Babcia leży na jarzębinie - Rozstanie z dziadkami
Babcia była bardzo stara i bardzo chora. Wkrótce chyba odejdzie z tego świata. Mama, córka babci, siedziała przy jej łóżku i trzymała ją za rozpaloną od gorączki dłoń. Ania miała wtedy sześć lat. Siedziała na komodzie i przyglądała się stamtąd obu kobietom,
„Boję się śmierci" wyszeptała babcia. Zdziwiło to mamę, ponieważ babcia była zawsze mądrą, pobożną i energiczną kobietą.
„Ale to będzie tak, jak powrót do domu" marna próbowała ją pocieszać. „Zobaczysz znowu wszystkich, których kochałaś".
„Tego właśnie nie chcę. Kto wie, co oni o mnie myślą" powiedziała babcia ponuro.
Mama przypomniała sobie, że w rodzinie było wiele nieporozumień i niezgody, o której nigdy się nie rozmawiało.
„Bóg jest przecież przede wszystkim miłością" powiedziała mama. „Wszystko może być tylko lepiej".
Babcia zdenerwowała się, „Skąd ty to możesz wiedzieć?" spytała surowo. „Przecież jeszcze nigdy nie byłaś martwa".
Ania, która siedziała na komodzie, poczuła się nieswojo. Myślała bowiem, że umierający ludzie są zawsze mili i kochani. Również mama była bezradna. Podała babci łyżeczką herbatę do picia. Babcia ciężko oddychała i była niespokojna. Mama zastanawiała się, jak mogłaby ją uspokoić.
,Jest lato" powiedziała mama. „Pamiętasz jeszcze, jakie kwiaty kwitły latem przed naszym domem? To były cynie i lewkonie. A maciejka tak mocno pachniała. Nigdy nie mogło brakować rezedy, którą siałaś wczesną wiosną. Z tyłu w ogrodzie rosła ostróżka polna. I malwy oraz mak. I jasne słoneczniki, które tak lubiłaś".
Wtedy babcia się uspokoiła. „Opowiadaj dalej" wyszeptała.
Mama poprawiła babci poduszki. A potem znowu wzięła ją za małą, gorącą dłoń. ,Jak dłoń dziecka" pomyślała.
„Kiedy wrócisz do domu, znajdziesz naturalnie za domem krzaki róż. Dzikie róże, te ciemne, które jesienią mają takie grube owoce. A potem i jasne, których listki rosną jakby serduszka wokół korony. Zbierałyśmy je i wkładałyśmy do pamiętników i albumów z wierszami. A potem były jeszcze szlachetne róże. Gloria Dei, Książę Henryk, Biała Cnota i... jak one się wszystkie nazywały. Żółte róże herbaciane, które tak delikatnie opuszczały
swoje główki, one zawsze wyglądały jak elfy. A ich zapach przypominał cytryny ..."
Babcia zasnęła, a mama posyła z Anią do kuchni, aby naparzyć świeżej herbaty i coś zjeść.
„Umieranie musi być trudne" powiedziała Ania. Ale mama zaprzeczyła: „Nie, trudno jest także żyć".
To uspokoiło Anię, która była teraz gotowa pójść do łóżka i zasnąć. „Ale zostaw otwarte drzwi!" poprosiła.
Mama wróciła do pokoju babci, która znowu się obudziła. Mama dała jej herbaty i opowiadała dalej: „Mogę ci powiedzieć jeszcze o Clematis. Miała ona różnokolorowe kwiaty, od białych poprzez różowe aż po ciemnofioletowe. Rosła po słonecznej stronie domu i wspinała się aż pod okna na pierwszym piętrze. Otwierała swoje pąki przy wschodzie słońca, a zamykała przy zachodzie, jakby chciała nam określać czas. Pszczoły i trzmiele wciąż ją odwiedzały i urządzały prawdziwy koncert brzęczenia.
A potem oczywiście krzak jaśminu, który w domu kwitł o wiele później niż tutaj, ponieważ klimat był tam nieco ostrzejszy. Dlatego pąki otwierały się zawsze na twoje urodziny. Na pewno to jeszcze pamiętasz. I tak jak tutaj przed oknami czerwieniły się owoce jarzębiny. Nawlekaliśmy je na nitkę i nosiliśmy jak korale".
Babcia westchnęła i starała się złapać powietrze. Mama nie wiedziała już, co ma opowiadać. Położyła babci rękę na piersiach w uspokajającym geście i zaczęła śpiewać wszystkie te stare piosenki i ballady, które towarzyszyły życiu babci.
Coś jak cień uśmiechu przemknęło przez twarz babci, a jej oddech uspokoił się. Za oknami nastała noc. Gwiazdy wędrowały po niebie, a mama czuwała wiele, wiele godzin przy łóżku chorej babci.
„Popatrz, babcia leży na jarzębinie" powiedziała nagle Ania. I wtedy mama zauważyła, że ona także musiała zasnąć. Było jeszcze ciemno, ale ćwierkały już pierwsze ptaki. A na zewnątrz przed oknem babcia leżała na jarzębinie, łagodnie kołysana porannym wiatrem. Łóżko babci odbijało się w szybie okiennej. Dlatego wyglądało to tak, jakby leżała ona na zewnątrz na drzewie. Mama wzięła babcię za rękę. Nie była ona już gorąca, a babcia nie musiała już ciężko łapać powietrza. Na zawsze przestała oddychać.
„Kiedy ty będziesz umierała, będę cię także trzymała za rękę" powiedziała Ania i przytuliła się mocno do mamy.
Razem patrzyły, jak słońce powoli wschodziło na niebie i ozłociło horyzont. Im jaśniej było na dworze, tym bardziej rozmywał się obraz babci na jarzębinie, aż wreszcie zupełnie znikł.
Wybrane opowiadanie pochodzi z książki Linde von Keyserlingk: I nagle zrobiło się cicho: opowiadania o śmierci i pożegnaniach.