Bogowie Indian Ameryki Środkowej i Południowej
Toltekowie
Przed podbojem hiszpańskim Meksyk i Peru doszły do wysokiej kultury. Meksykanie mieli świątynie, piramidy, grobowce, pałace, kalendarz słoneczny i pisma hieroglificzne, częściowo jeszcze do odszyfrowania. Jakkolwiek czcili także bogów pod postacią zwierzęcą, ptaki i węże, oddawali cześć niektórym już pod postacią ludzką. Główny bóg Tolteków, bohater-cywilizator, był przyjacielem ludzi, jak Ozyrys egipski, i nauczył ich żyć w pokoju; następnie zniknął, ale, żeby powrócić z czasem.
Quetzalcoatl
To umierający i odradzający się bóg czczony w Ameryce Środkowej pod postacią wężowego ptaka lub pierzastego węża. Wielki król oraz dawca kultury i cywilizacji. Imię Quetzalcoatl zawiera w sobie dwa słowa, z których jedno znaczy „pióro na ogonie", drugie zaś „wąż", co świadczy o złożonej naturze tego Bóstwa. Quetzalcoatl jest bowiem niebem i śmiercią. Na wpół legendarny toltecki władca Quetzalcoatl był prawie na pewno królem-kapłanem. Według mitu władca ten najpierw oddawał się pijaństwu i rozpuście, a następnie, upozorowawszy własną śmierć, opuścił stolice Tolteków Tollan i wyruszył za morze.
Do roku 1200 imperium Tolteków obejmujące swym zasięgiem znaczny obszar Wyżyny Meksykańskiej legło w gruzach. Wspomnienie o potężnym władcy, który spalił swój pałac, zakopał skarby i przywdziawszy swe insygnia z piór odszedł pogrążony w smutku, przetrwało jednak katastrofę. w „Historii spraw Nowej Hiszpanii", spisanej w XVI wieku przez Bernardo de Sahaguna czytamy: „W mieście Tollan przez wiele lat panował król zwany Quetzalcoatl odznaczający się wyjątkowymi cnotami moralnymi... wśród tutejszych narodów zajmuje on podobne miejsce jak król Artur wśród Anglików".
Według legendy Quetzalcoatl, podobnie jak Artur, odpłynął na tratwie z węży do zaczarowanej krainy. Inna wersja tej legendy podaje z kolei, że Quetzalcoatl przebył morze, dotarł do brzegów Półwyspu Jukatan i tam dokonał żywota, składając niczym Feniks ofiarę z samego siebie na stosie. Jedno nie ulega wątpliwości, Majowie mieszkający na Jukatanie odnotowali w roku 987 przybycie tam Kukulkana, „pierzastego węża", oraz związany z tym wydarzeniem fakt założenia nowego państwa.
Aztekowie, którzy począwszy od XIV wieku panowali niepodzielnie na Wyżynie Meksykańskiej, nazywali się z upodobaniem następcami Quetzalcoatla pragnąc w ten sposób podkreślić swą dominującą pozycję opartą na rządach mocnej ręki. Doprowadzili do nadmiernego rozwoju tolteckiego zwyczaju składania ofiar z ludzi, a w konsekwencji przekształcili ceremonie związane z kultem pierzastego węża w najbardziej krwawe rytuały w dziejach prekolumbijskiej Ameryki Środkowej.
W owych czasach głównym powodem prowadzenia wojen było zdobywanie jak największej liczby jeńców na ofiary; ich krew uważano za niezbędną do zapewnienia płodności Bogów, roślin i zwierząt. Każdego roku Aztekowie składali Quetzalcoatlowi w ofierze setki jeńców wojennych, wierząc, iż dzięki ich krwi Bóg ten odzyskuje utracone siły, a tym samym może skutecznie działać.
Bóg Quetzalcoatl, podobnie jak jego imiennik król, miał dużą słabość do mocnych trunków. Jednak w jego przypadku upojenie alkoholowe wywoływało przede wszystkim niekontrolowaną tęsknotę za śmiercią której w końcu uległ i przebywszy ocean na wężu dotarł do krainy umarłych, Mictlan. Od tamtej pory Quetzalcoatla i Boga Mictlantecuhtliego uważano czasami za jedno, podwójne Bóstwo.
Według legendy, pewnego razu demony upiły Quetzalcoatla i jego matkę Xochiquetzal, po czym doprowadziły do tego, że spędzili oni ze sobą noc. Xochiquetzal była Boginią kwitnienia i owocowania, kojarzoną także ze światem podziemnym.
Proroctwo mówiące o tym, iż pewnego dnia pierzasty wąż powróci zza morza i odzyska swój tron wykorzystał sprytnie hiszpański konkwistador Hernan Cortez. Pogłoska o powrocie Quetzalcoatla tak bardzo wstrząsnęła Montezumą, iż nakazał on zanieść do świątyni Mictlantecuhtliego liczne dary, w tym skóry zdarte z ludzi, a następnie zanosił modły do Boga śmierci prosząc go o ukojenie swych lęków i przywrócenie spokoju duszy.
Tlaloc
Ten starożytny bóg deszczu czczony był przez Tolteków, a później przez ich spadkobierców Azteków. Ze swej siedziby na szczycie góry zsyłał na ziemię wiatry, deszcze i błyskawice oraz sprowadzał na ludzi straszliwe choroby, takie jak trąd.
Boga tego przedstawiano zwykle jako mężczyznę o czarnej skórze, z wielkimi zębami i obwódkami wokół oczu, często także z zygzakiem błyskawicy wychodzącym mu z ust. Dusze ludzi zabitych przez pioruny, wodę i trąd oraz inne choroby zakaźne trafiały do jego królestwa, gdzie wiodły szczęśliwy i beztroski żywot, wolne od wszelkich ziemskich cierpień. Królestwo Tlaloca to ziemski raj - Halocan.
Małżonka Tlaloca, Chalchihuitlicue („Szmaragdowa pani), wydała na świat wiele bóstw deszczu zwanych „tlalocami". Wierzono, iż prawie każde wzgórze zamieszkane jest przez „tlaloca". Zarówno tym pomniejszym bóstwom jak i samemu Tlalocowi składano w ofierze małe dzieci.
W Tenochtitlan kapłani przygotowując się do obchodów święta ku czci Tlaloca wykupywali od matek niemowlęta na ofiarę. Jeśli któraś z matek płakała przy składaniu w ofierze swego dziecka, wierni radowali się niezwykle, przekonani, że jest to nieomylną zapowiedzią opadów deszczu. Podobnie jak w czasie uroczystości obchodzonych ku czci innych azteckich Bogów, ciała ofiar były następnie zjadane przez kapłanów oraz wysoko urodzonych, w tym samego króla.
Deszcze zsyłane przez Tlaloca nie zawsze przynosiły ludziom pożytek. Podczas gdy bogini deszczu Ixchel miała tylko jeden dzban, Tlaloc miał ich cztery, z których woda z pierwszego dawała życie roślinom, z drugiego powodowała obumieranie roślin, z trzeciego sprowadza przymrozek, a z czwartego zaś doprowadzała świat do całkowitego zniszczenia. Odpowiednikiem Tlaloca w mitologii Majów był Bóg deszczu Chac.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Majowie
Ixchel
Bogini księżyca w mitologii Majów budziła strach ponieważ wraz z niebiańskim wężem sprowadzała na świat katastrofalne deszcze i powodzie. Na podstawie zachowanych kodeksów, których treść niestety nie zawsze potrafimy właściwie zinterpretować, można jednak określić wizerunek Ixchel, przedstawianą jako stara kobieta, z wężem na głowie, ubraną w spódnicę przyozdobioną skrzyżowanymi ludzkimi kośćmi.
Czasami Ixchel pojawia się także w towarzystwie niebiańskiego węża. Dzierży ona dzban, który co pewien czas odwraca do góry dnem wylewając na ziemię potoki wody niosące śmierć i zniszczenie. Pomimo jej złowieszczej cechy charakteru, Ixchel była opiekunką rodzących oraz tkaczek. Często wymienia się ją również jako małżonkę dobroczynnego Boga Itzamny.
Nie mniej straszliwą z wyglądu od Ixchel była bogini samobójstwa Ixtab, której ciało, z wyraźnymi oznakami rozkładu, wisiało na drzewie. Majowie, których fascynowało zjawisko nagłej śmierci, wierzyli, iż samobójstwo jest wielce szlachetnym sposobem, w jaki można dostać się do raju. Ixtab zabierała dusze wisielców i prowadziła je do miejsca wiecznego spoczynku znajdującego się pod drzewem świata zwanym Yaxche. Przybywały tam również dusze wojowników poległych w walce, ludzi, którzy złożeni na ofiarę, kapłanów oraz kobiet zmarłych przy porodzie.
Ah Puch
Bóg śmierci Majów, władca dziewiątego, najniższego kręgu podziemnego świata umarłych, miejsca straszliwych męczarni. W niewielu zbiorach manuskryptów Majów, jakie przetrwały do naszych czasów, Ah Puch przedstawiany jest jako szkielet lub potwornie rozdęte zwłoki. Jest odpowiednikiem azteckiego boga śmierci Mictlantecuhtliego (od nazwy azteckiego piekła Mictlan), który panował nad wszystkimi kręgami świata podziemnego.
Majów podobnie jak Azteków, nękało nieznośne poczucie przemijalności życia . Hiszpańskich konkwiskadorów zdumiewał niecodzienny sposób w jaki indiańscy żałobnicy wyrażali swój bezmierny smutek i żal po stracie naj-bliższych. Zwyczajem Majów było opłakiwać zmarłego za dnia w ciszy, natomiast nocą , gdy na ziemi panowały ciemności niczym w królestwie Ah Puch, żałobnicy podnosili tak ogromny lament, że był on słyszalny w całej okolicy.
Dzisiaj znaczenie Ah Puch wcale nie zmalało. Jako Yum Cimil („Pan śmierci") nadal budzi on grozę u Indian mieszkających w Gwatemali oraz w meksykańskim stanie Jukatan. Wierzą oni, że Ah Puch z nożem w dłoni nieustannie grasuje po domach ludzi złożonych chorobą wypatrując coraz to nowych ofiar.
Z powodu niewielkiej ilości zachowanych manuskryptów, związki Ah Puch z innymi bóstwami śmierci Majów pozostają niejasne. Nie wiadomo na przykład czy był on nadrzędnym bogiem w stosunku do Ek Chuah („czarnego wojennego naczelnika"), czarnookiego Boga, który odprowadzał dusze wojowników poległych w bitwie do świata podziemnego. Taką samą funkcję spełniała bogini Ixtab, którą, podobnie jak Ah Puch przedstawiano jako powieszone na sznurze zwłoki w trakcie rozkładu. Ixtab zabierała wybrańców na tamten świat, gdzie mogli oni odpoczywać po trudach życia w cieniu kosmicznego drzewa Yaxche.
Itzamna
To jedno z najważniejszych bóstw w panteonie Majów. „Pan Medycyny", czczony jako dawca cywilizacji oraz Bóg księżyca. Itzamnę przedstawiano jako bezzębnego starca o zapadniętych policzkach i wydatnym nosie. Mimo swego raczej odstręczającego wyglądu był potężnym i dobroczynnym Bogiem. Jako „Pan medycyny" Itzamna potrafił uleczyć każdą chorobę, a także wskrzeszać zmarłych. Z tego względu jego kult cieszył się wielką popularnością wśród ogarniętych obsesją Majów.
Itzamna przekazał Majom dar rysowania i pisania oraz ustanowił ceremonie religijne. Ponadto podzielił między ludzi ziemię ustanawiając prawa własności ziemskiej. W odróżnieniu od Azteków, którzy cierpieli na tak dotkliwy brak ziemi uprawnej, że przywozili ją z terenów położonych na Wyżynie Meksykańskiej, Majowie mieli dużo gruntów rolnych, które należało odpowiednio rozparcelować.
Charakterystyczną cechą kultu Itzamny było to, że Boga tego nigdy nie czyniono odpowiedzialnym za żadne nieszczęścia i katastrofy. Był on Bóstwem całkowicie dobroczynnym; dbał o żyzność pól, a nawet czuwał nad tym, by ziemia miała dostateczną ilość wody.
Spłodzony prawdopodobnie przez Boga słońca, Itzamna uważany był przez Majów za tego, kto podtrzymuje życie oraz interweniuje w momentach jego zagrożenia. Zaangażowanie Itzamny w sprawy tego świata odróżniało go wyraźnie od trzymającego się na uboczu boga stwórcy Hunaba. Z jakiegoś niewiadomego powodu Hunab doprowadzał czterokrotnie do zagłady świata sprowadzając nań potop, by następnie całkowicie przestać się nim interesować. Groźba kolejnej zagłady nadal jednak wisiała nad światem, bowiem zła bogini Ixchel wciąż trzymała w swoich dłoniach dzban pełen wody, którą w każdej chwili mogła wylać na ziemię. Na dodatek katastrofalną, tropikalną burzę mógł zawsze z łatwością wywołać wielki wąż mieszkający w niebie.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Aztekowie
Bóg Azteków był rodzajem Marsa, wojowniczy i nieubłagany, wymagający ofiar ludzkich. Jego religja, zarazem okrutna i ascetyczna, miała czym uradować Hiszpanów, tem bardziej, że klasztory męskie i żeńskie były w obfitości. Co uderzyło nade wszystko zdobywców, to ceremonia podobna do ich komunii. W dzień uroczystości zimowej wyrabiano z ciasta wyobrażenie bóstwa; po czym bóg był uśmiercany in effigie, a ciasto rozdawane przytomnym, którzy je spożywali. Składano również w ofierze szlachciców, wybieranych na rok przedtem, to znaczy, że upodabniano ich do boga przez obrzędy, zanim ich uśmiercano. Idea górującej godności przedmiotu, w ten sposób ubóstwianego w celach ofiary, jest bardzo rozpowszechniona na obu półkulach; ale, w oczach Hiszpanów, te grube podobieństwa z chrystianizmem mogły się tylko tłumaczyć podstępem diabła" (Reinach).
Huitzilopochtli
Jego imię znaczy dosłownie „Niebieski Koliber Południa". To najwyższe bóstwo Azteków. Był to bóg wojny, nakazywał on swym nieustraszonym wojownikom nieustannie poszerzać granice imperium, być bezlitosnym w walce oraz brać jak najwięcej jeńców niezbędnych na ofiary dla Bogów.
Aztekowie wyrywali żywcem serca skazańcom i składali je w ofierze słońcu. Pragnęli zapewnić sobie w ten sposób opady deszczu, udane zbiory oraz zwycięstwa na wojnie. Czasami ofiary obdzierano żywcem ze skóry. Z jakiegoś bliżej nieznanego powodu, być może w związku z płodnością, Huitzilopochtli upodobał sobie szczególnie składanie ofiar z dzieci.
Podobnie jak większość azteckich Bóstw, Huitzilopochtli umierał nocą, stawał się szkieletem, by rankiem narodzić się na nowo. Symbole jego władzy - koliber i ogień - korespondują z atrybutami Xochipilli, obdartego ze skóry Boga kwiatów i pana dusz. Obu tym Bóstwom przypisywano tradycyjnie władzę nad cyklem wegetacyjnym w rolnictwie. Wierzono, że kiedy dojrzewa kukurydza młody Bóg słońca Xipetotec staje się Huitzilopochtlim. Przedstawiano go jako mężczyznę o niebieskiej twarzy, w pełnym uzbrojeniu, przystrojonego piórami kolibra.
Tezcatlipoca
Aztecki bóg letniego słońca uważany był zarówno za dawcę obfitych zbiorów jak i tego, który sprowadza na ziemie suszę. Dosłownie jego imię znaczy „Dymiące zwierciadło" i kojarzy się z czarnym lustrem z obsydianu służącym azteckim kapłanom do przepowiadania przyszłości.
Aztekowie darzyli Tezcatlipocę najwyższym szacunkiem. Często identyfikowali go z Itzli, bogiem-kamiennym nożem, ponieważ używali oni obsydianu do wyrobu grotów włóczni, ostrzy noży myśliwskich, siekier i mieczy jak i specjalnych noży używanych podczas ceremonii składania ofiar.
Różnorakie zastosowanie obsydianu wyjaśnia być może fakt, iż Tezcatlipoce przypisywano wiele sprzecznych ze sobą cech charakteru. Bóg słońca był bowiem raz przyjazny ludziom, innym znów razem okrutny i bezwzględny. Mimo, iż Aztekowie czcili kilku Bogów słońca, najpotężniejszym był Tezcatlipoca.
Uważano, że podobnie jak inne azteckie Bóstwa, Bóg ten każdej nocy padał ofiarą śmierci i zamieniał się w szkielet, by następnie rankiem w pełni sił powrócić na świat. Wierzono również, że co roku Tezcatlipoca umierał, a następnie zmartwychwstawał.
Według jednej z legend azteckich Tezcatlipoca wędrował w nocy po świecie ze swoją głową pod pachą. Co bardziej wrażliwi ludzie umierali na jego widok, a jeśli nawet znalazł się ktoś odważny, by pochwycić Tezcatlipocę, obiecującego temu śmiałkowi bogactwo oraz magiczną moc, Bóg uśmiercał go, gdyż nigdy nie dotrzymywał słowa.
W stolicy Azteków, panował zwyczaj, iż przez rok rolę Tezcatlipoci odgrywał przystojny młodzieniec, którego po upływie tego czasu zabijano rytualnie nożem z obsydianowym ostrzem, zaś jego serce składano w ofierze słońcu.
Coatlicue
Imie tej bogini znaczy dosłownie „Wężowa Spódnica", To aztecka bogini ziemi, matka boga wojny Huitzilopochtliego. Coatlicue była boginią o szczególnie przerażającym wyglądzie. Nosiła spódnicę z wijących się węży, naszyjnik z serc wyrwanych z piersi ofiar i odciętych rąk oraz wisior będący ludzką czaszką. Dopełnieniem jej wizerunku były dłonie i stopy w kształcie szponów oraz obwisłe piersi.
Straszliwa Coatlicue pożerała ludzkie zwłoki i piła ludzką krew. Dlatego składanie jej ofiar z ludzi było absolutną koniecznością. Aztekowie prowadzili swoje wspaniałe wojny przede wszystkim po to, aby zdobywać na nich wystarczającą liczbę jeńców na ofiary.
Mimo że Coatlicue była żoną chmurzastego węża, Boga polowania Mixcoatla i miała z nim dzieci, swego syna Huitzilopochtliego poczęła w magiczny sposób. Pewnego dnia, gdy bogini zajęta była zamiataniem, tuż obok niej upadła pierzasta kulka. Coatlicue podniosła ją i przyczepiła jako ozdobę do brzegu swojej sukni. Po ukończeniu prac domowych na próżno szukała owej kulki, która wedle legendy uczyniła ją brzemienną. To cudowne poczęcie wywołało wściekłość jej potomstwa czterystu synów i córek, którzy postanowili, że ich zhańbiona matka musi umrzeć.
Wówczas nie narodzony jeszcze Huitzilopochtli poradził matce, aby schroniła się w jaskini. Kiedy dzieci rzuciły się na Coatlicue by ją zabić z jej łona wyłonił się uzbrojony i w pełni przygotowany do walki Huitzilopochtli zabijając wielu spośród braci i sióstr między innymi Coyolxauhqui („złote dzwonki"), której póżniej odrąbał głowę i rzucił ją wysoko ku niebu, tak iż zawisła tam stając się księżycem. W końcu dzieci Coatlicue uznały wyższość Huitzilopochtliegoi nawet bóg rolnictwa Xipetotec ustąpił mu miejsca jako panu zbiorów kukurydzy.
Xipetotec pełnił wraz z Coatlicue funkcję opiekuna dobrych zbiorów. Chociaż Coatlicue była często przyjazna ludziom, jej okrucieństwo nie znało granic, gdyż cieszyła się ona z widoku świata skąpanego we krwi ofiar.
Xipetotec
To straszliwy (jak wszyscy bogowie Azteków) „Nasz Pan Obdarty ze Skóry", aztecki Bóg rolnictwa, pan pokutnych męczarni.
Aztekowie żyli w przekonaniu, iż bogowie nie są w stanie utrzymywać porządku we wszechświecie bez regularnego składania im dużej liczby krwawych ofiar. Jedną z ulubionych form składania ludzi w ofierze było obdzieranie ich ze skóry, zgodnie ze zwyczajem, kapłan celebrujący ofiarę okrywał się skórą zabitego.
Zamiłowanie Azteków do łączenia ze sobą ludzkiego cierpienia i przeżyć natury duchowej, wyjaśnia szacunek jakim cieszył się pośród nich Xipetotec, symbol zarówno pokutnych cierpień, samoofiary jak i duchowego wyzwolenia. Naśladując jego męki i gotowość do cierpienia, Aztekowie ranili swe ciała kolcami kaktusów oraz ostrymi trzcinami.
Być może z powodu jego pogardy dla cierpienia Xipetoteca czyniono odpowiedzialnym za sprowadzanie na ludzi wszelkiego rodzaju chorób, ślepoty, czy szaleństwa.
Xipetoteca kojarzono również z uprawą kukurydzy, prawdopodobnie dlatego, że ziarno tej rośliny zrzuca swą łupinę w momencie, gdy młody pęd zaczyna kiełkować, a więc w pewien sposób dokonuje samoodarcia ze skóry. Mówi o tym pewien aztecki hymn, adresowany do tego Boga: „Zapewne zwiędniesz i umrzesz, młody pędzie kukurydziany. Zielony klejnot jest twym sercem, lecz ty z pewnością ujrzysz złoto. Urośniesz i dojrzejesz niczym prawdziwy wojownik."
Wydaje się także, iż Xipetotec działał z polecenia i w imieniu straszliwej bogini Coatlicue. Xipetotec wykazywał także zainteresowanie sprawami świata podziemnego i występował czasami u boku Boga śmierci Mictalantecuhtliego.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
A
C
E
H
I
M
N
O
P
Q
T
X
Y
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Inkowie
Główni bogowie Inków to bóg słońca Inti oraz stwórca Wirakocza. Drugi z nich to stwórca i organizator świata; kojarzony z przodkami, niekiedy w opozycji do Słońca, występował w wielu wcieleniach, często jako wędrowny nauczyciel i prawodawca; w okresie kolonialnym utożsamiany czasem z chrześcijańskim Bogiem-Stwórcą, św. Bartłomiejem lub św. Tomaszem (rzekome wcześniejsze próby chrystianizacji Peru); wskutek splotu elementów religijno-politycznych Wirakoczami nazwano również hiszpańskich najeźdźców.
Wirakocza
Bóg ten uznawany był przez Inków za stwórcę Nieba i Ziemi oraz ludzi, których wyrzeźbił z kamieni i ożywił, następnie zamienił, za ich nieposłuszeństwo, ponownie w kamienie i pozostawił m.in. w Tiahuanaco, swej stałej siedzibie. Rozkazał Słońcu i Księżycowi wyjść z jeziora Titicaca i rozjaśnić mroki świata. Stworzył ponownie ludzi, modelując ich, podobnie jak różne gatunki zwierząt, z gliny, dał im ubrania i pożywienie, nauczył języków, pieśni i zwyczajów. Występował w wielu wcieleniach, często przedstawiany jako prawodawca, mędrzec i wędrowny nauczyciel. Utożsamiany bywał z Kon - Tiki. Po podboju Peru przez Hiszpanów i przyjęciu przez Inków chrześcijaństwa utożsamiany niekiedy z Bogiem Ojcem, św. Bartłomiejem lub św. Tomaszem. Imieniem Wirakocza określano także hiszpańskich konkwistadorów, prawdopodobnie ze względu na "dziki", nieokrzesany sposób bycia, który upodabniał ich do ubóstwianych, ale nie ucywilizowanych przodków Inków. Do dzisiaj termin Wirakocza oznacza Metysów, Kreoli i wszystkich nie-Indian.
Kon-Tiki
To mityczny bóg Inków, stwórca Słońca, gwiazd i ludzi. Inna wersja przedstawia go jako białego olbrzyma, który zmienia góry w doliny, a doliny w góry. W końcowym okresie istnienia państwa tawantinsuju utożsamiany bywał z Wirakoczą.
Inti
- Bóg Słońca, uważany przez inkaskich władców za swojego antenata. Według jednej z wersji inkaskiego mitu kreacyjnego, Inti, widząc nędzę ludzkiej egzystencji, zlitował się i posłał na ziemię dwoje swoich dzieci: Manco Capaca i Mamę Occllo. Oboje mieli ucywilizować ludzi i stać się ich przywódcami. Inti nakazał im chodzić z miejsca na miejsce, dopóki złota różdżka, którą mieli przy sobie , sama nie zagłębi się w ziemi wskazując tym samym miejsce, w którym należy wybudować stolicę. Miejscem tym okazało się późniejsze Cuzco. Założona przez Manco Capaca i Mamę Occllo dynastia podbiła następnie wszystkie ludy Andów.
Pachacamac czyli „Budowniczy Ziemi”
To starożytne peruwiańskie bóstwo stwórcze, wyobrażane w postaci ryby. Jego kult przejęli Inkowie.Jest głównym bohaterem mitu kreacyjnego o stworzeniu pokarmu w postaci warzyw i owoców, które wyrosły z poćwiartowanych przez Pachacamaca kawałków ciała syna "pierwszej kobiety" (odpowiednik biblijnej Ewy), narzekającej, że bóg nie zaopatrzył jej oraz męża (umarł z głodu) w żywność.Mszcząc się na Pachacamacu, drugi syn kobiety, Wicham, zapędził go do morza, gdzie Pachacamac zamienił się w rybę.
Ayar
- Czterech legendarnych braci, od których wywodzili swoje pochodzenie Inkascy władcy Peru. Legendy Inków opowiadają o czterech braciach i czterech siostrach, którzy pewnego dnia wyszli z jaskini i udali się w kierunku Cuzco na poszukiwanie miejsca, w którym mogliby się osiedlić. Podczas wędrówki posiadający magiczną moc Ayar Cachi został zamurowany w jaskini przez pozostałych braci, którzy obawiali się jego niszczycielskich skłonności.
Z kolei Ayar Oco zamienił się w święty kamień, a Ayar Ayca stał się opiekunem pól. Ostatni z braci, Ayar Manco, wraz z siostrami zawładnął Cuzco, a następnie ożenił się z jedną z nich.
Według innego mitu bracia Ayar byli najważniejszymi bogami Indian zamieszkujących na terytorium Peru w czasie poprzedzającym powstanie imperium Inków. Po dojściu Inków do władzy, ci dawni bogowie zostali wchłonięci przez kult inkaskiego Boga Słońca - Inti. Czasami uważano ich nawet za synów Inti lub też personifikacje poszczególnych aspektów tego Boga. xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
5