Ucieczka roz 10

* "Ucieczka"


( z perspektywy Renesmee )



Nawet nie wiedziałam, gdzie właściwie biegnę. Próbowałam wyciszyć moje myśli, które wciąż nie dawały mi spokoju takimi myślami jak, Czemu mój starszy braciszek Jacob? I czemu właśnie ja...? Czy naprawdę los chciał nas połączy?. Jake'a zawsze traktowałam jak brata, przyjaciela, ale nigdy za nikogo więcej. Dopiero teraz zaczęłam nieco kojarzyć fakty. Zdawać sobie sprawę, jakim wzrokiem Jacob na mnie patrzył... Wcześniej tego nie widziałam.


Na chwilę zaprzestałam biec, wiedząc iż tak jestem wystarczająco daleko od Jacoba. To jest bezsensu, pomyślałam, zatrzymując się przed konarem jakiegoś starego drzewa. Jeszcze dziś rano nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak wpojenie, a teraz dowiaduję się, że Jacob jest we mnie zakochany! I to nie tak zwyczajnie. Opowiadając mi legendę wpojenia, Jacob podkreślał, że to wielkie uczcie i ma na celu połączenie dwojga ludzi. Bez mojej zgody!


Dopiero teraz zaczęłam się zastanawiać o pewnych sprawach, które jak dotąd mnie nie interesowały. Wiedziałam, że Jacob był zakochany kiedyś w mamie, ale nie dociekałam w szczegóły - to była ich sprawa, którą sobie na pewno już wyjaśnili. Oczywiście nie wiedziałam co sprawiło, że tak nagle całe jego uczucie do niej znikło. Teraz już niestety wiem. Jego miłość przeszła na moją osobę. Czemu, ach czemu, właśnie tak zadecydował los?


Siadając na trawie ukryłam twarz w dłoniach i najzwyczajniej w świecie zaczęłam płakać. Najogorsze jednak było to, jak musiał się teraz czuć Jacob. Wiedziałam, że go zraniłam i to dogłębnie. Nienawidziłam siebie za to, że choć Jacob tyle razy dostawał ciosy od życia, to ja jeszcze musiałam dołożyć mu jeszcze jeden taki cios. Ale nie mogłam, po prostu nie mogłam... Nie mogłam i nie chciałam z nim być. Domyśliłam się jednakże, że rodzice doskonale o tym wiedzieli lecz ku swemu zdziwieniu nie miałam do nich o to żalu. Ja również, gdyby była na ich miejscu, nic bym nie powiedziała. Wreszcie jednak łzy przestały napływać do moich policzków i, kiedy doprowadziłam siebie do porządku, postanowiłam pójść do domu.


Tylko, co niby mam im powiedzieć?, myślałam, biegnąc w stronę domu. Będą mieli pewnie do mnie żal za to, jak potraktowałam Jake'a. Czy będę miała siłę zmierzyć się z posępną miną Ewarda, smutku Belli i zawodu do samej siebie? Nie wiedziałam, czy jestem taka silna, by się z tym zmierzyć. I gdy dotarłam jakimś cudem na skraj naszego ogrodu, zorientowałam się, że w pobliżu nikogo nie ma. Spokojnie weszłam więc do środka i rozejrzałam się po pomieszczeniu. W tej samej chwili zadzwonił telefon. Odebrałam go z wahaniem:


- Halo? - odezwał się zza słuchawki tak dobrze mi znany głos.


- Och, dziadku jak dobrze, że dzwonisz!


- Nessie, niespodziewałem się ciebie tu usłyszeć. Bella wspominała, że jesteś w LaPush - odpowiedział mi Charlie zaskoczonym głosem.


- Wróciłam trochę wcześniej - powiedziałam ponurym głosem. - Rodzice gdzieś wyszli. Coś przekazać?


- Nie, nie. Tak tylko dzwonię, by spytać czy wszystko w porządku.


- Mniej więcej - powiedziałam wymijająco. - Mam taką prośbę do ciebie... Czy jesteś w ej chwili w domu? - Sama się zaczęłam zastanawiać jak to możliwe, że jestem takim tchórzem, ale po prostu było mi to potrzebne.


- Oczywiście, gdzie bym niby miał teraz być? - zaśmiał się Charlie.


- A... A czy mogłabym... Przeprowadzić się do ciebie... Na najbliższych kilka dni? - Byłam prawie pewna, że usłyszę odpowiedź twierdzącą, bo nigdy niczego mi nie umiał odmówić.


Na dłuższą chwilę Charlie zamilkł.


- Cóż, oczywiście. Możesz przyjechać choćby zaraz. Wiesz, że zawsze jesteś u mnie mile widziana - odparł wreszcie ni to wesołym, ni to zaniepokojonym głosem.


- W takim razie zaraz do ciebie przyjeżdżam. Do zobaczenia! - Z delikatnym uśmiechem się rozłączyłam.


Tchórz! Tchórz! Jakiś głos w mojej głowie ciągle mi to wykrzykiwał, ale nie umiałam inaczej postąpić. Powkładałam do torby byle jakie ubrania, najpotszepniejsze rzeczy i zamknęłam za sobą drzwi od domu. Może rodzice przy pierwszych dwóch godzinach o niczym się nie dowiedzą... Wiedziałam, że to była po prostu ucieczka z mojej strony. Ucieczka do dziadka. Mimo to uznałam, że kilka dni refleksji bardzo by mi się przydało. Był tylko jeden problem. Domownicy mogli wrócić w każdej chwili. Przydałoby mi się coś szybkiego...


Rozejrzałam się. Hm... Eward zapomniał odstawić samochodu do garażu koło domu pozostałych Cullenów. Może i nie miałam prawa jazdy, ale nic przecież takiego by się nie stało... Zaparkowałabym zdala od Charliego i wszystko byłoby okej. Z takimi rozmyślaniami pobiegłam jeszcze do domu po kluczyki i minutę później siedziałam w samochodzie. Odpaliwszy silnik, ruszyłam do dziadka. Niestety jazda boleśnie mi przypominała o Jake'u... To on mnie nauczył jeździć. Do oczu znów napłynęły mi łzy, ale chociaż w tych okolicznościach byłam dzielna. Samochód zostawiłam w parkingu strzeżonym, a strażnik nie zwracał zbytnio na mnie uwagi, więc bez komplikacji dotarłam do Charliego.


Powitał mnie od razu.


- Ktoś cię podwiózł? - spytał mnie.


- Ee... Tak, tato mnie zawiózł - skłamałam. Charlie pokiwał głową. - Bardzo się cieszę, że tu jestem - dodałam.


- Odświeżyłem trochę pokój Belli. Możesz się tam gościć tak długo jak tylko zechcesz - powiedział i udał się do salonu oglądać telewizję.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
roz 10
Szyjewski A - Etnologia religii - skrypt, roz.10
ROZ. 9-10
Gracz J , Sankowski T , Psychologia aktywności sportowej, roz 9, 10 (194 243)
Cisco, Odpowiedzi roz 10
roz-10, ffg
Roz 10 - Pedagogika Janusza Korczaka, WSPÓŁCZESNE KIERUNKI PEDAGOGIKI
Pedagogika - Podręcznik Akademicki, Roz 10 - Pedagogika Janusza Korczaka, WSPÓŁCZESNE KIERUNKI PEDAG
Roz 10 - Pedagogika Janusza Korczaka, pedagogika, systemy pedagogiczne
Hall i in Teorie osobowości (NOWE) roz 10, 390 426pdf
EPZ roz 9 10
Roz 10 - Pedagogika Janusza Korczaka, Resocjalizacja; Pedagogika; Dydaktyka;Socjologia, filozofia, p
KNR 2 02 tom 2 roz 10 Stolarka
Roz 10
Krucha Wieczność roz 0 10
Vampire Diaries Shadow Souls roz 10(1)
Gracz J , Sankowski T , Psychologia aktywności sportowej, roz 9, 10 (194 243)
Springer, Lewy mózg, prawy mózg, roz 10, 13
Wieczni Wygnańcy roz 10 53