… jej nieistnienie powinno być prawem
"Jej istnienie jest faktem, jej nieistnienie powinno być prawem."
Victor Hugo
Można ją udowodnić machnięciem różdżki, kilkoma słowami, zmieniając kubek w białą mysz lub lewitując cukierniczkę przez pokój. Mimo to mugole w nią nie wierzą i właśnie dlatego lepiej żyje się wśród nich. Dla nich - tych, którzy postawili stopę na księżycu - magia jest nieracjonalna i wszystko chcą wyjaśniać naukowo.
Być może po długich badaniach znaleźliby jakiś gen odpowiedzialny za jej istnienie, ale aby coś udowodnić, najpierw trzeba w to wierzyć.
Właściwie są tylko dwa światy. Niemagiczny, pełen ludzi spieszących w swoją stronę przy akompaniamencie samochodowego warkotu; i ten drugi, wcinający się w mugolski wąskimi, zatłoczonymi uliczkami i domami ukrytymi pod siecią zaklęć.
Kiedy był mały, myślał, że magiczny świat jest cudowny. Kojarzył mu się z jagodowymi lodami od Floriana Fortescue, kłapiącymi okładkami książek i zimną szybą sklepu Ollivandera, do której przyklejał nos, marząc o własnej różdżce.
Potem zastanawiał się, jak to jest, gdy obracany w palcach patyk jest czymś więcej niż gładkim kawałkiem drewna.
Mugole nazwaliby to błędem natury, czarodzieje mieli na to mniej szumne określenie.
W magicznym świecie mugoli uważa się za gorszych. Dawno już pojął, że czarodzieje wcale nie są lepsi tylko dlatego, że potrafią machać różdżką.
Szybko przekonał się, że magia istnieje tu i tu, jest tylko inaczej postrzegana. Mugole swoją magię nazywali nauką. Ich samoloty latały w powietrzu jak miotły, maile przenosiły wiadomości szybciej niż sowy, telefony z powodzeniem zastępowały kominki. Jednocześnie ich magię dało się wyjaśnić prawami fizyki, stertą skomplikowanych wzorów i teorii. Radzili sobie doskonale bez machania różdżką i powoli przekonywał się, że brak czarodziejskich zdolności nie jest upośledzeniem.
Nie przerażały go samochody, nie miał problemu z obsługą zwyczajnej windy, nie zastanawiały go ciche trzaski w zaułkach i spotykani w tłumie ludzie ubrani w cytrynowy garnitur i szkocki kilt. Czasem zagadywał ich, pytając co nowego słuchać po drugiej stronie i uśmiechał się widząc ich nerwowe podskoki.
Znał kilku czarodziejów, którzy wybrali życie w mugolskim zgiełku, z dala od różdżek, kociołków i kłamliwych artykułów z Proroka.
Zawsze żałował, że sam nie miał takiego wyboru.