Koniec z “dramatami” w Twoim życiu
Większość „złych” rzeczy, które zdarzają się ludziom, jest skutkiem ich nieświadomości.
Same się tworzą, a raczej stwarza je nasze ego.
Czasem określam te „złe rzeczy” mianem dramatu.
Gdy jesteś w pełni świadomy, znika on z twojego życia.
Przypomnę pokrótce, jak ego działa i jak stwarza dramat:
Ego - to umysł niepoddany obserwacji, który kieruje twoim życiem, kiedy nie jesteś obecny jako baczna świadomość, jako świadek.
Robi to w podobny sposób jakbyś działał na autopilocie.
Jego składowymi są zaprogramowane zachowania które, gdy przestajesz być uważny, przejmują nad tobą kontrolę. Łapiesz się na tym że znów zrobiłeś coś dokładnie tak jak poprzednio i znów masz problem, pojawiają się emocje.
Szef w pracy/ nauczyciel w szkole /rodzic /inna osoba
- znowu cię skrytykował. Jak zareagowałeś?
- Znów skoczyło Ci ciśnienie?
- Znów czułeś się poniżony?
- Znów czułeś chęć ucieczki?
- Znów myślałeś nad tym kilka godzin, odtwarzając te samą sytuację w głowie i wymyślając scenariusze “jak mógłbyś się inaczej zachować”
- Znów poczułeś zniechęcenie?
- Znów uciekłeś w zastępcze myśli, byle tylko nic nie czuć?
- Znów tłumaczyłeś wszystko i racjonalizowałeś?
Jeśli tak - znaczy że autopilot ego zadziałał i włączył się jeden z programów.
Kiedy nie jesteśmy świadomi - coś musi podejmować decyzje w naszym życiu.
Ego spełnia taką rolę.
Ego - uważa się za osobny fragment we wrogim wszechświecie.
Pozbawiony autentycznej więzi wewnętrznej z jakąkolwiek inną istotą, otoczony rojem innych ego, które traktuje jako źródło zagrożenia albo próbuje wykorzystywać do własnych celów.
Podstawowe schematy jego funkcjonowania są obliczone na przezwyciężenie głęboko zakorzenionego w nim lęku przed zniknięciem i wiecznego niedosytu.
Spośród schematów tych można wymienić
-opór przed tym co jest dokoła,
-żądzę władzy i wpływów,
-zachłanność,
-obronę i atak.
Choć niektóre strategie ego są niesłychanie sprytne, nigdy nie może ono za ich pomocą całkiem rozwiązać swoich problemów - z tej prostej przyczyny, że samo stanowi główny problem.
Kiedy jedno ego spotyka się z drugim - w związku osobistym albo w ramach organizacji bądź instytucji — prędzej czy później zaczyna „źle” się dziać: wybucha taki lub inny dramat, przybierając postać konfliktów, problemów, walki o władzę, przepychanek, przemocy emocjonalnej albo fizycznej itd.
Wszystko to z płynie z nieświadomości siebie.
Nieustanny opór ze strony ego, ograniczający i blokujący krążenie energii w ciele, bywa również źródłem wielu chorób.
Kiedy odnawiasz więź z wewnętrznym Ja /budzisz świadomość/ i wyzwalasz się spod dyktatu programów umysłu, przestajesz stwarzać całe to „zło” dokoła siebie, codzienny negatywizm
- przestajesz koncentrować się na nim.
Nie tworzysz już odtąd dramatu ani w nim nie uczestniczysz.
Przestajesz reagować automatycznie. Obserwując świadomie i ze świeżością każde wydarzenie w swoim życiu, zaczynasz naprawdę rozumieć przyczyny dla których te wydarzenia mają miejsce i co w Tobie je przyciągnęło. Zaczynasz dostrzegać lekcje jakie za nimi stoją.
Gdy jedno ego napotyka drugie (lub gdy zbiera się większe ich grono), zaczynają się dramaty.
Ale nawet jeśli żyjesz samotnie, i tak stwarzasz swój własny dramat.
- Ilekroć użalasz się nad sobą, dramatyzujesz.
- Kiedy ogarnia cię poczucie winy albo niepokój, również jest to dramat.
- Kiedy godzisz się na to, żeby teraźniejszość znikła za zasłoną przeszłości lub przyszłości, tworzysz czas psychologiczny - czyli materiał, z którego dramat powstaje.
- Ilekroć nie pozwalasz obecnej chwili po prostu być, a więc odmawiasz jej należnego szacunku, także tworzysz dramat.
Większość ludzi kocha się w swoim prywatnym dramacie życiowym. Tworzą swoją tożsamość na podstawie dramatów które im się przytrafiły. Kim byliby bez nich?
Rola, którą w nim grają, nadaje im tożsamość.
Ego kieruje ich życiem.
Zainwestowali w ten dramat całe swoje poczucie ,ja”.
Nawet ich pogoń za odpowiedzią, rozwiązaniem lub lekarstwem (zazwyczaj zresztą nieskuteczna) staje się jednym z wątków scenicznych.
I jest z definicji skazana na porażkę.
Bo kiedy nie ma się nic lepszego, to zastępczo - porażka przyciąga wystarczająco dużo współczucia i uwagi innych.
O ile łatwiej zyskać czyjąś ciepłą uwagę, pomoc i współczucie, jeśli cierpimy - niż kiedy jesteśmy spokojni i szczęśliwi. Wtedy nagle ludzie tracą nami zainteresowanie a czasem nawet nas unikają.
Dlatego u wielu ludzi - największy lęk i opór budzi perspektywa końca dramatu.
Oczywiście większość z tego - to zachowania nieświadome.
Dopóki zaprogramowany umysł jest przy władzy - najbardziej boi się własnego przebudzenia i przed nim też najsilniej się wzbrania.
Kiedy żyjesz, całkowicie godząc się na to, co j e s t, wszelkie dramaty, jakie rozgrywały się dotychczas w twoim życiu, dobiegają końca. Gdy przestajesz :
- nałogowo oceniać innych,
- krytykować,
- porządkować świat dzieląc go bezpieczną granicą - na dobry i zły, czarny - biały etc
- wyodrębniać w świecie część “lubianą i nielubianą”/ chcianą i niechcianą - i budować swoje życie na dążeniu do osiągnięciu jednej skrajności a swoje cierpienie na osiąganiu drugiej.
Wtedy - nawet w zwykły spór nikt już nie zdoła cię wciągnąć, choćby bardzo się starał.
Nie sposób spierać się z kimś, kto jest w pełni świadomy.
Uczestnik sporu musi się utożsamić z własnym umysłem i stanowiskiem myślowym, aby poczuć się zaatakowanym - a także stawiać opór stanowisku rozmówcy i reagować na nie.
Wskutek tego biegunowe przeciwieństwa wzajemnie automatycznie się zasilają.
Taki właśnie jest mechanizm nieświadomości.
Natomiast człowiek w pełni świadomy potrafi, owszem, jasno i stanowczo wyrazić swój pogląd, ale nie wkłada w to energii, która mogłaby wywołać jakąkolwiek reakcję, nie przybiera postawy obronnej ani zaczepnej.
Nie wyniknie więc z tego dramat, ponieważ nikogo nie atakujesz.
Kiedy jesteś w pełni świadomy, nie wdajesz się już w konflikty.
Nie interesuje cię to, bo nie musisz bronić interesów terytorialnych ego:
“Moja racja, moje terytorium, mój pomysł, moja wola”
Dla kogoś, kto sam ze sobą stanowi jednię, jest zintegrowany - konflikt jest wręcz nie do pomyślenia
Dotyczy to nie tylko konfliktów z innymi ludźmi, lecz przede wszystkim konfliktu wewnętrznego, który ustaje, gdy nie ma już zgrzytów między żądaniami i oczekiwaniami twojego zaprogramowanego umysłu a tym, co j e s t, świeżością każdej chwili i pełnym, świadomym przeżywaniem teraźniejszości.
Na bazie : E.Tolle Potęga teraźniejszości