NEW MOON - KSIĘŻYC W NOWIU:
"Czas przemija nawet wtedy, kiedy wydaje się to niemożliwe. Nawet wtedy, kiedy rytmiczne drganie wskazówki sekundowej zegara wywołuje pulsujący ból. Czas przemija nierówno - raz rwie przed siebie, to znów niemiłosiernie się dłuży - ale mimo wszystko przemija. Nawet mnie to dotyczy."
„Chyba przyjął z ulgą to, że się nie stawiam.
- Przyrzeknę ci coś w zamian - oświadczył. - Przyrzekam, Bello, że dziś widzisz mnie po raz ostatni. Nie wrócę już do Forks. Nie będę więcej cię na nic narażał. Możesz żyć dalej, nie obawiając się, że niespodziewanie się pojawię. Będzie tak, jakbyśmy nigdy się nie poznali.
Musiały zacząć mi drżeć kolana, których nadal nie czułam, bo otaczające nas drzewa zadygotały. W uszach zaszumiała mi krew. Głos Edwarda zdawał się dobiegać z coraz większej odległości. Edward uśmiechnął się delikatnie.
- Nie martw się. Jesteś człowiekiem. Wasza pamięć jest jak sito. Czas leczy wszelkie wasze rany.”
"Nie odezwałam się, bojąc się, że dźwięk własnego głosu rozproszy mnie i przegoni omamy. Były takie piękne, takie realistyczne. Biły o głowę wyblakłe wspomnienia przyjemnych epizodów naszej znajomości. Dopiero, gdy, niby to sprowokowany moim zachowaniem, Edward gniewał się na mnie w zwidach, mój mózg odtwarzał jego baryton w najdrobniejszych szczegółach - najcudowniejszych szczegółach pod słońcem."
"Edward całował mnie z taką pasją, jakby zapomniał o wyznawanych wcześniej zasadach. Nie miałam nic przeciwko. Skoro swoim wybuchem namiętności i tak skazywał mnie na większe cierpienia po swoim wyjeździe, nie pozostawało mi nic innego, jak nacieszyć się życiem na zapas. Nie miałam nic do stracenia. Zaczęłam na niego napierać, wic się, głaskać go po policzkach. Czułam pod sobą chłodny tors, twardy brzuch, umięśnione uda. Z nadmiaru emocji serce bilo mi nie równym, przyspieszonym rytmem, a płytkie dotąd oddechy przeszły w ciche dyszenie. Byłam wdzięczna Edwardowi, że mnie nie posłuchał - taką sesję pieszczot byłam gotowa przypłacić największą nawet agonią. Gładził mnie po włosach, po skroniach, po szyi, łapczywie uczył się mnie na pamięć, a od czasu do czasu szeptał czule moje imię."
"Byłam niczym samotny księżyc - satelita, którego planeta wyparowała w wyniku jakiegoś kosmicznego kataklizmu.Mimo jej braku, ignorując prawo grawitacji, uparcie krążyłam wokół pustki po swojej dawnej orbicie."
"- Jak mam ci to przekazać , żebyś i tym razem mi uwierzyła ? Nie spisz i nie umarłaś. Jestem przy tobie.
-Kocham cię. Słyszysz ? Kocham cię! Zawsze cię kochałem i zawsze będę cię kochał.
-Odkąd cię porzuciłem, nie było sekundy, żebym o tobie nie myślał.
-Nie wierzysz mi prawda ?... Dlaczego uwierzyłaś w kłamstwa , a nie wierzysz w prawdę?"
"Byłam skorupą, anie żywą istotą. Byłam jak opuszczony dom - skażony dom- w którym przez cztery długie miesiące nie dało się zupełnie mieszkać. Teraz sytuacja niecą się polepszyła. W najbardziej reprezentacyjnym pokoju przeprowadzono remont. Ale był to tylko jeden pokój. Żadne wysiłki nie były w stanie przywrócić mnie do stanu używalności."
"Zawsze trudno było mi uwierzyć w to , że kocha mnie ktoś taki jak ty."
"Zanim cię poznałem, Bello, moje życie przypominało bezksiężycową noc. Mrok rozpraszały jedynie nieliczne gwiazdy przyjaźni i rozsądku. A potem pojawiłaś się ty. Przecięłaś to ciemne niebo niczym meteor. Nagle wszystko nabrało barw i sensu. Kiedy znikłaś, kiedy meteor skrył się za horyzontem, znów zapanowały ciemności. Otoczyła mnie czerń. Nic się nie zmieniło, poza tym, że twoje światło mnie poraziło. Nie widziałem już gwiazd. Wszystko straciło sens.
Chciałam mu wierzyć. Tyle, że opisał, jak wyglądał mój świat bez niego, a nie na odwrót."
"Żyłam bez celu, a więc tak, jakby mnie nie było"
"Trafiłam do nieba - w samym środku piekła."
"Przypominało mi się - ciągnęłam nieśmiało - jak brzmiał twój głos, kiedy byłeś na mnie zły. Więcej, ja po prostu cię słyszałam! Jakbyś stał koło mnie i łajał za to, co wyprawiam! Zwykle starałam się o tobie nie myśleć, ale w takich chwilach... Jakoś lepiej to znosiłam. Bez bólu. Wyobrażałam sobie, że mnie chronisz. Że wciąż przy mnie jesteś i troszczysz się o mnie. Więc tak sobie myślę, że powodem, dla którego słyszałam cię tak wyraźnie, mogło być to, że nie przestałam wierzyć... W twoją miłość."
"- Przestań, błagam!
Chciałeś, żebym pozostała człowiekiem, przypomniałam w myślach. Cóż, tacy są ludzie. Szaleni.
- Proszę, nie skacz! Zrób to dla mnie!
Ale tylko w takich okolicznościach do mnie wracasz.
- Proszę! - Szept mojego ukochanego ledwie przebił się przez deszcz. Byłam tak mokra, jakbym już raz dziś skakała."
" Żegnaj, kocham cię - gdybym mogła mówić, tak brzmiałyby ostatnie słowa"
'A potem, tak wyraźnie, jak gdyby groziło mi straszliwe niebezpieczeństwo, usłyszałam głos Edwarda - jego aksamitny szept:
- Bądź szczęśliwa.'