4.
28 października
Pedagogika jako nauka.
Podział na: episteme, techne, phronesis wskazuje na coś uniwersalnego. Wskazuje na podstawowe wymiary kondycji ludzkiej. Człowieczeństwo polega na tym, że człowiek myśli i działa.
Episteme. Myślenie prowadziło w starożytności do kontemplacji Bytu, kontemplacja kosmosu, kosmos ujawnia się w swojej prawdzie.
Idee dla Platona to zjawiska w stanie czystym, pozbawione materii. Materia jest zniszczalna, więc poszukiwał czegoś, co jest niezmienne, zawsze takie same, wieczne. Materia przesłania prawdę według Platona, właśnie dlatego, że jest zniszczalna. Idee są też pozbawione ludzkiej zmysłowości, śmiertelności.
Można więc powiedzieć, że idee to zjawiska zachowane, (bo pozbawione tego wszystkiego i do tych zjawisk dostęp miał filozof). Ten filozof musiał najpierw być wyszkolony w ujmowaniu tych idealnych form. O tych idealnych formach traktowała matematyka (geometria). Była najszlachetniejszą z nauk w starożytności, tuż przed filozofią. Dzięki geometrii te idealne formy mogły być ujmowane oczami umysłu, a nie zmysłami. Ale z nastaniem nowożytności matematyka przestaje zajmować się zjawiskami. Dzisiaj algebra jest tak ważna. Algebra jest nauką o strukturze ludzkiego umysłu. Dlatego, że jest wytworem tego ludzkiego umysłu. W istocie bada to, czego sama jest wytworem.
Wraz z powstaniem nauki nowożytnej myślenie przestaje być tym, czym było kiedyś. Zostaje zastąpione rozumowaniem, wyznaczonym przez naukowy sposób badania rzeczywistości. Ta praktyka naukowa (rozumowanie) postępuje według pewnych przepisanych schematów. W nowożytności tym rozumowaniem starano się objąć wszystko; nie tylko przyrodę, ale całość ludzkiego doświadczenia.
Działanie - praxis; drugi wymiar ludzkiej kondycji. Ma postać niejednolitą. Z jednej strony jest to techne, która w starożytności obejmowała rzemiosło i twórczość artystyczną. Artysta szukał też środków, które zagwarantują spełnienie tej wizji, którą miał. Chodziło tu o wytwarzanie. Phronesis to rzeczywiste działanie, a nie wytwarzanie. Ta sfera była dostępna dla wolnych i równych obywateli tylko w sferze publicznej. To był ten obszar, w którym ci wolni i równi obywatele działając dla wspólnego dobra mogli przejawiać swoją własną indywidualność.
To działanie jest czymś innym niż wytwarzanie i również różni się od pracy, która powierzana była niewolnikom. Była uważana za niegodną człowieka, jako istoty wolnej. Praca zniewala człowieka. Wiąże się z zaspakajaniem potrzeb, które musimy zaspakajać. Ta sfera więc determinuje nas.
To, co mówione było o pedagogice, jako nauce praktycznej dotyczy tego, co można najogólniej określić jako samowiedza pedagogiki. Tzn. jest to wiedza pedagogów o tym, co to jest pedagogika, czyli pewne rozumienie tej pedagogiki. Oni mieli pewne przeświadczenie dotyczące tego, czym jest pedagogika. (Zmierza ona ciągle do owej naukowości). Czyli ten podział na nauki praktyczne i teoretyczne i to, że pedagogika jest w naukach praktycznych wiąże się z samowiedzą pedagogiki. Gdyby wejrzeć w tą samowiedzę pedagogiki, choćby przy tym podziale, to się okazuje, że ta samowiedza była oparta na pewnym błędnym przeświadczeniu, że można praktykę utożsamić z techniką. Ta praktyka jest czym innym niż technika.
Niemniej można powiedzieć, że w tej samowiedzy pedagogiki jest jeszcze to, że ten podział na nauki praktyczne i teoretyczne, rozumienie pedagogiki jako nauki praktycznej był pewnym marginesem. Tak naprawdę dla samowiedzy pedagogiki najważniejszą sprawą było to, żeby wykazać, że pedagogika jest nauką, i to nauką teoretyczną. Uważano, że jeśli się udowodni, że pedagogika jest nauką, to nada to jej pewną godność.
Jak pedagogowie uzasadniali to, że pedagogika jest nauką teoretyczną? Ciekawe jest to, że w ogóle zaczęto to uzasadniać, bo inne nauki nie uzasadniają tego, że są naukami. Jest dla wszystkich oczywiste, że praktyka jest praktyką naukową. Natomiast jeżeli się uzasadni, że jest się nauką, to świadczy to o tym, że istnieje pewna wątpliwość.
Przede wszystkim odwołano się do klasyfikacji nauk. Pedagogowie mocą arbitralnych decyzji umieścili pedagogikę w klasyfikacjach jako autonomiczną naukową dyscyplinę. Podział w klasyfikacjach nauk odbywa się według dwóch kryteriów: kryterium przedmiotowe i kryterium metody (sposobu uzasadniania twierdzeń).
Kryterium przedmiotowe (ze względu na przedmiot badań) dzieli nauki na nauki przyrodnicze i nauki społeczne. (Humanistyka wyłączona jest z tego podziału, ponieważ nie poddaje się temu rozumowaniu). Pedagogika zaliczona została do nauk społecznych. Przedmiotem jej ma być wychowanie. Uważano, że ten przedmiot wyodrębni ją od innych nauk. Ale wkrótce się przekonano, że wychowaniem zajmują się też inne nauki. Powstał więc problem, bo tak wyodrębniony przedmiot wcale nie przesądzał o autonomii pedagogiki. Próbowano więc uściślić pojęcie wychowania przez jego bliższe zdefiniowanie. Powstała więc taka definicja: „Przez wychowanie rozumie się całość wpływów i oddziaływań kształtujących rozwój człowieka oraz przygotowujących do życia w społeczeństwie". Ale inne nauki też zajmują się wpływami i oddziaływaniami (np. socjologia). Wobec tego zawężono pojęcie wychowania. Mówiono, że chodzi o proces celowego wychowania. Ale socjologia badając jakąkolwiek instytucję oświatową, bada właśnie celowe wychowanie. Krótko mówiąc pedagogika nie ma autonomii. Wobec tego ratowano się określeniem innych nauk, jako współdziałających z pedagogiką (psychologii, biologii, ). Ale współdziałanie z czymś zakłada odrębność tego czegoś. A tej odrębności ciągle nie było widać.
Kryterium metody (sposobu uzasadniania twierdzeń). Jest tu podział na: nauki empiryczne i nieempiryczne. Te drugie nie odwołują się do doświadczenia. Są oparte na apriorycznie, z góry przyjętych pewnikach. Są to matematyka i logika. Nauki empiryczne odwołują się do obserwacji i eksperymentu (doświadczenia).
Pedagogikę zaliczono do nauk empirycznych.
Te dwa podziały skrzyżowano i osiągnięto, iż pedagogika jest nauką społeczną i empiryczną. Zwolennicy przedmiotowego podejścia zarzucali tym, którzy uważali, że jest ona nauką empiryczną zbyt wąskie rozumienie pojęcia nauka. Bo jeżeli sprowadzimy pojęcie nauki do empirii, to sprowadzamy ją do nauk przyrodniczych. Zarzucano temu pomysłowi to, że wszystko, co nie poddaje się obserwacji i eksperymentowi musi być z niej wyrzucone. Cała problematyka etyczno-moralna musi być z pedagogiki usunięta.
Niezależnie od tych kontrowersji pierwszy punkt dotyczący unaukowienia pedagogiki to umieszczenie jej w klasyfikacji nauk.
Drugi punkt to stwierdzenie, że pedagogika ma swój naukowy język. Naukowy język ma gwarantować naukowość pedagogiki. Chodzi o to, że twierdzenia, w jakich wypowiada się pedagogika muszą być tak skonstruowane, żeby można je było poddać procedurze sprawdzającej. Inaczej mówiąc twierdzenia pedagogiki muszą być weryfikowalne. Chodzi o to, żeby każdy, kto się posługuje określonymi metodami, mógł dane twierdzenie sprawdzić. A więc trzeba wiedzieć, jak się doszło do jakiegoś twierdzenia.
Z tym postulatem naukowego języka wiąże się kwestia zdefiniowania wszystkich pojęć, którymi się posługuje pedagogika. Uważano, że jeśli się zdefiniuje wszystkie jej pojęcia, to to jej nada status nauki. Czyli definicje miały uściślić język pedagogiki. Usiłowano więc zdefiniować wychowanie, społeczeństwo, pojęcie człowieka itd. Uważano, że jeśli się to zdefiniuje raz na zawsze, to zapewni się naukowość wypowiedzi pedagogicznych.
Głównie chodziło pedagogom o wyodrębnienie pojęć podstawowych. Te pojęcia miały się odnosić do prostych działań wychowawczych. Z tych pojęć miało się wyprowadzać pojęcia bardziej ogólne konstruktów teoretycznych odnoszących się do działań bardziej złożonych. W ten sposób miała być możliwość, żeby te złożone czynności wychowawcze były zredukowane do tych prostych czynności wychowawczych. Jest to tzw. atomizm logiczny. Żeby to było możliwe (redukcja pięter wyższych do piętra niższego), trzeba by założyć, że znaczenie tych pojęć jest niezmienne na wszystkich piętrach tej całości. Wtedy można je redukować.
Czyli są tu dwa dogmaty. Po pierwsze: niezmienność znaczenia pojęć. Po drugie: pojęcia bardziej złożone można zredukować do pojęć prostych. Czyli te pojęcia bardziej abstrakcyjne miały by się dać kolejno redukować, aż byśmy doszli do pojęć podstawowych.
A więc naukowość pedagogiki miała być zagwarantowana albo przez przedmiot albo przez metodę i przez ścisłość języka rozumianą jako konieczność zdefiniowania pojęć podstawowych. Wszystko to pozostaje w sferze postulatu.
Te postulaty, pomysły wynikają z owej samowiedzy pedagogicznej, czyli przeświadczenia pedagogów na temat tego, czym jest nauka.
Czym w istocie jest praktyka naukowa? Kiedy filozofia zrozumiała wreszcie, że nie jest nauką, (wtedy, gdy nabrała dystansu do nauki), zaczęła pytać o naukę, zaczęła się jej przyglądać. Wtedy nauka przestała być oczywistością. Jeżeli nabierzemy do czegoś dystansu, to możemy zadać pytanie o to coś. Jeżeli nie mamy dystansu, to nie zadamy żadnego pytania, bo tkwimy w tym. Jeżeli naukę ujmiemy w perspektywie filozoficznej, to można o niej powiedzieć, że jest określoną formą samoorganizacji ludzkiego doświadczenia. Chodzi o to, że ludzie istniejąc jakoś doświadczają świata. To doświadczenie przybiera różne formy. Jedną z nich jest nauka. Inną formą jest ideologia, jeszcze inną religia, sztuka itd. Ludzie się samoorganizują w tym; to nie jest przez nikogo sterowane. Nikt tego z góry nie zaplanował. Ta forma nauki została ukształtowana w czasach nowożytnych zachodniej kultury. Szczególnie właśnie zachodnia kultura jest tak wyczulona i dodatnio wartościuje naukę.
Czym jest praktyka badawcza (naukowa)? Jest przejawem tej formy. Praktyka badawcza się właściwie nie zmienia od chwili powstania nauk nowożytnych. Natomiast zmienia się świadomość tej praktyki, jej wizja, tzn. nasze przeświadczenie, czym ta praktyka jest. Sama praktyka się nie zmienia.
Można tu mówić o tradycyjnej wizji, pozytywistycznej wizji nauki. Ta tradycyjna wizja nauki wychodzi z 3 założeń.
1. Poznanie naukowe jest bezzałożeniowe. Czyli poznanie naukowe zaczyna od punktu zerowego.
2. Poznanie naukowe jest neutralnym opisem swego przedmiotu. Neutralny opis oznacza, że nie ma żadnego wartościowania.
3. Przedmiot poznania jest całkowicie zewnętrzny wobec podmiotu opisującego, czyli badacza. Czyli przedmiot poznania jest ściśle odgraniczony od podmiotu poznania. Inaczej mówiąc, podmiot w swoim badaniu nie wpływa na przedmiot; między podmiotem a przedmiotem nic nie ma; podmiot, czyli ten kto poznaje stoi „twarzą w twarz" do swego przedmiotu badania.
Konsekwencją tych 3 założeń jest to, że poznanie naukowe jest jedyną formą poznania, dzięki której możemy dotrzeć do prawdy obiektywnej.
Jest to pozytywistyczna wizja nauki. Inaczej możemy określić to mianem scientyzmu. Jest to wiara, że tylko nauka dotrze do prawdy; w dodatku ta prawda jest absolutnie obiektywna; nauka rozwija się ruchem postępującym (coraz bardziej zbliża się do prawdy, aż w końcu wsiąknie w nią); jeżeli poddamy całość doświadczenia ludzkiego rygorom związanym z praktyką naukową, to na ziemi zapanuje szczęśliwość.