płatki ich oczu? Płatki zamieci?" (Mazowsze, 2: 60); stać w śnieżycach to czekać równocześnie na śmierć i na przyjście wyprowadzającego człowieka (Moce, I: 354), to poddawać się iluzji epifanii świętości i dokonywać deziluzji - "Omotany w śnieżyce innych aniołów, śmiertelnych, nie śnij (Święta Bożego Narodzenia, I: 443).

Percepcję słuchową śniegu reprezentuje skrzypienie, chrzęst, dzwonienie, cisza: "To śnieg, to nie serce tak skrzypi' (Pokolenie, I: 216), "śnieg padając dzwoni", "pod stopami śniegu chrzęst" (Wieczory, 301), żalem "dźwięczy miasto mniejsze o skrzypienie śniegu" (Pieśń Wigilijna, 416), ”milczenie śniegu" (Pomnik, I:148), "Śnieg wieje - ciszy gołąb", "drzewa śniegiem gdzieś płaczą.../ daleko (***O, przyjdź do mnie...,II:445).

Domenę "ogień" reprezentuje w wierszach Baczyńskiego gniazdo leksykalne złożone z kilku powtarzających się leksemów: ogień, płomień, pożar, dym, iskry, zapalić, spalić. Leksemy te używane są bądź w funkcji metaforyzującej, bądź same podlegają metaforyzacji. Odwzorowują złożony obraz mentalny, równoznaczny z obrazem nieograniczonej czasoprzestrzeni, wypełnionej obiektami o zmieniającej się charakterystyce. W żywiole ognia partycypują ziemia, niebo, natura, człowiek, przedmioty, czas, miejsca, zdarzenia, utożsamiając się z jego całościowym panowaniem lub z niektórymi z jego własnościami.

Ziemia "spala jak pochodnia" (Szklany ptak, I:200), jest jak pożar, jak "ognia słup"(*** Ziemia..., 2: 24), rodzi "płonące łąki krwi"(***, Niebo złote...,II: 50), "lądy jak pióropusz dymu ogień wzbija" (Rycerz, I: 288); ziemia spływa ogniem i krwią (Ojczyzna. II, I: 419), wciąż jednak budzi miłość: "I pokochałeś jeszcze ziemię grozy/ z ognistym śladem wielkich kroków bożych" (Dwie miłości, II: 47), 4).

Niebo z wierszy Baczyńskiego to - "niebo z ognia, jakby ręką bożą przekreślone" (Ugory, I: 334), "niebo-pielgrzym" jest czerwone od ognia (***, O wielkie niebo świata..., I: 490), życie toczy się "pod niebem do serca obnażonym ogniem" (Poemat o Bogu i człowieku, 1: 246 - 255) Niebo jest miejscem, z którego ogień zstępuje, obrazowany często w połączeniu z czerwienią i krwią - "krwawy obłok płonący na niebie" (Pieśń o dłoniach, I: 286), "runął na nas grzmiąc ognisty strop" (Dzieło dla rąk, II: 45), "Wtedy w przestrzeni ognisty orzeł/ i pożar znaków, krwawych wyroków, spada w płomieniach" (Poemat o Bogu i człowieku, 1: 246 - 255); krew podobnie jak ogień odwzorowuje stan ziemi i nieba - "a pełno było krwi / na ziemi i w obłokach" (Moce, I: 353) ); niebo jest także miejscem, z którego zstępuje ku ziemi Bóg i aniołowie "w koronach krwawych ogni" (Moce, I: 353); "zstępuje" także sam płomień na ludzi " wyrzeźbionych w głazach" (Noc wiary, I: 340/341).

Pomiędzy niebem a ziemią dokonuje się wcielenie lub metamorfoza ognia we wszelką, ożywioną i nieożywioną naturę oraz metamorfoza i wcielenie natury w ogień - "Zejdźcie, formy płomienne!" (Hallelujah, I: 313),"spełnia się noc ognista,/ płomień zamknięty w kryształ,/ płomień zmieniony w ptaka" (Śpiew o rycerzu purpurowej chmury, I: 480); drzewo - "Więc go wiedli przed drzewo szkliste,/ które miało niebieski pień,/ które miało z płomieni listki/ i jak ogień - przejrzysty cień./ A owoce rosły na nim szklane/ jak płomienie zastygłe w ptaków kształt,/ które skrzydła rozwinąwszy - zadumane/ pozostały jak odłamki skał" (Szklany ptak, 1: 199-211). W podstawowej własności ognia - płonięciu i jego przekształconych stanach - "skrzepnięcia" w formy dotykalne - uczestniczy natura i nadnatura: "Oto jestem aniołem zamkniętym w żywy sen,/pożywającym ogień z niedostrzegalnych drzew" (Natarcie burzy, 316), "i dymił ogniem każdy kęs chleba" (Mazowsze: 2: 60), "ja - ognia pełen dzban" (Młot, 325), płonące są "fregaty gwiazd" (Elegie zimowe, I: 100), "niebo w zygzakach całe płonęło", "wiatr podpalał drogi", (Poemat o Chrystusie dziecięcym, I: 118-128), "W dzień podobni jesteśmy złym ludziom,/ w noc zwierzętom płonącym w cierpieniu", (O wolność, II: 41); "dzień płonie jak listek (Pieśń o ciemności, I: 306); ogień, ulegając substancjalizacji, może krzewić się, tężeć, kamienieć, stawać się dotykalny i dotykający na wzór obiektu, w który się wcielił: "Opędź/ dom od wilków, od płomienia ich kłów"(***, Skrzypią koła...,1:134), "ognia płaszcz" (Śnieżyca, I: 317), "kolumny ognia", (Noc wiary, I: 340), "z ciężkich kowadeł gór rosły łodygi ogniste" (Przypowieść, 1: 214), "rosły żelazne kłącza/ w ogniu poczęte - i kamieniały" (Poemat o Bogu i człowieku, 1: 246 - 255).

Obrazowane są geneza, kres i efekt płonięcia - zagaśnięcie i spalenie, które nie są jednak równoznaczne z całkowitym zniszczeniem zjawisk i rzeczy, a szczególnie wartości, bowiem ogień przepala materialność i cielesność świata, a zachowuje jego duchowość i moc identyfikowaną z ogniem nigdy nie gasnącym: "ale ja czuję niebo, co mi do ust schodzi/ jak chleb ognistych czynów", "te płomienie ból zrodził. Nie zgasną" (Ugory, I: 334), "zagasłych komet ogień" (Elegie zimowe, I:100), - "mój wiersz ostatni, który spaliłem,/została z niego mała czarna różyczka (Elegia o lecie, 1: 133), " pnie spalonych rąk" (Mróz, 1: 272),

Ogień "ucieleśnia się" w człowieku: w oczach dzieci skrywane jest płomienne brzemię (Śpiew o rycerzu purpurowej chmury, I: 483- 466), ogień jest "ciemnym płomieniem żądzy" (Psalm 1. O pragnieniu, 1: 236), ale także "płomieniem nieba" - miłowaniem (***Nie wstydź się..., I: 339), "gody ludzkie,/ gody burzom płomieni podobne", (Wesele poety, 1: 260 - 265); ogień wyraża mowę i wiarę: "z ust skarżących jak płomień i ognisty nóż" (*** Świat... I: 333) - "żem się tak spalał wiary pokuszeniem,/ a tak człowiekiem spłonął, że nie został cieniem (***, 1: 271); Orfeusz, mierząc się pieśnią z mocą milczenia natury i mocą śmierci, mówi: "płomieniste góry rosną we mnie" (Orfeusz w lesie, I: 464); z ognia i płomieni są ludzkie oczy i ręce, które mają moc zapalania i oczyszczającego spopielania świata, ale które także mogą same być spopielone - daremnie, jeśli nie płonęły własnym ogniem (Jesień, 1: 198, U niebios rozkwitających, I: 336, (Człowiek, I: 292, Hymny, I: 275-277, *** Powieko nieruchoma, I: 302 -303, Autobiografia, I: 502); "znam za wiele oczu, które się dopalą,/ nim w nich ogień poznają" - ta asymetria łączona jest z dopełnianiem się czasu drugiego wygnania z raju, z działaniem archanioła Michała, gdy ziemia huczy na kształt płomienia, raniona jego mieczem, który pali, nie ogrzewa, "i wygania raz drugi, jak wtedy z bram raju" (Wielkanoc, I: 304).

Motyw "drugiego wygnania" łączy się w wierszach Baczyńskiego z odwzorowaniem asymetrii wyrażanej za pośrednictwem różnorodnych zmian w składnikach natury, w człowieku, a także w aniołach i Bogu. Mimo rotacji przestrzeni, góra zachowuje ślad sakrum, zstępowanie oznacza pogrążanie się w cielesności i materialności, choć nie jest to jednoznacznie upadek: Bóg "w końcu w ciele się ulągł/ dymiącym jak zgasły stos" (Poemat o Bogu i człowieku, I: 247), "Gdy padło w ogień [pióro anielskie upuszczone przez Boga we śnie], poczyna rzeźbę w nim. Już w skrzepłą krew zanurza się (Krajobraz zimowy, 1:281); gdy anioł kładzie miecz jako pożar, to rzeki tężeją w czarno gorejącą krę, płomień łamie skamieniałe niebiosa na światło i kamień; równocześnie jednak - gdy ogniska płoną wysoko, w dole słychać trzask polan i piecze się chleb, "w gwiazdach płonąc cicho trzeszczy /wigilijne siano" (Z szopką, I: 224).

Ogień jako autonomiczny sprawca działań i posiadacz własnej mocy to ten, który nie tylko pali, ale - "stoi płomień warując ciał -/ - wsiebiewstąpienia" (Hymny, I: 275-277), "płomień niewidzialny liże" (309), "ogień dławi" (*** Ziemia jak ognia słup..., 2:24), naród , przyrównany do zuchwałego dębu wezbranego "ogniem soków", zostaje "poryty ogniem" (*** Byłeś jak wielkie, stare drzewo..., II: 37); ogień jest "miejscem", w które wstępują cienie: "idą wyprawy rycerzy i toną / w ziemi liśćmi, a w ogniu - cieniem, "płomieniem w domy cień runie: (Młodość, I: 300), "w ogień schodzą cienie" (Wieczory, I: 301).

Naturę ognia przejmuje czas: "wieki spadające jak deszcze ogniste" (***, 303), "spalone wiekami szkielety świątyń", "żagwią wznieść pomniki", "czas jak płomień pochłania, pochłonął, gaśnie", ale jest w Chrystusie jako Panu Historii, który przepala serca stając się dawcą życia: "już go chwytają, wzięli, unieśli,/upadł, przepalił serca - więc żyjesz" (***Trzeba umieć...I: 500), dlatego też: "Jeśli testament - to z liści,/ a pomnik jeśli - z płomienia" (Elegia, I: 215), "czas studzi płomienie mroczne" (Samotność, 329).

Żywioły ognia i wody (także w układach obrazowych: ogień, płomień, śnieg, lód) w wierszach Baczyńskiego przenikają się tworząc złożone przeciwstawnie charakterystyki obiektów, procesów, stanów i zdarzeń. Charakterystyki te obejmują zarówno przestrzeń transcendentną, jak naturę i podmioty osobowe. W poemacie "Śnieg", którego otwierająca fraza to proklamacja "Bóg jest śniegiem", zawarty jest kontrastowy obraz epifanii ognia ziemskiego: "I rozżarzą się polana w kominie - /błękitnawe purpurowe kolumny,/ a ten komin - wielki jak niebo,/ a te drwa jak płonące trumny -/ będą z wolna jak róże złote/ przekwitały, rozwijały płomienie,/ aż się staną jak niegdyś - potem,/ ludzką krwią i ludzkim kamieniem (I :233); proklamację "Bóg jest śniegiem" dopełnia przeciwstawne porównanie z wiersza ***(Gdy broń...): "Bóg jak płomień stanie przy mnie" (II: 102); w układzie jakości śnieg/ogień wyrażana jest też aktualizująca się równocenność lub asymetria mocy któregoś z żywiołów: "płomień śniegu gasł od chłodu" (Moce, I: 354), "To po biblijnych kataklizmach płoną/ oczy pirackie przysypane śniegiem zielonym - głębiną" (Piraci, I: 441), "szaleniec (...) podrzucił śniegu płonącą gałęź", "przechodzi dziewczynka ze śniegu/ w drodze wygasłej, w białym kościele. Gasną płomienne kopce" (Śnieżyca, I: 450, 451); analogiczny układ obrazowy współwystępujących jakości pojawia się w kreacji postaci: "Wtedy przychodzisz śniegiem boso,/ jak białe listki - stopki masz/ i jesteś jak płomieniom sposób,/ by się zmieniły w ognia płaszcz" (Śnieżyca, I: 317).

Obok układu śnieg/ogień, koniunkcję obu żywiołów reprezentują obrazy płonącej wody: "skuty w drewniane dłonie płomień wody mdławy" (Elegie zimowe, 1: 100); "strumień biały, rzucony jak ogień z powały" (Wielkanoc, 1: 394); "rozpalony potok" (Ugory, I: 334), "Śpiewa rzeka: (...) Niosę obraz w dłoniach chłodnych/ czarnych wieków, ludzi głodnych, / złotych żuków, ciemnych trumien,/ jak żywego ognia strumień" (Śpiew o rycerzu purpurowej chmury, I: 485), "Przez wszystkie zimy płyniecie ciszej niż ogień", (Okręty zimowe, 1: 129, 130), "Dym układa się w gryfy, postaci i konie/ nad rozlewanym ogniem, a on czesząc grzywy/ żółtych płomieni woła" (Magia, I: 196); obrazy ustatycznienia (czasowego lub substancjalnego utrwalenia) "płonącej wody" i "płynącego ognia" - "stanęły rzeki ognia ścięte krą purpurową" (Pokolenie, 1: 216) oraz obrazy jedności wody i ognia stają się znakami emocji podmiotu: "spadła druga łza, jak ognia płomyk" (*** Ach, umieram..., I: 370); "Matka szła o twarzy wyrzeźbionej/ w smugi smutku, jakby się nią przelał/ czarny płomień zamknięty we łzach" (Serce jak obłok, 1: 181- 189); upodmiotowienie znaków ognia w przestrzeni wody to obraz "dojrzewania Prometeusza" - "aż go uniosła/ wielka woda, i płynął, odbijał od brzegów,/ wiosłując jak płomieniem - ognistym wiosłem"(Olbrzym w lesie, 1: 229,).

Dynamika obu żywiołów w ich koniunkcji wyrażać może dwoistą (w ludzkiej perspektywie) naturę Boga: "To ty ciskałeś z dłoni jak orkan/ kule ogniste na krągły strop, (...)/ aż osaczony lufami szkieł/ stanąłeś kroplą wody na stole" (Teologia, 1: 192); dwoista jest konsekwentnie droga samopoznania przez logos: "Nazwij się w ogniu, w kołysaniu wód,/ w niedosięgalnych mocach powstawania" (słowa kierowane do Basi w wierszu ***Nie stój u ciemnych świata wód..., 2: 19/20), "daj nazwanie wiatrom chłodnym, które z dzbanów leją płyn, co jak płomień jest" (Noc, 1: 319).

W obrazach przestrzeni uwyraźnia się łączenie ognia i wody jako znaku akcji równoczesnej lub następczej, niekiedy przyczynowej : "Tabuny oceanów płoną na równinach" (Olbrzym w lesie, I, 227), "zapalone lądy i rozległe morza, "ognia potopy" (Rycerz, 1: 289); "noc wargami spalona (...) i pod stopami śniegu chrzęst (Wieczory, 1: 301); "Fałdy morza/ przelewały się z wolna w głąb milczenia/ i został tylko cichy pożar -/ bolesna w dole ziemia" (*** Ach, umieram..., 1: 372), "lasy podpalone lodowatą wodą nocy" (Sens, I: 398), "Na oceanach ciemnych od gniewu/ błąka się z ognia wygasłe niebo" (Szklany ptak, I: 203), "odejść muszę, (..) w jakiś ogień czy w pustynię lodów,/ w jakieś smutne wydmy, gdzie tarnina biało płonie nad grobami rodów"(Szklany ptak, I: 201);

Woda i ogień to jednak również znaki rozróżnienia przestrzeni, wartości i bytów: "ja" wśród śnieżyc - aniołowie w koronach z ogni (Moce, 1: 354); "choć znam płomień zaklęć (...) nie zawołam - w mórz szumie nikt go nie usłyszy" (Rycerz, I: 289); w wierszu "Mróz", na obraz miłosnej emocji ("płomyk z ust przelewany - pożar ogarniał noc") nałożone są - równolegle jedynie - obrazy drogi przez las - "szedł wzdłuż zawiei jak przez łąki białe/ i snem niedokończony ręce w rzekę kładł" ( I: 272); "czuję, jak mi dłoń przymarzła/ jedna z płomieniem u niebiosów,/ a druga w ziemi - próżna głosu, jak wbita w glinę spadła gwiazda" (Lodowisko, II: 32); rycerskie "zbroje blasku" z "kitami płomieni", a miecze "zalane płaszczyznami śniegu" (Rycerz, I: 288).

Obrazowanie koniunkcji oraz współwystępowania i wzajemnej metamorfozy ognia i wody (płomieni, dymu, zamieci, śniegu i lodu) w wierszach Baczyńskiego bazuje na leksykalnych odwzorowaniach archetypów poznawczych formy zewnętrznej obu żywiołów; odwzorowania te obejmują cykliczne, dyskretne analogie procesów, przyczyn, sprawczości i docelowości, wyrażalne w leksyce za pośrednictwem konwencjonalnej lub kreowanej ekwiwalencji znaczeń: - płonąć, tryskać, płynąć, żyć; - migotać, skrzyć się, skraplać, roziskrzać, dymić, zamglić, śnieżyć, przemieniać(się); - zatapiać, spalać, zabijać; wysychać, gasnąć, umierać; - wchłaniać, być pokarmem, ożywiać (się), być unicestwianym; - ognisko, źródło, narodziny, początek; - ocean, niebo, ujście, kres; płomień, strumień, fontanna. W cyklicznych ekwiwalencjach jakości wody i ognia istotne jest opozycja "ujścia" obu żywiołów i ich zamiana: woda jest kierowana ku górze (oceanem staje się więc niebo) lub spada z góry (ekwiwalencja deszczu i gromu, iskier i kropel), ogień spełnia więc funkcję modelująca aksjologicznie dynamikę wody; sam z kolei "płynąc", "krzepnąc" w materii i ludzkim ciele utrzymuje swoją moc płonięcia (ożywiania) lub też "przepala" materię nie dotykając ducha, lub też spala całkowicie jako narzędzie okrucieństwa, czy też niekiedy kary. Choć wzorzec kulturowy i religijny dopuszcza "źródłowość" obu żywiołów w sferze nieba, to Baczyński korzysta raczej z dystynkcji utrwalonej we wzorcu percepcyjnym i na nim buduje sens swojego przesłania, choć nie ma to oczywiście wiele wspólnego z reprezentacją doświadczenia zmysłowego, bowiem kod percepcyjny jest tutaj jedynie składnikiem domen źródłowych, podczas gdy docelowo wyrażany jest sens duchowy.

Ogień w wierszach Baczyńskiego przeciwstawiony jest światłu i promieniom6; Chrystus jako dzieciątko jest "kroplą światła" (Ballada o Trzech Królach, I: 104); światłem dysponuje anioł i Bóg, a także "nie doświadczona" w ogniu natura: "dzień (...) w okna bucha rozpalonym potokiem. Nad nim światła gołąb" (Ugory, 1: 334), "Tyle grzechu było w tym ciele, że wraz z sobą i światłość spaliło" (Róża świata, 2:51), "bo światło anioła/ jest nie przeciw małości, ale obok - znacząc:/ wielkość - ciał przerastaniem, nie małych rozpaczą" ( *** O miasto, miasto - Jeruzalem żalu, 1: 310). Anioł "promienie leje (...) z dłoni, które płomieniem padając/ wrócą w dłonie, gdy się głazem stają" (Miłość, I: 291); ogień i światło to także różnica ludzkiej wiary i anielskiego działania: "jeno słupy ogniste, długie nici wiary/są jako tryskające z tej ziemi pożary", podczas gdy "anioł wypuszcza sznury świateł" i zmienia skamieniałe ptaki w białe gwiazdy (*** , Ach, umieram..., I: 371-372), Światło nie jest jednak absolutną własnością bytu, może być odjęte Bogu i całemu kosmosowi: "prowadzą Boga skutego/ w słabość i śmierć", "tak Bóg cierpi w człowieku,/ a człowiek w Bogu" (Poemat o Bogu i człowieku, 1: 246 -255) - ale Bóg, w odróżnieniu od istoty ludzkiej nie jest skazany na ciało, opuszcza je, gdy zechce ("zawisł - nieznany"), a równocześnie odejść ostatecznie nie może - bo jest wcielony w "kroplę światła", w Swojego Syna, w którego obecności, podczas pożogi świata partycypują dzieci (Poemat o Chrystusie Dziecięcym, I: 123).

Choć ogień jest zasadniczo różny od światła, może do światła i słońca7 prowadzić: "chciałbym, by ci się ogień pełen szelestu przyśnił, z którego żółte kwiaty wyplusną, brzózek szelest / jak sieć, abyś poczuła przy ich lekkości śmielej/ swój lot jak płomyk drżący, bolesny a pragnący,/ by popłynęło w tobie jak szumny strumień słońce" (Śpiew do snu, II: 54), "ogień ciągnie złotych iskier struny" (Okręty zimowe, 1: 129, 130).

U podstaw łączenia żywiołów ognia i wody w poezji Baczyńskiego tkwi świadczenie za- i równoczesna negacja kreowanej ich równoważności jako dawców życia, jako darów podtrzymujących życie oraz napełniających mocą (zapalać to ożywiać, płonąć to żyć, spożywać wodę to żyć). Woda staje się podłożem, przestrzenią, autonomizuje się zmieniając formę - jako śnieg i lód nie stanowi już własności życia; podobnie ogień - gdy spala - spala całkowicie, jeśli nie był ogniem wewnętrznym, natomiast zostaje jako przesłanie, gdy wyrażał żarliwość i siłę człowieka. Śnieg zasypuje, zagasza, zakrywa - ogień spopiela, unicestwia, zakrywa to, co cielesne - popiół i śnieg jednoczą się w grzebaniu życia.


W wierszu "Dzieci na mrozie", ogień stanowi drugą ramę - jej otwarcie znajduje się niejako "przed wierszem" (najpierw płonęły ślady) a następnie staje się skondensowanym, ściągającym centrum, w którego "głąb świsną zastygli w kamienie", będzie to ogień karzący, niszczący lub oczyszczający (fraza "w ogień-wstąpienie" parafrazuje standardową frazę "w niebo-wstąpienia", stanowiąc o zmianie utrwalonych w niej znaczeń), pośrednio więc następuje przekształcenie charakterystyki przestrzeni, zanika góra i dół na rzecz opozycji: punkt centralny/koło i sfera. Miejscem nacechowanym w tym świecie jest "miasto" jako uogólniona, cywilizacyjna i kulturowa przestrzeń cierpienia8.

Aktualizacja obu ram (śniegu i ognia) łączy się w wierszu “Dzieci na mrozie” z konstrukcją czasu, który ma charakterystykę jakościową: czas przeszły i przyszły to "czas śniegu", który spadł i spadnie jako "tylko śnieg", a więc tracąc nawet moc gaszenia śladów i gęstość zwierzęcej sierści, nadającej mu pozór istoty ożywionej, kierującej się jakąś intencją litości, intencją właśnie zachowaną w świecie natury, nie człowieka. Czas teraźniejszy to czas dzieci, zarazem bezczas, bo dzieci dostały na zawsze od Chrystusa "nieznajomość czasu" (Poemat o Chrystusie Dziecięcym, I: 123). Czas przyszły to czas podwójnie złożony, bowiem zanim spadnie śnieg, nastąpi apokalipsa ognia. "Będzie noc - w ogień-wstąpienie". A będzie, jeśli "tkniesz dzieci", jeśli ich cierpliwość zostanie wystawiona na taką próbę, której nie zniosą. Czym jest owo tknięcie? zrozumieniem? - że ich oskarżające bycie jest fikcją, że stoją jedynie jako twoje zapewnienie moralnego ładu, którego już nie ma? że dzieci jako oskarżająca wspólnota charyzmatyczna są ideą w ogóle niezgodną z dziecięcością, bo dzieci nigdy nie oskarżają? - dlatego "ściskają kreski ust", bo nie są uczniami św. Jana, lecz osobami obdarowanymi przez Chrystusa?

Kreując podmioty owej przestrzeni - Baczyński wyodrębnia zbiorowego bohatera lirycznego oraz figurę świadka, która rozszczepia się na podmiot mówiący, podmiot autorski, oraz dwie perspektywy pozatekstowe - podmiot mówiący z "Apokalipsy św. Jana" oraz podmiot odbiorczy tekstu. Komentując instancje nadawcze wewnątrztekstowe, Święch zauważa: "Baczyński pozbawił swojego bohatera wszelkich, zabsolutyzowanych przez zbiorowy punkt widzenia, danych, orientujących go pewnie w czasie i przestrzeni. Wprowadził nowy układ odniesienia przez negację pozycji uprzywilejowanej, jaką zajmujemy w kosmosie i w wieczności" (1977: 153). Jednak czytelnik, jako świadek, nadaje dziecięcemu bohaterowi miejsce centralne - dziecko urasta do postaci charyzmatycznego rycerza, który w imię godności osobistej i honoru nie wyjawi bólu i cierpienia, który wytrwa wbrew dziejącej się apokalipsie. W tej perspektywie - rozsypujące się jak lód i szkło - dzieci intensyfikują jedynie doznanie tragedii, nie przechodzą w anonimowy czas przeszły; to im składa świadectwo każdy akt lektury; ujawnia się więc prymat logosu - logos zakłada etos i patos jako środki ustanowienia hołdu dla dzieci; równocześnie jednak następuje niestosowne przemieszczenie etosu, osobistej postawy i odpowiedzialności, bowiem w istocie to obserwator dzieci, w tym świadek-odbiorca, jest tym, który uznając ofiarę dzieci, zaprzepaszcza doświadczenie samoofiarowania, akceptuje bezradność i własne "kamienienie", jest nie-przygotowującą się, lecz bezwolnie oczekującą ofiarą na stos ognia i kopiec śniegu.

W wierszu “Rycerz” (I: 289) Baczyński skonstruował również “ramę ognia i lodu” ustanawiając swoistą izomorficzną sieć interpretującą “ja” rycerskie w dziecięcości i w dojrzałości:

Ach, lądy jak pióropusz dymu ogień wzbija.

Mijam morza rozległe jak błyszczące ryby.

Gwiazdy spadają w ciszę. Psy przed domem wyją

I złote deszcze iskier – jak żuki o szyby.

I czegóż ja dostanę, czegóż pragnę jeszcze,

zamarzły w lodem martwą, niebieskawą przestrzeń?”

Dziecko-wobec-dorosłego” i “dziecko-w-dorosłym” to również inwersyjna figura ”dorosłego-w-dziecku”. Ten swoisty punkt oglądu kreuje podmiot mówiący w dodatkowych kontekstach odwołań do Janowej Apokalipsy. W Wierszu "Pieśń żałobna" Baczyński napisał "a tak przecież niedawno za świętym Janem i z Chrystusem chodziłem puszczą apokalips" (538)., a w wierszu "Wyzwanie" - "Moje myśli są ciemniejsze od obcych słów proroków. /Moich słów prawdziwych nie zna nikt./Kto z was wierzy, że oto po polanie czerwonych obłoków/ przebiegł koń apokalipsy i znikł? (I: 556) Wiersz “Dzieci na mrozie” koresponduje z kilkoma przekazami z "Objawienia św. Jana". Korespondencje te dotyczą zarówno ukształtowania sytuacji lirycznej jak i ważnych motywów tematycznych. W "Objawieniu św. Jana", postać inicjująca wizję (ten, który podobny do Syna Człowieczego stał pośród siedmiu złotych świeczników) ukazana jest w układzie przeciwstawnych jakości: 1;14) "Głowa zaś jego i włosy były lśniące jak śnieżnobiała wełna, a oczy jego jak płomień ognisty (1:14)", z jego ust wychodził obosieczny ostry miecz (1:16); duch proklamuje: "mam klucze śmierci i piekła" (1;18), "będę walczył mieczem ust moich (2;16). W wierszu Baczyńskiego "dzieci skostniałe rączki kładą na ustach mokrych, by nie wypadł z nich ognisty miecz"; i fraza paralelna: "ściskają kreski ust, by nie wypadły z nich czerwone bąble bólu, celne jak grom i ostry nóż". Kreowana ekwiwalencja zbiorowego, dziecięcego bohatera i anioła inicjującego wizję w "Objawieniu św. Jana" rozwija się w obrazie implikowanego zdarzenia: dzieci "przykute do murów", "przemienione w szkło", w swej nieskończonej cierpliwości i akceptacji bólu, będą wzbraniać się przed ujawnieniem przeżywanej grozy, lecz jeśli ktokolwiek się do nich zbliży - "rozsypią się" pod dotykiem, a wtedy prysną filary świątyń, zagrzmią obłoki, ziemia rozłamie się i nastąpi apokalipsa ognia9. W "Objawieniu św. Jana" - "Anioł wziął kadzielnicę i napełnił ją ogniem z ołtarza, i rzucił ja na ziemię. I nastąpiły grzmoty donośne i błyskawice i trzęsienie ziemi (8: 5); "i widziałem - mówi Jan - jakby morze szkliste zmieszane z ogniem (15: 2); "A siódmy anioł wylał czaszę swoją w powietrze; i rozległ się ze świątyni od tronu donośny głos mówiący: Stało się. I nastąpiły błyskawice i donośne grzmoty, i wielkie trzęsienie ziemi, jakiego nie było, odkąd człowiek istnieje na ziemi (16: 17, 18); "i rozpadło się wielkie miasto na trzy części (16;19); i spadł na ludzi grad (16: 21). Podkreślając regułę kontrastu w "Objawieniu św. Jana", Bogusław Widła pisze (1996: 193): "Wydaje się, że w wymiarze egzystencjalnym oznacza ona dla czytelnika księgi jeszcze jedno wyzwanie: powiedzenie "nie" polityczno-religijnej ideologii imperium wymaga powiedzenia zdecydowanego "tak" rzeczywistości i przesłaniu apokaliptycznego Baranka. Poprzez negację i sprzeciw czytelnik odnajduje się w innych egzystencjalnych realiach, gdzie - odkupiony i wolny - może realizować w pełni swoje człowieczeństwo". Jednak Baczyński apeluje ("Ziemia", II: 26): "O Panie apokalips! Panie końca świata! (...) głos włóż w usta i w dłonie włóż karę." Ta apelacja przynależy oczywiście do “ja dorosłego”, "ja-wobec-świata"; dziecięce ”ja-w-świecie" raczej zastygnie na śmierć niż wyda oskarżenie.

Wiersz "Dzieci na mrozie" stanowi efekt nakładania wielu punktów oglądu - percepcyjnego, mentalnego, wartościującego, emocjonalnego. Punkty te są synchronizowane w jednolitej perspektywie tematycznej, jednak nie w perspektywie oskarżenia za niezawinione zło doświadczane przez dzieci, lecz w perspektywie daremności ich ofiary, bowiem "dorośli" nie są już rycerzami, są mordercami, których lodowata modlitwa poprzedza skamienienie i spłonięcie. Temat wiersza rozpisany jest na osi przeciwstawnych znaczeń: zimno/gorąco, biel/czerwień, biel/czerń, czerwień/czerń, ziemia/niebo, cisza/krzyk, forma/amorficzność. Znaczenia te nie wykluczają się, przechodzą we własności obiektów, negując ich naturalne działania.

Na charakterystyczną, binarną organizację danych doświadczenia, w tym jednostek leksykonu, zwrócił uwagę Wildgen formułując reprezentacjonistyczny model semantyki (1987: 80-127). Zdaniem Wildgena semantyka stanowi zbiór abstrakcyjnych obrazów, które funkcjonują jako niezmienniki postrzeganych wzorców lub jako niezmienniki bodźców wzbudzanych z pamięci. Stanowiąc archetypy semantyczne zawierają one minimalne interpretacje podstawowych biologicznie zasad dynamicznych i generują uniwersalia językowe w działaniu. Semantyka prototypowa na poziomie leksykalnym winna być zdaniem Wildgena scharakteryzowana w modelu zawierającym leksykon nazw kolorów (percepcja kolorów jako podstawa), leksykon przymiotników oceniających (dynamika emocjonalna jako podstawa) oraz leksykon schematów działania (dynamika motoryczna jako podstawa). Wildgen formułuje dwa podstawowe zjawiska dynamiczne: 1) zróżnicowanie między pobudzeniem (obecność świecenia) i jego brakiem; 2) dwubiegunowe rozszczepienie kolorów na jasno–ciepłe (biały, czerwony, żółty) oraz ciemno–zimne (szary, czarny, zielony, niebieski). Również dwubiegunowy schemat przymiotników oceniających ugruntowany jest w fizjologii i odnosi się do układu motorycznego. Korelatem behawioralnym jest dwubiegunowość działania (atak - ucieczka, eksplozja – implozja, ruch w górę i w dół, do przodu i w tył) wyrażana emocjonalnie stanem wściekłości i strachu. Jako zasada fundamentalna rozciąga się ona na inne dziedziny symbolizacji, np. wielki — mały, długi — krótki, ciężki — lekki, zwarty — rozproszony. W zakresie schematów działania Wildgen wyodrębnia zdarzenia i procesy, których podstawowym archetypem jest przeniesienie oraz ustanowienie tzw. centrum gęstości w rozumieniu istotności psychicznej. Archetyp przeniesienia zanurzony w centrum gęstości może być rozwijany w toku interakcji i modelowany w dynamicznych relacjach oraz wartościach miary i prawdopodobieństwa. W symbolice leksykalnej zdarzenia i procesy odzwierciedlane są w zbiorach węzłów nominalno–werbalnych. Formułując koncepcję minimalnych interpretacji biologicznych zasad dynamicznych, Wildgen ujął zarówno procesy psychiczne jak zachowania językowe w formie homologicznych i zhierarchizowanych reprezentacji organizmu. W charakterystyczny też dla kognitywizmu sposób podjął próbę wyjaśnienia dynamiki leksykonu w oparciu o układ organizm - środowisko, dążąc tym samym do przekroczenia interpretacji języka jako systemu realizującego wyłącznie wzorce mentalne zakodowane w umyśle–mózgu. Tak sformułowany kognitywny model pola poznawczego, umożliwiający artykulację wielu własności indywidualnego "słownika mentalnego" i indywidualnego leksykonu, zawiera pewną charakterystyczna lukę, uwyraźniająca się przy badaniu tekstów poetyckich, konstruowanych z nadrzędnej, wielorako złożonej perspektywy poznawczej. W wierszu Baczyńskiego możemy dość wyraziście wyselekcjonować dwubiegunowość typu: atak/ucieczka, eksplozja/implozja, oraz szereg wyrażających je binaryzmów: - w kolorach (biały/czarny, czarny/czerwony, biały/czerwony); w działaniach - nieruchomieć, świsnąć; we własnościach formy i substancji obiektów - być stałym, uformowanym/rozprysnąć się; bąble, koła/miecz; filary/koła; szkło/kamień; w stanach, procesach i jakościach - cisza, milczenie/huk; śnieg/ogień; lód, śnieg/futro. Obok binaryzmów możemy wyodrębnić relacje przyległości, natężenia lub osłabienia określonych własności, np. - chłód, mróz, śnieg, lód, szkło, kieliszki; - czerwone bąble bólu, tryskająca krew, głąb ognia, ognisty miecz; - grom, ostry nóż, dzwon, grzmot; - cisza, milczenie, modlitwa, zamknięte usta. Tak uporządkowane osie paradygmatyczne, których obecność zdaje się potwierdzać tezę Wildgena o reprezentacjach w leksykonie elementarnie złożonych zasad dynamiki organizmu i pola poznawczego, tracą swoją skuteczność wyjaśniającą z chwilą ustanowienia przedmiotu badań na poziomie syntagmatyzacji składników leksykonu. Leksykalne osie paradygmatyczne nakładając się, krzyżując, wykluczając, tworzą uniwersum znaczeń nie dających się jednoznacznie ująć w przeciwieństwa, a zatem zinterpretować w schematach: atak/ucieczka, eksplozja/implozja. Językowa reprezentacja centrum istotności psychicznej, centrum gęstości, o którym mówi Wildgen, jest w zasadzie w wierszu Baczyńskiego nieskładalna i nierozkładalna na przeciwstawne węzły nominalno-werbalne. Procesy syntagmatyzacji ustanawiają bowiem uniwersum obrazowe, w którym leksyka służy odwzorowaniu nieliniowej dynamiki obiektów i ich jakości – płomień (i każdy inny dowolny składnik świata) “wstępując” w królestwo żywiołów, minerałów, roślin, zwierząt, ludzi, ducha, zmienia swoją charakterystykę i sam staje się czynnikiem zmiany10; nie jest to jednak zmiana, którą znamy z praktyki poetyckiej Williama Blake`a, choć może właśnie w świetle kosmogonii Blake`a ukazuje swoją wyrazistość. O ile Blake, tworzył izomorficzne charakterystyki obiektów, tracących lub zyskujących swoje własności przy zmianie jednej z czterech wyraziście określonych sfer, o tyle w kosmogonii Baczyńskiego wszelkie stany i jakości obiektów wyrażają swoistą partycypację wszystkiego we wszystkim; jest to dzianie się świata, w którym nie ma też, jak u Blake`a, żadnej instancji podmiotowej panującej absolutnie nad metamorfozami świata; nawet Bóg, gdy “w ciele się ulągł”, stał się tym, który doświadcza ludzkiej małości i słabości.

Jednym z aspektów owej "nierozkładalnej złożoności" jest wyrazista w wierszach Baczyńskiego opalizacja logosu, patosu i etosu, ściśle związana z konfliktem dyspozycji i postaw, rozpoznawanych przez poetę jako konflikt dianoetyki i etyki, zdeterminowany i historycznie, i antropologicznie, choć sam Baczyński raczej pojmował ów konflikt w kategorii historycznych fatalizmów oddziałujących na losy jednostek, narodów i kultur11. Etos, odwzorowując (obiektywizując jako charakter) dyspozycję ludzkiej duszy (Arystoteles: 1996: Ks. II, 5-7, por. Sarnowska-Temeriusz; 1985: 176, 190/191), zawieszony między mythos a dianoia, miedzy fabułą i myślą - to w "sytuacji doświadczającego", którą możemy szkicować na podstawie biografii Baczyńskiego i ewolucji formy poetyckiej w jego twórczości, wyraża głównie tendencja do "fabularyzacji ducha", do ustanowienia jego prymatu wbrew osobistym uwikłaniom w historię, a zatem nie prymatu dianoetycznej postawy, która Arystoteles wiąże z doświadczeniem, lecz etosu. Równocześnie - pathos (emotywne jakości duszy) i pathema (doznania duszy), umożliwiające obrazowanie cierpienia poprzez ujawnianie rzeczy i zjawisk, które stają się jego nośnikami, a których ujawnienie (wzbudzenie przez patos) ma owocować doznaniem litości i trwogi, właśnie w historii znajdują swój wyraz. Tym samym, odwołania Baczyńskiego do aktualnej historii, nie podporządkowanej (czy też nie dającej się w ogóle podporządkować) zakładanemu etosowi, ustanawiają dramatyczny dialog, przekraczający jednak konkretny wymiar czasowy, bowiem każdy akt ujawnianego cierpienia jest w jakiś sposób, także w sensie religijnym, podważaniem dominacji etosu o transcendentnym odniesieniu przyczynowym i celowym. Tym samym i osobista etyka (etyczna dzielność, którą Arystoteles łączy ze szlachetnymi przyzwyczajeniami, czyli cnotami) zanurza się raczej w sferę emocji, a dyspozycje duchowe, tracąc bezwzględną kontrolę nad działaniami osoby, umożliwiają aktualizację gniewu i strachu, w które - jak mówi Arystoteles - popadamy niezależnie od postanowienia (Etyka Nikomachejska: Ks. II, 1106 a; za przekł. Arystoteles, 2000: 110). Konflikt etosu i patosu przeniesiony jest w poezji Baczyńskiego na logos - "Nie wyśpiewane Bogu/ te drzewa, te kaskady/iskier, ten oddech nieba" Miłość, I; 355), "Smutne są drzewa, kiedy w dłoniach słów/deszcz tylko został (...), A skrzydła ptaków jak ostatni dar/ więdną na wietrze"( Kantylena: I:114: ), "Wróćcie mi dni dziecięce jak trąbę archanioła -/ zbuduję wam okręt, który przewiezie na żywy brzeg! (...) Spływają widma ptaków. Nie ma już wracać dokąd" (Elegie zimowe, I: 99).

Nawiązując raz jeszcze do Arystotelesa - w analizie pragmatycznej funkcji etosu, podkreśla on, że pojęcie cnoty nie może być w ogóle brane pod uwagę w kontekście sztuki. "Nic z tego [działanie, postanowienie, niewzruszone usposobienie] - z wyjątkiem samej wiedzy [szczególnie gramatycznej] - nie wchodzi w grę, jeśli chodzi o wykonywanie sztuk" (Etyka Nikomachejska, Ks. II, 6; za przekł. Arystoteles: 2000: 111). Tymczasem Baczyński odrzuca w ogóle taką możliwość – “wykonywania sztuki” zakorzenionej w wiedzy, a oderwanej od osobistej dzielności etycznej i patosu. Nie oznacza to jednak ustanowienia jakichkolwiek stałych wyznaczników postawy wobec zdarzeń wewnętrznych i zewnętrznych. Święch (2000: 141-142), uwypuklając w poezji Baczyńskiego dysonansowy układ przestrzeni wewnętrznej i zewnętrznej, podkreśla, iż “podmiot” jest raczej miejscem, w którym “przecinają się jak gdyby systemy różnorodnych odniesień, nie ma takiego układu, w którym zajmowałby on pozycję pierwszoplanową" (Święch: 2000: 142).

Przechodząc od metaforycznej redeskrypcji do pozornie literalnej deskrypcji rzeczywistości w wierszu “Dzieci na mrozie”, przechodzimy od negatywnego doświadczenia podmiotowości (“ja” dziecięce i “ja” dorosłego poddane destrukcji) w kierunku afirmacji samej zasady “ofiary śmierci” jako oczyszczenia i antycypacji logosu, który mógłby współbrzmieć z etosem i podporządkować sobie patos. Jako podstawowa intencja podmiotowa, idea ta wykracza poza jakąkolwiek konkretną historię i fabułę. W perspektywie światoobrazów Baczyńskiego, uczestnicząc w tragicznych obrazach dziejów drugiej wojny światowej, uczestniczymy w ludzkiej tragedii w ogóle, tracimy dogodne punkty widzenia, by dojrzewać “między” byciem ofiarą a jej złożeniem, zaświadczającym ludzką godność i wiarę w sens życia. W wizji świata obrazowanej w poezji Baczyńskiego, tylko umiejętność złożenia ofiary, żarliwego działania, przekształca relacje "ja-świat"; wtedy też dopiero "dorosłe ja" przyjmuje formę bycia "w-świecie", nie "wobec-świata", choć owo "bycie" oznaczać może paradoksalnie wybraną, czy też przyjętą od Boga, "śmierć-w-świecie".


1 Perspektywa ta - analiza sieci znaczeniowych (rozgałęzionych metafor)- tradycyjnie już zakładana i postulowana w badaniach poezji Baczyńskiego (J. Kwiatkowski: 1973, A. Okopień-Sławińska: 1985, J. Święch: 1991, 1998), jest w zasadzie koniecznym składnikiem jakiejkolwiek procedury metodologicznej, ustanawianej dla rozumienia i interpretacji dowolnego wiersza Baczyńskiego, zważywszy, iż cechą poetyki immanentnej tegoż poety jest swoista "jedno-tekstowość", jak to podkreśla A. Okopień-Sławińska (1985: 145), jest to "wielki poemat rozpisany na szereg ustępów, fragmentów i części raz po raz wzajemnie się parafrazujących"; zob. też: J. Święch, 1998: XXXI - LXXXI.

2 Owa "częściowość" rekonstrukcji wewnątrztekstowej perspektywy poznawczej w wierszach Baczyńskiego jest tutaj nie tyle założeniem metodologicznym, ile efektem respektowania techniki poetyckiej Baczyńskiego, jego wizji kosmologicznych i antropologicznych oraz uznania słuszności wyników badań nad światoobrazami poety - zdaniem J. Święcha (1998: XLVIII), obok sensów dających się wywieść z poezji Baczyńskiego, znamienne są dla jego techniki poetyckiej aktualizacje sensów pojęciowo nieuchwytnych, co przy równocześnie stosowanych chwytach metamorfozy i anamorfozy w obrazowaniu przestrzeni zewnętrznej i wewnętrznej wyklucza właściwie możliwość jakiejkolwiek pełnej i jednoznacznie trafnej rekonstrukcji znaczeń, sugerowanych przez autora "Dzieci na mrozie".

3 Nawiązuję tym samym do refleksji Kazimierza Wyki, zawartej we "Wstępie do Wydania II" "Utworów Zebranych" K. K. Baczyńskiego (1979: 41): "Walka o wybór w poezji Baczyńskiego toczyła się bowiem nie o idee i postawy jedynie, z nie mniejsza dobitnością odbywała się na planie skojarzeń i wyobrażeń poetyckich, na planie jego słownictwa, a zatem w samej istocie materii poetyckiej (...). W tym sensie tworzy ona centralne zagadnienie dorobku Baczyńskiego, na pewno donioślejsze aniżeli sądy historyczne i decyzje moralne, którym dorobek ten daje również wyraz. Walka postaw wyraża się na tym planie poprzez walkę samych środków ekspresji, przez bezpośrednie i kontrastowe przeciwieństwo dwu zupełnie odmiennych tonacji poetyckich."

4 Obraz lodu pojawia się w wierszach Baczyńskiego w układzie z jakością czerni (np. "Ziemia czarnym lodem ścięta", w "Ziemia", II:26), co ma istotne znaczenie dla korelacji stanów zamarznięcia i spalenia, stanowiącej jeden z izomorficznych wzorców kształtujących dynamikę pola metaforycznego w projekcie poety.

5 Domeny “śnieg” i “lód” w wierszach Baczyńskiego, stanowiąc część zakresu hierarchicznie nadrzędnej domeny “woda”, wchodzą w relacje znaczeniowe z innymi domenami reprezentującymi żywioł wody; szczególnie nacechowane są reprezentacje: rzeka (zob. Święch, 1991: 20 – 26), strumień, ruczaj tworzącymi wraz z obrazami śniegu i lodu dynamiczną, wewnętrznie uporządkowaną sieć semantyczną. O krystalizacji analogicznej sieci możemy mówić w analizie domeny “ogień” wyodrębniając jej subdomeny: płomień, pożar, ognisko, iskry, dym, żar.

6Ale przeciwstawienie to jest właśnie głosem doświadczenia, głosem wojny, retoryką z wyboru, bowiem pamięć dzieciństwa przedkłada jeszcze obrazy ognia radosnego i oświetlającego: "jakże jasno świecił stłumiony płomień/ i ogień wesoło strzelał smuklej niż hymn" (Poemat o Chrystusie Dziecięcym, I: 119).

7 Obrazy słońca w wierszach Baczyńskiego są nacechowane dwojako: obok konotacji pozytywnych (radość, światło, zachwyt) pojawia się nacechowanie negatywne: "słońce nie jest wozem bogów - to skwarny krąg blachy" - fraza ta umieszczona jest w kontekście deziluzji doskonałości koła, co znów profiluje dodatkowo motyw apokaliptycznych kół jako formy wieszczącej nie doskonałość, lecz zniszczenie, a niekiedy oczyszczenie, lecz tylko drogą cierpienia lub przez śmierć (***Skrzypią koła ..., I: 134).

8 Miasto, które możemy odczytać jako uniwersalizację konkretnego miasta - Warszawy. Tym samym "miasto" staje się tu przestrzenią nacechowana, "eksterytorialną przestrzenią cierpienia" - zob. na ten temat : J. Święch (1977: 93-117).

9 "Noc wiary" - wirują groźne koła/iskier bicz archanielski, 340

10 J. Święch (1991: 23) w analizie “Ballady o rzece” Baczyńskiego formułuje zbiór interpretantów gniazda leksykalnego “rzeka”, które mają szerszą skuteczność wyjaśniającą i mogą być uogólnione jako sądy o obrazowaniu natury w wierszach Baczyńskiego: “natura poddana fantastycznej transformacji stanowi jedność, jej poszczególne składniki nie wyodrębniają się, lecz przeciwnie, wchodzą w ścisłe związki, tworząc nowe, zawiłe kombinacje. Jest to przyroda w nieustannym ruchu i procesie, podczas którego następuje ciągła wymiana elementów, które nawzajem «użyczają» sobie form istnienia”. Zob. też: J. Kwiatkowski (1973: 28).

11 Idąc za refleksją J. Błońskiego, możemy tutaj mówić jednak o “przeczuciu” Baczyńskiego, związanym z uniwersalną nieprzystawalnością aspiracji ducha, jego replikacji w etosie indywidualnym i dianoetyki jako doświadczenia indywidualnego i zbiorowego. Błoński porusza ten problem w kontekście pojawienia się tematu pokuty w poezji Baczyńskiego (1981: 45): “Zjawia się – nagle - temat pokuty. Jestem winien. Muszę odpokutować. Ale za co? Za poetyckie marzenia młodości? Tych Baczyński byłby skłonny bronić. Za karabin? Już prędzej: bo nie pyszni się żołnierskim rzemiosłem...Ale może właśnie dlatego jest żołnierzem doskonałym, przynajmniej z moralnego i obywatelskiego punktu widzenia? Tym, który - wzdragając się przed przelewem krwi – zmusza się jednak do spełnienia obowiązku? Jednak pokora i pokuta płyną ze źródeł bardziej tajemniczych. Baczyński nie przestaje się oskarżać o «słabość». Rodzi się poczucie absolutnej niewystarczalności. Przychodzi moment, kiedy poeta pojmuje, że żadnego spełnienia nie będzie. Marzenie i poświęcenie przestają przylegać do jakiejkolwiek rzeczywistości społecznej. Żadna Polska nie mogłaby spełnić oczekiwań poety...”.






Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rozdz6
Rozdz6
B-rozdz6, PW SiMR, Inżynierskie, Semestr V, syf, laborki, Uklady napedowe, TeoRuch
seligman rozdz6
Neuropatologia Moss rozdz6
sztompka rozdz6Od organizacji do struktury spo³ecznej (5)
rozdz6
Rozdz6
ROZDZ6B, Zbigniew Kosma Podstawy Mechaniki Płynów
rozdz6
08 Rozdz6