WYWIAD IDI Diagnoza
Badanie: Żychlin
kategoria: bezrobotna
P.: dzień dobry Pani. poprosiłabym o przedstawienie się. Pani imię, nie wiem, zawód, jakieś wykształcenie, rodzina, dzieci, jakieś hobby może.
O.: yhym. Nazywam się Edyta. Mam dwadzieścia sześć lat.
P.: yhym.
O.: mieszkam w Żychlinie, mam dziecko, męża.
P.: yhym. A nie wiem, wykształcenie Pani, rodziny…
O.: ale…
P.: znaczy hobby, jakieś zainteresowania?
O.: wykształcenie moje to technik ekonomista. Nie pracuję w zawodzie nigdzie…
P.: yhym. Rozumiem. Po prostu jestem osobą na tę chwilą zupełnie…
O.: bezrobotną.
P.: bezrobotną. A jakieś hobby ma Pani? Jakieś zainteresowania?
O.: nie.
P.: heh… (śmiech) dobrze. Po prostu brak czasu.
O.: tak.
P.: tak? yhym. Rodzina, rodzina i jeszcze raz rodzina.
O.: tak.
P.: dobrze. Super. Co by Pani powiedziała ogólnikowo o miejscowości w której Pani mieszka i okolicach? Jak się żyje ludziom w tej miejscowości? Co by Pani mogła, nie wiem opowiedzieć jak tu ludzie w ogóle mieszkają?
O.: no to, jest miejscowość, jak miejscowość…
P.: yhym.
O.: mała. Mała i nic tutaj nie ma. Młodzież na pewno nie ma gdzie iść.
P.: yhym.
O.: po ulicach tylko chodzą. No i co…
P.: czyli nie ma w ogóle absolutnie żadnych…
O.: nie ma.
P.: rozrywek…
O.: nie ma.
P.: można było pójść…
O.: nie ma.
P.: posiedzieć…
O.: tak, spokojnie sobie…
P.: yhym, yhym, yhym. Yhy, a jacy ludzie tu mieszkają?
O.: ludzie są mili.
P.: mili, dobrze.
O.: mili są ludzie.
P.: a jak im się w ogóle po, powodzi Pani zdaniem?
O.: to znaczy różnie jest.
P.: yhym.
O.: różnie. Jedni narzekają, jedni się, jednym się może przelewa, a drugim nie.
P.: yhym, yhym, yhym. Tak jak wszędzie, tak?
O.: zgadza się. No właśnie.
P.: no dobrze. Jakieś, nie wiem, czy mają jakieś sukcesy, porażki? Jak to wygląda?
O.: no to jak wszyscy.
P.: yhym.
O niektórzy właśnie ciężko mają naprawdę, a…
P.: yhym.
O niektórzy mają lżej.
P.: dobrze. A proszę mi powiedzieć, czy ogólnie Pani sama jest zadowolona, czy też nie, że tu Pani mieszka?
O.: tak. mieszkam tu od zawsze.
P.: yhym…
O.: no i…
P.: jest Pani zadowolona?
O.: tak. nie chciałabym się przeprowadzać.
P.: rozumiem. A członkowie Pani rodziny?
O.: chyba też.
P.: dobrze. A czy dzieci są tutaj, nie wiem, szczęśliwe?
O.: no też nie ma jako takich rozrywek dla dzieci, tym bardziej że są wakacje teraz.
P.: yhym.
O.: dobrze, że teraz jest ten plac zabaw, tam plac…
P.: yhym, yhym, yhym.
O.: nam się nudzi. I tyle tylko.
P.: no dobrze. A proszę mi teraz powiedzieć, czy, można powiedzieć, że ta miejscowość jest dobra dla zakładania rodziny i wychowywania dzieci?
O.: no tak.
P.: yhym. Czy Pani rodzinie, y, Pani, rodzina ma ogólnie jakieś powody do za, do zadowolenia?
O.: to znaczy nigdy nie myślałam w ogóle…
P.: jakieś sukcesy może rodzinne jakieś, nie wiem…
O.: nie, nie, nie.
P.: yhym. A do niezadowolenia? Jakieś w życiu porażki były? Jak to wygląda wszystko?
O.: jeżeli chodzi o miasto, tak?
P.: no jeżeli w ogóle chodzi o takie no, oj nie wiem, i miasto i rodzinę taką najbliższą Pani, prawda? Czy coś się wydarzyło takiego, co by było takim naprawdę powodem do niezadowolenia?
O.: no nie.
P.: yhym.
O.: nie, nie, nie.
P.: no dobrze. Porozmawiajmy może teraz o, o pracy. To znaczy wiem, że Pani jest zupełnie osobą bezrobotną.
O.: yhym.
P.: yhym. A proszę powiedzieć, czy łatwo jest w ogóle pogodzić pracę z prowadzeniem domu i opieką, nie wiem, nad dziećmi?
O.: no wydaje mi się, że jest ciężko, bo kiedyś próbowałam pracować, jak dziecko moje miało dwa lata.
P.: yhym.
O.: to nie mogłam. Nie mogłam, bo poszłam do pracy powiedzmy na ósmą, wracałam o osiemnasta, dziewiętnasta i niewiadomo było co robić.
P.: no tak, dokładnie. Yhym. Czy iść spać, czy zająć się dzieckiem…
O.: no właśnie…
P.: w ogóle, przygotować obiad na drugi dzień i…
O.: no właśnie.
P.: dobrze, a proszę mi powiedzieć co robi partner Pani, czyli mąż. Jak to wygląda?
O.: yy, mąż jest handlowcem.
P.: yhym. A jak wygląda jego praca? Ogólnie co robi, tak bliżej typowo?
O.: sprzedaje okna.
P.: yhym.
O.: i wycina pomiary.
P.: yhym.
O.: trochę okien…
P.: yhym, yhym, yhym.
O.: no i wydaje mi się, że, że ma bardzo dobrą pracę.
P.: zadowolony jest z zarobków?
O.: zadowolony jest też z zarobków właśnie.
P.: pieniądze wystarczają na cały miesiąc.
O.: yyy, tak. tak. jeżeli jest sezon, no to tak.
P.: dobrze. A proszę mi powiedzieć, czy ma Pani jeszcze jakieś inne źródła utrzymania rodziny, jeżeli…
O.: z opieki społecznej jeszcze.
P.: yhym. Dobrze. A czy Pani mąż wyjeżdżał kiedykolwiek za granicę?
O.: nie.
P.: yhym. Proszę mi powiedzieć jakie są jeszcze inne sposoby Pani zdaniem, radzenia sobie z brakiem pieniędzy?
O.: no właśnie wyjazdy za granicę.
P.: a korzystanie z jakichś pożyczek, nie wiem, kredytów?
O.: no ja nie jestem akurat zwolenniczką taką, bo…
P.: yhym.
O.: bo można wziąć kredyt, a potem myśleć tylko jak spłacić.
P.: czyli po prostu Pani nie korzysta?
O.: nie, nie korzystam z tego.
P.: dobrze. Teraz tutaj mamy, aha. Proszę mi powiedzieć, czy często zdarza się, czy w ogóle jest taka sytuacja w Pani rodzinie, że ma Pani do spłacenia jakieś długi wobec kogoś? Czyli wobec, nie wiem, na przykład wobec rodziców swoich, rodziny, znajomych?
O.: no nieraz tak.
P.: czasami się to zdarza?
O.: tak.
P.: tak?
O.: to tak.
P.: yhym. Czyli wobec kogo tak naprawdę?
O.: koleżanki na przykład.
P.: aha.
O.: yhym.
P.: dobrze, teraz proszę mi. Porozmawiamy troszeczkę o problemach i sposobach radzenia sobie z tymi problemami. No więc jak na co dzień radzi Pani sobie z problemami różnymi, ważnymi, życiowymi, takimi w swojej rodzinie?
O.: jak ja sobie radzę?
P.: yhym. I co jest taka naprawdę największym problemem w życiu rodzinnym?
O.: zgranie się.
P.: yhym.
O.: no kwestie pieniędzy też na pewno wchodzą w grę.
P.: czy ma Pani jakieś takie poważniejsze problemy?
O.: nie.
P.: yhym. A proszę sobie przytoczyć taką sytuację, że musi Pani z czegoś zrezygnować.
O.: yhym.
P.: czy coś takiego w ogóle wchodzi w grę?
O.: tak.
P.: i w jakich sytuacjach? I z czego Pani rezygnuje?
O.: to znaczy no, o co chodzi tak mniej więcej, jakby Pani coś…
P.: yy, to znaczy wie Pani no, chodzi mi nie wiem, na pewno jakieś takie…
O.: kupienie czegoś…
P.: kupienie czegoś, czy pójście, nie wiem, na jakąś imprezę, taką gdzie jest większa pula pieniędzy na to przeznaczona?
O.: no to na pewno nie.
P.: yhym, yhym.
O.: wolę odmówić sobie i kupić dziecku na przykład.
P.: yhym, yhym. Yhym. No dobrze. Więc, warunki mieszkaniowe może teraz. Proszę mi powiedzieć, jakie są warunki mieszkaniowe? Czy są dobre? Jeśli tak, to dlaczego?
O.: moje?
P.: tak, Pani.
O.: mieszkam w bloku.
P.: yhym, yhym.
O.: no i wydaje mi się, że, że no dobre, no. Tak przeciętnie, tak jak wszyscy.
P.: yhym. A proszę mi powiedzieć, yyym, co by Pani chciała zmienić w swoim, nie wiem, życiu? Jakieś finanse, organizacja życia, praca?
O.: no na pewno do pracy, bo cały czas się staram o pracę.
P.: yhy.
O.: no i teraz wydaje mi się, że to by było możliwe.
P.: yhym.
O.: bo dziecko już jest starsze.
P.: yhym. ile dziecko ma?
O.: pięć lat.
P.: dobrze. A proszę mi powiedzieć co zmieniła by Pani tak naprawdę w swoim mieszkaniu?
O.: w moim mieszkaniu?
P.: yhym. Gdyby się okazało nagle, że są na to niespodziewane pieniądze, prawda?
O.: na pewno bym łazienkę zrobiła, która już stoi za remontem. (śmiech)
P.: ahahaha… (śmiech)
O.: i może pokój. I pokój bym skończyła. No.
P.: yhym. Wyposażenie domu. Proszę mi powiedzieć, co Pani ma, a czego w ogóle najbardziej brakuje.
O.: co mam, a czego brakuje?
P.: yhym.
O.: brakuje mi, samochodu. (śmiech)
P.: czy jest. Hahaha. (śmiech) ale wie Pani co, chodzi mi teraz o wyposażenie domu tak naprawdę.
O.: aha.
P.: czyli coś w domu, tak? co by Pani chciała mieć jeszcze.
O.: łazienka, zrobiona.
P.: zrobioną łazienkę, a jeżeli chodzi, o jakieś, nie wiem, sprzęty, DVD, wieżę, czy inne takie?
O.: no to też by się przydało, bo nie mam DVD, ani wieży.
P.: yhym. A czyli mile by było widziane?
O.: mile by było, no.
P.: czy są jakieś sprzęty w ogóle, które ma Pani zakupione na raty?
O.: nie.
P.: nie. Yhym. No i teraz przejdźmy do pytania wyżywienie i ubranie. Proszę powiedzieć, czy pieniędzy wystarcza na niezbędne jedzenie? Czy musi Pani zrezygnować z niektórych produktów?
O.: yy, no w tym momencie akurat nie.
P.: yhym. Czyli praktycznie starcza na wszystkie potrzeby.
O.: tak.
P.: czy dziecko jest w ogóle w wieku szkolnym?
O.: nie. Przedszkolnym.
P.: przedszkolnym. Dobrze. Czy ma Pani w ogóle jakieś marzenia kulinarne? Co chciałaby Pani zjeść, na co do tej pory nie mogła sobie Pani pozwolić? Gdy musiała Pani się liczyć z wydatkami swoimi, prawda?
O.: nie, nie, nie.
P.: nie było czegoś takiego…
O.: nie.
P.: że Pani idzie do klepu, o jejku coś jest fajnego, a ja nie mogę sobie teraz pozwolić na to.
O.: to znaczy tak było kiedyś, bo tamten rok był dla nas naprawdę bardzo…
P.: ciężki.
O.: ciężki.
P.: yhym.
O.: no bo mąż właśnie przechodził z jednej pracy do drugiej i ten początek, to wiadomo jak jest…
P.: yhym.
O.: w każdej pracy, to to póki się nie wykaże…
P.: yhym. Dobrze. A czy planuje Pani jakieś zakupy ubraniowe trzeba będzie robić na przykład, nie wiem, w ciągu jakiegoś kwartału, pół roku?
O.: większe?
P.: no ubraniowe.
O.: to znaczy…
P.: na pewno nie chodzi o jakieś, wie Pani, no bluzeczki i tak dalej…
O.: nie ma.
P.: chodzi mi o jakieś takie…
O.: nie ma.
P.: no nie wiem, większe zakupy, czyli. A może za jednym razem coś takiego…
O.: yyy, większego…
P.: czy większa ilość. Tak, dokładnie.
O.: no w tym roku chyba nie.
P.: yhym.
O.: bo mamy.
P.: a czy zdarza się Pani w ogóle kupić coś, czy jakieś ubrania bez zupełnego zaplanowania?
O.: zdarza.
P.: yhym. Bo po prostu się coś Pani spodobało…
O.: yhym.
P.: i Pani wchodzi spontanicznie do klepu i kupuje, tak?
O.: tak.
P.: dobrze. A w jaki sposób można ograniczyć, czy jest to w ogóle Pani zdaniem konieczne, wydatki na ubrania?
O.: nie.
P.: a co Pani sądzi o donaszaniu ubrań? Po kimś. Po sąsiadkach, po…
O.: nie.
P.: rodzinie…
O.: no czasami i od koleżanki dostanę coś.
P.: jest to mile widziane?
O.: mile, bardzo mile. Dziecko moje chodzi w ciuszkach po chłopczyku starszym.
P.: yhym.
O.: od czasu do czasu coś tam kupię świeżego, no żeby żeby miał.
P.: rozumiem. A jak ocenia Pani pomysł wprowadzenia mundurków szkolnych?
O.: na pewno, widziałam te mundurki, i, i już lepsze by były te fartuszki, które my nosiliśmy.
P.: aha. To czyli…
O.: ciężko…
P.: rozumiem.
O.: za grube to dla dziecka moim zdaniem.
P.: no czyli tej problem tego tak naprawdę, że one są zbyt grube…
O.: zbyt grube…
P.: do noszenia.
O.: no wydaje mi się, że dziecko nie będzie przepadać za tym. Przyjdzie wiosna, zimą rozumiem, ale…
P.: yhym.
O.: a jakby z rękawkami, kamizelki takie może…
P.: yhym, yhym. Dobrze a proszę mi powiedzieć, jeżeli chodzi o zdrowie i dbanie o siebie. Czy wszyscy w rodzinie mogą korzystać z bezpłatnej opieki zdrowotnej?
O.: tak.
P.: yhym. A czy jest w rodzinie u Pani ktoś przewlekle chory, kto musi przyjmować, yy, stałe leki?
O.: nie.
P.: a jak to wygląda, kiedy idzie Pani do lekarza, wypisuje receptę. Czy wszystkie leki przepisane Pani wykupuje? Stać Panią na to?
O.: to znaczy sobie na pewno nie kupię, ale dziecku kupuję zawsze wszystko.
P.: yhym. Czy zdarza się Pani korzystać z pomocy prywatnego lekarza?
O.: tak, z dzieckiem, jeżeli, yy, dziecko nagle zachoruje, to, to jedziemy prywatnie.
P.: proszę powiedzieć, czy Pani, kiedy była Pani ostatni raz u ginekologa?
O.: rok temu.
P.: yhym. A czy robiła Pani wtedy sobie na przykład, nie wiem, cytologię, czy mammografię?
O.: ja w tamtym roku urodziłam dziecko.
P.: aha. No to, czyli jest Pani na bieżąco, że tak powiem.
O.: no.
P.: a z wizytami u stomatologa? Jak wygląda sytuacja?
O.: oj dawno nie byłam.
P.: aha… (uśmiech)
O.: dawno, dawno…
P.: dzieciątko to się nie pytam, bo dopiero ząbki…
O.: chodzi.
P.: a chodzi.
O.: chodzi, chodzi, plombuje z tamtej strony…
P.: no to pięknie. Yhym. Czy zdarza się Pani, że chodzi Pani, nie wiem, do fryzjera, do kosmetyczki, czy jakiejś…
O.: do fryzjera zdarza się.
P.: yhym.
O.: do kosmetyczki nie chodzę.
P.: a dlaczego? Bo co? Bo…
O.: bo szkoda pieniędzy. (chichot)
P.: no właśnie. (śmiech) czyli po prostu wiąże się to jak najbardziej z funduszami.
O.: no…
P.: tak? yhym. Proszę mi powiedzieć, czy jakieś, nie wiem, od wielkiego dzwonu, jakieś wesela, chrzciny…
O.: yhym.
P.: tak?
O.: tak. nie, no kosmetyczka nie. Sama się maluję.
P.: yhym.
O.: albo koleżanka maluje, nie..
P.: yhym, yhym, yhym, yhym. dobrze. A czy w ogóle jest Pani zadowolona ze swojego wykształcenia? Czy myślała Pani, żeby się jeszcze dokształcać?
O.: tak.
P.: czy coś Pani w tym celu, że tak powiem, zrobiła?
O.: no nie jeszcze, bo powiedziałam, że jak pójdę do pracy, to pójdę do szkoły. (uśmiech)
P.: heh. (śmiech) czyli po prostu wiążemy tą pracę i automatycznie z pójściem do szkoły…
O.: tak.
P.: też finanse?
O.: tak. koszty.
P.: czy, a, spotkała się Pani z propozycją podniesienia swoich kwalifikacji?
O.: nie.
P.: a u męża? Proponowano mężowi?
O.: nie, nie. Mój mąż półtora roku pracuje tam gdzie pracuje. No na razie nie ma…
P.: proszę mi teraz powiedzieć, czy w dzisiejszych czasach trudno jest się zdecydować na dziecko, a potem ewentualnie na jakieś następne?
O.: wydaje mi się, że tak.
P.: yhym. co, może w ogóle lepiej nie planować? (śmiech)
O.: no. No chyba tak. (śmiech)
P.: po prostu spontanicznie zajść w tą ciążę, tak?
O.: nie mam pojęcia. Nie ma wyjścia.
P.: czyli powodem trudności co jest tak naprawdę?
O.: finanse.
P.: yhym. dobrze. Czy przyszli rodzice boją się ogólnie o możliwości finansowe, bądź mieszkaniowe?
O.: yy, tak.
P.: a jak jest z kobietami? Czy boją się później o swoją pracę jeśli zajdą w ciążę?
O.: no na pewno. Bo ja w ten sposób nie wróciłam do pracy.
P.: yhym. czyli był to jakiś problem taki?
O.: no tak, wydaje mi się, że tak.
P.: yhym. no dobrze, a czy zdaje, czy można pogodzić pracę z posiadaniem bardzo małego dziecka? Czyli chodzi mi to, nie wiem, jakiś żłóbek, przedszkole, opieka rodziny, opiekunka?
O.: no ja osobiście bym tak nie zrobiła.
P.: a czemu?
O.: no najlepsze chwile dziecka straci się…
P.: yhym.
O.: dziecku ząbek wyjdzie, kiedy zacznie chodzić. No to się traci dużo, prawda?
P.: no dokładnie. Yhym. dobrze. A czy korzysta Pani z gotowych produktów dla dzieci? Czy przygotowuje Pani wszystko sama?
O.: sama.
P.: a czemu? Bo co? Bo jest zdrowiej?
O.: yyy…
P.: tak Pani sądzi?
O.: to znaczy jeżeli dziecko małe, malutkie, o malutkie chodzi?
P.: no tak, no. Wie Pani, no…
O.: bo moje, bo moje to już, malutkie dziecko. To kupowałam…
P.: yhym.
O.: kupowałam produkty dla dziecka, a, a już kiedy mogło już jeść wszystko no to je, to co się je.
P.: a czemu tak się działo? Bo co, bo Pani uważało, że będzie zdrowiej, wygodniej, szybciej?
O.: to znaczy może wygodniej.
P.: yhym.
O.: trochę i szybciej.
P.: dobrze. A co Pani uważa, czy docieranie do szkoły jest jakimś pro, problemem? Jeżeli chodzi o dzieci wiejskie.
O.: jeszcze raz.
P.: jeżeli chodzi o dzieci wiejskie, czy jest jakiś problem z docieraniem do szkoły?
O.: dzieci? Nie…
P.: yhym.
O.: Wydaje mi się, że nie. Bo tak jak spojrzę, to jeżdżą autobusy i zbierają dzieci…
P.: yhym.
O.: ze wsi dowożą do szkoły.
P.: no tak, a jeżeli na przykład dzieci biorą udział w zajęciach dodatkowych?
O.: no to nie wejdoka. Nie wiem.
P.: yhym. a z punktu wyżywienia dziecka?
O.: w szkole?
P.: jeśli dziecko nie może zjeść posiłku? W szkole. yhym. ale na przykład w szkole dokładnie. Dlaczego nie może zjeść takiego posiłku?
O.: nie wiem. Nie jestem na bieżąco w tym.
P.: dobrze. Mam teraz takie pytanie, kontakty z dalszą i bliższą rodziną i krewnymi. Jak często spotyka się Pani właśnie z rodziną poza swoim miejscem zamieszkania, i w jakich sytuacjach?
O.: no, no idziemy po prostu do kogoś i odwiedzimy go. I no tak.
P.: czy są to spotkania dla Pani wystarczające?
O.: chyba tak.
P.: yhyym. Proszę powiedzieć w jakich sytuacjach dalsza rodzina, nie wiem, dziadkowie, rodzeństwo są dla Pani wsparciem? Jakaś pomoc finansowa, opieka nad dzieckiem?
O.: tak, to od mamy na pewno.
P.: yhym.
O.: i wsparcie finansowe od mamy też, jeżeli było nam ciężko, to mama w jakiś sposób by mogła, to by pomogła.
P.: yhym.
O.: i dzieckiem się też zajmie, jeżeli może. Jeżeli jest potrzeba taka, to zostanie z dzieckiem.
P.: to czyli głównie pomoc jest od mamy strony?
O.: tak.
P.: tak?
O.: tak.
P.: wypoczynek, czas wolny i hobby. Czy Pani rodzina wyjeżdża gdzieś, nie wiem, na wakacje? Jakiś wspólny urlop?
O.: to znaczy ja byłam z dzieckiem.
P.: yhym. Czyli zupełnie sama. Bo co, bo mąż nie mógł dostać…
O.: yyy, mógł dostać, no ale…
P.: ale wolał pracować, żeby zarobić na wakacje.
O.: tak, właśnie.
P.: tak? yhym. A czy ktoś, jak wyjeżdżają Państwo na wakacje, to czy ktoś po prostu, nie wiem pomaga finansowo? Jakieś takie, nie wiem, organizacje chodzi mi. Typowo organizacje.
O.: nie.
P.: nie. Czy mają Państwo samochód?
O.: nie.
P.: yhyy. A jak Państwa rodzina spędza czas wolny? Czy wyjeżdżacie gdzieś, nie wiem, jakieś działki w weekendy?
O.: wyjeżdżamy sobie i do męża rodziny na przykład na wieś.
P.: yhym.
O.: do jego rodziców.
P.: yhym.
O.: w weekend, jest niedziela tylko wolna. (śmiech)
P.: yhym, yhym, yhym, yhym. A czasami wyjazd na, nie wiem, jakieś zakupy, spotkanie ze znajomymi?
O.: no to wieczorami.
P.: w weekend przeważnie?
O.: nie, w normalny dzień też, wieczorem.
P.: yhym, yhym. Czy zdarza się, że w wolnym czasie robi Pani w domu sama, lub za pomocą innych członków rodziny? Chodzi mi na przykład o coś takiego jak malowanie mieszkania, drobne naprawy, czy nie wiem, jakieś szycie, robienie na drutach?
O.: pomalować, to pomalowałam.
P.: heh. (śmiech)
O.: no a…
P.: no to pięknie.
O.: no.
P.: yhym. Yyy, no i teraz tak, co z tym hobby? Tak? pytamy ponownie o to hobby. Yyy, jakie ma Pani hobby, a jeżeli nie, to dlaczego, a inni członkowie Pani rodziny, czyli mąż?
O.: nie wiem. Nie no ja to, nie mam czasu. Pracuję w domu.
P.: yhym.
O.: mąż. Nie wiem.
P.: dobrze. Proszę mi powiedzieć, czy rodzice, lub, i, nie wiem, inne, inni, nie wiem, rodzeństwo, jakaś taka dalsza rodzina, czy uprawiają, czy uprawia ktoś systematycznie sport?
O.: nie.
P.: a czy bywa Pani w kinie lub w teatrze?
O.: tak.
P.: kiedy ostatni raz to było?
O.: wczoraj.
P.: o, no to pięknie.
O.: z dzieckiem.
P.: hahaha… (śmiech)
O.: na wycieczce.
P.: aha.
O.: no.
P.: super. A proszę powiedzieć, czy zdarzyło się Pani z tego powodu wyjechać poza w ogóle miejsce zamieszkania?
O.: no poza miejsce zamieszkania, żeby dojechać do kina, na przykład, nie?
P.: yhym.
O.: no byliśmy…
P.: aha.
O.: w Łodzi na wycieczce.
P.: rozumiem. Czyli to było tka wycieczka powiązana z pójściem do kina.
O.: tak.
P.: czy biorą, czy bierze Pani udział, nie oczywiście chodzi mi o rodzinę zupełnie tą najbliższą, w jakichś imprezach organizowanych w mieście, takich jak na przykład festyny, biesiady, koncerty?
O.: no na pewno festyny tak, w Żychlinie są też takie…
P.: kiedy to było ostatnio?
O.: w czerwcu, czy li, w maju chyba. Tak.
P.: yhym. A czy czyta Pani gazety i jakie gazety?
O.: nie.
P.: Ani codzienne, ani pisma kobiece.
O.: no czasami tam świat bajek.
P.: a co jest źródłem informacji co się dzieje na świecie, bądź w Polsce?
O.: nie.
P.: absolutnie to Pani nie interesuje.
O.: nie.
P.: dobrze, a co jest źródłem wiedzy, proszę Pani, o tym co się dzieje w miejscowości, w okolicy, w gminie? Co Pani…
O.: no gazeta…
P.: yhym, czyli jest to gazeta jakaś lokalna?
O.: jest. Jest gazetka.
P.: yhym. Iii, bierze Pani udział w takich imprezach, jeżeli coś takiego Pani wyczyta w tej gazetce?
O.: no ja nie czytam, ale nieraz są takie ogłoszenia na sklepach.
P.: a czy należy Pani do jakiejś organizacji? Które biorą udział w inicjaaa, w inicjatywach lokalnych?
O.: nie.
P.: a czy bierze Pani udział w wyborach lokalnych, samorządowych, krajowych?
O.: tak.
P.: czyli to są związane, nie wiem, prezydenckie…
O.: tak, prezydenckie…
P.: wszystkie? po prostu wszystkie jakie są…
O.: yhym…
P.: wybory, bierze Pani czynny…
O.: tak.
P.: udział.
O.: yhym.
P.: proszę mi powiedzieć, czy uważa Pani, że ma wpływ na to co się dzieje w naszym kraju? Czy to wynika, nie wiem, ze społeczności lokalnej, jak to, jak, kto ma po prostu wpływ?
O.: no wydaje mi się, że ludzie wybierają.
P.: yhym.
O.: tym bardziej…
P.: podsumowując, która z tych sfer życia stwarzają największe problem. Na czym to polega, a które z nich są mniej dotkliwe, dlaczego? Co Pani myśli? Na czyją pomoc może Pani, Pani rodzina liczyć w trudnych sytuacjach życiowych, do kogo się Pani zwracała o taką pomoc lub zwróciłaby się Pani, gdyby to było konieczne?
O.: jeżeli, ja bym potrzebowała…
P.: jeżeli chodzi, tak. jeżeli chodzi na przykład o sytuację, nie wiem, kłopoty finansowe, mieszkaniowe, tak?
O.: yhym. No mama i znajomi na pewno.
P.: yhym. A problemy, nie wiem, zdrowotne, wychowawcze nad dziećmi. To gdzie by się Pani zwracała z tym problemem?
O.: no jeżeli zdrowotne, o na pewno do lekarza.
P.: yhym.
O.: finansowe, tak?
P.: yhym. Znaczy ta pomoc głównie by była od…
O.: od rodziców i od mamy, i od znajomych.
P.: no dobrze, czyli przyjaciele, dalsza rodzina…
O.: yhym.
P.: na czym by ta pomoc jeszcze polegała, tak jakby mogła Pani bliżej przybliżyć?
O.: no na pewno, znajomi to wsparcie i pomoc finansowa, i mama tak samo.
P.: a jak Pani sądzi, czy w życiu zazwyczaj jest tak, że człowiek może pomóc tylko sobie, czy też powinien oczekiwać, że pomogą mu inni ludzie?
O.: to znaczy najlepiej jest liczyć na siebie, no ale jeżeli się ma takich ludzi, którzy naprawdę pomogą, to jest bardzo miło.
P.: yhym. A jak się Pani wydaje, czy Państwo lub władze lokalne, albo jakieś inne organizacje mogą zrobić coś, by życie Pani rodziny było łatwiejsze, lepsze i na czym powinny polegać takie działania?
O.: jeszcze raz może Pani powiedzieć?
P.: dobrze, oczywiście. Jak się Pani wydaje, czy Państwo lub władze lokalne, albo jakieś inne organizacje mogą zrobić coś, by życie Pani rodziny było lepsze, łatwiejsze i na czym powinny polegać takie…
O.: wydaje mi się, że nie.
P.: nie są w stanie nic zrobić?
O.: nic.
P.: dlaczego Pani tak uważa?
O.: bo mówię, najlepiej jest liczyć samemu na siebie.
P.: yhym. A czy zdarza, zdarza się Pani, że zostają Pani, Pani rodzinie jakieś pieniądze po zaspokojeniu wszystkich potrzeb?
O.: yhym. Tak.
P.: yhym. W jakich sytuacjach?
O.: nie wiem. Jakoś. W jakich sytuacjach…
P.: tak.
O.: zostają te pieniądze?
P.: tak.
O.: no kiedy no oszczędzamy.
P.: heh. (uśmiech) a co wtedy Państwo z nimi wtedy robicie?
O.: odkładamy.
P.: dlaczego właśnie to?
O.: no, zimą, tak jak mój mąż ma tylko pracę, no to zimą może być gorzej. Wtedy te pieniądze nam się przydadzą na zimę.
P.: yhym. Super, dobrze. Proszę sobie teraz wyobrazić taką sytuację, że wygrała Pani dziesięć tysięcy złotych w Totolotka. Na co by Pani przeznaczyła taką kwotę? Tak. proszę się częstować.
O.: wyjechałabym z mężem.
P.: yhym.
O.: z dzieckiem…
P.: yhym.
O.: i na pewno samochód bym sobie kupiła. (śmiech)
P.: aha. Myśli Pani, że ta kwota wystarczyłaby?
O.: no…
P.: na taki cel.
O.: powiedzmy.
P.: dobra. Teraz jak radzą sobie inni z problemami, na przykład czy inne rodziny w gminie mają takie same problemy, czy inne, i od czego to zależy?
O.: jakie…
P.: yhym.
O.: wydaje mi się, że ludzie mają gorzej jeszcze.
P.: yyhym.
O.: tak mi się wydaje. Bo…
P.: a jak Pani wydaje, myśli, jak radzą sobie ze swoimi problemami inne rodziny w tej gminie?
O.: yyy, zapożyczają się.
P.: yhym.
O.: biorą…
P.: a jeszcze jakoś może inaczej?
O.: pożyczają pieniądze.
P.: yhym.
O.: no nie wiem. Trudno mi powiedzieć, no. Z tego co słyszę…
P.: yhym.
O.: i wiem, no to na pewno się zapożyczają.
P.: yhym, yhym. Niektórzy ludzie będąc w ogóle w trudnej sytuacji życiowej decydują się na działania, które nie są zgodne z prawem. Czy spotkała się Pani takimi sytuacjami?
O.: nie.
P.: no wie Pani, chodzi mi po prostu tutaj, nie wiem, o jakieś kłusownictwo, kradzież, sprzedaż własnych organów, prostytucję.
O.: na pewno jeżeli brakuje pieniędzy, i ktoś nie ma na chleb, to na pewno sprzeda coś cennego, czy zastawi w lombardzie.
P.: yhym. A jacy ludzie radzą sobie lepiej, a jacy gorzej? I dlaczego tak się dzieje, od czego to w ogóle zależy?
O.: nie wiem, no jeśli, moim zdaniem, jedni ludzie mają pieniądze i jedzenie dziennie w brzuchu mają.
P.: yhym, yhym.
O.: a pieniądze, muszą pomyśleć, żeby starczyło im na cały miesiąc.
P.: yhym. Czy są to takie problemy, czy sytuacje, z którymi biedniejsze rodziny nie potrafią sobie poradzić? Jakie są to sytuacje? Co się w ogóle wtedy dzieje?
O.: jeszcze raz.
P.: yyy, czy są to takie problemy, czy sytuacje, z którymi biedniejsze rodziny nie potrafią sobie poradzić?
O.: na pewno.
P.: yhym. A co się wtedy dzieje? Z tymi problemami, jak Pani uważa?
O.: no najbardziej w tym momencie jest mi szkoda jeżeli rodzina dzietna, to dzieci.
P.: które są tak naprawdę niczemu nie winne.
O.: które są niczemu nie winne i głodne i chłodne.
P.: a czy są takie problemy, czy sytuacje, z którymi zamożniejsze rodziny nie potrafią sobie poradzić?
O.: moim zdaniem, to im więcej się ma pieniędzy, tym więcej się ma wydatków.
P.: yhym. Zgadzam się z Panią. Teraz będzie wsparcie zewnętrzne, rodziny, yyym, zmienimy teraz po prostu sobie…
O.: yhym.
P.: temat. Czy spotkała się Pani z takimi osobami, z, nie wiem, Ośrodek Pomocy Społecznej, Ośrodek Pomocy Rodzinie, czy PCK, czyli Polski Czerwony Krzyż, jakieś kościelne, CARITAS, parafia?
O.: tak.
P.: to proszę mi jakoś tak króciutko opisać.
O.: korzystam z Opieki Społecznej.
P.: yhym.
O.: i z jeszcze z czego?
P.: nie wiem, Opieka Społeczna, Opieka Pomocy Rodzinie, Polski Czerwony Krzyż…
O.: yhym.
P.: kościelne, Caritasem…
O.: niee. No tak, z opieki…
P.: yhym. A jak Pańska…
O.: rodzinie…
P a jak Pani sądzi, co te osoby w ogóle robią? Komu one pomagają? Dlaczego? Jak to się w ogóle odbywa, jak docierają do tych osób?
O.: na pewno, yym, po prostu przychodzą do takiego kogoś, przeprowadzają jakiś wywiad, i na podstawie tego wywiadu…
P.: yhym…
O.: ustalają jaka kwota się na przykład należy tam komuś.
P.: yhym, yhym, yhym.
O.: czy kwalifikuje się do pomocy, czy nie.
P.: w ogóle skąd dowiadują się o osobach, rodzinach potrzebujących pomocy? To nie wiem, to Państwo do nich docieracie, czy…
O.: yyy, tak.
P.: yhym. Czy taka pomoc jest w ogóle skuteczna?
O.: i wydaje mi się, że w pewnym stopniu pomaga bardzo.
P.: yhym, dlaczego Pani tak sądzi?
O.: bo mówię, w ciężkich chwilach korzystałam.
P.: yhym. A czy ich pomoc jest tak naprawdę wystarczająca?
O.: nie.
P.: no, dlaczego nie?
O.: nie no bo, no są niektóre są śmieszne.
P.: yhym. Czyli, na przykład?
O.: mówić?
P.: no.
O.: dwadzieścia złotych. No był jeden miesiąc sto pięćdziesiąt złotych.
P.: yhym.
O.: Też ten sam miesiąc. No czyli w sumie sto siedemdziesiąt złotych na miesiąc.
P.: no czyli faktycznie na nic, tak? proszę mi powiedzieć kto, i jacy ludzie w ogóle powinni otrzymywać taką pomoc, w jakich sytuacjach? Na czym powinna polegać taka pomoc?
O.: wydaje mi się, że jeżeli jest, jeżeli jest rodzina patologiczna, to obiady dla dzieci.
P.: yhym.
O.: a z pieniędzmi to nie wiadomo co rodzice zrobią.
P.: a kto powinien w ogóle tej pomocy udzielać?
O.: no Opieka.
P.: yhym. Jacy ludzie powinni…
O.: powinni częściej sprawdzać moim zdaniem ludzi.
P.: a jacy ludzie w ogóle nie powinni otrzymywać takiej pomocy?
O.: ci co piją. Samotni.
P.: yhym. No dobrze, porozmawiajmy teraz o czymś zupełnie innym. Każdy człowiek ma jakieś marzenia, oczekiwania i plany na przyszłość. Chciałabym właśnie z Panią o nich porozmawiać. Proszę podzielić się ze mną takimi swoimi marzeniami. O czym Pani marzy dla siebie, dla swojego dziecka, dla swojej rodziny?
O.: no dla swojego dziecka, żeby było dobre.
P.: yhy.
O.: no żeby się dobrze uczył. Żeby miał co chce w życiu.
P.: a od czego te marzenia w ogóle zależą?
O.: od niego.
P.: hehehe… (śmiech) a co Pani by chciała osiągnąć? Czego by Pani chciała dla siebie i swojej rodziny?
O.: no ja na pewno bym chciała iść do pracy. To by było jeszcze najlepiej.
P.: a Pani zdaniem czego nie uda się w ogóle zrealizować? Jest coś takiego?
O.: nie, nie myślałam nad tym. Wydaje mi się, że wszystko jest do osiągnięcia, tylko trzeba chcieć.
P.: chciałabym teraz na zakończenie naszego spotkania, żeby spróbowała sobie Pani wyobrazić sytuację, jak będzie wyglądało Pani Zycie za pięć lat. Jak Pani sądzi co tam się będzie działo? Jak to życie będzie wyglądało w ogóle?
O.: nie wiem.
P.: a życie Pani ro, osób innych w Pani rodzinie?
O.: oby było tak jak teraz.
P.: ah… (śmiech) podobne pytanie jak życie będzie wyglądało za dziesięć lat? To samo, w Pani najbliższej rodzinie, no i poszczególnie każdego członka z Pani rodziny. Za dziesięć lat, tak.
O.: to…
P.: patrząc, oczywiście na to z dzisiejszej perspektywy, prawda?
O.: nie wiem, trudno jest mi odpowiedzieć.
P.: yhym. A jak Pani sądzi, czy zwykle jest tak, że to człowiek sam kieruje swoim życiem i wszystko zależy od niego samego, czy jest jakieś zrządzenie losu, przypadek, czynniki od niego zupełnie niezależne?
O.: nie jest zrządzenie losu, przypadek też nie.
P.: yyym. Czy wiąże Pani swoją przyszłość z pobytem w tej miejscowości, w tym regionie?
O.: tak.
P.: a przyszłość swojej rodziny, swoich dzieci, również?
O.: moja rodzina, no to mówię. Ja mieszkam tutaj od, od zawsze i, i chyba tutaj zostanę. A co będzie, to nie wiem.
P.: los pokaże.
O.: właśnie.
P.: proszę mi powiedzieć jaką przyszłość widzi Pani ogólnie dla tej miejscowości, dla jej mieszkańców? Dobrą, czy złą, czy złą? Nie wiem, od kogo i od czego ona będzie ta przyszłość zależała? Czy od samych ludzi, czy od władz lokalnych? Może w ogóle od polskiego rządu?
O.: od władz lokalnych też gminy. No mówię, będę tu. Nie wiem, większe fabryki, jakieś takie się tym…
P.: yhym.
O.: wydaje mi się, że by stąd ludzie nie wyjeżdżali, tylko by tutaj byli i pracowali.
P.: dużo ludzi w ogóle emigruje?
O.: dużo.
P.: z czym to jest związane?
O.: no z brakiem pieniędzy.
P.: dam Pani teraz taką karteczkę, jest na niej drabina…
O.: yhym.
P.: która ma jedenaście szczebli.
O.: yhym.
P.: proszę na tej drabinie zaznaczyć gdzie znajduje się Pani rodzina pod względem warunków materialnych w chwili obecnej.
O.: krzyżykiem?
P.: krzyżykiem. Następnie na tej samej drabinie za pomocą kółeczka zaznaczyć miejsce, gdzie Pani rodzina się będzie znajdowała za pięć lat. A za pomocą kwadracika gdzie będzie znajdowało się Pani dziecko w tym wieku, w którym jest Pani obecnie.
O.: moje dziecko…
P.: tak.
O.: to tu.
P.: ahhaha… (śmiech) super. Dziękuję Pani bardzo.
O.: ja też.