Narrator ujawnia czytelnikom swoją pasję zbierania różnych rzeczy i przedstawia zawartość swej szuflady. Wśród znajdujących się tam przedmiotów szczególną uwagę zwraca stara, wypłowiała, zniszczona kamizelka. Ów element męskiej garderoby narrator zakupił niegdyś od starego i chytrego Żyda handlującego starzyzną, znacznie przepłacając. Przypomina ona narratorowi jego własną przeszłość (niewiele tu nam zdradza, możemy się jedynie domyślać), ale także pewną historię, którą ten opowiada. Wspomina jak do domu naprzeciwko wprowadziło się młode małżeństwo. Pan był skromnym urzędnikiem, jego żona zajmowała się szyciem, aby dorobić, dawała też lekcje. Początkowo towarzyszyła im służąca, potem zostali tylko we dwoje. Kiedy pan zmarł na gruźlicę, jego małżonka sprzedała pozostałe po nim rzeczy i wyjechała. Narrator daje opis ich skromnego, ale pełnego miłości i wzajemności uczuć, życia. Wspomina jak oboje do późna w nocy pracowali, a w niedzielę, trzymając się za ręce, spacerowali. Niestety spokojny żywot pary zakłóca choroba męża. Początkowo jest to zwykłe przeziębienie, po którym następuje jednak silny krwotok. Okazuje się, że mężczyzna chory jest na nieuleczalną wówczas gruźlicę. Mimo pocieszeń, uspokajającego i bagatelizującego przypadłość pana doktora, jego stan się pogarsza. Zdaje on sobie powoli sprawę, że zapewne czeka go rychła śmierć. Najbardziej niepokoi go fakt, że kamizelka, którą nosił, stała się bardzo luźna. Kamizelka staje się odtąd probierzem sił i stanu zdrowia mężczyzny. Zwłaszcza, gdy z radością zauważa on, że zaczyna być ona znowu ciasna – co postrzega on jako znak przezwyciężania choroby. Niewiele przed śmiercią szczęśliwy mężczyzna przyznaje się żonie do pewnego wybiegu. Oto sam ściągał pasek, by przekonać panią, że faktycznie wraca do zdrowia. Tymczasem teraz tego nie zrobił, a mimo to kamizelka jest bardziej ciasna! Podekscytowany mężczyzna traktuje to jako bardzo dobry znak i wierzy, że wyzdrowieje. Cieszy się wraz z żoną, przytula do niej, nie kładzie się do łóżka, lecz siedzi w fotelu. Na tym opowieść narratora się kończy. Zauważa on jednak to, czego chory do końca miał nie wiedzieć. Oto przy kamizelce majstrowały dwie osoby. Mężczyzna przesuwał sprzączkę, a jego żona skracała pasek. Oboje czynili to, myśląc o współmałżonku, pragnąc dodać mu otuchy.