Jędrzej Giertych
Musimy się przystosować!
Napisałem wczoraj o potrzebie zupełnego przekształcenia typu inteligenta, -przynajmniej w młodym pokoleniu.
W jakimże kierunku to przekształcenie i przystosowanie ma pójść?
Pierwszą rzeczą, na którą musimy się zdobyć, jest to, byśmy umieli mniej wymagać od życia. Musimy umieć zredukować naszą stopę życiową, - musimy umieć czuć się szczęśliwi w warunkach materialnych znacznie skromniejszych od tych, do których niejednego z nas przyzwyczajono w dzieciństwie. Musimy również umieć wyrzec się marzeń o poważniejszym zwiększeniu naszego dobrobytu w przyszłości, - raczej musimy być przygotowani na to, iż w przyszłości może nam być jeszcze gorzej. Odnosi się to zresztą nie tylko do młodzieży, pochodzącej od rodziców zamożnych. Atmosfera, panująca w środowisku młodej inteligencji, przykład i naśladownictwo, inercja życiowa, wreszcie snobizm sprawiły, że wielu inteligentów, wywodzących się z pod strzech i z suteryn ma tę same przyzwyczajenia i wady, co inteligenci, których rodzice także byli inteligentami. Umiejętność wymagania mniej od życia nie może się przy tym ograniczać wyłącznie do dziedziny materialnej: również i w dziedzinie kariery i życiowych ambicji może się ona okazać konieczna.
Musimy dalej być zdolni do przetrzymywania nieoczekiwanych, a gruntownych przemian życiowych. Czasy są takie, że nawet ci, którzy mają szansę utrzymania się w czołowym szeregu inteligencji, będą jeszcze nieraz i na wozie i pod wozem, trzeba umieć nie tylko przystosować do trwale pogorszonego położenia, ale i być w stanie przetrwać katastrofy chwilowe, sprowadzające nas na pewien czas znacznie poniżej tego poziomu, który nawet w dzisiejszych, kryzysowych warunkach, jest dla nas w zasadzie dostępny. Człowiek, który nie czuje się na siłach zarobić sobie w okresach przejściowych na chleb choćby twardą pracą fizyczną, jest do walki o byt znacznie od innych gorzej uzbrojony.
Musimy następnie nauczyć się przedsiębiorczości. Przeciętny polski inteligent wykazuje przedsiębiorczość tylko w kierunku szukania posady. Pracować najczęściej nie umie inaczej, jak w ściśle oznaczonych ramach, zakreślonych przez szefa, wypłacającego mu pensję. Musimy nauczyć się ponoszenia odpowiedzialności za naszą pracę nie wobec szefa, ale wobec życia. Musimy nauczyć się stwarzać sobie egzystencję samodzielnie. Tyle jest jeszcze pola dla przedsiębiorczości polskiej, - w handlu, oraz w wytwórczości, - że wielu z nas mogłoby, w walce konkurencyjnej z żydami, wywalczyć sobie w tych dziedzinach byt dostatni. Ale aby to osiągnąć - trzeba to potrafić. Trzeba przekształcić całą swoją psychikę z biurokratycznej na samodzielną, - trzeba nabrać męskiej zdolności stania na własnych nogach i liczenia wyłącznie na siebie.
Jest jedna ważna umiejętność, której inteligentom dotkniętym kryzysem brak jest najczęściej. Jest to umiejętność pracowania umysłowo nawet w trudnych warunkach materialnych. Wspomniałem już wyżej o ludziach, którzy zaczynają oszczędności od wyrzekania się książek. Jest to prosta droga do kulturalnej degradacji. Bezrobocie inteligencji, wprowadzając na głęboką prowincję, oraz do zawodów, w zasadzie nie wymagających gruntowniejszego wykształcenia, liczny zastęp ludzi oświeconych, mogłoby w niemałej mierze przyczynić się do podniesienia kulturalnego poziomu kraju. Ale jeśli ten zastęp będzie miał tylko dyplomy i wysokie, mniemanie o sobie, ale wszelkiej głębi intelektualnej będzie pozbawiony, to cóż po nim? Jako czynnik malkontencji, przyniesie raczej szkodę, niż pożytek. Nie zapominajmy obok tego o tym, że bezrobocie inteligencji nie jest równoznaczne z likwidacją inteligencji w ogóle. Polska ludzi wykształconych potrzebuje, - niezbyt dużo, ale zato tęgich. A skąd ich weźmie, skoro młode pokolenie inteligencji w zastraszającym tempie wyzbywa się zdolności myślenia? Możemy dojść do paradoksalnej sytuacji, że będziemy mieć bezrobocie tzw. inteligencji, - a równocześnie wielki niedobór ludzi wykwalifikowanych do rzetelnej pracy umysłowej. Mówi się często, że wyjałowienie intelektualne naszej młodzieży spowodowane jest biedą. Ale ta sama młodzież, której nie stać jest na pracę naukową, czy choćby na zwykłe czytanie książek, ma nieraz dość pieniędzy na sport i na hazard. Wielkie dzieła twórczości naukowej i artystycznej dokonywane były nieraz na poddaszach, o głodzie i chłodzie - kto chce umysłowo pracować, ten zawsze znajdzie możność po temu. Trzeba tylko chcieć.
Na zakończenie jeszcze jedno. Aby inteligencja nasza mogła - bez szkody dla kraju i dla siebie samej - przetrwać kryzys, potrzeba jest, aby miała po temu odpowiednie siły moralne. Oczekują nas różne trudności, a nawet niedole, - musimy wiedzieć, w imię czego mamy je znosić. Trzeba mieć w sobie mocny pion moralny, aby pod brzemieniem trosk się nie ugiąć. Kto nie ma poczucia odpowiedzialności i obowiązku wobec ojczyzny, komu sił nie dodaje poczucie obowiązków wobec swej rodziny, której się ma zapewnić byt, - komu wreszcie siły wytrwania nie pomnaża religia, - tego zawiedzione nadzieje mogą zaprowadzić aż do takiego zniechęcenia, że stanie się czynnikiem rozkładu, albo że się osobiście zupełnie załamie. Inteligencja w ciężkiej dla siebie dobie musi okazać wiele siły charakteru, moralnej odporności i gotowości złożenia swej osobistej przyszłości w ofierze na rzecz dobra ogólnego. A tej siły charakteru i siły moralnej jest w warstwie inteligenckiej za mało. Jest wśród inteligencji sporo gatunku ludzkiego wartości po prostu najniższej, - a cała reszta, może i poczciwa, jest w przeważnej większości mdłą, - nieodporna, słaba i bezideowa.
Jedna z najważniejszych rzeczy, których inteligencji jest brak, to są mocne charaktery i wielkie siły moralne.
Źródło: „Gazeta Warszawska”, nr 79, 16 marca 1934 rok, str. 2