Godzina 21.30, Rakowiecka 37
Nasz Dziennik, 2012-05-28
Jego nazwisko miało zniknąć z kart historii, a pamięć miała zostać zatarta na wieki. A jednak od roku późnym wieczorem 25 maja na Rakowiecką 37 przychodzi coraz więcej osób, by oddać cześć rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu, straconemu właśnie w tym miejscu. O godz. 21.30, 64 lata temu.
Od ubiegłego roku pod więzieniem mokotowskim przy ulicy Rakowieckiej 37, gdzie 25 maja 1948 r. zamordowano Witolda Pileckiego, Stowarzyszenie Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński w symboliczny sposób upamiętnia to wydarzenie. Pod murem więziennym gromadzą się wszyscy, dla których kultywowanie pamięci o rotmistrzu jest niezwykle ważne. Podczas uroczystości przypominana jest osoba Pileckiego, jest czas na modlitwę, wieńce i znicze. Podobnie było w tym roku. Późnym piątkowym wieczorem na Rakowiecką przyszły prawdziwe tłumy warszawiaków. W uroczystości uczestniczyła córka rotmistrza, pani Zofia Pilecka-Optułowicz, która podkreśliła, że bardzo cieszy się z faktu, że jej ojciec to postać coraz bardziej obecna w świadomości Polaków. Leszek Rysak, członek Stowarzyszenia Motocyklowego Rajdu Katyńskiego i historyk IPN, przywołując postać Pileckiego, wskazał, że jego życiorys powinien być znany i ważny dla każdego Polaka. - Spotkanie pod więzieniem, w którym stracono rotmistrza Pileckiego, organizowaliśmy spontanicznie po raz drugi. Ludzi było więcej niż w ubiegłym roku. Mam nadzieję, że te spotkania na Rakowieckiej przyjmą się podobnie jak jasnogórskie zloty. Przyjechaliśmy na motorach, ale były również liczne delegacje szkolne, harcerze oraz dużo osób indywidualnych, dla których sprawa Polski i jej bohaterów jest ważna - mówi "Naszemu Dziennikowi" Wiktor Węgrzyn, prezes Stowarzyszenia Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński. Zaznacza, że takie postaci, jak Pilecki czy Danuta Siedzikówna "Inka" cały czas są dla młodych ludzi wzorami do naśladowania, a pamięć o nich wymaga szczególnej troski.
Młodzi szukają bohaterów
Hołd Witoldowi Pileckiemu oddali w piątek również mieszkańcy Wrocławia i Poznania. Ci pierwsi spotkali się przed pomnikiem rotmistrza przy Promenadzie Staromiejskiej, gdzie historycy i kombatanci wspominali rotmistrza. Był wykład prof. Wiesława Wysockiego z UKSW na temat Pileckiego, panel dyskusyjny "Od Związku Walki Zbrojnej do "Solidarności"" i koncert. Z kolei w Poznaniu Zarząd Towarzystwa Byłych Żołnierzy i Przyjaciół 15. Pułku Ułanów Poznańskich zorganizował uroczystość, podczas której w krużgankach klasztoru Ojców Dominikanów - Panteonie zasłużonych dla Ojczyzny - odsłoniono tablice upamiętniające rtm. Witolda Pileckiego i ppłk. Łukasza Cieplińskiego. Uroczystość, w której uczestniczył syn rotmistrza, pan Andrzej Pilecki, i wdowa po synu ppłk. Cieplińskiego, poprzedziła Msza św. odprawiona przez ks. bp. Marka Jędraszewskiego. Po odsłonięciu i poświęceniu tablic obu bohaterów wspominali uczniowie szkół z Poznania i Kwilcza. - Biskup Marek Jędraszewski wygłosił znakomitą homilię, w której nawiązał do najwyższych wartości w życiu człowieka, jak uczciwość i prawda. Kościół był pełen ludzi, kilkadziesiąt pocztów sztandarowych, później całą uroczystość na dziedzińcu prowadził pan Włodzimierz Buczyński, wielce zasłużony dla całej idei wykonania tych tablic - relacjonuje Tadeusz Jeziorowski, dyrektor Wielkopolskiego Muzeum Wojskowego. Co ciekawe, w uroczystości upamiętniające rotmistrza Pileckiego i podpułkownika Cieplińskiego najbardziej zaangażowała się młodzież szkolna. - Z naszej strony wyszła inicjatywa do szkół - im. rtm. Pileckiego, którą mamy w Poznaniu, oraz szkoły z Kwilcza, miejsca urodzenia ppłk. Cieplińskiego. Bardzo zaangażowała się także szkoła im. gen. Andersa z Poznania, która wcześniej uczestniczyła w odsłanianiu przez nas tablicy poświęconej jej patronowi. Uczniowie tych szkół przygotowali specjalny program, przedstawili sylwetki obu bohaterów oraz przeczytali listy, które rotmistrz Pilecki pisał z więzienia do swoich najbliższych, i uzasadnienia wyroków, które pozbawiły ich życia. Ta młodzież utożsamia się z obu bohaterami, uroczystości były dla nich wielkim przeżyciem - wskazuje Jeziorowski.
Piotr Czartoryski-Sziler