64 65

4. POTRZEBA BYCIA POTRZEBNĄ

Kobieta ma serce jak złoto I zwiąże się z każdym idiotą, Co podle z nią postępuje, Bo ona tego nie czuje.

Dobre serce

Tak zwykle komentujemy niezrozumiałą postawę kobiety kochają­cej za bardzo — jej imponujące wysiłki, by robić dobrą minę do zdecydowanie złej gry; jej dobrowolne i pełne samozaparcia ofiary na rzecz kogoś, kto nie wydaje się tych ofiar wart. Klucza do zagadki należy z reguły szukać w dzieciństwie nieszczęśnicy. Prawie wszyscy wzrośliliśmy w jakiejś rodzinie. Prawie wszyscy wzięliśmy wówczas na siebie pewne role i większość z nas odtwarza je w dorosłym życiu. W przypadku kobiet kochających za bardzo role owe oznaczały często konieczność zrezygnowania z własnych potrzeb i dbania o potrzeby cudze. Niektóre dziewczynki musiały przedwcześnie dojrzeć i przejąć obowiązki chorej matki lub chorego ojca, jeśli stan któregoś z rodzi­ców uniemożliwiał normalne funkcjonowanie. Inne znów starały się zastąpić w rodzinie kogoś, kogo zabrakło wskutek śmierci bądź roz­wodu. Jeszcze inne „matkowały" braciom i siostrom, podczas gdy matka biologiczna zarobkowała poza domem. Część dziewczynek

64

spędziła dzieciństwo w warunkach względnego komfortu: u boku obojga rodziców. Lecz jedno czuło się niezadowolone, rozczarowane czy lekceważone, drugie zaś nie reagowało na to ze zrozumieniem. W takiej sytuacji córki łatwo stają się „powiernicami", wtajem­niczanymi w szczegóły, których nie potrafią jeszcze „zdzierżyć" emocjonalnie. Wysłuchują cudzych żalów, bo nie chcą zawieść ojca czy matki, a ponadto boją się, że wypadłszy z przypisanej roli utracą na zawsze ich miłość.

W każdym z zarysowanych tu kontekstów rodzinnych nikt nie „cacka się" z młodą osobą. Ona sama także nie może się o siebie zatroszczyć. Już to choćby z braku czasu. Wszyscy wokół oczekują po niej, że będzie silniejsza, niż jest naprawdę; że podejmie się zadań, do których w rzeczywistości nie dojrzała. I tak dziewczynka zaczyna być „podporą", piastunką i domowym „aniołem stróżem", podczas gdy jej własna potrzeba bezpieczeństwa, miłości i opieki pozostaje nieza­spokojona. Uczy się jednak nadrabiać miną. Udaje dorosłą, nieust­raszoną, odporną; udaje, że umie obejść się byle czym. Przekreśla swój lęk, swoje cierpienia i swoją chęć znalezienia się pod czyimiś skrzyd­łami. Szuka natomiast wszelkiej okazji, by jeszcze bardziej wykazać się swoją dobrocią i dzielnością. Aż wszystko to wchodzi dziewczynce w krew. Jako kobieta nadal rozgląda się za kimś do „przygarnięcia". Po tylu latach udawania i wypierania się samej siebie jest już chyba za późno na radykalną zmianę roli... Można tylko wciąż dawać, doglądać, chuchać w nadziei, że lęk wreszcie zniknie, a w nagrodę pojawi się tak upragniona wzajemność...

O smutnych skutkach przedwczesnej dojrzałości pouczy nas naj­lepiej historia Melanii — dziarskiej „małej mamusi".

Kiedy ją spostrzegłam — po wykładzie dla studentek wydziału pielęgniarskiego — nie mogłam nie zwrócić uwagi na kontrasty malujące się na jej twarzy. Miała maleńki, zadarty, lekko upstrzony piegami nosek i dołeczki na policzkach, o skórze barwy śmietanki. Ów figlarny wygląd wyraźnie kłócił się z ciemnymi obwódkami wokół szarych oczu. Okolona kasztanowymi lokami buzia przywodziła w sumie na myśl zmęczonego, bladego chochlika.

65


Czekała na stronie, aż skończę rozmawiać z jej koleżankami. Co najmniej sześć studentek chciało jeszcze o coś zapytać, czegoś się dowiedzieć. Jak zwykle po wykładzie na temat alkoholizmu w rodzi­nie, część słuchaczy zgłaszała indywidualnie problemy zbyt osobiste, by je podnosić w szerszym gronie.

3 — Kobiety...


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
64 65
64 65
64 65
64 65
64 65
06 1995 64 65
page 64 65
64,65,66
Plan kont str 64 65
64,65
64 i 65, AP
64 65
64 65
64-65
Zintegrowane zasady obsługiwania UiSW, Strona 64-65, Załącznik nr 25 str
64, 65
64 (65)
64 65