Hiacynt - Pożegnanie z roślinką
Mały Michał, ten z Raczkowa, poszedł kiedyś do babci, siadł na stołeczku i przyglądał się przez chwilę, jak prasowała.
„Babciu" powiedział wreszcie. „Czy kwiaty też można pochować?"
„Właściwie to wcale nie trzeba", odpowiedziała babcia. „One chowają się same. Kiedy kwiaty więdną na jesień, wtedy opadają na ziemię i stają się kompostem".
„Co to jest kompost?" spytał Michał.
„Kompost to piękna, czarna ziemia do ogrodu".
„Ale jeżeli nie ma jeszcze jesieni?" pytał dalej chłopiec.
„Ha, wtedy ..." rzekła babcia i właściwie to już nie wiedziała, o co chodziło. Wreszcie Michał opowiedział jej, że zapomniał podlać swojego hiacynta.
„A teraz ziemia w doniczce jest wyschła na kość, a hiacynt opadł w dół, leży na blacie stołu i jest zupełnie nieżywy".
„Szkoda" odparła babcia. „Może rzeczywiście będzie lepiej, jeśli pochowasz go w ogrodzie".
„Czy mogę wziąć twoją puszkę po ciastkach jako trumnę?" poprosił Michał.
„W żadnym wypadku!" zawołała babcia. „Po pierwsze jest to jeszcze pamiątka po moim świętej pamięci mężu, a poza tym ona nie rozłoży się w ziemi". „Nie rozłoży" to znaczy nie stanie się kompostem.
„Weź piękny papier do pakowania prezentów. Tam na górze stoi pu-dełko".
Bowiem babcia za każdym razem wygładzała papier po prezentach i przechowywała go w kartonie na kredensie. Michał znalazł kawałek papieru z bożonarodzeniowymi gałązkami choinek i gwiazdkami,
„Bądź tak dobry i odstaw to pudełko na miejsce".
Michał owinął swojego hiacynta w papier: płatki, listki, łodygę, cebulkę, korzenie - wszystko razem. Polem wykopał dołek w rogu trawnika, włożył tam zawiniątko i przykrył wszystko ziemią.
„Wybacz mi hiacyncie, że o tobie zapomniałem. Wracaj do swojej rodziny hiacyntów". (Chłopiec słyszał kiedyś, że tak mówią Indianie.) „Wracaj do domu, do swojej rodziny hiacyntów i powiedz, jak bardzo mi przykro i że następnym razem się poprawie. Hm, hm, hm, hm, hm, hm" zanucił jeszcze hiacyntową piosenkę. Potem poczuł się o wiele lepiej i już nie miał wyrzutów sumienia.
Następnego roku, a było to w marcu lub w kwietniu, zdarzył się cud.
„Babciu, babciu" krzyczał Michał podekscytowanym głosem i nie mógł złapać tchu. „ Hiacynt wrócił. Dokładnie w tym miejscu, gdzie go pochowałem - tam teraz wyrósł".
Wyciągnął babcię za rękę do ogrodu. I rzeczywiście: w rogu trawnika hiacynt wyciągał swoje długie, proste liście do góry i kwitł w całej swojej okazałości, niebieski i piękny.
Babcia spojrzała na hiacynta, potem na wnuka - swoimi kochanymi, radosnymi oczami.
„I dobrze się stało!" powiedziała.