Usiadłem na kanapie, zastanawiając się wciąż nad tym co się gdzieś wydarza, a w czym ja już nie uczestniczę. Pomyślałem sobie w duchu, że ma to sens! Może więc pora co nieco napisać o następcy. Tak właśnie, czemu by nie…
MOŻESZ SPAĆ SPOKOJNIE
Styczniowa pierwsza sobota. Wieczór. Przybywam na galę z okazji 50 numeru i 4 lat gazety. Nie jest to dla mnie byle okazja, ponieważ sam tę gazetę 4 lata temu stworzyłem. Dziś jednak już nie biorę udziału w jej życiu, nie jestem członkiem Redakcji, nie działam już w hufcu i co? I myślę sobie, że po tym co zobaczyłem - mogę spać spokojnie. Gazeta istnieje i spokojnie będzie istnieć jeszcze przez długi czas. Dlaczego? Ano dlatego, że jest następca, który będzie kontynuować, ulepszać, zarządzać dziełem czterech lat. I nie chodzi tu o to, że chcę słodzić Magdzie Karp, bo słodzenie niewiele tu zmieni. Fakty są takie, że następca jest ogromnie ważny - zwłaszcza jeśli chcemy, by to co robimy tu i teraz miało sens. Ponieważ mam doświadczenie w przekazywaniu funkcji drużynowego, namiestnika i redaktora naczelnego gazety - a w szczególności w szukaniu następcy, postaram się sprzedać kilka, że tak napiszę, wskazówek - jak, co, gdzie i kiedy…
A zatem do dzieła :)
Wybór
Najpierw musisz znaleźć osobę, która będzie do koncepcji pasować. Wiesz co robisz, jak wygląda prowadzenie przez ciebie jednostki, którą zarządzasz. Wiesz, jakie są twoje priorytety, co jest ważne. Spójrz na ludzi z twojego teamu i zobacz, kto z nich najlepiej rozumie o co ci chodzi, wyznaje te same wartości co ty, kto z nich jest w stanie to wszystko ogarnąć, kto ma zdolności przywódcze, jest zorganizowany. W tym wypadku nie wystarczy właśnie, by była to osoba ze zdolnościami przywódczymi, tak zwany lider - bo to za mało - musi być to jeszcze osoba, która nie poprowadzi ludzi w odwrotnym kierunku.
Wybór zresztą to niestety sprawa intuicyjna, ale często czujemy przez skórę o co chodzi. Co więc dalej?
Rozmowa
Bierzesz zatem upatrzonego delikwenta na rozmowę, zadając mu proste pytanie - czy chce przejąć Twoją funkcję? Dlaczego? Bo twoje lata już policzone - dzieci, żona, praca, te sprawy - wymyśl coś, żeby go nie przestraszyć. Pokaż mu profity funkcji, pokrótce opisz czym się to je, jakie są też wady i trudności, jakie zadania przed nim widzisz. Staraj się nie zatajać niczego z tego, co jest ci wiadome. Jeśli dobrze wybrałeś, to na pewno się zgodzi, jeśli nie - wróć do punktu 1.
Oczywistym jest, że taka rozmowa musi odbyć się odpowiednio wcześniej. Kiedy oddawałem namiestnictwo, zapowiedziałem to swojemu następcy rok wcześniej. Wiedząc na tyle przed - Kasia mogła sobie wszystko tak ułożyć, żeby przejmując funkcję nie być niczym zaskoczoną. Czas ma też to znaczenie, że zaczynasz dojrzewać do funkcji, która ma ci być przekazana. Zatem, powiedz o tym z odpowiednim wyprzedzeniem.
Wdrażanie następcy
Zgodził się, więc teraz już szkoda czasu. Zacznij coraz więcej rzeczy temu następcy powierzać. Dobrze jest też, by ludzie wiedzieli, że ta osoba będzie twoim następcą. Oni też dojrzeją do tego, że kto inny od określonego czasu będzie sprawować rolę szefa. To ważne! No i dawaj mu coraz więcej odpowiedzialnych zadań, zrzucaj organizację, wrzucaj na coraz głębszą wodę. Pamiętam, że jak oddawałem 124, to zapowiedziałem oddanie na koniec września, a już od początku września planem pracy i zbiórkami zajmowała się Ola. Ja już nie wtrącałem się w nic, wiedziała bowiem od długiego czasu, co ją czeka, a wcześniej będąc przez 2 lata przyboczną nauczyła się fachu, jak mało kto inny. Magda nim objęła funkcję naczelnej przez prawie pół roku organizowała pracę gazety pod moją nieobecność - wiedziała więc czym się co je. Bez niespodzianek!
Przekazanie
No i nadszedł czas na wielkie przekazanie - to już pozostawiam wam - czy obrzędowo, czy demokratycznie, czy jeszcze inaczej - nie ma to znaczenia. Ważne jest bowiem to, by data, którą wstępnie wyznaczyłeś z następcą była tą samą, w której przekażesz funkcję. Następca musi wiedzieć, że to nie ściema - że wszystko będzie zgodnie z umową - wtedy i on na pewno jej dotrzyma. Jeśli będziesz przeciągać - może się rozmyślić, a nie chcemy znowu wracać do punktu 1. Bądź więc jak Zawisza w tym wypadku i nie rozczulaj się zbytnio nad tym, że po tej funkcji nie czeka cię już zupełnie nic wartego uwagi. Potem jest już tylko …
Satysfakcja
Okazuje się bowiem, że odchodzisz a tu wcale nie ma końca świata. Drużyna istnieje a nawet ma się lepiej. Namiestnictwo się rozwija, a gazeta kwitnie. Ola, Kasia i Magda robią co swoje. Część z nich już znalazła swoich następców i są na etapie 3 lub 4, a część jeszcze się nad tym nie zastanawia, bo upaja się radością funkcji.
Ja tymczasem mogę spać spokojnie - drużyna ma już 10 lat (4 beze mnie), namiestnictwo super namiestniczkę, a gazeta rozwija się jak za najlepszych lat. Siedzę sobie więc spokojnie, realizując inne życiowe zadania, będąc szczęśliwy, że być może nie wszystek umrę, a przede wszystkim dlatego, że to co kiedyś udało mi się zrobić, nadal trwa, rozwija się i bawią się tym inni ludzie. Satysfakcja, jaką czuję w tej chwili, sprawia, iż mogę Cię tylko zachęcać - szukaj jak najwcześniej godnego następcy, by to co robisz miało sens.
I pamiętaj jeszcze jedno:
„Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść”, ale to już temat na inną historię...
phm. Marcin Mrowicki