Głusi razem ze słyszącymi pokonują bariery ciszy i komunikacji, Terapia dźwiękiem


Głusi razem ze słyszącymi

pokonują bariery ciszy i komunikacji

Międzynarodowa konferencja w Instytucie Głuchoniemych, 17-18 listopada 2000

RELACJA

W listopadzie 2000 roku odbyła się międzynarodowa konferencja zorganizowana przez Polski Komitet Audiofonologii oraz Polski Związek Głuchych, Akademię Wychowania Fizycznego w Warszawie i Instytut Głuchoniemych w Warszawie. Konferencja miała na celu ukazanie nowych sposobów podejścia do wychowania i kształcenia dzieci i młodzieży z uszkodzonym słuchem z uwzględnieniem coraz popularniejszego na świecie systemu wychowania dwujęzycznego. Z kolei oczekiwaniem organizatorów było to, że - jak na wstępie obrad powiedział prof. Tadeusz Gałkowski, przewodniczący Polskiego Komitetu Audiofonologii - „zostaną pokazane argumenty za tym, że głusi mają prawo razem ze słyszącymi rozwiązywać swoje problemy, że nie można podejmować w imieniu głuchych takich działań, do których nie są oni w pełni przekonani”. Ta potrzeba współdziałania została zresztą wyrażona w tytule konferencji „Głusi razem ze słyszącymi pokonują bariery ciszy i komunikacji” i potwierdzona zaproszeniem licznych osób niesłyszących do wzięcia udziału w obradach. Referentami byli jednak przede wszystkim naukowcy zajmujący na co dzień się problemami związanymi z brakiem słuchu. Wiele zainteresowania wzbudziły wypowiedzi gości zagranicznych, m.in.: prof. Kristiny Svartholm ze Szwecji, prof. Jean-Marie Capouillez z Belgii, prof. Marca Marscharka ze Stanów Zjednoczonych, Wayela Abo-Asbaha z jemenu oraz polskich badaczy, m.in. wspomnianego już prof. Tadeusza Gałkowskiego, prof. Henryka Skarżyńskiego, prof. Marka Świdzińskiego, prof. Kazimiery Krakowiak, prof. Jerzego Grossmana, doc. Jana Kurkowskiego, Heleny Sieńkowskiej, Tadeusza Adamca, Piotra Tomaszewskiego. Swoje referaty zaprezentowali również Romuald Kuś z Polskiego Związku Głuchych oraz Grzegorz Kozłowski z Towarzystwa Pomocy Osobom Głuchoniewidomym.

Prezentujemy streszczenia niektórych referatów wygłoszonych podczas Konferencji:

Marc Marschark

(Narodowy Instytut Techniczny dla Głuchych w Rochester)

Profesor Marc Marschark wystąpił z referatem „Wpływ wychowania dwujęzycznego na rozwój językowy i poznawczy”, w którym przedstawił wnioski ze swoich bogatych badań nad rozwojem poznawczym dzieci niesłyszących. Przeprowadzone przez niego badania empiryczne nad możliwościami poznawczymi dzieci pokazały różnice w zdolnościach poznawczych pomiędzy dziećmi niesłyszącymi i słyszącymi. Dla dzieci niesłyszących najważniejszą rolę w rozwoju poznawczym odgrywa „rozumienie wzrokowe”, które w wielu aspektach jest lepsze niż u słyszących rówieśników. Dlatego też należy je w jak największym stopniu wykorzystać w procesie edukacyjnym, ale warunkiem tego jest odejście od traktowania dzieci niesłyszących tak jakby były słyszące i zaakceptowanie metod edukacyjnych przeznaczonych specjalnie dla dzieci niesłyszących. Wśród nich jest między innymi stosowanie języka migowego, który - zdaniem Marscharka - w żaden sposób nie przeszkadza w nauczaniu mowy ojczystej, a nawet je wspomaga. Nie oznacza to - jak podkreślił - że język migowy jest najlepszą metodą dla wszystkich dzieci niesłyszących. Jego badania wykazały jednak, że młodzież uczona w dzieciństwie języka migowego osiąga lepsze rezultaty od swoich nie migających rówieśników. Ważnym warunkiem poprawnego rozwoju intelektualnego dziecka niesłyszącego jest również dobry kontakt dziecka z matką. Dzieci, które lepiej porozumiewają się ze swoimi matkami, osiągają lepsze rezultaty w szkole. Dlatego też należy zwrócić uwagę na to, żeby rodzice dziecka głuchego opanowali jak najwięcej metod porozumiewania się wzrokowego, dzięki któremu będą mogli nawiązać lepszy kontakt z dzieckiem. Kolejnym elementem sprzyjającym rozwojowi dziecka jest jak najwcześniejsze wykrycie wady słuchu i wprowadzenie odpowiednich programów interwencyjnych. Wykorzystywanie języka migowego i nastawienie na komunikację wzrokową nie wyklucza - zdaniem Marscharka - rehabilitacji słuchowej. Jego zdaniem dzieci implantowane i aparatowane mają często większą szansę odniesienia sukcesu w szkole niż inne dzieci niesłyszące. Podobnie jak w wypadku języka migowego również i tutaj Marschark nie wypowiada opinii kategorycznych: uważa, że wykorzystanie resztek słuchowych jest bardzo pomocne w rozwoju językowym dziecka, ale nie jest dla niego konieczne. „Musimy być elastyczni w edukacji dziecka głuchego - twierdzi prof. Marschark - jeśli chcemy pomóc mu w jego rozwoju poznawczym”.

Kristina Svartholm (Uniwersytet w Sztokholmie)

Prof. Kristina Svartholm przedstawiła szwedzki model nauczania dzieci głuchych oparty na naturalnym języku migowym. Szwecja jest pierwszym krajem, w którym wprowadzono ten język do nauczania i sformułowano zasadę, że język foniczny dla dzieci głuchych posługujących się językiem migowym powinien być nauczany jako język drugi, czyli tak jakby był językiem obcym. Językiem podstawowym dla głuchych jest bowiem język migowy, rozwijany przez osoby głuche już we wczesnym dzieciństwie. Nauczyciel dziecka głuchego powinien - zdaniem prof. Svartholm - nie tylko znać ten język - ale również zdawać sobie sprawę z różnic gramatycznych pomiędzy nim a językiem fonicznym. Obecnie w Szwecji nie tylko wykorzystuje się naturalny język migowy w szkole, ale również prowadzi się w nim zajęcia dla niesłyszących studentów na uniwersytecie. Bazą dla rozwoju tej metody są badania i analizy języka migowego prowadzone na Uniwersytecie w Sztokholmie już od 20 lat.

Jean - Marie Capouillez

(Międzynarodowe Biuro Komitetu Audiofonologii)

Temat referatu prof. Jean-Marie Capouillez brzmiał: „Komunikacja, przyswajanie języka. Dwujęzyczność w wychowaniu dziecka głuchego”. Zdaniem prof. Capouilleza należy jak najwcześniej stworzyć dziecku niesłyszącemu odpowiednie warunki do rozwoju różnych form kumunikacji poprzedzających przyswajanie języka. Mogą być tutaj stosowane różne środki komunikacji, ważne jest jednak by były one w sposób naturalny dostępne dziecku. Samego języka nie można nauczać w sposób sztuczny, dziecko powinno się go uczyć w naturalnych sytuacjach komunikacyjnych. Dlatego też należy pamiętać, że środki komunikowania się stosowane w porozumiewaniu się we wczesnym dzieciństwie powinny mieć charakter językowy i powinny pozwalać na „interakcję w dialogu”. W okresie przyswajania języka można stosować różne środki ułatwiające wizualizację mowy. Prof. Capouillez jest zwolennikiem pełnego wykorzystania resztek słuchowych oraz języka miganego wspieranego przez fonogesty.

Henryk Skarżyński

(Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu)

Tematem wystąpienia prof. Skarżyńskiego były „Wybrane problemy dotyczące osób niesłyszących i niedosłyszących w Polsce”. Przedstawił w nim zakres swoich działań jako Krajowego Konsultanta w Zakresie Audiologii i Foniatrii oraz osiągnięcia medyczne i organizacyjne kierowanego przez siebie Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu. Ważnym punktem wystąpienia był również wykład omawiający przyczyny uszkodzeń słuchu oraz metody protezowania słuchu za pomocą najnowszych rodzajów implantów i aparatów słuchowych. Zdaniem prof. Skarżyńskiego słuch jest podstawą rozwoju mowy i przyswajania języka.

Jan Kurkowski

(Uniwersytet M. Curie-Skłodowskiej w Lublinie)

Dr Jan Krukowski przedstawił wnioski ze swoich badań nad głuchotą jednostronną, która - wbrew wielu opiniom nie jest wcale problemem marginalnym. Nie jest też problemem tylko braku słyszenia, lecz poważnym problemem mającym wpływ na rozwój mowy i na przyswajanie języka. Przykłady bowiem pokazują, że osoby posiadające małe ubytki w lewym uchu i jednocześnie duże ubytki w prawym o wiele trudniej rozumieją mowę niż osoby z podobnym audiogramem, ale dużym ubytkiem w lewym uchu i małym w prawym. Głuchota ucha prawego ma decydujący wpływ na zdolność rozumienia i przyswajania języka, a jest to spowodowane różnicami pomiędzy półkulami mózgu, które odpowiedzialne są za różne funkcje i zdolności.

Marek Świdziński

(Uniwersytet Warszawski)

Celem wystąpienia prof. Marka Świdzińskiego było przedstawienie badań nad polskim językiem migowym (PJM,) prowadzonych od lat na Wydziale Polonistyki UW.

Prof. Świdziński opowiedział o zorganizowanym podczas ostatnich wakacji obozie integracyjnym, na którym niesłyszący uczniowie OSWG pomagali w uczeniu studentów polonistyki języka migowego. Na obozie głusi uczniowie wyrazili duże zainteresowanie problematyką opisu ich języka macierzystego. Dołączyli więc do grupy badawczej, która pracuje nad opisem gramatycznym PJM na Uniwersytecie - i to nie jako informatorzy, tylko aktywni uczestnicy: językoznawcy. Ważnym punktem wystąpienia prof. Świdzińskiego było również zaprezentowanie spojrzenia językoznawcy, nie surdopedagoga czy lekarza, na języki migowe oraz sytuację społeczną i kulturową osób głuchych. Prof. Świdziński wyraźnie zdefiniował osoby głuche, odróżniając je od osób ogłuchłych i niedosłyszących. Dla niego głusi to dzieci głuchych rodziców, które przyswoiły język migowy jako pierwszy. Jako tacy Głusi stanowią mniejszość językową i kulturową. Prof. Świdziński przeciwstawił się zdecydowanie doktrynie oralizmu i obrazowi głuchego jako inwalidy wymagającego przede wszystkim nauki mowy fonicznej. Jego zdaniem, głusi nie potrzebują słuchu i mowy, gdyż ich naturalnym środkiem porozumiewania się jest ich własny język. W Polsce jest nim PJM.

Romuald Kuś

(Polski Związek Głuchych)

Romuald Kuś omówił i skomentował rezolucje ostatniego Kongresu Światowej Federacji Głuchych, jaki miał miejsce w zeszłym roku w Brisbane (Australia). Zdaniem wiceprezesa Polskiego Związku Głuchych kongres ten był przełomowy pod wieloma względami. Przede wszystkim ze względu na to, że głównym tematem obrad były prawa osób niesłyszących, oraz, że zaprezentowano tam najnowsze osiągnięcia techniki, radykalnie zmieniające sytuację osób niesłyszących w zakresie dostępu do informacji. Potwierdzono zatem, że niesłyszący stanowią odrębną grupę kulturową i mają prawo do posługiwania się własnym językiem migowym. Uznano też, że osoba niesłysząca jest potencjalnie istotą dwujęzyczną, a wybór języka, którym będzie się posługiwać jako macierzystym, należy do niej samej. Wybór ten warunkują różne przesłanki, niekiedy bardzo skomplikowane. Najważniejsze jest jednak uszanowanie wyboru dokonanego przez osobę niesłyszacą. Postulat ten wiąże się również ze stwierdzeniem, że osoby niesłyszące mają prawo do nauczania dwujęzycznego oraz do wychowania w języku migowym. Wśród uchwał Kongresu znalazły się również m.in. postulaty wyrównania szans w dostępie do rynków pracy, co jest warunkiem niezależności ekonomicznej osób niesłyszących, oraz zaprzestania badań genetycznych, prowadzonych z myślą o całkowitym wyeliminowaniu osób głuchych i ich kultury. Zdaniem Romualda Kusia Kongres pokazał, że sytuacja głuchych w ostatnich latach diametralnie zmieniła się i że głusi posiadają obecnie o wiele większe możliwości realizacji własnych potrzeb i ambicji. Otwierają się przed nimi nowe możliwości w zakresie rehabilitacji i komunikowania się. Dotyczy to jednak przede wszystkim krajów zachodnich i dlatego na Kongresie sformułowano również postulat wspierania przez ŚFG osób niesłyszących w krajach rozwijających się, w których nie zawsze mają oni zagwarantowane podstawowe prawa.

Tadeusz Adamiec

(Instytut Głuchoniemych)

Dyrektor Instytutu Głuchoniemych przedstawił referat „Stereotyp głuchego w świetle źródeł historycznych, a sytuacja dzisiejsza”. Badanie źródeł historycznych pokazuje, że głusi przed XVIII wiekiem właściwie w ogóle nie byli zauważeni jako grupa społeczna. O osobach głuchych świadectwa historyczne wspominają rzadko, głusi zazwyczaj występują w nich anonimowo - nie posiadają imion ani nazwisk. Już to wskazuje na głęboko zakorzeniony w naszej kulturze stereotyp osoby głuchej. Porównując czasy minione z sytuacją obecną, nie sposób nie odnieść wrażenia, że niewiele się tutaj zmieniło. Głusi nadal są pomijani i spychani na margines życia społecznego.

Piotr Tomaszewski

(Instytut Głuchoniemych)

Piotr Tomaszewski zaprezentował wyniki swoich badań nad rozwojem kompetencji językowej dzieci głuchych w referacie „Rola gestów i znaków migowych w rozwijaniu twórczości językowej”. Ilustrowany przykładami wykład pokazywał, w jaki sposób rodzi się aktywność językowa dzieci głuchych jeszcze w fazie przedjęzykowej oraz wyjaśniał mechanizmy przyswajania przez dziecko pierwszych elementów polskiego języka migowego. W tym zakresie istnieją duże różnice pomiędzy dziećmi głuchymi rodziców głuchych a dziećmi głuchymi rodziców słyszących, które spotykają się z językiem migowym o wiele później, gdyż zazwyczaj dopiero w szkole. Może to tłumaczyć różnice w rozwoju kompetencji językowej tych dzieci w porównaniu z dziećmi posiadającymi rodziców niesłyszących.

Helena Sieńkowska

(OSWG w Warszawie)

Tematem wystąpienia Heleny Sieńkowskiej było „Rozwijanie intonacji w mowie dzieci głuchych”. Referat dotyczył jednego z aspektów nauczania dzieci niesłyszących języka mówionego, a mianowicie kształtowania właściwej intonacji wypowiedzi. Materiałem ilustracyjnym wypowiedzi była relacja z przebiegu eksperymentu, jaki autorka przeprowadziła wraz ze swoimi podopiecznymi i wychowankami. Eksperyment ten polegał na zastosowaniu w nauce wymowy języka polskiego zapisu muzycznego oraz na próbie wykorzystania wrodzonego słuchu muzycznego osób niesłyszących (badania potwierdzają, że głusi dysponują słuchem muzycznym, choć w ograniczonym zakresie).

Kazimiera Krakowiak

(Katolicki Uniwersytet Lubelski)

Prof. Kazimiera Krakowiak zaprezentowała referat „Efekty wykorzystania fonogestów w mowie dzieci głuchych”. Metoda fonogestów polega na używaniu odpowiednich gestów dłoni jednocześnie z wymawianiem głosek i jako taka wspiera rozpoznawanie mowy z ruchu warg. Efekty już prawie dwudziestoletniego stosowania fonogestów w niektórych ośrodkach w Polsce potwierdzają przydatność tej metody w kształtowaniu zdolności komunikacyjnych dzieci niesłyszących. Wieloletnie badania prowadzone na dużej grupie dzieci wykazały o wiele większe zdolności we wzrokowym rozpoznawaniu mowy u dzieci kształconych tą metodą niż u dzieci rehabilitowanych metodą czysto oralną. Prof. Krakowiak uważa, że fonogesty powinny znaleźć większe zainteresowanie wśród logopedów, nauczycieli i rodziców dzieci niesłyszących. Z drugiej jednak strony prof. Krakowiak nie neguje wartości innych środków porozumiewania się osób niesłyszących, takich jak język migowy i język migany.

WERNISAŻ

Jedną z imprez towarzyszących konferencji „Głusi razem ze słyszącymi pokonują bariery ciszy i komunikacji” był werenisaż wystawy „Kształty dźwięku”. Zaprezentowano na niej prace dwóch młodych fotografów - Piotra Bernasia i Jacka Łagowskiego.

Tematem zdjęć Bernasia i Łagowskiego jest przede wszystkim porozumiewanie się osób niesłyszących za pomocą gestów języka migowego. Obaj fotografowie poświęcili swojemu reportażowi kilka miesięcy, zrobili ok 2000 zdjęć, z których na wystawę wybrali tylko 35. Większość z nich powstała w warszawskim Instytucie Głuchoniemych, dlatego też w reportażu najczęściej występują dzieci oraz ich rodzice i nauczyciele. Dzięki wyborowi formy reportażu, wymagającej fotografowania w naturalnych, zastanych sytuacjach, powstał interesujący cykl obrazujący społeczność osób niesłyszących. Fotografom udało się pokazać symboliczny wymiar ekspresji budowanej za pomocą znaków migowych oraz ich ponadkulturowy charakter w wyrażaniu podstawowych ludzkich uczuć. Szczególnie widoczne jest to na zdjęciach Piotra Bernasia, na których zniekształcona perspektywa i głęboki światłocień sprawiają, że poszczególne obrazy przestają być tylko suchym, obiektywnym zapisem sytuacji i zwracają naszą uwagę ku przedstawionej na nich symbolice, dla której gesty i znaki migowe zdają się być tylko tworzywem i pretekstem. Spokojniejsze w swojej formie są zdjęcia Jacka Łagowskiego, na których widać więcej troski o czysto reporterski charakter prac. Ale i w tym wypadku nie oznacza to, że obrazy pozbawione są ekspresji. Więcej jest tu jednak ekspresji języka migowego, uważnie, ale też z pewnym dystansem, podpatrywanego przez fotografa.

Wystawa „Kształty dźwięku” zasługuje na dużą uwagę. Rzadko się zdarza, że środowisko osób niesłyszących wzbudza tak duże zainteresowanie wśród osób słyszących. Świat głuchych zaciekawił fotografów na tyle, że nie zamierzają poprzestać na prezentowanym cyklu. Przyznają, że dopiero podczas robienia zdjęć zdali sobie sprawę z problemów, jakimi żyją osoby niesłyszące. Dlatego też - jak sami mówią - chcieliby lepiej poznać niesłyszących i ich kulturę, o której jeszcze przed rokiem nic nie wiedzieli ani nawet nie przeczuwali jej istnienia.

Piotr Diehl

KOMENTARZE

Małgorzata Woźniakowska:

Gdy przysłuchiwałam się referatom o różnorodnej tematyce na Międzynarodowej Konferencji, nasunęło mi się kilka refleksji, wniosków i pytań, którymi chcę się podzielić z Czytelnikami. Tematów było wiele, np. dwujęzyczność w wychowaniu dzieci głuchych, rola języka migowego, rezolucje Światowej Federacji Głuchych, fonogesty, metody leczenia schorzeń słuchu i inne.

Chcę najpierw odpowiedzieć na pytanie, kim, wg mnie, jest dziecko głuche? Jest nim dziecko, które od urodzenia albo od wczesnego dzieciństwa nie słyszy w zakresie mowy. Nawet najnowsze i najmocniejsze aparaty nie pozwalają mu usłyszeć mowy taką, jaką jest naprawdę. Jak nauczyć takie dziecko mowy, rozumienia mowy, jak z nim nawiązać nić wzajemnego zrozumienia ? Pomijam tu grupę dzieci niedosłyszących. Logopeda, która rehabilitowała mnie od 3 roku życia, uważa, że nie ma dzieci głuchych. U dziecka nawet z największą wadą słuchu są jakieś minimalne resztki słuchu, które przy pomocy aparatów słuchowych i tysięcy „morderczych” ćwiczeń rehabilitacyjnych zaowocują umiejętnością mniej lub bardziej wyraźnego mówienia, a w przyszłości - rozumienia mowy. Tu unika się używania języka migowego, zwłaszcza gdy dziecko ma rodziców słyszących, którzy nigdy nie zetknęli się z językiem migowym.

A jak wygląda sytuacja, gdy rodzicom głuchym urodzi się dziecko głuche? Badania amerykańskie, szwedzkie, belgijskie wykazały niekwestionowaną rolę naturalnego języka migowego, którym posługują się głusi. Jest on jest przekazywany przez głuchych z pokolenia na pokolenie. Dla dziecka głuchego język migowy jest pierwszym językiem ojczystym, umożliwiającym nawiązanie kontaktu z drugą osobą. Język narodowy jest dla niego drugim językiem - językiem obcym. Obserwacje na dzieciach głuchych udowodniły, że dzieci głuche mają lepsze wyniki w nauce, jeżeli posługują się swoim naturalnym językiem migowym i równocześnie uczą się języka rodzinnego /mówionego i pisanego/ jako języka obcego. Kraje zachodnie preferują więc dwujęzyczność w wychowaniu i nauczaniu dzieci głuchych. Podkreślają, że język migowy nie jest przeszkodą w nauce języka mówionego. Nie można uczyć dzieci słyszące i głuche jednakowymi metodami ze względu odmienność postrzegania przez nie rzeczywistości.

Czy w polskiej szkole przyjmie się dwujęzyczność? Wydaje się to realne, choć w edukacji dzieci głuchych takie eksperymenty nie są jeszcze powszechne. Nie możemy więc mówić o widocznych owocach takiego modelu nauczania. Może jednak warto uczyć dzieci głuche języka polskiego tak, jakby to był język obcy? Tym bardziej, że głusi prawdopodobnie mieszają na swój sposób język migowy i migany albo są przyzwyczajeni wyłącznie do swojego języka migowego i ten przekładają dosłownie na język mówiony lub pisany. Z tego powstają ich błędy gramatyczne i stylistyczne w wypowiedziach ustnych i pisemnych. Zaobserwowałam to w czasie mojej trzyletniej pracy w środowisku dorosłych głuchych. Ale w pewnym momencie pojawił się u mnie cień wątpliwości. Jeden z prelegentów wypowiedział zdanie, iż „niski poziom polskiego języka migowego utrudnia naukę języka mówionego i pisanego”. Więc jak to jest? Polski język migowy ułatwia czy utrudnia naukę języka mówionego? Problem ten zostawiam do dyskusji i badań lingwistom, metodystom nauczania j. polskiego dzieci głuchych i nauczycielom. Osobiście uważam, że najlepszym nauczycielem naszego narodowego języka, poza językiem migowym, u dzieci głuchych, jest książka, począwszy od elementarza. Czytać, czytać i jeszcze raz czytać /oczywiście ze zrozumieniem/ - to zawsze daje dobre efekty.

Na konferencji również była mowa o tym, jakie miejsce zajmuje język migowy w polskiej lingwistyce? Otóż nie jest on do końca zbadany. Polscy lingwiści kontynuują badania i podejmują próby opisu polskiego języka migowego, którym posługują się głuche dzieci i młodzież. Ale oprócz naturalnego polskiego języka migowego istnieje polski język migany. Ten drugi to twór sztuczny, będący odpowiednikiem języka polskiego, wyrażanego w znakach i alfabecie palcowym. Jedyna rzecz, która niekiedy utrudnia wzajemne porozumiewanie się w j. miganym, to tworzenie nowych migów w miejsce starych na oznaczenie tego samego wyrazu. W czasie jednego referatu miałam okazję zaobserwować równoległe tłumaczenie tegoż referatu na trzy języki: migowy, migany i w postaci fonogestów. Te języki wyraźnie różnią się między sobą. Przyznam się, że niewiele rozumiałam z naturalnego języka migowego, nie mówiąc już o fonogestach. Język migowy to język wyłącznie głuchych. Oni go świetnie znają i nie można go potępiać. Ale dla porozumienia się głuchych ze słyszącymi potrzebny jest język migany, możliwy i łatwy do nauczenia się przez jednych i przez drugich.

Zainteresował mnie również wykład prof. Kazimiery Krakowiak, poświęcony językowi fonogestów. Pani profesor przeprowadziła badania w trzech grupach dzieci, rehabilitowanych różnymi metodami, tj.metodą fonogestów, metodą oralną i metodą j.migowego. Wyniki tych badań wydają się szokujące. Okazuje się, że np. w przyswojeniu i odczytywaniu mowy z ust najlepiej wypadły dzieci uczone metodą fonemów, na drugim miejscu są dzieci „oralne”, a najsłabsze wyniki miały dzieci posługujące się językiem migowym. Ta metoda jest mi obca. Ale może warto ją upowszechniać, skoro daje dobre rezultaty w pokonywaniu bariery mowy, dzielącej słyszących i głuchych?

A jak wygląda pokonywanie bariery ciszy i komunikacji z punktu widzenia społecznego albo medycznego z uwzględnieniem dorosłych głuchych? Okazuje się, że tu jest jeszcze wiele do zrobienia. Pokażę to na kilku prostych przykładach. W telewizji jest wciąż za mało teletekstów. A korzyść z nich dla wszystkich niesłyszących jest nie do podważenia. Z języka pisanego, połączonego z obrazami filmowymi, korzystają i głusi, i niedosłyszący. Inne pytanie: dlaczego Telewizja tak broni się przed tłumaczami języka migowego? Sytuację usprawiedliwa najczęściej sprawami finansowymi. Rozumiem, ale tłumacze języka migowego to nie taki znów kosztowny wydatek. W zachodnich telewizjach tłumacze są na porządku dziennym, tłumaczą najróźniejsze programy. Tam nie ma barier w komunikacji. A u nas, aż przykro słyszeć, słyszący stawiają bariery głuchym, utrudniając korzystanie w 100% z mediów. Napisy i telegazeta wszystkiego nie załatwią. Nie da się np. wieloosobowych, ożywionych dysput politycznych /choćby kampanię prezydencką/ od razu przekształcić w język pisany, przynajmniej na obecnym poziomie polskiej techniki. Tu potrzebny jest tłumacz. Dobrze, że choć kilku tłumaczy pracuje w Telewizji, np. w Panoramie o godz. 16.00. Ale godzina 16.00 nie jest zbyt dogodna. Jest to czas powracania z pracy do domu. Ilu głuchych korzysta z Panoramy? Na pewno niewielki procent. Potrzeby głuchych w dostępie do bieżących informacji są naprawdę ogromne ... Na marginesie wspomnę jeszcze o innych barierach, np. utrudniony dostęp do lekarza, długie oczekiwanie w kolejkach na zabieg lub operację, a w przypadku niektórych chorób słuchu jest to sprawa nie cierpiąca zwłoki. Denerwujące są ciągłe zmiany przepisów dotyczących osób niepełnosprawnych i różnorodność ich interpretacji. To wszystko stwarza nowe bariery, które utrudniają i tak już niełatwe życie osobom głuchym.

Zdradzę jeszcze gorzką refleksję z tej konferencji. Była to konferencja bardzo ważna, międzynarodowa, z udziałem liczących się naukowych sław. Gospodarze zaprosili przedstawicieli mediów, aby zainteresowali się problematyką społeczności głuchych. Był piątek, zwykły dzień pracy, godziny południowe. Gdzież są dziennikarze? Przybyła tylko jedna osoba. Konferencja prasowa nie odbyła się. Ten fakt nie wymaga komentarza...

Podsumowując konferencję, należy podkreślić, że w większości referatów dominowała pewna myśl przewodnia. Mianowicie: głusi mają prawo do własnego języka, w którym się świetnie komunikują. Dziecko głuche ma prawo do dwujęzycznego wyrażania się i uczenia się. Taka jest też rezolucja Światowej Federacji Głuchych, o której mówił w swoim wystąpieniu p.Romuald Kuś. Głusi tworzą mniejszość kulturową i językową. Ale nie mogą zamykać się w swoim „kręgu ciszy”. Potrzebują współpracy, a przede wszystkim akceptacji ze strony słyszących i słabosłyszących. W tej wzajemnej współpracy głuchych i słyszących chodzi o to, aby i jedni i drudzy byli traktowani na równi w dziedzinie komunikacji językowej, dostępu do informacji, znajomości i możliwości wykorzystania najnowszych technologii. Miejmy nadzieję, że wyrównanie praw nastąpi stopniowo i w nie tak odległej przyszłości.

Lucyna Długołęcka:

“Głusi razem ze słyszącymi pokonują bariery ciszy i komunikacji” - bardzo piękne hasło Międzynarodowej Konferencji organizowanej w dniach 17-18 listopada w Warszawie budziło moją ciekawość i żywe zainteresowanie, jako że sugerowało pokonywanie barier razem ze słyszącymi jak równy z równym, jakby na równych prawach: słyszący też mają bariery do pokonania, więc lepiej pokonywać je wspólnie z głuchymi, a przy okazji jedni i drudzy nauczą się od siebie czegoś nowego, lepszego, może też czegoś pięknego. Pokonywanie barier ciszy i komunikacji razem ze słyszącymi to dla mnie w gruncie rzeczy część codzienności. Sprzedawca w sklepie, kasjerka i dysponent w banku, urzędnik, lekarz, sąsiad, listonosz i różni inni znajomi i nieznajomi to osoby, z którymi muszę się spotykać i porozumiewać. Większość tych osób posługuje się językiem polskim i to najchętniej mówionym. Ale moja biegła znajomość polszczyzny - nawet w piśmie - nie zawsze się przydaje. Bariery bywają wszak różne, niektóre tkwią w mentalności słyszących, którzy często boją się nie tylko głuchych, ale w ogóle “innych”. Spróbujcie, proszę, wejść do sklepu spożywczego i poprosić w jakimś popularnym języku obcym o sok pomarańczowy, chleb i dwa jogurty o smaku morelowym, po czym zaobserwujcie zachowanie ekspedientki. Jest bardzo prawdopodobne, że nawet jeśli zrozumie wasze życzenie, to będzie tak zmieszana, iż kwotę do zapłaty poda w języku polskim i nie przyjdzie jej nawet do głowy, że “inny” klient może sobie sam podglądnąć tę kwotę na kasowym wyświetlaczu.

Albo wyobraźcie sobie, że nie znacie żadnego języka poza polszczyzną, jesteście za granicą i w akcie desperacji posługujecie się nią w sklepie z pamiątkami. Przypadkowo jednak pani z tego sklepu rozumie świetnie po polsku, więc oddychacie z wielką ulgą i radością połączoną z zaskoczeniem.

Ja miałam podobną przygodę z językiem migowym. Zepsuła mi się kiedyś drukarka, a miałam coś pilnego do wydrukowania. Skopiowałam dokument na dyskietkę i udałam się z nią do sklepu ze sprzętem biurowym, który oferował wydruki komputerowe. Dyskietkę wręczyłam sprzedawcy wraz z napisaną nazwą pliku przeznaczonego do wydruku. Czekając na wykonanie usługi rozglądałam się po sklepie. Zauważyłam w pewnym momencie, że sprzedawca coś do mnie mówi, ale nie uchwyciłam, co. Poprosiłam zatem o powtórzenie i wyjaśniłam, że nie słyszę. Jakież było moje zaskoczenie, gdy ów młody człowiek w biegłym języku migowym wyjaśnił mi, iż zaistniał problem z wydrukiem! Zajrzałam do komputera i już swobodnie się porozumiewając rozwiązaliśmy ten problem zmieniając ustawienia stron dokumentu. Oczywiście zostałam już stałą klientką tego sklepu.

Na wspomnianej Konferencji miałam nadzieję poznać, jak to inni głusi i słyszący w Polsce i za granicą pokonują bariery ciszy i komunikacji. Miałam nadzieję dowiedzieć się, jak rysują się perspektywy integracji obu środowisk w bardzo obecnie sprzyjającej temu erze technologii teleinformatycznych. Takie miałam nadzieje, a właściwie złudzenia, gdyż już sami organizatorzy informowali w oficjalnym piśmie, iż Konferencja “ma na celu ukazać różne sposoby podejścia do wychowania i kształcenia dzieci i młodzieży z uszkodzonym słuchem”. Bardziej więc adekwatnym hasłem byłoby np. “Słyszący pomagają głuchym dzieciom wychodzić ze świata ciszy”. Ale czy ktoś by się tym zainteresował? Zresztą czy koniecznie trzeba “wyciągać”? Jeżeli już ktoś się przy tym upiera, to aby wyciągnąć głuche dziecko ze świata ciszy, sam musi najpierw do tego świata wejść, poznać go i zrozumieć to konkretne dziecko. Być może nie potrzebuje ono dźwięków, tylko czegoś całkiem innego. Warto się dowiedzieć, czego, a nie desperacko i trochę na oślep wyciągać go z ciszy jak tonącego z wody.

Zaprezentowane na Konferencji referaty - jakkolwiek ciekawe - wiązały się z jej hasłem dość luźno. Właściwie jedynie trzy z nich zaspokoiły moją ogromną chęć poznania cudzych doświadczeń w pokonywaniu barier ciszy i komunikacji. Wykład profesora Świdzińskiego pt. “Głusi uczniowie jako uczestnicy badań nad Polskim Językiem Migowym” był udaną próbą zaprezentowania języka i kultury głuchych. Głusi uczniowie i słyszący studenci rzeczywiście pokonali bariery ciszy i komunikacji - i z pewnością jedni i drudzy wiele na tym skorzystali. Jestem zdania, że sama nauka tolerancji dla innych ludzi, języków i kultur to bardzo dużo na drodze do pokonania wspomnianych barier.

Jakby uzupełnieniem tego wykładu był referat pt. “Rola gestów i znaków migowych w rozwijaniu twórczości dziecięcej” przedstawiony przez Piotra Tomaszewskiego. Uzupełniony graficznymi opisami wypowiedzi dzieci w naturalnym języku migowym ukazywał nie tylko tytułową rolę gestów i znaków, ale też, jak mi się wydaje - uświadamiał i wskazywał słyszącym jedną z dróg pokonywania barier ciszy i komunikacji razem z głuchymi. Ta droga to naturalny język migowy, który w Polsce wciąż jeszcze musi zabiegać o należne mu uznanie. Niby przyznaje się małemu głuchemu dziecku prawo do własnego języka - języka migowego, ale najczęściej to prawo pozostaje tylko opcją, a na dziecku dokonuje się psychicznego gwałtu pozbawiając go w pierwszych latach życia języka w ogóle. Jeżeli już prowadzi się wychowanie dwujęzyczne, to najczęściej tym drugim “językiem” jest system językowo-migowy, a więc nie może być w tym wypadku mowy o prawdziwej dwujęzyczności.

Z tych zatem względów najbardziej dla mnie interesujące okazało się wystąpienie profesor Kazimiery Krakowiak z referatem pt. “Efekty wykorzystania fonogestów w procesie formowania języka”. Fonogesty to też nie jest język, ale bardzo mi się podobało, że ten wykład był tłumaczony nie tylko na język migany, ale również na fonogesty i naturalny język migowy. Tłumacz języka migowego migał bardzo szybko, ale skupiwszy na nim uwagę mogłam go zrozumieć. To było fascynujące. Znam naturalny język migowy z codziennych interakcji z głuchymi, ale tam tłumaczono przecież specjalistyczny wykład. Wspaniała okazja, by udowodnić sceptykom, że naturalny język migowy jest nie tylko prawdziwym językiem, ale jest też na swój sposób piękny i bogaty. Żałowałam, że tylko ten wykład mogłam “słuchać” w pięknej mowie ruchu i gestów.

Sceptycy, oraliści i inni specjaliści migający systemem językowo-migowym mieli też okazję porównania tych dwóch sposobów komunikowania się z głuchymi właśnie obserwując tłumaczy. Tłumacz języka miganego migał powoli stosując szyk zdania właściwy językowi polskiemu, wraz z wszystkimi przyimkami i zaimkami, a do tego artykułując każde niemal słowo. Tłumacz języka migowego migał szybko pokazując znaki w podobny sposób, jak to czynią ludzie głusi, dla których jest to pierwszy język. Ten tłumacz wykorzystywał przestrzeń wokół siebie umiejscawiając w niej opisywane rzeczy. Artykułował i przedstawiał alfabetem palcowym tylko specjalistyczne terminy, takie jak np. morfem, a w wielu wypadkach wyjaśniał też dane słowo w sposób obrazowy “pisząc palcówką” w powietrzu, i np. dzieląc je dłońmi na sylaby i wskazując następnie tę sylabę, o której w danej chwili była mowa. Gdyby natomiast przemigał dosłownie np. “sylaba `ma'”, wyszłoby to dość bezsensownie. Nie dziwiła mnie szybkość przekazu w języku migowym, gdyż z własnego doświadczenia wiem, że można się w tym języku porozumieć o wiele szybciej niż po polsku. Np. zamiast zapytać “Czy to jest twoja książka?” można wskazać na książkę i zamigać “twój?”, a sens pytania będzie ten sam. A jeśli chodzi o rzecz, której nie można wskazać palcem? Przykładowo “Czy dom twojej siostry jest ładny?” migamy “Dom twoja siostra ładny?” Oczywiście w tego rodzaju przekazie dużą rolę odgrywa mimika twarzy. Wyraz twarzy tłumacza języka miganego jest zazwyczaj obojętny.

Naturalny język migowy to taki sam język jak każdy inny. Dorosła osoba potrzebuje na opanowanie go mniej więcej tyle samo czasu co na opanowanie innego języka obcego. Dziecko głuche nauczane języka migowego jako pierwszego przyswoi go sobie bardzo szybko w podobny sposób, co dziecko słyszące przyswaja sobie język mówiony. Będzie więc miało wartościowe narzędzie do wyrażania swoich uczuć i pragnień, do ciągłego pytania o świat, do uczenia się tego świata z wszystkimi jego abstrakcjami, do poznania drugiego i kolejnych języków...

Trzeba tylko przełamać bariery mentalności i tolerancji. Czekam zatem na konferencję pod hasłem “Słyszący razem z głuchymi pokonują bariery mentalności i tolerancji”.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
bariery procesu komunikacji
Kto chce jeździć razem ze mną rozmowa na podstawie wiersza J Korczakowskiej i ilustracji
Zagadnienia ze wst¦Öpu do nauki o komunikowaniu - J[1]. Piwowar, Dziennikarstwo
Czy będziesz kochał świat razem ze mną, S E N T E N C J E, E- MAILE OD PANA BOGA
Bariery własne w komunikatywności autoprezentacji mowa werbalna i niewerbalna
Zarabiaj razem ze mną
Tekst Rex Baw się dziś razem ze mną
140 Co tam u Janielskich Razem ze słońcem lipiec sierpień 2020
KLUCZE DO DOBREJ KOMUNIKACJI, Terapia uzależnień(1)

więcej podobnych podstron