Czy globalizacja jest nowym jakościowo procesem? Hmm, to raczej kwestia semantyki. Czy coś nie jest czymś, jeśli nie ma nazwy? Lub inaczej: czy jabłko nie jest jabłkiem, jeśli go nim nie nazwiemy? Albo jeszcze inaczej - czy człowiekowi pierwotnemu (ale już człowiekowi, przecież nadaliśmy mu miano homo) jabłko smakowało inaczej niż nam dzisiaj? Może trochę inaczej, gdyż wtedy były to jabłka dzikie, nie pochodzące z hodowli czy sadu i nie było glosterów czy papierówek. Poza tym, kubki smakowe człowieka pierwotnego prawdopodobnie inaczej odczuwały smaki. Jednak jabłko - w swej prostej formie - było jabłkiem, a człowiek - w swej pra-postaci - był człowiekiem. Do czego zmierzam? Otóż zachodzi tu, według mnie, analogia z procesem globalizacji. Starałem się jedynie w miarę obrazowo ją zilustrować. Jeśli owe zobrazowanie jest nieco nieudolne… trudno… lecz nie to jest przedmiotem sprawy. Jest nim fakt, iż globalizacja nie jest kwestią 50 lat. Jest to proces, którego początki sięgają początków ludzkiej cywilizacji. Od zarania dziejów człowiek prowadził wojny, trudnił się handlem i wymyślał coraz to lepsze sposoby komunikacji. Jednak cóż mają wspólnego wojny, handel i komunikacja z globalizacją? Są jej motorem! Gdyby człowiek nie czuł pędu do podporządkowywania sobie innych, sprzedawania im towarów i komunikowania się z nimi, nie istniałaby dziś „globalna wioska”, jaką jest dzisiejszy świat.
Ale po kolei. Pokrótce przyjrzymy się wybranym faktom historycznym, których wymowa jednoznacznie będzie przemawiać za prezentowanym wyżej punktem widzenia. Zacznijmy od Cesarstwa Rzymskiego w jego wczesnym okresie, czyli w I i II wieku naszej ery. Jest to okres szczytowego rozwoju prowincji. Państwo rzymskie było otoczone wodami Morza Śródziemnego, które stanowiło wygodną drogę komunikacji, dodatkowo zabezpieczoną przed działalnością piratów. Cesarstwo posiadało również doskonałą sieć bitych dróg i stanowiło ogromny obszar gospodarczy, o niespotykanych dotąd rozmiarach. Prowincje odgrywały bardzo istotną rolę w rzymskiej gospodarce, dostarczały, bowiem, różnorakich surowców. I tak: w Galii intensywnie rozwinęło się rzemiosło, produkcja zboża, wina, tekstyliów i ceramiki. Egipt stał się wielkim eksporterem zboża na rynek italski. W prowincjach: Afryka, Numidia, Mauretania (obecnie Tunezja) rozwinęły się uprawy oliwek i winnych latorośli, przeszczepionych z Italii. Patrząc nieco w głąb Afryki - ten obszar stał się prawdziwym spichlerzem zbożowym imperium. Zauważalne jest także ożywienie w górnictwie. Rudy metaliczne były wydobywane w Hiszpanii (srebro i ołów), w Brytanii (cyna i żelazo), w Alpach i Dacji (obecny Siedmiogród), gdzie wydobywano złoto.
Cesarstwo rzymskie stanowiło jednorodny twór nie tylko pod względem politycznym, ale również gospodarczym. Na szeroką skalę rozwinął się „handel produktami żywnościowymi: zbożem, oliwą, winem, następnie rybami wędzonymi i solonymi, transportowanymi głównie drogą morską.” To ożywienie handlowe było możliwe dzięki licznym i dobrze utrzymanym portom, wyposażonym w magazyny i spichlerze. Po Morzu Śródziemnym bardzo często kursowały okręty handlowe. Wykorzystywano również do żeglugi wielkie rzeki, np. na terenie Galii. Drogi karawanowe były używane do sprowadzania z Chin jedwabiu, z Indii - delikatnych wyrobów bawełnianych, pereł i drogich kamieni, z wysp dzisiejszej Indonezji - cenione korzenie (szególnie pieprz), z Arabii - pachnidła i wonności, z Afryki dzikie zwierzęta i kość słoniową, znad Bałtyku (sic!) - bursztyn i wosk. Niebagatelne znaczenie odgrywał także handel na Morzu Czerwonym oraz Oceanie Indyjskim. „Jego punktami wyjściowymi były porty leżące na egipskim wybrzeżu Morza Czerwonego. Znaczenie tego handlu morskiego dla Rzymu było poważne, starano się bowiem tą drogą ominąć kosztowne pośrednictwo Partów i handlować bezpośrednio z producentami Środkowego i Dalekiego Wschodu.”
Rzym odegrał tym samym znaczącą rolę w historii oraz w historii globalizacji. Mimo, że ówczesne powiązania i możliwości techniczne były prymitywne, cesarstwo rzymskie zaznaczyło swą obecność niemal w każdym zakątku znanego wtedy świata. Tworzyło jeden wielki organizm gospodarczy, skupiony wokół Morza Śródziemnego. Zachodnie prowincje cesarstwa uległy romanizacji, której efekty widoczne są po dziś dzień w językach romańskich. Wschodnie prowincje były pod wpływem żywiołu greckiego, którego renesans nastąpił w dobie bizantyjskiej. Rzym stworzył również wzór dla wszystkich systemów prawnych świata.
Mimo, że ówczesny świat rządził się odmiennymi prawami, powszechne było niewolnictwo, to cesarstwo rzymskie (a wcześniej imperium Aleksandra Wielkiego) stworzyło podwaliny gospodarki globalnej.
Przeskoczmy teraz kilka wieków do przodu - do państwa Karola Wielkiego. Jesteśmy więc w wieku IX naszej ery. Obejmowało Królestwo Asturii, Marchię Bretońską, Marchię Fruilską, Marchię Serbską, Księstwo Spoleto, Marchię Hiszpańską do rzeki Ebro, Saksonię, Bawarię, Królestwo Italii, Księstwo Benewentu oraz całą obecną Francję, Korsykę i Sardynię. Na szczególną uwagę zasługuje tu reforma monetarna zapoczątkowana przez Pepina Krótkiego i skodyfikowaną przez Karola Wielkiego. Podstawą nowego systemu stał się srebrny denar, wybijany w liczbie 240 sztuk z funta czystego srebra (ok. 490 g). Złoty solid stanowił jedynie monetę obrachunkową i składał się z 12 denarów. Posługiwano się również funtem. Składało się na niego 20 solidów, czyli 240 denarów. Jest to o tyle ważne, iż karoliński system monetarny przyjął się na terenie całej Europy, a jego ślady zachowały się po dziś dzień w systemie monetarnym państw Wspólnoty Brytyjskiej. Oczywiście pamiętamy tu o znamienitej (czasem nie) roli kościoła, sporach o wybór papieża, cesarstwie niemieckim i łacinie, która stała się językiem ogólnoeuropejskim.
Dotychczasowy świat nie obejmował jednak, odgrywających obecnie role przewodnią w procesie globalizacji, kontynentów. Mowa to oczywiście o Amerykach. Najpierw należało je odkryć, a to jak wiemy, stało się za sprawą Kolumba w 1492 roku. Więc wiek XVI i XVII to czas kolonizacji nowych kontynentów. Z jednej strony świat rozszerzył się, z drugiej zaś, zaczął się kurczyć. Odkryto nowy ląd, ale nie było już miejsca, do którego nie można było dotrzeć. Znikły zabobony o „płaskości” Ziemi. Ziemia jest kulą i można ją opłynąć, czego dokonał choćby Magellan. Ale do rzeczy. Ameryka Południowa stała się teatrem działań dla Hiszpanii i Portugalii, Ameryka Północna zaś, dla Holandii, Francji i Wielkiej Brytanii.
Charakter kolonizacji Ameryk różnił się od siebie. Holendrzy, Francuzi i Brytyjczycy nie natrafili na wielkie bogactwa wysoko rozwiniętych cywilizacji Inków, Majów i Azteków. Ameryka Północna była zamieszkiwana przez biedne i prymitywne plemiona Indian, których jedynym bogactwem była ziemia. W Ameryce Południowej panowała gorączka złota, w Ameryce Północnej - gorączka ziemi.
Poza tym Europejczycy w Ameryce Południowej zmusili Indian do pracy, w Ameryce Północnej - chciano ziemi Indian, lecz bez nich. Postępowali tak szczególnie Anglicy, ze względu na specyfikę rozwoju społecznego Anglii. Kraj ten posiadał znaczną ilość pracowników wykwalifikowanych do pracy na roli, ale zbędnych w macierzystym kraju. Eksterminacja Indian w Ameryce Północnej przybrała na sile szczególnie w XVIII i XIX wieku. Indianie byli spychani na zachód, a na „oczyszczonych' terenach osiedlała się biała ludność, która sama zajmowała się uprawą roli. Jedynie na południu powstała wielka własność ziemska, a problem „rąk do pracy” został rozwiązany przy pomocy niewolników murzyńskich, ściąganych z Afryki.
Wiek XVII jest okresem potężnego napływu osadników angielskich. Nastąpił wtedy upadek kolonii holenderskich - w wyniku przegranej wojny z Anglią, Holandia oddała swe posiadłości, razem z Nowym Amsterdamem, który został przemianowany na Nowy Jork.
Kolonizacja Ameryki przez Europejczyków jest bodaj jednym z najistotniejszych wydarzeń naszej historii oraz najważniejsza podwalina wszechobecnej dziś globalizacji. „W ciągu niedługiego stosunkowo czasu Ameryka stała się jakby wielką filią Europy, w której w wyniku dalszego biegu wydarzeń historycznych miały powstać samodzielne, niezależne od nikogo organizmy państwowe, spośród których niejeden miał w przyszłości swą potęgą i znaczeniem znacznie zdystansować swój macierzysty kraj na starym kontynencie.” Najlepszym tego przykładem niech będzie największe i najbogatsze supermocarstwo na świecie - Stany Zjednoczone. Obecnie - kolebka przemian cywilizacyjnych i postępu technicznego.
Nie należy również zapominać o kolonializmie w Azji południowo-wschodniej. Do połowy XIX wieku Anglia opanowała całe Indie. Na tej scenie wystąpiła również Portugalia i Holandia, jednak z biegiem czasu ich wpływy stały się marginalne. Dodać należy również szeroko zakrojony kolonializm w Afryce. Więc w XVI wieku spora część świata uległa wpływom europejskim. Dla wielu z nich odbiło się to w przyszłości szerokim echem i ich kultury nigdy nie powróciły już do etapu sprzed kolonizacji. Nastąpił postęp ogólno-kulturowy, który pchnął wiele zacofanych zakątków świata o setki lat na przód. W większości przypadków kraje kolonizowane go nie chciały, ale chyba w gruncie rzeczy wyszło im to na dobre.
Potężne zmiany nastąpiły jednak w XVIII wieku, wraz z pierwszą rewolucją finansową w Anglii, która odbiła się szerokim echem w Europie i na świecie. Były to pierwsze oznaki zmian, które miały nadejść. Angielskiej technice udało się przeniknąć do Francji, jednakże elity pozostałych państw bulwersowały się na myśl o rewolucji naukowo-technicznej. Jedynie Belgia zainteresowała się pompami parowymi. Największą wpływ wywarł postęp naukowo-techniczny na gospodarkę stanów Zjednoczonych - głównego eksportera bawełny. Koniec XVIII wieku przyniósł pierwszy ważny amerykański wynalazek w dziedzinie techniki przemysłowej - maszynę do czyszczenia bawełny (odziarniarkę).
Wiek XIX to okres kolejnych przemian na świecie. Pomimo burzliwej rewolucji francuskiej i wojen napoleońskich, następował nieustanny rozwój techniki. Ciągle brylowała tu wielka Brytania, choć Stany Zjednoczone pozostawały niedaleko w tyle. Ujawnił się tam nacisk burżuazji na rozwój wszelkich nowinek technologicznych. Dodatkowo uwaga ich największego rywala była mocno absorbowana wojnami napoleońskimi.
W roku 1814 pojawił się wynalazek, który na zawsze odmienił świat - kolej. Kolej parowa zmniejszyła świat. Globalna wioska nabrała bardziej realnego wymiaru. Zwłaszcza, że Już w roku 1848 Wielka Brytania została „opleciona” siecią 8000 km linii kolejowych. W tym samym czasie Stany Zjednoczone miały już przewagę.
Pierwsza połowa XIX wieku to okres gwałtownego rozwoju ekonomicznego państw europejskich do tej pory biernie spoglądających na postęp naukowo-techniczny. Drugie miejsce w Europie, w pierwszej połowie XIX wieku, zajmowała Belgia, następnie Francja i kraje nadreńskie. Druga połowa XIX wieku to okres dominacji tendencji zjednoczeniowych. Najpierw zjednoczyły się Niemcy, następnie Włochy.
J. Wolski: Historia Powszechna. Starożytność. PWN, Warszawa 1996, s. 430 i 431.
Tamże, s. 431.
Tamże, s. 432.
J. Wolski: Historia Powszechna. Starożytność. PWN, Warszawa 1996, s. 473.
T. Manteuffel: Historia Powszechna. Średniowiecze. PWN, Warszawa 1996, s.89 i 92.
Z. Wójcik: Historia Powszechna. Wiek XVI-XVII. PWN, Warszawa 1996, s. 117.
Tamże, s. 117 i 118.
Tamże, s. 118.
Tamże, s. 119.
E. Roztworowski: Historia Powszechna. Wiek XVIII. PWN, Warszawa 1995, s. 557.
M. Żywczyński: Historia Powszechna. 1789-1870. PWN, Warszawa 1996, s. 202.
M. Żywczyński: Historia Powszechna. 1789-1870. PWN, Warszawa 1996, s. 202
6
Czy globalizacja to kontynuacja, czy nowy jakościowo proces? - Łukasz Dżoń