TAJNE DOWODY ISTNIENIA UFO
Według informacji dostarczonych Andreasowi von Rétyi, dziennikarzowi zajmującemu się problematyką naukową przez kompetentne i wiarygodne źródło, NASA prawdopodobnie posiada materialne dowody istnienia pozaziemskiej cywilizacji. W 1974 roku "Doktor Cris" (pseudonim), polski biofizyk i inżynier na kontrakcie w NASA, był członkiem międzynarodowego zespołu złożonego z uczonych angielskich, francuskich i włoskich, którym dano do analizy jakąś nieznaną metalowo-plastikową substancję. Przypuszczalnie pochodziła ona ze Związku Radzieckiego lub innego potencjalnie wrogiego mocarstwa. Doktor Cris powiedział Rétyi, że zespół nie otrzymał dokładnych informacji. Miał za zadanie w ciągu najbliższych miesięcy zbadać ten materiał w celu uzupełnienia technologii NASA. Zewnętrzna powłoka metalicznej materii była gładka i lśniąca, natomiast w miejscach pęknięć jej faktura zmatowiała. Zespołowi pozwolono wykorzystać jedynie małe próbki z wyselekcjonowanego i oznaczonego etykietkami materiału. Podczas badania mikroskopem elektronowym ukazały się w skali manometrycznej (to znaczy jednej tysięcznej milionowej, czyli 10-9 metra) niewielkie struktury w formie piramid, wykazujące "nadzwyczaj wysoki współczynnik odbicia". Ponoć eksperci z dziedziny metalurgii znaleźli tam stopy, które mogły powstać tylko w warunkach braku ciążenia. Inne testy ujawniły syntetyczne substancje typu kapton i kevlar. Ponieważ wyglądało na to, że materiał ten został wykonany na początku lat pięćdziesiątych lub wcześniej, uczeni powzięli pewne podejrzenia co do pochodzenia próbek.
Doktor Cris wyjaśnił: "Najważniejsze było to, że te "piankowe" metale-podobne do syntetyków Kevlara- jeszcze w tamtym czasie nie istniały. Kepton też nie był znany. Metalowa folia została wyprodukowana w podobny sposób, jak dzisiejsze "szklane metale", ale wówczas i ta technologia nie była jeszcze znana". Temperatura topnienia metalowych próbek sięgała dwóch tysięcy stopni Celsjusza. Nie reagowały na działanie helowo-neonowych i rubinowych laserów. Co więcej, wydaje się, że folia posiadała swego rodzaju "pamięć", podobnie jak współczesne metale obdarzone pamięcią, ale o współczynniku 103, a nawet wyższym. (Kilki świadków incydentu w Roswell w Nowym Meksyku, w lipcu 1947 roku, mówiło, że znaleziono tam folię metalową odporną na zginanie i zwijanie; zawsze wracała do swej poprzedniej postaci.) Kiedy uczeni skończyli swoje badania, materiał powrócił do niewiadomej instytucji. W 1977 roku zespół zebrał się ponownie, kiedy pewien funkcjonariusz NASA postanowił opuścić agencję, ponieważ odwołano wiele programów ze względu na brak funduszy. Człowiek ów, także fizyk, zorganizował małe przyjęcie "we własnym gronie" w Laboratorium Napędu Odrzutowego w Pasadenie w Kalifornii. Podczas przyjęcia, na którym obecny był również doktor Cris, gospodarz powiedział gościom że pewnie chętnie zobaczyliby specjalne "eksponaty", i po chwili wahania zaprowadził ich do pilnie strzeżonego budynku w kompleksie laboratorium. Tam, trzy piętra pod ziemią, zespół złożony z pięciu naukowców wszedł do zabezpieczonego pomieszczenia, zamkniętego grubymi drzwiami z dwiema pieczęciami.
Uczony angielski zerwał górną pieczęć, a szwajcarski- dolną. To było wariactwo, ale oni naprawdę to zrobili i otworzyli drzwi!"- powiedział doktor Cris. Pomieszczenie długości ośmiu-dziesięciu metrów i szerokości czterech metrów sprawiało wrażenie ekspozycji jakichś przedmiotów. Biofizyk opowiada: Pierwszą rzecz, jaką zauważyliśmy, były dwa małe pleksiglasowi pojemniki. W jednym znajdowała się kość biodrowa, nieco uszkodzona u dołu. Wyglądała na cześć dziecięcego szkieletu, ale miała odmienny kształt [...]. Struktura, forma i barwa także były nieco odmienne- to znaczy nie jak zazwyczaj żółtobiałe, ale szarawobiałe. Jamy szpiku kostnego były mniejsze, a struktury, do których musiały być przymocowane mięśnie, odmiennie uformowane. W drugim pojemniku zobaczyłem fragment czaszki- jedną trzecie albo może czterdzieści procent- z oczodołem i prawą połową. Rozmiary jak u starszego dziecka. Przypominała ludzką, ale na pewno nie należała do dziecka. Ani do małpy. Barwę miała odmienną od kości biodrowej jaśniejszą. Może niektóre części zostały zniszczone przez ogień. Tak czy owak kolor był inny. [...] Kości czaszki były cieńsze niż u ludzkie. Znajdował się tam lakoniczny opis: Z pierwszego i drugiego incydentu w Nowym Meksyku. Odciągnęliśmy naszego amerykańskiego kolegę na bok i spytaliśmy, o co tu chudzi.
Odpowiedział: "Ściśle tajne. Nie wolno nam nawet o tyle mówić". Ponadto trzech z pięciu uczonych ze zdumieniem rozpoznało materiał, którego próbki analizowali w 1974 roku. Doktor Cris opowiada: Materiał ten dano nam z pewnością po tu, aby nas wypróbować- do jakiego stopnia będziemy zgodni i czy może znajdziemy jakieś nowe elementu. Próbki te najwyraźniej były badane, Bóg jeden wie ile razy, przez kilka zespołów uczonych, w celu dokładniejszego poznania substancji... W 1947 roku Cris dowiedział się o tym później] miały miejsce katastrofy co najmniej dwóch pojazdów pozaziemskich z trzema załogantami w każdym. Mówiono, że ktoś z załogi drugiego pojazdu przeżył. Nie wiem nic na temat jego losu. Pierwsze trzy istoty byłe całkowicie zwęglone. Dwa inne ciała zachowały się prawie w całości, na przykład czaszki, skóra i kości. Znaleziono również części garderoby. Jak się dowiedziałem od biologów, ich krew przypomina naszą, ale nie była dokładnie taka sama i zupełnie inaczej reagowała na tlen. W swoim pojeździe musieli więc oddychać mieszanką helu i tlenu, bowiem azot, z nieznanych powodów, jest dla nich szkodliwy. Czy to wszystko jest sfabrykowane? Andreas von Rétyi nie wyklucza takiej możliwości, ale podkreśla wiarygodność informatora. Powiada: "Podczas długiej i szczerej rozmowy z doktorem Crisem przekonałem się o jego ogromnej wiedzy i intuicji. To oczywiście niczego nie dowodzi, ale jego wyjaśnienia wydają się logiczne. Poza tym z jego pozycją- nie miałby żadnego interesu w zwracaniu na siebie uwagi, wymyślając taką historii. Nic goni za popularnością i nic na tym nie zyskuje". Doktor Cris nic mógł nic powiedzieć o substancjach związanych z katastrofami w Nowym Meksyku. Zdarzenia te, powszechnie znane jako "incydent w Roswell"