Macomber辀bie Pora na romans Pora na romans





Pora na romans

Debbie Macomber









Tytu艂 orygina艂u: Ready For Romance

Przek艂ad: Ludwik Stawowy





PROLOG



Jessica Kellerman rozejrza艂a si臋 na wszystkie stro­ny i przemkn臋艂a za r贸g gara偶u Dryden贸w. Przyci艣­ni臋ta do 艣ciany, posuwa艂a si臋 ostro偶nie, male艅kimi kroczkami. Absolutnie nikt nie powinien jej zobaczy膰.

Samoch贸d Evana, modne sportowe auto, sta艂 przed gara偶em i by艂o go wida膰 z okien domu. Musia艂a zrobi膰 to szybko.

Przykucn臋艂a przy bocznym lusterku, wyj臋艂a z kie­szeni jaskrawoczerwon膮 szmink臋 i grubo pomalowa艂a sobie wargi. Przetar艂a lusterko bia艂膮 chusteczk膮 i po­ca艂owa艂a je kilkakrotnie. Na szkle pozosta艂y wyra藕ne czerwone 艣lady ust.

Jessica westchn臋艂a z zadowoleniem, ostro偶nie ot­worzy艂a drzwi samochodu i wczo艂ga艂a si臋 na przednie siedzenie po stronie kierowcy. Tutaj te偶 by艂o lusterko. Serce jej wali艂o nie tylko ze strachu, 偶e zostanie zauwa偶ona. Jej serce mia艂o sk艂onno艣膰 do przyspiesza­nia, kiedy tylko pomy艣la艂a o Evanie.

W ca艂ym Bostonie nie by艂o m臋偶czyzny, kt贸ry m贸g艂­by si臋 r贸wna膰 z Evanem Drydenem. I pomy艣le膰, 偶e przez te wszystkie lata mieszka艂a po s膮siedzku, a do­piero niedawno zauwa偶y艂a, jaki jest wspania艂y! Dla Jessiki Evan by艂 najprzystojniejszym m臋偶czyzn膮 na 艣wiecie.

Dok艂adnie pami臋ta艂a moment, kiedy odkry艂a swoje przeznaczenie. Od tamtej chwili nie by艂a ju偶 sob膮.

Szepcz膮ce Wierzby, posiad艂o艣膰 Dryden贸w, s膮sia­dowa艂y z posesj膮 jej rodzic贸w. Jessica cz臋sto przesia­dywa艂a na pot臋偶nym d臋bie, obserwuj膮c syn贸w s膮sia­d贸w. Damian studiowa艂 prawo, Evan chodzi艂 do college'u. Dla Jessiki, kt贸ra jako jedynaczka by艂a skazana na wymy艣lanie sobie w艂asnych rozrywek, obserwowanie braci Dryden贸w sta艂o si臋 wspania艂膮 zabaw膮.

Gdy pewnego dnia jak zwykle siedzia艂a na d臋bie, nad staw tu偶 obok przyszed艂 Evan, stan膮艂 na k艂adce i zaczaj wrzuca膰 kamyki do wody. Cho膰 by艂 do niej odwr贸cony plecami, Jessica wstrzyma艂a oddech, zastanawiaj膮c si臋, czy j膮 zauwa偶y艂, ukryt膮 w艣r贸d g臋stych li艣ci.

Widocznie co艣 us艂ysza艂, bo odwr贸ci艂 si臋 gwa艂townie i wlepi艂 wzrok w drzewo.

Jessica?

Nie mia艂a odwagi poruszy膰 si臋 ani zaczerpn膮膰 powietrza.

Spojrza艂 w g贸r臋 i s艂o艅ce o艣wietli艂o jego przystojn膮 twarz. W艂a艣nie wtedy Jessica zrozumia艂a, 偶e Evan nie jest takim sobie zwyczajnym ch艂opcem. By艂 pi臋kny jak Apollo. Doskona艂y pod ka偶dym wzgl臋dem.

Od tej chwili zacz臋艂y si臋 jej marzenia. Cudowne marzenia o Evanie zakochanym w niej po uszy. O ich ma艂偶e艅stwie, o dzieciach. Wydawa艂o si臋 to takie... takie oczywiste, dobre. Tydzie艅 p贸藕niej mia艂a ju偶 pewno艣膰, 偶e los ich zetkn膮艂, 偶e s膮 stworzeni dla siebie. By艂 tylko jeden problem 鈥 偶eby i Evan dokona艂 tego odkrycia.

Jessica niedawno sko艅czy艂a czterna艣cie lat, a Evan by艂 du偶o starszy. O ca艂e sze艣膰 lat. Poniewa偶 jednak wcale si臋 ni膮 nie interesowa艂, r贸wnie dobrze mog艂o to by膰 i sto lat.

W艂a艣nie wtedy postanowi艂a wzi膮膰 sprawy w swoje r臋ce. By艂a przecie偶 dziewczyn膮 艣wiatow膮, kt贸ra wie, czego chce, i stara si臋 to uzyska膰. Tym razem mia艂 to by膰 Evan Dryden.

Szybko przekona艂a si臋, 偶e nie jest tak odwa偶na, jak by chcia艂a. Telefonowa艂a do niego co najmniej dzie­si臋膰 razy i gdy podnosi艂 s艂uchawk臋, zawsze brakowa艂o jej odwagi, by w og贸le si臋 odezwa膰, a co dopiero wyzna膰 sw膮 nieustaj膮c膮 mi艂o艣膰. Po ka偶dym takim telefonie wpada艂a w coraz wi臋ksz膮 frustracj臋.

Poniewa偶 zawsze potrafi艂a 艂adnie pisa膰, zacz臋艂a uk艂ada膰 li艣ciki do Evana, wyra偶aj膮c w nich swoje oddanie. Jeden pozwoli艂a nawet przeczyta膰 najlep­szej przyjaci贸艂ce, a ta oznajmi艂a, 偶e tak pi臋knego listu mi艂osnego jeszcze nigdy nie czyta艂a. Niestety, Jessica nie odwa偶y艂a si臋 na podpisywanie swych list贸w.

By艂a pewna, 偶e jej najnowszy pomys艂, ca艂owanie lusterek samochodu, da najlepszy rezultat. Evan do­my艣li si臋, 偶e to Jessica, przyjdzie wreszcie po ni膮 i pojad膮 jego sportowym autem ku zachodz膮cemu s艂o艅cu.

Pokry艂a wargi 艣wie偶膮 warstw膮 jaskrawej czerwieni i w艂a艣nie mia艂a zacz膮膰 ca艂owa膰 wewn臋trzne lusterko, kiedy kto艣 nagle otworzy艂 drzwi samochodu.

A wi臋c to ty!

Serce podskoczy艂o jej do gard艂a. Powoli podnios艂a oczy i zobaczy艂a Damiana Drydena. By艂 wy偶szy od m艂odszego brata, opalony i na sw贸j spos贸b przystoj­ny. Jessica by艂a pewna, 偶e nadejdzie dzie艅, kiedy jaka艣 dziewczyna pokocha go tak mocno jak ona Evana.

Cze艣膰 鈥 powiedzia艂a, jakby nie by艂o w tym nic niezwyk艂ego, 偶e siedzi w samochodzie jego brata i ca艂uje lusterka.

Za艂o偶臋 si臋, 偶e to ty dzwonisz w nocy co godzina.

Nigdy nie dzwoni艂am po dziesi膮tej 鈥 zaprzeczy艂a gwa艂townie, po czym zda艂a sobie spraw臋, 偶e w艂a艣nie si臋 przyzna艂a. Chyba najlepiej by艂oby udawa膰, 偶e nie wie, o czym on m贸wi.

Karteczki za wycieraczk膮 te偶 by艂y od ciebie, prawda?

Zaprzeczanie nie mia艂o sensu. Czuj膮c si臋 w samo­chodzie Evana jak w pu艂apce, obr贸ci艂a si臋 na siedze­niu i powoli wysiad艂a.

Powiesz mu, 偶e to ja?

Nie wiem. 鈥 Damian zamy艣li艂 si臋. 鈥 Ile masz 艂at?

Czterna艣cie 鈥 odpar艂a z dum膮. 鈥 Wiem, 偶e Evan jest starszy, ale mam nadziej臋, 偶e zechce poczeka膰, a偶 dorosn臋, 偶eby艣my mogli si臋 pobra膰.

Pobra膰! 鈥 W g艂osie Damiana zabrzmia艂a kpina, a Jessica nastroszy艂a si臋.

Poczekaj, a偶 sam si臋 zakochasz! 鈥 wykrzykn臋艂a. 鈥 Wtedy si臋 przekonasz, jak to jest.

Nie jeste艣 zakochana w Evanie 鈥 powiedzia艂 艂agodnie. 鈥 Jeste艣 za m艂oda, 偶eby rozumie膰 te sprawy. Zawr贸ci艂a艣 sobie nim g艂ow臋, bo jest starszy i...

To wi臋cej ni偶 pewne, 偶e kocham Evana! 鈥 wybuchn臋艂a.

Wepchn臋艂a szmink臋 do kieszeni. Nie zamierza艂a stercze膰 tu i pozwala膰 mu na kpiny. Mia艂a co prawda tylko czterna艣cie lat, ale posiada艂a serce dojrza艂ej kobiety i podj臋艂a ju偶 decyzj臋. Damian mo偶e sobie m贸wi膰 lub robi膰 co zechce, a ona i tak pewnego dnia po艣lubi Evana Drydena.

Mojego brata na pewno cieszy twoje oddanie.

No pewnie. M臋偶czyzna, kt贸ry si臋 ze mn膮 o偶eni, stanie si臋 najszcz臋艣liwszy na 艣wiecie 鈥 szar偶owa艂a, niewiele si臋 namy艣laj膮c. Damian roze艣mia艂 si臋.

Jessica ju偶 zamierza艂a darowa膰 mu to, co m贸wi艂 przedtem, ale teraz zmieni艂a zdanie. Trzymaj膮c si臋 pod boki, przeszy艂a go wzrokiem z takim oburzeniem, na jakie tylko by艂o j膮 sta膰.

Mo偶esz by膰 starszy od Evana, ale i tak nic nie wiesz o mi艂o艣ci.

Wygl膮da艂 na rozbawionego, a to rozz艂o艣ci艂o j膮 jeszcze bardziej.

Kiedy kobieta wybierze m臋偶czyzn臋, nic nie mo偶e zmieni膰 jej uczu膰. Zdecydowa艂am si臋 po艣lubi膰 twojego brata, i cokolwiek by艣 powiedzia艂 lub zrobi艂, nie wp艂ynie to na moj膮 decyzj臋. Wi臋c szkoda twoich s艂贸w. Evan jest moim przeznaczeniem.

Jeste艣 tego pewna?

By艂 przynajmniej na tyle uprzejmy, 偶e przesta艂 si臋 艣mia膰.

Oczywi艣cie 鈥 odpar艂a z prze艣wiadczeniem w g艂o­sie. 鈥 Zapami臋taj moje s艂owa, Damianie Drydenie. Czas poka偶e, 偶e si臋 nie myl臋.

Czy m贸j brat te偶 mo偶e mie膰 co艣 do powiedzenia w tej sprawie?

Naturalnie.

A co b臋dzie, je艣li zechce si臋 o偶eni膰 z kim艣 innym?

Nie... nie wiem.

Damian jakby wyczu艂, czego obawia艂a si臋 najbar­dziej 鈥 偶e Evan o偶eni si臋, zanim Jessica zdo艂a pokaza膰, co jest warta.

Jest jeszcze co艣, czego nie wzi臋艂a艣 pod uwag臋 鈥 doda艂.

Co takiego?

呕e to ja mog臋 chcie膰 si臋 z tob膮 o偶eni膰 鈥 u艣miech­n膮艂 si臋 szeroko Damian.




ROZDZIA艁 PIERWSZY



Dla Jessiki Kellerman nadszed艂 czas rozrachunku. Po raz pierwszy od o艣miu lat mia艂a stan膮膰 przed bra膰mi Drydenami. Nie czu艂a niepokoju na my艣l o Evanie. Przypuszcza艂a, 偶e nawet nie b臋dzie pami臋­ta艂, jaka by艂a niezno艣na. Chocia偶 w艂a艣ciwie m贸g艂by. Bardziej obawia艂a si臋 Damiana. To on z艂apa艂 j膮 na gor膮cym uczynku. On si臋 z niej wy艣miewa艂 i twierdzi艂, 偶e jej uczucie do Evana to przemijaj膮cy kaprys. Teraz by艂a zmuszona przyzna膰 mu racj臋. Mia艂a nadziej臋, 偶e Damian nie b臋dzie mia艂 ochoty wraca膰 do przesz艂o艣ci.

Pokonuj膮c l臋k, Jessica wesz艂a do wysokiego biuro­wca w najekskluzywniejszej cz臋艣ci 艣r贸dmie艣cia Bos­tonu. By艂 to nowy budynek, o po艂yskuj膮cej czerni膮 lustrzanej fasadzie, wznosz膮cy si臋 na trzydzie艣ci pi臋ter w g贸r臋. Firma prawnicza Dryden贸w nale偶a艂a do najlepszych w mie艣cie.

Pantofelki Jessiki zastukota艂y na marmurowej po­sadzce holu. Bywa艂a w tej cz臋艣ci miasta cz臋sto 鈥 uni­wersytet le偶a艂 w pobli偶u dzielnicy biurowej 鈥 ale po raz pierwszy znalaz艂a si臋 w tym imponuj膮cym budynku.

By艂a zdenerwowana, i nie bez powodu. Przecie偶 ostatni raz mia艂a do czynienia z bra膰mi Drydenami, gdy zosta艂a przy艂apana na ca艂owaniu lusterka samo­chodu jednego z nich.

Kiedy wraca艂a my艣lami do przesz艂o艣ci, musia艂a przyzna膰, 偶e bezustannie dostarcza艂a rozrywki zar贸w­no braciom, jak i rodzicom 鈥 ich i jej. Jednak nie mog艂aby wyprze膰 si臋 m艂odzie艅czej mi艂o艣ci. Nara偶aj膮c si臋 na krytyk臋 rodziny, przez ca艂膮 szko艂臋 艣redni膮 wytrwale stara艂a si臋 pozyska膰 serce Evana. Dopiero gdy Benny Wilcox zaprosi艂 j膮 na bal maturalny, zauwa偶y艂a, 偶e s膮 jeszcze inni ch艂opcy, r贸wnie mili, grzeczni, przystojni. Evan by艂 m臋偶czyzn膮 jej marze艅, tym, kt贸ry rozbudzi艂 w niej poczucie kobieco艣ci. Dla mi艂o艣ci do niego zarezerwowa艂a specjalne miejsce w sercu, lecz z ch臋ci膮 zapomnia艂aby, jak mu si臋 naprzykrza艂a, i wiele by da艂a, 偶eby on te偶 o tym nie pami臋ta艂.

Chocia偶 Jessica pozwoli艂a, by jej zauroczenie Evanem 艂agodnie przemin臋艂o, ich rodzice ci膮gle do tego wracali, zw艂aszcza Lois i Walter Drydenowie. Uwa­偶ali, 偶e jej spos贸b wyra偶ania uczu膰 do Evana by艂 鈥瀘ryginalny鈥, i wspominali o tym od czasu do czasu, wprawiaj膮c j膮 na nowo w zak艂opotanie.

Gdy Walter Dryden dowiedzia艂 si臋, 偶e Jessica w艂a艣nie uko艅czy艂a szko艂臋 biznesu i ma dyplom asys­tentki prawnej, zacz膮艂 nalega膰, by podj臋艂a starania o posad臋 w firmie nale偶膮cej do ich rodziny. Pocz膮t­kowo Jessica wzbrania艂a si臋, ale o prac臋 by艂o wtedy trudno, wi臋c po bezowocnych poszukiwaniach na w艂asn膮 r臋k臋 zdecydowa艂a si臋 zapomnie膰 o dumie i stawi膰 czo艂o braciom.

Recepcjonistka przywita艂a j膮 serdecznym u艣mie­chem. Jessica odwzajemni艂a u艣miech, maj膮c nadziej臋, 偶e wygl膮da na opanowan膮 i dojrza艂膮.

Jestem um贸wiona z Damianem Drydenem 鈥 po­wiedzia艂a.

Recepcjonistka, kobieta oko艂o trzydziestki, o du­偶ych niebieskich oczach i g艂adkiej cerze, zerkn臋艂a do rejestru spotka艅.

Pani Kellerman?

Tak.

Prosz臋 usi膮艣膰, powiem panu Drydenowi, 偶e ju偶 pani jest.

Dzi臋kuj臋.

Jessica usiad艂a na jednym z mi臋kkich krzese艂 i si臋g­n臋艂a po kolorowy magazyn. Przed t膮 rozmow膮 ubra艂a si臋 szczeg贸lnie starannie. Mia艂a na sobie jasnoszary kostium; dwurz臋dowy 偶akiet by艂 zapi臋ty na per艂owe guziki wielko艣ci srebrnych dolar贸wek, po艂yskuj膮ce ciemnoniebiesko i bia艂o. Na nogach mia艂a szpilki. Spodziewa艂a si臋, 偶e wygl膮da nie tylko na profes­jonalistk臋, ale tak偶e na kobiet臋 o wyrafinowanym smaku. Jej l艣ni膮ce kasztanowate w艂osy by艂y ostrzy偶o­ne na pazia, co mia艂o pog艂臋bi膰 to wra偶enie. By艂a ju偶 doros艂a i Damian powinien o tym wiedzie膰.

Nie zd膮偶y艂a przeczyta膰 nawet spisu tre艣ci, kiedy w drzwiach naprzeciwko pojawi艂 si臋 starszy z braci Dryden贸w. Cz臋sto widywa艂a Damiana z daleka, lecz nie rozmawia艂a z nim od miesi臋cy, a mo偶e nawet lat. Zapomnia艂a ju偶, 偶e mia艂 szerokie ramiona i szczup艂e biodra. Pami臋ta艂a, jak bardzo lubi艂 gra膰 w pi艂k臋 jako ch艂opiec i jak skutecznie potrafi艂 zaatakowa膰 przeciw­nika; r贸wnie dobrze umia艂 przeciwstawia膰 si臋 trudno艣­ciom. Zna艂a go jako cz艂owieka energicznego, praco­witego i ambitnego. Kiedy przed trzema laty Walter Dryden przeszed艂 na emerytur臋, Damian przej膮艂 po nim firm臋, kt贸ra specjalizowa艂a si臋 w obs艂udze pra­wnej sp贸艂ek akcyjnych. Pod jego kierownictwem fir­ma kwit艂a.

Witaj, Jessico. Ciesz臋 si臋, 偶e zn贸w ci臋 widz臋 鈥 odezwa艂 si臋 Damian, id膮c ku niej.

Ja te偶 si臋 ciesz臋. 鈥 Wsta艂a i poda艂a mu r臋k臋. By艂 艣redniego wzrostu, lecz jej d艂o艅 zgin臋艂a w jego d艂oniach. U艣cisk jego r臋ki by艂 twardy i silny, taki jak on sam.

Przysz艂am, 偶eby porozmawia膰 z tob膮 o po­sadzie asystentki prawnej 鈥 powiedzia艂a. Czu艂a, 偶e bezpo艣rednio艣膰 zrobi na Damianie najlepsze wra偶enie.

艢wietnie. Chod藕my do mojego gabinetu, dobrze?

Uderzy艂a j膮 szorstko艣膰 jego g艂臋bokiego, mocnego g艂osu, w kt贸rym brzmia艂a pewno艣膰 siebie. Nic dziw­nego, 偶e Damian nale偶a艂 do najbardziej poszukiwa­nych adwokat贸w w Bostonie.

Gestem zaprosi艂 j膮 do zaj臋cia miejsca w fotelu, a sam obszed艂 szerokie mahoniowe biurko i usiad艂 na krze艣le obitym czarn膮 sk贸r膮. Lekko odchyli艂 si臋 do ty艂u, sprawiaj膮c wra偶enie spokojnego i odpr臋偶onego.

Jessica nie da艂a si臋 oszuka膰. Nie wierzy艂a, by Damian potrafi艂 si臋 odpr臋偶y膰. Lois, jego matka, cz臋s­to wyra偶a艂a niepok贸j o swego starszego syna, 偶al膮c si臋, 偶e Damian za du偶o pracuje.

Dzi臋kuj臋, 偶e tak szybko znalaz艂e艣 czas na roz­mow臋 ze mn膮 鈥 powiedzia艂a, zak艂adaj膮c nog臋 na nog臋.

Ca艂a przyjemno艣膰 po mojej stronie. 鈥 Damian bawi艂 si臋 pi贸rem, obracaj膮c je w d艂oniach. 鈥 S艂ysza­艂em, 偶e niedawno sko艅czy艂a艣 studia.

Jessica skin臋艂a g艂ow膮.

Mam stopie艅 naukowy w dziedzinie historii Ameryki.

Pi贸ro przesta艂o si臋 porusza膰 w d艂oniach Damiana, a na jego czole pojawi艂a si臋 zmarszczka.

Niestety, w naszej firmie nie mamy du偶ego zapo­trzebowania na historyk贸w.

Wiem o tym 鈥 powiedzia艂a pospiesznie. 鈥 W po­艂owie ostatniego roku dosz艂am do wniosku, 偶e chocia偶 bardzo lubi臋 histori臋, nie jestem ca艂kiem pewna, co chcia艂abym robi膰 po studiach. Zastanawia艂am si臋, czy nie zosta膰 nauczycielk膮, a potem zmieni艂am zdanie.

I teraz chcesz by膰 asystentk膮 prawn膮?

Tak. Mia艂am ch艂opaka, kt贸ry studiowa艂 prawo; cz臋sto razem si臋 uczyli艣my, i wtedy przekona艂am si臋, jak bardzo mi ono odpowiada. Ale zamiast zapisa膰 si臋 na prawo i po艣wi臋ci膰 mu ca艂y sw贸j czas i wszystkie si艂y, zdecydowa艂am, 偶e najpierw powinnam podj膮膰 prac臋 jako asystentka prawna, 偶eby si臋 przekona膰, czy naprawd臋 chcia艂abym zosta膰 adwokatem. Dlatego posz艂am do szko艂y biznesu i sko艅czy艂am j膮. 鈥 Powie­dzia艂a to wszystko jednym tchem. 鈥 Tw贸j ojciec nak艂oni艂 mnie do rozmowy z tob膮 鈥 doda艂a. Wyj臋艂a z torebki dyplom i pokaza艂a go Damianowi.

Dzi臋kuj臋. 鈥 Pi贸ro zn贸w zacz臋艂o si臋 obraca膰.

Potrafi臋 ci臋偶ko pracowa膰.

Nie mam w膮tpliwo艣ci. 鈥 Na jego twarzy na chwil臋 pojawi艂 si臋 u艣miech.

Mog臋 pracowa膰, kiedy tylko b臋dzie potrzeba, nawet w weekendy. Je艣li chcesz, przyjmij mnie na okres pr贸bny. 鈥 Zamierza艂a nie da膰 po sobie pozna膰, jak bardzo jej zale偶y na tej pracy, lecz zdradza艂a j膮 niecierpliwo艣膰 w g艂osie.

Ta praca du偶o dla ciebie znaczy, prawda?

Jessica kiwn臋艂a twierdz膮co g艂ow膮.

My艣l臋 鈥 rzuci艂 od niechcenia Damian 鈥 偶e ci膮gle jeste艣 zadurzona w moim bracie.

Powiedzia艂 to tak, jakby min臋艂o zaledwie kilka dni od chwili, gdy omal nie rzuci艂a si臋 Evanowi na szyj臋. Jessica poczu艂a gor膮cy rumieniec na policzkach.

Nie wydaje mi si臋, 偶eby tak by艂o.

Damian u艣miechn膮艂 si臋, patrz膮c na ni膮 badawczo.

Od lat jeste艣 pod jego urokiem.

By膰 mo偶e, lecz nie ma to nic wsp贸lnego z moimi staraniami o prac臋. 鈥 Zacisn臋艂a wargi i pr贸bowa艂a odzyska膰 zimn膮 krew. Powinna by艂a si臋 domy艣li膰, 偶e Damian nie zapomni tak 艂atwo ich spotkania sprzed lat.

A wi臋c to prawda? 鈥 Damian sprawia艂 wra偶enie, jakby dokucza艂 jej z zadowoleniem, a Jessic臋 do­prowadza艂o to do w艣ciek艂o艣ci. Wola艂a jednak milcze膰, zamiast spiera膰 si臋 z cz艂owiekiem, kt贸ry, jak oczeki­wa艂a, da jej prac臋. 鈥 By艂em przy tym, jak obca艂owywa艂a艣 lusterka jego samochodu, pami臋tasz?

Skin臋艂a g艂ow膮, boj膮c si臋 odezwa膰.

Widzia艂em, jak patrzy艂a艣 na niego swoimi wiel­kimi, pe艂nymi uwielbienia oczami. I widzia艂em, jak wiele innych kobiet robi艂o to samo, wszystkie wpat­rzone w mojego brata, jakby by艂 Apollem.

Jessica zdumia艂a si臋, kiedy us艂ysza艂a to s艂owo. W艂a艣nie tak wygl膮da艂 w jej oczach Evan. Jak grecki b贸g.

Wi臋c to prawda czy nieprawda?

Usta Jessiki odm贸wi艂y pos艂usze艅stwa. W zak艂o­potaniu otworzy艂a i zamkn臋艂a je kilka razy, nie wiedz膮c jak zareagowa膰, ani czy w og贸le pr贸bowa膰 co艣 powiedzie膰.

Cathy Hudson, jej najbli偶sza przyjaci贸艂ka, uwa偶a­艂a, 偶e to nie jest najlepszy pomys艂 stara膰 si臋 o prac臋 u ludzi, kt贸rzy znali j膮 tak dobrze. I chyba mia艂a racj臋.

Rzeczywi艣cie, Evan by艂 kiedy艣 moj膮 szkoln膮 mi艂o艣ci膮 鈥 przyzna艂a 鈥 ale min臋艂o ju偶 tyle lat. Nie rozmawia艂am z nim od... m贸j Bo偶e, nie pami臋tam. Na pewno r贸wnie dawno jak z tob膮. Je艣li przypusz­czasz, 偶e moje stare uczucie do Evana przeszkadza艂o­by mi w pracy, to mog臋 zrobi膰 tylko jedno... po­dzi臋kowa膰 ci za czas po艣wi臋cony na rozmow臋 ze mn膮.

Na twarzy Damiana pojawi艂 si臋 niewyra藕ny u艣miech, a w oczach zdziwienie, jakby wbrew samemu sobie podziwia艂 j膮 za to, co powiedzia艂a. Z wolna miejsce u艣miechu zaj膮艂 smutek.

Wiesz, Evan si臋 zmieni艂. To nie jest ten sam cz艂owiek, kt贸rego zna艂a艣.

S艂ysza艂am od mojej matki, 偶e nie jest szcz臋艣liwy. 鈥 Jessica nie zna艂a szczeg贸艂贸w i mia艂a nadziej臋, 偶e dowie si臋 czego艣 wi臋cej od Damiana.

Czy wiesz dlaczego?

Nie.

Damian westchn膮艂 z ubolewaniem.

Powiem ci, bo wkr贸tce i tak sama by艣 si臋 dowie­dzia艂a. Zakocha艂 si臋, przypuszczalnie po raz pierwszy, ale nic z tego nie wysz艂o. Nie wiem dlaczego, i nikt nie wie, ale nie to jest najwa偶niejsze. Evan, niestety, nie mo偶e si臋 otrz膮sn膮膰 z depresji.

Musia艂 j膮 bardzo kocha膰 鈥 wyszepta艂a, obser­wuj膮c Damiana. Wida膰 by艂o, 偶e naprawd臋 niepokoi si臋 o brata.

Jestem pewien, 偶e tak. 鈥 Damian zmarszczy艂 brwi, najwyra藕niej nie wiedz膮c, jak pom贸c Evanowi, i pokiwa艂 g艂ow膮. 鈥 Odeszli艣my daleko od tematu, prawda?

Jessica wyprostowa艂a si臋 i po艂o偶y艂a splecione d艂o­nie na kolanach, zastanawiaj膮c si臋, czy Damian zary­zykuje i przyjmie j膮 do pracy mimo jej braku do艣wiad­czenia.

Czy na pewno chcesz tu pracowa膰? 鈥 zapyta艂, przygl膮daj膮c si臋 jej badawczo.

Bardzo.

Damian pocz膮tkowo nic na to nie odpowiedzia艂. Z powodu jego milczenia poczu艂a si臋 tak nieswojo, 偶e zapragn臋艂a wype艂ni膰 czym艣 t臋 cisz臋, cho膰by nawet niepotrzebn膮 paplanin膮.

Wiem, co my艣lisz 鈥 wyrzuci艂a z siebie. 鈥 W twoich oczach nadal jestem zakochan膮 po uszy czternastolat­k膮, pewn膮, 偶e Evan i ja jeste艣my stworzeni dla siebie. 鈥 Potrz膮sn臋艂a g艂ow膮. 鈥 Nie wiem, co powiedzie膰, 偶eby ci臋 przekona膰, 偶e jestem doros艂a i mam ju偶 te g艂upstwa za sob膮.

Sam to widz臋. 鈥 W oczach Damiana b艂ysn臋艂o uznanie. 鈥 Wygl膮da na to, 偶e masz szcz臋艣cie, bo jeszcze nie zatrudnili艣my asystentki prawnej. Je艣li chcesz t臋 posad臋, jest twoja.

Jessica ledwie si臋 powstrzyma艂a, by nie zerwa膰 si臋 z fotela i nie rzuci膰 Damianowi na szyj臋.

Nie sprawi臋 ci zawodu 鈥 obieca艂a.

B臋dziesz pracowa膰 z Evanem 鈥 odpowiedzia艂, zn贸w patrz膮c na ni膮 badawczo.

Z Evanem?

Czy to problem?

Nie... oczywi艣cie, 偶e nie.

Pami臋taj o jednym. Nie ma znaczenia, od jak dawna przyja藕ni膮 si臋 nasi rodzice. Je艣li nie b臋dziesz dobrze pracowa膰, nie b臋dzie tu dla ciebie miejsca.

Nie oczekuj臋, 偶e zostan臋, je艣li nie podo艂am zada­niom 鈥 powiedzia艂a, staraj膮c si臋, by nie zabrzmia艂o to jak pr贸ba obrony.

艢wietnie. 鈥 Si臋gn膮艂 do telefonu i spojrza艂 na ni膮.

Kiedy chcia艂aby艣 zacz膮膰?

Ju偶, je艣li mo偶na.

Doskonale. Powiem pani Sterling, sekretarce Evana, 偶eby ci臋 zapozna艂a ze wszystkim.

Jessica wsta艂a i wyci膮gn臋艂a r臋k臋.

Obiecuj臋, 偶e nie b臋dziesz 偶a艂owa艂. 鈥 Z entuzjaz­mem potrz膮sa艂a jego r臋k膮, a偶 zda艂a sobie spraw臋, 偶e robi to d艂u偶ej, ni偶by wypada艂o.

Damian wyszed艂 zza biurka z u艣miechem na twarzy.

Je艣li b臋dziesz potrzebowa艂a mojej pomocy, daj mi zna膰.

Zrobi臋 to na pewno. Dzi臋kuj臋, Damianie.

Mimo 偶e zwraca艂a si臋 do niego po imieniu, wie­dzia艂a, 偶e 艂膮cz膮 ich teraz stosunki s艂u偶bowe; ale trudno jej by艂o my艣le膰 o Damianie jako o szefie. Istnia艂a mi臋dzy nimi osobista wi臋藕, lecz u艣wiadomi艂a to sobie dopiero w czasie tej rozmowy. Ku swemu zdziwieniu odkry艂a, 偶e nie ma tego problemu, je艣li chodzi o Evana.

Jessica i Damian wyszli z gabinetu na korytarz i podeszli do drzwi, na kt贸rych by艂a z艂ota tabliczka z imieniem i nazwiskiem Evana.

Damian otworzy艂 drzwi i przepu艣ci艂 j膮 przodem. Jessica zobaczy艂a sekretark臋 Evana. By艂a to kobieta w 艣rednim wieku, o ostrych, lecz sympatycznych rysach twarzy. Emanowa艂a z niej energia i kompetencja. Wystarczy艂o na ni膮 spojrze膰, by doj艣膰 do wniosku, 偶e w razie potrzeby na pewno po­radzi艂aby sobie nie tylko z biurem Evana, lecz z ca­艂膮 firm膮.

Pani Sterling 鈥 odezwa艂 si臋 Damian 鈥 to jest Jessica Kellerman, nowa asystentka prawna Evana. Czy mog艂aby pani pokaza膰 jej wszystko, 偶eby czu艂a si臋 u nas jak u siebie w domu?

Naturalnie.

Damian zwr贸ci艂 si臋 do Jessiki.

Pami臋taj, w razie jakichkolwiek problem贸w przychod藕 do mnie.

Dzi臋kuj臋 ci.

Nie, Jessico 鈥 powiedzia艂 tajemniczo Damian, wychodz膮c 鈥 to ja dzi臋kuj臋 tobie. 鈥 Drzwi zamkn臋艂y si臋 za nim z lekkim trzaskiem.

Pani Sterling podnios艂a si臋 z krzes艂a. By艂a niska w por贸wnaniu z wysok膮 i szczup艂膮 Jessic膮. Jej szpa­kowate w艂osy by艂y kr贸tko przyci臋te, mia艂a na sobie prost膮 sp贸dnic臋 i cienki sweter.

Poka偶臋 pani bibliotek臋 鈥 powiedzia艂a. Jessica zerkn臋艂a w kierunku zamkni臋tych drzwi, zastana­wiaj膮c si臋, czy jest tam Evan. Widocznie jednak go nie by艂o, w przeciwnym razie Damian nie omiesz­ka艂by zawiadomi膰 brata, 偶e Jessica b臋dzie jego pra­cownic膮.

Sekretarka poprowadzi艂a j膮 przez hol do biblioteki, gdzie rz膮d za rz臋dem sta艂y grube, zakurzone tomy. Du偶e pomieszczenie wype艂nione by艂o w膮skimi sto艂ami i krzes艂ami. Jessica z zadowoleniem stwierdzi艂a, 偶e jest tu przytulnie i mi艂o. Wiedzia艂a, 偶e w艂a艣nie w tym miejscu b臋dzie sp臋dza膰 wi臋kszo艣膰 czasu pracy. Po­czu艂a delikatny zapach olejku cytrynowego i u艣miech­n臋艂a si臋, widz膮c tu i 贸wdzie ro艣liny w doniczkach, a w艣r贸d nich bluszcz o szerokich c臋tkowanych li艣­ciach, zwieszaj膮cy si臋 z jednego z rega艂贸w.

Ale tu 艂adnie...

Pan Dryden bardzo si臋 stara, 偶eby艣my praco­wali w mi艂ym otoczeniu 鈥 wyja艣ni艂a z emfaz膮 sek­retarka.

Taki w艂a艣nie jest Damian 鈥 powiedzia艂a p贸艂­g艂osem Jessica.

Mia艂am na my艣li m艂odszego pana Drydena. 鈥 Us艂ysza艂a zdziwiony g艂os.

Ach tak, oczywi艣cie 鈥 przytakn臋艂a szybko.

Zanim dobieg艂 ko艅ca jej pierwszy dzie艅 w firmie, Jessica czu艂a si臋, jakby mia艂a za sob膮 czterdziestogodzinny tydzie艅 pracy. Dosta艂a ma艂e biurko w rogu pokoju i w艂asny telefon. Pani Sterling sprawia艂a wra­偶enie, 偶e poczytuje sobie za obowi膮zek, by Jessica mia艂a r贸偶norodne zaj臋cia, na przyk艂ad zbieranie za­m贸wie艅 na lunch, porz膮dkowanie szaf z aktami i prze­kazywanie wiadomo艣ci na terenie biura.

Kiedy ju偶 my艣la艂a, 偶e widocznie tego dnia nawet nie rzuci na Evana okiem, on nagle wpad艂 do biura i zatrzyma艂 si臋 gwa艂townie, gdy j膮 zobaczy艂. By艂 wzrostu Damiana, mia艂 jasne w艂osy i uduchowione oczy. Zdaniem Jessiki to by艂o po prostu niesprawie­dliwe, 偶e m臋偶czyzna m贸g艂 by膰 tak osza艂amiaj膮co przystojny.

Julia 鈥 wyszepta艂 takim tonem, jakby znalaz艂 kufer pe艂en skarb贸w. Oczy ja艣nia艂y mu rado艣ci膮. 鈥 Co tu robisz?

Jessica 鈥 poprawi艂a, staraj膮c si臋 nie czu膰 urazy o to, 偶e nie pami臋ta艂 jej imienia. 鈥 Jestem tutaj, poniewa偶 od dzi艣 pracuj臋 dla ciebie.

Pana brat zatrudni艂 pani膮 Kellerman jako now膮 asystentk臋 prawn膮 鈥 wyja艣ni艂a sekretarka.

Evan podszed艂 bli偶ej i uj膮艂 d艂o艅 Jessiki.

No to mamy Gwiazdk臋 w lipcu! Bo inaczej Damian nie obdarowa艂by mnie tak niezwyk艂ym pre­zentem.

Gwiazdka w lipcu 鈥 powt贸rzy艂a Jessica, z trudem hamuj膮c 艣miech. A wi臋c to prawda, co s艂ysza艂a o Evanie. By艂 flirciarzem, lecz tak mi艂ym i beztroskim, 偶e wydawa艂o si臋 to bez znaczenia. Wiedzia艂a, 偶e nie m贸wi powa偶nie.

Jest kilka spraw, kt贸rymi powinien si臋 pan zaj膮膰 鈥 odezwa艂a si臋 sztywno pani Sterling zza plec贸w Evana.

Przyjd臋 do pani za par臋 minut 鈥 powiedzia艂.

Wiem, 偶e pan przyjdzie. Tylko prosz臋 nie wyje­cha膰, zanim nie podpisze pan tych pism. A skoro ju偶 o tym mowa, to trzeba przedyskutowa膰 niekt贸re punkty... je艣li znajdzie pan czas.

Obiecuj臋, 偶e zaraz zajm臋 si臋 tymi pismami. 鈥 Po­wiedzia艂 to tak, jakby nie interesowa艂o go nic, opr贸cz wpatrywania si臋 w stoj膮c膮 przed nim m艂od膮 kobiet臋.

Prosz臋 po艂o偶y膰 wszystko na moim biurku; przejrz臋, zanim wyjd臋.

Nie zapomni pan?

Evan st艂umi艂 艣miech.

Jakbym s艂ysza艂 swoj膮 matk臋.

Kto艣 musi si臋 panem opiekowa膰. 鈥 Sekretarka Evana zmru偶y艂a oczy w promiennym u艣miechu.

Jessica ze zdumieniem obserwowa艂a, jak Evan oczarowa艂 starsz膮 pani膮. Zanim pokaza艂 si臋 w drzwiach, pani Sterling by艂a wzorem ch艂odnego profesjonalizmu. W chwil臋 potem przeobrazi艂a si臋 w kwok臋 niespokojn膮 o swoje piskl臋. Nim Jessice uda艂o si臋 zastanowi膰 nad jej reakcj膮, Evan odezwa艂 si臋 ze 艣miechem.

Kochasz mnie, Mary, i dobrze o tym wiesz.

Po prostu jest pan ostatnio troch臋 zapominalski 鈥 odpar艂a pani Sterling, marszcz膮c brwi z trosk膮. Nachyli艂a si臋 nad stosem pism i przerzuci艂a je jeszcze raz. 鈥 Czy to 藕le, 偶e od czasu do czasu o czym艣 panu przypomn臋?

My艣l臋, 偶e nie. 鈥 Evan zabra艂 pisma i wszed艂 do swego gabinetu.

Czy pracuje pan nad spraw膮 Korporacji Portera? 鈥 zapyta艂a pani Sterling, depcz膮c mu po pi臋tach.

Korporacja Portera 鈥 powt贸rzy艂 Evan, jakby nigdy przedtem nie s艂ysza艂 tej nazwy. 鈥 To chyba nie jest jeszcze pilne, prawda?

Ale偶 jest 鈥 odrzek艂a sekretarka, a Jessica us艂ysza­艂a w jej g艂osie nut臋 paniki. 鈥 To pierwsza sprawa w pi膮tek rano.

B臋d臋 got贸w na czas. A jaki dzie艅 mamy dzisiaj?

Panie Dryden, musi pan zacz膮膰 przychodzi膰 do biura przed zamkni臋ciem!

Niech si臋 pani nie niepokoi. Przygotuj臋 wszystko tak jak zawsze 鈥 powiedzia艂, odprowadzaj膮c sekretar­k臋 do drzwi. Zatrzyma艂 si臋 na moment, kiedy jego wzrok napotka艂 Jessic臋, i mrugn膮艂 do niej. Potem znikn膮艂 za zamkni臋tymi drzwiami.

Pani Sterling pokr臋ci艂a g艂ow膮 i zerkn臋艂a w kierun­ku Jessiki. 鈥 Pan Dryden mia艂 ostatnio ci臋偶kie prze­偶ycia 鈥 wyja艣ni艂a.

Od kiedy nie ma asystentki?

Ju偶 od dawna. Wygl膮da艂o na to, 偶e nie b臋dzie mu potrzebna. Damian ograniczy艂 jego obowi膮zki i, jak by to powiedzie膰, wszystko tu po prostu wygl膮da ju偶 inaczej.

Wychodz膮c z pracy, Jessica natkn臋艂a si臋 na Damia­na, kt贸ry rozmawia艂 z sekretark膮. Sprawia艂 wra偶enie cz艂owieka powa偶nego i solidnego, a kilka siwych w艂os贸w na skroniach nadawa艂o mu dystyngowany wygl膮d. By艂 nietuzinkow膮 postaci膮 i Jessica przez chwil臋 pomy艣la艂a, 偶e to dziwne, i偶 si臋 nie o偶eni艂. Ta my艣l poci膮gn臋艂a za sob膮 nast臋pn膮, zaskakuj膮c膮 dla niej samej. Poczu艂a, 偶e jest szcz臋艣liwa, bo Damian si臋 nie o偶eni艂.

Widocznie zauwa偶y艂 j膮 k膮tem oka, poniewa偶 wy­prostowa艂 si臋, u艣miechn膮艂 i podszed艂 do niej.

Jak ci min膮艂 pierwszy dzie艅, Jessico?

Naprawd臋 dobrze.

Czy Mary nie wykorzystuje ci臋 za bardzo?

Sk膮d偶e, jest wspania艂a.

Mary to jedna z najlepszych sekretarek, z jakimi dotychczas pracowa艂em. Mo偶e by膰 nieco szorstka, ale przyzwyczaisz si臋 do tego. 鈥 Szed艂 teraz obok Jessiki, z r臋kami za艂o偶onymi do ty艂u. By膰 mo偶e Mary by艂a szorstka, zamy艣li艂a si臋 Jessica, ale nie dla Evana.

Zawsze b臋d臋 ci wdzi臋czna za to, 偶e zechcia艂e艣 zaryzykowa膰 i przyj膮艂e艣 mnie 鈥 powiedzia艂a swobod­nym tonem.

Damian u艣miechn膮艂 si臋 ze smutkiem.

Kto wie, czy p贸藕niej te偶 b臋dziesz mi dzi臋kowa膰. M贸j brat mo偶e by膰 nieprzyjemny, lecz je艣li jest kto艣, kto m贸g艂by zawr贸ci膰 go ze z艂ej drogi, to w艂a艣nie ty.

Ja? 鈥 zapyta艂a, niczego nie rozumiej膮c. Damian oderwa艂 wzrok od jej oczu i spojrza艂 przed siebie.

Ka偶dy potrzebuje, by od czasu do czasu kto艣 popatrzy艂 na niego du偶ymi, pe艂nymi uwielbienia ocza­mi, jak my艣lisz?

Ale... 鈥 Jessica nie wiedzia艂a, co odpowiedzie膰. Jedno sta艂o si臋 jasne: Damian nie zatrudni艂 jej z po­wodu dobrych stopni w college'u.




ROZDZIA艁 DRUGI


Naprawd臋 dosta艂a艣 t臋 prac臋? 鈥 Cathy Hudson pyta艂a przez telefon g艂osem pe艂nym zaskoczenia.

Tak po prostu przyj臋艂a ci臋 do pracy jedna z najbar­dziej znanych firm prawniczych w mie艣cie?

Przyjaciele pomogli. 鈥 Rado艣膰 Jessiki m膮ci艂a 艣wiadomo艣膰, 偶e zosta艂a przyj臋ta, poniewa偶 ich rodziny by艂y tak bardzo zaprzyja藕nione. Chocia偶 Damian nie ukrywa艂, 偶e b臋dzie musia艂a dobrze wywi膮zywa膰 si臋 ze swoich obowi膮zk贸w, Jessica sama by艂a zdecydowana dowie艣膰 swej warto艣ci; zostanie najlepsz膮 asystentk膮 prawn膮, jaka kiedykolwiek pracowa艂a w tej firmie. To sprawa honoru.

Dlaczego wszystko przychodzi ci tak 艂atwo? 鈥 biadoli艂a Cathy. 鈥 Mierzysz wysoko i...

Ja? To ty starasz si臋 o g艂贸wn膮 rol臋 w 鈥濩h艂opa­kach i dziewczynach鈥. I kto tu mierzy wysoko?

Ju偶 dobrze, dobrze 鈥 powiedzia艂a Cathy z dra­matycznym westchnieniem. 鈥 Niech ci b臋dzie.

A jak by艂o na dzisiejszej pr贸bie?

Czy ja wiem? To tak trudno oceni膰. Wszystko bym odda艂a za rol臋 Adelajdy, ale patrz臋 na innych i widz臋, jacy s膮 dobrzy. Dzi艣 wraca艂am do domu z my艣l膮, 偶e nie mam szans. David, re偶yser, jest wspania艂y. Praca z nim da艂aby mi bardzo du偶o, ale boj臋 si臋, 偶e nie dostan臋 tej roli.

A ja w ciebie wierz臋. Masz wrodzony talent, Cath. 鈥 Jessica m贸wi艂a prawd臋. Jej przyjaci贸艂ka za­wsze by艂a uzdolniona aktorsko, dzi臋ki czemu ich przyja藕艅 by艂a tak interesuj膮ca.

Cathy za艣mia艂a si臋 cicho.

Jak mo偶e mi si臋 nie uda膰, skoro i ty, i moja matka jeste艣cie przekonane, 偶e moim przeznaczeniem jest by膰 gwiazd膮? A teraz powiedz, jak przebieg艂a roz­mowa z Damianem.

Uwa偶am, 偶e naprawd臋 dobrze. 鈥 Przez ca艂e popo艂udnie nie mog艂a przesta膰 my艣le膰 o Damianie. Dosz艂a do wniosku, 偶e si臋 zmieni艂. A mo偶e to ona by艂a inna? Wszystko jedno, w ka偶dym razie oczarowa艂 j膮. My艣l o pracy z nim by艂a podniecaj膮ca.

A jak tam m艂odszy z braci?

W艂a艣nie z nim mam pracowa膰.

Cathy widocznie us艂ysza艂a niepewno艣膰 w g艂osie Jessiki, bo zapyta艂a:

Czy to ci臋 niepokoi? Dlaczego? My艣lisz, 偶e zno­wu zg艂upiejesz na jego punkcie?

Tego ju偶 by艂o za wiele.

Nie ma mowy. Na lito艣膰 bosk膮, przecie偶 wtedy mia艂am czterna艣cie lat.

Kiedy od艂o偶y艂a s艂uchawk臋, znalaz艂a p艂yt臋 z prze­bojami jazzowymi, wsun臋艂a j膮 do odtwarzacza i za­bra艂a si臋 do obiadu. Przyrz膮dza艂a kurczaka ze szpi­nakiem, stoj膮c boso w kuchni i mrucz膮c w takt muzyki, a jej serce 艣piewa艂o sw膮 w艂asn膮 melodi臋.

Wieczorem odpoczywa艂a, pr贸buj膮c czyta膰 gazet臋. Mimo wysi艂k贸w jej my艣li b艂膮dzi艂y wok贸艂 Damiana. Na pewno nie chcia艂aby straci膰 g艂owy dla jeszcze jednego Drydena.

Wed艂ug informacji, kt贸rych dostarczy艂a jej matka, Damian obecnie nie by艂 z nikim zwi膮zany. Joyce Kellerman powiedzia艂a, 偶e Lois Dryden skar偶y艂a si臋, i偶 jej starszy syn zbyt ma艂o czasu przeznacza na rozrywki. Zakocha膰 si臋 w kobiecie, kt贸ra oderwa艂aby go od pracy 鈥 oto, czego potrzeba Damianowi, zdecydowa艂a Jessica. W kim艣 weso艂ym. W kim艣, kto sk艂oni艂by go do 艣miechu i cieszenia si臋 偶yciem. W kim艣, kto go ceni.

Godzin臋 p贸藕niej, kiedy k艂ad艂a si臋 spa膰, zda艂a sobie spraw臋, 偶e prawie przez ca艂y wiecz贸r my艣la艂a o Damianie. Ale to zrozumia艂e, wyja艣ni艂a sama sobie. Przecie偶 to szef firmy, w kt贸rej jestem zatrudniona.

Nast臋pnego dnia Evan pokaza艂 si臋 w biurze dopiero po jedenastej. Gdy tylko tanecznym krokiem wszed艂 do sekretariatu, pani Sterling zacz臋艂a mu nadskakiwa膰.

Dzie艅 dobry, panie Dryden 鈥 przywita艂a go wylewnie, niemal zrywaj膮c si臋 z krzes艂a. 鈥 Prawda, 偶e mamy dzi艣 pi臋kny dzie艅?

Wida膰 by艂o, 偶e Evan musi to przez chwil臋 prze­my艣le膰.

Nie zwr贸ci艂em uwagi, ale ma pani racj臋, to wspania艂y dzie艅 鈥 odpowiedzia艂 i zaczaj wertowa膰 plik czekaj膮cych na niego kopert.

Kiedy szed艂 do gabinetu, zauwa偶y艂 Jessic臋 siedz膮c膮 przy biurku. Poczu艂a na sobie jego badawczy wzrok.

Dzie艅 dobry, panie Dryden 鈥 powiedzia艂a.

Evan 鈥 poprawi艂 j膮 z naciskiem. 鈥 Je艣li koniecznie chcesz, panem Drydenem mo偶esz nazywa膰 Damiana, ale ja jestem Evan.

Zgoda. Dzie艅 dobry, Evanie.

Prawda, 偶e mamy dzi艣 dobry dzie艅? 鈥 zapyta艂, posy艂aj膮c jej 艂obuzerski u艣miech, kt贸rego nie mog艂a nie odwzajemni膰. Dopiero teraz zauwa偶y艂a, jakie przez te lata zasz艂y w nim zmiany. Wyszczupla艂, a w jego u艣miechach rzadko bra艂y udzia艂 oczy. Trud­no by艂o r贸wnie偶 nie zauwa偶y膰, 偶e wszyscy chodz膮 wok贸艂 niego na paluszkach. Pani Sterling nie omiesz­ka艂a jej poinformowa膰, 偶e Evan ma ostatnio mniej pracy, a Damian powiedzia艂, 偶e jego brat nie przyszed艂 jeszcze do siebie po zerwanym romansie. To musia艂o by膰 co艣 powa偶nego, zamy艣li艂a si臋 Jessica.

Ju偶 dawno nie mieli艣my okazji porozmawia膰, prawda? 鈥 Podszed艂 i siad艂 na kraw臋dzi jej biurka.

Bardzo dawno 鈥 przyzna艂a, modl膮c si臋 w duchu, by nie zaczaj wspomina膰 jej dziewcz臋cych b艂aze艅stw. Czu艂a si臋 dostatecznie zak艂opotana, kiedy zrobi艂 to Damian.

My艣l臋, 偶e powinni艣my nadrobi膰 zaleg艂o艣ci, co ty na to? Zapraszam ci臋 na lunch. 鈥 Spojrza艂 na zegarek i zrobi艂 zdziwion膮 min臋. 鈥 Pojedziemy za p贸艂 godziny. To wystarczy, 偶ebym upora艂 si臋 z papierami, kt贸re mam na biurku.

Chcesz mnie zabra膰 na lunch? Dzisiaj?

To drobiazg. 鈥 Wzruszy艂 ramionami. 鈥 Poprosz臋 Mary, 偶eby zarezerwowa艂a stolik.

Ale...

艢wietny pomys艂 鈥 wtr膮ci艂a pani Sterling, wyra藕­nie zadowolona.

Ale przecie偶 ja dopiero zacz臋艂am tu pracowa膰. Ch臋tnie posz艂abym na lunch powiedzmy za tydzie艅, kiedy ju偶 si臋 ze wszystkim zapoznam. 鈥 Bardzo nie chcia艂a, by Damian odni贸s艂 wra偶enie, 偶e zaniedbuje swoje obowi膮zki.

Evan dotkn膮艂 palcem czubka nosa Jessiki i zajrza艂 jej g艂臋boko w oczy.

呕adnych ale. Jedziemy na lunch i b臋dziesz mog艂a zda膰 mi sprawozdanie ze wszystkiego, co robi艂a艣 przez ostatnie pi臋膰 czy sze艣膰 lat.

Pani Sterling, kt贸ra wygl膮da艂a na niezmiernie za­dowolon膮 z takiego obrotu rzeczy, wesz艂a za Evanem do jego gabinetu. Po paru minutach wr贸ci艂a. Rzucaj膮c na Jessic臋 radosne spojrzenie, podnios艂a s艂uchawk臋, 偶eby zarezerwowa膰 stolik w restauracji 鈥濽 Henriego鈥, jednej z najlepszych w Bostonie, s艂yn膮cej z ele­gancji. Na dojazd do niej potrzebny by艂 co najmniej kwadrans, a to znaczy艂o, 偶e ich lunch potrwa znacznie d艂u偶ej ni偶 zwykle.

W膮tpi臋, czy b臋dziemy z powrotem za godzin臋, je艣li to ma by膰 lunch 鈥濽 Henriego鈥 鈥 odezwa艂a si臋 Jessica.

Prosz臋 si臋 nie martwi膰. Jestem pewna, 偶e odrobi to pani przy najbli偶szej okazji.

Pracuj臋 tu dopiero drugi dzie艅 i nie chcia艂abym sprawia膰 z艂ego wra偶enia.

Moja droga, pan Dryden jest pani szefem. Je艣li chce bez po艣piechu zje艣膰 z pani膮 lunch, to zamiast mie膰 w膮tpliwo艣ci, powinna pani raczej uzna膰 to za sukces.

To prawda, ale...

Z tego, co wiem, jeste艣cie od dawna zaprzyja藕­nieni 鈥 przerwa艂a pani Sterling. 鈥 Wi臋c to przecie偶 zupe艂nie naturalne z jego strony, 偶e chce w ten spos贸b osobi艣cie powita膰 pani膮 w firmie.

Ledwie pani Sterling zd膮偶y艂a od艂o偶y膰 s艂uchawk臋, pojawi艂 si臋 Evan.

Czy jeste艣 gotowa?

Tak, ju偶 za chwil臋. 鈥 Zaskoczona Jessica sko艅­czy艂a wpisywanie notatek do komputera i wsta艂a zza biurka.

Evan uj膮艂 j膮 za rami臋.

Wr贸cimy za kilka godzin 鈥 zwr贸ci艂 si臋 do se­kretarki.

Szli korytarzem w kierunku wyj艣cia, gdy pojawi艂 si臋 Damian.

W艂a艣nie wybieramy si臋 na lunch 鈥 wyja艣ni艂 Evan. 鈥 Czy jestem ci potrzebny?

Nie. Id藕cie, id藕cie. Porozmawiamy p贸藕niej.

Damian skin膮艂 g艂ow膮, a Jessica ledwie powstrzy­ma艂a si臋, by nie zacz膮膰 t艂umaczy膰, 偶e to nie by艂 jej pomys艂. Uzna艂a jednak, 偶e ju偶 jest za p贸藕no, a zreszt膮 nie by艂a pewna, czy to w og贸le potrzebne. Damian chyba wie, 偶e nie wprosi艂a si臋 na ten lunch. Jednak nie chcia艂a, 偶eby my艣la艂 o niej 藕le.

Chyba wr贸cimy p贸藕no 鈥 powiedzia艂 Evan do brata.


Do restauracji pojechali taks贸wk膮. Stolik ju偶 cze­ka艂. Uroczyst膮 atmosfer臋 podkre艣la艂a dyskretna mu­zyka. Kelnerzy, ubrani jak dyplomaci, byli nadzwy­czaj uprzejmi, a potrawy podawano ze specjalnym ceremonia艂em.

Evan wyra藕nie nie mia艂 ochoty m贸wi膰 o sobie, za to wypytywa艂 Jessic臋 o szko艂臋, przyjaci贸艂, zaintereso­wania. Sprawia艂 wra偶enie troskliwego, lecz przypusz­cza艂a, 偶e my艣lami by艂 daleko od niej i ich lunchu. Nie wraca艂 do przesz艂o艣ci, nie wspomina艂, jak by艂a w nim zakochana. Ch臋tnie by go za to uca艂owa艂a.

Kiedy talerze zosta艂y sprz膮tni臋te, wyj膮艂 notatnik i o艂贸wek.

Mam zamiar zaj膮膰 si臋 pewn膮 spraw膮 cywiln膮, co b臋dzie wymaga艂o wielu poszukiwa艅 w aktach 鈥 po­wiedzia艂 z entuzjazmem, jakiego do tej pory Jessica u niego nie widzia艂a. 鈥 Sprawa dotyczy Earla Kressa, pewnie o nim czyta艂a艣.

Oczywi艣cie. 鈥 Lokalne gazety od tygodni by艂y pe艂ne niezwyk艂ych szczeg贸艂贸w tej sprawy. Dwudzies­toletni by艂y sportowiec pozwa艂 do s膮du okr臋g szkolny w Spring Valley.

Jessica z zainteresowaniem s艂ucha艂a wyja艣nie艅 Evana. Earl by艂 utalentowanym sportowcem, podpor膮 reprezentacji szko艂y w futbolu, koszyk贸wce i tr贸jboju lekkoatletycznym. Aby m贸g艂 uprawia膰 sport, musia艂 jednak mie膰 odpowiednie wyniki w nauce. Niestety, nigdy nie opanowa艂 umiej臋tno艣ci czytania i pisania. Chocia偶 sko艅czy艂 szko艂臋 艣redni膮, a nawet dostawa艂 stypendium, w praktyce by艂 analfabet膮.

W艂adze okr臋gu szkolnego zmusza艂y nauczycieli Earla do wystawiania mu pozytywnych ocen. Po szkole 艣redniej poszed艂 do college'u. Na obozie trenin­gowym odni贸s艂 powa偶n膮 kontuzj臋 kolana i na tym sko艅czy艂a si臋 jego kariera. Nie min臋艂y dwa miesi膮ce pierwszego roku nauki, kiedy Earl zosta艂 wyrzucony ze szko艂y.

Jakie to niesprawiedliwe 鈥 powiedzia艂a Jessica, gdy Evan sko艅czy艂. Pomy艣la艂a, 偶e Damian, niespokoj­ny o brata, dobrze zrobi艂, powierzaj膮c mu t臋 niezwyk­艂膮 spraw臋. Na pewno oderwie go ona od innych problem贸w. Teraz Evan b臋dzie mia艂 cel, pow贸d, by przyj艣膰 do pracy rano, by nie my艣le膰 o osobistych k艂opotach.

By艂y ju偶 podobne sprawy 鈥 ci膮gn膮艂 Evan. 鈥 Chcia艂bym, 偶eby艣 sprawdzi艂a, jak si臋 sko艅czy艂y.

B臋d臋 szcz臋艣liwa, je艣li oka偶臋 si臋 pomocna.

Evan u艣miechn膮艂 si臋 z uznaniem.

Wiedzia艂em, 偶e mog臋 na ciebie liczy膰.

A wi臋c to by艂 prawdziwy pow贸d ich lunchu we dwoje, ta sprawa najwidoczniej wiele znaczy艂a dla Evana, musia艂a wi臋c by膰 wa偶na r贸wnie偶 dla niej. Jessica by艂a zadowolona, 偶e ma okazj臋 si臋 wykaza膰.

Godzinna przerwa na lunch wyd艂u偶y艂a si臋 do trzech godzin. Gdy wr贸cili do biura, Jessice wydawa艂o si臋, 偶e wszyscy na nich patrz膮 i czu艂a si臋 bardzo nieswojo.

Chcia艂a ju偶 siedzie膰 za biurkiem. Przechodz膮c obok gabinetu Damiana, odwr贸ci艂a g艂ow臋. Jednak zobaczy艂 j膮, gdy偶 drzwi by艂y otwarte. Wsta艂 i zawo艂a艂 j膮 po imieniu, a potem chyba spojrza艂 na zegarek. Jessica ledwie powstrzyma艂a si臋, by nie powiedzie膰, 偶e by艂 to s艂u偶bowy lunch.

Damian od pocz膮tku stawia艂 spraw臋 jasno: ocze­kiwa艂, 偶e b臋dzie robi膰, co do niej nale偶y. Nie p艂aci艂 jej przecie偶 za romansowanie z bratem podczas trzy­godzinnych lunch贸w, a Jessica nie chcia艂aby, by od­ni贸s艂 takie wra偶enie. Pragn臋艂a si臋 wyt艂umaczy膰, lecz wygl膮da艂oby to dziwnie w obecno艣ci Evana. Jedyne co mog艂a zrobi膰, to zosta膰 d艂u偶ej tego wieczora, 偶eby odpracowa膰 czas sp臋dzony na lunchu.

Kiedy wychodzi艂a, by艂o ju偶 po si贸dmej. Mimo to kilka os贸b jeszcze pracowa艂o. Sz艂a korytarzem ze swetrem przerzuconym przez rami臋, gdy us艂ysza艂a g艂os Damiana.

Cze艣膰, Damianie 鈥 odezwa艂a si臋. Sta艂 w drzwiach swego biura, w swobodnej pozie, z r臋koma skrzy偶o­wanymi na piersiach.

Jak si臋 uda艂 lunch z moim bratem?

Dobrze, ale...

Ale? 鈥 zapyta艂, gdy zawaha艂a si臋 i nie od razu doko艅czy艂a.

Chc臋, 偶eby艣 wiedzia艂, 偶e to by艂 s艂u偶bowy lunch 鈥 powiedzia艂a pospiesznie, pragn膮c si臋 czym pr臋dzej wyt艂umaczy膰. 鈥 Omawiali艣my spraw臋 Earla Kressa. Nie chcia艂abym, 偶eby艣 s膮dzi艂, 偶e sp臋dzili艣my tam trzy godziny tylko dla przyjemno艣ci.

Nic by si臋 nie sta艂o.

Ale tak nie by艂o! 鈥 nie ust臋powa艂a. 鈥 Evan zaprosi艂 mnie na lunch w zwi膮zku z procesem. Nie chodzi艂o mu o odnowienie starej przyja藕ni.

Czy wydawa艂 si臋 zadowolony, 偶e jemu przypad艂a ta sprawa? 鈥 zapyta艂 Damian z trosk膮.

Bardzo zadowolony. 鈥 Przypomnia艂a sobie pani膮 Sterling, kt贸ra wyja艣ni艂a, 偶e 鈥瀢szystko tu po prostu wygl膮da ju偶 inaczej鈥, daj膮c do zrozumienia, 偶e to Evan by艂 inny. Ciekawa by艂a, czy Damian zdaje sobie spraw臋, jak g艂臋boko nieszcz臋艣liwy jest jego brat.

Damian u艣miechn膮艂 si臋; Jessica wiedzia艂a, 偶e nie robi tego cz臋sto. Bardzo podoba艂y si臋 jej iskierki w jego szarych oczach.

Pomy艣la艂em sobie, 偶e dobrze mu zrobi zmiana tempa 偶ycia. A czy powspominali艣cie dawne czasy?

Domy艣li艂a si臋, 偶e Damian chcia艂by wiedzie膰, czy dostrzeg艂a zmiany w jego bracie.

Troszk臋. Wydaje mi si臋, 偶e Evan naprawd臋 cierpi.

Damian skin膮艂 g艂ow膮.

Stara si臋 z tym nie zdradza膰. Ciekaw jestem, czy zauwa偶y艂a艣, jak si臋 zmieni艂.

Trudno tego nie zauwa偶y膰. 鈥 Ju偶 od pierwszej chwili zdawa艂a sobie spraw臋, 偶e jest inny ni偶 kiedy艣. Mimo 偶e nie widzieli si臋 tak dawno, zauwa偶y艂a, jak wiele go kosztuje, 偶eby ukry膰 cierpienie. Nic dziw­nego, 偶e jego rodzice i brat tak si臋 o niego martwili.

Damian zerkn膮艂 na zegarek i podni贸s艂 brwi ze zdziwienia.

P贸藕no ju偶. Porozmawiamy kiedy indziej. Dobra­noc, Jessico.

Dobranoc, Damianie.


Kiedy czeka艂a na poci膮g na stacji metra, zro­zumia艂a nareszcie, co Damian mia艂 na my艣li, m贸wi膮c, 偶e ka偶dy potrzebuje, by czasem kto艣 na niego spojrza艂 wielkimi, pe艂nymi uwielbienia oczami. Damian ci膮gle uwa偶a艂 j膮 za nastolatk臋 zadurzon膮 w jego m艂odszym bracie. A Evan nigdy bardziej ni偶 teraz nie potrze­bowa艂 kobiety, dla kt贸rej by艂by idolem. Zosta艂a za­trudniona nie dzi臋ki umiej臋tno艣ciom prawniczym, lecz by pom贸c Evanowi zapomnie膰 o tej, kt贸r膮 kocha艂 i utraci艂. Damian liczy艂 na to, 偶e Jessica uleczy b贸l jego brata.

Nast臋pnego dnia oko艂o dziesi膮tej Evan wbieg艂 do biura promiennie u艣miechni臋ty i wr臋czy艂 Jessice tuzin purpurowych r贸偶. Ich zapach natychmiast wy­pe艂ni艂 pok贸j.

Jessica zaniem贸wi艂a.

To dla mnie? 鈥 By艂a zaskoczona, a po minie pani Sterling wida膰 by艂o, 偶e ona te偶.

Prosz臋 ci臋 o przys艂ug臋 鈥 powiedzia艂 Evan, po­chylaj膮c si臋 nad biurkiem, tak 偶e jego twarz znalaz艂a si臋 o centymetry od twarzy Jessiki.

Dobrze. 鈥 Obejmowa艂a bukiet jak kr贸lowa pi臋­kno艣ci, wdychaj膮c upajaj膮cy zapach.

Evan si臋gn膮艂 do kieszeni marynarki i wyj膮艂 z艂o偶ony arkusz 偶贸艂tego papieru.

Chc臋, 偶eby艣 pilnie co艣 dla mnie znalaz艂a.

Prosz臋 bardzo.

Chodzi o pewne przepisy... odszukaj je i dostarcz mi jak najszybciej. Przykro mi, ale to nudne zaj臋cie.

Nic nie szkodzi. 鈥 Jessica spojrza艂a na spis, kt贸ry przyni贸s艂 Evan i przestraszy艂a si臋 widz膮c, ile zawiera punkt贸w. 鈥 Na kiedy ci to potrzebne?

Na jutro 鈥 odpowiedzia艂 zupe艂nie powa偶nie. Pani Sterling sykn臋艂a znacz膮co zza plec贸w Evana, wywo艂uj膮c tym u艣miech na twarzy Jessiki. Evan zmru偶y艂 oczy i wyszepta艂:

Nie ma nic gorszego ni偶 kobieta, kt贸ra nie mo偶e si臋 powstrzyma膰, by nie powiedzie膰: 鈥濧 nie m贸wi­艂am?鈥. Pami臋taj o tym, Jessico.

Dobrze 鈥 odpowiedzia艂a z u艣miechem. 鈥 Zabie­ram si臋 do roboty. Informacje dla ciebie b臋d膮 goto­we, zanim wyjd臋 z pracy wieczorem.

Grzeczna dziewczynka.

Umie艣ci艂a r贸偶e w wazonie, kt贸ry da艂a jej pani Sterling, ustawi艂a go na biurku i zaszy艂a si臋 w biblio­tece. Nawet nie zauwa偶y艂a, kiedy min臋艂a pora lun­chu. Spojrza艂a na zegar dopiero o trzeciej, gdy jej 偶o艂膮dek zacz膮艂 upomina膰 si臋 o swoje prawa. Ale i wtedy, zamiast traci膰 czas na jedzenie, przynios艂a sobie jab艂ko, i chrupi膮c je, szuka艂a dalej.

Kiedy znowu podnios艂a oczy znad notatek, zegar na 艣cianie wskazywa艂 si贸dm膮 czterdzie艣ci pi臋膰. S艂y­sza艂a wcze艣niej, jak inni wychodzili, lecz wydawa艂o jej si臋, 偶e by艂o to zaledwie przed paroma minutami. Wsta艂a, wyprostowa艂a zesztywnia艂y kr臋gos艂up i g艂臋­boko odetchn臋艂a. Bola艂y j膮 oczy i plecy.

Zebra艂a papiery i posz艂a do swego pokoju. Za­trzyma艂a si臋 w progu, zdziwiona, 偶e jest w nim ciemno. Zapali艂a 艣wiat艂o i rozejrza艂a si臋, pewna, 偶e Evan zostawi艂 dla niej wiadomo艣膰.

Nie zostawi艂.

Wyj臋艂a z wazonu jedn膮 r贸偶臋, podnios艂a do nosa i zamkn臋艂a oczy, staraj膮c si臋 pokona膰 zm臋czenie i rozczarowanie.

Jessico, co tu robisz?

Damian? 鈥 To samo pytanie mog艂a zada膰 jemu.

Jest prawie 贸sma.

Wiem. 鈥 Poruszy艂a obola艂ymi ramionami. 鈥 Straci艂am poczucie czasu.

W艂a艣nie widz臋. Odrabia艂em zaleg艂o艣ci w czyta­niu, ale nie przypuszcza艂em, 偶e jest tu kto艣 jeszcze. Nie ma powodu, 偶eby艣 zostawa艂a tak d艂ugo.

Zerkn臋艂a w stron臋 gabinetu Evana.

O kt贸rej wyszed艂 Evan? 鈥 zapyta艂a oboj臋tnie, nie chc膮c pokaza膰, jak czuje si臋 ura偶ona.

Kilka godzin temu. A dlaczego pytasz?

Powiedzia艂, 偶e bardzo pilnie potrzebuje tych informacji. 鈥 Pracowa艂a jak szalona, staraj膮c si臋 sko艅czy膰 robot臋 jak najszybciej. By艂a pewna, 偶e Evan poczeka, a偶 ona znajdzie to, czego podobno potrzebowa艂 bezzw艂ocznie.

Zdaje mi si臋, 偶e by艂 um贸wiony na kolacj臋 鈥 wy­ja艣ni艂 Damian.

Rozumiem 鈥 mrukn臋艂a. Jednym s艂owem, bez­trosko o niej zapomnia艂.

Mam wra偶enie, 偶e jeste艣 z艂a 鈥 rzek艂 Damian.

Jestem. Nawet nie zrobi艂am sobie przerwy na lunch, 偶eby mia艂 to, o co prosi艂. 鈥 Ani na kolacj臋, pomy艣la艂a, czuj膮c, jak z艂o艣膰 w niej narasta. Ponie­wczasie u艣wiadomi艂a sobie, 偶e pewnie sprawia wra­偶enie r贸wnie偶 zazdrosnej.

Przykro mi, Jessico.

Damian nie by艂 winien bezmy艣lno艣ci Evana. Po­wiedzia艂a mu to, a potem zapyta艂a wprost:

Czy jest tu co艣 do zjedzenia? 鈥 Zamruga艂a oczami, chc膮c ukry膰 niespodziewane 艂zy. G艂贸d za­wsze wp艂ywa艂 na jej emocje. By艂a zak艂opotana, boj膮c si臋, 偶e Damian co艣 zauwa偶y.

To znaczy, 偶e od lunchu nic nie jad艂a艣?

Od 艣niadania, nie licz膮c jab艂ka. I je艣li zaraz czego艣 nie zjem, to si臋 rozp艂acz臋, a naprawd臋 by艂oby lepiej, 偶eby艣 tego nie widzia艂. 鈥 Wyrzuci艂a z siebie te s艂owa i zacz臋艂a poci膮ga膰 nosem. 鈥 Nie zwracaj na mnie uwagi. 鈥 Odwr贸ci艂a si臋, wytar艂a nos r臋kawem i wr贸ci艂a do biblioteki. Na sto艂ach le偶a艂o kilka otwartych opas艂ych tom贸w. Zamkn臋艂a je i zacz臋艂a taszczy膰 na p贸艂k臋.

Znalaz艂em pude艂ko krakers贸w 鈥 powiedzia艂 Da­mian, wchodz膮c do biblioteki.

Dzi臋kuj臋. 鈥 Rozerwa艂a celofan i zn贸w zacz臋艂a poci膮ga膰 nosem. 鈥 Przepraszam za moje zachowanie. 鈥 Zjad艂a szybko krakersa i uda艂o jej si臋 powstrzyma膰 szloch. 鈥 Nie przejmuj si臋. Po prostu musia艂am co艣 zje艣膰.

Pozw贸l, 偶e zabior臋 ci臋 na kolacj臋. 鈥 Damian wzi膮艂 ze sto艂u kilka tom贸w i ustawi艂 je na p贸艂ce.

Nie trzeba. 鈥 W艂o偶y艂a do ust drugiego krakersa i poczu艂a, 偶e zaczyna przychodzi膰 do siebie.

Zas艂u偶y艂a艣 na to 鈥 odpar艂. 鈥 A poza tym, ja te偶 umieram z g艂odu.

M贸g艂 chocia偶 poczeka膰 鈥 warkn臋艂a nagle.

Damian zignorowa艂 t臋 uwag臋, a po chwili za­proponowa艂 poblisk膮 popularn膮 restauracj臋 z potra­wami z ryb morskich.

Tak o tym m贸wi艂, jakby to by艂a sprawa 偶ycia lub 艣mierci, a potem nawet nie chcia艂o mu si臋 powiedzie膰 mi, 偶e wychodzi. 鈥 Jessica dalej si臋 wy艂a­dowywa艂a. 鈥 Masz racj臋 鈥 powiedzia艂a, kiedy Da­mian wzi膮艂 j膮 pod r臋k臋 i poprowadzi艂 do wyj艣cia. 鈥 Evan si臋 zmieni艂.

Na t臋 uwag臋 Damian r贸wnie偶 nie zareagowa艂.

Do restauracji poszli piechot膮. Nie by艂a zat艂oczo­na, wi臋c od razu dostali stolik w pobli偶u okna. Kelnerka przynios艂a zup臋 rybn膮 i gor膮ce kromki chleba w minut臋 po przyj臋ciu zam贸wienia. Damian musi by膰 tu sta艂ym go艣ciem, pomy艣la艂a Jessica, od­zyskuj膮c dobry humor na my艣l o tym, 偶e zaraz zje co艣 ciep艂ego.

To by艂o pyszne 鈥 powiedzia艂a. 鈥 Dzi臋kuj臋. 鈥 Wes­tchn臋艂a z zadowoleniem, wyskrobuj膮c talerz.

Damian u艣miechn膮艂 si臋, sko艅czy艂 swoj膮 zup臋 i si臋g­n膮艂 po jeszcze jedn膮 kromk臋 chleba.

Z czego si臋 艣miejesz? 鈥 zapyta艂a.

Wydaje mi si臋, 偶e w艂a艣nie zapobieg艂em proceso­wi. Nie s艂ysza艂a艣 o tym? 鈥濸racownica oskar偶a szefa o strat臋 posi艂k贸w鈥.

Uzyska艂am dostateczn膮 rekompensat臋. 鈥 K膮ciki jej ust podnios艂y si臋. Spojrzeli sobie w oczy i po chwili wybuchn臋li 艣miechem.

Ma bardzo 艂adne oczy, pomy艣la艂a Jessica. Cie­mnoszare, zdradzaj膮ce g艂臋bok膮 inteligencj臋 i prze­nikliwo艣膰.

Chcia艂a przekona膰 Damiana, 偶e jego mniemanie o Evanie i o niej jest od dawna b艂臋dne, lecz nie wiedzia艂a, jak to zrobi膰. Zastanawia艂a si臋, kogo Da­mian widzi, kiedy na ni膮 patrzy. Czy widzi kobiet臋, kt贸r膮 si臋 sta艂a, czy niezno艣n膮 dziewczyn臋 z s膮siedztwa, twierdz膮c膮 uparcie, 偶e Evan to jej przeznaczenie?

Kelnerka przynios艂a drugie danie: dla Damiana ostrygi, dla Jessiki pieczonego dorsza, kt贸ry jej bar­dzo smakowa艂. Kiedy sko艅czyli, czu艂a si臋 jak nowo narodzona.

Zanim wyszli艣my z biura, powiedzia艂am co艣, czego nie powinnam by艂a m贸wi膰 鈥 zacz臋艂a nie艣mia艂o. 鈥 Chcia艂abym...

Nie martw si臋 tym. Pracowa艂a艣 tak d艂ugo, a na dodatek by艂a艣 g艂odna jak wilk 鈥 przerwa艂 jej Damian.

Chcia艂am si臋 tylko upewni膰, czy z tego powodu nie zamierzasz mnie zwolni膰.

Samo domaganie si臋 jedzenia nie wystarczy, 偶e­bym to zrobi艂 鈥 zapewni艂, z trudem kryj膮c rozbawienie.

Kiedy wyszli na ulic臋, poczuli ch艂贸d. Czerwcowe niebo by艂o ciemne i zasnute chmurami.

Zanosi si臋 na deszcz. 鈥 Ledwie to powiedzia艂, spad艂y pierwsze grube krople. 呕adne z nich nie mia艂o parasola, wi臋c Damian wzi膮艂 Jessic臋 pod r臋k臋 i pobiegli przez ulic臋 w kierunku ksi臋garni. Wpra­wdzie by艂a ju偶 dawno zamkni臋ta, lecz zaopatrzone w daszek wej艣cie stanowi艂o dobre miejsce do prze­czekania ulewy.

Zdyszana Jessica zadygota艂a z zimna i zacz臋艂a energicznie rozciera膰 sobie ramiona. Po chwili jego du偶e r臋ce zast膮pi艂y jej drobne d艂onie, a potem Damian okry艂 j膮 sw膮 marynark膮.

Nie trzeba 鈥 zaprotestowa艂a, boj膮c si臋, by sam si臋 nie przezi臋bi艂.

Przecie偶 ca艂a dr偶ysz.

Ciep艂o jego marynarki by艂o przyjemniejsze, ni偶 chcia艂a si臋 do tego przyzna膰. Damian by艂 bez w膮t­pienia d偶entelmenem w ka偶dym calu.

Ulewa trwa艂a ponad dziesi臋膰 minut. Jessica by艂a zaskoczona 鈥 jak szybko min膮艂 ten czas! Gdy deszcz przeszed艂 w m偶awk臋, a potem usta艂, poczu艂a, 偶e jest jej niemal przykro. Rozmawia艂a z Damianem o ksi膮偶­kach i okaza艂o si臋, 偶e oboje lubi膮 krymina艂y i mog膮 bez zastanowienia wymienia膰 dziesi膮tki tytu艂贸w i na­zwisk autor贸w.

Czy dzi艣 rano przyjecha艂a艣 do pracy samocho­dem? 鈥 zapyta艂.

Potrz膮sn臋艂a g艂ow膮, poniewa偶 przyjecha艂a metrem.

W takim razie odwioz臋 ci臋 do domu.

To naprawd臋 nie jest konieczne, Damianie. Nie mam nic przeciwko komunikacji miejskiej.

A ja mam 鈥 powiedzia艂 stanowczo. 鈥 Jest za p贸藕no, 偶ebym m贸g艂 ci臋 zostawi膰 sam膮 na ulicy. Jak to mi艂o, 偶e si臋 o mnie martwi, pomy艣la艂a.

Ale i tak mam ci za co dzi臋kowa膰.

Co masz na my艣li?

Bezustannie jestem twoj膮 d艂u偶niczk膮. Masz z艂ote serce.

Za艣mia艂 si臋 cicho.

Nie jestem pewien, mi艂a Jessico.

Przyj膮艂e艣 mnie do pracy, mimo 偶e nie mam przecie偶 do艣wiadczenia, zaprosi艂e艣 na kolacj臋, a teraz chcesz mnie odwie藕膰 do domu.

Wr贸cili do biurowca i weszli do gara偶u w pod­ziemiach. Damian otworzy艂 drzwi samochodu i Jes­sica usadowi艂a si臋 wygodnie na pokrytym sk贸r膮 sie­dzeniu.

Podczas rozm贸w z Damianem nabra艂a przekona­nia, 偶e stara si臋 on chroni膰 brata, cho膰 nie by艂a pewna, czy Evan to docenia.

Niepokoisz si臋 o niego, prawda? 鈥 zapyta艂a bez 偶adnych wst臋p贸w, lecz Damian wiedzia艂, co mia艂a na my艣li.

Tak 鈥 przyzna艂.

I to on jest prawdziwym powodem, dla kt贸rego mnie zatrudni艂e艣. My艣lisz, 偶e mog艂abym mo偶e pom贸c mu w tym... trudnym okresie. 鈥 To nie by艂y obowi膮­zki, kt贸rych by sobie 偶yczy艂a. Chcia艂a to w艂a艣nie wyt艂umaczy膰, ale gdy zauwa偶y艂a jego rozbawion膮 min臋, odezwa艂a si臋 ostro: 鈥 Nie jestem g艂upi膮 czter­nastolatk膮, kt贸ra straci艂a g艂ow臋 dla doros艂ego m臋偶­czyzny. To by艂o po prostu zauroczenie. I dawno si臋 sko艅czy艂o.

Damian lekko wzruszy艂 ramionami.

Wi臋c jednak przyj膮艂e艣 mnie z powodu Evana? 鈥 nie dawa艂a za wygran膮.

Przez d艂ug膮 chwil臋 w samochodzie panowa艂a cisza.

Czasem sam nie wiem 鈥 powiedzia艂 wreszcie. 鈥 Czasem sam nie wiem.




ROZDZIA艁 TRZECI



Nast臋pnego dnia Jessica przyjecha艂a do pracy wcze艣nie. Chcia艂a jeszcze raz podzi臋kowa膰 Damiano­wi za kolacj臋, a przede wszystkim da膰 mu do zro­zumienia, jak przyjemne by艂y sp臋dzone z nim chwile. Lecz drzwi jego gabinetu by艂y zamkni臋te, a sekretarka gor膮czkowo szuka艂a czego艣 w szafie z segregatorami. To nie by艂 dobry moment, by wpa艣膰 do niego nie­spodziewanie.

Evana nigdzie nie zauwa偶y艂a, co nie by艂o zaskaku­j膮ce. Pani Sterling zjawi艂a si臋 dziesi臋膰 minut po Jessice, przywita艂a j膮 pe艂nym aprobaty u艣miechem i za­bra艂a si臋 do rozdzielania poczty.

Po艂ow臋 przedpo艂udnia Jessica sp臋dzi艂a na porz膮d­kowaniu materia艂贸w, kt贸re wyszuka艂a poprzedniego dnia, i na przepisywaniu ich do komputera, by Evan nie musia艂 traci膰 czasu na odcyfrowywanie jej po­spiesznie robionych notatek.

W艂a艣nie sko艅czy艂a sk艂adanie wydruku, gdy zdysza­ny wpad艂 do biura. Wida膰 by艂o, 偶e bieg艂 przez ca艂膮 drog臋 z parkingu. Pomaszerowa艂 prosto do jej biurka.

Czy to ju偶 jest gotowe? 鈥 zapyta艂, po czym chwyci艂 plik zadrukowanego papieru, zanim zd膮偶y艂a mu go poda膰. Wsta艂a, chc膮c om贸wi膰 z nim kilka punkt贸w, lecz min膮艂 j膮 szybko i bez s艂owa wszed艂 do gabinetu. Chcia艂a p贸j艣膰 za nim, ale zamkn膮艂 drzwi.

Jessica by艂a zaskoczona. Patrzy艂a na pani膮 Sterling i nie wiedzia艂a, co zrobi膰. Sekretarka westchn臋艂a i roz艂o偶y艂a r臋ce.

Po chwili Evan wyszed艂 z gabinetu, na poz贸r opanowany i pewny siebie. By艂 ju偶 bez p艂aszcza, w r臋ku trzyma艂 wydruk, bez celu przerzucaj膮c jego arkusze. Spojrza艂 na Jessic臋 i szeroko si臋 u艣miechn膮艂.

Jeste艣 anio艂em 鈥 powiedzia艂. Przechodz膮c obok, poca艂owa艂 j膮 w policzek. Zauwa偶y艂a, 偶e r贸wnie czule poca艂owa艂 pani膮 Sterling.

B臋d臋 u Damiana na posiedzeniu 鈥 powiedzia艂 wychodz膮c.

Poranne godziny mija艂y, a Jessica zastanawia艂a si臋, jaka jest w艂a艣ciwie jej rola w biurze. Wprawdzie Evan dosta艂 teraz spraw臋 Earla Kressa, lecz przedtem przez kilka miesi臋cy nie by艂 zbyt obci膮偶ony. Wyszuka艂a to, o co prosi艂, i niewiele mia艂a do roboty.

Zorientowa艂a si臋, 偶e ostatnio Evan przesta艂 si臋 interesowa膰 przepisami dotycz膮cymi sp贸艂ek akcyj­nych. Chyba Damian nie spodziewa艂 si臋 cud贸w, przy­jmuj膮c j膮 do pracy! Poniewa偶 tak niech臋tnie m贸wi艂 o k艂opotach Evana, Jessica pomy艣la艂a, 偶e mo偶e dowie si臋 szczeg贸艂贸w od pani Sterling. Nie chcia艂a pyta膰 wprost, bo mog艂oby to by膰 niebezpieczne; niew膮­tpliwie sekretarka by艂a bardzo oddana swemu pra­codawcy.

Evan jest naprawd臋 czaruj膮cy, prawda? 鈥 zacz臋艂a swobodnym tonem.

Zawsze by艂 taki 鈥 odpar艂a pani Sterling z dum膮.

Jednak jest teraz inny ni偶 przed laty. Bardziej... napi臋ty.

Sekretarka Evana kiwn臋艂a g艂ow膮.

Ch臋tnie bym zastrzeli艂a t臋 kobiet臋 鈥 powiedzia艂a pod nosem.

Serce Jessiki zabi艂o mocniej.

Jak膮 kobiet臋? 鈥 zapyta艂a, staraj膮c si臋 ukry膰 nie­cierpliwo艣膰. Za chwil臋 si臋 dowie, co spowodowa艂o, 偶e Evan tak bardzo si臋 zmieni艂.

Pani Sterling podnios艂a oczy, zdziwiona, 偶e jej pomruki zosta艂y dos艂yszane.

Och, nie... nie ma o czym m贸wi膰.

Ale偶 musi by膰 o czym. Evan jest zupe艂nie inny ni偶 przed kilku laty, oczywi艣cie czaruj膮cy i mi艂y, lecz jest w nim teraz co艣 szorstkiego, ostrego. Co艣, czego nie potrafi臋 okre艣li膰. 鈥 Spojrza艂a z oczekiwaniem na sekretark臋.

To prawda 鈥 zgodzi艂a si臋 pani Sterling niech臋tnie.

Twierdzi pani, 偶e to kobieta jest przyczyn膮 zmian, jakie zasz艂y w Evanie?

A czy nie jest tak zawsze?

Co si臋 w艂a艣ciwie sta艂o? 鈥 Jessica dosz艂a do wnios­ku, 偶e delikatno艣ci膮 nic tu nie wsk贸ra.

To przykre, naprawd臋 przykre.

Tak, Evan ju偶 nie jest taki jak kiedy艣 鈥 powie­dzia艂a Jessica, z nadziej膮, 偶e zach臋ci pani膮 Sterling do dalszych wynurze艅.

To, co si臋 sta艂o, nie powinno w艂a艣ciwie nikogo dziwi膰. A jednak dziwi, poniewa偶 pan Dryden jest taki uroczy. Zakocha艂 si臋 szczerze i prostodusznie w kim艣, kto nie darzy艂 go podobnym uczuciem. 鈥 Pani Sterling nagle zacisn臋艂a usta, jakby ju偶 powiedzia艂a znacznie wi臋cej, ni偶 powinna, znacznie wi臋cej, ni偶 wypada艂o powiedzie膰 sekretarce na temat szefa.

Tyle Jessica wiedzia艂a ju偶 wcze艣niej. Chodzi艂o jej o szczeg贸艂y. Kim by艂a kobieta, kt贸ra tak bardzo zmieni艂a Evana? To nie do wiary, 偶e kto艣 da艂 mu kosza. Jej idolowi z czas贸w, gdy by艂a nastolatk膮. Kimkolwiek by艂a ta kobieta, musia艂a by膰 niespe艂na rozumu.

Ko艂o jedenastej Evan wr贸ci艂. Z u艣miechem pod­szed艂 do jej biurka.

Wspaniale to zrobi艂a艣, Jessico. Dzi臋kuj臋.

Ta pochwa艂a zaskoczy艂a j膮. Zacz臋艂a si臋 zastana­wia膰, czy Damian co艣 mu powiedzia艂.

Doceniam tw贸j wysi艂ek 鈥 ci膮gn膮艂. 鈥 Bardzo dobrze pracujesz.

Ja... ja to robi艂am z przyjemno艣ci膮. To... to nale偶y do moich obowi膮zk贸w 鈥 wykrztusi艂a j膮kaj膮c si臋. Ze zdumieniem stwierdzi艂a, jak bardzo wzburzy艂a j膮 jego pochwa艂a. Czu艂a si臋 teraz zawstydzona sw膮 przesadn膮 reakcj膮 poprzedniego dnia, gdy zauwa偶y艂a, 偶e Evana ju偶 nie ma w biurze. Sama sobie winna, 偶e nie zjad艂a lunchu. Wcale by si臋 nie przej臋艂a znik­ni臋ciem Evana, gdyby...

Dowiedzia艂em si臋 od Damiana, 偶e by艂a艣 tu pra­wie do 贸smej wiecz贸r.

Wi臋c Damian jednak wspomnia艂 o tym.

Powiedzia艂am ju偶, 偶e po prostu wykonywa艂am swoje obowi膮zki.

W sobot臋 moi rodzice urz膮dzaj膮 przyj臋cie na 艣wie偶ym powietrzu 鈥 ci膮gn膮艂 Evan. 鈥 Zacznie si臋 o czwartej. Chcia艂bym, 偶eby艣 posz艂a ze mn膮.

Zaproszenie Evana zbi艂o j膮 z tropu. Nie wiedzia艂a, co powiedzie膰. Chocia偶 nie mia艂a do艣wiadczenia, zda­wa艂a sobie spraw臋, 偶e umawianie si臋 z szefem mo偶e doprowadzi膰 do k艂opot贸w.

To nie powinna by膰 trudna decyzja 鈥 powiedzia艂 ze 艣miechem.

Jego duma ju偶 raz zosta艂a zraniona. Jessica dosz艂a do wniosku, 偶e nie chce, by i ona by艂a tego przyczyn膮.

B臋dzie mi bardzo przyjemnie 鈥 odpar艂a. 鈥 Ciesz臋 si臋, 偶e pomy艣la艂e艣 o mnie.

Zawsze by艂a艣 mi艂膮 dziewczyn膮 鈥 u艣miechn膮艂 si臋 czule.

Jako nastolatka Jessica marzy艂a w艂a艣nie o tym. Zamyka艂a oczy i wyobra偶a艂a sobie, 偶e Evan j膮 gdzie艣 zaprasza. Teraz, gdy jej marzenie si臋 spe艂ni艂o, wola艂a­by, 偶eby to by艂 Damian.

Przyjad臋 po ciebie. Mieszkasz w 艣r贸dmie艣ciu, prawda?

Skin臋艂a g艂ow膮.

A czy nie b臋dzie pro艣ciej, je艣li spotkamy si臋 na przyj臋ciu? Tak si臋 sk艂ada, 偶e sp臋dzam ten weekend u rodzic贸w i mog艂abym przyj艣膰 z nimi.

Evan wygl膮da艂 na nieco zdziwionego jej pro­pozycj膮.

Jeste艣 pewna?

Oczywi艣cie.

W takim razie spotkamy si臋 na miejscu.

By艂 w jej 偶yciu taki okres, 偶e bez wahania posz艂aby z Evanem na ka偶de przyj臋cie. Wsz臋dzie. Czy Damian nie na to liczy艂, kiedy j膮 przyjmowa艂 鈥 nawet je艣li twierdzi艂, i偶 wie, 偶e jej zauroczenie dawno min臋艂o?

Przyj臋cie jest urz膮dzane na cze艣膰 pewnego dyg­nitarza 鈥 ci膮gn膮艂 Evan. 鈥 Mama wychodzi z siebie, 偶eby wszystko si臋 uda艂o. Gwarantuj臋, 偶e to b臋dzie takie party, jakiego Boston jeszcze nie widzia艂. Ostat­nio s艂ysza艂em, 偶e mama wynaj臋艂a zesp贸艂 country.

Zanosi si臋 na niez艂膮 zabaw臋.

Jestem pewien, 偶e tak b臋dzie. Chyba umiesz ta艅czy膰 polk臋?

Naturalnie. 鈥 Prawd臋 m贸wi膮c, dotychczas ta艅­czy艂a polk臋 najwy偶ej dwa razy. 鈥 Ale dawno tego nie robi艂am 鈥 doda艂a na wszelki wypadek.

Ja te偶. Zostawimy te wymy艣lne kroki Damia­nowi.

Westchn臋艂a na my艣l o Damianie, a potem pomy艣­la艂a, 偶e najwyra藕niej dzieje si臋 z ni膮 co艣 niedobrego, pewnie maj膮cego pocz膮tki w dzieci艅stwie 鈥 je艣li mo偶e spotyka膰 si臋 z jednym z braci i r贸wnocze艣nie t臋skni膰 do drugiego.

Godziny mija艂y i zanim si臋 obejrza艂a, sko艅czy艂 si臋 dzie艅 pracy. Pani Sterling w艂a艣nie wysz艂a na chwil臋, a wtedy zjawi艂 si臋 Damian.

Evana ju偶 nie ma 鈥 powiedzia艂a Jessica. By艂a nieco podekscytowana widokiem Damiana stoj膮cego przed biurkiem, zw艂aszcza 偶e zn贸w zacz臋艂a my艣le膰 o tym, jak bardzo chcia艂aby p贸j艣膰 na przyj臋cie w艂a艣nie z nim.

Nie przyszed艂em do brata.

Pani Sterling wr贸ci za chwil臋.

Przyszed艂em do ciebie 鈥 wyja艣ni艂 Damian, pa­trz膮c na ni膮 z uwag膮 ciemnymi oczami.

Jessica czeka艂a w napi臋ciu. Czy偶by mia艂 zastrze偶e­nia do jej pracy?

Niepotrzebnie si臋 niepokoisz. Przyszed艂em ci po­wiedzie膰, 偶e moi rodzice wydaj膮 w sobot臋 przyj臋cie. B臋dzie ro偶en na 艣wie偶ym powietrzu.

Tak, wiem. Evan ju偶 o tym wspomina艂.

Jessica przysi臋g艂aby, 偶e w oczach Damiana zab艂ys­艂o zainteresowanie. Skrzy偶owa艂 ramiona i opar艂 si臋 o biurko.

Co powiedzia艂?

Niewiele. Podobno jest to przyj臋cie na cze艣膰 jakiego艣 dygnitarza.

Aha. 鈥 Zawaha艂 si臋, jakby straci艂 pewno艣膰 siebie, co przecie偶, pomy艣la艂a, by艂oby zupe艂nie niezgodne z jego charakterem. 鈥 Zastanawia艂em si臋... 鈥 zacz膮艂, po czym wyprostowa艂 si臋 i wsun膮艂 r臋ce g艂臋boko w kiesze­nie. 鈥 Czy zechcia艂aby艣 p贸j艣膰 na to przyj臋cie ze mn膮?

Ramiona jej opad艂y i ju偶 otwiera艂a usta, by wyja艣­ni膰, 偶e zaprosi艂 j膮 Evan, lecz zanim zd膮偶y艂a to zrobi膰, Damian doda艂:

Wiem, 偶e p贸藕no ci o tym m贸wi臋, ale sam dowie­dzia艂em si臋 szczeg贸艂贸w dopiero dzi艣 rano. 鈥 U艣miech­n膮艂 si臋. 鈥 Mama telefonowa艂a, chcia艂a si臋 upewni膰, 偶e tam b臋d臋. Wygl膮da na to, 偶e bardzo powa偶nie trak­tuje swoje obowi膮zki.

Ale...

Nie mo偶esz 鈥 domy艣li艂 si臋.

Ponuro skin臋艂a g艂ow膮.

Ju偶 zaprosi艂 mnie Evan... jako swoj膮 partnerk臋. 鈥 Chcia艂a powiedzie膰 Damianowi, 偶e o wiele bardziej wola艂aby p贸j艣膰 z nim, ale nie odwa偶y艂a si臋. 鈥 Prze­praszam 鈥 doda艂a.

Zaprosi艂 ci臋? 鈥 Zamiast wygl膮da膰 na niezadowo­lonego, Damian wydawa艂 si臋 wprost zachwycony.

Nie przepraszaj.

Jego reakcja zirytowa艂a j膮.

To nie jest prywatna randka. 鈥 Chcia艂a, 偶eby to by艂o jasne. 鈥 A przynajmniej Evan tak tego nie przedstawi艂. On chce mi w ten spos贸b podzi臋kowa膰 za ci臋偶k膮 prac臋 przy wyszukiwaniu potrzebnych mu informacji.

M贸j brat nie zaprosi艂by ci臋, gdyby mu nie zale偶a艂o na twoim towarzystwie. A poza tym nie chcia艂bym, 偶eby my艣la艂, 偶e wkraczam na jego te­rytorium.

Jego terytorium.

Widocznie domy艣la艂 si臋, co czu艂a, bo doda艂:

Evan by艂 pierwszy.

Co do tego ma racj臋, pomy艣la艂a, ale tylko co do tego.

Damian odwr贸ci艂 si臋 ku wyj艣ciu, a Jessica poczu艂a, 偶e musi si臋 wyt艂umaczy膰.

My艣l臋, 偶e nie powiniene艣 przywi膮zywa膰 zbytniej wagi do tego, 偶e mnie zaprosi艂. To naprawd臋 by艂o tylko podzi臋kowanie.

Ale to pocz膮tek, nie s膮dzisz? 鈥 powiedzia艂 przez rami臋. 鈥 Dobry pocz膮tek. 鈥 Wyszed艂, zanim zd膮偶y艂a cokolwiek odpowiedzie膰.

W domu Jessica dosz艂a do wniosku, 偶e Damian zaprosi艂 j膮 na przyj臋cie nie dlatego, 偶e pragn膮艂 jej towarzystwa. Za艂o偶y艂, 偶e Evan tego nie zrobi艂 鈥 i szu­ka艂 okazji, by zbli偶y膰 ich do siebie.

Jessica przyjecha艂a do rodzic贸w wczesnym sobot­nim popo艂udniem. Ca艂e rano sp臋dzi艂a, chodz膮c po sklepach w poszukiwaniu najodpowiedniejszego stro­ju. Cathy dodawa艂a jej odwagi i s艂u偶y艂a rad膮.

Chocia偶 nie b臋dzie na przyj臋ciu w towarzystwie Damiana, to je艣li zjawi si臋 wygl膮daj膮c jak gwiazda filmowa, powinien 偶a艂owa膰, 偶e nie s膮 razem. Taki by艂 jej plan 鈥 jasny i prosty.

Evan wspomnia艂 o zespole country, ale powiedzia艂 te偶, 偶e przyj臋cie ma by膰 na cze艣膰 pewnego dostojnika. Te nieco nie pasuj膮ce do siebie informacje spowodo­wa艂y, 偶e zupe艂nie nie wiedzia艂a, jak si臋 ubra膰. W szafie nie znalaz艂a nic odpowiedniego, w sklepach te偶 by艂o niewiele.

W jednym stroju wygl膮da艂a jak Annie Oakley, w innym jak Jackie Kennedy. Ju偶 my艣la艂a, 偶e nie znajdzie nic po艣redniego, gdy zauwa偶y艂a d艂ug膮 d偶in­sow膮 sp贸dnic臋, czerwon膮 bluzk臋 z karczkiem obszytym t臋czowymi fr臋dzlami i bia艂e kowbojskie buty. Elegancji temu zestawowi dodawa艂 bia艂y jedwabny szal.

Gdy przymierzy艂a nowy str贸j, w oczach matki zobaczy艂a aprobat臋.

Szkoda, 偶e te偶 nie posz艂am po zakupy i nie kupi艂am sobie czego艣 nowego. Wygl膮dasz 艣wietnie.

Dzi臋kuj臋. 鈥 Matczyna pochwa艂a doda艂a Jessice pewno艣ci. Cathy, kt贸ra zwykle ubiera艂a si臋 jak posta膰 z filmu science鈥揻iction, powiedzia艂a to samo, ale Jessica nie by艂a pewna, czy mo偶e ufa膰 jej poczuciu dobrego smaku.

Jak to mi艂o ze strony Evana, 偶e ci臋 zaprosi艂 鈥 kontynuowa艂a Joyce Kellerman. 鈥 Wcale nie jestem zaskoczona, cho膰 jest twoim szefem. W 偶yciu wszyst­ko mo偶e si臋 zmieni膰, nieprawda偶?

Masz racj臋 鈥 powiedzia艂a Jessica sucho.

Bardzo jestem zadowolona, 偶e pracujesz z Evanem.

Jest mi艂y.

Jest wspania艂y. Zawsze marzy艂am... wiem, 偶e to g艂upie, ale przecie偶 tak dawno si臋 przyja藕nimy z Drydenami... Mia艂am nadziej臋, 偶e jak doro艣niesz, wy­jdziesz za kt贸rego艣 z ch艂opc贸w Lois.

Pod 偶adnym pozorem 鈥 powiedzia艂a Jessica szyb­ko 鈥 nie m贸w tego przy Damianie lub Evanie.

Dlaczego, moja droga?

Mamo, to mnie strasznie peszy!

Ale przecie偶 kilka lat temu by艂a艣 taka zakochana w Evanie, wi臋c my艣la艂am... spodziewa艂am si臋...

Mia艂am wtedy czterna艣cie lat! 鈥 Dawne zauro­czenie Evanem zaczyna艂o by膰 dla niej balastem... przez Damiana i matk臋. Gdyby nie oni, nikt by ju偶 o tym nie pami臋ta艂.

B臋dzie z ciebie 艣liczna panna m艂oda 鈥 powiedzia­艂a Joyce Kellerman, wprowadzaj膮c ostatnie poprawki do w艂asnego ubioru.

Nagle zmieni艂a temat.

Lois jest chora ze zdenerwowania w zwi膮zku z tym party.

Ale dlaczego? 鈥 Pani Dryden wydawa艂a ju偶 setki nie mniej wystawnych przyj臋膰.

My艣l臋, 偶e nie ma powodu, aby trzyma膰 to w ta­jemnicy. Walter dosta艂 propozycj臋 kandydowania do senatu.

Walter Dryden od lat aktywnie zajmowa艂 si臋 spra­wami spo艂ecznymi. Chocia偶 sam nigdy nie piastowa艂 偶adnej publicznej funkcji, wielokrotnie z powodze­niem kierowa艂 kampaniami wyborczymi innych. Wcze艣nie przeszed艂 na emerytur臋 i 鈥 jak Jessica s艂ysza艂a 鈥 bardzo doskwiera艂a mu bezczynno艣膰. Na pewno z zadowoleniem podj膮艂by tak膮 pr贸b臋 si艂.

Czy ju偶 si臋 zdecydowa艂?

Ojciec i ja my艣limy, 偶e tak. Jeszcze nie zg艂osi艂 swej kandydatury, ale jeste艣my pewni, 偶e to zrobi. Dzisiej­sze party to badanie gruntu. Ma by膰 kilku polityk贸w. Nic dziwnego, 偶e Lois jest k艂臋bkiem nerw贸w.

Zanim Jessica i jej rodzice przyszli na przyj臋cie, zza ogrodzenia ju偶 dolatywa艂 intensywny zapach sosu pomidorowego, przypraw i pieczonego mi臋sa.

Kiedy witali si臋 przy wej艣ciu, serdeczne u艣ciski Lois i jej matki przypomnia艂y Jessice o ich wielkiej przyja­藕ni. Od dwudziestu lat by艂y jak siostry. Podobne uczucie 艂膮czy艂o j膮 z Cathy. Pozna艂y si臋 w college'u, gdzie przez trzy lata mieszka艂y w tym samym pokoju.

Nie zauwa偶y艂a 偶adnego z braci, wi臋c wysz艂a przed dom. Na bujnym trawniku sta艂y okr膮g艂e sto艂y przy­kryte kraciastymi obrusami. Dzie艅 by艂 przepi臋kny, ciep艂y, lecz nie upalny, niebo bezchmurne. 艁agodny wietrzyk szele艣ci艂 li艣膰mi wysokich drzew, kt贸rymi obsadzono posiad艂o艣膰, by dawa艂y cie艅. Lato w Nowej Anglii by艂o w pe艂ni. Smakowite zapachy przypomnia­艂y Jessice o g艂odzie. Z powodu zakup贸w i przygoto­wa艅 do przyj臋cia zabrak艂o jej czasu na lunch.

W艣r贸d t艂umu go艣ci zauwa偶y艂a Evana, kt贸ry sta艂 obok 艣licznej blondynki w eleganckiej bia艂ej sukni obszytej fr臋dzlami. Jej zgrabn膮 sylwetk臋 podkre艣la艂 turkusowy pasek ze srebrn膮 klamr膮. Dyskretne pr贸by zasi臋gni臋cia informacji o nieznajomej nie da艂y rezul­tat贸w, co jeszcze bardziej wzmog艂o ciekawo艣膰 Jessiki. Spr贸bowa艂a podej艣膰 do Evana 鈥 swego oficjalnego partnera. W gruncie rzeczy chcia艂a pozna膰 艣liczn膮 blondynk臋. Mo偶e to nowy obiekt jego romantycznych zainteresowa艅, pomy艣la艂a z nadziej膮. Zanim jednak do niego dotar艂a, zatrzyma艂a j膮 grupa przyjaci贸艂 rodziny. Jak wi臋kszo艣膰 zaproszonych go艣ci, byli to starsi ludzie o znanych nazwiskach, z kt贸rymi styka艂a si臋 od dziecka.

Witaj, Jessico. 鈥 Us艂ysza艂a g艂os Damiana i od­wr贸ci艂a si臋. Sta艂 przed ni膮, ubrany w garnitur podob­ny do tego, jaki nosi艂 w pracy. Jedyn膮 pr贸b膮 do­stosowania stroju do okazji by艂 czarny kowbojski kapelusz, kt贸ry, zdaniem Jessiki, zupe艂nie nie pasowa艂 do jego bardzo bosto艅skiej g艂owy.

W jego oczach dojrza艂a uznanie.

Wygl膮dasz... 鈥 zawaha艂 si臋, jakby nie wiedzia艂, co powiedzie膰 鈥 ...dobrze.

By艂a pewna, 偶e niecz臋sto si臋 zdarza, by mu brakowa艂o s艂贸w. Tym bardziej j膮 to podnios艂o na duchu.

Pewnie jeste艣 ciekawa, kim jest ta blondynka; ta, kt贸ra nie odst臋puje mojego brata 鈥 rzuci艂 obo­j臋tnym tonem.

Prawd臋 m贸wi膮c, by艂a wdzi臋czna nieznajomej za absorbowanie Evana. Gdyby nie ta kobieta, m贸g艂by si臋 czu膰 zobowi膮zany do zajmowania si臋 Jessic膮, a ona znacznie bardziej wola艂a towarzystwo Damiana.

Kto to jest?

Czy偶bym s艂ysza艂 zazdro艣膰 w twoim g艂osie?

Nic podobnego. 鈥 Pytanie Damiana zirytowa­艂o j膮.

Nazywa si臋 Romilda Sidonie. Jest c贸rk膮 dygnitarza z Europy.

To wyja艣nia艂o wszystko. Naturalnie Evan uzna艂 za sw贸j obowi膮zek okazanie Romildzie go艣cinno艣ci. Jessica by艂a zadowolona, widz膮c, 偶e robi to z ra­do艣ci膮.

Czy chcia艂aby艣, 偶ebym ci臋 przedstawi艂? 鈥 spyta艂 Damian.

Nie 鈥 odpowiedzia艂a. Evan i Romilda szli w艂a艣nie w kierunku miejsca do ta艅ca. 鈥 Evan dobrze si臋 bawi. Nie widz臋 powodu, 偶eby mu przeszkadza膰.

Jeste艣 przez niego zaproszona.

Tylko dlatego, 偶e go do tego nam贸wi艂e艣.

Damian zmru偶y艂 oczy.

Dlaczego tak uwa偶asz?

Nie my艣l, 偶e jestem naiwna. S膮dz臋, 偶e chcia艂e艣 mnie zaprosi膰, bo nie przypuszcza艂e艣, by zrobi艂 to Evan. Chcia艂e艣 mie膰 pewno艣膰, 偶e spotkam si臋 z nim na towarzyskim gruncie, i m贸c obserwowa膰, co z tego wyniknie. Czy mam racj臋?

Za艂o偶y艂 r臋ce za siebie i odszed艂 dwa kroki, po czym odwr贸ci艂 si臋 i zn贸w przed ni膮 stan膮艂. W jego oczach zauwa偶y艂a b艂ysk u艣miechu.

Je艣li masz racj臋, cho膰 nie twierdz臋, 偶e j膮 masz, nigdy si臋 do tego nie przyznam.

艁awa przysi臋g艂ych musi mie膰 z tob膮 nie艂atwe zadanie.

Za to w艂a艣nie klienci mi p艂ac膮.

Jessica popatrzy艂a na ta艅cz膮cych i nie dostrzeg艂a w艣r贸d nich Evana i Europejki. Rozejrza艂a si臋 i zauwa­偶y艂a ich na 艂awce, w cieniu roz艂o偶ystego wi膮zu. Jedli z apetytem kanapki prze艂o偶one mi臋sem z rusztu.

Jest 艣liczna 鈥 mrukn臋艂a Jessica. 鈥 Nic dziwnego, 偶e Evan o mnie zapomnia艂.

Mo偶liwe, 偶e Romilda jest 艣liczna, ale ty te偶 鈥 powiedzia艂 szybko Damian, a potem spojrza艂 na ni膮 tak, jakby 偶a艂owa艂 wypowiedzianych s艂贸w.

Dzi臋kuj臋.

Nie powinienem tego m贸wi膰.

Dlaczego? Czy to znaczy, 偶e my艣lisz co艣 innego?

To nie ja powinienem m贸wi膰 ci takie rzeczy 鈥 odpar艂 Damian. 鈥 Zaprosi艂 ci臋 tu Evan.

Widocznie zapomnia艂. Nic nie szkodzi. Wol臋 ten czas sp臋dzi膰 z tob膮.

Ze mn膮? 鈥 Damian wydawa艂 si臋 przestraszony na sam膮 my艣l o tym. 鈥 Jad艂a艣 ju偶 co艣? 鈥 zapyta艂 szybko. Na stole obok pi臋trzy艂 si臋 tort cytrynowy, kt贸ry skusi艂by 艣wi臋tego, le偶a艂o czekoladowe ciasto, przy­brane 艣wie偶ymi truskawkami, sta艂 dzbanek z zimnym napojem z jag贸d.

Jeszcze nie jestem g艂odna 鈥 odpar艂a, boj膮c si臋, 偶e ch臋膰 zjedzenia czego艣 mog艂aby by膰 dla Damiana pretekstem do zostawienia jej przy kt贸rym艣 ze sto艂贸w.

Damian spojrza艂 na ni膮 podejrzliwie.

Jeste艣 pewna? Nie chcia艂bym, by zn贸w zdarzy艂o si臋 to, co wieczorem w biurze.

No wi臋c dobrze, mo偶e zjad艂abym kawa艂ek... Ale mo偶e usi膮dziemy razem?

Je艣li bardzo chcesz.

Chcia艂a. Damian poda艂 jej talerz i przeszli wzd艂u偶 sto艂u鈥揵ufetu. Wybra艂a sa艂atk臋 z ziemniak贸w, pra偶ony b贸b i kotlet schabowy.

Orkiestra zacz臋艂a gra膰 popularn膮 melodi臋. Jessica jad艂a z apetytem, wystukuj膮c stop膮 rytm, zadowolo­na, 偶e siedz膮 na uboczu. Okaza艂o si臋, 偶e Evan o niej zapomnia艂, lecz wcale nie by艂a ura偶ona, przeciwnie 鈥 czu艂a ulg臋.

Zaproszenie do ta艅ca zaskoczy艂o j膮.

Dlaczego chcesz ze mn膮 ta艅czy膰? 鈥 zapyta艂a Damiana. Podejrzewa艂a, 偶e mo偶e to mie膰 jaki艣 zwi膮­zek z jego bratem.

Czy musz臋 mie膰 pow贸d?

Po chwili wahania przytakn臋艂a.

Je艣li my艣lisz, 偶e to jest spos贸b, by Evan mnie zauwa偶y艂, wola艂abym nie wstawa膰 z miejsca.

A gdybym powiedzia艂, 偶e chc臋 sprawdzi膰, jak b臋dziesz si臋 czu艂a w moich ramionach?

Serce zabi艂o jej mocniej.

Wtedy bym si臋 zgodzi艂a. 鈥 Spojrza艂a mu prosto w oczy. 鈥 Wi臋c jak to b臋dzie, Damianie?

D艂ugo si臋 zastanawia艂, znacznie d艂u偶ej, ni偶 by艂o to konieczne. Powoli odsun膮艂 krzes艂o i wsta艂.

Dlaczego nie mieliby艣my sprawdzi膰? 鈥 Wzi膮艂 j膮 za r臋k臋 i poprowadzi艂 w stron臋 ta艅cz膮cych.

Zabawa rozkr臋ci艂a si臋 na dobre. Wiele par ta艅czy艂o polk臋. Po drodze Jessic臋 i Damiana zatrzymywali na chwil臋 pogaw臋dki starzy znajomi. Czu艂a, 偶e go to irytuje.

Wreszcie dotarli na miejsce i Damian otoczy艂 Jes­sic臋 ramieniem. Ta艅czy艂 艣wietnie, p艂ynnie i pewnie. Trzyma艂 j膮 lekko w talii i spogl膮da艂 na ni膮 tak, jakby ta艅czyli razem od zawsze.

Dobrze ta艅czysz. 鈥 Jej zaskoczenie by艂o tak widoczne, 偶e odrzuci艂 g艂ow臋 w ty艂 i zaczaj si臋 艣mia膰. Nie pami臋ta艂a, by kiedykolwiek przedtem 艣mia艂 si臋 tak serdecznie.

Dziwi ci臋 to, prawda?

Tak. 鈥 Zaprzeczanie nie mia艂oby sensu. Odkry­wam w nim coraz wi臋cej niespodzianek, pomy艣la艂a i w tym momencie poczu艂a, 偶e kto艣 delikatnie dotyka jej ramienia. Odwr贸ci艂a g艂ow臋 i zobaczy艂a Evana w towarzystwie c贸rki europejskiego dostojnika.

Patrzcie, patrzcie, czy to nie Damian i Jessica? 鈥 odezwa艂 si臋 Evan, bez cienia zazdro艣ci w g艂osie.

Szybko nas zauwa偶y艂, j臋kn臋艂a w duchu, zastana­wiaj膮c si臋, czy Damian tak to zaplanowa艂.

Chyba nie znasz jeszcze Romildy? 鈥 Nie czekaj膮c na odpowied藕, Evan przedstawi艂 je sobie.

Wida膰 by艂o, 偶e pi臋kna blondynka jest pod urokiem Evana, jak wi臋kszo艣膰 kobiet, kt贸re postanowi艂 ocza­rowa膰. Jego wdzi臋k by艂 nieprzeparty. Jessice by艂o troch臋 偶al niczego nie podejrzewaj膮cej kobiety. Evan przecie偶 zaczyna艂 mie膰 reputacj臋 playboya.

Ca艂a czw贸rka uda艂a si臋 na poszukiwanie czego艣 do picia. Gaw臋dzili, popijaj膮c poncz, gdy Damian nagle poprosi艂 Romild臋 do ta艅ca. Ta spojrza艂a z niepokojem na Evana i wida膰 by艂o, 偶e nie ma ochoty go opu艣ci膰. Jessica u艣miechn臋艂a si臋 do siebie, do­my艣laj膮c si臋, 偶e Damian d膮偶y do tego, by zosta艂a sama z Evanem.

Damian i Romilda przy艂膮czyli si臋 do ta艅cz膮cych.

Wspania艂e przyj臋cie 鈥 powiedzia艂a do Evana. 艢wietnie si臋 bawi臋.

Ciesz臋 si臋 鈥 odpar艂 z roztargnieniem, wodz膮c oczami za ta艅cz膮c膮 par膮. 鈥 Czy mog臋 ci臋 prosi膰? 鈥 zapyta艂 i wyci膮gn膮艂 ku niej r臋k臋.

Wiedzia艂a, 偶e Evanowi chodzi o to, by nie straci膰 z oczu Romildy. Prowadzili uprzejm膮 konwersacj臋, lecz oboje my艣leli o czym艣 innym. I oboje nie mogli si臋 doczeka膰 ko艅ca ta艅ca.

Kiedy orkiestra przesta艂a gra膰, ucieszy艂a si臋, 偶e Damian i Romilda s膮 daleko, poniewa偶 potrzebowa艂a czasu na uporz膮dkowanie my艣li. Do Evana podeszli jacy艣 starsi pa艅stwo i poprosili o chwil臋 rozmowy. Rzuci艂 Jessice przepraszaj膮ce spojrzenie i zostawi艂 j膮 sam膮.

Noga za nog膮 posz艂a na sam koniec ogrodu, w pobli偶e p艂otu okalaj膮cego dom jej rodzic贸w. Stan臋­艂a na 艣rodku bia艂ej k艂adki 艂膮cz膮cej brzegi stawu i zacz臋艂a wrzuca膰 kamyki do wody, obserwuj膮c roz­chodz膮ce si臋 kr臋gi.

Poch艂oni臋ta tym zaj臋ciem, nie zauwa偶y艂a zbli偶aj膮­cego si臋 Damiana, by艂a wi臋c zaskoczona, gdy us艂ysza­艂a jego g艂os:

Zastanawia艂em si臋, czy ci臋 tu znajd臋.

Cz臋sto tu przychodzi艂am jako dziecko 鈥 przy­zna艂a. 鈥 Mogli艣cie oskar偶y膰 mnie o wtargni臋cie na cudzy teren.

Nikomu by to nie przysz艂o do g艂owy.

Wiem, dlatego w艂a艣nie tu przychodzi艂am. Tu by艂o tak spokojnie, bezpiecznie.

Po chwili milczenia odezwa艂 si臋 Damian:

Jeste艣 zniech臋cona, prawda?

Czym?

To si臋 ju偶 sko艅czy艂o 鈥 zapewni艂 cichym g艂osem. 鈥 Ju偶 dawno, ponad p贸艂 roku temu. My艣la艂em, 偶e Evan zapomni o niej, ale si臋 myli艂em.

O, m贸j Bo偶e, pomy艣la艂a Jessica. Widocznie Da­mian my艣li, 偶e przysz艂a nad staw rozmy艣la膰 o Evanie. Nic bardziej b艂臋dnego. Sta艂a na k艂adce, zastanawiaj膮c si臋, jak u艂o偶膮 si臋 jej stosunki z Damianem.

Kto to by艂? 鈥 Jessica by艂a nadal ciekawa.

Jaka艣 dziewczyna, kt贸r膮 pozna艂 na pla偶y. Nikt z nas przedtem o niej nie s艂ysza艂. Mary Jo Summerhill.

I co si臋 sta艂o?

Tego chyba nikt naprawd臋 nie wie. W ka偶dym razie zniszczy艂o to Evana. Od tamtej pory nie przy­szed艂 do siebie. M贸j brat nie nale偶y do tych, kt贸rzy obarczaj膮 innych swoimi k艂opotami. Wydaje si臋, 偶e wszystko sp艂ywa po nim niczym woda, jak po tej kaczce... o, tam. Nawi膮za艂 i zerwa艂 niejedn膮 znajo­mo艣膰. Ju偶 my艣la艂em, 偶e nigdy nie zainteresuje si臋 powa偶nie 偶adn膮 kobiet膮. Ale nie mia艂em racji.

Nie domy艣lasz si臋, co zasz艂o mi臋dzy nim i t膮 dziewczyn膮?

Nie. Po zerwaniu zmieni艂 si臋 nagle, zacz膮艂 praco­wa膰 po godzinach. Ale robi艂 wszystko bez przekona­nia, wi臋c ograniczy艂em jego obowi膮zki. To na troch臋 pomog艂o, ale teraz nie mam pewno艣ci, czy dobrze zrobi艂em. Nie pami臋tam, 偶eby by艂 kiedy艣 bardziej przygn臋biony.

Pr贸bowa艂e艣 z nim porozmawia膰?

Dziesi膮tki razy, ale to nic nie da艂o. Tylko z艂o艣ci艂o go moje w艣cibstwo. Ten zerwany romans zrani艂 go chyba g艂臋biej, ni偶 sam chce przyzna膰.

Zapomni o niej 鈥 powiedzia艂a Jessica uspokaja­j膮co. 鈥 To tylko kwestia czasu.

Ja te偶 tak my艣la艂em. 鈥 Damian wzruszy艂 ramio­nami. 鈥 Ale teraz w to w膮tpi臋. Min臋艂o ju偶 ponad sze艣膰 miesi臋cy. 鈥 Przerwa艂 i spojrza艂 w wod臋. 鈥 On po­trzebuje ciebie, Jessico. Chyba tylko ty mog艂aby艣 do niego dotrze膰.

Ja?

Kiedy ojciec wspomnia艂, 偶e masz zamiar przyj艣膰 w sprawie pracy, od razu wiedzia艂em, 偶e mo偶esz by膰 dla nas wybawieniem. 鈥 Chcia艂a co艣 powiedzie膰, ale nie dopu艣ci艂 jej do g艂osu. 鈥 Musisz by膰 tylko bardzo cierpliwa.

Jessica westchn臋艂a ze z艂o艣ci膮.

Je艣li potrzebna mi cierpliwo艣膰, to wy艂膮cznie do ciebie. Ty i twoi rodzice ci膮gle my艣licie, 偶e nadal jestem dziewczynk膮 zadurzon膮 w Evanie.

Oczy Damiana pociemnia艂y.

W porz膮dku, nie mia艂em zamiaru ci臋 urazi膰. Jeste艣 wystarczaj膮co doros艂a, by decydowa膰 o sobie.

Dzi臋kuj臋 鈥 odpowiedzia艂a. Odwr贸ci艂a si臋, opar艂a d艂onie o por臋cz i spojrza艂a na spokojn膮 wod臋. 鈥 Pa­mi臋tam, jak kiedy艣... mia艂am wtedy chyba sze艣膰 lat, przybieg艂am na t臋 k艂adk臋 i wyp艂akiwa艂am oczy z 偶alu.

Kto ci臋 wtedy tak bardzo zrani艂?

Ty 鈥 odrzek艂a, odwracaj膮c si臋, i uderzy艂a go palcem w pier艣.

Ja? 鈥 Jessica nigdy jeszcze nie widzia艂a twarzy tak pe艂nej ura偶onej niewinno艣ci. 鈥 C贸偶 ja takiego zrobi艂em?

Wasz ojciec wybiera艂 si臋 z tob膮 i Evanem na diabelsk膮 kolejk臋 na Cannon Beach. M贸j pojecha艂 do miasta w interesach, a nasze matki poprawia艂y sobie humory zakupami. Nie mia艂y ochoty ci膮gn膮膰 mnie ze sob膮, wi臋c kt贸ra艣 z nich zaproponowa艂a, 偶eby艣cie zabrali mnie do weso艂ego miasteczka.

A ja nie chcia艂em si臋 na to zgodzi膰 鈥 doko艅czy艂 Damian.

Nie mam ci tego za z艂e. 呕aden pi臋tnastolatek nie chcia艂by, 偶eby p臋ta艂a si臋 za nim sze艣cioletnia dziew­czynka.

Damian roze艣mia艂 si臋.

Wszystko si臋 zmieni艂o, prawda? 鈥 Chwyci艂 j膮 za r臋k臋 i poci膮gn膮艂 za sob膮.

Dok膮d idziemy? 鈥 zapyta艂a zaskoczona.

Spojrza艂 na ni膮 ze zdziwieniem, 偶e jeszcze nie odgad艂a.

A gdzie偶by, je艣li nie na Cannon Beach? O ile wiem, ta kolejka jest tam nadal. Nasze przyj臋cie zbli偶a si臋 do ko艅ca, wi臋c chyba nikt nie b臋dzie nas szuka艂. Jak my艣lisz?

Musia艂a przyzna膰 mu racj臋.




ROZDZIA艁 CZWARTY



Nie spiesz膮c si臋, szli po molo. Jessica w jednej r臋ce nios艂a lepk膮 kul臋 r贸偶owej cukrowej waty, w drugiej 艣ciska艂a czerwonego pluszowego s艂onia. Od strony karuzeli dobiega艂y metaliczne d藕wi臋ki muzyki, mie­szaj膮c si臋 z dzieci臋cym 艣miechem. Zapach morza i 艣wie偶o pra偶onej kukurydzy spowija艂 ich jak dym z dogasaj膮cego ogniska. Wiecz贸r by艂 pi臋kny. S艂o艅ce ju偶 zasz艂o, a roje jasnych gwiazd mruga艂y do nich z aprobat膮.

Chyba nigdy nie bawi艂am si臋 lepiej 鈥 powiedzia艂a Jessica do Damiana.

Jeszcze nie je藕dzili艣my diabelsk膮 kolejk膮 鈥 przy­pomnia艂.

Bo straci艂e艣 tyle czasu, 偶eby wygra膰 g艂upiego wypchanego s艂onia. 鈥 Przytuli艂a zabawk臋, zadaj膮c k艂am w艂asnym s艂owom.

Nie boisz si臋? 鈥 zapyta艂 i spojrza艂 w kierunku wielkiej stalowej konstrukcji.

Jessica nie okaza艂a entuzjazmu.

Nie... nie wiem, czy to dobry pomys艂 po tym wszystkim, co zjedli艣my.

Zaufaj mi. 鈥 Obj膮艂 j膮 ramieniem i poci膮gn膮艂 za sob膮, nie pytaj膮c o zgod臋.

Wspaniale, najpierw karmisz mnie pra偶on膮 ku­kurydz膮 i wat膮 z cukru, a potem ka偶esz je藕dzi膰 jedn膮 z najwi臋kszych diabelskich kolejek w Stanach. To wcale nie jest rozs膮dne, Damianie, ani troch臋.

T艂um by艂 wi臋kszy ni偶 zwykle. Damian wzi膮艂 j膮 za r臋k臋 i zaprowadzi艂 na koniec d艂ugiego rz臋du oczeku­j膮cych. Mieli przed sob膮 co najmniej p贸艂 godziny.

Jessice k艂臋bi艂a si臋 w g艂owie ca艂a lista argument贸w, ale wiedzia艂a, ze nic nie wsk贸ra.

Co mam zrobi膰 z tym s艂oniem? 鈥 zapyta艂a, przyciskaj膮c go kurczowo do siebie.

Trzymaj go.

Je艣li mam trzyma膰 s艂onia, to kto b臋dzie trzyma艂 mnie?

Ja 鈥 zapewni艂 spokojnie. 鈥 Przesta艅 si臋 tak denerwowa膰.

Damianie Drydenie, musz臋 ci powiedzie膰, 偶e gdy ostatni raz jecha艂am tym piekielnym urz膮dzeniem, omal nie umar艂am. Nie przypuszczam, 偶eby艣 wiedzia艂, kiedy by艂a tu kontrola bezpiecze艅stwa.

W czwartek.

Przecie偶 ty tego nie wiesz!

Roze艣mia艂 si臋.

Masz racj臋, ale zabrzmia艂o to nie藕le. Pos艂uchaj, ta kolejka je藕dzi od dwudziestu lat bez 偶adnego wypadku. No, mo偶e z wyj膮tkiem tego jednego razu...

Damianie!

呕artowa艂em.

Nie dra偶nij si臋 ze mn膮 鈥 mrukn臋艂a z w艣ciek艂o艣ci膮. Przy艂o偶y艂a d艂o艅 do brzucha i westchn臋艂a g艂o艣no. 鈥 M贸j 偶o艂膮dek nie czuje si臋 najlepiej.

Nic ci nie b臋dzie.

Sk膮d ta pewno艣膰?

Z do艣wiadczenia. Najgorsze jest oczekiwanie. Sama jazda to uciecha. Jedyny problem polega na tym, 偶e trwa za kr贸tko. Ca艂a zabawa ko艅czy si臋 w mgnieniu oka.

Mimo obaw niecierpliwie czeka艂a na ich kolej. Wreszcie srebrzysty wagonik zatrzyma艂 si臋 gwa艂tow­nie tu偶 przed nimi.

Przyrzeknij mi tylko, 偶e nie b臋dziesz podnosi艂 r膮k do nieba tym dziwacznym rytualnym gestem, gdy b臋dziemy opada膰 鈥 poprosi艂a.

Nigdy bym si臋 na to nie odwa偶y艂, przecie偶 obie­ca艂em, 偶e ci臋 nie puszcz臋.

Jessica zaczerwieni艂a si臋, lecz nic nie powiedzia艂a. Wola艂a nie patrze膰 w d贸艂. Zawsze unika艂a wysoko艣ci, skazuj膮c si臋 na zamykanie oczu. Wypchany s艂o艅 spoczywa艂 w jej ramionach, zupe艂nie jak ona w ramio­nach Damiana.

Wagonik powoli ruszy艂, wspinaj膮c si臋 z mozo艂em stromo do g贸ry i wydaj膮c d藕wi臋ki, jakby by艂 za bardzo obci膮偶ony. Osi膮gn膮艂 najwy偶szy punkt i zacz膮艂 gwa艂tow­nie opada膰. Okrzyk emocji zamar艂 jej w gardle. Damian obj膮艂 j膮 mocniej. Woln膮 r臋k膮 chwyci艂a jego d艂o艅 i wbi艂a w ni膮 paznokcie. Kiedy ju偶 my艣la艂a, 偶e zaraz przekro­cz膮 pr臋dko艣膰 d藕wi臋ku, wagonik straci艂 rozp臋d i zn贸w zacz膮艂 si臋 wspina膰, by za chwil臋 jeszcze raz run膮膰 w d贸艂. Wydawa艂o jej si臋, 偶e 偶o艂膮dek ma w gardle. Powieki zacisn臋艂a tak mocno, 偶e zacz臋艂y j膮 bole膰.

Kiedy wagonik si臋 zatrzyma艂 i Jessica zda艂a sobie spraw臋, 偶e to ju偶 koniec jazdy, poczu艂a jednak roz­czarowanie.

No i jak? 鈥 zapyta艂 Damian, pomagaj膮c jej wysi膮艣膰. 鈥 Jeste艣 zadowolona?

Pierwsze kroki zrobi艂a na dr偶膮cych nogach.

Daj mi chwil臋 na zastanowienie si臋... jeszcze nie wiem, co czuj臋.

Damian roze艣mia艂 si臋.

Przyznaj si臋. Dobrze si臋 bawi艂a艣, prawda?

Tak 鈥 odpowiedzia艂a oci膮gaj膮c si臋.

Za艣mia艂 si臋 znowu i obj膮艂 j膮 ramieniem. Wygl膮da艂o to zupe艂nie naturalnie, zw艂aszcza 偶e jeszcze nie ca艂­kiem mog艂a sta膰 o w艂asnych si艂ach, co wyra藕nie by艂o wida膰. Cho膰 zrobi艂 to bezwiednie, sprawi艂o jej przy­jemno艣膰 dotkni臋cie Damiana, blisko艣膰 jego cia艂a. Podobnego uczucia dozna艂a, gdy ta艅czyli.

Chcesz ju偶 wraca膰? 鈥 zapyta艂.

Skin臋艂a g艂ow膮, cho膰 w gruncie rzeczy chcia艂a, 偶eby ten wiecz贸r trwa艂 wiecznie. To by艂y wspania艂e chwile. Mo偶e teraz Damian zrozumie, 偶e to jego towarzystwa szuka艂a, nie jego brata. Mo偶e dojrzy w niej kobiet臋, a nie dokuczliw膮 dziewczynk臋 z s膮siedztwa.

A mo偶e wyra藕ne zainteresowanie Evana Romild膮 przerodzi si臋 w co艣 wi臋cej i rodzina Dryden贸w prze­stanie szuka膰 pomocy u niej. Mia艂a szczer膮 nadziej臋, 偶e tak b臋dzie.

Damian i Jessica szli w stron臋 samochodu przez wysypany trocinami parking. Weso艂e miasteczko hu­cza艂o za ich plecami, a jego 艣wiat艂a rozja艣nia艂y nocne niebo.

Cudownie si臋 bawi艂am 鈥 powiedzia艂a, gdy ju偶 siedzieli w samochodzie.

Ja te偶 鈥 odpar艂. 鈥 Od lat nie by艂em na Cannon Beach. Od lat... 鈥 przerwa艂 nagle.

Jessica wiedzia艂a, 偶e Damian jest przepracowany i nie umie cieszy膰 si臋 偶yciem. Tym bardziej wi臋c by艂o jej przyjemnie, 偶e dobrze si臋 bawi艂 w jej towarzystwie. Na my艣l o tym, jak 艣mia艂 si臋 rado艣nie, sama si臋 u艣miechn臋艂a. To si臋 zdarza艂o rzadko, wi臋c czu艂a si臋 wtedy, jakby j膮 obdarowywa艂 bezcennym prezentem.

Damian zawi贸z艂 Jessic臋 przed dom, w kt贸rym mieszka艂a. By艂o ju偶 po jedenastej, ale podekscyto­wanie doda艂o jej odwagi. Czu艂a, 偶e wszystko si臋 sko艅czy, kiedy Damian odjedzie, i nie chcia艂a si臋 z tym pogodzi膰.

Chcesz wjecha膰 na g贸r臋? 鈥 zapyta艂a, w艂a艣ciwie nie spodziewaj膮c si臋, by chcia艂, lecz z nadziej膮, 偶e mo偶e zmieni zdanie.

Spojrza艂 na ni膮, jakby ocenia艂 szczero艣膰 zapro­szenia.

Ch臋tnie.

Zaparz臋 kaw臋, a ty mo偶esz si臋 napawa膰 moj膮 rado艣ci膮 z jazdy diabelsk膮 kolejk膮.

B臋d臋 si臋 napawa艂, nawet bez kawy. 鈥 Znalaz艂 miejsce do zaparkowania, wysiad艂 i otworzy艂 drzwi po jej stronie. Prawdziwy d偶entelmen, pomy艣la艂a nie po raz pierwszy.

艢miej膮c si臋 i 偶artuj膮c weszli do budynku. Od藕wier­ny u艣miechn膮艂 si臋 na widok Jessiki z czerwonym s艂oniem.

艢miali si臋 i przekomarzali, wsiadaj膮c do windy, kt贸r膮 mieli wjecha膰 na dziesi膮te pi臋tro. Drzwi kabiny zamkn臋艂y si臋, a Jessica osun臋艂a si臋 na lustrzan膮 艣cian臋, udaj膮c wyczerpanie.

Na pewno nie chcesz zamkn膮膰 oczu? 鈥 zapyta艂.

Po co?

Ta winda jedzie ze straszliw膮 pr臋dko艣ci膮. A kto wie, kiedy po raz ostatni by艂a sprawdzana.

W czwartek 鈥 odpowiedzia艂a bez namys艂u. Damian roze艣mia艂 si臋, zachwycony.

Nie wiem, czy masz racj臋 鈥 przekomarza艂a si臋. Z 偶artobliw膮 min膮 mru偶y艂a oczy i wreszcie je za­mkn臋艂a. Wtedy Damian j膮 poca艂owa艂.

Dopiero po chwili u艣wiadomi艂a sobie, co si臋 sta艂o. Damian naprawd臋 j膮 poca艂owa艂. To by艂 zwyczajny poca艂unek, jak kiedy brat ca艂uje siostr臋. Wargi do­tkn臋艂y warg.

Tylko 偶e to, co czu艂a, nie by艂o zwyczajne. Poca­艂unek wzbudzi艂 w niej ochot臋 na co艣 wi臋cej, znacznie wi臋cej. Patrzy艂a na Damiana oniemia艂a, nie wiedz膮c, jak zareagowa膰.

Nie b膮d藕 taka zaskoczona 鈥 powiedzia艂 cicho.

Ja... 鈥 Zamkn臋艂a usta, by nie poprosi膰, 偶eby poca艂owa艂 j膮 jeszcze raz.

To by艂 po prostu poca艂unek.

Wiem 鈥 szepn臋艂a. Zda艂a sobie spraw臋, 偶e to by艂 impuls, kt贸rego Damian 偶a艂uje. Chcia艂a da膰 mu do zrozumienia, jak bardzo jej by艂o przyjemnie, ale, zanim znalaz艂a w艂a艣ciwe s艂owa, winda zatrzy­ma艂a si臋.

Weszli do mieszkania i Jessica skierowa艂a pierw­sze kroki do swej weso艂ej, pomalowanej na 偶贸艂to kuchni, by jak zwykle prze艂膮czy膰 automatyczn膮 sek­retark臋. Przywita艂 j膮 g艂os Cathy Hudson.

Cze艣膰, Jess. To ja. Nie dzwoni艂a艣 do mnie od paru dni, a ja, oczywi艣cie, chc臋 wiedzie膰, jak by艂o na dzisiejszym przyj臋ciu w towarzystwie tego kochasia. Zadzwo艅, jak tylko b臋dziesz mog艂a.

Wi臋c twoja przyjaci贸艂ka wie o Evanie? 鈥 zapyta艂 Damian od niechcenia. Usiad艂 za okr膮g艂ym d臋bowym sto艂em i zacz膮艂 przegl膮da膰 gazet臋, kt贸r膮 Jessica czyta艂a rano.

Mo偶liwe, 偶e o nim wspomnia艂am, ale, rzecz jasna, nie nazwa艂am go kochasiem, je艣li to masz na my艣li.

Ona tego nie powiedzia艂a.

Chce mi dokuczy膰 鈥 wyja艣ni艂a Jessica. Nie roz­mawia艂a z ni膮 o swym uczuciu do Damiana i teraz tego 偶a艂owa艂a. Cathy, podobnie jak inni, by艂a bardzo zainteresowana stosunkami mi臋dzy ni膮 a Evanem. 鈥 Pope艂ni艂am b艂膮d, opowiadaj膮c jej o dziewcz臋cej mi艂o艣ci do Evana, i teraz my艣li... Sam s艂ysza艂e艣. 鈥 Jessica nasypa艂a kawy do ekspresu. Przyjemny mocny zapach wype艂ni艂 pok贸j. 鈥 To potrwa tylko chwil臋 鈥 obieca艂a.

Wiesz, nie r贸b sobie k艂opotu. Jest p贸藕niej, ni偶 my艣la艂em.

Na pewno? 鈥 zapyta艂a rozczarowana.

Na pewno. 鈥 Od艂o偶y艂 gazet臋, wsta艂 i podszed艂 do niej. Wyci膮gn膮艂 r臋k臋 i pog艂adzi艂 j膮 po policzku. 鈥揇zi臋­kuj臋 ci za wspania艂y dzie艅, Jessico.

To ja dzi臋kuj臋 鈥 odszepn臋艂a.

Kiedy wyszed艂, mieszkanie wyda艂o jej si臋 nienatu­ralnie puste. Spodziewa艂a si臋, 偶e j膮 poca艂uje, zanim wyjdzie. Mia艂 na to ochot臋, widzia艂a to w jego oczach, ale powstrzyma艂 si臋, pragn膮c najwidoczniej, by pozo­sta艂 uczuciowy dystans mi臋dzy nimi.

Nie czu艂a si臋 wcale zm臋czona, wi臋c wykr臋ci艂a nu­mer przyjaci贸艂ki.

Zaspany g艂os odezwa艂 si臋 w s艂uchawce dopiero po d艂ugiej chwili.

Prawda, 偶e ci臋 nie obudzi艂am? 鈥 Jessica zachicho­ta艂a, zachwycona, 偶e mo偶e odp艂aci膰 Cathy za wszyst­kie telefony w 艣rodku nocy.

Spa艂am jak zabita. Co si臋 sta艂o, 偶e dzwonisz tak p贸藕no, taka wesolutka? To powinno by膰 ustawowo zabronione. Spr贸buj臋 zgadn膮膰. By艂a艣 z Evanem...

Nie! Damian i ja poszli艣my...

Damian? Um贸wi艂a艣 si臋 z Damianem? 鈥 W g艂osie Cathy nie by艂o ju偶 senno艣ci, lecz zainteresowanie. Du偶e zainteresowanie.

Wiem, 偶e twoje g艂upie romantyczne serce pod­powiada艂o ci, 偶e skoro pracuj臋 z Evanem, to ta ca艂a nie odwzajemniona mi艂o艣膰 nagle rozkwitnie.

W艂a艣nie tak my艣la艂am 鈥 powiedzia艂a Cathy.

Pos艂uchaj. Evan Dryden jest wspania艂ym ch艂o­pakiem, ale to m臋偶czyzna nie dla mnie.

Dlaczego?

Bo... 鈥 Nawet teraz by艂o jej trudno m贸wi膰 o tym, co czu艂a do Damiana. Nie wiedzia艂a, jak to opisa膰. 鈥 Po pierwsze, Evan nie jest emocjonalnie got贸w do nast臋pnego romansu, co mi odpowiada.

Co si臋 sta艂o? 鈥 zapyta艂a Cathy. 鈥 My艣la艂am, 偶e ci臋 zaprosi艂 na przyj臋cie zorganizowane przez jego rodzin臋.

Zaprosi艂, ale tylko dlatego, 偶e nam贸wi艂 go Da­mian. Zanim tam przysz艂am, pozna艂 pi臋kn膮 Europej­k臋 i potem byli nieroz艂膮czni.

To 艣wi艅stwo!

Wcale nie.

Nie jeste艣 rozczarowana?

Najwidoczniej Cathy nie ca艂kiem jeszcze si臋 obu­dzi艂a, jak s膮dzi艂a Jessica.

Ani troch臋. Pojecha艂am z Damianem na Can­non Beach i je藕dzi艂am diabelsk膮 kolejk膮.

Ty, taka delikatna i ta potworna jazda? To nieprawda, przyznaj si臋.

To prawda 鈥 stwierdzi艂a Jessica z dum膮. 鈥 I by艂o 艣wietnie. 鈥 Przez nast臋pne pi臋膰 minut relacjonowa艂a najwa偶niejsze wydarzenia wieczoru: wygranie przez Damiana wypchanego s艂onia, spacer po molo, wsp贸­lne jedzenie cukrowej waty. Kiedy sko艅czy艂a, w s艂u­chawce przez chwil臋 panowa艂a cisza.

Hmm 鈥 odezwa艂a si臋 wreszcie przyjaci贸艂ka zatro­skanym g艂osem. 鈥 To mog艂o by膰 bardzo interesuj膮ce.


W poniedzia艂ek rano zadowolona Jessica zjawi艂a si臋 w biurze pierwsza. Evan by艂 widocznie w pracy podczas weekendu, bo znalaz艂a kartk臋 z poleceniami od niego, w tym ca艂y spis ustaw, kt贸re mia艂a przeanalizowa膰. Od razu zabra艂a si臋 do pracy.

Damian znalaz艂 j膮 w bibliotece.

Wi臋c jeste艣 鈥 powiedzia艂 ze zdziwieniem. 鈥 Pani Sterling my艣la艂a, 偶e dzisiaj nie przysz艂a艣. Zadzwoni艂em do ciebie do domu i us艂ysza艂em automatyczn膮 se­kretark臋.

Jessica wyprostowa艂a si臋 na krze艣le i przeci膮gn臋艂a, chc膮c rozrusza膰 zm臋czone mi臋艣nie. Rzuci艂a okiem na zegarek 鈥 by艂a ju偶 prawie jedenasta. Czyta艂a tak zapami臋tale, 偶e zapomnia艂a o czasie.

Jestem tu od rana 鈥 wyja艣ni艂a, pocieraj膮c grzbiet nosa. Litery zacz臋艂y jej si臋 zamazywa膰 przed oczami. Niekt贸re teksty by艂y nudne, lecz kilka j膮 zainteresowa艂o.

Damian wyszed艂 i za chwil臋 wr贸ci艂 z paruj膮c膮 fili偶ank膮 kawy.

Prosz臋 鈥 powiedzia艂. 鈥 Zr贸b sobie przerw臋, bo o艣lepniesz.

Czy Evan ju偶 jest? 鈥 Kawa smakowa艂a jej jak ambrozja.

Damian westchn膮艂.

Jeszcze nie. Ale on od kilku miesi臋cy przychodzi i wychodzi, kiedy chce.

Zostawi艂 dla mnie kartk臋 z poleceniami, wi臋c musia艂 by膰 tu wczoraj. 鈥 Przerwa艂a. 鈥 A co z nim i Romild膮? 鈥 Szczerze pragn臋艂a, by zainteresowali si臋 sob膮.

Jeszcze trudno powiedzie膰, ale kto wie, czy nie mo偶na si臋 czego艣 spodziewa膰.

Dobrze. Wygl膮da艂o na to, 偶e Damian naprawd臋 tak my艣li.

Chcia艂abym, 偶eby Evan by艂 szcz臋艣liwy 鈥 powie­dzia艂a. Czu艂a, 偶e Damian powinien o tym wiedzie膰.

W艂a艣nie. 鈥 Damian u艣miechn膮艂 si臋, wsta艂 i pod­szed艂 do p贸艂ki z ksi膮偶kami. Wzi膮艂 z niej zniszczony tom.

Pos艂uchaj mojej rady 鈥 powiedzia艂 i w艂o偶y艂 ksi膮偶k臋 pod pach臋.

S艂ucham?

Nie przegap lunchu.

Dobrze 鈥 obieca艂a.

Wyszed艂, a Jessica u艣miechn臋艂a si臋 i zamkn臋艂a oczy. Po chwili zacz臋艂a czyta膰, ale u艣miech na d艂ugo pozo­sta艂 na jej twarzy.

Zgodnie z obietnic膮 posz艂a na lunch. Po powrocie zasta艂a w bibliotece Evana. Usiad艂 obok i przegl膮da艂 jej notatki. Zadawa艂 du偶o inteligentnych pyta艅, kilka razy j膮 pochwali艂. Sam zrobi艂 par臋 notatek, a potem prawie przez godzin臋 omawiali r贸偶ne aspekty sprawy Earla Kressa.

Po wyj艣ciu Evana Jessica o偶ywi艂a si臋. Damian wykaza艂 dobr膮 znajomo艣膰 osobowo艣ci brata, powie­rzaj膮c mu t臋 spraw臋. Reprezentowanie Earla Kressa sta艂o si臋 dla Evana wyzwaniem, kt贸rego potrzebowa艂, stanowi艂o cel godny walki. Evan zn贸w by艂 dyna­miczny, skoncentrowany, got贸w do wykorzystania wszystkich swych umiej臋tno艣ci i mo偶liwo艣ci, jakie dawa艂o prawo.

Zosta艂o jej jeszcze roboty na kilka godzin. By艂o ju偶 p贸藕no, lecz postanowi艂a pracowa膰, dop贸ki nie sko艅czy.

Jest sz贸sta, pora, 偶eby艣 posz艂a do domu 鈥 po­wiedzia艂 za jej plecami Damian, tonem, kt贸ry ju偶 zna艂a. M贸wi艂 tak wtedy, gdy nie przekonywa艂y go 偶adne argumenty. Ten ton wp艂ywa艂 na decyzje 艂awy przysi臋g艂ych.

Za moment sko艅cz臋.

Ju偶 sko艅czy艂a艣.

Damianie...

Nie sprzeczaj si臋 ze mn膮, Jessico. Nie warto.

Zamkn臋艂a ksi膮偶k臋, kt贸r膮 w艂a艣nie czyta艂a, i pod­nios艂a si臋 z krzes艂a. Ka偶dym ruchem gi臋tkiego cia艂a pokazywa艂a, 偶e robi to niech臋tnie.

Czy jad艂a艣 lunch?

Zaczynasz si臋 zachowywa膰, jakbym by艂a pod twoj膮 opiek膮!

Pewnie nie jad艂a艣, skoro tak si臋 odgryzasz.

Jad艂am... i wcale si臋 nie odgryzam!

W艂a艣nie to robisz!

A mo偶e j膮 zwolni za niesubordynacj臋? Spojrza艂a na Damiana i zacz臋艂a si臋 zastanawia膰, co teraz b臋dzie.

Idziemy na kolacj臋 鈥 mrukn膮艂.

Na kolacj臋! Ale przecie偶 ju偶...

Na specjaln膮 pizz臋. Za rogiem jest ma艂a w艂oska restauracja. To jedna z najwi臋kszych tajemnic Bos­tonu, przysi臋gam.

Pizza 鈥 powiedzia艂a Jessica powoli i poczu艂a, 偶e burczy jej w brzuchu. 鈥 Zgoda, je艣li koniecznie chcesz. 鈥 Si臋gn臋艂a po torebk臋.

Restauracja mie艣ci艂a si臋 w suterenie starego domu, kt贸rego architektura 艣wiadczy艂a o tym, 偶e pochodzi z pocz膮tku lat trzydziestych. Marmurowe posadzki by艂y mocno zniszczone. Jessica mija艂a ten budynek setki razy, ale nie zwraca艂a na niego uwagi.

Sk膮d wiedzia艂e艣 o tej restauracji? 鈥 zapyta艂a.

Od stra偶nika. Poleci艂 mi j膮, bo cz臋sto tam jada. W艂oskie potrawy nigdzie mi bardziej nie smakowa艂y.

W艂a艣ciciel powita艂 Damiana jak d艂ugo oczekiwa­nego kuzyna. Poca艂owa艂 go w oba policzki i m贸wi艂 co艣 po w艂osku, spogl膮daj膮c z aprobat膮 na Jessic臋.

Co on powiedzia艂? 鈥 zapyta艂a, kiedy usiedli przy stole nakrytym obrusem w czerwono鈥揵ia艂膮 krat臋. W czerwonej miseczce sta艂a migoc膮ca 艣wieca, rzuca­j膮ca na 艣cian臋 ta艅cz膮ce cienie. .

Nie jestem pewien. Znam tylko kilka w艂oskich s艂贸w.

W takim razie nie藕le potrafisz to ukry膰.

No dobrze. Je艣li koniecznie chcesz wiedzie膰, An­tonio my艣li, 偶e jeste艣my kochankami 鈥 powiedzia艂 swobodnie i otworzy艂 menu.

Wyprowadzi艂e艣 go z b艂臋du, prawda? 鈥 zapyta艂a, przyk艂adaj膮c r臋k臋 do piersi. Czu艂a, 偶e si臋 czerwieni.

Nie.

Damianie, nie mo偶esz pozwoli膰, 偶eby ten cz艂o­wiek przypuszcza艂, 偶e ty i ja...

Chyba masz racj臋. Nie powinienem. Zw艂aszcza dlatego, 偶e kochasz mojego brata, nie mnie.

Jessica od艂o偶y艂a menu i pochyli艂a si臋 w jego stron臋. Powinni to sobie wyja艣ni膰 raz na zawsze.

Nie kocham Evana 鈥 powiedzia艂a gniewnym szeptem.

No, dobrze, dobrze.

Wydaje mi si臋, 偶e nie jeste艣 o tym przekonany.

Jestem 鈥 odpowiedzia艂, nie patrz膮c na ni膮.

Ca艂膮 jego uwag臋 zdawa艂 si臋 teraz poch艂ania膰 spis potraw.

W porz膮dku 鈥 powiedzia艂a i te偶 si臋gn臋艂a po menu. W艂a艣nie chcia艂a poprosi膰 o pizz臋 z kie艂bas膮, gdy mi艂a ciemnow艂osa kobieta postawi艂a na stole koszy­czek z gor膮cym chlebem, a potem uj臋艂a twarz Damia­na w d艂onie i g艂o艣no poca艂owa艂a go w oba policzki. Jessica musia艂a wygl膮da膰 na bardzo zaskoczon膮, bo starsza pani roze艣mia艂a si臋 g艂o艣no.

Nie musisz si臋 niepokoi膰, nie ukradn臋 ci Damia­na 鈥 powiedzia艂a i doda艂a co艣 po w艂osku.

Jessice wydawa艂o si臋, 偶e Damian zblad艂. Nie zna艂a w艂oskiego, ale wiedzia艂a, co znaczy bambino.

Damianie, co ona powiedzia艂a?

Czeka艂, a偶 W艂oszka naleje im wina i przyniesie talerze z przystawkami. Potem westchn膮艂.

Nona m贸wi, 偶e wygl膮dasz na uczciw膮 i siln膮 dziewczyn臋.

Co? Na pewno powiedzia艂a wi臋cej.

Jessico, ju偶 ci t艂umaczy艂em, 偶e znam tylko kilka w艂oskich s艂贸w.

Znasz wi臋cej ni偶 ja. Powiedzia艂a bambino. Czy to nie znaczy dziecko?

Damian zn贸w westchn膮艂.

Tak. Je艣li musisz wiedzie膰, Nona powiedzia艂a, 偶e b臋dziesz dobr膮 matk膮 moich dzieci.

Och. 鈥 Jessica zerkn臋艂a na kobiet臋, kt贸ra w dru­gim ko艅cu sali 艂y偶k膮 wazow膮 nalewa艂a minestrone do fajansowych miseczek. Po chwili postawi艂a je przed nimi.

Przypuszczam, 偶e nie dadz膮 nam pizzy 鈥 mrukn膮艂 Damian, gdy odesz艂a.

Antonio przyni贸s艂 butelk臋 w艂oskiego wina i zn贸w nape艂ni艂 kieliszki, wydaj膮c przy tym okrzyk zadowo­lenia. Damian podzi臋kowa艂 mu po w艂osku, a potem rozmawiali przez kilka minut.

Kiedy nauczy艂e艣 si臋 m贸wi膰 po w艂osku? 鈥 zapyta艂a.

Nigdy si臋 nie uczy艂em. Lizn膮艂em odrobin臋 tu i 贸wdzie. Przed p贸j艣ciem na studia sp臋dzi艂em kilka miesi臋cy we W艂oszech. To wszystko.

Jeste艣 wszechstronnie uzdolniony 鈥 powiedzia艂a. Zjad艂a 艂y偶k臋 zupy. By艂a g臋sta i pachn膮ca. Prawd臋 m贸wi膮c, wszystko by艂o wy艣mienite 鈥 i 艂agodne czer­wone wino, i deser, i kawa cappuccino. Za ka偶dym razem, gdy my艣la艂a, 偶e nie prze艂knie ju偶 ani k臋sa, Nona przynosi艂a co艣 nowego i namawia艂a, by spr贸­bowali. 鈥 Albo ju偶 wyjdziemy, albo b臋dziesz musia艂 mnie st膮d wyturla膰 鈥 powiedzia艂a.

Damian za艣mia艂 si臋, zap艂aci艂 rachunek i wr贸cili do biurowca. Wiecz贸r by艂 pi臋kny, a Jessica czu艂a si臋 wspaniale. Nie by艂a pewna, czy dzi臋ki pogodzie, smacznemu jedzeniu i winu, czy towarzystwu 鈥 a mo­偶e wszystkiemu naraz.

Dzi臋kuj臋 鈥 powiedzia艂a w windzie.

Prosz臋 bardzo. 鈥 Damian by艂 dziwnie milcz膮cy, gdy szli do biblioteki. Przed wyj艣ciem Jessica chcia艂a ustawi膰 na p贸艂kach ksi膮偶ki, z kt贸rych korzysta艂a. Pomaga艂 jej bez s艂owa. Kiedy sko艅czyli, pierwszy poszed艂 w stron臋 drzwi i bezwiednie zgasi艂 艣wiat艂o.

W pokoju nagle zrobi艂o si臋 ciemno i Jessica ude­rzy艂a w st贸艂.

Jessico.

Wszystko dobrze 鈥 zapewni艂a, id膮c do 艣wiat艂a wpadaj膮cego z holu.

Rzecz w tym... 鈥 wyci膮gn膮艂 ku niej r臋ce i, zanim zda艂a sobie z tego spraw臋, znalaz艂a si臋 w jego ramio­nach 鈥 ...偶e ze mn膮 nie. 鈥 W tym momencie ich usta si臋 spotka艂y.




ROZDZIA艁 PI膭TY



To nie by艂 niewinny poca艂unek. Gor膮ce wargi Damiana przywar艂y do jej ust. Jessica westchn臋艂a i przytuli艂a si臋 do niego, oddaj膮c si臋 bez reszty doznaniom. By艂o jej dobrze w jego ramionach.

Zacisn臋艂a d艂onie, gniot膮c mu klapy marynarki, gdy ca艂owa艂 j膮 coraz nami臋tniej. Na szyi poczu艂a dotyk jego palc贸w, tak delikatny, jakby obawia艂 si臋, 偶e mo偶e zrobi膰 jej krzywd臋.

Jeszcze 偶aden poca艂unek nie dostarczy艂 jej takich prze偶y膰. Ka偶dym nerwem czu艂a jego zmys艂owo艣膰 鈥 zapieraj膮c膮 dech w piersiach, wyzwalaj膮c膮 u obojga pomruk rozkoszy. Kiedy wreszcie oderwali si臋 od siebie, 偶adne nie odezwa艂o si臋 ani s艂owem. Chcia艂a, 偶eby co艣 powiedzia艂, cokolwiek, byle przerwa膰 t臋 cisz臋. Oczekiwa艂a, 偶e wyt艂umaczy jej, co si臋 sta艂o, bo czu艂a si臋 zagubiona i zaskoczona 鈥 a jednocze艣nie bezgranicznie zadowolona.

Damian odwr贸ci艂 si臋 i odszed艂.

Nie mog艂a w to uwierzy膰. 艁za sp艂yn臋艂a jej po policzku i spad艂a na bluzk臋, pozostawiaj膮c na jed­wabiu wilgotne k贸艂eczko. Podnios艂a r臋k臋 i ze zdziwie­niem dotkn臋艂a twarzy.

Ta 艂za m贸wi艂a bardzo du偶o, lecz Jessica nie do ko艅ca rozumia艂a jej znaczenie.

Nagle poczu艂a przemo偶n膮 ch臋膰 ucieczki. Chwyci艂a torebk臋, wysz艂a z biblioteki i szybkim krokiem pod膮­偶y艂a przez hol. Przystan臋艂a obok otwartych drzwi gabinetu Damiana. Sta艂 przy oknie z r臋kami za艂o偶o­nymi za siebie i patrzy艂 w noc.

Dobranoc 鈥 powiedzia艂a cicho.

Odwr贸ci艂 si臋 i lekko u艣miechn膮艂.

Dobranoc, Jessico. Do zobaczenia jutro rano.

Ch臋tnie usiad艂aby i porozmawia艂a o tym, co si臋 zdarzy艂o, ale wystarczy艂 jeden rzut oka, by spostrze­g艂a, 偶e Damian jest zak艂opotany i bez por贸wnania mniej zadowolony ni偶 ona. Wygl膮da艂 na zmartwione­go, nawet przybitego. Zacz臋艂a si臋 zastanawia膰, czy czasem nie 偶a艂uje, 偶e j膮 poca艂owa艂.

Dzi臋kuj臋 ci za kolacj臋 鈥 powiedzia艂a. 鈥 Mia艂e艣 racj臋. Nigdzie nie jad艂am tak dobrych w艂oskich po­traw. 鈥 Nie chcia艂a odej艣膰, ale nie mia艂a pretekstu, 偶eby zosta膰.

Ciesz臋 si臋, 偶e ci smakowa艂o.

Posz艂a do windy. Jad膮c metrem do domu, w g艂owie mia艂a zam臋t. Omal nie przegapi艂a przystanku, na kt贸rym powinna wysi膮艣膰. Zanim cokolwiek zrobi艂a po wej艣ciu do mieszkania, odnalaz艂a czerwonego s艂onia, kt贸rego wygra艂 dla niej Damian. Otoczy艂a go ramio­nami i mocno przytuli艂a. Dzi臋ki temu czu艂a, 偶e jest bli偶ej Damiana. Wystarczy艂o, 偶e zamkn臋艂a oczy, i zn贸w by艂a z nim na Cannon Beach. Niemal s艂ysza艂a ha艂as karuzeli, w艂asny 艣miech, gdy pyta艂, czy chce s艂onia. S艂ysza艂a krzyki pasa偶er贸w kolejki, czu艂a za­pach pra偶onej kukurydzy, kandyzowanych jab艂ek i hot鈥揹og贸w.

Ci膮gle obejmuj膮c s艂onia, usadowi艂a si臋 wygodnie w mi臋kkim fotelu, si臋gn臋艂a po telefon i wykr臋ci艂a numer. W tych sprawach Cathy mia艂a znacznie lepsz膮 intuicj臋, wi臋c Jessica spodziewa艂a si臋, 偶e pomo偶e jej wyja艣ni膰 sens poca艂unku Damiana.

Cze艣膰 鈥 powiedzia艂a, kiedy przyjaci贸艂ka podnio­s艂a s艂uchawk臋.

Co si臋 sta艂o?

A dlaczego my艣lisz, 偶e co艣 si臋 sta艂o?

S艂ysz臋 to w twoim g艂osie.

Jessica u艣miechn臋艂a si臋, podci膮gn臋艂a kolana pod brod臋 i zebra艂a my艣li. Nie wiedzia艂a, jak opowiedzie膰, co si臋 przydarzy艂o. Chyba im pro艣ciej, tym lepiej.

Damian poca艂owa艂 mnie dzi艣 wieczorem.

A tobie to sprawi艂o przyjemno艣膰, prawda? 鈥 W g艂osie Cathy brzmia艂a rado艣膰, jakby za moment mia艂a za艣piewa膰.

No, tak... ale jestem zupe艂nie zdezorientowana 鈥 przyzna艂a Jessica cicho.

Zaskoczy艂 ci臋, co? 鈥 zapyta艂a Cathy, a potem zachichota艂a, nie kryj膮c zadowolenia. 鈥 Przeczuwa艂am to, od kiedy wspomnia艂a艣 o nim w sobot臋. Wydaje mi si臋, 偶e on 艣wietnie do ciebie pasuje.

Nie b膮d藕 艣mieszna.

A co w tym 艣miesznego?

Nigdy o nim nie my艣la艂am... w ten spos贸b. A w艂a艣ciwie ostatnio tak, ale, m贸wi膮c szczerze, bardzo si臋 tego boj臋. Ju偶 raz zrobi艂am z siebie wariatk臋 z powodu jednego z Dryden贸w. Nie mam ochoty powt贸rzy膰 tego b艂臋du z powodu drugiego.

Wtedy by艂a艣 dzieckiem. Jest ogromna r贸偶nica mi臋dzy tym, co by艂o wtedy, a co dzieje si臋 teraz.

By膰 mo偶e 鈥 zgodzi艂a si臋 Jessica bez przekonania.

My艣l, kobieto 鈥 powiedzia艂a Cathy dramatycznie. 鈥 On na pewno co艣 do ciebie czuje. Inaczej by ci臋 nie ca艂owa艂.

Tego nie wiem, i ty te偶 nie. Ca艂owali艣my si臋, a potem zachowa艂 si臋 tak, jakby ju偶 nic gorszego nie m贸g艂 zrobi膰. Nie powiedzia艂 ani s艂owa i po prostu poszed艂 sobie. Nie wiem, co o tym s膮dzi膰. 鈥 Przycisn臋艂a d艂o艅 do czo艂a.

My艣lisz, 偶e 偶a艂owa艂?

Na pewno. W przeciwnym razie... wszystko po­toczy艂oby si臋 inaczej. Patrzy艂 na mnie, jakbym by艂a obca, jakby nie chcia艂 mnie wi臋cej widzie膰.

A czego si臋 spodziewa艂a艣? 呕e ci wyzna mi艂o艣膰 do grobowej deski? Przecie偶 mi m贸wi艂a艣, jak oceniasz t臋 ca艂膮 sytuacj臋. Damian zatrudni艂 ci臋 przede wszystkim po to, 偶eby艣 podtrzymywa艂a na duchu jego brata. Przemy艣l to, Jess. On jest uczciwy. Nie bardzo mo偶e zacz膮膰 spotyka膰 si臋 z tob膮, je艣li uwa偶a, 偶e nadal wzdychasz do Evana.

W艣ciek艂a jestem, 偶e tak my艣li!

Wiem, ale musisz spojrze膰 na to z jego punktu widzenia.

Wbrew sobie?

Przynajmniej na razie 鈥 powiedzia艂a Cathy pate­tycznie.

Nie wiem, co robi膰! 鈥 wykrzykn臋艂a Jessica.

To nie wszystko 鈥 powiedzia艂a Cathy, coraz bardziej si臋 zapalaj膮c. 鈥 Je艣li jeste艣 zainteresowana Damianem, to, logicznie rzecz bior膮c, do ciebie nale偶y pierwszy krok. Damian ma zwi膮zane r臋ce, dop贸ki istnieje cie艅 podejrzenia, 偶e interesujesz si臋 jego bra­tem. Ch艂opak nie ma wyj艣cia.

Akurat! Ta ca艂a sprawa z Evanem to przesada. Biedak dusi si臋 od cudzej troskliwo艣ci. Naprawd臋 mi go 偶al. Zosta艂 skrzywdzony, ale czas by艂by dla niego najlepszym lekarstwem. Nic wi臋cej mu nie by艂o potrzebne. A tu Damian ograniczy艂 mu obo­wi膮zki, jakby chcia艂, 偶eby si臋 zanudzi艂 na 艣mier膰. Rodzice, zw艂aszcza matka, bez umiaru demonstruj膮 wsp贸艂czucie.

Zaczerpn臋艂a powietrza i m贸wi艂a dalej.

Damian da艂 mi prac臋 tylko dlatego, 偶e s膮dzi艂, i偶 wyci膮gn臋 Evana z depresji. Nie rozmawia艂am o tym z Evanem, ale jestem pewna, 偶e z艂o艣ci go to wszystko. I wcale mu si臋 nie dziwi臋.

A co z tob膮 i Damianem?

Sama chcia艂abym wiedzie膰. Je艣li jest mn膮 zainte­resowany, to w艂a艣nie on powinien co艣 powiedzie膰, co艣 zrobi膰. Bez wzgl臋du na to, co s膮dzi o mnie i Evanie.

Ej偶e...

Znam Damiana.

Hmm... Podobno znasz te偶 E vana.

Tak my艣l臋, a raczej my艣la艂am. 鈥 Z minuty na minut臋 rozmowa stawa艂a si臋 coraz bardziej dener­wuj膮ca. 鈥 Poza tym powiedzia艂am ci ju偶, 偶e nie zamierzam zrobi膰 z siebie wariatki dla jeszcze jednego Drydena. Ju偶 mia艂am nauczk臋. Do diab艂a, tyle lat min臋艂o, a moi rodzice ci膮gle o tym m贸wi膮. Nie dalej jak w zesz艂ym tygodniu mama napomkn臋艂a, jaka by艂aby zadowolona, gdybym wysz艂a za Evana!

Mam pomys艂 鈥 powiedzia艂a Cathy powoli, jakby w艂a艣nie teraz rodzi艂 si臋 w jej g艂owie. 鈥 Przedstaw mnie Damianowi.

A dlaczeg贸偶 to chcia艂aby艣 go pozna膰? 鈥 Jessica nie by艂a zachwycona.

Tak sobie. Z Davidem nie uk艂ada mi si臋 dobrze...

Z Davidem? 鈥 wykrzykn臋艂a Jessica. 鈥 Kto to jest David?

Re偶yser 鈥濩h艂opak贸w i dziewczyn鈥. A teraz po­s艂uchaj. Wiem, 偶e to wygl膮da na zwariowany pomys艂, ale mo偶e by膰 skuteczne.

Co mo偶e by膰 skuteczne? 鈥 Jessica zacz臋艂a traci膰 resztki cierpliwo艣ci.

Nasze spotkanie. B臋d臋 czaruj膮ca, zrobi臋, co po­trafi臋, 偶eby wpad艂 w zachwyt, i wtedy...

Chwileczk臋, Cath, m贸wisz o m臋偶czy藕nie, kt贸rym ja jestem zainteresowana.

Wiem 鈥 odpar艂a, jakby to wszystko by艂o ca艂­kiem logiczne. 鈥 Ale chcesz si臋 przekona膰, jak powa偶ne s膮 jego zamiary wzgl臋dem ciebie, prawda? Opr贸cz tego, mo偶e obserwowanie go w towarzyst­wie innej kobiety pomo偶e ci zrozumie膰 w艂asne uczucia.

Tak, ale...

S艂uchaj, Jess. Sama powiedzia艂a艣, 偶e nie masz ochoty zrobi膰 z siebie wariatki po raz drugi. W ten spos贸b przekonasz si臋...

To mi si臋 wydaje bez sensu.

A poza tym 鈥 ci膮gn臋艂a Cathy, jakby Jessica nic nie powiedzia艂a 鈥 b臋d臋 mia艂a okazj臋 do wypr贸bowa­nia paru moich najlepszych r贸l. Przedstaw nas tylko sobie, a ja obiecuj臋, 偶e nie zrobi臋 nic, co mog艂oby by膰 dla ciebie k艂opotliwe.

No, dobrze 鈥 zgodzi艂a si臋 Jessica bez entuzjazmu. 鈥 Jak to mamy zrobi膰?

Mog艂abym za par臋 dni wpa艣膰 do ciebie do pracy i zaproponowa膰 ci lunch. A ty zwyczajnie przed­stawi艂aby艣 mnie wszystkim. Co ty na to?

Bo ja wiem... Czy to nie b臋dzie szyte zbyt grubymi ni膰mi?

Mo偶liwe. Masz lepszy pomys艂?

Nie. 鈥 Westchn臋艂a. 鈥 W porz膮dku. Czy chcesz, 偶ebym zaprosi艂a Damiana, 偶eby poszed艂 z nami? Id臋 do pracy w sobot臋, musz臋 przygotowa膰 jeszcze co艣 dla Evana na jego wielk膮 rozpraw臋, kt贸ra zaczyna si臋 w przysz艂ym tygodniu. Przypuszczam, 偶e Damian te偶 b臋dzie w biurze.

To jeszcze lepiej. Do zobaczenia w sobot臋 ko艂o po艂udnia.

Jessica mia艂a w膮tpliwo艣ci.

Jeste艣 pewna, 偶e si臋 uda?

Absolutnie! Mam swoje sposoby, 偶eby nak艂oni膰 m臋偶czyzn臋 do m贸wienia.

To brzmi jak zdanie z filmu.

Cathy roze艣mia艂a si臋.

Bo tak jest.

Tego si臋 spodziewa艂am 鈥 mrukn臋艂a Jessica.

Punktualnie o dwunastej Cathy wkroczy艂a do biura. Jessica zazdro艣ci艂a przyjaci贸艂ce figlarnego wy­gl膮du, kr贸tkich ciemnych w艂os贸w i wielkich niebies­kich oczu. Cathy wygl膮da艂a frapuj膮co w czarnych spodniach w wielkie bia艂e grochy i pasiastych r贸偶no­kolorowych szelkach. Opr贸cz tego mia艂a na sobie bia艂膮 bluzk臋 w czarne groszki i czarne szpilki. Na ulicy z pewno艣ci膮 nie umkn臋艂a niczyjej uwagi. Gdyby Evan by艂 w biurze, bez w膮tpienia bardzo chcia艂by j膮 pozna膰.

Chyba zapomnia艂a艣 o naszym lunchu 鈥 powie­dzia艂a g艂o艣no, staj膮c w drzwiach pokoju Jessiki. Tak g艂o艣no, 偶eby us艂ysza艂 j膮 Damian.

Fortel si臋 uda艂, poniewa偶 za chwil臋 wyszed艂 z ga­binetu.

Damianie, to moja przyjaci贸艂ka, Cathy Hudson. Chyba ci o niej wspomina艂am.

Damian i Cathy u艣cisn臋li sobie r臋ce.

Jessica zapomnia艂a, 偶e mia艂y艣my si臋 spotka膰 dzisiaj na lunchu.

Kto jak kto, ale Jessica powinna jada膰 regularnie 鈥 powiedzia艂. Oczy mu b艂ysn臋艂y, a k膮ciki ust zadrga艂y, kiedy stara艂 si臋 ukry膰 u艣miech.

Wi臋c ju偶 wie pan, co si臋 dzieje, kiedy jej burczy w brzuchu. 艁atwiej si臋 dogada膰 z rannym nied藕wie­dziem ni偶 z g艂odn膮 Jessic膮.

Hej, to nieprawda! 鈥 rozz艂o艣ci艂a si臋 Jessica. Roz­mawiali, jakby jej tam nie by艂o. Wzi臋艂a si臋 pod boki i patrzy艂a na tych dwoje. Od pocz膮tku nie by艂a przekonana do pomys艂u Cathy i okaza艂o si臋, 偶e przeczucie jej nie myli艂o.

Cathy przysun臋艂a si臋 do Damiana i zalotnie pa­trzy艂a mu w oczy. Nie wygl膮da艂o na to, 偶eby mia艂 cokolwiek przeciwko temu; prawd臋 m贸wi膮c, sprawia艂 wra偶enie zadowolonego.

P贸jd臋 po torebk臋 鈥 powiedzia艂a Jessica sucho. Zostawi艂a ich wpatrzonych w siebie i wr贸ci艂a za biurko. Ta ca艂a gra irytowa艂a j膮; by艂a w艣ciek艂a, 偶e pozwoli艂a si臋 w ni膮 wci膮gn膮膰.

Cathy uda艂o si臋 oderwa膰 oczy od Damiana i pos艂a膰 przyjaci贸艂ce znacz膮ce spojrzenie. Dopiero po chwili Jessica zrozumia艂a sygna艂. Prawda 鈥 mia艂a poprosi膰, by poszed艂 z nimi.

Czy masz ochot臋 wybra膰 si臋 z nami na lunch? 鈥 zapyta艂a uprzejmie, lecz bez entuzjazmu.

Bardzo prosz臋 鈥 powiedzia艂a Cathy s艂odkim g艂osem.

Damian spojrza艂 na Jessic臋, jakby szuka艂 potwier­dzenia. Uda艂o si臋 jej u艣miechn膮膰, cho膰 sama nie wiedzia艂a, dlaczego si臋 na to godzi.

Z przyjemno艣ci膮 si臋 do was przy艂膮cz臋. 鈥 Od­powied藕 Damiana zaskoczy艂a j膮. Ten cz艂owiek ci膮gle sprawia艂 jej niespodzianki.

Wspaniale, po prostu 艣wietnie 鈥 powiedzia艂a p贸艂g艂osem.

Fantastycznie. 鈥 Us艂ysza艂a melodyjny g艂os Cathy.

Jessica wznios艂a oczy do nieba. Po chwili ca艂a tr贸jka wysz艂a z biura. Damian zaproponowa艂 znan膮, drog膮 restauracj臋 i zanim Jessica zdo艂a艂a cokolwiek powiedzie膰, Cathy si臋 zgodzi艂a. Jessica zacisn臋艂a moc­no usta, boj膮c si臋, 偶e powie co艣, czego mog艂aby 偶a艂owa膰. By艂o jej przykro, 偶e Damian tak 艂atwo da艂 si臋 usidli膰 jej przyjaci贸艂ce. Nawet je艣li by艂a to tylko gra.

Damian przywo艂a艂 taks贸wk臋 i Cathy uda艂o si臋 zaj膮膰 miejsce na tylnym siedzeniu, obok niego. Jessica siedzia艂a obok kierowcy, a jej najlepsza przyjaci贸艂ka chichota艂a, kiedy jechali ulicami Bostonu.

Nagle Jessica u艣wiadomi艂a sobie, 偶e zachowuje si臋 jak zazdrosna idiotka. Zazdrosna o Damiana i Cathy? Mg艂a, kt贸ra od paru dni zaciemnia艂a jej my艣li, znikn臋艂a.

By艂a coraz bardziej zakochana w Damianie Drydenie. Nic bardziej oczywistego. W艂a艣nie to postano­wi艂a udowodni膰 Cathy 鈥 i dopi臋艂a swego.

Kocha艂a Damiana. Od chwili gdy wesz艂a do jego gabinetu i poprosi艂a o prac臋. Gdy zabra艂 j膮 do weso艂ego miasteczka. Gdy j膮 poca艂owa艂.

W艂a艣nie o tym Cathy stara艂a si臋 j膮 przekona膰.

W restauracji przeprosi艂a Damiana i zaci膮gn臋艂a Jessic臋 do toalety.

Zanim Jessica zdo艂a艂a otworzy膰 usta, Cathy wy­krzykn臋艂a:

Damian jest wspania艂y!

Wiem.

Nie znam Evana, ale m贸wi臋 ci od razu, 偶e je艣li nie jeste艣 zainteresowana jego starszym bratem, to ja owszem. Jest bardzo inteligentny, jest pi臋kny, jest...

Wszystko to wiem. 鈥 I jeszcze wi臋cej, pomy艣la艂a.

S艂uchaj 鈥 powiedzia艂a Cathy. 鈥 Chc臋, 偶eby艣 znalaz艂a jak膮艣 wym贸wk臋 i posz艂a.

Jessica nie wierzy艂a w艂asnym uszom.

Co mam zrobi膰?

Cathy stan臋艂a przed lustrem i zacz臋艂a poprawia膰 makija偶.

Przypomnij sobie pilne spotkanie, co艣, co zmusi ci臋 do wyj艣cia, 偶eby艣my mogli by膰 sami, we dwoje. Tylko zr贸b to przekonywaj膮co, 偶eby si臋 nie domy艣li艂, o co chodzi.

Sama nie wiem, o co chodzi.

Chc臋, 偶eby艣 mi pozwoli艂a zosta膰 z nim troch臋 sam na sam.

Dlaczego? Pos艂uchaj, ju偶 dowiod艂a艣, 偶e mia艂a艣 racj臋. Zale偶y mi na Damianie. I nie zamierzam dzieli膰 si臋 nim z tob膮.

Wiem, co czujesz 鈥 powiedzia艂a Cathy powoli, jakby to by艂o oczywiste od samego pocz膮tku. 鈥 Ale nasze sam na sam poka偶e, kim jeste艣 dla niego, a to przecie偶 by艂 g艂贸wny cel mojego planu.

Jeste艣 tego pewna?

Ile razy b臋dziesz mnie o to pyta膰? Oczywi艣cie, 偶e jestem pewna.

Mam wra偶enie, 偶e obie powinny艣my p贸j艣膰 do psychoanalityka!

Cathy roze艣mia艂a si臋.

Nie martw si臋, nie ukradn臋 ci go, chocia偶 s艂owo daj臋, 偶e mia艂abym ochot臋. Ten ch艂opak to 艂akomy k膮sek. Dlaczego si臋 nie o偶eni艂?

Sk膮d mia艂abym wiedzie膰?

A pr贸bowa艂a艣 zapyta膰? 鈥 Dla Cathy wszystko by艂o proste. 鈥 Nie szkodzi. Sama si臋 tego dowiem. I ca艂ej reszty te偶.

Jessica zawaha艂a si臋. Ufa艂a Cathy 鈥 na og贸艂. Wie­dzia艂a te偶, 偶e jej najlepsz膮 przyjaci贸艂k臋 sta膰 na nieroz­wa偶ny krok. To j膮 w艂a艣nie niepokoi艂o.

Wracaj do domu 鈥 wyda艂a polecenie Cathy i przyst膮pi艂a do nak艂adania na swe pe艂ne usta nowej warstwy b艂yszcz膮cej szminki.

Nadal nie rozumiem, co robisz.

Cathy spokojnie schowa艂a szmink臋 do torebki i potrz膮sn臋艂a g艂ow膮, co mia艂o chyba znaczy膰, 偶e odpowied藕 jest oczywista.

Nie musisz. Kiedy Damian i ja sko艅czymy lunch, zdam ci sprawozdanie. Czy ju偶 wszystko jest jasne?

Ani troch臋.

Cathy wznios艂a oczy do g贸ry.

Staram si臋 by膰 pomocna. A ty mog艂aby艣 chocia偶 mi w tym nie przeszkadza膰.

Dobrze, ju偶 dobrze 鈥 mrukn臋艂a Jessica, cho膰 to wszystko coraz mniej jej si臋 podoba艂o.

Nie ka偶my naszemu ksi臋ciu czeka膰 d艂u偶ej 鈥 po­wiedzia艂a Cathy i wzi臋艂a przyjaci贸艂k臋 pod r臋k臋. 鈥 Pa­mi臋taj, 偶e musisz mie膰 jakie艣 inteligentne usprawied­liwienie.

Wr贸ci艂y do sto艂u. Jessica postawi艂a torebk臋 na pod艂odze. Po chwili torebka przewr贸ci艂a si臋, wi臋c nachyli艂a si臋 i z jej zewn臋trznej kieszeni wyj臋艂a kartecz­k臋. Wyprostowa艂a si臋 i zacz臋艂a j膮 czyta膰.

Kt贸rego dzi艣 mamy?

Dwunastego. A dlaczego pytasz? 鈥 Oczy Cathy nigdy nie by艂y bardziej okr膮g艂e i niewinne.

Tu jest napisane, 偶e mam dzisiaj wizyt臋 u dentysty. 鈥 Ostentacyjnie spojrza艂a na zegarek. 鈥 Za p贸艂 godziny.

W sobot臋? 鈥 spyta艂 Damian.

Wielu dentyst贸w przyjmuje w soboty 鈥 wyja艣ni艂a Cathy, rozk艂adaj膮c serwetk臋 na kolanach. 鈥 Nie dalej jak miesi膮c temu sama by艂am u dentysty w艂a艣nie w sobot臋.

Ju偶 za p贸藕no, 偶eby zadzwoni膰 i odwo艂a膰 wizyt臋 鈥 powiedzia艂a Jessica z zawiedzion膮 min膮. 鈥 A poza tym, wyznaczono mi j膮 przed paroma miesi膮cami. W sobot臋 zawsze jest du偶o ch臋tnych.

Nic dziwnego, 偶e zapomnia艂a艣, skoro to by艂o kilka miesi臋cy temu. 鈥 Cathy stara艂a si臋 usprawied­liwi膰 przyjaci贸艂k臋.

Spr贸buj臋 z艂apa膰 taks贸wk臋 鈥 powiedzia艂a pod nosem Jessica. Czu艂a, 偶e ju偶 d艂u偶ej nie jest w stanie ci膮gn膮膰 tego przedstawienia. To by艂by cud, gdyby Damian si臋 nie zorientowa艂.

Szkoda, 偶e musisz i艣膰. 鈥 Cathy powiedzia艂a to w taki spos贸b, 偶e mo偶na by艂o uwierzy膰 w szczero艣膰 jej s艂贸w.

Damian si臋 nie odezwa艂. Gdyby teoria Cathy by艂a prawdziwa, powinien powiedzie膰, 偶e mu przykro, pomy艣la艂a. Zamiast tego u艣miechn膮艂 si臋 i skin膮艂 g艂o­w膮, jakby by艂 zadowolony, 偶e b臋dzie sam z jej przy­jaci贸艂k膮. Jessica zacisn臋艂a d艂onie na pasku torebki, wsta艂a i po偶egna艂a si臋.

Portier przywo艂a艂 taks贸wk臋. Usiad艂a na tylnym siedzeniu, poda艂a kierowcy adres swego mieszkania i pomy艣la艂a, 偶e czeka j膮 pewnie najd艂u偶sze popo艂udnie w 偶yciu.

Mia艂a racj臋.

Przez dwie godziny kr膮偶y艂a po pokoju i nerwowo gryz艂a precle. Wielka torba by艂a prawie pusta, gdy odezwa艂 si臋 dzwonek. Cathy! Pobieg艂a do drzwi, chc膮c czym pr臋dzej us艂ysze膰, czego si臋 dowiedzia艂a.

Za drzwiami sta艂 Damian. Jej os艂upienie musia艂o rzuca膰 si臋 w oczy, bo roze艣mia艂 si臋 i wszed艂 do mieszkania, nie poczekawszy na zaproszenie.

Jak tam wizyta u dentysty?

Ja... ja nie mia艂am wizyty.

Wiem. 鈥 Podszed艂 do szafy z ksi膮偶kami i zacz膮艂 studiowa膰 tytu艂y, jakby w艂a艣nie w tym celu przyjecha艂.

Wiedzia艂e艣?

Ani troch臋 nie dor贸wnujesz przyjaci贸艂ce zdolno艣­ciami aktorskimi 鈥 powiedzia艂 i odwr贸ci艂 si臋 do niej.

Powinna by艂a si臋 domy艣li膰, 偶e przejrzy ich gr臋.

To by艂 g艂upi pomys艂 鈥 przyzna艂a. Czu艂a 偶al i skruch臋. Pozwoli艂a si臋 nam贸wi膰 na udzia艂 w tym zwariowanym planie i poprowadzi膰 jak owca na rze藕. 鈥 Ja... my nie chcia艂y艣my ci臋 urazi膰. Nie gniewasz si臋, prawda?

Nie, to by艂o przemi艂e, ale niepotrzebne. 鈥 Na jego twarzy na chwil臋 pojawi艂 si臋 u艣miech.

Mruga艂a oczami, nie wiedz膮c, co powiedzie膰, gdy偶 nie by艂a pewna, czy go dobrze rozumie.

Damian podszed艂 bli偶ej, wyci膮gn膮艂 r臋k臋 i delikatnie dotkn膮艂 jej policzka. Patrzy艂 na ni膮 powa偶nie szarymi oczami.

Doceniam twoje starania, ale sam sobie potrafi臋 znale藕膰 dziewczyn臋. 鈥 M贸wi艂, jakby s艂owa sprawia艂y mu b贸l. Potem pochyli艂 si臋 i lekko dotkn膮艂 ustami jej warg. Kiedy podni贸s艂 g艂ow臋, poczu艂a, jak bardzo pragnie, 偶eby ca艂owa艂 j膮 jeszcze.

Do zobaczenia w poniedzia艂ek. 鈥 Odwr贸ci艂 si臋 i poszed艂 do drzwi.

Chcia艂a poprosi膰, 偶eby zosta艂, ale zanim zdo艂a艂a wykrztusi膰 s艂owo, ju偶 go nie by艂o. Najwyra藕niej s膮­dzi艂, 偶e pr贸buje zwi膮za膰 go z Cathy. I nic dziwnego, bo przecie偶 wszystko w艂a艣nie na to wskazywa艂o. Dlaczego nie pomy艣la艂a o tym przedtem? Jessica osun臋艂a si臋 na sof臋, zakry艂a twarz r臋kami i ledwie powstrzyma艂a si臋 od p艂aczu.

Nie min臋艂o pi臋膰 minut od wyj艣cia Damiana, kiedy zjawi艂a si臋 Cathy. Rzuci艂a si臋 na kanap臋 i zsun臋艂a z n贸g szpilki.

To twardy orzech do zgryzienia.

Co to znaczy?

My艣l臋, 偶e jest tylko jeden mo偶liwy wniosek z te­go, 偶e nic na tw贸j temat nie chcia艂 powiedzie膰.

Jaki?

Cathy przerwa艂a rozcieranie du偶ych palc贸w u n贸g i zwr贸ci艂a swe wielkie niebieskie oczy na Jessic臋.

Pytasz powa偶nie? Naprawd臋 nie wiesz?

Nie pyta艂abym, gdybym wiedzia艂a!

Jest w tobie zakochany.

To niemo偶liwe.

Dlaczego? Czy jest gdzie艣 napisane, 偶e zakocha膰 si臋 w Jessice Kellerman to przest臋pstwo?

No, nie...

Mn膮 nie jest zainteresowany, a mo偶esz mi wie­rzy膰, 偶e si臋 stara艂am.

Jessica zesztywnia艂a. Nie podoba艂y jej si臋 pr贸by nawi膮zania przez Cathy flirtu z Damianem. Jeszcze nigdy 偶aden z jej zwariowanych pomys艂贸w nie za­grozi艂 ich przyja藕ni, lecz teraz mog艂o si臋 tak sta膰. Damian by艂 nie dla niej i Jessica chcia艂a si臋 upewni膰, 偶e Cathy zdaje sobie z tego spraw臋.

On my艣li, 偶e pr贸bowa艂am zbli偶y膰 go do ciebie.

Nie r贸b z tego tragedii. Przecie偶 w艂a艣nie o to chodzi艂o, 偶eby tak my艣la艂.

Ale dlaczego?

Na twarzy Cathy powoli pojawi艂 si臋 pewny siebie u艣miech.

Bo jestem twoj膮 najlepsz膮 przyjaci贸艂k膮. Dzi臋ki mojemu dzisiejszemu przedstawieniu odnios艂a艣 po­dw贸jn膮 korzy艣膰: pozna艂a艣 nie tylko jego, ale i swoje uczucia. Chyba si臋 nie myl臋?

Jessica niech臋tnie przytakn臋艂a. Musia艂a przyzna膰, 偶e plan Cathy si臋 powi贸d艂. Ale pozosta艂 pewien problem.

Damian uwa偶a, 偶e zaaran偶owa艂am wasze spot­kanie, poniewa偶 nie jestem nim zainteresowana.

Dlaczego tak my艣lisz?

On w艂a艣nie to powiedzia艂.

Kiedy?

Kilka minut temu. By艂 tutaj. Ten ca艂y ekspery­ment ma nie przewidziane skutki.

Wyprowadzi艂a艣 go z b艂臋du?

Nie... Nie zd膮偶y艂am. 鈥 Jessica czu艂a si臋 coraz gorzej. Za wszystko mog艂a wini膰 tylko siebie. To ona pozwoli艂a wci膮gn膮膰 si臋 do tej idiotycznej gry i teraz ponosi艂a konsekwencje.

Cathy niespodziewanie ucich艂a.

Ale my艣l臋, 偶e z nim porozmawiasz, prawda? 鈥 zapyta艂a powoli.

Nie... nie wiem. Chyba tak.

To dobrze. Powiedz mu, co czujesz, bo inaczej b臋dzie my艣la艂, 偶e ci na nim nie zale偶y.

Jessica zamkn臋艂a oczy i j臋kn臋艂a.

To nie b臋dzie trudne 鈥 zapewni艂a Cathy. 鈥 On za tob膮 szaleje, Jess.

Kiedy po paru minutach wysz艂a, Jessica u艣wiado­mi艂a sobie, 偶e zawsze mia艂a w niej oddan膮 przyjaci贸艂k臋 鈥 mimo jej sk艂onno艣ci do przedstawie艅.

Rozmy艣la艂a nad rad膮 Cathy przez reszt臋 weekendu. W poniedzia艂ek przysz艂a do pracy wcze艣nie i ze zdziwieniem ujrza艂a, 偶e Evan ju偶 siedzi przy biurku. Przywita艂 j膮 szerokim u艣miechem.

Dzie艅 dobry, mi艂a Jessico. 鈥 By艂 w 艣wietnym humorze. 鈥 W艂a艣nie ciebie chcia艂em zobaczy膰.

Postawi艂a torebk臋 na biurku i wesz艂a do jego gabinetu z notatnikiem pod pach膮, spodziewaj膮c si臋 kolejnego czasoch艂onnego zadania.

Siadaj, prosz臋 鈥 wskaza艂 krzes艂o. 鈥 A teraz powiedz mi co艣.

Ch臋tnie. 鈥 Pr贸bowa艂a si臋 domy艣li膰, o co mu chodzi.

Ostatnio jestem tutaj kim艣 w rodzaju niegrzecz­nego ch艂opca, nie robi臋 tego, co powinienem, i tak dalej. Wiesz o tym, prawda?

Ja... ja pracuj臋 tu nied艂ugo 鈥 powiedzia艂a, chc膮c zyska膰 na czasie. 鈥 I nie do mnie nale偶y ocenianie, czy si臋 wywi膮zujesz ze swoich obowi膮zk贸w.

Jess, naprawd臋 nie musisz si臋 kr臋powa膰.

No, dobrze 鈥 powiedzia艂a, niezadowolona, 偶e si臋 znalaz艂a w takiej sytuacji. 鈥 Wiem, 偶e dozna艂e艣 zawo­du, ale wszystkich spotykaj膮 w 偶yciu rozczarowania. Pora, 偶eby艣 wzi膮艂 si臋 w gar艣膰.

Evan roze艣mia艂 si臋. Nie by艂 ura偶ony, przeciwnie 鈥 sprawia艂 wra偶enie ucieszonego.

Jak ja lubi臋 kobiety, kt贸re m贸wi膮 to, co my艣l膮.

Jessica poczu艂a odpr臋偶enie.

Czy to ju偶 wszystko?

Nie. 鈥 Odchyli艂 si臋 do ty艂u, potar艂 policzek i przyjrza艂 si臋 jej uwa偶nie. 鈥 Kiedy艣 by艂a艣 zakochana we mnie, prawda?

Tak. 鈥 Zaczerwieni艂a si臋. 鈥 Dawno.

Masz racj臋, prze偶y艂em zaw贸d 鈥 ci膮gn膮艂. 鈥 Czu艂em potrzeb臋 sprawdzenia si臋. Kiedy teraz spogl膮dam wstecz, widz臋, jaki by艂em powierzchowny. Nie mog臋 si臋 szczyci膰 moim post臋powaniem w ci膮gu ostatnich miesi臋cy, ale mam nadziej臋, 偶e zrehabilituj臋 si臋 dzi臋ki sprawie Earla Kressa.

Jessica nie wiedzia艂a, co na to powiedzie膰, ani czy w og贸le powinna cokolwiek m贸wi膰.

W niedziel臋 mia艂em d艂ug膮 rozmow臋 z ojcem 鈥 doda艂.

S艂ysza艂am, 偶e zastanawia si臋 nad kandydowa­niem do senatu.

Ju偶 si臋 zdecydowa艂. Damian i ja w艂膮czymy si臋 do jego kampanii. Wniosek z naszej rozmowy by艂 prosty. Mam sobie uporz膮dkowa膰 偶ycie i kogo艣 znale藕膰.

Nic bardziej s艂usznego 鈥 zgodzi艂a si臋 bez waha­nia, s膮dz膮c, 偶e Evan ma na my艣li c贸rk臋 europejskiego dyplomaty.

Wspaniale. 鈥 Pos艂a艂 jej zab贸jczy u艣miech. 鈥 Mia­艂em nadziej臋, 偶e tak powiesz.

Dlaczego? 鈥 zdziwi艂a si臋.

Poniewa偶, droga Jessie, postanowi艂em pozna膰 ci臋 lepiej. Jeste艣 bardzo mi艂a i szalenie pracowita. Ojciec przypomnia艂 mi, 偶e by艂a艣 we mnie zakochana przed paru laty, a ja mam nadziej臋, 偶e uda mi si臋 to wykorzysta膰.

Ale... 鈥 To nie by艂 chyba odpowiedni moment, by m贸wi膰 o uczuciu do Damiana. A z drugiej strony lepiej to zrobi膰, zanim sprawy zn贸w wymkn膮 jej si臋 z r膮k.

Nie musz臋 ci m贸wi膰 鈥 doda艂, nim zd膮偶y艂a si臋 odezwa膰 鈥 jak to wszystko nadwer臋偶y艂o moj膮 pewno艣膰 siebie. Z tob膮 czuj臋 si臋 bezpieczny. Szczerze m贸wi膮c, nie wiem, jak bym teraz da艂 sobie rad臋 z jeszcze jedn膮 odmow膮.




ROZDZIA艁 SZ脫STY



Czy nie widujesz Romildy? 鈥 zapyta艂a Jessica, ogarni臋ta nag艂ym przygn臋bieniem. Powinna co艣 po­wiedzie膰, wyja艣ni膰 wszystko, ale Evan przygl膮da艂 si臋 jej badawczo z niecierpliwym oczekiwaniem, i nie potrafi艂a si臋 na to zdoby膰. 鈥 Wydaje mi si臋, 偶e dobrze si臋 z ni膮 bawi艂e艣 na przyj臋ciu, a jej politycz­ne koneksje mog艂yby si臋 przyda膰 w kampanii twoje­go ojca.

Ju偶 wr贸ci艂a do Europy.

Aha...

Zrozum mnie dobrze. Romilda jest sympatyczna, ale mi nie odpowiada 鈥 wyja艣ni艂. 鈥 Ja chc臋 mie膰 zwyczajn膮, troch臋 staro艣wieck膮 dziewczyn臋, kt贸ra ceni to co ja: mam臋, dom, ciasto z jab艂kami. Kobiet臋, kt贸ra wie, co naprawd臋 si臋 liczy w 偶yciu. Kogo艣 takiego jak ty, Jessico.

Ani przez chwil臋 nie mia艂a w膮tpliwo艣ci, 偶e s艂yszy echo s艂贸w ojca Evana. Mo偶e rzeczywi艣cie opisana kobieta by艂aby dla niego odpowiednia, ale Jessica ni膮 nie by艂a. W艂a艣nie mia艂a dyplomatycznie wyt艂umaczy膰 mu, 偶e ju偶 jest kto艣 w jej 偶yciu 鈥 nie m贸wi膮c kto 鈥 gdy zn贸w si臋 odezwa艂.

Dzisiaj mam jeszcze mn贸stwo roboty, ale rodzice prosili, 偶ebym si臋 z nimi spotka艂, wi臋c my艣l臋, 偶e mogliby艣my zje艣膰 lunch w pi膮tk臋.

W pi膮tk臋?

B臋dzie te偶 Damian. Czy dwunasta ci odpowiada?

艢wietnie. 鈥 Zaj膮艂 si臋 le偶膮cymi przed nim pa­pierami.

Poczeka艂a chwil臋, potem wsta艂a i wysz艂a z gabine­tu. Blada jak 艣ciana, dotar艂a do biurka i opad艂a na krzes艂o.

Czy jest tu pan Dryden? 鈥 Jessica nie zauwa偶y艂a wej艣cia pani Sterling.

Podnios艂a oczy i skin臋艂a g艂ow膮.

Ale przecie偶 dopiero dziewi膮ta.

Wiem 鈥 mrukn臋艂a.

Co mu si臋 sta艂o? 鈥 Sekretarka nie mog艂a ukry膰 zdziwienia. 鈥 Wszystko jedno, nie ma co si臋 za­stanawia膰. Wa偶ne, 偶e co艣 si臋 zaczyna zmienia膰. Ju偶 niewiele brakowa艂o, 偶ebym si臋 do niego znie­ch臋ci艂a. Ba艂am si臋, 偶e Damian za bardzo mu po­pu艣ci艂.

Jessica zdoby艂a si臋 na niewyra藕ny u艣miech. Pani Sterling krz膮ta艂a si臋 po pokoju z w艂a艣ciw膮 sobie energi膮. Zapach 艣wie偶o zaparzonej kawy o偶ywi艂 Jessic臋. Pani Sterling nape艂ni艂a fili偶ank臋 i zanios艂a Evanowi. Wr贸ci艂a rado艣nie u艣miechni臋ta 鈥 widocznie Evan by艂 w dobrym humorze.

Jessica siedzia艂a za biurkiem w odr臋twieniu. Stra­ci艂a okazj臋, by powiedzie膰 Evanowi, 偶e kocha Damia­na. Ale czy nie by艂oby nieuczciwie wyzna膰 to jego bratu, je艣li jemu samemu nie powiedzia艂a ani s艂owa? Nie by艂a te偶 przekonana co do uczu膰 Damiana. Pozostawa艂o jej tylko polega膰 na opinii Cathy.

Jej przyjaci贸艂ka mia艂a sk艂onno艣膰 do teatralnej prze­sady, do poszerzania prawdy, nadawania jej znacze­nia, jakiego wcale nie musia艂a mie膰. Jessica nie w膮t­pi艂a, 偶e Damian j膮 lubi. Ale czy jest w niej zakochany?

Powinna uzbroi膰 si臋 w cierpliwo艣膰 i czeka膰 na rozw贸j wydarze艅. Evan post臋powa艂 zgodnie z wol膮 ojca, ale nie oznacza艂o to, 偶e chcia艂by, aby ich zwi膮zek by艂 czym艣 wi臋cej ni偶 tylko gr膮 na pokaz. Na pewno nie zabiega艂 o jej wzgl臋dy. Zw艂aszcza 偶e by艂 tak mocno zwi膮zany z ow膮 nie znan膮 Mary Jo.


Przedpo艂udnie min臋艂o im szybko na przygotowa­niach do sprawy Earla Kressa, kt贸ra mia艂a si臋 rozpocz膮膰 nast臋pnego dnia. Zwr贸ci艂a ona uwag臋 lokalnych stacji telewizyjnych, by艂o wi臋c pewne, 偶e wzbudzi zainteresowanie firm膮 Dryden贸w i kandydowaniem ojca Evana do senatu. Mog艂a mie膰 te偶 wp艂yw na jako艣膰 kszta艂cenia w okr臋gach szkolnych w ca艂ym kraju.

Na kwadrans przed po艂udniem Evan wyszed艂 z ga­binetu, pos艂a艂 Jessice ciep艂y u艣miech i powiedzia艂 do sekretarki:

Zabieram pani t臋 艣liczn膮 dziewczyn臋 na kilka godzin.

Pani Sterling z aprobat膮 skin臋艂a g艂ow膮. Jessica wsta艂a i si臋gn臋艂a po torebk臋. Spodziewa艂a si臋, 偶e podczas lunchu b臋dzie mog艂a cho膰 przez chwil臋 po­rozmawia膰 tylko z Damianem. Bardzo chcia艂a wszys­tko mu wyt艂umaczy膰 i poprosi膰 o rad臋.

Niestety, ku jej rozczarowaniu okazja do takiej rozmowy si臋 nie nadarzy艂a. Lunch w restauracji ho­telu 鈥濰ilton鈥 by艂 bardzo smaczny, atmosfera serdecz­na, wszyscy sprawiali wra偶enie zadowolonych. Da­mian ignorowa艂 Jessic臋, prawie wcale nie zwraca艂 na ni膮 uwagi.

Postanowi艂a spr贸bowa膰 ujawni膰 swoje uczucia dla starszego z braci.

Damian i ja byli艣my niedawno na Cannon Beach 鈥 obwie艣ci艂a rado艣nie, gdy konwersacja przy stole na chwil臋 ucich艂a. Lois i Walter wymienili znacz膮ce spojrzenia.

Od dzisiaj to Evan b臋dzie ci臋 tam zabiera艂, prawda? 鈥 odezwa艂 si臋 Damian do brata.

Szkoda, 偶e nie powiedzia艂a艣 nic wcze艣niej, Jess 鈥 podchwyci艂 Evan. 鈥 Bardzo lubi臋 Cannon Beach. B臋dziemy tam czasem chodzi膰, dobrze? Jak tylko zako艅czy si臋 sprawa Earla Kressa.

Dobrze 鈥 zgodzi艂a si臋 Jessica ze 艣ci艣ni臋tym ser­cem. Spojrza艂a na Damiana, kt贸ry z apetytem jad艂 sa艂atk臋. Wszystko 艣wiadczy艂o o tym, 偶e by艂o mu oboj臋tne, z kim ona b臋dzie si臋 spotyka膰. Najwidoczniej my艣l o Evanie, przytulaj膮cym j膮 w wagoniku dia­belskiej kolejki, nie sprawia艂a mu przykro艣ci. Naj­mniejszej.

Po lunchu przeszli do sali na pi臋trze. Rozpocz臋艂a si臋 konferencja prasowa. Walter Dryden, w otocze­niu rodziny, og艂osi艂 zamiar ubiegania si臋 o fotel senatora.

Jessica wmiesza艂a si臋 w t艂um dziennikarzy, sym­patyk贸w i cz艂onk贸w partii politycznej, i z daleka przygl膮da艂a si臋 czw贸rce Dryden贸w. Stanowili wspa­nia艂膮 rodzin臋, pe艂n膮 wiary w ameryka艅skie idea艂y. Czu艂a dla nich podziw i 偶yczy艂a Walterowi Drydenowi sukcesu.

Rozb艂ys艂y flesze, Jessica wycofa艂a si臋 na koniec sali. Evan nalega艂, 偶eby posz艂a z nimi na konferencj臋; chyba tylko po to, by przekona膰 ojca, 偶e wzi膮艂 sobie ich rozmow臋 do serca.

Zdawa艂a sobie spraw臋, 偶e 偶ycie cz臋sto bywa powi­k艂ane, lecz dlaczego w艂a艣nie ona musia艂a by膰 na­ra偶ona na takie frustracje? By艂a niemal pewna, 偶e to ojciec podsun膮艂 Evanowi pomys艂, by zacz膮艂 si臋 z ni膮 spotyka膰. W艂a艣ciwie trudno si臋 temu dziwi膰. Przecie偶 wszyscy wiedzieli, 偶e kiedy艣 by艂a w nim zakochana. A ich rodziny s膮 blisko zaprzyja藕nione. To by艂 rozs膮dny wyb贸r, zw艂aszcza 偶e teraz pra­cowa艂a z Evanem.

M艂odszy z braci Dryden贸w pragn膮艂 poprawi膰 sw贸j wizerunek, pom贸c ojcu w kampanii wyborczej i dowie艣膰, 偶e ju偶 otrz膮sn膮艂 si臋 z mi艂osnej pora偶ki. C贸偶 prostszego, jak przyst膮pi膰 do tego z kobiet膮, dla kt贸rej kiedy艣 by艂 idolem?

Tyle tylko, 偶e teraz jego miejsce zaj膮艂 kto艣 inny. Jego starszy brat, kt贸ry jednak, powodowany szla­chetno艣ci膮, postanowi艂 si臋 usun膮膰.

Po raz pierwszy od wielu miesi臋cy Evan okaza艂 ch臋膰, by zapomnie膰 o przesz艂o艣ci i 偶y膰 normalnie. Damian uwa偶a艂, 偶e by艂a tego powodem. Dlatego nic nie zrobi, by to si臋 zmieni艂o 鈥 nawet je艣li sam j膮 kocha.

Przez nast臋pny tydzie艅 nazwisko Dryden poja­wia艂o si臋 codziennie we wszystkich 艣rodkach maso­wego przekazu. Stacje radiowe i telewizyjne relac­jonowa艂y rozpraw臋 na bie偶膮co, a popo艂udni贸wki zamieszcza艂y sprawozdania z sali s膮dowej. Tam w艂a艣nie Jessica spotka艂a po raz pierwszy Earla Kressa, kt贸ry zrobi艂 na niej dobre wra偶enie sw膮 szczero艣ci膮. M艂ody cz艂owiek nie d膮偶y艂 do uzyskania wysokiego odszkodowania; jego celem by艂y zmiany w systemie szkolnym, pomocne dla innych sportow­c贸w. Dzi臋ki staraniom Evana, Earl mia艂 prywatnego nauczyciela. Spodziewa艂 si臋, 偶e za rok wr贸ci do college'u.

艁awa przysi臋g艂ych zebra艂a si臋 w pi膮tek. Na wynik rozprawy Jessica wola艂a czeka膰 w biurze. Mimo pewno艣ci co do wygranej Earla, oczekiwanie na werdykt by艂o udr臋k膮.

W biurze by艂 ha艂as, jak zwykle po po艂udniu. Szumia艂y komputery, telefaksy i fotokopiarki, go艅cy biegali z pokoju do pokoju. Panowa艂a atmosfera oczekiwania.

Jessica podesz艂a do biurka, zsun臋艂a z n贸g panto­felki i zacz臋艂a przebiera膰 obola艂ymi palcami. Bola艂y j膮 mi臋艣nie, czu艂a si臋 psychicznie wyczerpana. To by艂 bardzo pracowity tydzie艅. Mia艂a zamiar od razu po powrocie do domu zrobi膰 sobie gor膮c膮 k膮piel, troch臋 poczyta膰 dobr膮 ksi膮偶k臋, a potem spa膰 a偶 do po艂udnia nast臋pnego dnia.

Pani Sterling wysz艂a po co艣 do miasta, a Jessica w艂a艣nie z ulg膮 osun臋艂a si臋 na krzes艂o, gdy do biura wszed艂 Damian. Zatrzyma艂 si臋 gwa艂townie, zobaczy­wszy, 偶e jest sama.

Jessica zamar艂a.

Dzie艅 dobry, Jessico 鈥 powiedzia艂 sztywno.

Dzie艅 dobry 鈥 wykrztusi艂a.

Gdzie jest pani Sterling? 鈥 zapyta艂, odzyskawszy r贸wnowag臋. By艂 o偶ywiony, lecz powa偶ny, jakby ni­gdy nie trzyma艂 jej w ramionach, jakby nigdy nie by艂a dla niego niczym wi臋cej ni偶 tylko znajom膮, w dodat­ku ma艂o wa偶n膮.

Wysz艂a w jakiej艣 sprawie 鈥 odpar艂a, a po chwili doda艂a: 鈥 Przysi臋gli jeszcze obraduj膮.

Domy艣lam si臋. 鈥 Podszed艂 do biurka pani Ster­ling i po艂o偶y艂 na nim stos dokument贸w.

Czy by艂e艣 ostatnio we w艂oskiej restauracji? 鈥 za­pyta艂a, pragn膮c za wszelk膮 cen臋 podtrzyma膰 roz­mow臋. Bardzo chcia艂a przypomnie膰 mu razem sp臋­dzone chwile i wyt艂umaczy膰, co sta艂o si臋 potem. Pragn臋艂a, 偶eby zrozumia艂, co te chwile dla niej znaczy艂y, i 偶e ma nadziej臋, i偶 dla niego te偶 s膮 wa偶ne. 呕eby zda艂 sobie spraw臋, jak bardzo za nim t臋skni.

Ostatnio nie jadam na mie艣cie. 鈥 Odwr贸ci艂 si臋 nagle i szybko wyszed艂 z pokoju.

Obra偶ona i z艂a, Jessica mia艂a ochot臋 krzykn膮膰, 偶eby wr贸ci艂. Ale wiedzia艂a, 偶e to by nic nie pomog艂o. Bez namys艂u i chyba bez 偶alu wy艂膮czy艂 j膮 ze swego 偶ycia.

Godzin臋 p贸藕niej wpad艂 do biura Evan. Zatrzyma艂 si臋 w progu, odrzuci艂 g艂ow臋 do ty艂u i wyda艂 og艂usza­j膮cy okrzyk.

Uda艂o si臋!

Wsta艂a, 偶eby mu pogratulowa膰, a on podbieg艂, uni贸s艂 j膮 do g贸ry i zawirowa艂 z ni膮 po pokoju.

Wygrali艣my! 鈥 krzykn膮艂.

Jego triumfalne okrzyki zwr贸ci艂y uwag臋 obecnych w biurze, lecz ani my艣la艂 pu艣ci膰 Jessic臋. Postawi艂 j膮 ostro偶nie, obj膮艂 ramieniem i przyci膮gn膮艂 do siebie. Wszyscy z entuzjazmem sk艂adali mu gratulacje.

To by艂oby niemo偶liwe bez Jessiki 鈥 o艣wiadczy艂. 鈥 I bez Damiana 鈥 doda艂, wyci膮gaj膮c ku niemu woln膮 r臋k臋. 鈥 Trudno sobie wyobrazi膰 lepszego brata.

Jessica patrzy艂a na Damiana, on spojrza艂 w jej kierunku 鈥 przypuszcza艂a, 偶e przypadkiem 鈥 i ich oczy si臋 spotka艂y. Ju偶 nie by艂 taki nieprzyst臋pny, a jego twarz wyra偶a艂a tak intensywne uczucia, 偶e nie mog艂a oderwa膰 od niego wzroku. By艂y to duma, lojalno艣膰 i oddanie. Wida膰 by艂o, 偶e nie zrobi艂by niczego, co mog艂oby zrani膰 brata, nawet gdyby musia艂 po艣wi臋ci膰 w艂asne szcz臋艣cie.

艁zy nap艂yn臋艂y jej do oczu. Jak przez mg艂臋 widzia艂a otaczaj膮ce j膮 twarze, lecz zmusi艂a si臋 do u艣miechu. Stara艂a si臋 wygl膮da膰 tak, jakby to by艂a najszcz臋艣liw­sza chwila w jej 偶yciu, cho膰 naprawd臋 nigdy nie by艂a bardziej przygn臋biona.

Evan upar艂 si臋, 偶e wieczorem zabierze j膮 na uroczyst膮 kolacj臋 dla uczczenia zwyci臋stwa. Wy­bra艂 restauracj臋 znan膮 z doskona艂ego jedzenia i 艣wietnej obs艂ugi. Gdy usiedli przy stole, Jessica zorientowa艂a si臋, 偶e zazdroszcz膮 jej wszystkie ko­biety wok贸艂. Evan nigdy nie by艂 bardziej przystoj­ny i pe艂en uroku.

Kiedy wyszli z restauracji i czekali, a偶 podjedzie taks贸wka, zatrzyma艂 ich fotograf z agencji prasowej i zrobi艂 zdj臋cie. Jessica zaprotestowa艂a, lecz Evan powiedzia艂, 偶e to cena s艂awy i powinna si臋 u艣mie­chn膮膰.

Nast臋pnego dnia obudzi艂 j膮 wcze艣nie rano telefon od matki, cho膰 zamierza艂a wsta膰 dopiero w po艂udnie. Czu艂a si臋 strasznie przygn臋biona i sen by艂 dla niej ratunkiem.

Widzia艂a艣? 鈥 zapyta艂a Joyce Kellerman pod­ekscytowanym g艂osem. 鈥 Ju偶 zadzwoni艂am do redak­cji i zrobi膮 odbitki dla mnie i dla Lois. Oboje wygl膮dacie 艣wietnie.

Czy co widzia艂am, mamo? 鈥 odezwa艂a si臋 za­spanym g艂osem Jessica.

Zdj臋cie w gazecie, kochanie. Twoje i Evana. Z mi­艂ym podpisem. A mo偶e nie wiesz, 偶e w czwartek twoje nazwisko by艂o wymienione w kronice towarzyskiej, w zwi膮zku z Evanem. Och, kochanie, tak si臋 ciesz臋.

O Bo偶e 鈥 wyszepta艂a Jessica. 鈥 Ju偶 sobie przy­pomnia艂am. Wczoraj wieczorem zaczepi艂 nas fo­tograf.

Wiem, w艂a艣nie o tym m贸wi臋. Zdj臋cie jest w po­rannym wydaniu. Oboje z ojcem jeste艣my wzruszeni, o Lois i Walterze nawet nie wspominam. Jessice daleko by艂o do wzruszenia.

To tylko zdj臋cie, mamo.

To co艣 wi臋cej, Jessico. To marzenie, kt贸re si臋 ziszcza, twoje i moje tak偶e. Twoje uczucie do Evana zawsze by艂o tak silne i nareszcie, po tylu latach, on je odwzajemnia.

Mamo, ty nic nie rozumiesz. Ja i Evan...

Nie wyobra偶asz sobie, jak si臋 cieszymy... Lois i ja. Zdajemy sobie spraw臋, 偶e jest jeszcze du偶o za wcze艣nie na plany zwi膮zane ze 艣lubem, ale przyjaci贸艂­ki przepadaj膮 za tym, kiedy ich dzieci s膮 sob膮 zainteresowane. Jeste艣 nasz膮 jedyn膮 c贸rk膮 i ju偶 teraz mog臋 powiedzie膰, 偶e to b臋dzie 艣lub roku. Twojemu ojcu i mnie bardzo na tym zale偶y. 鈥 Przerwa艂a na chwil臋, 偶eby nabra膰 oddechu, i ci膮gn臋艂a dalej. 鈥 By­liby艣my bardzo zadowoleni, gdyby艣cie si臋 zdecydo­wali na 艣lub jesieni膮. Lois jest moj膮 przyjaci贸艂k膮 od tylu lat, i pomy艣le膰, 偶e kiedy艣 b臋dziemy mia艂y wsp贸l­ne wnuki!

Jessica tar艂a oczy, staraj膮c si臋 powstrzyma膰 p艂acz.

Mamo...

Naturalnie nie chc臋 wywiera膰 na ciebie nacisku.

Wiem, 偶e nie chcesz.

To dobrze. Przepraszam, 偶e ci臋 obudzi艂am, ko­chanie. Powinnam by艂a si臋 domy艣li膰, 偶e jeste艣 zm臋­czona tym pracowitym tygodniem. Spij sobie dalej. Porozmawiamy p贸藕niej.

O 艣nie nie by艂o ju偶 mowy. Jessica pow臋drowa艂a boso do kuchni, zaparzy艂a kaw臋, wla艂a j膮 do kubka i obejmuj膮c go d艂o艅mi usiad艂a na kuchennym stole.

Opar艂a stopy na kraw臋dzi krzes艂a, kolana podci膮g­n臋艂a pod brod臋 i czeka艂a, a偶 kawa wystygnie na tyle, 偶e b臋dzie mog艂a wypi膰 pierwszy 艂yk. Kawa niewiele poprawi艂a jej nastr贸j, kt贸ry stawa艂 si臋 coraz gorszy, gdy zastanawia艂a si臋, co robi膰 dalej.

Czu艂a si臋 jak w pu艂apce, skr臋powana tym, co wszyscy uznali za najlepsze, przekonani, 偶e ona tego chce. A Jessica kocha艂a przecie偶 Damiana, nie Evana.

Podskoczy艂a, gdy nagle zadzwoni艂 telefon, i obla艂a sobie d艂onie kaw膮.

Halo 鈥 mrukn臋艂a do s艂uchawki.

Co si臋 dzieje, do diab艂a? 鈥 W g艂osie Cathy brzmia艂o oburzenie.

Przepraszam! 鈥 Jeszcze tylko tego brakowa艂o, by narazi艂a si臋 swej najlepszej przyjaci贸艂ce.

Bior臋 rano gazet臋 do r臋ki, a tu wita mnie twoja bu藕ka, ca艂a w promiennym u艣miechu.

No, w艂a艣nie...

Tylko 偶e co艣 tu si臋 nie zgadza. Jeste艣 nie z tym bratem, co trzeba. Czy by艂aby艣 艂askawa to wyt艂u­maczy膰?

Nie.

Czemu nie?

Jessica westchn臋艂a.

To d艂uga historia.

To j膮 stre艣膰.

Westchn臋艂a jeszcze raz.

Evan postanowi艂 wydoby膰 si臋 z depresji...

W sam膮 por臋, jak my艣lisz?

Tak, oczywi艣cie, ale nie robi tego dla siebie. Jego ojciec ubiega si臋 o stanowisko senatora, wi臋c Evan stara si臋 by膰 u艣miechni臋ty i mie膰 za­dowolon膮 min臋.

Dzi臋ki spotkaniom z tob膮.

Na to wygl膮da.

Wiem wszystko o jego ojcu. Nazwisko Walter Dryden by艂o przez ca艂y tydzie艅 na pierwszych stronach gazet, obok Evana i Earla Kressa 鈥 powie­dzia艂a Cathy niecierpliwie. 鈥 Wyt艂umacz mi lepiej, dlaczego by艂a艣 tam z Evanem, a nie z Damianem.

Jessica nie potrafi艂a wyja艣ni膰 tego w prosty spo­s贸b. To by艂o najbardziej skomplikowane niepowo­dzenie w jej 偶yciu.

Nie mia艂a艣 racji, Cath 鈥 odezwa艂a si臋 nieszcz臋艣­liwym g艂osem. 鈥 Damian wcale nie jest mn膮 tak zainteresowany, jak my艣la艂a艣. Inaczej ju偶 dawno co艣 by powiedzia艂.

Co mia艂by powiedzie膰? 鈥 j臋kn臋艂a Cathy.

呕e mu na mnie zale偶y 鈥 wyszepta艂a. Czu艂a si臋 tak, jakby by艂a po pachy zanurzona w grz臋zawisku, bez szans na wydostanie si臋.

No dobrze. Widz臋, 偶e nie ma mowy, 偶eby ci si臋 uda艂o skr贸ci膰 t臋 sm臋tn膮 histori臋. Zacznij od pocz膮t­ku i staraj si臋 opowiedzie膰 wszystko.

Cathy uwa偶nie wys艂ucha艂a sprawozdania z minio­nego tygodnia, o wszystkim, co si臋 wydarzy艂o po rozmowie Jessiki i Evana w poniedzia艂kowy ranek. Gdy Jessica sko艅czy艂a, w s艂uchawce niespodziewanie d艂ugo panowa艂a cisza.

Teraz ju偶 rozumiem 鈥 odezwa艂a si臋 wreszcie Cathy, bynajmniej nie weso艂ym g艂osem. 鈥 Damian jest mi臋dzy m艂otem a kowad艂em. Szaleje za tob膮, Jess. Wiem to od czasu naszego wsp贸lnego lunchu.

Wida膰 jeszcze za ma艂o. 鈥 My艣l o tym by艂a tak bolesna, 偶e Jessica zamkn臋艂a oczy.

Mylisz si臋. Damian ma tak silne poczucie wi臋zi rodzinnej i obowi膮zku, 偶e got贸w jest po艣wi臋ci膰 w艂as­ne szcz臋艣cie. Nie o to chodzi, 偶e kocha ci臋 za ma艂o, moja droga. Chodzi o to, 偶e kocha ci臋, i Evana, za bardzo.

Je艣li tak, to dlaczego ch臋tnie skoczy艂abym z mo­stu? Moja matka i Lois Dryden ju偶 rozmawiaj膮 o 艣lubie i wnukach.

Cathy pu艣ci艂a to mimo uszu.

Jak cz臋sto spotykasz Evana? 鈥 spyta艂a.

Codziennie. Nie pami臋tasz, 偶e pracujemy ra­zem?

Chodzi mi o spotkania we dwoje.

To nie by艂o uczciwe pytanie. W zwi膮zku z roz­praw膮 byli razem ka偶dego wieczoru, nie tylko ka偶­dego dnia. W czasie lunch贸w i kolacji omawiali szczeg贸艂y, dyskutowali nad strategi膮. To by艂y s艂u偶­bowe spotkania, nic wi臋cej.

Widujemy si臋 cz臋sto 鈥 odpar艂a, i wyja艣ni艂a, co to znaczy.

Rozumiem. I co teraz s膮dzisz o Evanie?

Ciesz臋 si臋, 偶e pr贸buje uporz膮dkowa膰 swoje 偶y­cie. Ale nie jest we mnie zakochany ani nie stara si臋 tego udawa膰.

W takim razie, dlaczego nic nie powiedzia艂a艣 Damianowi? Nie wyja艣ni艂a艣?

Nie mog艂am 鈥 odpowiedzia艂a z gorycz膮, bo sama my艣la艂a dziesi膮tki razy, 偶eby to zrobi膰. 鈥 Oboje byli艣my bardzo zaabsorbowani spraw膮 Earla Kressa, wi臋c to nie by艂by dobry moment. Mo偶e bym co艣 powiedzia艂a w czasie ostatniej kolacji, gdyby Damian cho膰 troch臋 doda艂 mi odwagi, ale nie zrobi艂 tego. Nic na to nie poradz臋, ale my艣l臋, 偶e mylisz si臋 co do nas.

O tym ju偶 nie b臋dziemy dyskutowa膰 鈥 przerwa艂a jej Cathy g艂osem pe艂nym zniecierpliwienia.

Wiem, 偶e Evan spotyka si臋 ze mn膮 na pokaz. Nie by艂abym zdziwiona, gdyby to on zam贸wi艂 tego fotografa. To do niego podobne.

Czy si臋 nie boisz, 偶e si臋 w tobie zakocha?

Nie. Jego serce zosta艂o tak zranione, 偶e du偶o czasu up艂ynie, nim zn贸w odwa偶y si臋 kocha膰.

Pilnuj si臋, Jess 鈥 powiedzia艂a Cathy niespodzie­wanie 艂agodnym tonem. 鈥 On jest teraz wra偶liwszy ni偶 zwykle i 艂atwo mo偶e si臋 w tobie rozkocha膰. A to by艂aby katastrofa.

Jessica niepokoi艂a si臋 tym ju偶 wcze艣niej i poczu艂a wielk膮 ulg臋, gdy okaza艂o si臋, 偶e ich zwi膮zek jest czysto platoniczny.

Widz臋, 偶e nie brak ci weso艂ych pomys艂贸w 鈥 od­par艂a.

Kiedy si臋 z nim spotkasz? 鈥 Cathy pomin臋艂a jej uwag臋 milczeniem.

Jutro po po艂udniu. Zabiera mnie na piknik, gdzie b臋d膮 zbierane pieni膮dze na fundusz wyborczy jego ojca. 鈥 Nie mia艂a na to ochoty. Gdyby nie ch臋膰 spotkania Damiana, znalaz艂aby wym贸wk臋, 偶eby si臋 wycofa膰.

Baw si臋 dobrze.

Dzi臋kuj臋 鈥 odpowiedzia艂a, cho膰 by艂a przekona­na, 偶e to wcale nie b臋dzie zabawne.

Od艂o偶y艂a s艂uchawk臋 i posz艂a do 艂azienki. Stan臋艂a pod prysznicem i podda艂a si臋 k艂uj膮cym strumyczkom wody. Kiedy sko艅czy艂a, czu艂a si臋 lepiej 鈥 i wiedzia艂a, co zrobi.

Nast臋pnego dnia Evan przyjecha艂 wcze艣nie. Gdy zobaczy艂 Jessic臋 w weso艂ej letniej sukience i bia艂ym 偶akiecie, oczy mu zab艂ys艂y.

Nie mog臋 wyj艣膰 z podziwu, wyros艂a艣 na pi臋kn膮 dziewczyn臋. 鈥 Mia艂 艣wietny humor.

A ty zawsze by艂e艣 niepoprawnym komplemen鈥揷iarzem 鈥 pr贸bowa艂a mu dokuczy膰.

Sportowy samoch贸d Evana sta艂 pod domem. Ot­worzy艂 przed ni膮 drzwi i pom贸g艂 wsi膮艣膰. Droga do Szepcz膮cych Wierzb, gdzie odbywa艂 si臋 piknik, min臋艂a im na uprzejmej wymianie zda艅. Ca艂a posiad艂o艣膰 zosta艂a udekorowana transparentami i flagami, by艂a te偶 ma艂a trybuna i orkiestra.

Postanowi艂a, 偶e znajdzie okazj臋 do rozmowy z Da­mianem, aby wyjawi膰 mu swoje uczucia. Nie mo偶e przecie偶 bezustannie mnie unika膰, pomy艣la艂a.

Rodzice Jessiki byli tam ju偶 wcze艣niej. Teraz wr臋­czali nadchodz膮cym go艣ciom ma艂e ameryka艅skie fla­gi. Przed trybun膮, z kt贸rej mia艂 przem贸wi膰 Walter Dryden, sta艂y rz臋dy sk艂adanych krzese艂.

Wszyscy byli czym艣 zaj臋ci. Jessica pomaga艂a, roz­gl膮daj膮c si臋 za Damianem.

W艂a艣nie nak艂ada艂a na talerz sa艂atk臋 ziemniaczan膮, gdy go zobaczy艂a. Z kim艣 rozmawia艂 i przypadkowo spojrza艂 w jej kierunku. Ich oczy spotka艂y si臋 na u艂amek sekundy, a potem szybko odwr贸ci艂 wzrok. Sprawi艂o jej to b贸l.

Kiedy jedzenie zosta艂o ju偶 podane, podszed艂 do niej Walter Dryden. By艂 to m臋偶czyzna wysoki i silny, o r贸wnie silnym charakterze. U艣cisn膮艂 j膮 i podzi臋kowa艂 za pomoc.

Wyros艂a艣 na pi臋kn膮 m艂od膮 kobiet臋, Jessico. 鈥 G艂臋­bokim g艂osem powt贸rzy艂 to, co wcze艣niej us艂ysza艂a od Evana.

Dzi臋kuj臋. Jeszcze nie mia艂am okazji, 偶eby powie­dzie膰, jak si臋 ciesz臋, 偶e zdecydowa艂 si臋 pan kandydowa膰 do senatu.

呕a艂uj臋, 偶e nie rozpocz膮艂em kampanii du偶o wcze艣­niej. Musz臋 to nadrobi膰 przez najbli偶sze miesi膮ce i cze­ka mnie w zwi膮zku z tym mn贸stwo ci臋偶kiej pracy.

Ten stan potrzebuje w艂a艣nie kogo艣 takiego jak pan 鈥 powiedzia艂a Jessica szczerze.

Twoje zaufanie bardzo mnie cieszy. 鈥 Szli po­woli obok siebie. 鈥 A ja ostatnio du偶o my艣la艂em o tym, 偶e jeste艣 w艂a艣nie tak膮 kobiet膮, jakiej potrze­buje m贸j syn.

S艂ucham?

My艣l臋 o tobie i Evanie.

Nie wiedzia艂a, co powiedzie膰. Powinna od razu wyja艣ni膰, 偶e kocha Damiana, ale gard艂o mia艂a 艣ci艣ni臋te, a j臋zyk jakby jej przyr贸s艂 do podniebienia.

Jeste艣 mu potrzebna 鈥 powt贸rzy艂 Walter Dryden.

On ju偶 wraca do siebie, prosz臋 pana. My艣l臋, 偶e nie powinien si臋 pan niepokoi膰.

Lois i ja uwa偶amy, 偶e dzi臋ki tobie.

Jestem pewna, 偶e to nieprawda. 鈥 Zaczyna艂a wpada膰 w pop艂och.

Nic podobnego. Musisz si臋 nauczy膰 przyjmo­wania pochwa艂, m艂oda damo. To ci si臋 p贸藕niej przyda w 偶yciu. I Evanowi te偶, je艣li ju偶 o tym mowa. 鈥 Przerwa艂 i zamy艣li艂 si臋 na chwil臋. 鈥 S膮dz臋, 偶e m贸j syn te偶 si臋 kiedy艣 zajmie polityk膮. To urodzony polityk, ale trzeba jeszcze kilku lat, 偶eby nabra艂 do艣wiadczenia. Musz臋 si臋 gry藕膰 w j臋zyk, 偶eby zbytnio na niego nie wp艂ywa膰. Lois nigdy by mi nie wybaczy艂a, gdybym go popchn膮艂 do czego艣, czego sam nie chce.

Jessica mia艂a nadziej臋, 偶e Walter Dryden podobnie my艣li o nak艂anianiu Evana do nie chcianego zwi膮zku z kobiet膮.

Odeszli艣my od tematu 鈥 powiedzia艂. 鈥 Chc臋 ci podzi臋kowa膰, moja droga. Za to, 偶e pomog艂a艣 Evanowi.

Ale偶 ja mu w niczym nie pomog艂am.

Mylisz si臋. W ci膮gu kilku tygodni m贸j syn dzi臋ki tobie zmieni艂 si臋 nie do poznania. Jak to dobrze, 偶e Damian ci臋 zatrudni艂. Sam nie wpad艂bym na lepszy pomys艂.

Mam Damianowi du偶o do zawdzi臋czenia 鈥 po­wiedzia艂a tak cicho, 偶e nie by艂a pewna, czy j膮 us艂ysza艂.

A, tu jeste艣cie 鈥 odezwa艂 si臋 zza ich plec贸w Evan. 鈥 Czy偶by w艂asny ojciec podrywa艂 moj膮 dzie­wczyn臋?

Nie ma obawy, synu 鈥 za艣mia艂 si臋 Walter Dryden. 鈥 Nacieszcie si臋 teraz sob膮. Pracowali艣cie przez ca艂e popo艂udnie, wi臋c zr贸bcie sobie przerw臋, wymknijcie si臋 st膮d i bawcie si臋 dobrze.

Ale pana przem贸wienie... 鈥 zaprotestowa艂a Jes­sica.

To niewa偶ne. Mo偶esz mnie us艂ysze膰 ka偶dego dnia. Id藕cie ju偶 sobie.

Evan wzi膮艂 j膮 za r臋k臋 i, omijaj膮c trybun臋, poszli w kierunku k臋py wierzb p艂acz膮cych. Jessica zauwa偶y艂a, 偶e nastr贸j Evana nieco si臋 zmieni艂. Wygl膮da艂 na za­k艂opotanego. Czeka艂a, a偶 sam co艣 powie.

Czy chcesz porozmawia膰 ze mn膮 troch臋? 鈥 zapyta艂 po chwili.

Bardzo ch臋tnie. 鈥 Jej serce wezbra艂o poczuciem ulgi. W艂a艣nie tego potrzebowali 鈥 szczerej rozmowy.

Przystan臋艂a i opar艂a si臋 o pie艅 drzewa. Byli tu prawie ukryci przed ludzkim wzrokiem.

Nie czuj臋, 偶eby艣my byli ze sob膮 zwi膮zani, Jessico.

Wiem. 鈥 Pomy艣la艂a o matce, o tym, co m贸wi艂a na temat 艣lubu i wnuk贸w. Przypomnia艂a sobie rozmow臋 z ojcem Evana przed paroma minutami. To wszystko zasz艂o za daleko.

Ju偶 od tygodnia chc臋 z tob膮 porozmawia膰, ale to by艂y takie gor膮czkowe dni; sprawa Earla Kressa, zg艂o­szenie kandydatury ojca.

To by艂 wyj膮tkowy tydzie艅 鈥 zgodzi艂a si臋 Jessica.

Gazeta napisa艂a o nas obojgu.

Twoje nazwisko cz臋sto pojawia si臋 w gazetach. 鈥 Nie na darmo pochodzi艂 z jednej z najs艂ynniejszych bosto艅skich rodzin.

Evan roze艣mia艂 si臋.

To prawda. 鈥 Uj膮艂 jej r臋k臋 w d艂onie. 鈥 Chcia艂bym, 偶eby sko艅czy艂y si臋 te wszystkie domys艂y na nasz temat. Jestem got贸w zwi膮za膰 si臋 z jedn膮 kobiet膮.

Serce w niej zamar艂o. Je艣li zaproponuje jej ma艂偶e艅­stwo, nie wytrzyma i wybuchnie p艂aczem. Wszyscy si臋 sprzysi臋gli przeciwko niej, nawet rodzice.

Ja... ja ci臋 zawsze lubi艂am, Evanie, ale my艣l臋, 偶e powiniene艣 wiedzie膰...

鈥 鈥Lubi膰鈥 to zbyt zwyczajne s艂owo 鈥 przerwa艂 jej, marszcz膮c brwi.

Nie chcia艂a depta膰 jego i tak poranionego ja.

Wiem, ale...

Czy zdajesz sobie spraw臋, 偶e nawet si臋 nie poca­艂owali艣my? 鈥 U艣miechn膮艂 si臋, patrz膮c na ni膮 oczami iskrz膮cymi si臋 ch艂opi臋cym zapa艂em. 鈥 Zaraz to na­prawimy, moja mi艂a Jessico. 鈥 Uj膮艂 jej twarz w d艂o­nie i, zanim zd膮偶y艂a zaprotestowa膰, dotkn膮艂 ustami jej ust.

To by艂 delikatny poca艂unek, i nienatarczywy. Jessica nie czu艂a nic pr贸cz coraz wi臋kszej ochoty do p艂aczu. Jak zreszt膮 mog艂aby czu膰 cokolwiek, skoro tak jej zale偶a艂o na Damianie? Skoro kocha艂a Damiana?

Evan podni贸s艂 g艂ow臋 i spojrza艂 na ni膮 ciemnymi oczami, z kt贸rych teraz nic nie mog艂a wyczyta膰. Przy­gl膮da艂 jej si臋 przez chwil臋.

Nie b臋d臋 nalega艂, Jessico. Nie musimy si臋 spieszy膰. 鈥 Odsun膮艂 loczek z jej policzka i poca艂owa艂 j膮. Wargi mia艂 wilgotne i ciep艂e.

W tym momencie Jessica zobaczy艂a Damiana. Sta艂 w艣r贸d t艂umu s艂uchaj膮cych przem贸wienia Waltera Drydena. Jego oczy by艂y utkwione w Jessic臋 i Evana. Kiedy dostrzeg艂, 偶e go zauwa偶y艂a, odwr贸ci艂 si臋 i odszed艂 szybkim krokiem.

Przez chwil臋 Jessica zastanawia艂a si臋, czy za nim nie pobiec, lecz Evan obj膮艂 j膮 w艂adczo i poprowadzi艂 w kierunku trybuny.

Ju偶 by艂o za p贸藕no.




ROZDZIA艁 SI脫DMY



No i co? 鈥 zapyta艂a Cathy bez s艂owa przywita­nia, stoj膮c w niedzielny wiecz贸r na progu miesz­kania przyjaci贸艂ki. Zsun臋艂a z ramion plecak i nie­dbale rzuci艂a go w k膮t przedpokoju. 鈥 Jak si臋 uda艂 piknik?

To by艂 polityczny sukces. S艂ysza艂am, 偶e fundusz wyborczy pana Drydena bardzo si臋 powi臋kszy艂. 鈥 Wiedzia艂a, 偶e nie to interesuje Cathy, lecz temat Evana i Damiana sta艂 si臋 zbyt bolesny, 偶eby chcia艂a o nim cho膰by my艣le膰.

Cathy zna艂a j膮 za dobrze, by nie rozpozna膰 niepo­koj膮cych objaw贸w.

Siadaj 鈥 wyda艂a polecenie, wskazuj膮c mi臋kki fotel, najulubie艅sze miejsce Jessiki w ca艂ym miesz­kaniu. Cathy potrafi艂a zachowywa膰 si臋 wr臋cz po dyktatorsku, je艣li tylko by艂a czego艣 pewna; najwidocz­niej teraz by艂a.

Jessica potulnie pos艂ucha艂a. Brak jej by艂o si艂y woli, by si臋 sprzeciwi膰. Usadowi艂a si臋 w fotelu i czeka艂a, a Cathy nerwowo przemierza艂a pok贸j.

Troch臋 zastanawia艂am si臋 nad t膮 spraw膮 鈥 za­cz臋艂a.

To wida膰 鈥 odpar艂a Jessica, pr贸buj膮c si臋 domy艣­li膰, co te偶 tym razem wykoncypowa艂a jej rozgor膮cz­kowana przyjaci贸艂ka.

Chc臋, 偶eby艣 zacz臋艂a kule膰 鈥 zakomunikowa艂a takim tonem, jakby to by艂 pomys艂 godny geniusza.

Chyba 偶artujesz?

M贸wi臋 najpowa偶niej w 艣wiecie. Ale chc臋, 偶eby艣 kula艂a tylko w obecno艣ci Damiana, nie przy Evanie.

Jessica potrz膮sn臋艂a g艂ow膮, jakby to mia艂o poprawi膰 jej s艂uch.

A w jakim, do licha, celu mia艂abym robi膰 co艣 tak idiotycznego, jak udawanie kulawej?

Tylko pami臋taj, 偶eby艣 utyka艂a na t臋 sam膮 nog臋. 鈥 Cathy zignorowa艂a pytanie Jessiki. 鈥 Najlepiej zr贸b znak na czubku buta, wtedy si臋 nie pogubisz.

Jessica podnios艂a r臋ce do g贸ry.

Cathy, czy ty aby na pewno dobrze si臋 czujesz? To najbardziej zwariowany z twoich dotychczaso­wych pomys艂贸w.

Zaufaj mi 鈥 powiedzia艂a Cathy z niecierpliwo艣­ci膮. 鈥 Pracuj臋 w teatrze, wi臋c wiem, co robi臋.

Twoja pewno艣膰 siebie wcale mnie nie przekonuje.

Powinna. Znam si臋 na tym.

Czy nie b臋d臋 zbyt wymagaj膮ca, je艣li poprosz臋, 偶eby艣 mi wyja艣ni艂a, co si臋 kryje za twoim nowym planem?

Ani troch臋. 鈥 Cathy lekkim krokiem podesz艂a do sofy, usiad艂a i za艂o偶y艂a nog臋 na nog臋. 鈥 Wsp贸艂­czucie. Chc臋, 偶eby Damian my艣la艂, 偶e co艣 ci si臋 sta艂o: skr臋cona kostka, zwichni臋te kolano, co艣 z tych rzeczy. Je艣li kocha ci臋 cho膰 w po艂owie tak mocno, jak przypuszczam, to nie b臋dzie m贸g艂 pozosta膰 obo­j臋tny. Pospieszy z pomoc膮, a kiedy tylko ci臋 dotknie, nie b臋dzie w stanie ukry膰 swoich uczu膰. 鈥 Nagle przerwa艂a. 鈥 Ale pilnuj si臋. Musisz by膰 przygoto­wana...

Na co?

On mo偶e by膰 na ciebie po prostu w艣ciek艂y. Z艂o艣膰 u m臋偶czyzny to co艣 znacznie bardziej skom­plikowanego ni偶 u nas, kobiet. B臋dzie my艣la艂, 偶e nie dbasz o siebie, i b臋dzie si臋 poczuwa艂 do od­powiedzialno艣ci za to. Z m臋偶czyznami tak bywa. Mo偶e nawet doj艣膰 do wniosku, 偶e to wina Evana. We藕 to wszystko pod uwag臋.

Pewnie, 偶e Damian b臋dzie z艂y! 鈥 wykrzykn臋艂a Jessica. 鈥 B臋dzie mia艂 pe艂ne prawo, by si臋 w艣ciec, kiedy odkryje, 偶e udaj臋, aby wywo艂a膰 w nim wsp贸艂­czucie.

Nie mo偶e o tym wiedzie膰 鈥 stwierdzi艂a po prostu Cathy.

S艂uchaj 鈥 Jessica g艂臋boko westchn臋艂a 鈥 doceniam twoj膮 pomys艂owo艣膰, naprawd臋, ale nie potrafi臋 uda­wa膰. Damian od razu by si臋 zorientowa艂. Nie jestem tak dobr膮 aktork膮 jak ty, wi臋c przejrza艂by m贸j pod­st臋p w jednej chwili. Zapominasz, 偶e jest do艣wiad­czonym adwokatem.

Cathy zmarszczy艂a brwi, przygryz艂a doln膮 warg臋 i zamy艣li艂a si臋.

Zgoda 鈥 powiedzia艂a po minucie. 鈥 Nie my艣l ju偶 o skr臋conej nodze. Jedyne, co mog臋 ci zaproponowa膰, to ca艂kowita szczero艣膰. Nie masz poj臋cia, jak to czasem dobrze dzia艂a. Mo偶e teraz w艂a艣nie tak b臋dzie.

Tak si臋 sk艂ada, 偶e zgadzam si臋 z tob膮 w zupe艂no­艣ci. Ta ca艂a sytuacja sta艂a si臋 bezsensowna. Ani troch臋 nie umiem gra膰. Chcia艂abym pom贸c Evanowi, lecz nie kosztem mojego dobrego samopoczucia.

Co zamierzasz powiedzie膰 Damianowi?

Jeszcze nie wiem. 鈥 My艣l o tym przygn臋bi艂a j膮. 鈥 Najbardziej si臋 boj臋, 偶e Damian u艣miechnie si臋 czule i powie, 偶e moje wyznanie mu pochlebia i 偶e czuje si臋 zaszczycony...

A jego g艂os b臋dzie pe艂en smutku 鈥 doko艅czy艂a Cathy, demonstruj膮c w艂a艣ciw膮 sobie sk艂onno艣膰 do dramatyzowania.

W艂a艣nie. Potem westchnie i doda, 偶e niestety nie mo偶e odwzajemni膰 moich uczu膰.

To do niego podobne 鈥 zgodzi艂a si臋 Cathy.

Oczywi艣cie b臋dzie 艂ga艂 jak naj臋ty... przez wzgl膮d na brata. Po prostu go nie s艂uchaj. Uwierz mi, Jess, on ci臋 kocha.

Jessica ca艂ym sercem pragn臋艂a, 偶eby to by艂a praw­da. Spojrza艂a na przyjaci贸艂k臋, u艣wiadomi艂a sobie, jak bardzo ceni jej wsparcie, i podnios艂a kciuki w ge艣cie uznania. Cathy roze艣mia艂a si臋 i zrobi艂a to samo.


Evan by艂 ju偶 w swoim gabinecie, kiedy Jessica wesz艂a do biura w poniedzia艂ek rano.

Dzie艅 dobry 鈥 zawo艂a艂 weso艂o. 鈥 Ciesz臋 si臋, 偶e ju偶 jeste艣.

Czy chcesz, 偶ebym zaparzy艂a kaw臋? 鈥 zapyta艂a. Spojrza艂a na ekspres i zauwa偶y艂a, 偶e Evan ju偶 to zrobi艂.

Wyszed艂 z gabinetu z kubkiem w r臋ku i przysiad艂 na rogu jej biurka. Patrzy艂 na ni膮 iskrz膮cymi si臋 oczami.

Czy jeste艣 wypocz臋ta i gotowa stawi膰 czo艂o 艣wiatu?

Jessica u艣miechn臋艂a si臋. Tego nie mog艂aby po­wiedzie膰 nawet w najlepszy z poniedzia艂kowych po­rank贸w.

Niezupe艂nie. Zapytaj mnie o to w 艣rod臋 albo w czwartek.

W takim razie mo偶e to poprawi ci humor 鈥 po­wiedzia艂. Poda艂 jej dwa bilety, kt贸re wyj膮艂 z kieszeni marynarki. 鈥 Dwa miejsca w lo偶y na mecz dru偶yny Red Sox dzi艣 wieczorem.

Moja ulubiona dru偶yna! 鈥 wykrzykn臋艂a.

To w艂a艣nie powiedzia艂a mi twoja mama. Przygo­tuj si臋, moja 艣liczna Jessico. Zaplanowa艂em sobie, 偶e ci臋 usidl臋.

Spojrza艂a na niego badawczo. Tego ranka obudzi艂a si臋 z postanowieniem, 偶e raz na zawsze wyja艣ni wszys­tko mi臋dzy sob膮 i bra膰mi Drydenami, a tu Evan krzy偶uje jej szyki. Na domiar z艂ego, wspomagany przez matk臋.

Evanie, musimy porozmawia膰 鈥 powiedzia艂a, nie patrz膮c mu w oczy. Przez ca艂膮 drog臋 do biura powtarza艂a w my艣lach to, co zamierza艂a mu oznajmi膰.

Teraz nie mog臋, Jess. Przepraszam. Zaraz musz臋 by膰 w s膮dzie w zwi膮zku ze spraw膮 Portera. Ale nie martw si臋, p贸藕niej b臋dzie du偶o czasu na rozmow臋. Przyjad臋 po ciebie o wp贸艂 do si贸dmej, dobrze?

Dobrze. 鈥 Zmusi艂a si臋 do u艣miechu.


Kiedy Evan zjawi艂 si臋 wieczorem, by艂a ju偶 zdecy­dowana 鈥 po meczu powie mu, co jej le偶y na sercu.

Mieli bardzo dobre miejsca, wszystko widzieli do­skonale. Jedli paruj膮ce hot鈥揹ogi i s艂one orzeszki, pili piwo z kufli. Evan ju偶 dawno nie by艂 w tak dobrym nastroju. Dopingowa艂 swoj膮 dru偶yn臋, krzycza艂 na s臋dziego. Kiedy Red Sox uzyskali przewag臋, przera藕­liwie zagwizda艂.

W pewnej chwili wzi膮艂 j膮 za r臋k臋 i 艣cisn膮艂 jej drobne palce. Zawsze lubi艂a Evana i nie potrafi艂a d艂u偶ej si臋 na niego z艂o艣ci膰. Na tym polega艂 jego czar. To by艂o to, o czym m贸wi艂 jego ojciec na pikniku. Evan mia艂 dar zjednywania sobie ludzi, by艂 urodzonym liderem. Zawsze by艂 mile widziany, podziwiany, szanowany. W trudnych sytuacjach u niego szukano rozwi膮zania.

Nagle wyczu艂a w nim zmian臋. Pu艣ci艂 je d艂o艅 i za­mar艂 w bezruchu. Wydawa艂o si臋, 偶e nie oddycha.

Evan?

Pr贸bowa艂 si臋 u艣miechn膮膰. W tym momencie try­buny rykn臋艂y, a kibice wstali z miejsc, lecz Jessica nie wiedzia艂a, co si臋 dzieje na boisku. Patrzy艂a na Evana.

Co ci jest? 鈥 zapyta艂a, kiedy okrzyki ucich艂y.

Nic. 鈥 Pr贸bowa艂 przekona膰 j膮 o tym u艣miechem, lecz mu si臋 nie uda艂o. Na pewno zdarzy艂o si臋 co艣 z艂ego; musia艂a si臋 dowiedzie膰, co.

Chod藕 鈥 powiedzia艂a, i wsta艂a, nie czekaj膮c na niego. 鈥 Idziemy.

Jessico, nie trzeba, nic mi nie jest.

To nieprawda i nawet nie pr贸buj mnie przeko­nywa膰, 偶e nie mam racji.

Nic si臋 nie sta艂o 鈥 powt贸rzy艂.

Nie zwracaj膮c na niego uwagi, wzi臋艂a torebk臋 i wysz艂a z lo偶y. Nie mia艂 innego wyj艣cia, musia艂 p贸j艣膰 za ni膮.

Czy kto艣 ci kiedykolwiek powiedzia艂, jaka jeste艣 uparta? 鈥 zapyta艂, kiedy j膮 dogoni艂. Ich kroki d藕wi臋­cza艂y na betonowych stopniach, prowadz膮cych ku wyj艣ciu ze stadionu. Od czasu do czasu s艂yszeli za plecami okrzyki kibic贸w. Evan obejrza艂 si臋 z 偶alem kilka razy.

No, teraz powiedz, co si臋 tam z tob膮 dzia艂o 鈥 za偶膮da艂a Jessica, kiedy byli ju偶 blisko parkingu.

Nic si臋 nie dzia艂o.

Je艣li jeszcze raz powiesz 鈥瀗ic鈥, zaczn臋 krzycze膰. Kogo zobaczy艂e艣? 鈥 zapyta艂a, cho膰 ju偶 zna艂a od­powied藕. Tylko jedna osoba mog艂a wywo艂a膰 tak pe艂n膮 b贸lu reakcj臋 Evana 鈥 kobieta, kt贸r膮 kocha艂 i kt贸r膮 utraci艂.

Dlaczego my艣lisz, 偶e kogo艣 zobaczy艂em? 鈥 偶ach­n膮艂 si臋. By艂 zdenerwowany i nie pr贸bowa艂 tego ukry膰.

Czy to by艂a Mary Jo?

Zatrzyma艂 si臋 tak gwa艂townie, 偶e zrobi艂a kilka krok贸w, zanim si臋 zorientowa艂a, 偶e nie ma go obok.

Kto ci powiedzia艂 o Mary Jo? 鈥 zapyta艂 ochryp­艂ym g艂osem.

Jeszcze nikt, lecz zaraz ty to zrobisz.

Przykro mi, Jess, ale...

Pos艂uchaj mnie, Evanie Drydenie. Musisz zrzuci膰 z siebie ten ci臋偶ar raz na zawsze. Ju偶 dostatecznie d艂ugo starasz si臋 ukry膰 b贸l, jaki ci sprawi艂a. Najwy偶szy czas si臋 go pozby膰! 鈥 W艂o偶y艂a mu r臋k臋 pod rami臋 i zacz臋li kluczy膰 po parkingu w poszukiwaniu samochodu.

Kiedy wchodzili do jej mieszkania, Evan by艂 po­nury i zamy艣lony. Nie by艂a pewna, czy dobrze zrobi艂a, nalegaj膮c, by opowiedzia艂 jej o kobiecie, kt贸r膮 kiedy艣 kocha艂. Ba艂a si臋, 偶e jej up贸r m贸g艂 otworzy膰 na wp贸艂 zagojon膮 ran臋, ale wiedzia艂a te偶, 偶e nie powinien d艂u偶ej t艂umi膰 tego w sobie.

Posz艂a od razu do kuchni i zacz臋艂a parzy膰 kaw臋. Evan usiad艂 przy kuchennym stole, lecz prawie na­tychmiast wsta艂 i zacz膮艂 kr膮偶y膰 niecierpliwie po jej ma艂ym mieszkaniu.

Z fili偶ank膮 kawy w r臋ku usiad艂a w swym ulu­bionym fotelu i obserwowa艂a Evana. Czeka艂a, a偶 zacznie m贸wi膰.

Spotkali艣my si臋 przypadkowo 鈥 zacz膮艂 przyt艂u­mionym, pe艂nym napi臋cia g艂osem 鈥 chocia偶 nie jestem pewien, czy to naprawd臋 by艂 przypadek.

Przypuszczasz, 偶e zaaran偶owa艂a spotkanie?

Evan spojrza艂 na ni膮 zdumionym wzrokiem.

Nie... nie to. My艣l臋, 偶e w 偶yciu niewiele si臋 zdarza naprawd臋 przez przypadek.

Rozumiem 鈥 powiedzia艂a cichym g艂osem.

By艂em na pla偶y z przyjaci贸艂mi. Grali艣my w pi艂k臋, pili艣my piwo i by艂o nam dobrze. Wyrwali艣my si臋 z kieratu codziennych obowi膮zk贸w. Ch艂on臋li艣my s艂o艅ce i pozbywali艣my si臋 nadmiaru energii.

Zatrzyma艂 si臋 przed Jessic膮 i m贸wi艂 dalej.

Wi臋kszo艣膰 moich przyjaci贸艂 ju偶 posz艂a, a ja szed­艂em brzegiem pla偶y i wtedy spotka艂em Mary Jo. Wysz艂a na spacer z psem i on jej si臋 wyrwa艂. Goni艂a go po pla偶y, a ja, jak przysta艂o na d偶entelmena, z艂apa艂em smycz. Podzi臋kowa艂a mi i zacz臋li艣my roz­mawia膰. Ona jest ma艂a i 艂adna, ma br膮zowe oczy, kt贸re... Ale to wszystko ju偶 niewa偶ne.

Od razu j膮 polubi艂e艣?

Evan skin膮艂 g艂ow膮.

By艂a w niej jaka艣 艣wie偶o艣膰, entuzjazm, kt贸ry a偶 kipia艂. Od pierwszej chwili wiedzia艂em, 偶e chc臋 j膮 lepiej pozna膰, wi臋c zaproponowa艂em jej kolacj臋. Od­mowa zaskoczy艂a mnie.

Dla Evana to rzeczywi艣cie musia艂a by膰 nowo艣膰, pomy艣la艂a Jessica.

Czy poda艂a ci pow贸d odmowy?

Niejeden, ale uda艂o mi si臋 j膮 przekona膰, 偶e niepotrzebnie ma obiekcje. Cudownie si臋 艣mia艂a. 艁a­pa艂em si臋 na tym, 偶e m贸wi臋 r贸偶ne absurdalne rzeczy tylko po to, 偶eby us艂ysze膰 jej 艣miech. Jej blisko艣膰 mnie samego sk艂ania艂a do 艣miechu. To by艂 m贸j najweselszy dzie艅 od wielu lat.

Wi臋c um贸wi艂a si臋 z tob膮?

Niezupe艂nie. 鈥 Evan zatopi艂 si臋 we wspomnie­niach i milcza艂 przez d艂ug膮 chwil臋. 鈥 Sp臋dzi艂em z ni膮 reszt臋 dnia i prawie ca艂膮 noc. Rozpalili艣my na pla偶y ognisko i rozmawiali艣my do rana. Potem zacz臋li艣my si臋 regularnie spotyka膰. Przynosi艂a ze sob膮 o偶ywienie i weso艂o艣膰. 呕yli艣my w zupe艂nie innych warunkach. Mary Jo jest najm艂odsza z ca艂ej sze艣cioosobowej rodziny, i jest jedyn膮 c贸rk膮. Kt贸rej艣 soboty jej matka zaprosi艂a mnie na obiad. Jeszcze nigdy nie widzia艂em takiej gromady pod jednym dachem. Wsz臋dzie biega艂y dzieci. Kilka szwagierek Mary Jo by艂o w ci膮偶y. Wcze艣­niej nie zna艂em takiej rodziny, tych przekomarza艅, 偶art贸w, weso艂o艣ci. Zrozum mnie dobrze. Sam mam du偶膮 rodzin臋, lecz tamta jest inna. Czu艂em si臋 w艣r贸d nich naprawd臋 dobrze.

A oni na pewno czuli si臋 dobrze z tob膮.

Spojrza艂 na ni膮 z pow膮tpiewaniem.

Chcia艂bym, 偶eby tak by艂o.

Co si臋 wydarzy艂o potem? 鈥 ponagli艂a Jessica, gdy zamilk艂 na chwil臋. By艂a ciekawa szczeg贸艂贸w.

Ju偶 pierwszego dnia, na pla偶y, wiedzia艂em, 偶e si臋 w niej zakocham. 鈥 M贸wi艂 tak cicho, 偶e z trudem odr贸偶nia艂a s艂owa. 鈥 Nie traktuj臋 mi艂o艣ci lekko, ale wtedy czu艂em si臋 jak pora偶ony... dlatego wiedzia艂em.

Doskonale to rozumiem 鈥 powiedzia艂a. Tak sa­mo si臋 czu艂a przy Damianie.

Kiedy pozna艂em jej rodzin臋, zda艂em sobie spra­w臋, jak bardzo chc臋 si臋 z ni膮 o偶eni膰, jak bardzo chc臋, 偶eby艣my mieli pi臋cioro albo sze艣cioro dzieci. Dom Summerhill贸w by艂 pe艂en mi艂o艣ci i chcia艂em, 偶eby kiedy艣 moje dzieci te偶 wyros艂y w takiej szcz臋艣liwej, swobodnej atmosferze.

Zdaje si臋, 偶e Mary Jo to niezwyk艂a kobieta 鈥 powiedzia艂a Jessica 艂agodnie.

Niezwyk艂a 鈥 wyszepta艂.

Poprosi艂e艣, 偶eby zosta艂a twoj膮 偶on膮, prawda?

Tak. 鈥 Na twarzy Evana pojawi艂 si臋 bolesny u艣miech. 鈥 Potem przedstawi艂em j膮 rodzicom. By艂a onie艣mielona bogactwem mojej rodziny, od razu to zauwa偶y艂em. Kto by nie by艂, zobaczywszy po raz pierwszy Szepcz膮ce Wierzby. Moi rodzice mieli w膮tp­liwo艣ci, czy pasujemy do siebie, ale kiedy poznali Mary Jo, zmienili zdanie.

Nie przypominam sobie, 偶ebym s艂ysza艂a o zar臋­czynach 鈥 powiedzia艂a Jessica.

Chcia艂em da膰 jej pier艣cionek z brylantem, ale wybra艂a z per艂膮. W艂a艣nie sko艅czy艂a praktyk臋 po stu­diach i zacz臋艂a pracowa膰 jako nauczycielka. Wo艂a艂a odwlec formalne og艂oszenie zar臋czyn, do czasu gdy zaaklimatyzuje si臋 w pracy, a przede wszystkim, gdy minie czterdziesta rocznica 艣lubu jej rodzic贸w, kt贸ra przypada艂a w pa藕dzierniku. Nie mia艂em specjalnej ochoty na czekanie 鈥 przyzna艂 Evan 鈥 ale zgodzi艂em si臋, poniewa偶... no c贸偶... poniewa偶 by艂em got贸w zrobi膰 wszystko, czego chcia艂a Mary Jo. 鈥 Przerwa艂 i nabra艂 g艂臋boko powietrza. 鈥 Po raz pierwszy za­cz膮艂em co艣 podejrzewa膰 na pocz膮tku pa藕dziernika. Wynajdywa艂a coraz to inne usprawiedliwienia, 偶eby si臋 ze mn膮 nie zobaczy膰. Pocz膮tkowo je akceptowa­艂em, bo sam by艂em zaj臋ty, i cho膰 t臋skni艂em, nie robi艂em z tego problemu. Oczywi艣cie nie by艂em z tego zadowolony, ale rozumia艂em, 偶e jest poch艂oni臋ta pra­c膮 i obowi膮zkami rodzinnymi. Kilka razy zajrza艂em do jej rodzic贸w. Wydawa艂o mi si臋, 偶e ciesz膮 ich moje odwiedziny, a jej matka zawsze zaprasza艂a mnie na obiad, jakby by艂a przekonana, 偶e g艂oduj臋. 鈥 U艣miech­n膮艂 si臋.

To chyba bardzo mili ludzie.

Evan m贸wi艂 dalej, jakby jej w og贸le nie s艂ysza艂.

Kiedy Mary Jo odes艂a艂a mi pier艣cionek poczt膮, czu艂em si臋 og艂uszony. Mia艂em ju偶 kilka niespodzianek w 偶yciu, przyjemnych i nieprzyjemnych, ale 偶adna nie by艂a dla mnie takim szokiem.

Jessica poczu艂a z艂o艣膰 do Mary Jo za brak odwagi, by spotka膰 si臋 z Evanem twarz膮 w twarz. Je艣li chcia艂a zerwa膰 zar臋czyny, nawet nieformalne, to mog艂aby przynajmniej powiedzie膰 mu to osobi艣cie. Odsy艂anie pier艣cionka poczt膮 by艂o tch贸rzliwe i okrutne.

Pojecha艂em do niej w艣ciek艂y 鈥 ci膮gn膮艂 Evan.

Mia艂e艣 pe艂ne prawo by膰 w艣ciek艂y.

Pokr臋ci艂 g艂ow膮.

Powinienem by艂 odczeka膰, och艂on膮膰. 呕a艂uj臋, 偶e tak nie zrobi艂em. Kiedy stan膮艂em przed ni膮, powie­dzia艂a, 偶e jest kto艣 inny 鈥 wyszepta艂. 鈥 Pocz膮tkowo jej nie uwierzy艂em. Broni艂em si臋 przed my艣l膮, 偶e kobieta, kt贸rej podstawow膮 zasad膮 by艂a uczciwo艣膰, mog艂aby spotyka膰 si臋 z kim艣 za moimi plecami. To mi si臋 nie mie艣ci艂o w g艂owie. Ale myli艂em si臋. 鈥 Zn贸w zni偶y艂 g艂os do szeptu. 鈥 Widocznie spotykali si臋 w szkole, gdzie ona uczy. On te偶 jest nauczycielem. By膰 zar臋czon膮 ze mn膮 i jednocze艣nie kocha膰 innego, to musia艂a by膰 dla niej udr臋ka.

Jessica spu艣ci艂a oczy. Wprawdzie nie by艂a zar臋czo­na z Evanem, lecz spotyka艂a si臋 z nim 鈥 a jednocze艣nie kocha艂a Damiana. S艂uchaj膮c Evana, w my艣lach pot臋­pia艂a Mary Jo, a sama robi艂a w艂a艣ciwie to, co tamta.

Zobaczy艂e艣 j膮 na meczu?

Evan skin膮艂 g艂ow膮.

By艂a z nim... S膮dz臋, 偶e to by艂 on. 鈥 W jego oczach zn贸w pojawi艂 si臋 b贸l i Jessica mia艂a ochot臋 si臋 roz­p艂aka膰. Nad Evanem, ale i nad sam膮 sob膮. 艁adna z nich para... ka偶de zakochane w kim艣 innym, ka偶de nieszcz臋艣liwe. 鈥 Mary Jo to niezwyk艂a kobieta 鈥 wy­szepta艂. 鈥 Szcz臋艣liwy ten, kto si臋 z ni膮 o偶eni... 鈥 prze­rwa艂, a na jego twarz powr贸ci艂 dziwny u艣miech, b臋d膮cy po艂膮czeniem zachwytu i b贸lu. 鈥 B臋dzie wspa­nia艂膮 偶on膮 i matk膮.

To wielkoduszne, co m贸wisz. W twojej sytuacji...

Gdyby艣 zna艂a Mary Jo, m贸wi艂aby艣 to samo. Podczas tych miesi臋cy, kt贸re up艂yn臋艂y od naszego rozstania, doszed艂em do wniosku, 偶e w tym wszystkim istotn膮 rol臋 odgrywa艂a moja osobowo艣膰. Mary Jo by艂a pierwsz膮 kobiet膮, kt贸ra ze mn膮 zerwa艂a. 鈥 U艣miechn膮艂 si臋, jakby chcia艂 powiedzie膰, 偶e wcze艣­niej dobrze na to zas艂u偶y艂. 鈥 My艣l臋, 偶e sta艂em si臋 troch臋 zbyt pewny siebie.

Wszyscy jeste艣my temu w jaki艣 spos贸b winni.

Spojrza艂 na Jessic臋 i twarz mu spowa偶nia艂a.

Zepsu艂em ca艂y nasz wiecz贸r, prawda?

Wcale nie 鈥 odpar艂a, spodziewaj膮c si臋, 偶e wyczuje szczero艣膰 w jej g艂osie. Zrozumia艂a, jak 偶arliwie Evan kocha艂 i jak g艂臋boko tkwi艂 w nim ci膮gle b贸l rozstania.

Po wys艂uchaniu opowie艣ci Evana o utracie ukocha­nej kobiety, utwierdzi艂a si臋 w przekonaniu, 偶e nie mo偶e dopu艣ci膰, by teraz przez ni膮 sta艂o si臋 to samo. Nie mo偶e dalej wprowadza膰 go w b艂膮d, pozwalaj膮c mu wierzy膰, 偶e ich znajomo艣膰 przerodzi si臋 w co艣, czym nigdy nie mog艂aby by膰.

Min膮艂 tydzie艅. Przy ka偶dej okazji Evan opowiada艂 jej coraz wi臋cej o swym zwi膮zku z Mary Jo. Dosz艂a do wniosku, 偶e ka偶de zaproszenie, na kolacj臋 czy do teatru, to tylko pretekst do dalszych opowie艣ci. By艂o to tak, jakby p臋k艂a w nim tama, jakby potrzeba, by da膰 uj艣cie d艂ugo t艂umionym emocjom, by艂a zbyt silna, 偶eby m贸g艂 si臋 jej przeciwstawi膰.

Ich spotkania przesta艂y Jessic臋 niepokoi膰. Byli przyjaci贸艂mi, nic wi臋cej. Dzi臋ki cz臋stym rozmowom jej te偶 uda艂o si臋 troch臋 przed nim otworzy膰.

Czy jeste艣 zakochana? 鈥 spyta艂 niespodziewanie kt贸rego艣 wieczora, gdy szli przez Boston Common.

Chyba tak 鈥 odpar艂a niepewnie. 鈥 Tak 鈥 potwier­dzi艂a szybko. 鈥 Ale to nie to, o czym my艣lisz.

To znaczy...?

Nie w tobie, wi臋c niech ci si臋 nie przewraca w g艂owie. 鈥 Zda艂a sobie spraw臋, 偶e to zabrzmia艂o obra藕liwie, wi臋c natychmiast przeprosi艂a.

Evan roze艣mia艂 si臋.

Wiecz贸r by艂 pi臋kny. Gwiazdy przypomina艂y isk­rz膮ce si臋 cekiny, zawieszone tak nisko, 偶e wydawa艂y si臋 przyczepione do ga艂臋zi drzew.

Wiesz, 偶e to mi艂o艣膰, prawda?

O, tak 鈥 szepn臋艂a.

Czy ten tajemniczy m臋偶czyzna te偶 ci臋 kocha?

Nie... nie wiem. Chcia艂abym, 偶eby tak by艂o. Prawd臋 m贸wi膮c, nic na to nie wskazywa艂o.

Damian nadal jej unika艂. Od czasu gdy przez chwil臋 spotkali si臋 w biurze, nie rozmawia艂a z nim ani razu.

Codziennie przychodzi艂 do biura punktualnie o 贸s­mej i wychodzi艂 o pi膮tej po po艂udniu. Przypuszcza艂a, 偶e jego rozk艂ad dnia jest zwi膮zany z zaanga偶owaniem w kampani臋 wyborcz膮 ojca, wi臋c je艣li chcia艂a si臋 z nim spotka膰, musia艂a szuka膰 okazji w czasie pracy. Oka­za艂o si臋, 偶e chyba 艂atwiej uzyska艂aby audiencj臋 u pa­pie偶a. Nie mog艂a poj膮膰, jak to mo偶liwe, 偶eby kto艣 potrafi艂 tyle zrobi膰 w ci膮gu jednego dnia. Pr贸bowa艂a z nim porozmawia膰, lecz zawsze kto艣 by艂 w pobli偶u.

Zacz臋艂a traci膰 cierpliwo艣膰. I gdy ju偶 by艂a gotowa podnie艣膰 r臋ce do nieba i krzycze膰 ze z艂o艣ci, nadarzy艂a si臋 okazja. Zupe艂nie przypadkowo, kiedy najmniej si臋 tego spodziewa艂a.

Szepcz膮ce Wierzby. Jego dom rodzinny.

Evan dowiedzia艂 si臋 od jej matki, 偶e Jessica gra艂a w college'u w tenisa. Zaintrygowany, zaproponowa艂 jej mecz. Uzna艂a, 偶e to mo偶e by膰 mi艂y spos贸b sp臋dze­nia sobotniego popo艂udnia, i zgodzi艂a si臋. Poniewa偶 zapomnia艂 zarezerwowa膰 kort w klubie tenisowym, pojechali do Szepcz膮cych Wierzb.

Odbijali pi艂k臋 przez ca艂膮 godzin臋 i Evan zdecydo­wanie wygrywa艂. Jessica nie by艂a zaskoczona jego sportowymi umiej臋tno艣ciami, ale chcia艂a mu zaimpo­nowa膰 i nadwer臋偶y艂a sobie kolano. To nie by艂o nic powa偶nego, ale nalega艂, by przerwali gr臋.

Poszli roze艣miani w kierunku domu. Szybko zapo­mnieli o kolanie. Z daleka zauwa偶yli matk臋 Evana, kt贸ra siedzia艂a w samochodzie i bezskutecznie pr贸bo­wa艂a go uruchomi膰. Za godzin臋 musia艂a by膰 w sztabie wyborczym, wi臋c denerwowa艂a si臋 coraz bardziej.

Nie martw si臋, mamo 鈥 powiedzia艂 Evan i poca­艂owa艂 j膮 czule w policzek. 鈥 Zawioz臋 ci臋.

Nie ma mowy 鈥 zaprotestowa艂a Lois Dryden i spojrza艂a na jego dwuosobowe sportowe auto.

Przecie偶 m贸wi艂a艣, 偶e da艂a艣 Richmondowi wolny dzie艅 鈥 powiedzia艂 i otworzy艂 drzwi swego samo­chodu. 鈥 Wsiadaj, mamo, nie ma rady.

A co b臋dzie z Jessic膮?

Doskonale potrafi臋 zaj膮膰 si臋 sama sob膮 鈥 zapew­ni艂a Jessica. Poczeka艂a, a偶 samoch贸d odjecha艂, otar艂a ramieniem pot z czo艂a i wesz艂a do domu. W lod贸wce w kuchni znalaz艂a zimn膮 wod臋 mineraln膮.

Nuci艂a pod nosem popularn膮 melodi臋, gdy drzwi kuchni nagle si臋 otworzy艂y.

Mamo, co ty tu jeszcze robisz? Powinna艣 ju偶 by膰... 鈥 Damian stan膮艂 jak wryty. 鈥 Jessica?

Twoja mama nie mog艂a uruchomi膰 samochodu, wi臋c pojecha艂a z Evanem 鈥 wyja艣ni艂a.

Pojecha艂a z Evanem... W takim razie zobacz臋, co si臋 sta艂o z jej samochodem. 鈥 Ju偶 chcia艂 by膰 od niej daleko.

Damianie... 鈥 Nagle przypomnia艂a sobie pomys艂 Cathy: bol膮ce kolano. W艂a艣nie j膮 bola艂o, co prawda lekko, ale trudno by艂oby o lepszy moment, by to wykorzysta膰.

Skupi艂a si臋 na swej prawej nodze i poku艣tyka艂a w jego stron臋. Nienawidzi艂a uciekania si臋 do tego rodzaju podst臋pnych metod, lecz za wszelk膮 cen臋 chcia艂a z nim porozmawia膰. Na pewno jej wybaczy, je艣li pozna prawd臋.

Spojrza艂 na jej kolano z wyra藕nym niepokojem. Mia艂a na sobie bia艂膮 koszulk臋 i kr贸tk膮 tenisow膮 sp贸dniczk臋.

Co z twoim kolanem? 鈥 zapyta艂 i podszed艂 do niej.

Nic mi nie jest 鈥 szepn臋艂a.

Usi膮d藕. 鈥 W jego g艂osie bynajmniej nie by艂o czu艂o艣ci. 鈥 Czy Evan o tym wie?

Tak, ale to nic wielkiego 鈥 wykrztusi艂a. Przysun膮艂 taboret i posadzi艂 j膮. Zamkn臋艂a oczy, poczuwszy dotkni臋cie jego r膮k. Bo偶e, jak za nim t臋skni艂a! Od wielu dni czeka艂a na okazj臋, 偶eby by膰 z nim sam na sam, i teraz nie mia艂a zamiaru jej straci膰. 鈥 Musimy porozmawia膰 鈥 powiedzia艂a. 鈥 S艂uchaj, ja...

Porozmawiamy, jak obejrz臋 twoje kolano. Co u licha op臋ta艂o mojego brata, 偶e ci臋 zostawi艂 w takim stanie?

Damianie, pos艂uchaj, prosz臋.

P贸藕niej. 鈥 Zacz膮艂 wk艂ada膰 l贸d do plastikowej torebki.

Zdenerwowana, wsta艂a i, kulej膮c, posz艂a w jego stron臋.

Nic mi nie b臋dzie. To pewnie tylko naci膮gni臋ty mi臋sie艅.

Powinien ci臋 zbada膰 lekarz 鈥 powiedzia艂 stanow­czo. Jeszcze raz posadzi艂 j膮 na taborecie, a na drugim opar艂 jej nog臋. Do kolana przy艂o偶y艂 torebk臋 z lodem.

Musz臋 z tob膮 porozmawia膰 o Evanie i o mnie. Nie kocham Evana, a on nie kocha mnie. Jeste艣my przyjaci贸艂mi, nic wi臋cej. On kocha Mary Jo, a ja kocham...

Masz trzyma膰 l贸d na kolanie co najmniej przez dwadzie艣cia minut, rozumiesz?

Jessica podnios艂a si臋 z taboretu i wrzuci艂a l贸d do zlewu. By艂a w艣ciek艂a.

Musisz mnie wys艂ucha膰, Damianie! Wiem, 偶e sama wszystko komplikuj臋. Nie powinnam by艂a wy­korzystywa膰 kolana, 偶eby ci臋 tu zatrzyma膰, ale wyda­wa艂o mi si臋, 偶e to jedyny spos贸b.

Wi臋c skr臋ci艂a艣 nog臋, czy nie?

Tak, ale tylko troch臋. Chc臋 porozmawia膰 o nas. O tobie i o mnie.

Jessico 鈥 odpar艂, z trudem ukrywaj膮c zniecier­pliwienie 鈥 spotykasz si臋 z moim bratem.

Tw贸j brat i ja jeste艣my przyjaci贸艂mi, to wszystko. Ile razy musz臋 ci to powtarza膰?

Evan si臋 zmieni艂 鈥 stwierdzi艂 stanowczo. 鈥 S膮­dzisz, 偶e tego nie zauwa偶y艂em? Po wielu miesi膮cach jest wreszcie sob膮. Odzyskali艣my Evana dzi臋ki tobie.

By膰 mo偶e, ale nie w taki spos贸b, jak my艣lisz.

Niewa偶ne, co my艣l臋 鈥 powiedzia艂 ze z艂o艣ci膮. 鈥 Spotykasz si臋 z moim bratem, wi臋c nie mo偶e by膰 偶adnego 鈥瀟y i ja鈥. Rozumiesz?

Nie! 鈥 krzykn臋艂a. 鈥 Nie rozumiem!

Musi tak by膰, Jessico.

Ale dlaczego? 鈥 Ledwie go widzia艂a przez 艂zy. Nie odpowiada艂 przez kilka d艂ugich jak wieczno艣膰 sekund.

Bo ju偶 tak jest.

Czy... czy to znaczy, 偶e chcesz, 偶eby tak by艂o? 鈥 Gard艂o mia艂a 艣ci艣ni臋te. D艂onie zwin臋艂a w pi臋艣ci.

Tak 鈥 odpar艂 po chwili, kt贸ra wydawa艂a si臋 najd艂u偶sz膮 chwil膮 w jej 偶yciu. 鈥 Chc臋, 偶eby tak by艂o.

Odwr贸ci艂a si臋 do niego plecami. Jak to dobrze, 偶e nie wyzna艂a mu swej mi艂o艣ci! I bez tego czu艂a si臋 upokorzona.

Jessico... 鈥 W jego ustach zabrzmia艂o to jak wym贸wka.

Zwiesi艂a g艂ow臋. By艂a pewna, 偶e zaraz odejdzie, tak jak zwykle 鈥 ale nie zrobi艂 tego. Odwr贸ci艂 j膮 ku sobie i obj膮艂, jakby musia艂 poczu膰 jej blisko艣膰, jakby tylko dzi臋ki temu m贸g艂 si臋 uchroni膰 przed szale艅stwem. A potem przycisn膮艂 wargi do jej ust.

Ten poca艂unek by艂 gwa艂towny i pe艂en po偶膮dania, zupe艂nie inny ni偶 poprzednie. Przywar艂a do niego i zapomnia艂a o wszystkim. By艂 tylko on i rado艣膰, 偶e jest w jego ramionach. Pie艣ci艂a twarz Damiana roz­bieganymi palcami. Odchyli艂a g艂ow臋, a on pokrywa艂 poca艂unkami jej policzki i szyj臋.

Do艣膰 鈥 j臋kn膮艂 i spr贸bowa艂 uwolni膰 si臋 z jej ramion. Nie pu艣ci艂a go. Obj臋艂a za szyj臋 i ukry艂a twarz na jego piersi. 鈥 Jessico, prosz臋. 鈥 Kiedy rozrywa艂 jej splecione r臋ce, czu艂a, 偶e dr偶y podobnie jak ona. Obj膮艂 jej d艂onie i pochyli艂 si臋 ku niej.

D藕wi臋k zamykanych frontowych drzwi zabrzmia艂 jak grzmot. Damian odsun膮艂 si臋 i sta艂 ju偶 do niej ty艂em, gdy do kuchni wszed艂 Evan, pogwizduj膮c. Zobaczy艂 brata i zatrzyma艂 si臋.

Cze艣膰, Damianie. Ciesz臋 si臋, 偶e dotrzyma艂e艣 to­warzystwa mojej dziewczynie.

Damian mrukn膮艂 co艣 na temat samochodu matki i wyszed艂 z kuchni, ledwie skin膮wszy bratu g艂ow膮.

Jessica my艣la艂a, 偶e p臋knie jej serce.




ROZDZIA艁 脫SMY



Dzi臋kuj臋 ci 鈥 powiedzia艂 Evan, gdy p贸艂 godziny p贸藕niej wysiadali z samochodu pod jej domem. 鈥 Wiesz, w poniedzia艂ek b臋dzie uroczysta kolacja, na kt贸r膮 m贸j ojciec zaprasza trzystu najbli偶szych znajo­mych. Chcia艂bym, 偶eby艣 posz艂a na ni膮 ze mn膮.

Jessica spojrza艂a na Evana i u艣wiadomi艂a sobie, 偶e nie wie, co powiedzia艂. By艂a pe艂na b贸lu. Damian nie kocha艂 jej, nie chcia艂. Prawie wyzna艂a mu mi艂o艣膰, a on j膮 odtr膮ci艂 i odszed艂.

Jessico, nic ci nie jest?

Czuj臋 si臋 艣wietnie 鈥 sk艂ama艂a, cho膰 by艂a bliska p艂aczu.

M贸wi艂em ci o kolacji.

Spojrza艂a na niego ze zdziwieniem. Kolacja?

W poniedzia艂ek wieczorem 鈥 powiedzia艂 powoli i pomacha艂 jej r臋k膮 przed oczami. 鈥 Mo偶e jednak mi powiesz, co si臋 z tob膮 dzieje?

Czy mog臋 ju偶 p贸j艣膰 na g贸r臋? 鈥 zapyta艂a, zamiast mu odpowiedzie膰. Nie mia艂a nastroju do wyja艣niania czegokolwiek, a zw艂aszcza tego, co si臋 wydarzy艂o mi臋dzy ni膮 a Damianem.

Prosz臋 bardzo.

Odprowadzi艂 j膮 do mieszkania, wyj膮艂 jej z r膮k rakiet臋 tenisow膮 i schowa艂 do szafki w przedpokoju, a potem poszed艂 za ni膮 do kuchni i poda艂 jej szklank臋 wody z lodem.

Jessica usiad艂a przy stole i u艣miechn臋艂a si臋.

Czuj臋 si臋 艣wietnie 鈥 powiedzia艂a, i tym razem k艂ama艂a ju偶 nieco mniej. Owszem, zosta艂a zraniona, lecz by艂o to precyzyjne ciecie, g艂臋bokie i szybkie.

Wiedzia艂a teraz to, czego si臋 spodziewa艂a od pocz膮tku. Damian jej nie kocha艂.

Dzi臋kuj臋, Jess 鈥 powiedzia艂 jeszcze raz Evan, i cho膰 by艂y to zwyk艂e s艂owa, wyczu艂a w nich g艂臋bsze znaczenie.

Za to, 偶e pozwoli艂am si臋 pokona膰 w tenisa? 鈥 zapyta艂a, cho膰 wiedzia艂a, 偶e mia艂 na my艣li co艣 znacznie wi臋cej.

U艣miech znikn膮艂 z jego oczu.

Za to r贸wnie偶, lecz przede wszystkim za cierpliwe wys艂uchiwanie mnie przez kilka dni. Rozmowa o Mary Jo rozja艣ni艂a mi w g艂owie. U艣wiadomi艂em sobie, co by艂o z艂ego mi臋dzy nami i jak bardzo ci膮gle j膮 kocham. 鈥 Westchn膮艂 z b贸lem.

To nie grzech, Evanie.

Pomog艂a mi rozmowa. Mo偶e wi臋c warto, 偶eby艣 i ty mi opowiedzia艂a, co ci臋 gn臋bi? Nie oszukasz mnie, widz臋 艂zy w twoich oczach.

Spu艣ci艂a wzrok i zacz臋艂a si臋 wpatrywa膰 w szklank臋.

Nie... nie jestem jeszcze przygotowana, 偶eby o tym m贸wi膰. Nie z艂o艣膰 si臋 na mnie. Musz臋 najpierw uporz膮dkowa膰 swoje uczucia.

Rozumiem. 鈥 Uj膮艂 jej d艂o艅. 鈥 Czy p贸jdziesz ze mn膮 na poniedzia艂kow膮 kolacj臋?

Dobrze 鈥 zgodzi艂a si臋, cho膰 pocz膮tkowo chcia艂a odm贸wi膰. Dosz艂a do wniosku, 偶e siedzenie w domu i u偶alanie si臋 nad sob膮 nic nie pomo偶e. Od tej chwili mia艂a zamiar bawi膰 si臋 i cieszy膰 偶yciem.

Damian te偶 tam b臋dzie 鈥 zawiesi艂 g艂os, jakby spodziewa艂 si臋 komentarza.

Skin臋艂a g艂ow膮. Po dzisiejszym popo艂udniu to nie robi艂o jej r贸偶nicy.

Ma kogo艣 przyprowadzi膰 鈥 doda艂. 鈥 Czy masz co艣 przeciwko temu, 偶eby艣my siedzieli przy jednym stole?

Ani troch臋 鈥 odpar艂a pogodnie. 鈥 Im nas b臋dzie wi臋cej, tym b臋dzie weselej.

Pomy艣la艂am sobie, 偶e przejrzymy twoj膮 szaf臋, zanim pojedziesz na t臋 kolacj臋 鈥 powiedzia艂a Cathy, wchodz膮c do mieszkania Jessiki. Jessica zrozumia艂a sw贸j b艂膮d ju偶 w chwil臋 po tym, gdy powiedzia艂a przyjaci贸艂ce o zaproszeniu. Cathy od razu upar艂a si臋, 偶e to ona wybierze jej sukienk臋.

Od wielu lat bez problem贸w sama sobie radz臋 z ubieraniem si臋 鈥 podj臋艂a pr贸b臋 obrony.

Cathy ju偶 buszowa艂a w艣r贸d sukienek, przesuwaj膮c je to w t臋, to w drug膮 stron臋, jakby to by艂o zadanie o pierwszorz臋dnym znaczeniu. Przerwa艂a na chwil臋 i niecierpliwie tupn臋艂a nog膮.

Nie masz poj臋cia, jak si臋 zawiod艂am na Damianie. Czy jeste艣 pewna, 偶e go dobrze zrozumia艂a艣? 鈥 M贸wi艂a takim tonem, jakby wszystkiemu by艂a winna Jessica.

Nie ma mowy o nieporozumieniu 鈥 odpar艂a sta­nowczo. 呕a艂owa艂a, 偶e w og贸le cokolwiek powiedzia艂a przyjaci贸艂ce. Nie zrobi艂aby tego, gdyby Cathy nie by艂a we wszystko wtajemniczona. 鈥 On nie chce mie膰 ze mn膮 do czynienia. Nie m贸g艂by tego wyrazi膰 w spos贸b bardziej oczywisty.

Ja w to nie wierz臋. Co艣 tu jest nie w porz膮dku i ty to powinna艣 wyja艣ni膰.

Wiem, co to jest 鈥 zaoponowa艂a Jessica. Nie trzeba by艂o dzieli膰 w艂osa na czworo, skoro odpowied藕 by艂a taka prosta. Gdyby Damianowi naprawd臋 na niej zale偶a艂o, znalaz艂by spos贸b, 偶eby wszystko uporz膮d­kowa膰. Nie znalaz艂, bo mu nie zale偶a艂o.

Cathy dalej bada艂a zawarto艣膰 szafy.

Chyba przyjdziesz na premier臋, prawda? 鈥 zapyta艂a.

Nic by mnie nie mog艂o zatrzyma膰. 鈥 Jessica by艂a dumna z sukcesu Cathy, kt贸ra dosta艂a 艣wietn膮 rol臋 Adelajdy w sztuce 鈥濩h艂opaki i dziewczyny鈥, wystawia­nej przez bosto艅skiego producenta. Domy艣la艂a si臋 te偶, 偶e Cathy jest zakochana w re偶yserze, Davidzie Carsonie. Wspomina艂a o nim ostatnio kilkakrotnie i za ka偶dym razem jej g艂os jakby lekko si臋 za艂amywa艂.

My艣l臋, 偶e zaprosz臋 te偶 Damiana 鈥 rzuci艂a non­szalancko Cathy. 鈥 Przecie偶 go ju偶 znam. 鈥 Spojrza艂a na Jessic臋. 鈥 Nic nie masz do powiedzenia?

R贸b, co chcesz, Cathy.

Cathy za艣mia艂a si臋 kr贸tko, ale wymownie.

Nie oszukasz mnie, Jess, za dobrze ci臋 znam. Nie wiem, co si臋 sta艂o Damianowi, ale mo偶esz mi wierzy膰, 偶e wkr贸tce powr贸ci.

Szczerze w to w膮tpi臋. 鈥 Nie potrafi艂a ukry膰 pesymizmu.

Cathy wyj臋艂a z szafy trzy sukienki i roz艂o偶y艂a je na 艂贸偶ku. Wzi臋艂a si臋 pod boki, obesz艂a 艂贸偶ko dooko艂a, a potem dwie z nich schowa艂a z powrotem.

Pozosta艂a d艂uga czarna suknia, g艂adka i po艂ys­kuj膮ca, ze srebrnymi ozdobami.

Przymierz j膮.

Jessica niech臋tnie zdj臋艂a ubranie i w艂o偶y艂a sukienk臋 wybran膮 przez Cathy. Odgarn臋艂a w艂osy, 偶eby przyja­ci贸艂ka mog艂a zapi膮膰 suwak do ko艅ca. Potem podesz艂a do lustra i wyda艂a pe艂ne zawodu westchnienie.

Przypominam Natash臋 ze szpiegowskiej kresk贸­wki.

Nic podobnego. Sukienka jest 艣wietna.

Chyba tylko w艣r贸d szpieg贸w. 鈥 A z drugiej strony, mo偶e to w艂a艣nie dobrze? Je艣li ma siedzie膰 przy jednym stole z Damianem i jego towarzyszk膮, to chcia艂aby mie膰 pewno艣膰, 偶e zwr贸ci na siebie jego uwag臋, i 偶e b臋dzie wiedzia艂, co traci.

Evan przyjecha艂 po ni膮 pi臋膰 minut przed czasem, kiedy w艂a艣nie ko艅czy艂a makija偶.

Jeste艣 pi臋kna 鈥 powiedzia艂. 鈥 Naprawd臋 pi臋kna.

Po tych s艂owach uznania czu艂a si臋 pewniej 鈥 do czasu gdy znale藕li si臋 przy stole, gdzie siedzieli ju偶 Damian i towarzysz膮ca mu kobieta, wysoka blondyn­ka, pi臋kna i wynios艂a.

Nadine Powell 鈥 przedstawi艂 j膮 Damian. 鈥 M贸j brat Evan i Jessica Kellerman.

Jessica zerkn臋艂a na Damiana i z zadowoleniem zauwa偶y艂a, 偶e patrzy na ni膮 jak dziecko na choink臋 w dniu Bo偶ego Narodzenia. Cathy mia艂a racj臋 鈥 suknia by艂a 艣wietna. Damian nagle odwr贸ci艂 wzrok, jakby z艂y na samego siebie, 偶e nie potrafi艂 zachowa膰 si臋 oboj臋tnie.

Nadine. 鈥 Evan uj膮艂 jej d艂o艅 i przytrzyma艂 nieco d艂u偶ej, ni偶 by艂o to konieczne.

Kolacja trwa艂a bardzo d艂ugo, g艂贸wnie z powodu przem贸wie艅 wielu gadatliwych polityk贸w. Jessica straci艂a rachub臋 co do liczby m贸wc贸w i liczby poda­wanych potraw. Przem贸wienia prawie uniemo偶liwia艂y prowadzenie konwersacji przy stole, lecz zdo艂a艂a si臋 dowiedzie膰, 偶e Nadine i Damian byli od dawna przyjaci贸艂mi. Przyjaci贸艂mi i niczym wi臋cej, zacz臋艂a wyja艣nia膰 Nadine, oceniwszy sytuacj臋 zadziwiaj膮co trafnie. Damian natomiast zachowywa艂 si臋 tak, jakby Jessiki tam nie by艂o. Przez ca艂y wiecz贸r nie odezwa艂 si臋 do niej ani s艂owem.

Kiedy talerzyki po deserze zosta艂y uprz膮tni臋te, na niskiej estradzie, obok d臋bowego wypolerowanego parkietu do ta艅ca, zacz臋艂a gra膰 dziesi臋cioosobowa orkiestra.

Zata艅czymy? 鈥 zapyta艂 Evan i wyci膮gn膮艂 r臋k臋 do Jessiki. Orkiestra gra艂a jej ulubione bigbandowe melo­die z lat czterdziestych. Evan wystukiwa艂 rytm i ko­艂ysa艂 si臋 do taktu.

Odm贸wi艂a. Nie lubi艂a by膰 pierwsza na parkiecie.

Wola艂abym przeczeka膰 pierwsze ta艅ce, je艣li po­zwolisz.

Ani my艣l臋. 鈥 Poderwa艂 j膮 z krzes艂a, zaprowadzi艂 na parkiet i, cho膰 taniec by艂 szybki, otoczy艂 ramieniem i przytuli艂 do siebie.

Evanie 鈥 sykn臋艂a, zdaj膮c sobie spraw臋, jakie musz膮 robi膰 wra偶enie. Wygl膮dali jak para zakochana do szale艅stwa.

Ciii... 鈥 szepn膮艂 jej do ucha.

Co ci si臋 sta艂o?

Mnie? 鈥 zapyta艂, po czym odrzuci艂 g艂ow臋 do ty艂u i roze艣mia艂 si臋, jakby powiedzia艂a co艣 bardzo zabaw­nego. 鈥 Nic. Po prostu dobrze si臋 bawi臋.

Moim kosztem 鈥 szepn臋艂a ze z艂o艣ci膮. 鈥 Nied艂ugo wszyscy b臋d膮 o nas m贸wi膰.

Niech sobie m贸wi膮.

Z tob膮 naprawd臋 jest niedobrze 鈥 stwierdzi艂a. Zn贸w si臋 roze艣mia艂.

Niekoniecznie. Ale zaraz wszystko powinno by膰 w porz膮dku.

Nie mia艂a poj臋cia, co Evan ma na my艣li, ale nie chcia艂a ci膮gn膮膰 tej farsy. Gdy tylko melodia si臋 sko艅czy艂a, wysun臋艂a si臋 z jego obj臋膰 i wr贸ci艂a do sto艂u.

Jessice dokucza kolano 鈥 wyja艣ni艂 Evan, po czym bez 偶adnych wst臋p贸w poprosi艂 Nadine i poszed艂 z ni膮 na parkiet. Damian wygl膮da艂 na wyprowadzonego z r贸wnowagi.

No c贸偶 鈥 powiedzia艂a Jessica z powa偶n膮 min膮. 鈥 Do odwa偶nych 艣wiat nale偶y.

Damian zmarszczy艂 brwi.

M贸g艂 poprosi膰 kogo艣 innego. 鈥 Zacisn膮艂 palce wok贸艂 szklanki i skupi艂 si臋 na obserwowaniu ta艅­cz膮cych par. Dobrze, 偶e nie chce ze mn膮 rozmawia膰, pomy艣la艂a Jessica. Bardzo dobrze. Uwa偶a艂a, 偶e wszys­tko ju偶 zosta艂o powiedziane; Damian widocznie by艂 tego samego zdania. 鈥 Jak twoje kolano? 鈥 zapyta艂 niespodziewanie.

Zupe艂nie dobrze. To tylko Evan znalaz艂 sobie pretekst, 偶eby zata艅czy膰 z Nadine.

Spowi艂y ich nastrojowe d藕wi臋ki muzyki. Po chwili Jessica zacz臋艂a wystukiwa膰 rytm nog膮. 呕a艂owa艂a, 偶e nie chcia艂a zosta膰 d艂u偶ej na parkiecie.

Chod藕my 鈥 powiedzia艂 Damian, wyra藕nie bez entuzjazmu. Wsta艂 i poda艂 jej r臋k臋.

Spojrza艂a na niego ze zdziwieniem.

Nie ma nic gorszego, ni偶 siedzie膰 obok kobiety, kt贸ra najwidoczniej chce ta艅czy膰.

Ja... 鈥 Zamierza艂a powiedzie膰, 偶e nie ma nic gorszego, ni偶 ta艅czy膰 z kim艣, kto najwidoczniej nie chce by膰 jej partnerem. Ale zanim zd膮偶y艂a si臋 ode­zwa膰, wzi膮艂 j膮 za r臋k臋 i poprowadzi艂 na parkiet. Po drodze mrucza艂 co艣 pod nosem niewyra藕nie. Zro­zumia艂a tylko, 偶e chodzi艂o o Evana i 偶e nie by艂 z niego zadowolony.

Ch臋tnie udusi艂aby Evana za to, 偶e zostawi艂 j膮 sam膮 z Damianem. Orkiestra gra艂a szybkie melodie, lecz kiedy weszli na parkiet, rozpocz臋艂a wolny, ro­mantyczny utw贸r. 艢wiat艂a przygas艂y, a Jessica w du­chu j臋kn臋艂a.

Poczekajmy na nast臋pny 鈥 zaproponowa艂a.

Nie ma mowy 鈥 odpar艂 i wzi膮艂 j膮 w ramiona. Nie rozumia艂a, dlaczego poczuwa艂 si臋 do obowi膮zku za­ta艅czenia z ni膮. Obejmowa艂 j膮 sztywno, jakby ba艂 si臋 jej blisko艣ci. By艂 wyprostowany, patrzy艂 wprost przed siebie. 鈥 Rozlu藕nij si臋 鈥 szepn膮艂 niecierpliwie. 鈥 Prze­cie偶 nie gryz臋.

Ja? 鈥 zapyta艂a ze zdziwieniem. 鈥 Czuj臋 si臋, jak­bym ta艅czy艂a z manekinem.

No dobrze, spr贸bujmy oboje.

Nie zdawa艂a sobie sprawy, 偶e by艂a tak spi臋ta. Zamkn臋艂a oczy i g艂臋boko westchn臋艂a. Czu艂a, jak opada napi臋cie z Damiana. Kiedy otworzy艂a oczy, obj膮艂 j膮 mocniej. Opar艂a g艂ow臋 o jego policzek. Ich cia艂a porusza艂y si臋 艂agodnie w rytm muzyki. Ulga, jak膮 jej to przynios艂o, by艂a warta ka偶dej minuty oczekiwania, by znale藕膰 si臋 w jego ramionach.

To jest moje miejsce, pomy艣la艂a ze smutkiem; to zawsze by艂o moje miejsce. Damian na pewno te偶 to czuje. Gdyby by艂o inaczej, czy obejmowa艂by mnie tak, jakbym by艂a czym艣 najcenniejszym na 艣wiecie? Dla­czego dotyka艂by ustami moich w艂os贸w, jakby nie m贸g艂 si臋 doczeka膰 poca艂unku?

Oboje milczeli; obawiali si臋, 偶e s艂owa zepsuj膮 na­str贸j. Muzyka ucich艂a, a ona nadal tuli艂a si臋 do Damiana, nie chc膮c, by min臋艂y te chwile b艂ogo艣ci.

Powinni艣my wr贸ci膰 do sto艂u 鈥 odezwa艂 si臋 Da­mian. Brak przekonania w jego g艂osie da艂 jej nadziej臋.

Nie widz臋 Evana ani Nadine. Czy chcesz zata艅­czy膰 jeszcze raz? 鈥 zapyta艂a.

Milcza艂 przez d艂ug膮 chwil臋, a potem powiedzia艂 ochryple: 鈥 Tak.

Ja te偶 chc臋.

Jessico, pos艂uchaj...

Nie艣mia艂o podnios艂a g艂ow臋 i spojrza艂a na niego. W oczach mia艂a t臋sknot臋 tak wielk膮, 偶e nie potrafi艂a jej ukry膰.

Nie teraz, Damianie, prosz臋.

Zamkn膮艂 na moment oczy, westchn膮艂 i kiwn膮艂 g艂ow膮.

Straci艂a poczucie czasu. Wiedzia艂a, 偶e ta艅cz膮 du偶o d艂u偶ej ni偶 powinni. Spogl膮da艂a w kierunku sto艂u, lecz nie by艂o tam ani Nadine, ani Evana.

Damian zacz膮艂 zdradza膰 oznaki zdenerwowania dopiero wtedy, gdy orkiestra zagra艂a szybciej. Wie­dzia艂a, 偶e co艣 jest nie w porz膮dku, kiedy tylko wypu艣­ci艂 j膮 z ramion. Patrzy艂a na jego zaci臋t膮 min臋 i niczego nie rozumia艂a.

Braciszek zap艂aci mi za to 鈥 mrukn膮艂.

Za co? 鈥 zapyta艂a cichym g艂osem.

Zamiast odpowiedzie膰, zacisn膮艂 z臋by. Wida膰 by艂o, 偶e stara si臋 opanowa膰.

Usiedli przy stole jak obcy. Jessica nie mog艂a tego znie艣膰. Wsta艂a, przeprosi艂a i obesz艂a s膮siednie stoliki, witaj膮c si臋 ze znajomymi. Gdy wr贸ci艂a, obok Damia­na siedzia艂 Evan. Nadine nigdzie nie by艂o wida膰. Bracia rozmawiali ze sob膮 gwa艂townie, lecz na jej widok Damian zamilk艂 i zacz膮艂 patrze膰 w innym kierunku.

Zaniedbuj臋 ci臋 鈥 powiedzia艂 Evan ze skruch膮, uj膮wszy jej r臋k臋 w swoje d艂onie. 鈥 Przepraszam, Jessico. Czy mo偶esz mi wybaczy膰?

Oczywi艣cie. 鈥 C贸偶 innego mog艂aby zrobi膰? Za偶膮­da膰, 偶eby j膮 natychmiast odwi贸z艂 do domu? To by艂oby idiotyczne. Zw艂aszcza 偶e uwa偶a艂a go tylko za przyja­ciela. A poza tym, dzi臋ki niemu mog艂a by膰 d艂ugo z Damianem.

Kilka minut p贸藕niej wr贸ci艂a Nadine, zdyszana i roze艣miana. Ca艂a czw贸rka zam贸wi艂a drinki. Kelner­ka w艂a艣nie je przynios艂a, gdy do sto艂u podeszli Walter i Lois Drydenowie.

Mamy nadziej臋, 偶e si臋 dobrze bawicie.

Evan powiedzia艂, 偶e oczywi艣cie tak.

Lois u艣miechn臋艂a si臋 偶yczliwie do Jessiki, a potem delikatnie po艂o偶y艂a d艂onie na jej ramionach, pochyli艂a si臋 i zbli偶y艂a twarz do jej twarzy.

Tyle ci zawdzi臋czamy 鈥 powiedzia艂a i poca艂owa艂a j膮 w policzek.

Ale偶 nie. 鈥 S艂owa pani Dryden wprawi艂y j膮 w zak艂opotanie.

To prawda. Powiedz sam, Walterze. Ju偶 niemal wpadli艣my w rozpacz w zwi膮zku z tym, co si臋 dzia艂o z Evanem, i nagle wszystko si臋 zmieni艂o, gdy tylko zacz臋艂a艣 pracowa膰 w firmie.

Mamo... 鈥 Evan te偶 nie wygl膮da艂 na zachwy­conego.

To prawda. Nawet nie wiesz, jak bardzo jeste艣my zadowolone, Joyce i ja, 偶e si臋 tak cz臋sto oboje widu­jecie 鈥 ci膮gn臋艂a Lois Dryden.

Musz臋 przyzna膰 racj臋 twojej matce 鈥 powiedzia艂 Walter Dryden g艂臋bokim, d藕wi臋cznym g艂osem. 鈥 Jes­te艣 zdolnym cz艂owiekiem, Evanie, i przed tob膮 wspa­nia艂a przysz艂o艣膰. To by艂o diabelnie przykre patrze膰, jak marnujesz 偶ycie z powodu kobiety, kt贸ra nie mo偶e by膰 twoja. Wszystko si臋 zmieni艂o, od kiedy spotykasz si臋 z Jessic膮.

Po tych s艂owach przy stole zapanowa艂a nienatural­na cisza. W kilka minut po odej艣ciu pa艅stwa Dryden贸w po偶egnali si臋 pod jakim艣 pretekstem Damian i Nadine. Evan te偶 nie mia艂 ochoty zosta膰 d艂u偶ej. Jessica z przyjemno艣ci膮 znalaz艂a si臋 w domu. Mia艂a ju偶 tego do艣膰.

Prawie przez ca艂膮 noc, zamiast spa膰, rozmy艣la艂a. O 艣wicie podj臋艂a decyzj臋. Rano wesz艂a do biura stanowczym krokiem, z oczami piek膮cymi z niewy­spania.

Musz臋 si臋 zobaczy膰 na chwil臋 z panem Drydenem 鈥 powiedzia艂a sekretarce Damiana.

W jej g艂osie by艂o tyle determinacji, 偶e m艂oda ko­bieta natychmiast si臋gn臋艂a po s艂uchawk臋, aby j膮 za­powiedzie膰.

Wkroczy艂a do gabinetu Damiana, kt贸ry siedzia艂 za biurkiem i co艣 czyta艂. Podni贸s艂 oczy i spojrza艂 na ni膮, jak zawsze z nieodgadniona min膮.

Czym mog臋 ci s艂u偶y膰, Jessico?

Rezygnuj臋 z pracy w tej firmie, od zaraz 鈥 po­wiedzia艂a kategorycznie. Serce jej wali艂o. Wiedzia艂a, 偶e ryzykuje, bo o prac臋 by艂o trudno. Ale wa偶niejsza by艂a jej psychika. Gdy b臋dzie trzeba, znajdzie sobie prac臋 dorywcz膮. Albo w innej dziedzinie.

Je艣li Damiana zaskoczy艂o jej o艣wiadczenie, to nie pokaza艂 tego po sobie. By艂 zupe艂nie spokojny.

To nag艂a decyzja, prawda?

Tak... ale konieczna.

Czy Evan ju偶 wie?

Jeszcze nie 鈥 odpar艂a. 鈥 Poniewa偶 to ty mnie przyjmowa艂e艣, czu艂am si臋 w obowi膮zku powiedzie膰 najpierw tobie.

By艂bym ci wdzi臋czny, gdyby艣 mog艂a przepraco­wa膰 dwutygodniowy okres wypowiedzenia.

Jessica nie by艂a pewna, czego oczekiwa艂a. Niczego, powiedzia艂a sobie, ale teraz wiedzia艂a, 偶e to niepraw­da. W skryto艣ci ducha modli艂a si臋, by Damian po­prosi艂, 偶eby powt贸rnie wszystko przemy艣la艂a, by cho­cia偶 spr贸bowa艂 j膮 nak艂oni膰 do zmiany decyzji. Za­miast tego spokojnie przyj膮艂 jej rezygnacj臋, jakby by艂 zadowolony, 偶e odejdzie.

To by艂o bolesne. Kiedy poczu艂a, 偶e nie jest w stanie d艂u偶ej ukrywa膰 cierpienia, odwr贸ci艂a si臋 i posz艂a w kierunku drzwi.

Jessico.

Przystan臋艂a, lecz ju偶 si臋 nie odwr贸ci艂a.

By艂a艣 warto艣ciowym pracownikiem naszej firmy. B臋dzie nam ciebie brakowa艂o.

Tylko tyle mia艂 jej do powiedzenia. Diabelnie ma艂o.

Dzi臋kuj臋 鈥 szepn臋艂a, a potem wysz艂a z gabinetu. Rozdygotana usiad艂a przy biurku. Odczeka艂a chwil臋, 偶eby si臋 uspokoi膰, a potem si臋gn臋艂a po s艂ucha­wk臋 i wykr臋ci艂a numer Cathy.

Co takiego?! 鈥 wrzasn臋艂a jej przyjaci贸艂ka. Jessica nigdy przedtem nie prowadzi艂a prywatnych rozm贸w przez s艂u偶bowy telefon, ale tego dnia zrobi艂a wyj膮tek.

Przecie偶 s艂yszysz. Zwolni艂am si臋.

Ale dlaczego?

To d艂uga historia 鈥 mrukn臋艂a. 鈥 Powiem ci tylko, 偶e mam do艣膰 tej ca艂ej bezsensownej gry.

Damian ci臋 kocha.

Da艂a si臋 zwie艣膰 opiniom Cathy i w艂asnemu g艂upie­mu sercu, bo bardzo pragn臋艂a, 偶eby tak by艂o.

Nie 鈥 wyszepta艂a. 鈥 Nie kocha.

Jessico, Jessico, Jessico 鈥 powiedzia艂a Cathy znie­cierpliwionym g艂osem 鈥 nie b膮d藕 taka w gor膮cej wodzie k膮pana.

Mia艂a do wyboru: zwolni膰 si臋 albo oszale膰. Telefon do Cathy to by艂 b艂膮d; jej przyjaci贸艂ka po prostu nic nie rozumia艂a.

Co powiedzia艂 Evan?

Jeszcze nie wie 鈥 odpar艂a niech臋tnie. Cho膰 to i tak niczego by nie zmieni艂o. Evan nie mia艂 takich argument贸w, kt贸re mog艂yby wp艂yn膮膰 na jej decyzj臋.

Informuj mnie o wszystkim, dobrze? 艢ledzenie tego, co si臋 dzieje w twoim 偶yciu, jest ciekawsze ni偶 moje melodramatyczne seriale.

Do pokoju wesz艂a pani Sterling. Patrzy艂a na Jessic臋, jakby mia艂a wybuchn膮膰 p艂aczem.

Odchodzi pani!

To biuro mia艂o siatk臋 informacyjn膮, kt贸rej i CIA mog艂oby pozazdro艣ci膰. Jessica nie zada艂a sobie trudu, 偶eby zapyta膰, sk膮d sekretarka Evana wie; to nie mia艂o znaczenia.

Ale nie mo偶e pani tego zrobi膰 teraz, kiedy pan Dryden zn贸w jest sob膮.

Przykro mi, 偶e opuszczam was w potrzebie.

Mo偶e pani przemy艣li to jeszcze? 鈥 Jessica potrz膮sn臋艂a g艂ow膮. 鈥 Je艣li o mnie chodzi 鈥 powiedzia艂a pani Sterling 鈥 to jestem zdania, 偶e to niedobrze, kiedy m臋偶czy藕ni i kobiety z tego samego biura s膮 sob膮 zainteresowani. To si臋 zwykle ko艅czy 藕le.

Co si臋 ko艅czy 藕le? 鈥 spyta艂 Evan, wchodz膮c do pokoju. Zatrzyma艂 si臋 przy biurku sekretarki i si臋gn膮艂 po czekaj膮ce na niego pisma.

Jessica odchodzi 鈥 powiedzia艂a pani Sterling otwarcie.

Evan rzuci艂 pisma i odwr贸ci艂 si臋 w stron臋 Jessiki. Utkwi艂 w niej wzrok i z niedowierzaniem otworzy艂 usta.

Czy to prawda?

Kiwn臋艂a g艂ow膮. Nie wierzy艂a, by 偶ywi艂 do niej cho膰 troch臋 prawdziwego uczucia, dop贸ki teraz nie zoba­czy艂a 偶alu na jego twarzy.

Chod藕 do gabinetu 鈥 powiedzia艂 rozkazuj膮co. Kiedy byli ju偶 w 艣rodku, zamkn膮艂 drzwi. 鈥 O co tu chodzi?

Nie mog艂a sobie przypomnie膰, 偶eby kiedykolwiek Evan by艂 taki. Wygl膮da艂 i zachowywa艂 si臋 jak Damian.

Pora ruszy膰 dalej 鈥 odpar艂a niepewnie.

Nie wiedzia艂a, czy powiedzie膰 鈥 i ile 鈥 o praw­dziwych przyczynach.

Po nieca艂ych dw贸ch miesi膮cach?

Skrzy偶owa艂a r臋ce na piersi i wzruszy艂a ramionami.

Czy dzie艅 pracy jest za d艂ugi?

Nie.

P艂acimy ci za ma艂o?

Mam dobr膮 pensj臋. 鈥 Nie podoba艂o jej si臋, 偶e zmusza j膮 do obrony, wi臋c zacz臋艂a odzyskiwa膰 stanowczo艣膰. A poza tym Evan jeszcze nie zna艂 pewnej jej cechy 鈥 uporu.

Musi by膰 jaki艣 pow贸d, 偶e praca ze mn膮 sta艂a si臋 dla ciebie taka okropna.

Nigdy nie powiedzia艂am, 偶e praca z tob膮 jest okropna. 鈥 Opu艣ci艂a r臋ce i zacisn臋艂a pi臋艣ci. Evan zachowywa艂 si臋 jak typowy prawnik.

Wi臋c nie podoba ci si臋 firma. Czy ci臋 czym艣 obrazili艣my?

Nie! 鈥 krzykn臋艂a. Mia艂a ju偶 do艣膰 tego prze­s艂uchania. Evan zareagowa艂 zupe艂nie inaczej ni偶 Da­mian. By艂 wyra藕nie zdenerwowany my艣l膮 o tym, 偶e j膮 straci.

W takim razie, dlaczego? Musisz mi to wyja艣ni膰 鈥 nalega艂.

Nie czuj臋 si臋 na si艂ach...

Czy to ja co艣 zrobi艂em? 鈥 M贸wi艂 teraz 艂agodniej­szym tonem, jakby chcia艂 j膮 uspokoi膰, pozyska膰 jej zaufanie.

Nie 鈥 zapewni艂a. 鈥 Jeste艣 wspania艂y... jak praw­dziwy przyjaciel. Zachowam w pami臋ci sp臋dzone z tob膮 chwile, Evanie, ale nie kochasz mnie ani ja ciebie nie kocham. Wydaje mi si臋, 偶e powinni艣my cieszy膰 si臋 tym, co nas 艂膮czy, ale nie mo偶emy do­szukiwa膰 si臋 czego艣, czego nie ma. 鈥 Ani pozwala膰 na to rodzicom, doda艂a w my艣lach.

Wygl膮da艂 na zaskoczonego.

To nie pow贸d, 偶eby rzuca膰 prac臋 w firmie.

By膰 mo偶e, ale ja uwa偶am, 偶e tak trzeba. Damian prosi艂, 偶ebym przepracowa艂a jeszcze dwa tygodnie, co oczywi艣cie zrobi臋, ale nie zamierzam zmieni膰 zdania.

Trudno 鈥 zgodzi艂 si臋 niech臋tnie. 鈥 A tymczasem, czy masz co艣 przeciwko temu, 偶eby艣my si臋 nadal spotykali?

Nie jestem pewna, czy to by艂oby rozs膮dne.

Odrzuci艂 gwa艂townie g艂ow臋, zdumiony jej odpo­wiedzi膮.

Chyba nie m贸wisz powa偶nie?

Najzupe艂niej, Evanie. Czuj臋 si臋 dobrze w twoim towarzystwie i uwa偶am ci臋 za przyjaciela, ale...

To mo偶e um贸wimy si臋 na kaw臋, 偶eby poroz­mawia膰 o dawnych czasach?

Mo偶e 鈥 odpowiedzia艂a, a na twarzy Evana poja­wi艂 si臋 u艣miech, ten zniewalaj膮cy u艣miech, kt贸remu nie potrafi艂a si臋 oprze膰 偶adna kobieta.

Mimo wszystko nie zgadzam si臋, 偶eby艣 zrezyg­nowa艂a z naszego spotkania na 偶agl贸wce. Bardzo na nie licz臋. Chyba mnie nie zawiedziesz?

Nie zawiod臋. 鈥 Poczu艂a przygn臋bienie, przypo­mniawszy sobie, 偶e ju偶 dawno obieca艂a Evanowi, 偶e pop艂ywa z nim na 偶agl贸wce. Um贸wili si臋 jeszcze przed ostatni膮 uroczyst膮 kolacj膮, zanim nabra艂a przekona­nia, 偶e chce si臋 uwolni膰 od Dryden贸w.

U艣miechn膮艂 si臋 do niej promiennie.

Jessica zosta艂a w pracy troch臋 d艂u偶ej, 偶eby zrobi膰 porz膮dek w biurku. Evan, nie zra偶ony jej niech臋ci膮 do dalszych spotka艅, zaproponowa艂 kolacj臋, lecz odm贸wi艂a. R贸wnie偶 dlatego, 偶e po ostatniej nocy by艂a niewyspana i chcia艂a jak najszybciej znale藕膰 si臋 w domu.

W艂a艣nie wychodzi艂a, gdy w drzwiach swego gabi­netu stan膮艂 Damian.

Dobranoc 鈥 powiedzia艂a uprzejmie i posz艂a ko­rytarzem do windy.

Przez chwil臋 czekali razem i razem weszli do kabiny. Stali obok siebie jak obcy. Jessica obser­wowa艂a zapalaj膮ce si臋 kolejno numerki nad drzwiami. Zaledwie tydzie艅 wcze艣niej by艂aby podekscytowana takim kilkusekundowym sam na sam z Damianem; teraz da艂aby wiele, 偶eby tego unikn膮膰. By膰 tak blisko niego fizycznie, a tak daleko emocjonalnie 鈥 to by艂a udr臋ka w najczystszej postaci.

Drzwi windy rozsun臋艂y si臋 bezszelestnie i Jessica z ulg膮 znalaz艂a si臋 w holu. Teraz ka偶de p贸jdzie w swoj膮 stron臋.

Jessico. 鈥 W g艂osie Damiana s艂ycha膰 by艂o iryta­cj臋; nie wiedzia艂a, czy na ni膮, czy na samego siebie. 鈥 Wracasz metrem?

Tak. Stacja jest za rogiem. 鈥 Ruszy艂a ku wyj艣ciu.

Zawioz臋 ci臋 do domu.

Nie, dzi臋kuj臋.

Musisz si臋 zgodzi膰 鈥 powiedzia艂 twardym tonem. 鈥 Pora, 偶eby艣my porozmawiali.

Gdy rano wchodzi艂a do jego gabinetu, serce bi艂o jej mocno, teraz wali艂o jak oszala艂e.

Bez s艂owa zaprowadzi艂 j膮 do podziemnego gara偶u. Kiedy ju偶 siedzieli w samochodzie, zapyta艂:

Czy rozmawia艂a艣 z Evanem o swojej rezygnacji?

Tak.

Co powiedzia艂?

Wykona艂a kilka niepewnych gest贸w.

Poprosi艂, 偶ebym si臋 zastanowi艂a.

I co?

Nic. Przepracuj臋 jeszcze dwa tygodnie, bo mnie o to prosi艂e艣, ale decyzji nie zmieni臋.

Damian zacisn膮艂 r臋ce na kierownicy.

Dlaczego, Jessico?

A dlaczego mia艂oby ci臋 to obchodzi膰, Damia­nie? 鈥 odpar艂a, wyprowadzona z r贸wnowagi. 鈥 Dzi艣 rano nie mog艂e艣 si臋 doczeka膰, kiedy si臋 mnie po­zb臋dziesz.

To nieprawda 鈥 powiedzia艂 ostro.

Nie s膮dz臋, 偶eby ta dyskusja cokolwiek rozwi膮za­艂a. 鈥 Po艂o偶y艂a r臋k臋 na klamce, zamierzaj膮c wysi膮艣膰.

Atmosfera by艂a jak na艂adowana elektryczno艣ci膮.

Jessico, zosta艅 na kilka minut. Prosz臋. 鈥 M贸wi艂 cicho, pozornie bez emocji.

Zawaha艂a si臋.

Dobrze. 鈥 Cofn臋艂a r臋k臋.

Czy z艂o偶y艂a艣 rezygnacj臋 z powodu tego, co zasz艂o podczas kolacji? 鈥 zapyta艂.

Popatrzy艂a na niego zmieszana.

Wczoraj wieczorem?

Evan ci臋 po prostu zostawi艂. Wiem, 偶e twoje uczucia zosta艂y zranione, ale...

Poczekaj 鈥 powiedzia艂a i odwr贸ci艂a si臋 do niego, spogl膮daj膮c mu prosto w oczy. 鈥 Szczerze m贸wi膮c, sam w to nie wierzysz, prawda?

Na jego twarzy malowa艂 si臋 wyraz zak艂opotania.

M贸j brat, zostawiaj膮c ci臋 w ten spos贸b, zachowa艂 si臋 jak grubianin.

Od niepami臋tnych czas贸w nie by艂a tak w艣ciek艂a. Rozsadzaj膮ca j膮 z艂o艣膰, gdy da艂a jej upust, przybra艂a posta膰 czkawki.

My艣lisz... hik... 偶e jestem tak p艂ytka, 偶e rzuci艂a­bym... hik... prac臋 w napadzie... hik... zazdro艣ci? Czy to... hik... chcia艂e艣 powiedzie膰, Damianie?

Wysiad艂a z samochodu i trzasn臋艂a drzwiami.

Uwa偶am... hik... 偶e ta rozmowa... hik... prowa­dzi donik膮d.

To powiedziawszy, pomaszerowa艂a do domu. Wy­dawa艂o jej si臋, 偶e s艂yszy odg艂os zamykania drzwi samochodu, ale nie zada艂a sobie trudu, 偶eby si臋 obejrze膰.

Jessica! 鈥 zawo艂a艂, wpadaj膮c do pustego holu. Zawaha艂a si臋. Czkawka nie ust膮pi艂a i trudno jej by艂o normalnie oddycha膰.

Przykro mi 鈥 powiedzia艂 po chwili pe艂nej na­pi臋cia.

Wtedy zrozumia艂a. Przeprasza艂 za co艣 wi臋cej ni偶 ich sprzeczka w samochodzie. Chcia艂 jej powiedzie膰, jak bardzo 偶a艂uje, 偶e jej nie kocha.




ROZDZIA艁 DZIEWI膭TY



Przez nast臋pne dwa tygodnie Jessica widywa艂a Damiana tylko przelotnie. Firma zatrudni艂a nowego asystenta prawnego, Petera McNicholsa, wi臋c poma­ga艂a w szkoleniu tego sumiennego m艂odego cz艂owieka.

Ostatniego dnia pani Sterling przynios艂a wiado­mo艣膰, 偶e Damian chce rozmawia膰 z Jessic膮.

Mam nadziej臋, 偶e zmieni pani zdanie 鈥 powie­dzia艂a smutnym g艂osem. 鈥 艢wietnie pani pracuje i bardzo mi przykro, 偶e pani odchodzi. 鈥 Rzuci艂a domy艣lne spojrzenie w kierunku drzwi gabinetu Evana. 鈥 Jestem pewna, 偶e panu Drydenowi te偶 b臋dzie pani brakowa艂o.

W ci膮gu minionych dwu tygodni Evan kilkakrotnie pr贸bowa艂 j膮 przekupi膰, lecz pozosta艂a nieugi臋ta. Jej decyzja, cho膰 podj臋ta nagle, by艂a s艂uszna.

Z przyzwyczajenia wzi臋艂a notatnik i pi贸ro i posz艂a do Damiana. Sekretarka od razu j膮 wpu艣ci艂a.

Sta艂 przy oknie, odwr贸cony do niej ty艂em. R臋ce za艂o偶y艂 za siebie, jak zwykle, gdy by艂 zamy艣lony lub czym艣 si臋 martwi艂. Zacz臋艂a si臋 zastanawia膰, czy zmar­twi艂o go jej odej艣cie, lecz dosz艂a do wniosku, 偶e gdyby tak by艂o, dawno by o tym powiedzia艂.

Chcia艂e艣 mnie widzie膰? 鈥 zapyta艂a spokojnie. Odwr贸ci艂 si臋 i u艣miechn膮艂 uspokajaj膮co.

Tak. Siadaj, prosz臋. 鈥 Wskaza艂 jej krzes艂o, a sam zaj膮艂 miejsce za biurkiem. Wzi膮艂 do r臋ki le偶膮c膮 na 艣rodku kopert臋 i wr臋czy艂 j膮 Jessice. 鈥 To dla ciebie 鈥 wyja艣ni艂. 鈥 Pozwoli艂em sobie doda膰 niewielk膮 premi臋.

To nie by艂o konieczne 鈥 powiedzia艂a zaskoczona.

By膰 mo偶e, lecz chcia艂em, 偶eby艣 wiedzia艂a, i偶 nasza firma wysoko ocenia twoj膮 pe艂n膮 po艣wi臋cenia prac臋 nad spraw膮 Earla Kressa.

Zostawa艂am d艂u偶ej, bo to by艂o potrzebne.

Wiem. 鈥 Odchyli艂 si臋 do ty艂u i spojrza艂 na ni膮 z ciekawo艣ci膮. 鈥 Czy znalaz艂a艣 ju偶 inn膮 prac臋?

Nie. 鈥 Dopiero teraz b臋dzie na to do艣膰 czasu, w ci膮gu nast臋pnych dni i tygodni, pomy艣la艂a smutno.

Je艣li chcesz, z przyjemno艣ci膮 napisz臋 ci list pole­caj膮cy.

To by艂a cenna propozycja, tym bardziej 偶e praco­wa艂a w firmie tak kr贸tko.

B臋d臋 bardzo zobowi膮zana. 鈥 List polecaj膮cy na pewno si臋 przyda.

Znam du偶o firm, kt贸re mog膮 by膰 zainteresowane tak dobr膮 asystentk膮 prawn膮. M贸g艂bym do kilku zadzwoni膰 w twoim imieniu.

Damian jest naprawd臋 wielkoduszny, pomy艣la艂a.

Dzi臋kuj臋. B臋d臋 ci wdzi臋czna.

Skin膮艂 g艂ow膮. Jessica podnios艂a si臋 z krzes艂a. Po偶eg­nanie z Damianem okaza艂o si臋 o wiele trudniejsze, ni偶 przypuszcza艂a. Nie wiedzia艂a, ile czasu up艂ynie, zanim zn贸w go zobaczy. Ich rodziny s膮 zaprzyja藕nione, lecz oni 偶yj膮 w艂asnym 偶yciem. Mog膮 min膮膰 miesi膮ce, a nawet lata, zanim si臋 spotkaj膮. Lecz mo偶e tak b臋dzie najlepiej. Nerwowo bawi艂a si臋 偶贸艂tym notatnikiem.

Chc臋, 偶eby艣 wiedzia艂, 偶e bardzo ceni艂am sobie prac臋 z tob膮 i Evanem 鈥 powiedzia艂a 艂ami膮cym si臋 g艂osem. 鈥 Dali艣cie mi szans臋, mimo 偶e nie mia艂am 偶adnego do艣wiadczenia.

Przez ten czas sprawdzi艂a艣 si臋 wielokrotnie.

Cofa艂a si臋 ma艂ymi krokami, a偶 plecami dotkn臋艂a drzwi.

Dzi臋kuj臋 ci te偶 鈥 powiedzia艂a zduszonym g艂osem 鈥 za wszystko inne.

Podni贸s艂 brwi z wyrazem zdziwienia.

Za wsp贸lne kolacje i nasz wiecz贸r na Cannon Beach 鈥 doda艂a. Wi臋cej nie odwa偶y艂a si臋 powiedzie膰.

By艂a pewna, 偶e gdyby teraz otworzy艂a przed nim serce, oboje czuliby si臋 za偶enowani. W oczach Damiana odbija艂 si臋 smutek.

呕egnaj, Jessico.

Odwr贸ci艂a si臋 i nacisn臋艂a klamk臋, lecz zanim ode­sz艂a z jego 偶ycia, zanim zrobi艂a ten pierwszy krok, spojrza艂a przez rami臋, 偶eby zobaczy膰 go jeszcze raz, 偶eby zatrzyma膰 w pami臋ci ostatnie wspomnienie o nim.

Damian sta艂 tam, gdzie go widzia艂a, gdy zjawi艂a si臋 tu po raz pierwszy. Patrzy艂 przez okno, r臋ce za艂o偶y艂 za siebie.


Nie mog臋 uwierzy膰, 偶e tak si臋 to odby艂o. 鈥 Cathy, pe艂na oburzenia, chodzi艂a po pokoju jak lew w klatce. Nie by艂a w stanie usiedzie膰 na miejscu, od chwili gdy Jessica opowiedzia艂a jej o swoim ostatnim spotkaniu z Damianem.

A spodziewa艂a艣 si臋, 偶e co mu powiem? 鈥 zapyta艂a Jessica z irytacj膮. Siedz膮ca w niej romantyczka mia艂a nadziej臋, 偶e Damian pobiegnie za ni膮, ale nic takiego si臋 nie sta艂o. Nawet Evan zdawa艂 si臋 podporz膮dkowa膰 jej 偶yczeniu. To by艂 dla niej jeden z najbardziej emocjonalnie wyczerpuj膮cych dni w 偶yciu, i czego jak czego, ale zarzut贸w przyjaci贸艂ki teraz nie potrzebo­wa艂a. 鈥 Gdyby mia艂 dla mnie cho膰by odrobin臋 uczu­cia, to by艂aby to dla niego najlepsza okazja, 偶eby co艣 powiedzie膰. Jak my艣lisz?

Lepiej, 偶eby艣 nie wiedzia艂a, co my艣l臋 o tym cz艂owieku 鈥 odpar艂a ponuro Cathy.

List polecaj膮cy... na nic wi臋cej nie by艂o go sta膰. Damianowi Drydenowi po prostu na mnie nie zale偶y. 鈥 Kl臋cza艂a na dywanie przy stoliku. Wyszarpn臋艂a kawa艂ek pizzy z pude艂ka. Ser spad艂 na pod艂og臋.

Czy on wie, 偶e nie widujesz si臋 z Evanem?

Oczywi艣cie.

Jeste艣 pewna? Powiedzia艂a艣 mu o tym?

Nie.

Cathy podnios艂a r臋ce w ge艣cie rozczarowania.

No, to ju偶 wszystko jasne. On my艣li, 偶e spotykasz si臋 z jego bratem.

W tym tygodniu Evan dwa razy um贸wi艂 si臋 z Nadine Powell. Damian o tym wie. A poza tym, Evan i ja zawsze byli艣my tylko przyjaci贸艂mi. Powie­dzia艂am to Damianowi. Jak by na to nie patrze膰, nie jest mn膮 zainteresowany, wi臋c nie ma o czym m贸wi膰.

Cathy usiad艂a na dywanie i wzi臋艂a sobie kawa艂ek pizzy.

Jestem naprawd臋 zawiedziona.

Ja te偶. 鈥 To by艂o przesadnie lakoniczne, ale Jessica nigdy nie nale偶a艂a do ludzi, kt贸rzy rozwodz膮 si臋 nad pope艂nionymi b艂臋dami. I jeszcze du偶o czasu musia艂oby up艂yn膮膰, 偶eby mog艂a uzna膰 mi艂o艣膰 do Damiana za b艂膮d. Tymczasem dobrze pozna艂a siebie i du偶o si臋 dowiedzia艂a o mi艂o艣ci.

Czy mi si臋 zdaje, 偶e m贸wi艂a艣, 偶e podczas najbli偶­szego weekendu masz zamiar p艂ywa膰 z Evanem 偶a­gl贸wk膮? 鈥 zapyta艂a Cathy z wyra藕n膮 ciekawo艣ci膮.

Nie. W czasie nast臋pnego.

Aha! 鈥 Cathy woln膮 r臋k膮 uderzy艂a w stolik. 鈥 Wi臋c jednak nadal widujesz si臋 z Evanem. Nie­mo偶liwe, 偶eby Damian o tym nie wiedzia艂. Nic dzi­wnego, 偶e...

Cathy 鈥 przerwa艂a jej Jessica 鈥 daj spok贸j. Prawdopodobnie ju偶 nie b臋d臋 widywa艂a Damiana, a on najwidoczniej te偶 chce, 偶eby tak by艂o. B贸g mi 艣wiadkiem, 偶e nie mog艂am ja艣niej wyrazi膰 tego, co czu艂am.

Cathy ze smutkiem potrz膮sn臋艂a g艂ow膮.

Jestem chyba wi臋ksz膮 romantyczk膮, ni偶 my艣­la艂am. By艂am taka pewna, 偶e on ci臋 kocha. Przeko­nana, 偶e mam racj臋. Chyba dlatego, 偶e chcia艂am j膮 mie膰. Tyle lat czeka艂am, 偶eby艣 si臋 zakocha艂a, a teraz, kiedy masz... 鈥 Jej g艂os cich艂 w miar臋, jak robi艂a si臋 coraz smutniejsza. 鈥 Taka by艂am pewna 鈥 wyszepta艂a, a jej twarz przybra艂a wyraz zdziwienia, jakby mia艂a ochot臋 zapyta膰, co u diab艂a by艂o przyczyn膮 niepowo­dzenia.

Tu jest naprawd臋 przyjemnie 鈥 powiedzia艂a Jessica. Siedzia艂a naprzeciw matki w ich ulubionej re­stauracji morskiej, przy stole z widokiem na Back Bay. Zielone wody zatoki by艂y spokojne, w oddali, jak korki, podskakiwa艂y rybackie 艂odzie.

Joyce Kellerman roz艂o偶y艂a na kolanach p艂贸cienn膮 serwetk臋 i u艣miechn臋艂a si臋 艂agodnie.

Jessica w duchu j臋kn臋艂a. Dobrze zna艂a to spo­jrzenie, pe艂ne bolesnego zawodu. W艂a艣nie tak pat­rzy艂a na ni膮 matka, kiedy dowiedzia艂a si臋, 偶e Jessica zrezygnowa艂a z lekcji gry na fortepianie. Albo gdy jako dwunastolatka nie chcia艂a pojecha膰 na ob贸z skautowski, chocia偶 matka by艂a dru偶ynow膮. To by艂 matczyny spos贸b wyra偶ania ca艂kowitego rozczarowa­nia post臋powaniem c贸rki. Jessica nie pr贸bowa艂a uda­wa膰, 偶e nie wie, jaki jest pow贸d tego wsp贸lnego lunchu.

Uwa偶asz, 偶e pope艂ni艂am b艂膮d, zwalniaj膮c si臋 z pracy, prawda, mamo?

Joyce Kellerman wygl膮da艂a na nieco zaskoczon膮, 偶e to Jessica zacz臋艂a m贸wi膰 na ten temat.

Po prostu nie rozumiem, dlaczego. Nic wi臋cej. To by艂a dla ciebie wymarzona posada, u zaprzyja藕­nionej rodziny. Wydawa艂o si臋, 偶e wsp贸艂praca mi臋dzy tob膮 a Evanem uk艂ada si臋 bardzo dobrze. I nagle, bez widocznej przyczyny, zwalniasz si臋.

Przysz艂a pora na zmian臋 鈥 powiedzia艂a Jessica niepewnie.

Ale偶 przepracowa艂a艣 zaledwie dwa miesi膮ce 鈥 za­protestowa艂a Joyce. 鈥 Zmienianie pracy jak r臋kawi­czek nie wygl膮da dobrze w 偶yciorysie zawodowym. Wiesz, co o takim post臋powaniu s膮dzi tw贸j ojciec.

No tak, to by艂o do przewidzenia. Zawiod艂a ojca, cz艂owieka, kt贸ry przez ca艂e 偶ycie po艣wi臋ca si臋, aby zapewni膰 jej szcz臋艣cie.

Praca u Dryden贸w sta艂a si臋... nieprzyjemna, mamo. 鈥 C贸偶 mog艂a wi臋cej powiedzie膰?

Musz臋 ci si臋 przyzna膰, 偶e Lois i ja same si臋 za to winimy. By艂y艣my obie tak podekscytowane, kiedy ty i Evan zaprzyja藕nili艣cie si臋, 偶e ponios艂a nas wyobra藕­nia. My ju偶 rozmawia艂y艣my o 艣lubie i wnukach, a wy przecie偶 dopiero zacz臋li艣cie si臋 spotyka膰.

Mamo, to nie by艂o tak.

Joyce kurczowo zacisn臋艂a d艂onie na blacie sto艂u i nachyli艂a si臋 do Jessiki.

Tak mi przykro z powodu tego wszystkiego. Mam nadziej臋, 偶e przyjmiesz moje przeprosiny, Jessico.

Mamo, pos艂uchaj. Mi臋dzy mn膮 i Evanem nigdy nie by艂o 偶adnych romantycznych uniesie艅. On kocha kogo艣 innego. Mieli艣my kilka d艂ugich rozm贸w, i wiem, 偶e on po prostu nie ma ochoty na zaanga偶o­wanie si臋 w nowy romans. To zupe艂nie zrozumia艂e.

Och, kochanie. Przepraszam, 偶e si臋 sp贸藕ni艂am. 鈥 Do sto艂u podesz艂a podniecona Lois Dryden.

Jessica by艂a zaskoczona. To by艂 jej pierwszy tydzie艅 po rezygnacji z posady w firmie Dryden贸w. Kiedy matka zaproponowa艂a jej lunch, potraktowa艂a to jako 艣wiet­ny spos贸b sp臋dzenia kilku godzin mi臋dzy rozmowami w sprawie pracy, na kt贸re um贸wi艂 j膮 Damian. Nie wiedzia艂a, 偶e jej matka zaprosi艂a te偶 Lois Dryden.

Chyba jeszcze nigdy nie by艂am taka zaj臋ta! Pra­wybory za nieca艂e trzy tygodnie. 鈥 Lois odsun臋艂a krzes艂o i usiad艂a obok przyjaci贸艂ki.

Mama nic nie m贸wi艂a, 偶e pani te偶 tu b臋dzie. 鈥 Jessica zerkn臋艂a na matk臋 z 艂agodnym wyrzutem. Jeszcze tylko brakowa艂o nast臋pnego 艣ledztwa.

Mam nadziej臋, 偶e to ci nie przeszkadza 鈥 po­wiedzia艂a Lois skruszonym tonem. 鈥 To rzeczywi艣cie wygl膮da, jakby艣my spiskowa艂y przeciwko tobie, pra­wda? Nie mamy zamiaru, kochanie. Po prostu je­ste艣my bardzo ciekawe, co si臋 dzieje mi臋dzy tob膮 a Evanem.

Wi臋c nie tylko jej matka szuka艂a odpowiedzi. Pani Dryden tak偶e. I ta para co艣 knu艂a przeciwko niej.

Obie jeste艣my za bardzo w艣cibskie 鈥 ci膮gn臋艂a Lois 鈥 ale tak to ju偶 jest z matkami.

Jessica mi powiedzia艂a, 偶e Evan nadal kocha kogo艣 innego 鈥 wyja艣ni艂a Joyce.

M贸j Bo偶e 鈥 odezwa艂a si臋 smutnym g艂osem Lois. 鈥 Tego si臋 w艂a艣nie obawia艂am. Czy to ta Mary Jo, w kt贸rej by艂 taki zakochany kilka miesi臋cy temu?

Jessica spojrza艂a na zalane s艂o艅cem wody zatoki i westchn臋艂a.

Nie chcia艂abym, 偶eby to zabrzmia艂o nieprzyjem­nie, ale prosz臋 zrozumie膰, 偶e Evan i ja jeste艣my przyjaci贸艂mi i niezr臋cznie mi m贸wi膰 o tym, czego dowiedzia艂am si臋 od niego w zaufaniu.

Joyce Kellerman spojrza艂a z dum膮 na przyjaci贸艂k臋.

M贸wi zupe艂nie jak adwokat, prawda?

To skutek zbyt d艂ugiego przebywania w towarzy­stwie moich syn贸w. 鈥 Lois pochyli艂a si臋 nad sto艂em z min膮 pe艂n膮 ubolewania. 鈥 Obawiam si臋, 偶e pope艂­ni艂am straszny b艂膮d, gdy Evan przyprowadzi艂 Mary Jo do naszego domu, 偶eby j膮 przedstawi膰.

To przecie偶 nie do pomy艣lenia, 偶eby艣 ty zrobi艂a cokolwiek, co mog艂oby kogo艣 obrazi膰 鈥 powiedzia艂a lojalnie Joyce.

Nietrudno by艂o zauwa偶y膰, 偶e to nie艣mia艂e biedac­two czuje si臋 strasznie skr臋powane w naszej obecno­艣ci. Pr贸bowa艂am j膮 przekona膰, 偶e powinna by膰 swo­bodniejsza, ale zdaje si臋, 偶e kiepsko mi to posz艂o. Widzicie, to bardzo wa偶ne, 偶eby Evan o偶eni艂 si臋 z... odpowiedni膮 kobiet膮...

Z odpowiedni膮 kobiet膮? 鈥 zdziwi艂a si臋 nieco Jessica. Zna艂a pa艅stwa Dryden贸w od dawna. Nie byli snobami. Tak wielkodusznych i prawych ludzi jeszcze nie spotka艂a.

W przysz艂o艣ci czeka Evana kariera polityczna 鈥 wyja艣ni艂a Lois. 鈥 By膰 偶on膮 polityka to by膰 osob膮 publiczn膮. Wiem co艣 o tym. Przez ostatnie tygodnie czu艂am si臋 tak, jakbym to ja kandydowa艂a do senatu, nie Walter.

Jessica mia艂a zdziwion膮 min臋.

Evan nigdy nic nie m贸wi艂 o swoim zainteresowa­niu polityk膮.

Ostatnio mo偶e nie, ale dawniej by艂 bardzo zainte­resowany i du偶o na ten temat rozmawiali艣my.

Powiedzia艂a艣 to wszystko Mary Jo? 鈥 spyta艂a Joyce.

Lois skin臋艂a g艂ow膮. Jej spojrzenie zdradza艂o wyrzuty sumienia.

Wiele razy my艣la艂am o tamtej naszej rozmowie i teraz widz臋, 偶e zrobi艂am wi臋cej z艂ego ni偶 dobrego.

Czy Evan wie, co jej pani powiedzia艂a? 鈥 zapyta艂a Jessica.

Jestem przekonana, 偶e mu nie powt贸rzy艂a. Potem zastanawia艂am si臋, czy si臋 z ni膮 nie skontaktowa膰. Mo偶e gdybym j膮 przeprosi艂a, potrafi艂aby mi wybaczy膰 okropn膮 pewno艣膰 siebie.

Teraz ju偶 pewnie mo偶na by wyja艣ni膰, co zasz艂o mi臋dzy Mary Jo a Evanem, pomy艣la艂a z b贸lem Jessica. Niestety, za p贸藕no. Mary Jo prawdopodobnie wysz艂a za m膮偶. Pewnie za tego nauczyciela.

Czuj臋 si臋 r贸wnie偶 odpowiedzialna za popsucie stosunk贸w mi臋dzy tob膮 a Evanem 鈥 ci膮gn臋艂a Lois. 鈥 Naprawd臋 staram si臋 nie wtr膮ca膰 do 偶ycia moich syn贸w, s艂owo daj臋, ale nie zawsze mi si臋 to udaje. Mam nadziej臋, 偶e wybaczysz mnie i Walterowi, 偶e pr贸bowa­li艣my wywiera膰 na was nacisk.

Ale偶 prosz臋 pani, niczemu nie jest pani winna.

Jeste艣 tak膮 kochan膮 dziewczyn膮, mieli艣my z Walte­rem nadziej臋, 偶e mi臋dzy wami wszystko b臋dzie dobrze. 鈥 Przerwa艂a i si臋gn臋艂a po menu. 鈥 Pi臋kna z was para.

Dzi臋kuj臋.

Podszed艂 kelner i przyj膮艂 zam贸wienie. Z Lois Dryden opad艂o napi臋cie.

Co艣 gn臋bi Damiana 鈥 napomkn臋艂a. 鈥 Pr贸bowa­艂am go podpytywa膰, ale wiecie, jaki jest Damian. Skryty jak jego ojciec. Evan, dzi臋ki Bogu, bardziej przypomina mnie. Zawsze... no, powiedzmy, do nie­dawna... wiedzia艂am, co my艣li, bo nie kryje si臋 ze swoimi uczuciami.

I co z Damianem? 鈥 zapyta艂a Jessica, staraj膮c si臋, 偶eby zabrzmia艂o to jak najbardziej zdawkowo.

Kochanie, prawdopodobnie ty mog艂aby艣 mi wy­ja艣ni膰 wi臋cej ni偶 ja tobie 鈥 odpar艂a Lois. 鈥 Widywa艂a艣 go znacznie cz臋艣ciej ni偶 ja.

Damian nie mia艂 zwyczaju mi si臋 zwierza膰.

Lois westchn臋艂a g艂o艣no.

Domy艣lam si臋. Wspomnicie moje s艂owa, za tym si臋 kryje kobieta. Mo偶e sobie by膰 skryty jak jego ojciec, ale znam swego syna. My艣l臋, 偶e chyba si臋 zakocha艂.

Jessica spojrza艂a na zatok臋. Wiedzia艂a, 偶e je艣li matka Damiana m膮 racj臋, to chodzi tu o inn膮 kobiet臋. Nie o ni膮.

Jak ju偶 b臋dziemy na 艂odzi, id藕 od razu na d贸艂 i rozpakuj jedzenie 鈥 pouczy艂 j膮 Evan. Szli przez teren przystani, obok p艂ywaj膮cego doku. Gdy dotarli na miejsce, pom贸g艂 Jessice wej艣膰 na pok艂ad.

Zesz艂a na d贸艂, a on zaj膮艂 si臋 偶aglami. Postawi艂 kliwer i zacz膮艂 przygotowywa膰 spinaker.

Wydaje mi si臋, 偶e tego jedzenia wystarczy艂oby na tydzie艅 鈥 krzykn臋艂a spod pok艂adu. Dzie艅 by艂 pi臋kny, wiatr jak wymarzony do 偶eglowania. Chocia偶 Evan odgra偶a艂 si臋 wcze艣niej, 偶e b臋dzie kapitanem, a ona za艂og膮, sam zaj膮艂 si臋 prawie wszystkim.

Zaraz odbijamy 鈥 krzykn膮艂. 鈥 Nie przestrasz si臋, kiedy poczujesz, 偶e 艂贸d藕 si臋 porusza.

Jessica mia艂a niewielkie poj臋cie o 偶eglarstwie. Evan ju偶 przed kilkoma tygodniami o艣wiadczy艂, 偶e musi to zmieni膰. Wystarczy jeden dzie艅, twierdzi艂, i b臋dzie pierwszorz臋dn膮 偶eglark膮. Widocznie nauk臋 trzeba za­cz膮膰 od kuchni, pomy艣la艂a.

Pod艣piewuj膮c, wypakowa艂a zawarto艣膰 trzech du­偶ych toreb. Wygl膮da艂o na to, 偶e nie b臋d膮 musieli 偶a艂owa膰 sobie jedzenia podczas tego weekendu. W艂a艣­nie my艂a rzodkiewki, gdy z g贸ry dobieg艂y j膮 g艂osy. Pr贸bowa艂a zobaczy膰, z kim Evan rozmawia, ale nie mog艂a dojrze膰 nikogo. Pewnie z kim艣, kto stoi na brzegu, dosz艂a do wniosku.

Po minucie rozleg艂 si臋 szum silnika. Evan postawi艂 偶agle i 艂贸d藕 zanurzy艂a si臋 nieco. Gdy silnik ucich艂, domy艣li艂a si臋, 偶e s膮 ju偶 w bezpiecznej odleg艂o艣ci od przystani.

Upora艂a si臋 ze swoim zadaniem, wzi臋艂a kilka puszek z zimn膮 wod膮 sodow膮 i wspi臋艂a si臋 na pok艂ad. Dopiero po chwili zorientowa艂a si臋, 偶e jest tam kto艣 opr贸cz nich.

To by艂 Damian.

Rzuci艂a Evanowi oskar偶ycielskie spojrzenie, kt贸re jednak by艂o niczym w por贸wnaniu z tym, co wyra偶a艂 wzrok Damiana.

Nie wiedzia艂am, 偶e Evan ci臋 zaprosi艂 鈥 odezwa艂a si臋 pierwsza.

Nie wiedzia艂em, 偶e zaprosi艂 ciebie 鈥 odpar艂 Damian.

Evan 艣mia艂 si臋 od ucha do ucha, najwyra藕niej zachwycony w艂asnym sprytem.

Czy nie wspomnia艂em, 偶e wybiera si臋 z nami Damian? 鈥 zapyta艂 niewinnie.

Nie 鈥 odpowiedzia艂a. Wr臋czy艂a ka偶demu z braci puszk臋 i wycofa艂a si臋 do kuchni. Evan udawa艂, 偶e ta sytuacja by艂a wynikiem nieporozumienia, lecz wiedzia­艂a, 偶e doprowadzi do niej celowo.

Po kilku minutach Damian poszed艂 w jej 艣lady. Siedzia艂a oparta o burt臋, z nogami wyci膮gni臋tymi wzd艂u偶 mi臋kkiej 艂awki. Otworzy艂 lod贸wk臋 i wstawi艂 do niej puszk臋, jakby tylko w tym celu zszed艂 na d贸艂.

Chc臋 ci powiedzie膰, 偶e nie ja zaaran偶owa艂em to spotkanie, je艣li tak my艣lisz.

Jessica nie mia艂a mu nic do powiedzenia. Nie by艂a na niego z艂a; on te偶 zosta艂 w to wmanewrowany. Nie wiedzia艂a, jak膮 gr臋 prowadzi Evan, ale nie chcia艂a w niej uczestniczy膰.

Przypuszczam, 偶e przez moj膮 obecno艣膰 masz ze­psuty dzie艅, kt贸ry zamierza艂a艣 sp臋dzi膰 z Evanem 鈥 po­wiedzia艂 tonem usprawiedliwienia. Zajrza艂 do szafki, jakby szuka艂 czego艣 do zjedzenia. Wyj膮艂 torebk臋 chip­s贸w. 鈥 Czy znalaz艂a艣 ju偶 prac臋?

Jeszcze nie, ale jestem um贸wiona na rozmow臋. 鈥 Przypuszcza艂a, 偶e Damian o tym wie. Zorientowa艂a si臋, 偶e w nowej firmie zarekomendowa艂 j膮 niczym zes艂an膮 przez niebiosa gwiazd臋 prawniczej profesji. Taka opinia bardzo zobowi膮zuje. 鈥 Czy mog臋 ci臋 o co艣 zapyta膰?

Oczywi艣cie. 鈥 Usiad艂 naprzeciwko niej.

Je艣li masz o mnie takie dobre zdanie, to dlaczego przyj膮艂e艣 moj膮 rezygnacj臋? 鈥 To niezupe艂nie uczciwe pytanie, u艣wiadomi艂a sobie. Przecie偶 sama chcia艂a odej艣膰.

Czy chcia艂a艣, 偶ebym poprosi艂, by艣 zosta艂a?

U艣miechn臋艂a si臋 i wzruszy艂a ramionami.

My艣l臋, 偶e troch臋 tak, chocia偶 trudno mi si臋 teraz do tego przyzna膰.

Dlaczego zdecydowa艂a艣 si臋 odej艣膰? 鈥 Otworzy艂 torebk臋 i poda艂 jej. Jessica wyj臋艂a gar艣膰 chips贸w i po艂o­偶y艂a je na stole, zadowolona, 偶e mo偶e czym艣 zaj膮膰 r臋ce.

Dlaczego zdecydowa艂am si臋 odej艣膰? 鈥 powt贸rzy艂a w zamy艣leniu pytanie. 鈥 Przede wszystkim z powodu tego, co zasz艂o na kolacji.

W oczach Damiana zab艂ys艂o oburzenie.

Wi臋c to jednak mia艂o co艣 wsp贸lnego z zaintereso­waniem Evana Nadine?

Nie 鈥 wybuchn臋艂a. 鈥 Zwolni艂am si臋 z powodu presji ze strony rodzic贸w. Oni w艂a艣ciwie zar臋czyli Evana i mnie.

Ma艂偶e艅stwo z moim bratem nie by艂oby tak膮 z艂膮 rzecz膮.

Jak mo偶esz cho膰by sugerowa膰 co艣 takiego? 鈥 za­pyta艂a dr偶膮cym g艂osem. Nigdy nie wysz艂aby za cz艂o­wieka, kt贸rego by nie kocha艂a. 鈥 Co si臋 z tob膮 dzieje, Damianie?

Ze mn膮?

S艂ysza艂e艣 czy nie, co powiedzia艂am w kuchni, w domu twoich rodzic贸w, nieca艂e trzy tygodnie temu?

Zmarszczy艂 czo艂o.

Tak 鈥 odpowiedzia艂 ze z艂o艣ci膮.

Wi臋c jak mog艂e艣 powiedzie膰 co艣 tak g艂upiego?

W oczach Damiana wida膰 by艂o w艣ciek艂o艣膰. Nie nale偶a艂 do m臋偶czyzn, kt贸rzy toleruj膮 obelgi.

Jessica chwyci艂a kilka chips贸w i wszystkie naraz w艂o偶y艂a do ust. Chrupanie czego艣 kruchego i s艂onego pomaga艂o jej roz艂adowa膰 napi臋cie.

Ale Evan...

Je艣li o艣mielisz si臋 sugerowa膰, 偶e Evan mnie kocha 鈥 przerwa艂a mu w p贸艂 s艂owa 鈥 to nie odpowiadam za siebie, przysi臋gam.

Damian wygl膮da艂 na zaskoczonego jej pe艂n膮 z艂o艣ci ripost膮. Zacisn膮艂 usta i zmarszczy艂 czo艂o, a potem si臋gn膮艂 do torebki z chipsami. Przez chwil臋 w ciasnej kuchni s艂ycha膰 by艂o jedynie chrz臋st ziemniaczanych p艂atk贸w.

Wiesz na czym polega m贸j problem?

Czy偶by艣 mia艂a tylko jeden? 鈥 zapyta艂 z sarkazmem. Jessica pomin臋艂a jego pytanie milczeniem.

Za艂o偶y艂am, i偶 m臋偶czyzna, kt贸ry jest adwokatem i jednym z najlepszych w Bostonie specjalist贸w od prawa sp贸艂ek, b臋dzie...

Co tam u was na dole s艂ycha膰? 鈥 dobieg艂 ich okrzyk Evana. 鈥 Czy ju偶 ze sob膮 rozmawiacie?

Jessica spojrza艂a w g贸r臋. Evan otworzy艂 drzwi do kuchni i siedzia艂 teraz prawie prosto nad nimi, z r臋k膮 na sterze. Wiatr wichrzy艂 mu w艂osy i opina艂 kurtk臋 na piersiach.

Wymieniamy obelgi! 鈥 odkrzykn膮艂 Damian.

To dobry pocz膮tek. 鈥 G艂os Evana by艂 irytuj膮co weso艂y. 鈥 Jedno musicie wiedzie膰 鈥 doda艂. 鈥 Nie zamierzam zawr贸ci膰, dop贸ki nie dojdziecie do porozu­mienia.

W sprawie czego? 鈥 zapyta艂a Jessica.

Zaraz do tego dojdziemy. A teraz, Damianie, przyznaj si臋, 偶e jeste艣 zakochany w Jessice, i miej to ju偶 za sob膮. Przesta艅 gra膰 t臋 bezsensown膮 gr臋.

Damian zakochany we mnie? 鈥 powt贸rzy艂a z nie­dowierzaniem. 鈥 To nieprawdopodobne.

Wi臋c ju偶 wiecie, co was czeka 鈥 zawo艂a艂 Evan z g贸ry. 鈥 Nie martwcie si臋, jedzenia mamy do艣膰 na trzy albo i cztery dni.

Nie ple膰 g艂upstw. 鈥 Damian zaczyna艂 traci膰 cierp­liwo艣膰.

Pos艂uchaj, braciszku 鈥 krzykn膮艂 Evan. 鈥 My艣la艂e艣, 偶e nie widzia艂em, jak ca艂owa艂e艣 Jessic臋 w kuchni u ma­my, ale ja widzia艂em. Szalejesz za ni膮. Jednego nie rozumiem: dlaczego upar艂e艣 si臋, 偶eby to ukry膰.

To ty si臋 z ni膮 spotyka艂e艣.

No to co?

Nie wi膮偶臋 si臋 z kobietami, z kt贸rymi si臋 spotykasz.

Zawsze mo偶e si臋 zdarzy膰 wyj膮tek od regu艂y. Jes­sica jest woln膮 kobiet膮. Je艣li j膮 kochasz, jak pode­jrzewam, to dlaczego nic nie powiedzia艂e艣?

Nie zrozumia艂by艣.

Sprawd藕 鈥 za偶膮da艂 Evan.

S艂uchajcie no 鈥 przerwa艂a im Jessica. 鈥 Je艣li nie macie nic przeciwko temu, wola艂abym, 偶eby艣cie nie rozmawiali o mnie tak, jakby mnie tu nie by艂o.

Bracia nie zwracali na ni膮 uwagi.

Jessica kocha艂a si臋 w tobie od dziecka 鈥 oznajmi艂 Damian.

No to co? 鈥 odpar艂 Evan. 鈥 Doros艂a i zakocha艂a si臋 w tobie. Kobiety potrafi膮 zmienia膰 zdanie, je艣li chc膮. One s膮 z tego znane.

Ale ty j膮 kochasz! 鈥 upiera艂 si臋 Damian.

Masz racj臋, ale jak siostr臋. By艂aby z niej wspania艂a bratowa. 艢wietnie si臋 zgadzamy.

Damian wpatrywa艂 si臋 w Jessic臋. Jego pociemnia艂e oczy by艂y pe艂ne napi臋cia.

Czy chcia艂a艣 mi powiedzie膰, 偶e mnie kochasz? 鈥 zapyta艂 ochryp艂ym szeptem.

I to nie jeden raz, ty idioto! Ale tak si臋 przed tym broni艂e艣!

Nie chcia艂bym ci dawa膰 rad, braciszku 鈥 krzykn膮艂 Evan z g贸ry 鈥 ale teraz jest chyba dobry moment, 偶eby艣 j膮 poca艂owa艂.

Doceniam twoj膮 pomoc, braciszku, ale ju偶 sobie poradz臋 sam 鈥 odkrzykn膮艂 Damian i wsta艂. Zamkn膮艂 i zaryglowa艂 drzwi, a potem odwr贸ci艂 si臋 do Jessiki. 鈥 Na pewno my艣la艂a艣, 偶e jestem upartym g艂upcem 鈥 powiedzia艂. Chwyci艂 j膮 za kostki i poci膮gn膮艂 wzd艂u偶 艂awki, na kt贸rej siedzia艂a. Potem obj膮艂, podni贸s艂 i wzi膮艂 w ramiona.

Czy mnie kochasz, Damianie? 鈥 spyta艂a.

Ca艂ym sercem 鈥 wyzna艂 i uj膮艂 jej twarz w d艂onie.

Przecie偶 mog艂e艣 powiedzie膰 o tym wcze艣niej 鈥 szepn臋艂a.

Nie mia艂em odwagi. S膮dzi艂em, 偶e Evan ci臋 kocha i potrzebuje. Ale w ci膮gu ostatnich tygodni przekona­艂em si臋, jak bardzo ja ci臋 kocham i potrzebuj臋. 鈥 Po­g艂aska艂 jej w艂osy, jakby nawet teraz nie m贸g艂 uwierzy膰, 偶e jest z nim.

Poszuka艂 ustami jej warg. Oplot艂a go ramionami i przywar艂a do niego ca艂ym cia艂em. Ca艂owa艂 j膮 raz po raz, a偶 do utraty tchu. Nie mog艂a poj膮膰, jak potrafi艂a tak d艂ugo 偶y膰 bez jego mi艂o艣ci. Oboje nie mogli si臋 sob膮 nasyci膰.

To nie do uwierzenia, 偶e jeste艣 tak blisko 鈥 szepn膮艂 mi臋dzy poca艂unkami.

By艂e艣 g艂upi, Damianie Drydenie.

Wiem. Ju偶 nie b臋d臋. S膮dzi艂em, 偶e post臋puj臋 szla­chetnie, usuwaj膮c si臋 z drogi Evanowi. Po tej uroczystej kolacji by艂em na niego w艣ciek艂y, ale jeszcze bardziej na samego siebie.

Dlaczego?

Poniewa偶 nie potrafi艂em si臋 powstrzyma膰 od przy­tulania ci臋. 鈥 Obj膮艂 j膮 mocniej. Poczu艂a, jak jego pier艣 miarowo podnosi si臋 i opada, i wtuli艂a si臋 w niego jeszcze bardziej.

Pozwoli艂e艣, 偶ebym odesz艂a z twego 偶ycia. 鈥 Przy­pomnia艂a sobie, z jakim b贸lem opuszcza艂a firm臋.

Pozwoli艂em ci odej艣膰 z mojego biura 鈥 przytuli艂 policzek do jej w艂os贸w 鈥 ale nie z mojego 偶ycia. Niecierpliwie czeka艂em, co wyniknie z twoich spotka艅 z Evanem.

Przerwa艂o mu dobiegaj膮ce z g贸ry g艂o艣ne pukanie. Nie wypuszczaj膮c Jessiki z obj臋膰, Damian jedn膮 r臋k膮 odci膮gn膮艂 zasuw臋 i otworzy艂 drzwi.

S艂ucham? 鈥 zapyta艂.

Czy mo偶emy ju偶 zawraca膰?

Jeszcze nie! 鈥 krzykn臋艂a Jessica.

Daj nam jeszcze kilka minut 鈥 poprosi艂 Damian. Evan za艣mia艂 si臋 cicho.

Obiecaj mi jedn膮... nie, dwie rzeczy.

Dobrze 鈥 odpowiedzia艂 Damian bez namys艂u.

Po pierwsze, musz臋 by膰 dru偶b膮 na 艣lubie.

Na 艣lubie... 鈥 powt贸rzy艂a powoli Jessica. Damian stanowczo kiwn膮艂 g艂ow膮.

Im szybciej, tym lepiej. Ju偶 za d艂ugo na ciebie czekam.

B臋d臋 dru偶b膮, czy nie? 鈥 spyta艂 Evan.

Nigdy nikogo innego nie bra艂em pod uwag臋, braciszku.

A po drugie, chc臋 by膰 przy tym, gdy oznajmisz mamie i tacie, 偶e Jessica wychodzi za ciebie, a nie za mnie.




ROZDZIA艁 DZIESI膭TY



Uspokoj臋 si臋, jak mnie poca艂ujesz. 鈥 Jessica spojrza艂a na Damiana. Z przystani zatelefonowali do jego rodzic贸w i powiedzieli Lois, 偶e chc膮 si臋 z nimi zobaczy膰 i 偶eby zaprosi艂a te偶 pa艅stwa Kellerman贸w.

Je艣li nie chcesz, to ja to zrobi臋 鈥 za偶artowa艂 Evan, przygl膮daj膮c si臋 spod oka bratu.

Nie tym razem, braciszku. 鈥 Damian otoczy艂 Jessic臋 ramieniem i delikatnie j膮 poca艂owa艂. Gdyby to si臋 nie dzia艂o na 艣rodku przystani, oboje ch臋tnie prze­d艂u偶yliby t臋 chwil臋.

Sama nie wiem, czemu jestem taka zdenerwowana 鈥 powiedzia艂a Jessica, wsuwaj膮c d艂o艅 w r臋k臋 Damiana. Szli w kierunku parkingu.

Ja wiem. 鈥 Wygl膮da艂o na to, 偶e ostatnio tylko Evan ma na wszystko odpowied藕. 鈥 Nasi rodzice, wszyscy czworo, my艣l膮, 偶e wychodzisz za mnie. 鈥 Evan roze艣mia艂 si臋 weso艂o. Wida膰 by艂o, 偶e cieszy go my艣l o tym spotkaniu.

To w艂a艣nie Evan nalega艂, 偶eby od razu porozmawia­li z rodzicami. Zgodzili si臋, lecz Jessica teraz 偶a艂owa艂a, 偶e nie poprosi艂a, by najpierw pojechali do niej. Powin­na si臋 przebra膰, uczesa膰 potargane przez wiatr w艂osy, przypudrowa膰 zaczerwienion膮 od s艂o艅ca twarz.

Damian podni贸s艂 jej d艂o艅 do ust.

Nie martw si臋. Mama i tata b臋d膮 zachwyceni.

Nie obawia艂a si臋 reakcji rodzic贸w. Nie b臋d膮 prze­ciwni ich ma艂偶e艅stwu. Pewnie si臋 rozczul膮. Po prostu sama my艣l o tym, 偶e Damian j膮 kocha, by艂a wci膮偶 jeszcze tak nowa, 偶e a偶 niewiarygodna.

Wsiad艂a do samochodu Damiana, Evan jecha艂 za nimi. Na autostradzie stracili go z oczu. Kiedy skr臋cili w d艂ug膮 kr臋t膮 alej臋 prowadz膮c膮 do Szepcz膮cych Wierzb, Jessica z daleka zauwa偶y艂a, 偶e auto Evana ju偶 stoi na podje藕dzie.

Demon szybko艣ci 鈥 rzuci艂 ze 艣miechem Damian. Zaparkowa艂 obok samochodu brata i wy艂膮czy艂 silnik. Pochyli艂 si臋 ku Jessice i ostentacyjnie j膮 poca艂owa艂. 鈥 Czy nie boisz si臋 wej艣膰 tam ze mn膮?

U艣miechn臋艂a si臋 i pokr臋ci艂a g艂ow膮. Posz艂abym za tob膮 wsz臋dzie, pomy艣la艂a.

Pom贸g艂 jej wysi膮艣膰 z samochodu, Jessica wzi臋艂a go pod rami臋 i razem weszli do jego rodzinnego domu. W salonie przywita艂y ich pe艂ne ciekawo艣ci i niepokoju spojrzenia rodzic贸w.

Dzie艅 dobry 鈥 powiedzia艂 Damian i podprowadzi艂 Jessic臋 do krzes艂a. Stan膮艂 za oparciem i po艂o偶y艂 d艂onie na jej ramionach. Podnios艂a r臋ce i nakry艂a jego pa艂ce swoimi.

Przypuszczam, 偶e si臋 zastanawiacie, dlaczego was tutaj poprosili艣my 鈥 zwr贸ci艂a si臋 Jessica do swoich rodzic贸w.

Poczekaj! 鈥 krzykn膮艂 Evan z kuchni. 鈥 Nie m贸w ani s艂owa wi臋cej, dop贸ki nie przyjd臋.

Synu 鈥 Walter Dryden pos艂a艂 Damianowi zdziwio­ne spojrzenie 鈥 co to wszystko znaczy?

No, to zaczynajcie 鈥 wyda艂 polecenie Evan, wno­sz膮c na srebrnej tacy siedem kryszta艂owych kieliszk贸w i dwie butelki szampana.

Damian sk艂oni艂 si臋 w stron臋 rodzic贸w Jessiki i po­wiedzia艂 oficjalnym tonem:

Mam zaszczyt prosi膰 o r臋k臋 pa艅stwa c贸rki.

Hamilton Kellerman spojrza艂 na 偶on臋. By艂 wyra藕nie zdezorientowany.

Powiedzia艂a艣, 偶e wychodzi za Evana.

To znaczy... spodziewali艣my si臋... 鈥 wyj膮ka艂a Joyce.

Kocham Damiana 鈥 oznajmi艂a Jessica.

Jej ojciec podrapa艂 si臋 po g艂owie.

Pami臋tam, 偶e by艂o inaczej. Przez ca艂e lata sza­la艂a艣 za Evanem. S艂ysza艂em, 偶e by艂a艣 diablo doku­czliwa.

Tatusiu, to by艂o tak dawno.

Ona teraz szaleje za mn膮 鈥 wtr膮ci艂 Damian i lekko 艣cisn膮艂 jej ramiona. 鈥 A ja za ni膮.

Och, Damianie. 鈥 Lois Dryden zakry艂a usta d艂o­ni膮. 鈥 Tak si臋 cieszymy. Joyce, pomy艣l tylko, jednak b臋dziemy mie膰 wsp贸lne wnuki!

Obie panie obj臋艂y si臋 i prawie ta艅czy艂y z rado艣ci. Evan poda艂 kieliszki milcz膮cym, nadal zaskoczonym ojcom.

Czy co艣 z tego rozumiesz, Walterze?

Nie jestem pewien, Ham.

Jeste艣 przeciwny?

Sk膮d偶e znowu. Nie przypominam sobie, kiedy ostatni raz widzia艂em Lois tak pe艂n膮 偶ycia. A ty? Wola艂by艣, 偶eby Jessica wysz艂a za kogo艣 innego?

Ale偶 nie. 鈥 Hamilton potrz膮sn膮艂 g艂ow膮. 鈥 Joyce przez ca艂e lato m贸wi艂a o zwi膮zku mi臋dzy naszymi rodzinami, tylko my艣la艂a, 偶e to b臋dzie zwi膮zek Jessiki i Evana. A ja na to patrz臋 tak: zwi膮zek to zwi膮zek, a ci dwoje tutaj rzeczywi艣cie wygl膮daj膮 na zakochanych.

Tak, nie mam co do tego w膮tpliwo艣ci 鈥 powiedzia艂 Walter i u艣miechn膮艂 si臋 do nich.

Rozleg艂 si臋 d藕wi臋k korka wystrzelaj膮cego z butelki.

Chcia艂bym wznie艣膰 toast 鈥 powiedzia艂 Evan, na­pe艂niaj膮c kieliszki 鈥 za Jessic臋 i Damiana. 鈥 Odstawi艂 butelk臋 i podni贸s艂 sw贸j kieliszek do g贸ry. 鈥 Niech b臋d膮 zawsze szcz臋艣liwi, niech ich mi艂o艣膰 trwa wiecznie.

Jak pi臋knie, Evanie 鈥 powiedzia艂a Lois, wycieraj膮c chusteczk膮 k膮ciki oczu.

Niech trwa wiecznie 鈥 powt贸rzy艂a Joyce. Wszyscy podnie艣li kieliszki i napili si臋 szampana.

Teraz porozmawiajmy o 艣lubie. 鈥 Lois usiad艂a na sofie obok m臋偶a. By艂a gotowa od razu uzgadnia膰 szczeg贸艂y.

Powinien si臋 odby膰 po listopadowych wyborach 鈥 powiedzia艂a Joyce w zamy艣leniu.

Poczekajmy na wynik prawybor贸w we wrze艣niu 鈥 odpar艂a Lois. 鈥 Po co op贸藕nia膰 艣lub, kiedy nie wiemy, czy Walter na pewno uzyska nominacj臋.

Ale偶 Lois, nie w膮tpi臋, 偶e znajdzie si臋 na li艣cie.

Czy to wszystko ma dla ciebie znaczenie? 鈥 zapyta艂 Damian Jessic臋. Nachyli艂 si臋 i zbli偶y艂 usta do jej ucha. Gor膮cy dreszcz przebieg艂 jej po plecach.

U艣miechn臋艂a si臋 艂agodnie i potrz膮sn臋艂a g艂ow膮. Nic nie mia艂o znaczenia opr贸cz Damiana i jego mi艂o艣ci.

Wysz艂abym za ciebie cho膰by jutro.

Nie ku艣 mnie, kochanie.

Albo za p贸艂 roku, je艣li to konieczne. Czeka艂am na ciebie ca艂e 偶ycie, Damianie, wi臋c jeszcze troch臋 te偶 mog臋 poczeka膰.

Rodzice pogr膮偶yli si臋 w rozmowie. Rozwa偶ali ter­miny, ustalali szczeg贸艂y. Obie rodziny zna艂y si臋 od dawna, prze偶y艂y w przyja藕ni wiele lat 鈥 lepszych i gor­szych. Jessica by艂a przekonana, 偶e ich mi艂o艣膰 鈥 jej i Damiana 鈥 te偶 przetrwa lata i pokona przeciwno艣ci losu, kt贸re mo偶e przynie艣膰 czas.

Wiedzia艂a teraz, 偶e dotar艂a do kresu swej d艂ugiej podr贸偶y. Nareszcie czu艂a si臋 bezpieczna, pewna jego mi艂o艣ci.




EPILOG



Kto艣 zapuka艂 do drzwi. Evan z ulg膮 od艂o偶y艂 pi贸ro i potar艂 zm臋czone oczy.

Prosz臋 wej艣膰 鈥 zawo艂a艂.

Wszed艂 Damian. Przez kilka miesi臋cy, kt贸re min臋艂y od 艣lubu z Jessic膮, znacznie si臋 zmieni艂. Evan pami臋ta艂 okres, gdy jego 偶ycie by艂o zdominowane przez prak­tyk臋 adwokack膮. Pracowa艂 wieczorami i w czasie weekend贸w, rzadko odpoczywa艂. Teraz wygl膮da艂 na m艂odszego, szcz臋艣liwszego i tak zakochanego, 偶e Evan poczu艂 uk艂ucie zazdro艣ci.

Obserwuj膮c zmiany zachodz膮ce w Damianie, za­stanawia艂 si臋, jak potoczy艂oby si臋 jego 偶ycie, gdyby po艣lubi艂 Mary Jo. Do tej pory pewnie mieliby ju偶 dziecko. Przypomnia艂 sobie, 偶e zobaczy艂 j膮 przelotnie na meczu, prawie przed rokiem. Sprawi艂o mu to b贸l.

Stara艂 si臋 nie my艣le膰 o Mary Jo, pr贸bowa艂 wspomnie­nie o niej umie艣ci膰 w jakiej艣 odleg艂ej kom贸rce pami臋ci, lecz od czasu do czasu wymyka艂o si臋 ono i szydzi艂o z niego za pomoc膮 takich w艂a艣nie 鈥瀋o by by艂o, gdyby鈥.

Od ich rozstania min臋艂o prawie p贸艂tora roku, a ona wci膮偶 mia艂a nad nim w艂adz臋. Czasem z kim艣 si臋 spotka艂, lecz nigdy nie by艂o to nic powa偶nego. Nie m贸g艂 o niej zapomnie膰.

Zazdro艣ci艂 bratu szcz臋艣cia i nie spodziewa艂 si臋, by sam m贸g艂 by膰 kiedy艣 taki szcz臋艣liwy. Oczyma wyobra­藕ni widzia艂 siebie za lat trzydzie艣ci, posiwia艂ego, siedz膮­cego w bon偶urce przed kominkiem, z fajk膮 w z臋bach, z czarnym nowofundlandem, drzemi膮cym u st贸p.

Wygl膮dasz na zamy艣lonego 鈥 powiedzia艂 Damian i przysun膮艂 sobie krzes艂o.

To tylko roztargnienie.

Pami臋tasz, jak w zesz艂ym miesi膮cu Jessica za­dzwoni艂a od lekarza?

Evan roze艣mia艂 si臋.

Jak m贸g艂bym zapomnie膰? 鈥 Ca艂e biuro to pami臋ta­艂o. Damian rzadko bywa艂 taki podekscytowany, wr臋cz pe艂en uniesienia. Do wszystkich szczerzy艂 z臋by w u艣mie­chu, jakby by艂 niespe艂na rozumu. M臋偶czyzna niecodzien­nie si臋 dowiaduje, 偶e b臋dzie ojcem, powiedzia艂 wtedy.

To zabawne, pomy艣la艂 Evan, ale m贸j brat znowu ma na twarzy podobny u艣miech.

Co si臋 sta艂o? Czy偶by Jessica mia艂a urodzi膰 bli藕ni臋ta?

Niezupe艂nie. Rada adwokacka zwr贸ci艂a si臋 do mnie z propozycj膮 obj臋cia stanowiska s臋dziego.

Damianie! 鈥 Evan wyszed艂 zza biurka i bracia si臋 u艣ciskali. 鈥 Przyjmiesz j膮. 鈥 To nie by艂o pytanie. Nie mog艂o by膰 inaczej.

Je艣li Jessica si臋 zgodzi.

Na pewno. 鈥 Evan co do tego te偶 nie mia艂 w膮tpliwo艣ci. 鈥 Czy wybieracie si臋 gdzie艣, 偶eby to uczci膰?

Tak. Cathy Hudson, przyjaci贸艂ka Jessiki, gra g艂贸wn膮 rol臋 w nowej sztuce, kt贸ra ma dzisiaj premier臋. M贸wi艂em ci chyba, 偶e Cathy niedawno zar臋czy艂a si臋 ze swym przyjacielem re偶yserem?

Zanim Evan zd膮偶y艂 odpowiedzie膰, odezwa艂 si臋 dzwonek. Pani Sterling poinformowa艂a Evana, 偶e chce si臋 z nim widzie膰 Earl Kress.

Earl? 鈥 zdziwi艂 si臋 Evan. Nie mia艂 z nim kontaktu od p贸艂 roku. 鈥 Niech wejdzie.

Porozmawiamy p贸藕niej 鈥 powiedzia艂 Damian od progu. 鈥 Pozdr贸w go ode mnie.

Po chwili w drzwiach pojawi艂 si臋 Earl. Evan wyszed艂 mu naprzeciw. Serdecznie u艣cisn臋li sobie r臋ce.

Ciesz臋 si臋, 偶e ci臋 widz臋. Siadaj, prosz臋.

Mam ma艂o czasu. 鈥 Earl przysiad艂 na brzegu krzes艂a. 鈥 Powinienem si臋 wcze艣niej zapowiedzie膰, ale by艂em w pobli偶u...

Dobrze, 偶e przyszed艂e艣. Jak tam szko艂a?

W porz膮dku. Niedawno zda艂em egzamin komisyj­ny 鈥 o艣wiadczy艂 z dum膮.

Gratuluj臋. 鈥 Evan te偶 czu艂 si臋 dumny z jego post臋p贸w.

Jest du偶o ludzi, kt贸rym powinienem za to dzi臋ko­wa膰, ale wszystko zacz臋艂o si臋 od pana. My艣l臋, 偶e nigdy nie zdawa艂 pan sobie sprawy, jak bardzo si臋 ba艂em powiedzie膰 przed ca艂ym 艣wiatem, 偶e nie umiem czyta膰 ani pisa膰.

Wiedzia艂em, 偶e to by艂o dla ciebie bardzo trudne.

My艣l臋, 偶e bez pana pomocy nie przebrn膮艂bym przez spraw臋 s膮dow膮.

Naprawd臋 si臋 ciesz臋, 偶e ci si臋 uda艂o.

Ja te偶. Jeszcze jak 鈥 za艣mia艂 si臋 g艂o艣no Earl. 鈥 Bez tego moje 偶ycie by艂oby na pewno inne. Wie pan, nie chc臋 zabiera膰 panu czasu, ale musia艂em powiedzie膰, jaki jestem za wszystko wdzi臋czny.

Nie ma o czym m贸wi膰.

Sam teraz pracuj臋 w szkole, spo艂ecznie. Pomagam dzieciom, kt贸re maj膮 k艂opoty z czytaniem. Nie wyr贸s艂­bym na analfabet臋, gdyby mi kto艣 pom贸g艂 od razu w pierwszej klasie.

Evan u艣miechn膮艂 si臋 szeroko.

To wspaniale, Earl.

By艂bym zapomnia艂. Spotka艂em kogo艣 z pana zna­jomych. Te偶 pracuje tak jak ja.

Tak?

Nazywa si臋 Mary Jo Summerhill.

Mary Jo. 鈥 Evan wyszepta艂 jej imi臋 z przej臋ciem.

Dziwne, ale ona zareagowa艂a tak samo, kiedy wspomnia艂em o panu.

My艣la艂em, 偶e wysz艂a za m膮偶.

O ile wiem, nie. 鈥 Earl wsta艂 i wyci膮gn膮艂 do Evana r臋k臋. 鈥 Ju偶 nie zabieram panu czasu. Chcia艂em tylko wpa艣膰 na chwil臋, 偶eby pan wiedzia艂, co u mnie.

Dobrze zrobi艂e艣. 鈥 Evan odprowadzi艂 swego daw­nego klienta do drzwi. Sta艂 tam przez chwil臋. W g艂owie mia艂 zam臋t.

Kilka minut p贸藕niej zn贸w przyszed艂 do niego Damian.

Co Earl mia艂 do powiedzenia? 鈥 zapyta艂.

Mary Jo nie wysz艂a za m膮偶. 鈥 Specjalnie powie­dzia艂 to g艂o艣no. Chcia艂 us艂ysze膰 brzmienie w艂asnych s艂贸w. Damian nie zrozumie w pe艂ni ich wagi, ale to nie jest wa偶ne.

Rozumiem. I co masz zamiar w zwi膮zku z tym zrobi膰?

Evan d艂ugo si臋 zastanawia艂. Wreszcie na jego twarzy pojawi艂 si臋 u艣miech.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
180 Debbie Macomber Pora na romans
Debbie Macomber Sklep na Blossom Street
Macomber Debbie Pora na romans 01 Pora na romans
Macomber Debbie Pora na romans 01 Pora na romans (1993) Damian&Jessica
Macomber Debbie Pora na romans (Harlequin Romance)
Macomber Debbie Pora na romans 01(1)
Macomber Debbie Pora na romans 01 Pora na romans
0180 Macomber Debbie Pora na romans 01 Pora na romans
Rze藕ba i p艂askorze藕ba roma艅ska na przyk艂adzie Francji
05-06 PAM - Pora zaczyna膰 na nowo, CA艁E MN脫STWO TEKSTU
Pora na herbat臋, Do ogrodu
To ju偶 pora na wigilie -opracowanie, Flety -2013-12-04
To ju偶 pora na wigilie -opracowanie, G艂os -2013-12-04