Żyć z HIV w Polskich realiach


W ostatnim czasie media coraz częściej donoszą o zatrzymaniu osób zakażonych wirusem HIV, które swoim postępowaniem naraziły inne osoby na zakażenie tym wirusem. Warto jednak bliżej przyjrzeć się sytuacji osób zakażonych HIV w naszym kraju bez potrzeby tworzenia zbędnej sensacji. Warto też popatrzeć na samych siebie i przemyśleć swoje postępowanie.

Zdaję sobie sprawę, iż pisząc ten artykuł dotknę wiele osób, ale właśnie o to chodzi, by spojrzeć krytycznie na to, co dzieje się w środowisku gejowskim. Poznałem je już wiele lat temu, gdy jako młody chłopak próbowałem znaleźć w nim miłość swego życia. Następnie część mej pracy zawodowej była związana bezpośrednio ze środowiskiem gejowskim i miałem okazję poznawać przez kilka lat środowiska wielkomiejskie (Katowice, Warszawa, Kraków). Sporo też jeździłem po Europie, co upoważnia mnie do ostrej krytyki polskich gejów.

Żyjemy w kraju, w którym fałsz, obłuda, zakłamanie oraz skłonności do przeróżnych fobii cechują jego obywateli. Wydawać by się mogło, że środowisko będące mniejszością i oczekujące tolerancji społecznej powinno być nacechowane pozytywnie. Nic bardziej mylnego. Polskie środowisko gejowskie zaliczyć można do najbardziej zaściankowego, nietolerancyjnego, zakłamanego, zadufanego w sobie. Co gorsze, ludzie, którzy powinni być otwarci i skłonni do akceptacji inności reagują fobią czy wręcz paniką. Życie w takim środowisku staje się trudne a to, co chciałoby się osiągnąć, staje się wręcz nieosiągalne. W tym właśnie środowisku musi odnaleźć się człowiek zakażony wirusem HIV. W krajach Europy Zachodniej uważanych przez polskich gejów za oazy tolerancji środowisko gejowskie jest zaktywizowane a poszczególne grupy ludzi w sytuacjach kryzysowych solidaryzują się.

Sprawa osiemnastolatka, skazanego na 2 lata pozbawienia wolności za narażenie na zakażenie wirusem HIV, która w ostatnim czasie odbiła się głośnym echem w środowisku gejowskim, a następnie spekulacje i dziwne teorie, jakie miałem okazję poczytać na różnych forach internetowych skłaniają mnie do publicznego wypowiedzenia swojego zdania na temat zarówno samego środowiska gejowskiego jak i życia w nim osób o statusie seropozytywnym.

Polskie środowisko gejowskie jest wyjątkowo specyficzne. Wystarczy odwiedzić jakikolwiek lokal gejowski by poznać brutalną prawdę. Seks bez zabezpieczeń z anonimową osobą w dark roomie to coś zupełnie normalnego. Zwykle partnerzy nawet nie znają swoich imion. Na terenie Polski istnieje kilkadziesiąt takich lokali oferujących dark roomy dla klientów. Istnieje również kilkanaście saun gdzie scenariusze wyglądają podobnie. Bywalcy tych miejsc z reguły przychodzą tam w jednym ściśle określonym celu - zaspokojenia swoich seksualnych żądzy. Nieważne z kim, nieważne jak, byle to zrobić.
Kolejne miejsca, gdzie szybko i sprawnie można zaspokoić swoje seksualne potrzeby to parki miejskie, dzikie plaże naturystyczne czy też dworcowe toalety. Podczas pracy w warszawskim środowisku gejowskim przez kilkanaście dni obserwowałem towarzystwo, które spotykało się z dworcowej toalecie. Można było wyróżnić dwa typy bywalców: jedni to starsi panowie - przedstawiciele różnych zawodów, drudzy to młodzi chłopcy uprawiający seks za pieniądze. Właśnie w tym okresie poznałem gejów od najgorszej strony. Miałem okazję słyszeć do jakich kłamstw, oszustw, do składania obietnic bez pokrycia są oni zdolni, byle tylko wyrwać chłopaka na jedną noc nie ponosząc przy tym żadnych kosztów. Widziałem wielu znanych mi z mediów osobników korzystających z usług chłopców świadczących usługi seksualne. Czy tam ktokolwiek myślał o prezerwatywie, o zabezpieczeniach? W środowisku gejowskim wielu też jest delikwentów, którzy mając na oko plus/minus 50 lat biegają po dworcach i innych miejscach spotkań zapraszając do domów kogo popadnie, często kryminalistów przebywających na ucieczkach z zakładów poprawczych czy karnych. Byle tylko kogoś zdobyć. Dobrze znane mi są metody podrywania przez starszych panów właśnie takich osób, którym i tak jest wszystko jedno, byle nie wrócić za kratki.

Zainteresowałem się sprawą tego osiemnastoletniego chłopaka, który najbliższe dwa lata spędzi w Zakładzie Karnym ponieważ na początku jego młodego życia trafił na ludzi, którzy pokazali mu jak wygląda gejowski świat z najgorszej strony. Ten chłopak został zakażony wirusem HIV ponieważ ktoś miał na niego ochotę i zrobił wszystko, by wylądować z nim w łóżku. Prawdopodobnie obiecywał mu złote góry i miłość aż po grób, co w tym wydaniu oznacza „do finału aktu seksualnego". Patrząc dalej na tę sprawę, skoro osiemnastoletniemu chłopakowi Prokurator stawia takie zarzuty, to ile ten chłopak mógł mieć lat, gdy został zakażony? Na razie nie mam dostępu do szczegółów tej sprawy więc mogę tylko domniemywać, jednak gdy tylko uda mi się ją poznać i moje przypuszczenia co do przebiegu faktów się potwierdzą, postaram się wyciągnąć chłopaka z Zakładu Karnego i doprowadzić do uniewinnienia w wyroku kasacyjnym. Ta sprawa mogłaby zwrócić uwagę społeczeństwa na drugą stronę problemu.

Opisanie zachowań gejów na potrzeby artykułu dotyczącego życia z HIV w społeczeństwie, a ściślej w samym środowisku gejowskim, jest naprawdę bardzo trudne. Należałoby bowiem każdy z aspektów, o których wspomniałem, przeanalizować oddzielnie. Ponieważ jednak nie jest to praca naukowa, pozwolę sobie na pewne uproszczenia. Na początku wyjaśnię może, w jaki sposób wirus HIV wnika do organizmu, gdyż w tym wszystkim właśnie to jest najistotniejsze.

Wirus HIV jest wirusem wnikającym do organizmu tylko i wyłącznie przez białka CCR5 zawarte w krwi. By doszło do zakażenia tym wirusem, materiał zakaźny musi mieć bezpośrednią styczność z krwioobiegiem osoby niezakażonej. Skoro zatem wirus ten przenosi się tylko w ten jeden jedyny sposób, to istnieje wiele sposobów na uniemożliwienie mu przeniesienia się. Badania naukowe dowodzą, że wirusem HIV wcale nie jest łatwo się zakazić i nawet bezpośrednie zetknięcie się materiału zakaźnego osoby zakażonej z krwioobiegiem osoby niezakażonej, nie gwarantuje w stu procentach przeniesienia wirusa. Wirus HCV przenosi się w niemal identyczny sposób, jak wirus HIV, a mimo to prawdopodobieństwo zakażenia wirusem HCV jest dziesięciokrotnie wyższe przy tych samych proporcjach biologicznych niż zakażenie wirusem HIV. Wystarczy zatem odrobina wyobraźni by uprawiać bezpieczne techniki seksualne. Czy jednak polscy geje posiadają wyobraźnię?

Ponieważ artykuł ten piszę dla portalu Gejowo.pl posłużę się jego przykładem. Wystarczy wejść w dział „Anonse" do rubryki „Sex" by przekonać się, iż większość wyobraźni w ogóle nie posiada. Treści niektórych ogłoszeń są wręcz szokujące. Jednak analizując sformułowania tych osób mogę wnioskować, że geje pomimo tego, że boją się infekcji HIV, nie mają żadnego pojęcia o tym wirusie.

Ktoś kiedyś pisał tak: „.... przed pójściem do łóżka oboje idziemy wykonać test w kierunku HIV”. Naprawdę byłem w głębokim szoku! Okres karencji wirusa, czyli czas jaki musi upłynąć, by wirus stał się wykrywalny, wynosi w niektórych przypadkach nawet sześć miesięcy. Oczywiście osoba zakażona ma w tym stadium rozwoju taką samą zdolność zakażania, jak osoba u której już potwierdzono zakażenie. Także osoba zakażona wirusem HIV będąca w trakcie leczenia lekami retrowirusowymi, u której wiremia została obniżona poniżej poziomu wykrywalności, może wykonać sobie anonimowo test w kierunku HIV i jest wielkie prawdopodobieństwo, iż podstawowy test ELISA wyjdzie ujemnie. Dlatego też żaden tego typu test nie może być testem wiarygodnym dla potencjalnych partnerów.

Tak naprawdę nikt nie jest w stanie zagwarantować nam, że przez ostatnie sześć miesięcy nie uprawiał seksu oraz czy nie jest objęty terapią lekami retrowirusowymi. Jedynym sposobem na uniknięcie zakażenia wirusem HIV (oraz innymi przenoszonymi tą drogą) jest traktowanie każdego potencjalnego partnera jako osoby zakażonej oraz stosowanie prezerwatyw i takich technik seksualnych, które uniemożliwiają zakażenie.

Wykonanie testu w kierunku HIV nic nie kosztuje. Można je wykonać anonimowo. Uważam, że każdy, kto uprawia niebezpieczne techniki seksualne, powinien dla własnego dobra taki test sobie wykonywać co pół roku. W terapii wirusa HIV najważniejsze jest ustalenie poziomu odporności (limfocyty CD4 i CD8 oraz ich stosunek) oraz stałe monitorowanie wiremii, by w odpowiednim momencie włączyć leczenie lekami retrowirusowymi.

Nie wykonując testów w kierunku HIV, jeśli jesteśmy zakażeni a o tym nie wiemy, może dojść do sytuacji, w której poziom naszej odporności znacznie się obniży, co w efekcie doprowadzi do rozwoju AIDS. Oczywiście dzisiejsze leki umożliwiają wyprowadzenie pacjenta z AIDS, ale jest to jednak bardzo trudne i nie zawsze się udaje. Drugim aspektem, dla którego powinniśmy taki test wykonać, jest dobro tych, z którymi uprawiamy seks. Wielu ludzi myśli, że problem ten ich nie dotyczy. Jednak należy pamiętać, że zarazić się można zupełnie w nieoczekiwanym momencie od osoby, po której byśmy się tego nie spodziewali. HIV w większości przypadków rozwija się bezobjawowo przez wiele lat, bywa nawet tak, że osoba zakażona żyje z wirusem aż do naturalnej śmierci bez potrzeby podawania leków.

Warto wspomnieć również, że taką samą drogą, jak wirus HIV, przenoszone są inne, jeszcze bardziej niebezpieczne wirusy typu HCV i HBS oraz choroby weneryczne. Kiła (syfilis) nieleczona prowadzi do śmierci ponieważ w ostatnim stadium rozwoju skutkuje gniciem i rozkładem narządów wewnętrznych. Na HBS można się oczywiście zaszczepić, ale już na HCV szczepionki nie ma a jest to wyjątkowo niebezpieczny wirus wątroby, potrafiący się kamuflować w organizmie przez wiele lat.

Każdy, kto uważnie czytał od początku mój tekst, zauważył zapewne, że opisałem na samym początku środowisko gejowskie od tej najgorszej strony. Prawda jest niestety zwykle brutalna i należy ją tak właśnie przedstawiać. Ponieważ w sytuacjach, jakie opisałem, HIV rozprzestrzenia się w zastraszającym tempie, może warto by było spojrzeć na samych siebie i zastanowić się nad swoim postępowaniem?

Gdy kilka dni temu obserwowałem wchodzących do pewnego lokalu z dark roomami, uświadomiłem sobie, że tam każdy może być zakażony. Przewinęło mi się kilka twarzy, które pamiętam z kolejki do lekarza w Poradni AIDS... W pewnym momencie zauważyłem wchodzącego tam młodego chłopaka.  Wyglądał na zagubionego, szukającego kogoś, kto podałby mu pomocną dłoń. Źle trafił. Jedyne, co mógł otrzymać w tym lokalu, to nachalne propozycje szybkiego seksu, względnie nocy suto zakrapianej alkoholem a potem niewykluczone, że otrzymał w prezencie wirus HIV. Najgorsze jest to, że nic nie mogłem zrobić, bo to wszystko rozegrało się zbyt szybko, by móc w jakiś sposób zareagować.

Ile jest takich ofiar - tego nikt nie wie. Młodzi ludzie, nie mający żadnego pojęcia o tym, co naprawdę rozgrywa się w takich lokalach, trafiają tam w nadziei poznania bratniej duszy, docelowo przyjaciela czy chłopaka. Niestety, tam nikt nie układa sobie życia, te miejsca powstały z myślą o zaspokajaniu seksualnych żądzy. Szkoda tylko, że o tym głośno i wyraźnie się nie mówi. Mam nadzieję, że będę pierwszym, który odważy się pokazać ten prawdziwy obraz poza krąg zainteresowanych. Może dzięki temu uda mi się uratować choć jedno ludzkie życie.

Logując się na „Czaterii”, czyli największej polskiej pikiecie internetowej, gdzie z reguły liczba zalogowanych oscyluje w granicach tysiąca i czytając wpisy użytkowników, dochodzę do wniosku, że tak naprawdę wszędzie wszystko sprowadza się do jednego. Nie chcę przytaczać treści wpisów, gdyż większość jest dosłownie ohydna.

Sami geje zakażeni HIV powoli próbują przełamywać strach i ujawniać się na różnych forach, w ogłoszeniach etc. Jednak ludzi tych cechuje kolejny lęk. Żadne z tych ogłoszeń nie posiada zdjęcia, spotkanie się z taką osobą graniczy z cudem, gdyż zwykle w ostatniej chwili wycofują się. Właściwie zero konsekwencji w postępowaniu. Gdy ktoś płacze gdzieś na profilu, że jest zakażony, że nie wie, co ma ze sobą zrobić, że czuje się samotny i odrzucony a gdy chcę się z nim spotkać, ciągle odwleka spotkanie, to oznacza to, że czegoś się boi.

Należę do ludzi, którzy jeśli do czegoś dążą, coś chcą osiągnąć, to realizują swoje plany i nie chowają się, nie uciekają. Nie boję się pokazać swojej twarzy, nie boję się otwartego mówienia o sobie i swoich problemach. Jakoś nie komplikuje mi to w żaden sposób życia. Czasami wydaje mi się jednak, że gdzieś popełniam błąd. Może powinienem postępować tak, jak to robi większość? Może powinienem kłamać, oszukiwać, zabierać zamiast dawać?

Staram się postawić siebie na miejscu tego skazanego osiemnastolatka, by móc ocenić jego postępowanie. Chociaż prawo jednoznacznie definiuje ten czyn w Kodeksie Karnym: „Kto będąc świadomym zakażenia wirusem HIV lub inną chorobą przenoszoną drogą płciową naraża inną osobę na zakażenie…” to jednak sprawie staram się przyjrzeć z moralnego punktu widzenia. Osiemnastolatek zakażony wirusem HIV nie zaraził się, bo tak chciał. Zaraził go ktoś - i znając realia, o których na początku pisałem - zrobił to z premedytacją. Choć nie znam sprawy, to jednak mogę domniemywać, że jest to młody chłopak, który z jakichś powodów znalazł się na ulicy. Szukał wsparcia i kogoś, kto go przygarnie. Kilku osobom wpadł w oko, obiecywali mu złote góry dopóki nie zaciągnęli go do łóżka. Już po wszystkim porzucali go, bo w tym środowisku takich zaliczaczy jest od groma. W pewnej chwili chłopak zrobił test na HIV i dowiedział się, że jest zakażony. Przeczucie odrzucenia nakazywało mu nie przyznawać się. Z drugiej strony miał poczucie krzywdy, jaką mu wyrządzono. Możliwe, że wiedział jakie techniki seksualne stosować, by nikogo nie zarazić. Nie przyznawał się zatem. Potem ktoś dowiedział się, że on jest zakażony. Zgłosił to do Prokuratury a media dokończyły sprawę. Być może nikogo nie zaraził ale postawiono mu zarzuty a Sąd go skazał na 2 lata pozbawienia wolności. Czy ten wyrok, o ile moja wstępna wersja jest prawdziwa, jest sprawiedliwy? Oczywiście, że nie. Nie można w ten sposób generalizować sprawy. Także obecny stan prawny należało by zmienić, ponieważ ten przepis pozwala na karanie niewinnych ludzi na podstawie domniemań, pomówień i fałszywych oskarżeń. Takich spraw w skali kraju jest zapewne więcej tylko media nie zdążyły ich rozdmuchać.

Gdyby zapis tego przepisu brzmiał „Kto wiedząc, że jest zarażony HIV lub inną chorobą weneryczną świadomie zaraża inną osobę lub stosuje takie techniki seksualne, które umożliwiają bezpośrednie niebezpieczeństwo zarażenia...." to prawdopodobnie sprawa ta zostałaby oddalona z powodu braku dowodów.

Proszę wyobrazić sobie taką sytuację: podoba mi się jakiś chłopak i mam ochotę iść z nim do łóżka. Jednak jestem świadomym swego zakażenia wirusem HIV i umawiam się z chłopakiem, że to ja zadowalam go oralnie ale nie chcę by on robił to mnie. W tym momencie nie ma możliwości przeniesienia wirusa HIV! Jednak gdy ten chłopak potem dowiaduje się, iż jestem zakażony, idzie do Prokuratury i zeznaje, że będąc świadomym swojego nosicielstwa uprawiałem z nim seks przez co naraziłem go na niebezpieczeństwo zarażenia. W tej sytuacji Prokuratura od razu postawi mi zarzut i jako niewinny człowiek wyląduję za kratkami. Natomiast w tym wszystkim nie ma odpowiedniego zapisu o odpowiedzialności osoby za sprowadzenie na siebie niebezpieczeństwa zakażenia.

Stąd też zmiana tego zapisu prawnego umożliwiłaby karanie rzeczywistych sprawców na podstawie dowodów. Ponieważ zapisanie w Kodeksie Karnym frazy „lub stosuje takie techniki seksualne, które umożliwiają bezpośrednie niebezpieczeństwo zarażenia" nałożyłoby na prowadzących śledztwo w takiej sprawie przeprowadzenie skrupulatnej analizy, czy rzeczywiście w danym momencie istniało ryzyko zakażenia. Do tego przydałby się również zapis o współodpowiedzialności za zakażenie. Ponieważ skoro ktoś oskarża drugą osobę o świadome narażenie na zakażenie, to w tym momencie następuje brak konsekwencji w postępowaniu. Najłatwiej jest uprawiać seks z wieloma partnerami a potem oskarżyć o zakażenie przypadkową osobę. Gdyby Kodeks Karny przewidywał odpowiedzialność karną dla osoby, która sama na siebie sprowadza niebezpieczeństwo zakażenia (a niczym innym nie można nazwać uprawiania seksu bez zabezpieczeń z przypadkowo poznaną osobą) to może ludzie zaczęli by sobie zdawać sprawę ze swojego postępowania.

Wreszcie napisać muszę o samej tolerancji środowiska gejowskiego dla osób zakażonych wirusem HIV a raczej o jej braku. W naszych realiach mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że osoba o negatywnym statusie serologicznym może żyć, tworzyć związek, uprawiać seks... z osobą seropozytywną i może to robić całkiem bezpiecznie. Prawda jest taka, iż świadomość tego, że partner jest zakażony skłania osobę niezakażoną do uważania na siebie. Świadomość zakażonego partnera nie pozwala mu na stosowanie takich technik seksualnych, które mogą narazić drugą osobę na niebezpieczeństwo zakażenia. Ponieważ wirus HIV przenosi się tylko i wyłącznie w jeden ściśle określony sposób można, będąc tego świadomym, uniknąć sytuacji, w której może dojść do zakażenia. Jednak w naszym społeczeństwie (tak, tak, w gejowskim) nadal pokutuje błędne przekonanie, że wirusem HIV można zarazić się przez podanie ręki. To nie jest żart, osobiście to przeżyłem! Stąd też mało kto decyduje się na ujawnienie faktu swojego nosicielstwa.

Temu środowisku potrzebna jest edukacja na poziomie ścisłej wiedzy medycznej. Jednak mówiąc o jakiejkolwiek edukacji, wypadałoby zacząć od nauczenia gejów życia w normalnym społeczeństwie, które tak naprawdę wcale nie jest aż takie nietolerancyjne. Należałoby również nauczyć gejów, że człowiek jest istotą stworzoną do życia w parze, do miłości a nie tylko do zaspakajania seksualnych potrzeb.

Podsumowując, każdy człowiek jest odpowiedzialny za swoje czyny. Zarówno na osobie zakażonej jakąkolwiek chorobą przenoszoną drogą płciową ciąży obowiązek informowania potencjalnego partnera o swoim zakażeniu, gdy chce uprawiać techniki seksualne na granicy ryzyka, tak również na każdym człowieku powinien ciążyć obowiązek dbania o własne bezpieczeństwo.

Każdy człowiek zakażony wirusem HIV ma prawo do pracy, do nauki, do swobodnego przemieszczania się, wyboru miejsca zamieszkania, założenia rodziny (w przypadku gejów związku). Ma też prawo do zachowania tajemnicy o swoim nosicielstwie, o ile zachowanie tej tajemnicy nie będzie narażało innej osoby na zakażenie. Z wirusem HIV można normalnie żyć i nikt jeszcze na HIV nie umarł. Umiera się na AIDS, który jest wywoływany przez wirus HIV, jednak przy dzisiejszej wiedzy medycznej i dostępnych lekach, AIDS można powstrzymać lub nie dopuścić do jego rozwoju. Na świecie żyje wiele par mieszanych +/- i żyją ze sobą szczęśliwie wiele lat dożywając późnej starości. Nikt nie ma prawa dyskryminować osób zakażonych HIV ani też nie ma prawa ujawniać jego zakażenia przed osobami trzecimi, jeśli nie posiada na to wyraźnej zgody osoby zainteresowanej.

Żyję z wirusem HIV już siedem lat. Zaraziłem się w stałym związku, gdyż za bardzo ufałem człowiekowi, który tak naprawdę nie zasługiwał na odrobinę zaufania. Dopiero po ujawnieniu na drugim końcu Europy faktu, że gość poza mną ma jeszcze kogoś i utrzymuje inne kontakty seksualne, zerwałem z nim i powróciłem do kraju. Ponieważ gość wyciągnął ode mnie sporo gotówki, udając wielką miłość, postanowiłem bliżej przyjrzeć się jego osobie.

Okazało się, że chłopak ten w przeszłości był męską prostytutką, występował również w amatorskich filmach pornograficznych. Około pół roku później wykryto u mnie wirusa HIV. W tym momencie życie moje znacznie się zmieniło, jednak nie mogę jednoznacznie stwierdzić, czy na lepsze, czy na gorsze.

Zrezygnowałem z dotychczasowej pracy zawodowej w obawie o szybką utratę zdrowia. Zająłem się zupełnie czymś innym, na czym udało mi się zrobić karierę. Żyję tak jak żyłem dotychczas, choć coraz trudniej jest mi się odnaleźć w świecie, w którym ludzie zupełnie bezpodstawnie reagują na słowo „HIV" identycznie, jak w średniowieczu reagowano na słowo „trąd". Co ciekawe, reagują tak właśnie geje, czyli ci, po których najmniej można byłoby się tego spodziewać. Jednakże fakt, że poznałem środowisko gejowskie tak dobrze, sprawia, iż jakoś to wszystko mnie wcale już nie dziwi.

Żyjemy w dziwnym kraju, w którym ludzie zapominają, że mamy XXI wiek, który niesie za sobą ryzyko chorób cywilizacyjnych, do których niewątpliwie możemy zaliczyć infekcje wirusami przenoszonymi drogą płciową. Skala rozprzestrzeniania się tych wirusów jest naprawdę bardzo duża. Nie chcę powoływać się na dane statystyczne ponieważ nie są one do końca wiarygodne. Jednak gdy niespełna siedem lat temu wykryto u mnie wirusa HIV i zostałem przyjęty do Poradni Profilaktyki i Diagnostyki AIDS otrzymałem numer 3707. Dziś liczba zarejestrowanych przekracza już 10 tysięcy a wciąż mówimy o nowych medycznie potwierdzonych zakażeniach na terenie jednego województwa.

Osób zakażonych, które nigdy się nie badały w tym kierunku jest przypuszczalnie dwa razy więcej. Co najmniej 1/3 tych osób to geje. Czy więc ktokolwiek ośmieli się twierdzić, że geje zakażeni wirusem HIV nie funkcjonują w środowisku gejowskim, nie uczęszczają na dyskoteki, do klubów i saun? Przecież ta liczba oscyluje w granicach 3,5 tysiąca! Proszę zastanowić się, czy w Polsce istnieje chociaż jeden lokal gejowski, który byłby otwarty na osoby zakażone? Zatem gdzieś ludzie zakażeni muszą istnieć i istnieją po prostu nie ujawniając prawdy o sobie.

Chciałbym odpowiedzieć na pytanie, jak wygląda życie geja zakażonego wirusem HIV w polskim społeczeństwie i naprawdę jest mi trudno. Patrząc na siebie jestem w stanie odpowiedzieć, iż wygląda tak samo jak życie geja niezakażonego. Te same problemy, te same zmartwienia, ciągłe dążenie do czegoś w życiu i ciągłe porażki. HIV tak naprawdę niewiele zmienił w moim życiu.

Gdy otrzymałem wynik pozytywny zadzwoniłem do swojej matki i powiedziałem jej o tym. Jej słowa były mniej więcej takie: „nie przejmuj się tym, przecież dziś z tym można normalnie żyć". Moja najbliższa rodzina czyli mama, bracia oraz ś.p. babcia od samego początku wiedziała zarówno o tym, że chcę ułożyć sobie życie z chłopakiem jak i o tym, że wykryto u mnie wirusa HIV. W mojej rodzinie nie ma tematów tabu, nie ma też bezzasadnych fobii, jakie znam jedynie z opowiadań i opisów innych.

Gdy żyła moja babcia mogłem z nią porozmawiać na każdy temat i zawsze chciała, bym znalazł sobie chłopaka o jakim marzę. Gdy kogoś udało mi się poznać, to zawsze chciała bym z nim do niej przychodził. Właśnie tu obalę kolejny mit i kłamstwo tak często słyszane z ust innych gejów, iż ludzie słuchający Radia Maryja i chodzący do kościoła mają wyprane mózgi. Moja babcia należała do Rodziny Radia Maryja, codziennie chodziła do kościoła i jakoś nie miało to żadnego wpływu na jej akceptację mojej orientacji seksualnej. Nawet przez pewien okres, gdy miałem problemy mieszkaniowe, mieszkałem u niej ze swoim ówczesnym partnerem. Jednak większość gejów nazwałaby ją „moherowym beretem” - cóż, to chyba kolejna gejowska fobia.

W tym okresie, gdy wykryto u mnie wirusa HIV, najwięcej znajomych miałem wśród osób hetero. Byli to w zasadzie jedyni ludzie, z którymi mogłem pogadać o swoich problemach. Nie odrzucili mnie. Jakoś fakt, iż jestem zakażony nie przeszkadzał w tym, by nieletni synowie mego sąsiada przychodzili do mnie na komputer... Jedyne nieprzyjemne doświadczenia miałem ze środowiskiem gejowskim. To właśnie w tym środowisku jest najwięcej fobii i uprzedzeń. Ciężko tu znaleźć bezinteresownych przyjaciół... ba, ciężko tu znaleźć kogoś, kto potrafiłby kochać i być wiernym.

Polskim gejom brakuje przede wszystkim akceptacji samych siebie. Dla wielu przyznanie się przed rodziną, znajomymi czy kimkolwiek innym to coś nie do wykonania. Tak naprawdę to komplikowanie sobie życia na własne życzenie. Jakoś nie wyobrażam sobie być z kimś, kto swojej rodzinie będzie mnie przedstawiał jako kumpla, znajomym jako kuzyna itd.

Kilkanaście dni temu skontaktował się ze mną osiemnastoletni chłopak, który napisał mi, że, tak jak ja, szuka prawdziwego przyjaciela, który go pokocha, który z nim będzie. W SMS-ie zwrotnym zapytałem, czy może do mnie przyjechać. Odpisał mi, że na razie nie, bo jego rodzina nic nie wie, że na razie byśmy się potajemnie spotykali... Czy ten ktoś myśli? Wydaje mi się, że nawet nie potrafi czytać, co jest napisane w ogłoszeniu. Takich odpowiedzi oczywiście miałem więcej, mniej więcej podobnej treści.

Czasami zadaję sobie pytanie: kim właściwie jestem, czy w ogóle jestem gejem? Naprawdę, patrząc na to wszystko ciężko mi na to pytanie znaleźć odpowiedź. Wiem tylko, że jestem człowiekiem, który myśli, czuje, ma swoje marzenia, chciałby realizować swoje życiowe plany...

Chociaż poznałem środowisko gejowskie od każdej strony, to jednak nijak nie potrafię się z nim identyfikować. Nie widzę siebie w dark roomie, w toalecie czy też paradującego nago po dzikiej plaży. Nie potrafię uprawiać seksu z kimś, do kogo nic nie czuję, z kim nic mnie nie łączy. Kochałem w swoim życiu kilku chłopaków - wszystko to się kiedyś skończyło z różnych powodów. Nigdy nie potrafiłem kochać za coś, zawsze kochałem za nic.

Gdy zamieszczam ogłoszenie w rubryce „Szukam Partnera" to jakoś dziwnie kończą się nawiązywane drogą internetową znajomości. Niektóre już po pierwszej wymianie zdań przez GG czy telefon. Po prostu stanowczo dziękuję osobom, które będą mnie kochać, dlatego że będę miał jakiś samochód, ile będę zarabiał i czy będę mieszkał w bloku, czy w willi z basenem a może w poczekalni dworcowej, czy będę się ubierał w dres kupiony na targu, czy w garnitur Armaniego... To droga donikąd. Zawsze twierdziłem, że prawdziwa miłość zaczyna się wtedy, gdy dwie osoby patrząc na siebie i nic o sobie nie wiedząc zaczynają do siebie coś czuć. Szkoda, że wielu tylko udaje.

Mam marzenia, tak jak każdy inny człowiek. Czy uda mi się je jeszcze kiedyś zrealizować? Nie wiem! Wydaje mi się, że jeśli znajdę chłopaka, który mnie pokocha i którego ja pokocham, to fakt, iż jestem zakażony HIV (czy on jest zakażony HIV) nie będzie miał żadnego znaczenia. Miłość to przede wszystkim akceptacja człowieka takiego jakim jest. Jeśli szuka się w człowieku wad to nie można mówić o miłości.

Jakkolwiek nie patrzeć na problem życia osoby zakażonej wirusem HIV w społeczeństwie, niewiele się ono różni od życia osoby niezakażonej. Natomiast gdy dotykamy tematu życia w samym środowisku gejowskim, pojawia się właśnie problem, gdyż to środowisko jest niedoedukowane. Gdy próbuje się je edukować, momentalnie pojawiają się zarzuty, iż pisanie o HIV jako o chorobie przewlekłej, na którą są leki, powoduje, iż ludzie przestają się przejmować tym, czy się zakażą czy nie.

Jest to oczywiście kompletną bzdurą, ponieważ w tym wszystkim tak naprawdę chodzi o to, by zrównać status osób zakażonych z osobami niezakażonymi. By osoba zakażona nie bała się mówić otwarcie o swoim zakażeniu z powodu lęku przed odrzuceniem. By osoby zdrowe nie widziały w osobach zakażonych zagrożenia a ludzi z którymi można normalnie żyć i funkcjonować, zarówno w społeczeństwie jak i w relacjach partnerskich. Nie można zapominać, iż wiedza obojga partnerów i odpowiednie podejście do tematu umożliwia normalne życie par mieszanych +/-.

Marcin Gądek



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
KONCEPCJE PAŃSTWA I WŁADZY W POLSKICH REALIACH XIX W, XIX wiek Polska
poznaj okupanta Polskie realia
Polskie realia żydostwo
język polski- wypracowania, Człowiek nie może żyć bez miłości, Miłość - złudne szczęście, ulotna chw
SMOLENSK KOSZERNE SPOJRZENIE NA REALIA MORDU ELITY, ZYDZI W HISTORII POLSKI
Arold Marliese Chcę żyć! Historia Nadina nosicielki wirusa HIV
Język Polski OPERON Sprawdzian Jak żyć Klasa 2
Język Polski OPERON Sprawdzian Jak żyć Klasa 3
Mózg może żyć po dekapitacji, czyli po ścięciu głowy Nauka polskieradio pl
Obiekty martyrologii polskiej
Walory przyrodnicze Polski
Spoleczno ekonomiczne uwarunkowania somatyczne stanu zdrowia ludnosci Polski
5 Strategia Rozwoju przestrzennego Polskii
01 Pomoc i wsparcie rodziny patologicznej polski system pomocy ofiarom przemocy w rodzinieid 2637 p
Zwierzęta Polski
Tradycyjne polskie posiłki

więcej podobnych podstron