Makijaż na siłownię? |
|
|
|
Topiący się podczas wysiłku makijaż to jeden z najmniej atrakcyjnych damskich ozdób. Czy to jednak oznacza, że uprawiając sport musimy być koniecznie „au naturel”?
Wiadomo, że wiele kobiet czuje się niekomfortowo bez makijażu - nie każda z nas ma urodę egzotycznej księżniczki, której wystarczy przeczesać włosy do pełnego czaru. Jasna oprawa ocz
u, niedoskonałości cery, dysproporcje w twarzy - wszystko to można przecież tak pięknie zatuszować. A co tu kryć, siłownia czy klub fitness to miejsce bądź co bądź towarzyskie i pewnie niejedno serce tam mocniej zabiło.
Jak zwykle najlepszym rozwiązaniem jest po prostu rozsądek i umiar. Faktycznie, nieprawidłowy, ciężki make-up to prawie gwarantowane problemy z cerą: zatkane pory, zaczopowane serum, brak ujścia dla potu, wspaniała pożywka dla bakterii. Jeśli jednak zastosujemy się do kilku sprawdzonych rad i wilk będzie syty, i owca cała!
Koniecznie przed wysiłkiem dokładnie czyścimy twarz - zmywamy cały podkład, który mógłby blokować pory.
Normalnie nawilżamy skórę, jednak raczej stawiając na lekkie, beztłuszczowe formuły (np. serum).
Podkład najlepiej rzeczywiście sobie odpuścić, ale jeśli to zbyt wielkie wyrzeczenie, sięgnijmy po preparaty na bazie mineralnej, które nie zawierają talku i nie powinny zatykać porów. Dobrze też zadbać, aby podkład był wodoodporny i beztłuszczowy.Na rzęsy nakładamy wodoodporny tusz, zaś usta pociągamy błyszczykiem - koniecznie w naturalnym odcieniu i raczej bez brokatowego połysku.
Po zakończonym treningu znów bardzo dokładnie myjemy twarz kończąc spłukaniem zimną wodą, która zamknie rozszerzone naczynka.