Dary czterech wróżek, Pory roku obrazki


Dary czterech wróżek

Narrator:

Przed wiekami, przed dawnymi „ za górami, za lasami, za siedmioma rzekami,

w chatce z gliny żył ubogi chłop. Wdowiec. Miał jedyną córkę.

Kochał ją bardzo. Żałował tylko, że dziecko nie ma matki.

Gospodynie ze wsi namawiały chłopa,aby żenił się powtórnie.

Tak go namawiały, tak go zachęcały, aż wreszcie go zeswatały.

Gospodyni:

Dostaniesz babę nieszpetną, niebiedną, obrotną, wygodną.

Chłop:

Jak takiej nie ulec?

Narrator:

A miała ta baba córkę jedynaczkę , oczko w głowie, pieszczoszkę.

Córka baby śpiewa:

U mojej mamusi

wielka mi wygoda.

Śniadanko zgotuje

do łóżeczka poda.

U mojej mamusi

dobrze mi jak w niebie.

Na słodkiej śmietance,

na bielutkim chlebie.

Matusia mnie myje,

matusia mnie czesze.

Sto razy całuje,

pyta się : czy jeszcze?

Narrator:

Myśli więc sobie chłop:

Chłop:

Dobraś ty dla swojej dziewczyny, to będziesz i dobra dla mojej.

Narrator:

No i pobrali się wdowiec z wdową. Ta córunia baby dostała szczęśliwie ojczyma za prawdziwego ojca, bo ją ten chłop jak ojciec rodzony przygarnął- ale biednej córce chłopa próżno by w tej macosze matczynego serca szukać! Z sieroty, którą dotąd była, pasierbicą się stała. Za popychadło jest u ojcowej żony, za pośmiewisko u przyrodniej siostry, u tej córki babinej.

Baba:

Rodzonej córuni- pierzynę puchową,

a tej pasierbicy- kamienie pod głową.

Rodzonej córuni- miód, słodkie jagody,

a tej pasierbicy- kubek czystej wody.

Rodzonej córuni- uśmiech z serca prosto,

a do pasierbicy- zawsze srogo, ostro!

Narrator:

Widzi chłop- źle zrobił słuchając kum i żeniąc się po raz wtóry z babą nieszpetną, niebiedną, obrotną, wygadaną, a bez serca dla jej córki- sieroty.

Ano, żal poniewczasie.

Wzdycha ojczysko, ale za córką ująć się nie śmie, tak go już ta baba z kretesem zawojowała.

Co nowe, co ładne, co smaczne- to dla niej i dla jej córuni, a o tę drugą- nie dba wcale.

Próżniakiem ja nazywa i brzydulą. Do najcięższej roboty ją pędzi, kawałka chleba jej żałuje, dobrego słowa nie da.

Widzi to chłop i serce mu się ściska, ale się boi ostrego języka baby- milczy. A i córka go prosi:

Córka chłopa( sierota):

Nie, nie mówcie tato, ja to wszystko cierpliwie zniosę, a może macoszyne serce i ku mnie się kiedyś odwróci.

Narrator:

Łagodna to bowiem była dziewczyna jak gołąbka i ufna jak jagnię .

Lecz próżno tam wyglądać dobroci, gdzie jej nie ma.

Umyśliła baba, o swoją córunię zazdrosna, pasierbicę precz z chaty wygonić. A że nie zbywało babie na chytrości, tak pewnego razu powiada do chłopa:

Baba:

Dwoje nas pracuje. Nie młodziśmy oboje i czas, żebyśmy się młodszymi wyręczyli.

Niechże jedna z córek w świat za zarobkiem pójdzie, szczęścia szukać! Tylko, że moja córuchna robić nie umie- wzdycha baba. A skoro nic nie potrafi, to nikt jej do roboty nie weźmie.

Twoja córka to co innego, roboty nauczona. Ją we świat poślemy, a moja w domu niech zostanie.

Narrator:

I ani się chłop obejrzał, jak mu baba córkę w najgorsze odzienie odziała, suchy kawałek chleba w rękę jej włożyła i za próg wypchnęła.

Idzie sierota górą, doliną, skrycie popłakująca.

Nie zna nieboga którędy droga do szczęścia prowadząca.

Idzie sierota borem, dąbrową, siły jej już ustały.

Widzi- w oddali światło się pali w chatynki oknie małym.

Sierota;

Jeśli tu dobrzy ludzie mieszkają,

Na nocleg przyjmą może,

Bo noc już ciemna stoi przede mną.

Gdzie pójdę w nocnej porze?

Stuk, stuk! Otwórzcie i w progi wpuśćcie,

Sercem odpłacę rada: każdą robotę

Spełnię z ochotą, do każdej pracy się nadam.

Narrator:

Gdy dziewczyna do chatki zastukała, światło w oknie jaśniej zaświeciło, ale drzwi pozostały zamknięte. Zmęczona, głodna, na progu chatki przysiadła. Wyjęła z czystej ściereczki kromkę suchego chleba- cały zapas na drogę. I już go do ust miała podnieść, gdy usłyszała w ciemności obok siebie drżący głos ludzki;

Starzec ROK:

Ktokolwiek jesteś, poratuj, nakarm głodnego!

Narrator;

Patrzy dziewczyna, a obok stoi starzec z białą jak mleko brodą. Starzec dłoń do niej wyciąga proszącą. Wzruszyło się dobre serce w dziewczynie. Choć sama głodna, bez namysłu podaje chleb starcowi.

Sierota:

Wybacz proszę, tyle tylko mam, a to niewiele, ale z serca ofiaruję.

Starzec ROK:

Dobre z ciebie dziecko. Nie samolubne wcale i miłosierne. Weź i ty kawałek.

Narrator:

Ułamał i …patrzcie co za dziwo! Chleba dziewczynce w ręce przybyło.

Starzec ROK:

Jedz na zdrowie i ty. Wejdź do mojej chatki i odpocznij. Ho, Ho, moi mili goście zawczasu mnie już nawiedzili!

Narrator:

Bo na ławie pod bieloną ścianą na poczesnym miejscu siedziały w rząd cztery niewiasty, każda innej postawy i w innym ubiorze. Na widok starca- gospodarza powstały jak jedna

i powitały go z uszanowaniem należnym ojcu. A gdy na ławie znów zasiadły, zwróciły się prosto do dziewczyny:

Wróżka I:

Powiedz dziewczyno,

a w twoich słowach

prawda niech będzie szczera,

która z nas czterech

jest najpiękniejsza,

którą wybierasz?

Narrator:

Dziewczyna czterem niewiastom przypatrzyła się z uwagą.

Jedna miała oczy jak niezapominajki, na włosach wianek ze stokroci, sukienkę zieleniutką jak majowa trawa.

Druga miała oczy jak chabry, usta jak maliny, suknię koloru dojrzałej pszenicy.

Trzecia miała pod kasztanowatymi brwiami oczy orzechowe, na szyi korale z jarzębiny

i była w sukni śliwkowej barwy.

Czwarta zielonkawymi patrzyła oczami. Na twarzy miała rumieńce czerwone jak jabłka,

a okrywał ją kożuch ze śnieżnie białych baranków.

Ręce ich nosiły ślady pracy, a wygląd wszystkich czterech niewiast był pogodny i budzący zaufanie.

Więc, gdy powtórzyły:

Wróżka II:

Która z nas czterech jest najpiękniejsza, którą wybierasz?

Sierotka:

Piękności pełen ten, kto ma uśmiech dobry i szczery.

Jak was jest cztery, tak wszystkie cztery jednako piękne jesteście.

Ja w dobroć waszą ufam serdecznie, wy w moją szczerość uwierzcie.

Wróżka III:

Czy cię ojciec porzucił?

Zła macocha wygnała?

Czemu chodzisz po świecie głodna, sama, choć mała?

Sierotka:

Ojciec mnie nie porzucił,

ojciec bardzo mnie kocha.

Nikt z domu mnie nie wygnał,

ni siostra, ni macocha.

Mój ojciec słaby, stary,

stara żona ojcowa,

a siostra nierobotna-

mnie trza na nich pracować.

Za zarobkiem wędruję

i dobrej proszę rady,

u ludzi, jak wy dobrych,

u życzliwej gromady.

Starzec ROK:

Jesteś dziewczyno zmęczona, pora późna. Idź odpocząć do komory. Tam jest czysto pościelone łóżko. Prześpij się spokojnie, a jutro rada się dla ciebie znajdzie.

Narrator:

Podziękowała dziewczyna, dobrej nocy wszystkim życzyła i układła się spać w komorze.

A tymczasem w izbie obok komory siwy starzec Rok (bo to był Rok) i jego córki- Cztery Pory Roku tak ze sobą rozmawiają:

Starzec ROK:

Dobre to jakieś dziecko, ta dziewczyna, sama głodna- jednym kęsem chleba ze mną się podzieliła bez wahania.

Wróżka IV:

Robotna być musi, kiedy we świat z ojcowej chaty poszła, żeby na ojca, na macochę i na siostrę przyrodnią pracować!

I szczera jest- pochlebstw nam żadnych nie prawiła, o nasze łaski nie zabiegała.

Wróżka I:

A uprzejma i grzeczna: co mogła o nas dobrego powiedzieć, to nam życzliwie i serdecznie w miłych słowach powiedziała. Trzeba ją za to wszystko wynagrodzić.

Narrator:

I te cztery dobre wróżki, bo każda z nich była przecież dobrą wróżką i mogła robić, jakie chciała, czary, powiedziały po kolei:

Wróżka I:

Ja sprawię, że gdy ta dziewczyna się umywała, złote rybki będą w wodzie pływały.

Wróżka II:

Ja sprawię, że gdy ta dziewczyna się uśmiechnie, promienie jaśniejsze od słonecznych będą z jej twarzy biły.

Wróżka III:

Ja sprawię, że gdy będzie musiała płakać, perły zamiast łez z jej oczu się posypią.

Wróżka IV:

Ja zaś uczynię tak, że ilekroć ta dziewczyna przemówi, róże prześliczne, pachnące z jej ust sypać się będą.

( i rozeszły się w swoją stronę)

Narrator:

Przyszło rano. Dziewczyna się zbudziła. Wstała, łóżeczko pięknie- zgrabnie pościeliła, komorę, izbę zamiotła, ogień w kominie rozpaliła.

Sierotka:

Dziadku, w czym ci jeszcze usłużyć?

Starzec ROK:

Dziękuję dziewczyno za wszystko coś zrobiła. A teraz właśnie już pora, żebym ci dał obiecaną dobrą radę. Rada jest taka:

Wracaj do domu, do ojcowej chaty, a śmieci, coś je z mojej izby i komory wymiotła, zgarnij do fartuszka i weź ze sobą. Ale gdy będziesz niosła w fartuszku, nie zaglądaj do nich po drodze, dopiero w chacie przed ojcem wysyp.

Narrator:

Dziwna to wprawdzie była rada, ale dziewczyna nie śmiała się sprzeciwiać gościnnemu dla niej starcowi. Zgarnęła więc śmieci do fartuszka, jak jej radził, pożegnała się w uprzejmych słowach i prosto do domu poszła.

A drzewa leśne i przydrożne ptaki, żaby, owady- wszystko, co żywe, ba, nawet kamienie żwir śpiewały i grały do wtóru jej krokom powrotnym a śpiesznym.

Narrator:

Zdziwiły się macocha i Macoszyna córunia, gdy dziewczę we drzwiach chaty ujrzały. Zdziwił się ojciec, ale i uradował bardzo.

A dziewczyna bez słowa prosto do stołu przed ojca idzie i z fartuszka na stół wysypuje…śmieci? Nie śmieci! Nowiutkie, błyszczące, brzęczące, złociutkie dukaty!

Dopiero zdziwienia a radości w ojcowskiej chatynce co niemiara!

Ale nie na tym koniec. Ledwo dziewczyna uśmiechnęła się wesoło na widok radości domowych, gdy jaśniejsze od słońca promienie rozbłysły, a gdy jeszcze przy tym usta otworzyła, aby przemówić i swoje przygody opowiedzieć, z każdym miłym, dobrym słowem sypały się z jej ust róże prześliczne, rozkosznie pachnące.

W zachwyt ojciec, a w złość straszną wpadła macocha. Nuże baba urągać dziewczynie bez nijakiego powodu, z samej zawiści tylko.

Zapłakała biedna sierota od żalu. A tu nowy dziw nad dziwy. Nie łzy gorzkie i słone, ale perły najcenniejsze z jej modrych oczów się toczą!

By obmyć oczy płaczem sczerwienione, pochyliła dziewczyna twarzyczkę nad wodą nalaną

w misce i patrzcie!

Już misa złotych rybek pełna.

Baba:

Ależ to czar prawdziwy!( rozmyśla). Musisz córuniu i ty takie dary ze świata sobie przynieść.

Narrator:

Upiekła baba kołacz słodki na mleku i na miodzie. Nazajutrz budzi rano córunię, jajecznicą i kiełbasą ją pasie, a napasłszy powiada:

Baba:
Czas ci w drogę. Idź prosto do tej leśnej chaty- staruchowi i czterem jego córkom powiedz, żem cię wygnała, niech cię jak najszybciej wywianują. A tu masz kołacz słodki na drogę, pieszczotko.

Narrator:

Nie pożegnawszy się z ojcem ani siostrą przyrodnią, nawet matce ledwo nosem kiwnąwszy, poszła ta baby córunia, słodki kołacz oburącz trzymając.

Idzie milcząca i nadęta.

Gdy tylko nadszedł wieczór zaczęła brzydkimi wyrazami złość swą wylewać, że wciąż nie spotkała żadnej chaty, o której mówiła jej przyrodnia siostra.

Już nawet miała zawrócić, gdy nagle spostrzegła z zadowoleniem, że tuż przed nią błyszczy światełko w oknie. Zaraz w tym kierunku pobiegła i rzuciła się do drzwi. A , że były zamknięte, nuże obiema pięściami po nich młócić i wołać:

Córka baby:

Otwórzcie szybko! Czy to ja dziadówka, żebym stała dłużej?

Narrator:

Ale drzwi mimo to, a może właśnie dlatego, nie otworzyły się.

Wtem słyszy w ciemności głos proszący:

Starzec ROK:

Ktokolwiek jesteś, poratuj, nakarm głodnego.

Córka baby:

A idźże ty precz, dziadu! Ja sama głodna!

Starzec ROK:

Głodna? A może jeszcze przy tym zmęczona?

Córka baby:

A pewnie, żem zmęczona.

Starzec ROK:

Do chaty stukałaś?

Córka baby:

Oho! I obiema pięściami. Małom drzwi nie wywaliła, ale tam jakoweś głuche siedzą. Nie otworzyły.

Starzec ROK:

To ja ci otworzę. Wejdź. Z czym do nas przybywasz?

Córka baby:

Matka z domu mnie wygnała, jeść nie dała, pić nie dała i bez srebra, złota wracać nie kazała.

Wróżki razem:

Powiedz dziewczyno, a w twoich słowach prawda niech będzie szczera, która z nas czterech jest najpiękniejsza, która wybierasz?

Córka baby:

Co mi z tego, która z was jaka. Jak mnie obdarzycie, a hojnie, to będziecie dla mnie wszystkie najpiękniejsze. Ale jakbyście mi nic nie dały, to będę was miała za szkarady i koniec!

Co macie dać, to dawajcie, bo mi szkoda czasu.

W jeden kosz mi pereł nasuć, a w drugi dukatów! A te róże, złote rybki, blaski- dajcie katu!

Rusz się żwawiej stary dziadu! Czego czekasz jeszcze?

Co macie dać, to dawajcie, a ino się spieszcie!

Starzec ROK:

Dary od nas otrzymasz i to takie akurat, na jakie sobie zasłużyłaś! Jeżelibyś jednak chciała odpocząć, to możesz przenocować na ławie i płachtą się nakryć.

Córka baby:

Gadu, gadu stary dziadu.

Kiepskie to są gadki.

Wolę ja spać pod pierzyną

u mej pani matki.

Pod ciepłą pierzyną,

na miękkim piernacie.

Takiej to pościeli

wy wcale nie macie.

Starzec ROK:

Niedobre to jakies dziecko, ta dziewczyna: samolubne. Sama syta, z dużego kołacza ani okruchem ze mną się nie podzieliła.

Wróżka I:

Próżniak to być musi.

Wróżka II:

I kłamliwa dziewczyna.

Wróżka III:

I nieuprzejma!

Wróżka IV:

A niegrzeczna!

Trzeba ją za to wszystko przykładnie ukarać.

Wróżka I:

Ja sprawię, że gdy ta dziewczyna będzie się umywała, węże w wodzie ślizgać się będą.

Wróżka II:

Ja sprawię, że gdy ta dziewczyna śmiać się będzie, jej uśmiech będzie ponury jak chichot sowy.

Wróżka III:

Ja sprawię, że gdy zapłacze, zamiast łez groźny grad z oczu jej padać będzie.

Wróżka IV:

Ja sprawię, że gdy usta otworzy, żaby i jaszczurki z jej ust wyskakiwać będą ku obrzydzeniu wszystkich.

Narrator:

Oto, jakie dary do domu leniwa, niemiła córka baby poniosła! Tak się bowiem stało, jak mówiły cztery wróżki.

Idzie córunia babina nadęta, a wszystko dookoła niej brzęczy i śpiewa:

Idzie córunia baby pieszczoszka,

Próżniak, niemiła.

Chce szukać szczęścia, bogactw, zaszczytów,

Na co nie zasłużyła.

Idzie córunia baby pieszczoszka, zarozumialec, pyskata.

Pragnie być piękna i wywyższona,

Bez pracy chce być bogata.

Dowiedz się o tym raz - i na zawsze,

Że czary, cuda nic nie pomogą,

Gdyś gbur, leniwiec, wtedy się nic nie uda!

Narrator:

Jaki tam lament powstał w domu, który po powrocie babinej córuni napełnił się gradem, żabami, jaszczurkami, wężami, wszelkim plugastwem1 jaki lament i wstyd! Ile tego wstydu baba ze swą córunią się najadły, bez końca byłoby opowiadać.

Jedno tylko powiedzieć trzeba, że chłop poczciwy, nie mogąc dłużej wytrzymać, zostawił babie i jej córuni całą swą lepiankę, a sam, wziąwszy ze sobą swoją córkę, dziewczynę najmilszą, odszedł stamtąd, szczęśliwy.

Nowe rozpoczęli życie…

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dary czterech wróżek
4 pory roku obrazki
Ewa Szelburg Zarembina Dary Czterech Wrozek
Dary czterech wróżek Ewa Szelburg Zarembina
Ewa Szelburg Bajka Dary czterech wróżek
Ewa Szelburg zarembina dary czterech wróżek
Dary czterech Wróżek Ewa Szelburg Zarembina
4 Pory Roku, Dokumenty i Obrazki, Dla Dzieci
4 Pory Roku, Dokumenty i Obrazki, Dla Dzieci
2001 październik Cztery pory roku kryteria
prezentacja pory roku (2)
pory roku opis
Wrzesień, karty pracy, Pory roku
Cztery pory roku, Wizaż, analiza kolorystyczna
pory roku - zagadki, PORY ROKU
Wierszyki o miesiącach, PRZEDSZKOLE, KALENDARZ - pory roku, miesiące, tydzień, pory dnia
4 pory roku

więcej podobnych podstron