Józef Ignacy Kraszewski
Stara Baśń
Powieść z IX wieku
oprac. Wincenty Danek
WSTĘP
I.RODOWÓD STAREJ BAŚNI.
„Stara Baśń” (1876) jest pierwszą częścią cyklu 29 kronik powieściowych Kraszewskiego z dziejów Polski. Wskutek bardzo wczesnych zainteresowań pisarza początkami narodu i państwa polskiego oraz kulturą słowiańską kształtowała się ta powieść w jego wyobraźni już w czasach słowiańskich, kiedy przygotowywał „Sztukę u Słowian”, czyli przed 1858 r.
W skład powieści weszły doświadczenia pisarza, związane z gromadzeniem materiałów ludoznawczych i etnograficznych. Z inicjatywy Towarzystwa Przyjaciół Nauk prace zbierackie twórczości ludowej wszystkich narodów, które wchodziły w skład dawnej Rzeczypospolitej; działalność Zoriana Dołęgi Chodakowskiego stworzyła dla nich podstawy naukowe oraz wzory praktycznego działania.
Kraszewski śledził zbieranie twórczości ludowej, co później przejawia się w jego tworczości przeplatając sie z problematyką słowianoznastwa.
I takei są początki twórczości K., które wpłynęły na „S. B.” mającą miejsce w czasie dojrzałej twórczości pisarza.
K. śledził rownież naukowy twory historyczne dotyczące początków państwowości polskiej i pradziejów narodu (Joachim Lelewel, Karol Szajnocha). Chciał napisać dzieje kultury czy cywilizacji w Polsce, jednak nigdy nie udało mu się wydać takiej monografii. Jego książka „Sztuka u Słowian” miała być zapewne zalążkiem encyklopedycznego dzieła o historii cywilizacji w Polsce.
„S. B.” to to artystyczna realizacja praktycznie całości poszukiwań pisarza na terenie dziejów Słowiańszczyzny i początków Polski.
Refleksja nad początkami państwai narodu łączyła się z refleksja nad znaczeniem pieśni ludowej dla wyjaśnienia charakteru narodowegi i jego pierwotnych dziejów.
Powieści i opowiadania, które mogły wpłynać na „S. B.”:
- opowiadanie Tadeusza Bułharyna „Słowianie czyli oswobodzenie Arkony. Powieść z dziejów starożytnych”
- powieśc Christopha Martina Wielanda „Libussa albo założenie miasta Pragi”(1828)
- „Powieść prawdziwa o narożnej kamienicy w Kukurowcach”(1794)
Kraszewski przystąpił do „S. B.” opartej na podaniach pierwszych kronikarzy wizji prahistorycznych dziejów Polski z zamiarem stworzenia dzieła, które by mogło zastąpić oginalne , pochodzące co najmniej ze średnowiecza ludowe pieśni czy epos bohaterski ludowego pochodzenia.
K. zaczynał „S. B.” (1876) cykl swoich kronik powieściowych o dziejach Polski nie tylko ze względów patriotycznych, ale aby dać swiadectwo naszemu pochodzeniu , dawnosci organizacji państwowej, poziomowi kultury naszych przodków w IX i X wieku. Sytuacja polityczna, wzrost tendencji germanizacyjnych, to to, co kierowało pisarzem.
„STARA BAŚŃ”
W 1875 R. K. Zaczyna pisać „S. B.” . Doswiadczony pisarz stara się dokladnie przemyśleć jego dzieło. Pisarz dokonuje racjonalizacji legend, spełniając w ten sposób teoretyczny postulat zgodności z prawdą dziejową, od którego K. uzależniał artystyczny sens powieści historycznej(zachował pozory powiesci dokumentarnej).
Nieznane wątki pisarz zapełnił dzięki swojej bujnej wyobraźni a także intuicji historycznej.
Mimo licznej krytyki jego dzieła, dostrzega sie pozytywne głosy, zwracające uwagę na słabe dokonania nauki w dziedzinie historii naszych dziejów.
K. zdołał na ogół trafnie ze stanem ówczesnej, a nawet dzisiejszej wiedzy odtworzyć główny proces społeczno-ustrojowy, to jest powstanie formacji wczesnofeudalnej na gruzach porządku plemiennego i rodowego. Odtworzył kulturę materialną i duchową Polan. Wzorując się na Długoszu popełnił wiele nieścisłości opisujac wierzenia naszych przodków. Świetnie za toopisał świadomosć wspólnoty Słowian od Łaby aż poza Bug, od Baltyku po Karpaty, Sudety aż do Moraw i Czech, a nawet do Bałkanów.
Jeżeli chodzi o wymiar wychowawczy powieści to jest on widoczny w obrazie kłotliwości i wzajemnego zwalczania się Pomorców i Kaszubów. A jeżeli chodzi o sytuację wewnętrzną to spor między wolnymi kmieciami a kneziem Popielem i Leszkami. Przez kronikarskie wzmianki podsunięta niezgoda wiecujących nad odbiorem nowego władcy Polan posiadała podtekst historyczny, aluzyjny, skierowany przeciw sejmowładztwu w Polsci i podtekst aktualny, apelujący i jednosć słowiańską w obliczu zagrażającej Europie ekspancji niemeickiej.
K. wprowadza w świat powieści składniki legend, które posiadały charakter cudowności względnie cechy baśniowe. I tak aniołowie, którzy w legendach przyczyniaja się do cudownego rozmnożenia napitku i jadła w czasie postrzyżyn syna Piasta, to wysłannicy św. Cyryla i Metodego, krzewiciele chrześcijaństwa, już się wśród Polan szerzącego. Nie czynią oni w powieści cudów, ale wykonują funkcje prawie polityczne, nawołując do solidarnosci plemion słowiańskich przeciw Niemcom i do przyjęcia nowej religii dla wzmocnienia pozycji tychże plemion w walce ze wspólnym wrogiem.
K. wplótł równeiż legendy(opatrzone wątkiem miłosnym), ktore nie znajdują uzasanienia w tekstach źródłowych o czym pisze w „Dopisku” naukowym komentarzu do „S. B.”
Konstanty Wojciechowski stwierdził, ze wątek miosny rozwija się zbyt późno bo dopiero w IX rozdziale, kiedy Doman po zabiciu Wisza przez ludzi kneziowskich zdradza sie Ludkowi, bratu Dziwy, z miością do jego siostry. Dzwię i pełną charakterystykę jej „dziwnego” usposobienia poznajemy już wcześniej. Wojciechowski słusznie mówi o luźności kompozycji „S. B.”. Perypetie Domana i Dziwy, porwanie w czasie święta Kupały, jej ucieczka, zerwanie porywającego jego własnym mieczykiem, służba Dziwy w chramie Nii na ostrowiu Lednicy, „rozpaczliwe” małżeństwo Domana z Milą, córką zduna, jej śmierć w czasie napadu Pomorców i Kaszubów, opieka Dziwy nad rannym w czasie tego napadu Domanem, który się schronił na Lednicy,, powolne narastanie uczucia, jakby w tak komentującej tę miłość bajki Jaruhy o królewnie, która przez cudowne metamorfozy uciekła przed miłoscią królewicza, wreszcie szczęśliwy finał- ciekawe i orginalne, niekiedy balladowe wielu zawartych w tym wątku pomysłów jest oczywiste. Historia wielkiej miosci młodego cżlowieka i rodzenia się uczucia u opornej, niezwykłej jako osobowość dziewczyny, sceneria szeregu obrazów potęgują baśniow charakter powieści.
Obowiązująca wówczas koncepcja romansu historycznego wymagała jakichś choćby luźnych powiązań wątku romansowego ze sprawami konfliktów społecznych, dramatycznie się rozwijajacych w wątku fabularnym „publicznym”. Czy jednak w jednym tylko wątku? Mamy wyraźnie dwa: pierwszy to zwycięska walka kmieci z okrutnym Chwostkiem, a drugi to walka z najazdem Sasów i Pomorców, organizowanym przez synów Chwostka i Brunhildy, kiedy na postać główną wyrasta Dobek. Dzieje miłości Domana i Dziwy tocząs ie niezależnie od wątku „publicznego”. Jedynie ucieczka Domana, rannego w walce z Pomorcami, na Lednicę, gdzie go pielęgnuje Dziwa, wiąże sprawy społecznosci Polan ze zmiennymi dziejami uczucia dwojga młodych. ( być może zabrakło wzorców literackich).
Świat ludzki „S. B.” dzieli się wg zwyczajnego w powieściach K. kontrastu na postaci pozytywne, otoczone autorską sympatią i podziwem, oraz wrogów. Postać Wisza to uosobienie cnót starosłowiańskich i kmieciej godnosci, poza Dobkiem – okrutny. Obóz kneziowski skłąda się omal wyłącznie z czarnych charakterów. Despota, pijak, czasem aż groteskowy tchórz Chwostek, okrutna trucicielka Brunhilda , szpieg niemiecki Hengo, donosiciel Znosek – to skontrastowany z obozem Polan dwór kneziowski. Jego cżłonkowie są sprawcami najbardziej dramatycznych, najbardziej krwawych i ponurych zdarzeń powieściowych: otrucia kmieci i stryjów, śmierci załogi stołbu, niszczycielskiego napadu na kraj Polan. Obiektywnie trzeba stwierdzić, ze wśród Polan walczy okrutny Dobek, który żywcem pali Hengę. Walczą ze sobą zatem dwa swiaty, choć poza Brunhildą i Hengą z jednego plemienia się wywodzące. Czytelnik pozostaje pod wrażeniem ze jest to właśnie wpływ neimiecki rzadów bezpreawia i okrucieństwa, ze wszystko zło wywodzi się z przenikania wzorców germańskich. Władcy ich pragnęli przecież przesunać władztwo swych dzierżaw po Odrę i Wartę.
Jaruha- postać przypominajaca funkcje figury sprawczej. Przy wszystkich realnych rysach ma Jaruha w sobie coś z czarownicy – bez szatańskich powiązań. Nie wystarczyło przecież dobrej znajomości ludzi i stosunków między nimi, aby tak mądrze przenikać zamiary wrogów, jawić się zawsze wbrew prawom fizycznym tam, gdzie obecność jej była konieczna. Typowa „wiedźma”, madra i odważna. Można sądzić, ze jednym z najbardziej aktywnych i ważnych czynników baśniowości dzieła jest właśnie ta starucha, co to wszystko wie, moze pomóc ale i zaszkodzić.
Należy powiedzieć, że nie powiodło się stworzenie powieściowego eposu o wczesnohistorycznych dziejach narodu.
Dzieje ojczyste w cyklu zapoczątkowanym „S. B.” ukazane są, jesli chodzi o zewnętrzne zagrożenie narodu i państwa, jako odwieczna walka z niebezpieczeństwem germańskim, we wszystkich, zmiennych jeg postaciach.
„S. B.” zawiera wiele archaizmów zarówno słowotwóczych jak i semantycznych.
Julian Krzyżanowski w 1960 roku ogłosił, że „S. B.” jest realizacją romantycznych koncepcji naukowych o początkach narodu i państwa, i kontynuacją romantycznej tradycji literackiej z tym tematem związanej. Chodzi tu o twórczość dramatyczną Słowackiego („Balladyna”, „Lilla Wenda”)
w 1882 roku teatr lwowski wystawił siedem obrazów dramatycznych opartych na tekscie powiesci. Ta wersja sceniczna nie została opublikowana. Posiadamy natmias przeróbkę dramatyczną wystawioną w Krakowie w 1882 r. W Warszawie ukazał Teatr Wielki dziewięć żywych obrazów ze „S. B.” w marcu 1885 r.
STARA BAŚŃ
DEDYKACJA:
J.....e K.....e....
Z powinszowaniem Nowego Roku
przesyła
Autor
Dnia 1 stycznia.
Drezno
[mowa o Jadwidze Kuleszance. Była nauczycielką przywatną w Kijowie]
TOM PIERWSZY
I
Wiosna. Opis dzikiej, nieskażonej puszczy. Jest poranek, z lasu wyłania się rudy Niemiec, który budzi młodszego kompana Gerde. Szykują się do drogi i wyruszają. Nie wiedzą, że są obserwowani. Mijają twarz wyrzeźbioną w kamieniu, starszy spluwą na nią. Wtem zostaje trafiony strzałą, Gerda również. Rozgląda sie wkoło słyszy tylko śmiech. Galopują, zauwazają że wróg ich nie goni. Zatrzymują się na polanie Starszy pociesza chłopaka, ze strzały Polan nie są zatrute. Mówi, że chcieli pomścić swego bożka. Nakazuje, aby ruszyli w dalszą drogę, bo tu jest juz neibezpiecznie. Po długim czasie zatrzymali się na chwilę na spoczynek, Starszy kazał Gerdzie, aby ten w moemencie gdy spotkają sie z Polanami udawał, ze nei rozumie ich języka. Dojechali do wioski, gdzie był tylko starzec z psami podobnymi do wilków. Podróżny ozwał się do niego nazywając go Wiszu i prosząc aby odprawił psy. Tak też uczynił. I przywitał go, zwracając się do niego po imieniu – Hengo. Rozmawiają na temat wymiany towarów, o ich negatywnych konsekwencjach – zepsucia kobiet, które chcą się stroić i o niebezpieczestwie szpiegostwa. Hengo mówi, ze nie jest wrogiem w końcu miał żonę serbkę a teraz wędruje z ich synem. Kobieta jednak była wzięta wbrew jej woli. Hengo prosi o nocleg, Wiszu się zgadza.
II
Przybysze wywołali zaciekawienie i niepokój wśród ludu. Kobiety rwały trawe i ziemię, rzucając je na wiatr i pluły przed się, aby im nie rzucili czaru. Stara Wiszowa nieprzychylnie przyjęła ich pod swój dach, jednak była posłuszna mężowi. Zasiadają do wieczerzy, po czym Hengo pokazuje co ma na handel. Wyciaga piękne naszyniki i pierścionki dla kobiet, siekierki dla mężczyzn. Chce ofiarować córce Wiszu pierścień za gościnę jednak ojciec nei zezwala na to. Hengo sięgnąl również krzyż i chciał go szybko schować, jednak Wiszu go załowazył i zapytał co to jest, Hengo odparl że znak ludzi z innej wiary niż wiara Wiszu, znak, ktory przynosi im szczęście. Wisz zapytał czy i im nie przyniósłby on szczęścia. Hengo jednak nic nie odpowiedział i schował krzyż do worka. Wiszu opowiada Hendze jak ważny jest kamień w ich życiu, jak wiele im daje, mogą przy jego pomocy walczyć, trzeć żyto na mąkę. Była wśród nich Dziwa, którą duchy sobie szczególnie umiowały. Porafiłą wrozyć i wszyscy ją przez to szanowali. Podczas gdy kobiety bały się lasu i duchów w nim mieszkajacych , wysyłały Dziwę. Podczas wieczerzy ludnosć zasiadała wg odpoweidniej hierarchii: gość zasiadł na miejscu Wiszy, Wisza gdzieś na rogu, nizej na ławach synowie, a jeszcze niżej parobcy. Kobiety nie zasiadały z mężczyznami, służyły im. Po kolacji mężczyźni wyszli z chaty, zostawiając miejsce kobietom. Wiszu i Hengo zasiedli na kamieniach.
III
Wiszu pyta dokąd Henga zmierza, ten jednak nei chce odpowiedzieć i mówi że nie wie i boi się okolicy, bo każdy moze go zabić. Wiszu mówi o kneźiu, który ma gród za jeziorem, iż chce coraz to nowymi terytoriami władać. ( mowa o Chwostku). Mówi ze płaci mu daninę a nie chce wojny bo na niej nic biedni ludzie nei zyskają, tylko stracą zycie. Mówi, ze knieź wywodzi sie z plemienia Leszków, i ma żonę z niemeickiego plemenia. Hengo chce aby ten pokazał mu drogę do stołbu knieźiowego do Gopła, Wiszu się zgadza. Hengo jest zdziwiony, że Wiszu nie zabrał ze soba żadnej broni, Wiszu odpowiada ze róg mu wystarczy. Szli razem, dotarli do rozległej polany, skad rozpościerał się widok na całą okolicę. Wisz wskazał na prawą stronę i powiedział że pod koniec dnia powinien Hengo dotrzeć na miejsce.Chciał mówić dalej, jednak jego czujne ucho usłyszało tętent koni. Powiedział ze to najprawdopodobniej knieziowscy słudzy, jadą pewnie po daninę. Zobaczyli pięciu konnych, Wiszu dał sygnał z rogu o nadjeżdżajacych. Posłańcy knieźiowscy słusząc róg szukali sprawcy tego dzwięku, dostrzegli Wiszę. Wiszu był widocznie zdenerwowany , powiedział ze dla Hengi to dobrze bo może jakiego handlu dokona, jednak co z nim. Dogonili ich wysłańcy knieźiowscy, przyglądali sie bacznie Niemcowi. Smerda sługa knieźiowski) zapytał kim jest towarzysz Wiszu. Henga zaczął się tłumaczyć, iż nie jest obcy, jednak Smerda nei dał temu wiary i kazał go związać. Pojechali do wioski, kobiety ostrzezone uciekły do lasu, Wiszu uspokoił się. Smerda powiedział, ze przyjechali po daninę, Wiszu odparł, ze przecież neidawno już brali, jednak stanowisku Wiszu nie interesowało Smerdę. Wiszu próbował bronić Hengi, jednak to nei przynosiło rezultatów. Nagle Henga podbiegl do Smerdy i wyszeptał mu coś do ucha, Smerda nakazal rozwiązać Hengę i powiedział ze jutro sie z nim rozprawi na grodzie. Wiszu dał znak rodzinie aby przystąpiła do rozmowy, a sam chcial aby Hengo w tym czasie uciekł, jednak ten powiedział ze da sobei radę, a dzięki nim dostanie się do knezia. Smerda mówi, ze przyjechał po jednego czlowieka do drużyny. Wiszu wybrał parobszczaka Sambora, młodego chłopaka. Chłopak nie był temu przychylny, ale zrozumial ze ktoś musi sie poświęcić. Sambor zostaje sam z Wiszu. Ten nakazuje mu, aby był dobrym wojem i podsłuchał co sie dzieje w obozie knezia i dawał sprawozdania jego wysłannikom. Wiszu karze, aby Sambor się nie smucił, ze powróci. Potwierdza to Dziwa. Sambor pyta kiedy, ona na to odpowieada, ze gdy nad Gopłem łuna stanie, trupy spłyną po jeziorze, knieź z lasu wyjedzie, nowe przyjedzie panowanie, kiedy zrąb nowy postawią nad Lednicą, powróci zdorwy. (Lednica to jezioro blisko Gniezna).
IV
Nazajutrz wyruszyli w drogę. Przejeżdzali obok pewnej mogiły. Henga zapytal Sambora czyja to mogiła, ten odparł że Leszkową sie zowie. W tym miejscu knieź stary, broniąc wrogowi przejścia rzeki, zginął od strzały. Jego wojsko rozbiło najezdnika, a jemu usypali tu mogiłę. Pod mogiłą podobno są skarby, których strzeżą duchy. Raz w roku na Kupałę, otwiera się mogiła i można wejść po skarby, ale należy uważać aby wrócić zanim kogut zapieje, bo wtedy mogiła się zamyka. Wtem usłyszeli spiew załobny, smutny, Smerda zobaczył ze to jakiś starzec, zawołał na niego, aby odpoczął z nimi. Starzec stanął na chwilę i zaczął iść dalej. Smerda zapytał dokąd idzie. Starzec odpowiedział, ze chodzi po świecie od chaty do chaty z pieśniami. Smerda zapytał go czy był w grodzie, ten odpowiedział, ze tak ale teraz nei warto bo nikt tam nei ma czasu na słuchanie pieśni, ludzie żyja wojną. Póki nie przybyli na ziemie Polan był tu porządek, ład, harmonia. Słowiański śpiewak został poproszony o zaśpiewanie, bacznie go słuchali. Gdy zaczyna śpiewać o niemieckim Rytgarze, henga zaczyna sapać, a starzec wyczuwa obcego, czuje się obrażony i odchodzi.
V
Ruszyli w dalszą drogę. Już z daleka widzieli gród. ( gród dobrze chroniony). Gdy stanęli przed obliczem knezia, ten zapytał kim jest przybysz, którego pojmał Smerda. Smerda odpowiedział ze to Niemiec, przekupień, powiedzial ze Henga przybywa do niego wysłany na spotkanie. Knieź powiedział, ze dzisiaj nie ma czasu aby go przyjać i uczyni to jutro. Smerda pochwalił się również nowym nabytkiem w drużynie. Smerda przekazuje Hendze postanowienia swojego pana, mówi ze to dla neigo dobre, ponieważ ten nie jest w dobrym humorze, wylupił dziś oczy swemu synowcowi i powiesił dwoch ludzi, jest srogim władcą, ale musi taki byc aby utrzymać porządek w tak licznym grodzie. Henga został zaprowadzony do żony Chwostka ( Niemki) , henga uradował się na jej glos , opowiedział o sobie skad jest i co porabia, i sięgnął z keiszeni pierścien, ona natychmiast wstała odprawiła niewiasty i parobka. Zapytała czy przynosi wieści od jej ojca. On odpoweidział, ze od ojca i od synów. Siadła i słuchała. Henga powiedział, ze ojciec gotowy jest przybyć jej z pomocą w razie grożącego jej niebezpieczeństwa. Odpowiedziaął że kneź odpowie czy mu potrzeba, powiedziała ze dadzą rade wszystkim kmieciom, synowcom i stryjom. Hengo opowiada jej o synach, proponuje aby wrócili do matki, ona odpowiada ze jeszcze nei czas. Tymczasem na podwórzu Sambor spotyka Kosa, dawniej mu znanego pachołka, Kos skarży się, ze wczoraj synowcowi wyłupano oczy, to co dopiero będzie z kmieciami. Sprytny Sambor próbuje dowiedzieć się jak najwięcej o grodzie i drużynie.
VI
Smerda udaje sie z Henga na biesiadę i opowiada o „wyczynach” kmiezia, gdy ten popije. O tym, ze nie trudno o kłótnię i trupa. Sluchać było wrzawę. Zstaje wyrzucony zakrwawiony już starzec, który go przeklina. Umierają i inni pobici. Chwostek karze oczyścić podwóze z trupów. Smerda z czeladzią odzieraja ich szybko z sukni, obuwia i broni. Następnie ciała neiśli na wały i rzucali w jezioro, śmiali się przy tym. Henga siedział na lawie osłupiały. Być moze martwił sie też o samego siebie. Nie mógł zrozumieć co to byli za ludzie i dlaczego knieź śmiał się z nich zamiast wyrazić jakiś żal lub gniew. Henga nie mógł usiedziec w meijscu i zaczął przemieszczać się po podwórzu. Dostrzegł go Chwostek i zawołał do siebie. Knieź śmiał sie z bójki i śmierci tych ludzi. Rano Hengę zbudził Gerda, bo Niemca wołano do knezia. Chwostek powiedział, aby Hengo wracał, oddał pokłon, podziękował za pomoc, bo jej nie potrzebuję a jeżeli zajdzie taka okoliczność to zawoła o pomoc. Natępnie Henga udał się ponownie do zony Chwostka, jej niewiasty oglądały bizuterię jaką miał na handel Henga, a kiedy pojawił się Chwostek nakazał aby H. Zostawił wszystko. Henga nie śmiał kłócić się o wymianę. Kazał przekazać Grafowi ze dziękuje za podarek i aby ten zapłacił Hendze za te dary. Żona Chwostka jednak zapłaciła skórami i srebrnym łańcuszkiem za plecami męża. Henga chciał jak najszybciej wyrwać się z tego grodu, po drodze spotkał rodziny zabitych kmieciow i władykow.Niektore ciała wyplynęły już na brzeg jeziora. Wtem z zarosli podniósł sie jeden z ludzi, mocno zakrwawiony i rzekł, ze to Chwostek jest winny, najpierw ich upił a potem nastawiał przeciwko sobie, i rzucił kamień w keirunku Chwostka, kamień jednak wpał do izby, wybiegła knieziowa czeladź, zarzuciła mu pętlę na szyję i ciągnęła po ziemi. Henga jak najszybciej wyruszył z gordu z synem, zmierzali w keirunku Wiszowego dworu. Henga kazał dalej milczeć Gerdzie. Gdy dojechali do wioski Wiszu, Gerda posłyszał śpiew niewiast i zapomniał, ze miał nie zdradzać swojego języka, zlamało się w nim seerce i wypowiedział ”Macierz moja”. Posłuszała to Dziwa, Gerda wystraszył się, jednak Dziwa obeicała ze go nie zdradzi. Dziwa zabrała go do siebie i kazała mówić co widział w grodzie, Gerda opowiedział o wczorajszej, krwawej biesiadzie. Dziwa słuchała i rosła w niej odwaga rycerska, równocześnie coś zamarło. Gerda zauważył nadchodzących Henge i Wiszu i szybko uciekł. Henga posilił się i natychmiast wyruszyli w dalszą drogę. Do Wiszu podeszła jego córka Dziwa, powiedziałą ze Gerda wszystko jej powiedział. Zaczęla opowiadać, Wiszu tylkosłuchał, pocz czym nakazał zwołać wiec, “posłać wici” ( zapalić ogniska , ktore wzywają do zgromadzenia na wiec lub wojnę), musza uradzić co jest koneiczne dla miru ludzi.
VII
Wiszu wyszedł z izby, odziany jak do podróży, (w domu chodził boso i w płótnie), okryty był brunatną siermegą nową, sinymi pasami obszywaną, na nogach miał skórznie nowe, o idealnie farbowanyh sznurowadłach , na głowie kołpak futrzany z piórem. U miecza miecz błyszczący i proca, na plecach łuk i strzały, dumnie kroczyl w tym stroju. Wiszu pozegnał się ze wszystkimi, nie mówiąc nikomu dokąd zmierza i z dwoma parobszczakami wyruszył w drogę. Dotarli do osady Rybaki, gdzie przebywali ludzie prowadzoący koczowniczy tryb życia, przejechali przez następną osadę o nazwie Bodniarze, gdzie wszystkie domy starym zwyczajem stały otwarte z chlebem, nożem i wodą na stole, gotowe do przyjecia każdego podróżnego, a nikt nie nadużywal tej gościnności i nigdy neipróbowal okraść tej osady, mimo iż nikogo nie było na ten czas w domu. Jeden z parobszczaków szedł do domu, napił isę i wrócił szybko do konia. Dojechali wreszcie do szerokiej łąki z rzeką pośrodku, gdzie stał obszerny dwór z zagrodą i dym nad nim, a wkoło pełno ludzi. Kied yWiszu ujrzał domostwo zatrąbił raz w róg, później drugi i trzeci. Naprzeciw Wiszu wybiegł młody Doman, bardzo ucieszył się na widok Wiszu, i powiedział, ze to on powinien przybyć do niego a nei na odwrót. Weszli do izby, Wiszu powiedział, że przybył ze złymy wieściami, na tej ziemi kmiecie i władyki traktowane są na rowni z niewolnikami, i nie moga sobie na to pozwolić, opowiedział o krwawej jadce w grodzie, zapytał Domana o zdanie. Doman powiedziiał że juz dawno powinni byli to gniazdo os zniszczyc. Wiszu powiedział ze należy szykowac wojnę, aby ocalić przyszłe pokolenia przed Chwostkeim i Leszkami. Wiszu ostrzegł ze wsród nich są zdrajcy, jednak Doman pwoiedział ze wsród eszków znajdą kompanów, bo kto zabija włąsnych synowców, pełnego poparcia nigdy miec nie bedzie. Postanowili że zorganizują wiec , teraz jadą do starego kmiecia Piasta, starego ale madrego cżlowieka. Ajeżeli chodzi o Leszkó to powinni jechać do Miłosza, gdyż jego synowi Chwostek wyłupił oczy. Wyliczali dwory, ktore mogli odwiedzić aby zebrać siły wojenne. Doman zapytał gdzie zwołają wiec. Wiszu odpowiedział, ze tam gdzie od wiekó na Żmijowym Uroczysku, niedaleko świegtego dębu i zdroju, tam gdzie z pokolenia na pokolenie wiece się odbywały. Opisane “polowanie” na wilka, aby pokazać Wiszu odwagę Domana i jego ludzi. Jedn z ludzi Domana parę dni temu odnalazł go w lesie i ogłuszył, sprowadził do dworu, teraz wilk wydobrzał, a ludzie zostawili go do cwiczenia sztuki wojennej. Następnego dnia pojechali do dwolu Miłosza Leszka. Dostrzegli na łysym wzgórzu wysoki wał z ziemi, i dym – znak że ktoś tam mieszka. Okazało się ze gród miał tak wysoko usypane wały, ze żadnej budowli nie można było dostrzec. Wiszu zatrąbił, aby go wpuszczono do środka. Parobek powiedział, ze Miłosz nikogo do siebie nei dopuszcza. Wtem podszedł jakiś starzeć i zaprowadził ich do leżącego w swietlicu knieźa. Knieź mocno rozgoryczony, po śmierci jednego z synów, a drugiego oślepieniu, nie chciał słyszeć o zemscie, powiedział, ze nei mają szans, bo knieź wezwie Niemców na pomoc, kmieci przekupi i ziemie miedzy nich rozda, powiedział ze nei udostępni swoich ludzi, bo jest kneziem, i sam źle by z nimi postąpił, jeżeli nawet pokonaja Chwostka to ona ma swóch synów za Łabą, którzy przyjada i go pomszczą, zapewnił ich że nei doniesie o ich rozmowie. Starzec zabrał ich do siebie w goscinę, jednak nie mówił ni slowa.
VIII
Podążali teraz do zagrody Piastuna,zwanego w skrócie Piastem ( i tak powstały ksywki :) ). Piast był najbiedniejszym z braci, ale najbardziej poważanym. Z dziada pradziada ludzie zajmowali się tu zbieractwem i myślistwem, na tym samym miejscu. Żoną Piastuna byla Rzepica, miał też malego synka. Wszyscy Piastuna sluchali, przybywali ludzie z odleglych ziem, aby wysłuchac co im doradzi, mówił neiwiele i trudnym językiem, ale gdy juz co powiedział, to nikt nie śmiał postąpić wbrew jego słowom. Chwostkowi nie podobało się to poszanowanie, ale nie śmial na Pastuna podnosić ręki, bo bał się o zemstę innych. Pasu nigdy nei reagował na pochlebstwa, był surowy, milczacy i chłodny. Żonę przez cale życie miał tylko jedną, i zawsze się zgadzali ze sobą. Po drodze Wiszu i Doman spotkali Piastun, Piastun chciał zawracać do wioski, jednak oni chcieli z nim porozmowiać, bez obcych których częśto mozna spotkac w jego osadzie. Pastun zgodził się na to. Wiszu powiedział że przyjechali się poradzić chcą zwołac wiec starcow i radzic co robić z kneziami. Piastun im odpowiedzial, ze lud ich już od dawna się zmniejsza ,a jeśli zaatakuja knezia to przybedą Niemcy i i tak ich wybiją. Wiszu odpowiedział ze wystarczy zmienić Chwostka na kogoś innego, aby wiecej ludzi nie zabijał. Piastun wiec nakazał zwołać wiec, ale powinien to być wiec zgodny. . We trojkę zaczęli liczyc siły wroga. Poszli do wioski i zasiedli przy ognisku. Nagle pojawił się sługa kneziowski, obawiano się go, bo zawsze podsłuchiwał i donosił Chwostkowi. Howal się po drzewach, w krzakach. Powodu małego wzrostu i lichej postury nazywano go Znoskiem. Znosek oświadczył , ze kneź planuje wielką biesiadę, aby pogodzić sie ze wszystkimi innymi kneziami, a oślepionego Syna Miłosza wypuści. W drzwiach pojawil się stary Ziemba, ale zobaczywszy Znoska zawrócił. Znosek zaśmiał się i powiedział ze wie dlaczego nic nie mowi. Syn Ziemby ze Sławojem przy uczcie się pozarzynali. A potem wyrzucili go do jeziora, aby otrzeźwiał, ale ten napil się zbyt wiele wody i “zdechł”. Po wyjściu Znoska, czekali aż ten się oddali, i radzili do rana co zrobic z Chwostkiem. . Natępnego dnia Wiszu i Doman wyruszyli w drogę do swoich domów. Gdy Wiszu wrocił do domu jego żona starym obyczajem powitała go kłaniając się do kolan. Kazał swojemu synowi Ludkowi zwołać wiec na dzien przed świętem Kupały na Żmijowym Uroczysku. Kilka dni potem Wisz przebywajac w lesie zobaczył Sambora stjoącego w zaroślach. Iszu zapytał co on tu robi. Sambor odparł, że musiał choćby narażając życie aby go ostrzec, że spadło nieszczęscie na dwór Wiszu. Ktoś doniósł kneźiowi że Wiszu objezdża kmieci i na wiec zwołuje. Wiszu zapytał kto doniósł . Sambor odpoweidział ze Smerda. Zebrano ludzi i koni i Wiszu ma wisieć na drzewie, w każdej chwili mogą być na miejscu. Wiszu nic nie odpowiadał, mial tylko dwa wyjścia albo walczycz tymi ludźmi, których w tej chwili posiadał, albo uciekać do lasu, ale knezie i tak po zwierzynei by go wytropili. Wiszu nie martwił sie o siebie, nie straszna mu była śmierć, bał się o córki i syny. Milcząc dał znak Samborowi, aby szedł za nim u zagrodzie. Gdy doszli spotkali starszego syna Ludka ktory woził wici na wiec, on też już wiedzial co się szykuje. Wiszu powiedział ze dzisiaj jeszcze nei przybędą, ale z rana muszą byc przygotowani, kazał wezwać wszystkich zdolnych do walki z Rybak i Bondarzy. Mężczyźni rwali się do broni, kobiety lamentowały. Wiszu nakazał milczenie. Kazał Dziwie i Jadze uciekać do lasu, ze tutaj na nic się nei przydadzą. Dziwa miała poprowadzić niewiaty, wieczorem byla już gotowa i czekała na znak kiedy maja wyruszyć. Wysłano małego chłopca, aby gdy usłyszy przyjazd drużyny kneziowskeij dał znać/.Tej nocy nikt nei myślał o śnie, psy wyły niespokojnie. ( zła wróżba). Rankiem przybyli parobcy, nie wyglądając wojowniczo. Wtem przyejchał chłopiec i krzyknął że jedzie wróg. Wiszu kazał się wszystkim pochować po chatach, szopach,aby nie było widać że szykwoali się do obrony, sam bez broni stanął we wrotach. Nagle z zaroślu ukazał się Smerda i dzidy kilku ludzi, którzynei myśleli o ytym, ze wioska bedzie gotowa do obrony.
IX
Smerda zobaczył z daleka Wiszu i dał znać drużynie, aby otoczyła zagrodę, aby nikt nei próbował uciec. Drużyna Smerdy niczego nei podejrzewała, nikt nie zauważył neiobecności Sambora. Wisz ciągle czekał we wrotach. Smerda zaczął sie drwiaco uśmeichać, powiedział, ze wiezie są na niego. Smerda dał znać drużynie aby rzuciła sie na starca. Teraz Wiszu szybko wyciągnął miecz spod płotna, rozległ się wrzask cała wioska z krzykiem wybiegła za starcem, jednak Wiszu dał znak aby sie zatrzymali. Drużyna wystraszyła sie i cofneła. Wiszu powiedział ze będą się bronić, a jeżeli nie chcą rozlewu krwi neich uciekają. Smerda zapłonął gniewem i dał znak do bitwy. Ludek zasłaniał ojca i rozciał głowę merdy, jednak dzida kneziowskeigo sługi znajdowała się w piersi starca. Wisz padł martwy na ręce syna. Na ten widok ludzie wpadli w szał i rzucili się na drużynę . Po obu stronach byla mnie j więcej równa liczba ludzi. Paru ludzi Smerdy zginelo, a oczy jego spływały krwią, zawołal więc na swoich aby się cofali. Koło rzeki obmywano rany Smerdzie. Synowie zaneisli ojca do izby. Wiczorem Smerda odjechał z ludźmi. W izbie rozległ sie płacz synów. Sambor hucząc jak sowa dał znać kobietom aby wrócili z lasu, jednak już za póxno było aby dzisiaj pochować starca. Kobiety weszły do izby i wszystkie jak jeden mąż plakały poza milczącą i smutną Dziwą. Parobcy pobiegli do lasu szykować drewno na stos, aby duch Wiszu mógł jak najszybciej polaczyc się z przodkami. .Następneg dnia ubrano Wiszu w strój wojenny. Parpbc znali dać że na zgliszczu stos juz gotowy. 4 parobkowie neiśli siedzące ciało zmarłego. Za nimi niesiono broń i szaty, płaczki otaczały kołem zmarłego i śpiewały załobne pieśni za nimi Jaga pieknie ubrana z córkami po bokach. Na miejscu było juz wszystko gotowe, jadło, miód, i puste misy, w ktorych popiół z ofiary miał sie zmeiścić. Jaga poczęła całować swe dzieci jakby sie z nimi zegnała. Nie mówiła nic, ale ludzie domyślali sie, ze pójdzie na stos za swoim towarzyszem zycia, aby nei zostać sie sama na ziemi. Wniesiono na stos ciało, i otaczano rzeczami, których za życia potrzebował do pracy i łowów. Przymocowano go, siedzącego, a w tym czasie Jaga ucałowała Dziwę i ruszyła do stosu. Ruszyli naprzeciw jej synowie , poxniej cory, i wnuki ale dała im znak, ze musi byc przy mężu. Rozejrzała sie po ludziach, po świecie i pewnym krokiem ruszyła do stosu. Padła u stóp męża i objęła jego nogi rękami, nieruchomiejąc. Placzki zaczęły biegać wkoło stosu. Podpalono stos na czterech rogach . Parobcy na koniach z dzidami w ręku meili za zadanie odganiac złe duchy. Stos szybko się palil . Slońce zaczynalo zachodzic, dogorzały reszty stosu i zaczęto go zalewać wodą ze swietego źródła. Kobiety do glinianej misy zaczeły zbierać kości, popiół o wszystkto co zostało po zmarłym. I ruszył znó orszak żałoby na meijsce gdzie Wiszu mial spocząć obok swych ojców i braci, złożono przykrytą mise i zaczęto sypać mogiłę . Nastala noc, rozpoczęła się stypa, Słowan zaśpiewał pieśń na cześc Wiszu. Ludek wstal i powiedział że, będzie krew za krew a mężczyźni powtórzyli. Z tyłu stał Doman i rownież zawołał Krew za krew. Doman z Ludkiem i braćmi rozmawiali na stronie, Doman powiedział ze chce byc im bratem i musze pomysleć jak przechytrzyc Chwostka, bo zabicie Smerdy to nei problem, pwiedział również że nie zdążył poprosic Wiszu o rękę ich siostry. Zapadło milczenie. Wszyscy wiedzieli, ze chodzi o Dziwę bo byl obyczaj brać po starszyźnie. Odpowiedział mu Ludek, ze dziwa ślubowała bogom, nei chce mieć męża, chętnie by ją wydał Domanowi jednak nei może. Doman odparł ze juznei jedna ślubowała bogom , a jednak wyszła za mąż, a on ja sobie bardzo upodobał i z urody i z charakteru, Ludek powiedział, ze nei bedzie sprzeciwiał sie bogom, a w zamian chętnie moze oddac młodszą. Doman zamilkł i powiedział, ze teraz to Ludek jest panem we dworze i jak powie tak bedzie, gdyby azał diewczynie to ona by musiała. Ludek pwoiedział, ze nei może jej tego nakazać. Doman rozgniewał, sie poweidział że bedzie ichwrogiem, jeżlei jej go nei dadzą, a keidyś wezmie ją siłą. Na to Ludek odparł, ze siła będą jej bronić. Doman odjechał, nei żegnając się. Następnego dnia życie w zagrodzie wróciło do porządku. Ludek przewodził ludowi a kobietom,żona Ludka jak to było starym obyczajem. Dziwa z Żywią siedziały rpzed chata i coś nuciły. Podszedł do nich Ludek i zapytał Dziwy dlaczeg oczarowała Domana, nie powinni byc sobei wrogami. Lecz Dziwa wyczuwając intencje brata prosiła go aby ten nie wydawał ją za niego. Ludek odszedł milczący.
X
W przeddniu Kupały zebral sie wiec na Zmijowskim Uroczysku. Kmeicie i władyki wiedzieli jaki los spotkał Wiszu,który ich pierwszy na wiec zawołał, byli wystraszeni. Znosek chciał sie dostać do dziury w świetym dębie, w ktorym niegdys pszczoły miały swoje domostwo. Jednak gdy juz wszedł na górę okazało się ze byl tam straszny zwierz( z rodziny kotowatych), który go zaatakował. Zwierze powaliło Znoska na ziemię, ten jednak udusil zwierzę, i mimo powaznej rany na glowie wspiął sie na drzewo do dziupli, zabierając ze sobą zwierzę. Słuchać było zbliżajace się kroki. Znoska szybko wyłupał dziurę w drzewie tak, aby mógł wszystko widzieć .Ludzie zjeżdzali się na wiec. Była juz ich ponad setka gdy wtem nadjechał Ludek i rzucił skrawioną koszulą pomiedzy nich, nie mówiąc ani słowa. Zaczęli isć ku hordyszczu. Ludek podniosł koszulę z ziemi i szedł za nimi. Tak uroczystych pochodem dotarli na uroczysko i pod chwijącą się szopę. Każdy zajał swoje miejsce, broń przed siebie położył. Inni jeszcze dojeżdżali. Stary Boimir powiedział, ze nei ma tu już tego, który ich zwołał, ale duch jego wie przemawia po co tu przybyli, aby nie stać sie niewolnikami Niemców. Chwostek chce nimi rządzic chociaz sami jego ród tu sprowadzili aby ich chronili. Jeden z niech wstał i powiedział że bez kneziów nie przetrwają, bo nie będzie porządku, a wtedy Niemcy łatwo ich dopadną. Musi byc ktos kto bedzie nimi rządził dowodził, keirował. Boimir powiedział ze owszem potrzeba knezia ale knesia Popiołowego z ich rodu a nie niemeickiego. Zaczęli się kłocić między sobą, jedni krzyczeli precz z Chwostem, drudzy wrzeszczli aby to zagłuszyć. Rudan powiedział ze nie są na tyle silni aby pokonać Chwostka, ze lepiej poczekać aż umrze a jego synowie będą lepsi. Ktoś odezwal sie ze nie ma zamiaru czekać aby wszystkich jeden po drugim wybito. Nie było zgody, przekrzykiwali się wzajemnie. Myszki krzyczeli aby isc na gniazdo i wydusić. Niektorzy ruszali zmiejsc jakby chcieli to uczynić natychmiast, liczono się oczyma. Druhy kneziowe odsunęły się w milczeniu. Rudan pozostal z małą grupka ludzi na ziemi, nie chcieli się do niczego meiszać. Niektórzy probowali ich przekonać pojedynczo, ale to nic nie dawało. Wiekszosc chciała isc, ale trzeba byłos ie zastanowić jak tego dokonać bo gród dobrze broniony. Starszyzna udała sie na naradę , a parobkowie stali nieopodal dębu. Wtem jeden krzyknął do drugiego że widzi świecące się oczy wystające z dziupli na dębie. Ktoś krzyknął ze to zwierz, wtedy ktoś z łuku poslał tam strzałe i oczy nagle znikły, ktoś krzyknąl aby ściągnąc skorę ze zwierza, Pobiegł do drzewa, w dziupli pod zabitym zwierzęciem leży Znosek i przykrywa ręką trafione oko, jednak parobek sięgnął zabitego żbika który oko miał ranione i nie sięgał już głębiej zadowolony ze zdobyczy. Zwierze juz było zimne, wiec inni sie śmiali że trafił już dogorywajace zwierze. Starszyzna usłyszała hałas, pokazano jej zabitego żbika i uznano to za wrożb że tak samo Chwostek siedzi w dziupli i ich strzała go dosięgnie. Wszyscy ktorzy byli za napaścią na Chwostka byli zadowoleni, inni milczeli . Wtem na skraju ;asu dostrzeżono ślepego starca z chłopcem, zawołano go do siebie aby im zaśpiewał. Pieśń nie była przyczylna zapytali czy przeszedł na stronę Chwostka on jednak zaczął śpiewać kolejną pieśń w której refrenie powtarzał Dobry Pan. Zaczęli radzic między sobą, zaczęlo robić sie ciemno wiedzieli ze nie dojdą do zgody, zaczęli odjeżdzac. Gdy wszyscy odjechali Znosek resztą sił wydostał sie z dziupli, padł na ziemię, obok niego przeszedł niedźwiedź który go wyczul, wąchal go i przeszedł dalej, chłopak ocknął się i zacząl uciekać do lasu.
XI
Bykl piękny wiosenny poranek, Dziwa z Żywią lezały na łące. Dziwa , mówi ze Sroka daje jej znak ze Żywia wyjdzie za mąż. Żywia pyta co z Dziwą, ona odpowiada ze z wiankiem odejdzie z tego świaa. Usłyszały śpiew. Dziwa powiedziała, ze ot Jaruha. Jaruha ich dostrzegła i przywitała, Zwyia zapytałą się dokąd zmierza, ta odparła że na Kupałę. Jaruha zapytała cyz im powrożyć, siegneła po dłoń ni9echętnej Dziwy, powiedziałą ze wilu chłopców jej pragnie, ale ona żadnego nei zechce. Zapytała czy Dziwa idzie jutro na Kupałę, ta odparła ze tak. Jaruha powiedziała, by tego nei czyniła bo krew się poleje. Dziwa zbladła. Jednak obróciła w żart słowa Jaruhy. Zywia zapytała co Jaruha robiła za młdou, ta odpowiedziała ze uwięził ją krolewicz w gmachu ze złota i 7 lat krolowała, siedem lat śpiewała pieśni a potem znalazła się w łachmanach w puszczy. Jaruha kilka razy powtarzała Dziwie aby nei sżla na Kupałę . Jeszcze raz wzieła jej dłoń i powiedziała ze ktoś strasznie sięw niej rozkochał ladny, młody, bogaty. Żywia mówi, ze bedzie tam cała rodzina więc niemoże sie stac nic złego. Jaruha odpoweidziała ze podczas tego swieta dzieja się dziwne rzeczy. Jaruha mówi ze kogoś obcego wyczuwa w pobliżu, rozejrzała sie neidalko nich stał zakrwawiony Znosek. Dziewczęta na jego widok uciekły, a Jaruha popatrzyla tylko. Znosek poprosił o zioła. Jaruha dotykając jego głowy i okolic oka potrafiła powiedziec jak to sie stalo. Poszła po zioła. Zywia wzięła jego pas aby miec czym obwiazaćjego głowę i podała go starej. Jaruha powiedziałą ze mu pomoże ale ma dokladnie powiedziec gdzie był.Wspomniała o kneziu a dziewczyny na to słowo szybko uciekly. Znosek poweidział, ze chodził po lesie i zachciało mu się miodu a w dziupli siedział żbik, i Jaruha domyśliła się ze byl na wiecu, pamietała o swietym dębie. Znosek poprosił aby usunełajego ból, ona jednak odparła że nei może jak dopiero po święcie Kupały, inaczej sama musiałaby ten ból wziać na siebie i poszła w las, a Znosek usnął na polanie.
TOM DRUGI
I
Nadszedł dzień Kupały, pogańskie święto, dzieŃ Białego Boga dnia i światłości, dzień Kupały najdłuższy w oku, noc najkrótsza śpiewy, skoki, obrzedy. Na świetej górze nad jeziorem zbierał sie lud przybrany w wieńce i przepasany bylicą ( roślina zwana bożym drzewkim). Około stosu Wiszów stał Ludek i Sambor, któryna gród wracać nei chciał, nie było Dziwy która pierwsza miała ogień podpalić i zaśpiewac piesń na cześc Kupały. Wtem z lasu pojawiły sie Dziwa i Żywia, przybrane w białe suknie z ielonymi wiankami na głowie i zielonymi splotami przepasane. Dziwa mysała o tym co pwoiedziała jej Jaruha, coś podpowiadało jej aby nei szła na Kupałę. Choć było święto szły smutne, ciągle pamięć o ojcu niosąc w sercach ( udziela mi się :P ). Ludek nakazał Dziwie aby sama nie oddalała sie w lat, bo nie wierzy Domanowi, a wiele juz dziewcząt w świeto Kupały przepadlo w lesie. Dziwa powiedziałą, zeby się o nią nie martwić , lepiej o Żywię. Inne dziewczyny przybiegły i wołały ze sobą Dziwe i Żywię. Chłopcy przyglądali się z boku dziewczętom. Szał nad ranem opanowywał chłopcow i porywali dziewczyny w las, rodzina zaś pilnowała, aby nikogo nei dopuścić. Słońce zaszło, Dziwa podpaliła stos. Dziewczyny stawały kołoem, osobno mężczyźni i śpiewali. Był to dzień ślubowin niebieskich słońca z księżycem. W tą noc wszystko co zaklęte wracało do swobody, ziemia otwierała przed księżycem swe skarby , duchy zstępowały z niebios i poiły ludzi własną radością. Smierć i czarne widma kryły sie w przepaściach. Dziewczęta poczęły iśc z Dziwą na przedzie, śpiewaly, las płonął światłami i huczał pieśnią, tętniał skokami. Wszyscy wołali Kupałę. Chłopcy skakali przez ogniska, porywali dziewczyny do lasu, w to świeto robiono wszystko, co tylko na Kubałę przebaczonym byc mogło. Więcej było słychać śmeichu niż krzyku i radości niż płaczu :). Noc ledwie przysłoniła lasy i zaczynało światać, teraz zaczęto pić i ucztować wkoło ognisk. Pośrodku jednego z kręgów siedziała znużona Dziwa, cały dzień pilnował ją Sambor, aby Doman czasami jej nie dopadł. Dziwa zawołała na Sambora i kazała mu iśc do ludzi i bawić sie. Zauważył ze jest smutna, opowiedziałą mu ze ma czarne wizje, krwi, zniszczenia. Odszedł i obserwował ja dalej , jednak ona jeszcze raz go zawołała i kazała pójśc a on posłusznie to uczynił. Nie chciało mu się jednak ani pic ani gonić za pannami i poszedł w głąb lasu, gdzie słyszał zabawę ale nic dostrzec nei mógł i legł. Wtem usłyszał tętent, nie mógł byc to zwierz bo przemieszczał się powoli, rozpoznał ze ot konie z ludźmi schował się w trawę. Jechał potęzny mężczyzna z czeladzią. Zmierzali ku brzegowi lasu,mijając przyczajonego Sambora, który słyszał jak mówili o wykradnieciu dziewki. Sambor pobiegł ku ogniskom, jednak musieli go usłyszeć napastnik dopadł go za pleców, zakneblowali mu usta, zwiazali rece i nogi. Po długim czasie uwolnił się i biegł ku polanie, dymiły się jeszcze gdzieniegdzie niedogasłe ognie. Wtem usłyszał głos za sobą. Siedziała tam pijana Jaruha, zal mu się jej zorbiło , ale poweidział ze nie ma czasu żeby jej prowadzić bo spieszno mu do domu. Podniósł jednak Jaruhę a ta zaśpiewała ;) :”Przyjechał pna na koniku,/Porwał dziewkę przy gaiku,/Oj gaju, ty zdradniku,/oj byłoż, było krzyku” :) Porwali Dziwę, pobili braci i czeladź, uczynił to Doman. Sambor oddalił się zasmucony. Gdy dotarł do zagrody zobaczył zbierajacych się chłopów i Ludka z zakrwawioną głową , radzili kto winny, Ludek chciał napaść na Domana i pomścić siostrę, ale prawo mówilło ze jeżeli ktoś uprowadzi dziewkę to odebrać mu jej nie wolno. Wtem w drzwiach stanęła Dziwa, w zakrwawionej szacie z koniem, na poł obłąkana, zaczęła isc ku chacie, Żywia rzuciła się na nią z uściskami, Dziwa padła na nią i długo nic nie mówiła. Dziwa mówi że zabiła Domana zamiast niej dostał Nije ( bóstwo, które było opiekunem zmarłych ). Krzyczała, ze jej obronić nie umieli a ona sama lepiej dała sobei rady. Przebiła jego pierś mieczem. Ludek powiedział ze przyjdę i bedą chcili krwi za krew, ona powiedziala ze odejdzie na zawsze a jak jej nie spotkają to nikogo innego nei skrzywdzą. Dziwa poszła sie przebrać, a bracia się naradzali. Dziwa powiedziałą siostrze ze czas jej pozegnac sie i zaczeły się żegnac a potem każdy kąt i próg w domu i ogień i ściany i bydło i konie, wszystko zywe i martw z czym się żyło, co kochało. 2 parobków miało ją odprowadzić do jeziora na Lednicę, a Sambor wprosił się na trzeciego. Wypuszczony koć Domana biegł do swoich.
II
Koło dworu Domanowego było cicho i pusto , gdy następnego dnia przybył Myszko i pytał o Domana. Parobek jednak milczał, po czym dodał że Doman leży raniony, i jesrt w tej chwili opatrywany. Myszko zapytał kto go ranił, ten powiedział ze nie wie. Myszko wszedł do świetlicy Jaruha zajmowała sie Domanem, wtem ocknął się, ale był jeszcze słaby i nie mogł sie ruszyć. Myszko zawołał Jaruhę i chciał zapytać jak to się stało, ona jednak kłamała. Wyczuł to i zawołał brata Domana – Dużego. Duży powiedział mu ze zrobiła to Dziwa, bo ten porwał ją ze świeta Kupały. Myszko zawołał Dziwę i zapytał czy Doman wydobrzeje, ona odparła że nie wie, robi co w jej mocy. Doman powiedział ze nic munie bedzie. Myszko powiedział że Doman bedzie im potrzebny bo na wiecu nic nie uradzili a Chwostek zebrał potężną drużynę, nawet między ich sługami. Posłał rownież po Niemców i Pomorcow i teraz na rpawde chce ich w niewolników zmienić. Doman powiedział, ze najpierw trzeba się pozbyć tych co Chwostkowi służą a im pomóc nie chcą. Myszko powiedział ze z tymi co jawnie z nim trzymają to łatwo bedzie, ale co tymi którzy potajemnie. Pokazał Myszkowi ranę i śmiał sie że to dziewka zrobiła dziewka Wiszowa, wstydził się, ze ludzie wyśmieją go. Myszko powiedział, ze się zemści, zabije ją albo pojmie za żonę. Doman powiedzial, że muszą bronić pokoju, który narusza kneź. Pożegnali sie z Myszkiem. Wieczorem Duży widział czterech jezdnych z kmieciem Bumirem na przedzie. Bumir rzekł ze zabłądził, goniąc za ranionym jeleniem. Duży powiedzial ze Doman jest ranny a Bumir dziwnie za wszelką cenę chciał mu pomóc, nei pytając o zdanei podązył a keirunku izby. Jaruha się obudziła pełna gniewu i zaczela spluwać, Doman jakby poczuł obcego i ruszył się z łoża. Boumir poprosił o gościnę. Doman dał znak bratu aby się nim zajął. Boumir przekomarzał sie z Jaruhą że ma salo niedźwiedzia, a ona ze dała już nową krew i zioła i to wystarczy. Bumir został sam z Domanem i powiedział, ze dzieją się złe rzeczy, ludzie spisują przeciwko kneziowi i Doman jest potrzebny , muszą stanać za kneziem aby zaden z mieci nei stanąl na czele grodu. Doman zapytał czy już sie policzyli. Doman był przebieglejszy od Bumira i gdy ten zapytałz kim on trzyma wykorzystał chorobę i chwycil się za pierś. Przybiegła Jaruha i powiedziała ze musi zamawiać ranę i że nikt przy tym byćnie może. Stary kmieć czarów się bał, więc wyszedł poslusznie. Po dlugim czasie Jaruha wyszła i powiedziała, ze Doman na skutek zamawiania zasnął i bedzie spał do jutra rana, a budzić go nie wolno, bo ten kto by go obudził, móglby złe duchy na siebie sprowadzić. Na czekanie do rana nie było czasu, musiał jechać resztę namawiać. Kazał mu przekazać aby został z tymi co chcą pokoju. Wiczorem do chaty Domana nie wiadomo jakim sposobem dostal się Znosek. Jaruha nie poznała go w pierwszej chwili i wystraszyła się. Znosek dostał sie do zamknietej zagrodzie przez drzewo. Jaruha opatrzyła Go. Doman obudzil się i zobaczył ich razem, był rozgniewany ze obczy czlowiek jest w jego domu. Zawołał na czeladź, ktora go pochwyciła, najpierw chcial go od razu wieszać, rozpoznając w nim szpiega knezia, Znosek padł jednak na ziemie, błagajac o litość. Doman więc kazał poszczuc go psami, wyprowadzono go na podworze , jeden pies odgryzł troche mięsa z nogi ale Znoskowi udalo się wydostać za zagrode. Znosek obiecał sie się odpłaci, choćby mial za to zapłacić życiem, obwiązał nogę i uciekł w las.
III
Na jeziorze Lednicy, była świeta wyspa, do której przybywali pielgrzymi po rady. (Niewiele bylo takich ośrodków.) Stał tam chram Nii, i tam zmeirzała Dziwa, aby schronić się od pomsty i poświęcić resztę życia pilnownaiu świętego ognia . U chat niedaleko jeziora pożegnała sie Dziwa z parobkami i Samborem. Stary rybak przewiozł ją na drugą stronę. Na wyspie bylo pełno ludzie, pochodzących z różnych krajów. Dziwa podeszła do starca i zapytała czy on tu panem i ojcem, odparł, ze tak, on jest Wizun . Dziwa rzekła, ze przychodzi prosić o schronienie, i że bedzie pilnowac ognia Nii, a już od mlodu ślubowała bogom. Zpytał czy jest sierotą, powiedziała że bya corką Wiszu i jego żony, ma braci i siostrę, ale zabiła Domana i przyszła tu się schronić, Wizun powiedział ze trzymal małego Domana na rękach, jednak pozwolił jej zostać, ale jako gość, bo jest jeszcze za młoda i zatęskni za swiatem. Wizun wskazał jej drogę do chramu. Doszłą do charemu, podniosła zasłonę za któej już nigdy miała nie wyjść, obejrzała jeszcze raz swiat i weszła do środka. Przy niewielkim płomieniu siedziały dwie białe postacie, podeszła bliżej byly one smutne, blade, zwiędłe. Przez całą noc dorzucała łuczywa do ognia. Była przygnebiona ze całe zycie bedzie musiała tutaj spędzić. Po dwóch dniach gdy znajdowała sie na zewnątrz chramu podszedł do niej Wizun i jeszcze raz pytał o Domana chciał wiedziec dokładnie jak go zabiła, jednak ona jużnei pamiętała. W ciagu najbliższych dni mala sama najcieższe prace do wykonania jakby za karę. Jednak gdy zauważyli ze nie zniechęcaja tym dziewczyny, odpuścili. Wszystkie słożki słuchały Dziwy,bo miała w sobie taką moc, że inne godziły sie aby im rozkazywała, ona tego nei chciała, przyszlo to samo. Po 10 dniach od momentu przybycia Dziwy do świątyni , przyszedł Wizun z rosłym mężczyzną, ubranym dostojnie. Dziwa poczuła trwogę na jego widok, budzil w niej wstręt. Mężczyzna przyglądał sie dziewczętom pilnującym ognia, spojrzał na corkę Wiszu i coś szepnął do Wizuna. Wizun powiedział do Dziwy, ze jest to kneź i chce żeby mu wróżyla. Dziwa odparła, ze nie umie wrożyć, ze to duchy same przynosza wrożbę, wtedy sinowłosa niania wzięła ją na stronę, powiedziała ze upoi ja ziołami, i żeby wróżyłau źle bo to niedobry czlowiek, a on jej nic złego tutaj nie zorbi. Dziwa upojona ziołami, poczuła taką myśli potęgię i zarazem słabość fizyczną, ze inne dziewczyny musiały ją podtrzymywać. Dziwa zaczęła wróżyć kneziowi, popatrzyła na wiadro z wodą święconą a wniej odbijała sie szkaradna twarz Chwostka. Dziwa wróżyła złowrogo, częste słowa krew za krew, po czym zemdlała. Chwostek wywrócil wiadro, kazal wtrącić ją do lochu jednak Wizun powiedział, aby nei zaczynał walki z bogami, skoro z ludźmi mu wystarczy, a wrózba jest neizależna od niej. Chwostek odszedł. Chwostek chciał ze swoimi ludźmi zaatakwoać chram, jednak przybysze z krajów nie pozwolili mu na to, mówiąc iż to meijsce należy do wszystkicha nei tylko do neigo. Jednak Chwostek podniósł miecz ku górze i zaczął iść przed siebie a tłum się rozstąpił i jego słudzy poszli za nim. Wem nagle rozpoczęła sie strazliwa burza, ludzie przylegli do ziemi, chowali głowy, a Chwostek modlił się raz do Peruna a raz do krzyżyka i tak kłaniał sie staremu i nowemu Bogowi. Burza się uspokoiła, a Smerda podbiegł do pana i prosił aby stąd ruszyli bo tu siły wiedźm rządzą. Odpłynęli. Pogoda się poprawiła, wyjrzało śłońce.
IV
Na grodzie wyczekiwano knezia , zarówno służba jak i jego zona Brunhilda, a nikt nei śmiał kłaść sie spać nim pan wróci. Koło północy rozległo się wołanie ze kneź jedzie. Chwostek wrocił mocno rozgniewana, nakazł Hadonowi( sługus żony Chwostka, donosiciel,), aby jutro jechał po Sasów i niech palą, niech niszczą,ma wziać ze soba pierścień znak że jedzie od Chwostka. Hadon wyruszył. Nastepnego dnia Chwostek spałd o południa, póxznije zjawili sie ludzie domagajac się dostepu do Chwostka, byli ro kmiecie, żupani, włądycy, straszyzna, i znaczniejsi po mirach. Ch. Nakazał ich wpuścić i pilnować aby nikt bez jego pozwolenia nie opuszczał grodu. Przyszli oni na skargę, na swój los, mówili ze tak jak są ludźmi, knex zapomniał o tym, ze władza dana mu zostąła aby bronił ich przed wrogami, a nei zabijał swoich, lecz on o tym zapomniał. Nie chcą wojny z Niemcami, bo jeżlei wojna to są i niewolnicy, a oni wolność miłują. ( to mówił Myszko). I inni powiedzieli co im siedziało na sumeiniu a Chwostek tylko słuchałi liczył ich oczyma. Ludzie Chwostka stanęli za ich plecami, zobaczyl to Myszko i zapytał co ot za podstęp, Ch nie odpowiedział kazał ich zakuć w dyby , wtem Myszko rzucił się na Ch , dusił go rękami lecz z tyłu nadbiegła jego żona i zaczęła mu rzezać szyję tak ze krew tryskała na około, wtem kmiecie dobiegli aby go ratować i powstała wielka wrzawa, drużyna Chwostka strzelała do niech z łukow z daleka, bojąc się podchodzić do rozgniewanego wroga, kmiecie wydobyli proce, pelno krwi, kmiecie rozniesli bramę na kawałki i udalo im się zbiec, w ostatnich słowach ranny Myszko rzekł, ze skoro Chwost chce wojny to bedzie ją miał. Chwostek i biała dama byli źli na swych ludzi, ale przyszli po rozum do glowy, bo wiedzieli ze do obrony jeszcze im się mogą przydać, Ch kazał dac im piwa, jadła. Brunhilda wypominała Ch jego głupotę, to że nei pcozekał na Sasow a teraz oni mogą nie zdążyć tu przybyć, nakazała pogodzic sie z rodziną, bo inacej przystąpią do wroga. Brunhilda zawołała dosiebie wiernego jej sługę Kaszuba Muchę, kazała prowadzić sie do stołbu, był tam oślepiony Leszek, tłumaczyla mu ze Ch nie jest temu winny, on słuchałi śmiał się, wyczuwał podstęp, Brunhilda prosiła o zgodę bo i tak maja wystarczajacą ilość wrogów, obiecała mu ze jutro bedzie u ojca. Nakarmiono go i umyto, Leszek zdawał się nei słuchać słów Brunhildy, ktora chciała aby namówiłojca do pojednania i wyprawiła go do niego, a Musze nakazałą aby jechał do stryjów i powiedziec że Leszek wypuszczony , ze chcą z nimi zgody. Chwostek zmęczony spał.
V
Nazajutrz Ch rozpoczął przygotowania do obrony, chociaż nei sądzil aby ktoś śmial go napaść. Wiczorem niepokoiło wycie psow, które przeganiane biegły na drugą stronę wałow i wyły przeraźliwie. W nocy, gdy wszyscy juz spali przybyl pastuch kneziowski Liszun, ale nikt nie śmial budzic już i tak pijanego Chwostka. Nastepnego dnia Chwostek jak zwykle spal długo, gdy tylko się obudzil przybył do niego Smerda z Liszunem i oznajmili że stąło się nieszczęscie Hadona kmiecie wytropili związali i zabrali pierścien. Chwostek zdenerwował się, chciał odbić Hadona ale nie wiadomo kogo to była czeladź, a też strach wypuszczać ludzi z grodu. Leszek tymczasem wrócił do domu opowiedział o wszystkim, Miłosz powiedział ze nie pójdzie w tany z Chwostkiem ani z kmieciami. Dwa dni póxniej przybyli do Miłosza dwaj jego bracia: Mściwoj i Zaboj prosząc o radę, czy isc pogodzić sie z Chwostkiem i na wojne iść razem, aby ich ród nei zginął. Miłosz powiedział, ze z nim nie pójdzie, a i z kmieciami nei wystąpi bo oni tylko kmiecie, niżej są od niego, a Chwostka gdyby spotkał to jeszcze by zabił. Bracia ruszyli do Chwostka i oznajmili mu, ze nie będą ani z nim ani przeciwko niemu.Pili i jedli. Wtem Brunhilda przyniosła nowego miodu, bo starego zabrakło, powiedziała że piła go zaraz po narodzeniu syna. Ludzie pili i nie zauważyli jak Brunhilda z Chwostkiem z innego dzbana miodu dla siebie nalali. Po jakimś czasie wszyscy sie spostrzegli, ze to trucizna, bo za bardzo pali, ale było już za póxno. Ginęli w straszliwych męczarniach, podgłoga była zawalona trupami, Ch jakby wystraszył sie swej zbrodni i popatrzyl na spokojną Brunhildę, wezwał Smerdei kazał zakopać trupy. Kmieciom należało sie spalenie na stosie, jednak Ch szkoda było czasu. Wtem wiatr potężbny zawiał, przeleciał przez wszystkie komory, Ch sie przeraził, a brunhilda spokojnie obmywała ręcę w wodzie na stole i patrzyła na przestraszonego z politowaniem.
VI
Gdy wiązano potrutych Żuła, który starostą był przy Mściwoju, domyślił się co ichczeka i rzucił się na ziemię, podpełznął za krzaki, uciekł przez ogrodzenie i wpław przez jezioro do brzegu zmierzał, drużyna zajęa, nie dostrzegła jego ucieczki, jedynie ktoś z wieży zaczął strzelać, ale Żuła był blisko brzegu, wyskoczył z wody i wskoczył na młodą klacz, poganiajac ją. Parobkowi go gonili, jednak on pędził jak szalony, chciał chociaż Miłosza ocalić, skoro Ch wypuścił Leszka tylko po to aby zjednać sobie kmieci. Po drodze spotkał paru kmieci i rzekł im tylko że na dworze Leszków potruto , i jeden Miłosz i ślepy syn jego został. Gdy dojechał na miejsce opowiedział co się stało, Miłosz kazal matce z synem i orszakiem uciekać do lasu, sam zabrał 10 konnych i jechałw kierunku Chwostka, Gdy był już blisko jeziora jeden z kmieciów Ścibor zastąpił mu droge i zapytał czy jest z nimi, on odparł, że z zemstą, a nie z nimi. Ścibor odrzekł, ze również są preciwko niemu, zbierają sie kmiecie nad Lednicą, chcial aby Miłosz stanął na czele. Jednak on odparł, że z kmieciami nie bedzie a jedzie się zemścić i wyminął go. Kmiecie zbierali sie u Wizuna po radę, wszyscy byli za zaatakowaniem, tylko Bumir był wycofany. Kmieciom udao się nakłonić Myszke ( który wcześniej został ranny w szyję od ciosów Brunhildy) teraz go nazywano Krwawą Szyją. Nakazał w tajemnicy prze Bumirem zaczaić sie w lesie, a teraz rozejśc się jakbydo domów jechali. Bumir na całą noc pojechał do Chwostka, oznajmił mu, ze ludzie obrali na wojewodę Myszkę, ale słabi są bo stchórzyli i rozjechali się do domów. I tak całą noc rozmawiali
VII
Minęło parę dni, Brunhilda nie pozwalała Ch opuszczać grodu, wysłał wiec Smerde na zwiazdy, czy nie ma gdzie w lasach jakiego spisku, merda oznajmił ze tylko dzikie zwierze są w lesie. Ch w końccu kazał następnego dnia przygotować wyprawę na łowy, Brunhilda przekonała go, aby wział 3 razy wiecej ludzi niż zwykle, i choć nosil krzyż na piersiach, to zi tak był zabobonny i wypatrywał znaków na niebie. Na skraju lasu, na kmieniu spotkali Jaruhę a Ch i Smerda bardzo bali się wiedź zwłaszcza w lasach. Smerda poszedł do Jaruhy i zapytał co robi, powiedziała, że zbiera zioła , Smerda poprosił aby nierzucała zlego czaaru na Ch, ale ona przecież służyła u Brunhildy więc jakby śmiala. Podjechał doniej Chwostek i pytał jakie bedą łowy na uroszysku Głubie. Jaruha odpowiedziała ze same Myszy, Myszki, że nie warto tam jechać, nie chciala jednak wyraźnie powiedzieć . Smerda domyślił sie , zapytal ilu ludzie Jaruha odpowiedziala ze z kopa bedzie, a ona liczyc nei umie, Smerda obejrzał sie u nich i nie poł kopy było. Zaczęli słyszec że są otaczani w zaroślach, zaatakowano ich, Smerdzie przetrącono rękę, jednakudało im się zbiec do lasu, uciekali przed pogonią, aż w końcu jeden z drużyny Chwostka krzyknął w lewo, drużyna pojechała w lewo, Chwostek zaś ze Smerdą pojechali w prawo, pogoń zmylona krzykiem pobiegła w lewo. Chwostkowi udało się juz prawie uciec, wtem jego kon złamał nogę, po chwili Smerda zsiadł z konia i jeg koń zdechł, teraz uciekali na pieszo. W głębi lasu znaleźli kryjówke, Smerda udał się na zwiady, wrócił i oznajmil ze niedaleko jest zagroda Piastuna i można by tam pójść do niego, bo nie zna ich twarzy, Chwost nei chciał się zgodzic aby do kmiecia isć, ale obaj padali z glodu i zgodził się. U Piastuna Chowstek probował wybadać co zamierzaja kmiecie rpzeciw niemu, ale Piastun rozważnie udzielał odpowiedzi, powieział ze mogą zostać na nocleg, powiedział ze wie kim Chwostek jest ale gościna jest swieta i może sie schowac do izby. Chwostek schował się. Wtem nadjechał Myszko , z ludxmi i opowiedział o wszystkim. Gdy Myszko odszedł Chwostek powdziękował i powieział ze zaprawsza Piastuna do siebie w gościnę i wie, ze ten na niego nie napadnie. Piastu jednak rzekł, że napadnie jeżeli i inni pojdą, bo miru zawsze będzie bronił, a gościna jest od bogów dana i nie wolno jej naruszać. Chwostek ze Smerda w nocy oddalili się od zagrody.
VIII
Następnego dnia przybyli dwaj wędrowcy, jeden z nich dosyć dobrze mówił w naszym języku, opowiadali Piastunowi o Bogu, o tym, ze przeszli na jego wiarę, wiare w jedynego Boga na całym swiecie, że Niemcy za Łabą bronią nawracają na tą wiarę. Przybysze przyznali, ze nawracaja na wiarę, ale nie są Niemcami (najprawdopodobniej pochodzili z terenów Moraw i Czech), opowiedzieli i życiu i smierci Jezusa. Wyszli przed dom, a tam zauważyli zapalajace się ogniska na wzgorza zapytali co to oznacza, Piastun odpowiedział ze to ogniste wici, zapowiedź wojny, i dzięki temu wszyscy wiedzą ze maja ciągnąć na gród Chwostka, powiedział ze jutro zostaną u niego, że prosi aby byli drużbami jego 7 letniego syna który jutro ma miec postrzyżyny. Następnego dnia siły wojjenne przybywały pod gród, ale nikt nie atakował czekano na kolejnych kompanów. Chwostek z wyska mógł dostrzec jakie siły przeciwko niemu się zbierają. Piastun był zaskoczony że do jego chaty przybyli kmieciowie, władyki, żupanowie, ale powiedział ze choćby jadła na zimę starczć by mu nei miało to wykarmi wszystkich. Przybył i Myszko. Młodszy z gości zaczął namawiać aby połaczyli se z Czechami dla odparcia Niemców. Myszko powiedział ze później o tym pomyślą a najpierw muszą rozprawić się z wrogiem. Rozpocząły się postrzyżyny. 7 letni chłopak przechodził spod władzy matki we władze ojca szykujac się do wjowania, bądź uprawiania roli. Piastun wziął skropił głowę syna wodą ze świetego źrodła i obciał trochę włosów podobni uczynili i inni przybyli. A ponieważ był zwyczaj nadawania imienia bo syn do tej proy nosił tylko nazwisko ojca, to tez Piastun poprosił mlodszego gościa aby ten mu je nadał. Gosć sie zgodził ale poprosił aby to było z blogosławieństwem ich Boga i nadał mu imię Ziemowida, aby bylo mu dane ziemię swą widzieć spokojną i szczęśliwą. Kobiety z innejizby śpiewały pieśń na postrzyzyny, ludzie zbierali sie na żalnik z chłopcem, szukali przybyszy jednak tych nie było, znleźli tylkona stole krzyżyk złoty w pezencie dla Ziemowida. Do wieczora schadzali się nowi goście. Rzepica powiedziała że jeszcze nigdy tylko gościu naraz nie było, a jedzenia starczy dla nich tylko na kilka dni. Jednak Piastun rzekł ze tak nakazuje obyczaj a co było dane, kiedyś powroci.
IX
ODZYWA SIE NARRATOR I MÓWI, ZE TRZEBA SIE WRÓCIĆ TROCHE Z OPOWIEŚCIĄ.
W tym miejscu gdzie na ostrow Lednicę przeprawiali się pielgrzymi do chramu idący, stały chaty, w jednej z nich mieszkal Mirsza, który był znany z wyrabiania garnkow. Na dnie każdegoz garnków był znak ognia ( swastyka) symbol szczęścia i powodzenia [Hitler go użył jako symbolu partyjnego]. Mirsza mial syna o tym samym imieniu, i najmłodzą corkę Milę, inne już dawno z domu poszly.. Pewnego dnia po świeci Kupały zdun Mirsza odpoczywał, gdy wtem przejechał kmieć, ktory zapytał go kim jest, odpowiedzial że Mirsza, kmieć to byłDoman. Mirsza zapytał czy zaatakowali już dwór Chowstka i czy maja kogoś na zastępce bopszczoły w ulu same sobie nei poradzą. Doman zmierzal do chramu, Mirsza dał mu parę misek od nieg aby postwił jeprzed Niją, Poszedł w świątyni zobaczyła go Dziwa, krzyknęła i upadła, myślała ze jako wilkołak powraca Doman na ziemię, bo ona go przecież zabila. Doman podbiegł i wział ją na ręce. Ona zaczęła ak przeraźliwie krzyczeć, ze Doman postawił ją na ziemi i odsunął się . Powiedzial zeby się nei bała, że przyszedł tylko zeby jej pokaać ze żyje, ze nie szuka zemsty. Ona powiedziałą zeby wyszedł za chram i ona mu opowie wszystko, ze ona winną nie była. Wyszedł a chwilę przyszła do niego Dziwa i powiedziała ze jest gotowa ponieść śmierć. Doman powiedzial ze nei chce jej zabić. Rozmawiali ze sobą o duchach, o tym, że Doman innej pokochać nie umie, Dziwę coś się ruszyło, serce jej mocniej zabiło, coś poczuła, ale odpędzała się przed myślami, sądząc ze to złe duchy ją mamią. Doman poszedł do Wizuna rozmwiali o Dziwie, Wizun powiedział, ze musi sobie znaleźć inną . Gdy wracał Mirsza zdziwił się, że tak prędko, Doman poprosił o nocleg. Mirsza się zgodził. Mila cały wieczor im usługiwała. Doman zauważyl jej piękno. Wieczorem gdy Doman połozyl się już spać Ojciec upomnial Milę iż Doman nie dla niej, i jutro gdy bedzie odjeźdżał aby się mu nie pokazywała na oczy. Nastepnego dnia gdy Domian zbierałs ied o drogi Mirsza mu paproponował aby został do jesieni, Doman nic nie odpowieadając wybral się na ostrowie, tam spotkal Dziwe i z neinacka ją pocałował i uciekl, a ona zlękniona zaczęła obmywać twarz w wodzie swięconej. Spotkał zdziwionego Wizuna, ze ten jeszcze tutaj, Doman powiedział mu o córce Mirszy, a Wizun powiedzial zeby ja wziął. Doman wrócil do domu Mirsza, nieświadomy co sie gotuje. Jaruha dała Mili ziół, aby wsypała do miodu Domana i patrzyła na niego, a wtedy on będzie jej. W nocy było słychać jakieś szepty, najprawdopodobniej Doman był u Mili i mił ze trzeba swaty wołać. Nastepnego dnia Doman rozmawiał z Mirszą na temat Mili, powiedział ze nie ma ani jednej żony, Mirsza sie zgodzil. Wtem zapaliły się wici i Doman powiedział, że musi jechac na wojnę.
X.
Na wieży na grodzie stała Brunhila, wieczorem przybyli synowie Brunhildy, była bardzo zaskoczona, bała sie o ich życie, bo przecież wojna się szykuje. Chwostek powiedział ze nie bedzie zadnej wojny że doprowadzi do zgody a poźniej wszystkich, którzy byli przeciw niemu powiesi. Zwiadowcy oznajmili Chwostkowi że ludzie się gotują. Synowie szeptali między sobą, żeby była wojna to napiją sie krwi kmiecej (krew ojca). Wtem zapalono pierwszy stos, Brunhilda zbladła. Zapalano kolejne strosy po wzgorzach. Chwostek kazał zapalic stos, Brunhilda zabrała dzieci z wieży, kazała chłopcom szykwoać sie do drogi, zawołałą Muchę aby szykowal czółna do przeprawy przez jezioro, zdjęła z nich ozdobne szaty, powiedziałą ze dotrze z nimi do brzegu jeziora, a pójdę siądą na konie, kazała synom wezwać dziada z odsiecza, gdyby zgineli to mają ich mścic choćbby przez całe życie. Matka odprawiła ich, wrociła późno w nocy i nie mogła zasnąć . Następnęgo dnia cały dzien nic się nei działo, jednak wielka cisza, ktylko kneź śmiał się ze kmiecie nei bedą śmeili na niego ręki podnieść. Wieczorem na stołbie zatrąbiła straż, wszyscy zerwali się na nogi. Trąbił ile sił w płucach, krzyczał ze kmiecie nadciągają. Chwostek z żoną pobladli, kazali wszystkim uciekać na wały, spalić most, pochować czółna. Znosek w nocy o mroku wziął jedno czołno i uciekł na brzeg i nie wrócił. Rankiem wszyscy wyglądali przez wały. A tam na brzegu jeziora, głowa w głowę stał wielki tłum, z Myszkami na przedzie . Kazali pożegnać sie Chwostkowi, ze Slońcem bo ot ostani jego dzień, wtem znalazły sie czółna, snalazły się tratwy,i dopływali do zamku, jedni zginęli a w ich miejscu drudzy sie znaleźli. Chwostek uciekał na wieże ze służba. Spalono puste izby, szopy. Od stołbu odeszli bo chwostek z innymi zrzucali kamienie. Myszkowie poszli ze starszyzną na naradę na wzgorek, tam ich oczom ukazał się widok trupów, które psy wytargnęły z dołu. Kazał aby ciała dać na najlepiej palącą się chałupę, aby ich duchy mogly zawołac o pomstę. Na naradzie postanowili, ze Chwostek zginie z ludxmi na wieży z głodu choćby miesiac, dwa lub 3 mieli na to czekać. Pojawił się Bumir i chcial aby wypuszczono Chwostka jednak Myszko sie nie zgodził, chyba ze odda zabitym ich życie i ich krew. Krew za krew. Chwostek krzyczał do Bumira aby zbierał swoich i walczył o ich i jego sprawe, a Myszko go ostrzegł, ze jeżeli to uczyni to zginie. Bumir zawrocił i odjechał. Na stołbie brakowało jedzienia i wody dla wszystkich, Brunhilda wierzyla ze synowie przybędą z odsieczą. Po 3 dniach głos odezwał sie z wieży już Myszko chcial isć wtem wyprzedził go jego młodszy brat, i kamień wielki spadł mu na czaszkę i zabił chłopa na miejscu. Wieczorem do grodu przybył Znosek, nikt go tam nie znał, usiał z psami i jadl rzucona dla nich ogryzione kości, póxniej chcial dostać się do wieży i udało mu się jednak strzała dosięgnęła jego szyi, wykrwawił się u nog brunhildy, a Chwostek go tylko kopnął, nastepnegodnia wyrzucono trupa z wieży. Następnego dnia Smerda zaczął krzyczeć plugastwa, powiedzieli ze to pewnie z głodu i podalimu mięso z martwego konia ten wział i zniknął, znak ze zaczyna im doskwierać głod, 10 dnia już wszyscy byli martwi, gdy Myszko wszedłz ludxmi po drabinach nawieże, Chwostek i Brunhilda byli pokryci sinymi plamami czy z głodu czy z trucizny nei wiadomo. Rozległa sie radosc, czapki fruwały w powietrzu.
TOM TRZECI
I
Na spustoszonym Chwostowym grodzie zwołao wiec przypadajacy an pelnię następnego miesiąca. Proszono Piastuna aby przybył na wiec, ale on wolał dzieckiem się zajmować. Na wiecu radzono kogo obrać nowym kneziem, kłótnia, wrzawa. Nie doszli doporozumienia, częśc odjechała, inni poszli już spać . Dobek pojechał do Piastuna opowiadać ze bez niego nie dadzą rady, a już przeciw nim odsiecz za Chwostka wśród Niemców, Kaszubów i Pomorców sie zbiera. Rano dojechał Doman do Piastuna, ipowiedział o Dziwie, ale wtem pojawiła się Jaruha,, ktora mówiła że dopiero zmierza na wiec . Opowiedziała im baśń o mrowkach, które nie mogły wybrać przywodcya w tym czasie ptactwo zjadła wszstkie jaja mrówcze, i wszyscy zgineli. Potraktowali tę basń śmiechem. Nastepnego dnia na wiecu znowu nic nie uchwalono. Wieczorem Myszko podjechałd o Piastun, powiedział ze nie doszli do zgody, a już nie ma czasu, ten kto zbeirze więcej ludzi bedzie obrany kmieciem, powiedział że sam nei da się sobą rządzić i zasługuje na to aby stac na czele i odjechał. Nadchodził dzień świąteczny żniwa, więc wiec zaczęto zwoływać. Myszko postanowił że może jadłem uda się ludzi przekonać i słali jadlo na gród. Na wiec przybył Wizun, wszyscy sie cieszyli na jego widok, bo go szanowali i wiedzieli ze on ich pogodzi. Wizun opowiedział jak to udał sie w daleko pielgrzymkę i o radę pytał, i dostał od innych odpowiedź aby wybrać pokornego, ubogiego, małego, niepokój i wojna czeka dopóki mały nie bedzie uczyniony wielkim. Zasiedli do koła, jednak zapomnięli o wróżbie Wizuna, znów się kłócili między sobą. Wtem przyjechał jakis człowiek i oznajmił, ze synowie z Kaszubami i Pomorcami, przekroczyli już granice puszczy i ida na nich. Postanowiono na jutro zebrać ludzi nad Gopłem.
II
Zwiadowcy wrócili oznajmiając, ze wrog jest blisko. Nie porafili jednak go policzyć. Następnego dnia w puszczy, natkniete sie na niewiasty i dzieci, które tu uciekły przed oprawcą, mówiły ze wielu ludzi już zgineło. Ndobek powiedzia, że najlepiej byłoby ich zaatakować we śnie, kobiety powiedziały ze w nocy są upici i łatwo można ich w ten sposób zdusić. Wyprawili się na wroga, a kiedy dotarli do ich obozowiska skryli się po lesie, obserwujac ilu ich jest i jak są uzbrojeni, Niemców bylo mało ale za to swietnie uzbrojeni. Pomorcy byli dosyć oddzieleni od resztu. Postanowili, ze na nich napadną tak aby nikt tego nei dostrzegł. Pomorcy Byli pijani, śpiewali, wyli tak, ze nei słyszeli jak Polanie z Dobkiem zbliżają sie na nich. Zaczęto mordować Pomorców, gdy Niemcy isę spostrzegli było już za późno, Kaszubli równeiż stracili zycie. Niemcy zaczęli uciekać z Pełkiem i Leszkiem. Niestety Dobek już ich nie dogonil, sądził ze taka mała drużyna zostanie i tak gdzies w lesie wybita. Palono cała zmarłych, zdobyt cenne łupy, broń, kruszce. Wśród jeńców syn Wisza Ludek dostrzegł Henge, który u nich jadł chleb, a tak na prawde poznawał kraj jako spzieg. Dobek chciał go powiesić, lecz Ludek kazał go zaprząc zamaist woła i niech tak służy, bo zycia jego nie chciał brać na siebie , skoro ten kiedyś był u niego gościem. Wieczorek Ludek próbował dowiedziec sie czegoś od Hengi, jednak ten nic nie wiedział, powiedział tylko ze dziad bedzie mscił się nieustannie chyba ze postarają się o zgodę. Pomorców rozwieziono jako niewolników po zagrodach by przy żniwach pomagali. Znów myślano o znalezieniu przywódcy.
III
Korzystając z uspokojnia, Doman przygotowywał się do wesela. Chciał, aby to było hyczne wesele, podobnie ojciec Mili. Doman przybył do osady Wiszów, od razu na mysl przyszła mu Dziwa, Ludka nie było bo pojechał na skraj puszczy straszyc Pomorców z Dobkiem, młodszy brat powiedział ze przybedzie na wesele. Jaruha wyparzyła chwili, gdy ojciec Mili był zajety garnkami. I rosić zaczęła o piwo. Mila dała jej, była wystraszona całą sytuacją, ze tak łatwo jej przyszło mieć męża. Jaruha po 3 piwie narzekała że kneziowa już nei żyja bo ona na zioła się znała, a Jaruha nie raz od nie coś dostała, to jedzenia, to ukochanego piwa, to coś do ubioru. Dopiła i poszła. Dziewczyna bała siępójść za mąż, Doman choć Mila mu się podobała ciągle myślał o Dziwie, ludzie woleli aby ona poszła za zduna jakiego. Mirsz rownież chodził pochmutny, bo teraz miał się ostać sam. W przeddzień wesela, aby dojść do dziewczyny mżęczyzna musiał się wkupic, toteż wysypał przed domem klejnotów bez liku, aż wszystkie były w szoku, i tak brat ustąpił mu miejsca, pieśni wkoło póó-żałosne, poł-radosne. Mila i Doman siedzieli obok siebie, lecz jakby obcy sobei nawzajem. W dniu wesela usano się pod świety dąb, tam ojciec udzielił im , później prosili wszystkich o błogosławieństwo, włożono im korony na glowy, obeszli 7 razy świety dąb, 3 razy zairnem ich obsypano i ciagle pieśni śpiewano. Rano słońce już prawie wschodziło zobaczyli Jaruhę , ogladała się za siebie, biegła prawie, coś kijem wymachiwała. Suknię miala obdartą , nogi pokrwawione, kazała uciekać bo za nią Pomorcy idą. Mirsz wbiegł do chaty i wszystkich na koń wołał uciekać trzeba. Mila była przerażona. Niemcy, Kaszubi nadciagali. Jedyne co mogli zrobić to uciekać, za mało ich było do bitwy. Doman wskoczył na konia, chwycił Milę . Wszyscy biegli nad jezioro, jednak czółen zabrakło, kobiety rzucały do jeziora, próbowały płynać Mirsza miał kryjowkę w ziemi wykopaną dał znak na syna i zobaczywszy Domana uciekającego zwrócili gdzieś ku szopom. Słuchać było nieprzyjaciela, Jaruha jak martwa leżała na ziemi, ledwo zipała. Pomorcy z synami Chwostka plądrowali już dom, brali wiano, za sobą ciągnęli guślarza, bo nienawidzili ich za to że śpiewają o dawnych lepszych czasach. Niemcy nei myśleli o tym aby rpzeprawiać się na Lednicę bo nie było to łatwe. Chcieli złupić sąsiadujace bogate zagrody. Ludzie dopadli Domana teraz rannego ciagnęli za sobą, obok niego na koniu była martwa żona , Doman zębami przytrzymywał ją za koszulę, bo ręce mial skrępowane. Sciagneli go z konia chcieli zabrać trupa, lecz tak mocno trzymal że i trzech nie dało sobie rady. Wyszedł syn Chwostka i pytał kto dowodził ludziom jadącym na grd lecz Doman milczał wpatrzony w trupa. Syn Chowstka powiedział ze jest jego i jego współbratyńcó kneziem, Doman odezwal się ze nie jest i nie będzie. Kazano go torturowac lecz Doman wszystko zniósl, zawleki go nad jezioro do innych trupów ręce mial skępowane , nogi wolne. Wieczorem trup Mili leżał sam, straż zasnęła, Doman wykorzystał momenti rzucił się do jeziora i zniknąl.
IV
Na ostrowiu, na Lednicy stal mnogi lud i wszystko słyszał bo wiatr niosł krzyki, woda niosła trupy, wszyscy wybiegli z chramu i przyglądali się również Dziwa i Wizun. Wszyscy zastanawiali się czy oprawca przybędzie i tutaj, lecz nikt nie chciał wypowiedzieć tego na głos. Wizun zobaczył na brzegu Domana i szybko do niego podbiegł, zapytal go czy żyje, Doman mrugnął oczami i zamknął. Wizun zabral go do swej chaty, przygotował zioła, Doman mocno zasnął. Tej nocy na Lednicy nikt nie kładł się spać wszyscy czuwali. Rano Wizun dostrzegł postać płynacą w czółenku, była to Jaruha , bardzo osłabiona. Wizun zapytał czy dużo ludzi zgineło, odparła ze wszyscy. Rano wróg odjechał. Nikt nei wiedział czy można jej wierzyc bo coraz to co innego mówiła. Wtem na drugim czółnie przypłynął parobek. Powedział ze wróg już szykował się na Lednicę, ale w nocy dostali jakąś wiadomosc i ruszyli przesrraszeni dalej. Doman leżał tak 3 dni, Dziwa po kryjomu zakradała się do niego, chciała go widzieć i sama przed sobą z tego powodu się wstydziła. Na trzeci dzień już nie przyszla do neigo jednak byla jej kolej aby zanieść strawę, był sam, poprosił ją aby opatrzyla mu ranę . Dziwa powiedziała ze to czyni Wizun, jednak ten przyszedł i na prośbę Domana kazał aby ona to uczyniła. Dziwa opatrzyła go i wybiegła z chramu. Póżniej Jaruha rozmawia z Domanem i mowi że może się znlaeźć jakeiś ziółko aby Dziwa go pokochała, Doman powiedział ze oddałby wszystko. Jaruha poszła do Dziwy i zaczęla z nią rozmawiać o tym, ze wie co siedzi w człowieku a przeznaczenie jest tak silne że zawsze wygra. Opowiedziała jej baśń o królewnie, któa nei chciala za nikogo pójść i wymyślała przedziwne zadania az w końcu znalazł się czarownik, który je spełnił. Krolewna dała jeszcze jedno ultimatum, ze 7 razy zmieni swoją postac i siedem razy bedzie musiała być rozpoznana i tak się stało i rękę swą musiała oddać. Przeznaczenie. Dziwa uśmeichnęła się i powiedziała ze kto wie moze i tak będzie z Domanem. Jaruha odeszła dobrej mysli, bo wiedziała ze zirano rzucone w ziemię kiedys zakwitnie.
V
Kaszubowie i Pomorcy nie dawali spokoju Polanom i raz po raz od różnych stron ich napadali, odbywaly sie wiece ale ciągle nie mogli obrac sobei przywódcy. Kiedy kolejnego dnia wiecu nie mogli wybrać pierwszego między nimi zobaczyli, ze przybywają dwaj ludzie, którzy u Piastuna byli na postrzyżynach. Wyszedł jeden z Myszków naprzeciw nich i w gościnę zapraszał. Młodszy zapytał co się stało, ze takie zamieszanie na tych ziemiach panuje.Ścibor odpowiedział, zę pozbyli się jednego zła a przyszło nowe. Nie mogą wybrać między sobą wodza, bo każdy by nim chciał być. Zaproponowali, aby wybrali Piastuna bo skrobnym był ubogim, sprawiedliwym, i wszyscy go szanują. I jakby dopiero teraz przejrzeli na oczy. Poszli to Piastuna, Ścibor, Bolko i Myszko prosili, aby przybył jutro naostatni dzień wiecu. Piastun nic nie odpowiedział. Wtem pojawił się Doman, i zaczał opowiadać co mu się stało, powiedział ze muszą wybrać wodza, choćby nagorszego bo inaczej juz po nich. Rano Ścibor i Bolko zauważyli ze Piastun chce się wymknąć do lasu i wzieli go pod ręce i powiedzieli, ze musi iśc z nimi, bo tego się gromada domaga, zabrali też ze sobą Domana, i Ziemka (:) ).Na wiecu odezwał sie Krak, knezowskiego roku, aby wodzem był Piastun. Piastun porwał syna na konia i zaczął uciekać za nim w pogoni z setka kmieci, reszta została i powiedziałą ze nei odejdzie dopóki nie przyjmie swojego powołania. Ludzie dorwali tylko syna, a Piastun ruszł przed siebie. Nie zastali go , tylko jego koń powrócił jak zawsze. Natychmiast rozpoczęto poszukiwania Piastuna, jednak nikt w lesie nie potrafił go znaleźć, trzymali syna jako zakladnika, bo wiedzieli ze do niego jest przywiązany. Wtem 6 dnia pojawiła sie Jaruha i śmiałą się z nich ze tylu ludzie, a nie mogą go znaleźć i powiedziała że im go przyprowadzi, wyśmiali ją, tym bardziej chciała postawić na swoim. Ludzie zaczęli się domyślać ze to bez przyczyny byc nie moze i posłali za nią z tyłu dwóch ludzi. Lewdo nadążali za nią, przedzierając się przez las Jaruha odnalazła go górze lasu pod szałasem. Jaruha powiedziaąl Piastunowi, ze dziecko jego tęskni lecz on znakeim kazal jej zamilknąć. Weszli Bolko i Sobiesław i powiedzieli ze bez niego nie odejdą, zgodził się więc, a Jaruha zaczęła się śmiac. Piastun sam poprowadził ich w kierunku zagrody, ludzie wybiegli na przeciw i prosili że skoro wszyscy się na niego zgodzili to niehc on bedzie. Piastun odpwoiedział ze nei czuje się na siłach. Pojawili się dwaj mężowi, którzy byli na postrzyżynach i powiedzieli ze chca mu dać błogosławieństwa dla męża sprawiedliwego w imię Boga Jedynego. Myszkowie mięli przygotowani kołpak kneziowski z piórem (symbol władzy)i dali go Piastunowi. Ścibor dał mu swój miecz. Ziemek wsiadł na konia i do Rzepicy pognał. Piastun kazał wszystkim siadać na konia i trzeba walczyć, to teraz najważniejsze. Ktoś zawołał, aby odbudować grodzisko i tam osiąść, lecz Piastun się nei zgodził, powiedział, że nie chce w tak plugawym miejscu rządzić . Powiedział, ze tam bedzie gród gdzie odniosą pierwsze zwycięstwo. Odprowadzili go drużyną do zagrody. Rzepicy kazał dac na stół co miał najlepszego, a że ludzie od rana już wiedzieli ze był wybrany i biedny to jedzeniem napełniki komory. Zaczęto rozniecać wici. Nie uplynęło więcej niż ćwierć miesiaca, gdy nad jeziorem tysiące młodych ludzi przybyło. Wiadomymy było, ze wróg wracał do swych ziem zawsze tą samą droga, aby resztkę łupów zgarnąć, postanowiono więc tu zaczekac na synów Chwostka.
VI
Kneź Miłosz już od dawna nie pokazywał się na wiecach, zajmował się synem, znalazł mu 15 letnią żonę Białkę i chciał aby z nią mial potomstwo, W pierwszych dniach wyboru Piastuna Leszkowie go zaczęli niepokoić pierwszy raz ich wpuścił, lecz powiedział ze się za nimi nie opowie, więc razy ich już nei wpuścił do siebie. Wtem pewnego dnia przybyli dwaj mężczyźni w kapturach podali słudze pierścień i kazali go zaniesć Miłoszowi. Miłosz spostrzegł, poleciała mu laz, kazał schowac dzieci i wpuscił do siebie przybyszów. Byli to Leszek i Pełek synowie Chwostka, którzy teraz chowali się w tym kraju i przyszli żądać pomocy,i zmusić do niej Miłosza. Miłosz tylko słuchał. Zpytali z kim trzyma, powiedział że z nikim trzymać nie będzie. Synowie chcieli wydobyć miczy, kneź powiedział jak śmią w jego własnym domu na niego podnosić rękę i zatrąbił w róg. Ze wszystkich stron podwórza zaczęła sie zbierać czeladź. Miłosz kazał ich zwiazać i wrzucić do lochu. ( :) ). Służba knezia rozpoznała dzieci Chwostkowe, i choć wykonali rozkaz drżeli z przerażenia. Trzymali ich stronę, ale byli tez posłuszni. Patrzyli w strone Miłosza i cos szeptali. Kneź zwracał oczy na Obra jego sługę ( potężnego jak Herkulesa, bo sam wóz zsianem mogł ciagnąć ), czekał na znak od kneźa. Wtem zaczęto oblegać bramę, Kaszubi, Pomorcy, Niemcy, kazano wydać synow. Wszyscy byli przerażeni, ale nikt nie był w stanie rozmawiać z Miłoszem w taki gniew i chęc zemsty wpadł. Przez całą noc dobijano się do bram, nad ranem uciłchło, jakby wszyscy poszli spać. Wtem cicho otwarła się brama i rozwścieczały tłum wtargnał na podwórze, jednocześnie ktoś odwalił kamień i wypuścić synów Chwostka. Za chwilę zginął Miłosz jako pierwszy, po nim kilkunatu Pomorców rzuciło się na Obrai również go zamordowali. Ani dzieci, ani niewiast nie zostawiono przy życiu, nawet tych którzy otworzyli wrota. Wtem synowi zobaczyli ze Leszkowie i Bumir ich opuscili za tą krwawą zemstę, zostali sami z garstką Niemców i z najemnikami, którzy też w każdej chwili mogli ich zabić. Związano parę osób , które przeżyły, w tym Białkę, która padła przy trupie Leszka. Obok przechodzil guślarz i śpiewał pieśń o całym zajściu.
VII
Piastun kazał wcześniej pojmanych Pomorców pozwozić na wieżę do grodu, bo tu najłatwiej ich można było pilnować. Hengo nei chciał tam pójść, i przekonał Piastuna pod przysięga na sewgo Boga, ze nei bedzie uciekał, byleby go tam nei zamykał. Później zajął się nim Dobek, przez 3 dni zdobywał jego zaufanie a potem podstępem, gdy pojechali na polowanie, niby sie zgodził służyń kneziom i Hengo doprowadził go do obozowiska, długo przekonywal panów do Dobka. Klodwig mowił po niemiecku, aby Dobek jak najwiecej ludzi na ich stronę przekabacił, Hengo tłumaczył. Dobek zdążył przypatrzeć się obozowi i co chiał wiedzieć już wybadał, podziwiał porządek wojenny, ktorego u Polan nie znano. Kneziowie już wiedzieli, ze Piastun zmierza w ich keirunku. Następnego dnia rano Hengo z Dobkiem wyruszyli w powrotną drogę.Gdy w nocy zatzymali się na nocleg Dobko podstępem zarzucił mu pod pachy linę i uwiązał na drzewie, tuż nad ogniem, chciał zeby Hengo sie upiekł. Dokładał ognia i czekał aż ten skona , gdy juz minął dłuższy czas, nie mógł się doczekaći przebił go oszczepem. Po chwili gałąż sie urwała i wraz z Hengiem wpadła do ogniska. Wiadomym było, iż już nie przeżyje. Dobko więc spokojnie ruszyll ku Piastunowi. Piastun był już gotowy gdy ujrzał Dobka, który opowiedzial pospiesznie o obozie niemieckim. Siły niemieckie były mniejsze niż Piastunowe i kazano dać znać, aby zmierzać do jeziora ku Lednicy.
VIII
Dotarli do jeziora i czekali na dzień następny, na nieprzyjaciela. Dzie to był jesienny, Leszkowie i ich siły już nadciagały. Nie spodziewali się znaleźć Polan gotowych do ataku, keidy wyszli z lasu na polanę, stanęli jak wryci. Polanei nei ruszyli z miejsc, Pomorcom wstyd było zawracać. Mlodzi kneziowie kazali swoim kierować sie w pole. Piastun nie wydawał jeszcze rozkazów tylko stał i patrzył. Piastun miał przy sobie 6 wojewodów, których sam wybrał : Ścibora, Nagima, Lutego, Bolka Czarnego, Myszke i Poraja; wszyscy czekali na rozkazy. Wtem zobaczyli Wizuna, ktory powiedział, ze neisie im dobrą wróżbę, ze wygrają, nikt im nie ujdzie i moga atakować. Piastun dał znak do walki, wszyscy ruszyli na swoje pozycje. Po całym dniu walki, bój trwał nadal, nieliczna grupa Leszków zdołałą zbiec, jednak dla Pomorców droga była już zamknięta. Niewolników brać nei chciano, rozpoczęła się więc dzika rzeź. W nocy nie było już z kim walczyć. Wrog padł, cala polana i rzeki pokryte były trupani, Polanie rozpalili ogniska i spiewali radosne pieśni. Wojewodowi zapytali Piastuna czy idą dalej ? Lecz Piastun wysłał tylko 2 wojewodów aby zabili uciekinierow, a dalej isc już nei będą. A tu w tym miejscu założą gród i nazwa go Kneźnem. W ostatnich chwilach walki Dobek od leżącego już przeciwnika oberwał w nogę. Rana głęboka była, Doman powiedział ze zawiezie gona ostrów, tam go uleczą. Tak na prawde ciagnęlo go do Dziwy, Ludek brat jej kazałją pozxrowić. Z Domanem wyruszył Sambro. Dziwa bardzo sie uradowała na ich widok. Wizun zajął się Dobkiem, Dziwa niewiaodmo kiedy odeszła, a Doman oblężony przez tłum musiał opowiedzieć co sie działo po drugiej stronie jeziora. Doman szedł spać do czółna, gdy pojawiła się Jaruha :). Powedziała Domanowi ze jeżeli teraz porwie Dziwę, to ona jużnie bedzie się opierać. Postrzegł Dziwę spiewającą koło słupa, zbliżył się i pozdrowił ja radośnie. Ona jednak uciekła do chramu. Doman pomyślał, ze teraz juz nei przepusci, bo krwią za nią zapłacił i począł isć w kierunku czólna. Zatrzymał go Wizun i dał do zrozumienia że nei powinien porywać Dziwy i poszeł dalej. Doman popatrzył na neigo szyderczo, w czołnie czekał na niego Sambor, płyneli z powrotem, a Doman w duszy powtarzał ze musi być jego.
IX
Przez kilka dni sypano mogiły dla trupów. Na stosach wysokich spalono poległych, mężnych Polan. Gdy pole oczyszczono, rzekł Piastun, ze nei mogą jeszcze grodu budowac bo musza najpierw Leszków wziąć w neiwolę, aby sąsiadów nie zwołali. Powiedział ze napadna na Pomorze i Leszki. Jego slowa przyjęto ochotnie. Wtem przybyl Bumir z Leszkami, powiedzial ze nei dadzą swoich zboro zabrać, powiedział ze przychodzi z pokojem i jest gotowy aby nawzajem sobie przysięgli, prosił aby dał powrócić synom Chwostka do do swej ziemi. Powiedział, ze zgodzi się na to ale jeżlei oni sami przyjdą i poprosza i dał rękę Bumirowi przy swiadkach. Bumir odjechał. Mijały dni a nikt nie przybywał, pomyslano ze to był tylko podstęp, aby mogli zbiec. Chciano na nich ruszyc, lecz Piastun kazał stac i czekać na rozkazy. Piatek dnia cały orszak Leszków się ukazał z Leszkiem i Pełkiem na czele. Weszli do Izby i wraz ze starszayzną zaczęli radzić. Wtem do izby weszli dwaj obcy goscie, ci sami co na postrzyżynach, zbliżyli się do Piastuna i pytali co to za zbiegowisko. Odpowiedział, ze to waśń dwóch rodów, a dzisiaj Leszkowie Pokój im dają. Mężczyzna zapytał o stanowisko Piastuna, powiedział ze starszyzna zadecyduje. Młodszy zaczął ich namawiać do pokoju, mówił ze ziemia dla wszystkich wystarczy i razem bronić jej będą. Zgodzili się. Postanowiono, ze pójdę do swietego jeziora i każdy wrzuci kamyk na znak przysięgi , tak jak ich ojcowie - “Jak kamień w wodę niech przepadną w niepamięć waśni i nieprzyjaźni nasze! Jak kamień w wodę!”. I wszyscy zgodnie poszli. Później zaczęto budowac nowy gród. Znów odzywa się narrator i mówi, że musi jeszcze dopowiedziec losy Dziwy i Domana. Doman udał się do Wizuna, powiedział ze okuop złoży, ale żeby pościg za nim opóźnił, że musi porwać Dziwę. Spotkał Dziwę spacerującą i okłamał ją ze przybyłdo Dobka, i kłamał ze xle go pielegnowali, Dziwa się tłumaczyła. Doman powiedział że jego rana na piersi jest już zamknięta . Szli teraz w milczeniu. Doman dostrzegł jednego ze swoich ludzi przy czółnie. Już miała uciekać gdy dobiegł do niej Doman, podniósł ją w pół ona choć krzyczała, zabrał ją do czołna. Dziwa płakała, upadla na dno łodzi , chowała twarz. Nianai jakby cos słyszała, ale czółna jużnei widziała. Nocą Doman dotarłz Dziwą na brzeg. Dziwa ciagle płakała, ale nie opierała się już przeznaczeniu. Doman zawiózł ją do chaty Wiszow. Gdy dotarli na miejsce rodzinka rzuciła się na nią. Doman zsiadł z konia i powiedział, że oddaje Dziwę a ona jego być musi i jeszcze w tym samym dniu wyprawiono wesele, które trwało 7 dni .
Końcowe słowa narratora: “I ja tam byłem, miód, piwo piłem, bo każda stara baśń tak się przecie kończyć powinna”.