„Jak wyginęli królewicze”
Wstęp
Narrator
Narzeka mama, narzeka tata:
„To pokolenie wysiada
i całkiem pusto ma w głowie,
Do książek siądź, posprzątaj pokój, grzeczny bądź!”
A my? Idziemy czasem do szkoły,
By pleść tam innym androny, nie zawsze cenią to sobie,
Nie przejmuj się i…
Baw się dzisiaj z nami, właśnie zaczynamy,
Baw się dzisiaj z nami,
Na luzie czasem bądź.
A zanim coś wam zagramy,
Prośbę do wszystkich was mamy,
Nie krytykujcie nas ostro,
Bo jeśli widz jest zbyt srogi, będzie kiks.
Scenka I
/ Matka i dwie córki siedzą przy stole. Matka zajmuje się, np. szyciem.
Córka I - przegląda się w lustrze, Córka II - studiuje jakąś grubą książkę./
C.1 - Mamo…mamo, ja chcę wyjść za mąż!
M. - Córeczko, masz jeszcze czas. Najpierw powinnam wydać za mąż starszą córkę. Tak każe obyczaj.
C.2 - Phi, nie będę niczyją niewolnicą!
M. - Ależ córko, popatrz na mnie!
C.2 - No właśnie, matko!
M. - Co chcesz przez to powiedzieć? Czy ja wyglądam na niewolnicę?
/ córka potakuje głową/
M. - Wprawdzie mąż rujnuje budżet domowy, gdyż na ogół należy do gatunku łakomczuchów. Trzeba też uważać, bo nie pilnowany może zmienić swoje legowisko, nigdy jednak nie zmienia swoich przyzwyczajeń, bo np. zawsze jest zaprzyjaźniony z mediami, a TV skutecznie mu zagłusza odgłosy napastliwych domowników, a prasa zawłaszcza codzienna…
C.2 - …ta lepiej przylega mu do twarzy…
M. - …całkowicie odcina go od świata zewnętrznego. Jednak mąż…
C.2 - Z moich obserwacji wynika, że bywa tchórzem podszyty i skąpy jak gryzoń.
M. - Dość, dość tego! Nie zniechęcaj siostry!
C.1 - Matuś, nic mnie nie obchodzi jej paplanina. Gdybym wyszła za mąż…
M. - Moja krew, moja krew!
C. Wiem swoje. Gdybym wyszła za mąż, nie musiałabym odrabiać lekcji…
C.2 - …tylko pańszczyznę!
C.1 - Mamoooo…
M. - Cicho, moje córki. Z wami nie wytrzymałby żaden mężczyzna.
C.1 - Ach, mnie się marzy ktoś tak śliczny jak Michael Jackson.
- 1 -
C.2 - Nie dość, że Murzyn, to jeszcze biały!
C. 1 - Rasistka!
M. - Realistka, moje dziecko, realistka.
C.1 - To może Mel Gibson, Patrick Swayze.?
M. - Meżczyzna do wzięcia nie może być nachalnie przystojny…
C.1 - Dlaczego?
C.2 - Konkurencja nie śpi.
C.1 - To może Bartek Obuchowicz?
M. - …i nie najmłodszy.
C.2 - Młody musi się wyszumieć.
C.1 - No to może choć wysoki jak Shaquil O` Nepal?
M. - Nie, nie najwyższy.
C.1 - Dlaczego?
C.2 - Bo jak będziesz się z nim kłócić, to kark cię będzie bolał.
M. - No i musi być nie…nie najbiedniejszy.
C1 - To się wie! Tylko z bogatym mężczyzną będzie mi do twarzy.
C.2 - To chyba chcesz królewicza z bajki?
C.1 To dobry pomysł1
M. - Za wysoko mierzysz moja córko. On szuka pięknej dziewczyny!
C.1 - Sama mówiłaś, że wygląd to nie wszystko!
M. - No tak, ale w tym sęk, że u ciebie to właśnie, niestety wszystko.
C.1 - / bierze stojące na stole lusterko/- Zwierciadełko, powiedz przecie…
M. - Cicho, cicho moje dziecko, prawda w oczy kole.
C.1 Przecież jestem młoda i wykształcona.
M. - Siedziałaś dwa lata w jednej klasie!
C.1 - Właśnie mówię, że jestem gruntownie wykształcona!
C.2 - Cała twoja wiedza skupia się na tym, jak efektownie potrząsać głową, strzelać oczyma i suszyć zęby do każdego chłopaka.
C. 1 Ty mi po prostu zazdrościsz urody i powodzenia!
C.2 - Jestem intelektualistką. Zazdroszczę ci jedynie braku problemów wyższego rzędu.
C.1 - Że co?
C.2 - No właśnie, masz umysł nawet nie skażony inteligencją!
C.1 - Mamono…ona chyba mnie obraża!
/ wchodzi syn z wędką i siatką na ryby, w której jest złota rybka/
S. - Cześć siostrunie! Znowu kłótnie? Nie ma jak w domu!
M.- Jak było na rybach synku?
S. - Ach, znów się do mnie przyczepiła ta złota rybka.
C.2 - Ależ namolna!
S.- Wyobraźcie sobie, że obiecuje złote góry, gdy spełnię jej jedno życzenie.
C.1 - Cena złota ostatnio spadła, bierz świadectwa udziałowe.
M. - Ale czegóż ona chce od ciebie?
S. - Posłuchajcie.
/ na scenę wchodzi „ złota rybka”/
Z.R. - Dzieci i ryby głosy nie mają
stara to prawda i znana,
jednak dorosłym to zawdzięczają,
że ich kondycja fatalna.
Na łonie naszej przyrody
trzeba mieć zdrowie nie lada,
- 2-
bo każdy listek źródłem jest choroby,
lecz dziecko i ryba nie gada.
Magiczna różdżka nic tu nie zmieni
i złota rybka wysiada,
bo nie ma dla niej miejsca na ziemi
a w wodzie siedzieć się wzdraga.
Prośbę mam małą wybawco drogi,
Oczyść mi rzeki i stawy.
Daj żyć, choć w morzu, błagają foki,
Porzuć okrutne wyprawy.
S. - Bagatela, ale od czego tu zacząć?
C.1 - Och, zostawmy na razie ekologię na rzecz ekonomii. Nie słyszałeś, kiedy znów będzie bal u królewicza?
S. - pojutrze urządza jakąś darmową imprezę dla panien z okolicy.
C.1 - I dopiero teraz mi to mówisz? To ja już robię sobie maseczkę z ogórków, a Kopciuszek niech przygotuje mi suknię na bal.
C.2 - Ale ona teraz zajmuje się strączkowymi: oddziela groch od fasoli. Też mi hobby!
S. - Gdybyś nie była wegetarianką, tłukłaby teraz schabowe.
C.2 - Jestem jałoszką…ryby jadam.
S. - Gdzie moja złota rybka?! Przecież jej obiecałem!
C.2 - Obiecanki, cacanki. Widzisz, do czego prowadzi niewiedza?
/ pokazuje szkielet ryby/
- Powinieneś odróżniać jarosza od wegetarianina.
M. - Nie czas żałować róż, kiedy płoną lasy.
C.1 - Matuś, choraś?
C.2 - To takie powiedzenie!
C.1 - AAA … Mateczko, przecież królewicz to idealny kandydat: nienachalnie przystojny, nie najbiedniejszy, nie najwyższy, nie najmłodszy…
/ Córka 2 - chrząka znacząco/
C.1 … no co, bywają młodsi.
C.2 - ale noszą pampresy.
C.1 - Mamo…
M. - Właściwie,… nie szata zdobi człowieka. No i na balu będzie przytłumione światło. Wiesz,…masz szansę.
Scenka II
/ Król siedzi na tronie, którym może być fotel obrotowy. Prawie cały czas milczy i zajmuje się swoimi sprawami, np. ogląda komiksy, stroi miny do lusterka. Nie jest też ubrany „ po królewsku”- ma czapkę, rozciągnięty podkoszulek. Natomiast królewicz wygląda i zachowuje się jak typowa postać baśniowa./
Kr. ( królewicz)- Królu, ojcze mój! Spośród wszystkich panien, jakie były na balu, wybrałem wreszcie tę jedyną, na której wspomnienie serce żywiej mi bije. Ta albo żadna!
K. ( król) - / otwiera usta ze zdziwienia/
Kr. - Tak, kocham ją nad życie. Chcę, aby została moją żoną. Co ty na to?
K. - / wzrusza ramionami, itp./
Kr. - Tuż po północy wybiegła z Sali balowej. Spieszyła się tak bardzo, że na schodach zgubiła pantofelek.
pantofelek.
K. - ?!
- 3 -
Kr. Tak, już go pokażę.
/ wyciąga telefon komórkowy/
Kr. - Służba, przynieście mi pantofelek pięknej nieznajomej.
/ na rolkach wjeżdżają lokaje, jeden z nich ma na czerwonej poduszce pantofelek/
Kr. - Oto on. Ojcze.
/ król ogląda bucik/
K. - Ooo, „ Radoskór”!
Kr. - Wyobraź sobie ojcze teraz, jaka piękna musi być nóżka która go nosi! Jak odnaleźć właścicielkę tego bucika? Cóż radzisz królu, najmądrzejszy z mądrych?
K. - / drapie się po głowie - myśli/
Kr. - A możę wszystkie okoliczne panny przymierzą pantofelek? pantofelek jeśli znajdzie się nóżka, na której będzie leżał jak ulał, to będzie znaczyło, to będzie znaczyło…Ojcze zmysły tracę, dzięki ci za radę!
K. - / król gestem nakazuje klęknąć mu przed „ tronem” i protekcjonalnie głaszcze go po głowie./
Piosenka na melodię „ Felicyty” - może być również recytowana przez 2 osoby:
/ dziewczyna/
Dlaczego tak
Mało rycerzy i romantyków na świecie ci brak.
Powiedz kolego, powiedz dlaczego, dlaczego tak?
Bo lamborgini, corsa, toyota rządzą w twych snach,
czemu nie ja?
/ chłopak/
Dlaczego tak
Kuszą cię sklepy, ładne sukienki, czyż miary ci brak.
Dziewczyno płocha, kto cię pokocha, jak możesz tak?
Starym maluchem wywieźć cię muszę, bo czymże mam?
Czemu nie ja?
/ dziewczyna/
Dlaczego tak
Pozory mylą, bo żyjesz chwilą, dlaczego tak?
Nie rządzą żądze, rządzą pieniądze, to przecież fakt.
Nie patrzysz w oczy, nie zauroczysz, bo niby jak?
Dlaczego tak
/ chłopak/
Dlaczego tak
Duże dochody nie wyszły z mody, umiaru ci brak.
To model życia, bo cię zachwyca Sknerus Mc Kwak.
Niematerialne bywa fatalne, bo ceny brak,
Dlaczego tak?
/ dziewczyna/
Dlaczego tak
Żyjesz w obłudzie jak inni ludzie i ciągle grasz.
Pchasz się na afisz, to, to potrafisz, dlaczego tak.
Tamta dziewczyna bank przypomina, czemu nie ja,
Czemu nie ja?
- 4 -
Scenka III
/ Pojawiają się 3 dworzanie na rolkach: jeden na czerwonej poduszce trzyma duży but sportowy inny niż ten, który był w poprzedniej scence, natomiast drugi dworzanin rozwija rulon z królewskim obwieszczeniem i czyta, trzeci im towarzyszy/.
D.1 - Niech wiedzą wszyscy i wszędzie, co głosi królewskie orędzie”
„ Królewicz zakochał się we właścicielce tego oto pantofelka i tylko ją chce pojąć za żonę. Wszystkie panny w poznańskiej gminie przymierzyć ten bucik mają, albowiem ta, na której stopę będzie pasował, wybranką królewicza zostanie”.
D.2 - Która chce być pierwsza, która najodważniejsza, bo piękne wszystkie jako żywo!
/ Dworzanie jadą w stronę widowni i tym dziewczętom lub paniom, które mają małe stopy mierzą buta( by but nie pasował). Jeden z nich komentuje widowni to, co się dzieje, mówiąc, że but nie pasuje, jest zbyt duży, itd./.
D.3 - Zechciej pani być pierwszą. A może do ciebie uśmiechnie się królewski los?
/ Na scenę wchodzi osoba mówiąca wiersz, a także matka z córkami+ Kopciuszek, które biorą udział w przymierzaniu buta i mimiką oraz gestami inscenizują wiersz/
W naszej poznańskiej gminie
szkoła 26 słynie
z tylu dorodnych młodzieńców,
z tylu pięknych panien pełnych wdzięku.
O balu tym wieść niesie,
że zmiany on przyniesie.
dziewczyn w szkole gromada
na lekcjach o tym gada.
Już dzwonek pauzę głosi,
każda panna buty nosi,
lecz nie pasuje żadnej
ni brzydkiej, ni powabnej.
Martwią się więc dziewczęta,
korona to zachęta,
gryzą palce aż do kości,
każda się bardzo złości.
Jedna na technice dziś
chciała zgrabnie nitkę zwić,
nawet nie poczuła,
wrzecionem dłoń przekłuła.
Więc płacze matka, ojciec
nie mogą prawdy dociec,
leży bez czucia wiele dni,
już setną lekcję tak śpi.
Scenka IV
/ Podczas recytacji jedna z dziewcząt kłuje się „ wrzecionem” i zasypia przy szkolnej ławce. Podchodzą do niej dworzanie./
D.1 - A może na nią byłby dobry ten bucik?
D.2 - Słusznie. Otrzymałem rozkaz zmierzenia pantofelka wszystkim dziewczętom.
/ Adidasy pasuje. Pojawiają się Królewicz i Król/
Kr. - Doskonale pasuje. Przypatrz się ojcze swej synowej. Prawda, że śliczna panna?
/ Król krzywi się, jest niezadowolony/
- 5 -
Kr. - Jest delikatna, taka krucha. Jestem onieśmielony. Tyle wdzięku i urody naraz. Czy zechciałabyś../ pada na kolana/, czy mogłabyś,…
D.2 - Ależ królewiczu, ona ciągle śpi!
K. - / wzrusza ramionami, siada na tronie, zajmuje się czymś/
D.1 - W baśniach piszą, że budzi się je pocałunkiem.
/ Król zrywa się z tronu, odpycha syna/
K. - Nie, nie, nie… Ostatnio, gdy tak zbudziłem śpiącą królewnę, ta zamieniła się w żabę!
D.1 - Tak, tak.. skąd ja to znam. One zawsze z czasem zamieniają się żaby, żmije, jędze.. Lepiej nastawmy budzik.
/ Nastawia budzik, który zaczyna dzwonić. Śpiąca po omacku wyłącza go i „ lunatykuje” do mikrofonu, by zaśpiewać piosenkę „ Budzikom śmierć” - piosenka z kasety. Po fragmencie piosenki wraca do ławki i śpi dalej./
Kr. - Nareszcie, miła moja, najmilejsza…
D.2 - Ależ królewiczu, ona nadal śpi. Chyba jest lunatyczką.
Kr. - To taka arystokratyczna choroba, prawda?
M. / matka ze scenki I/ - Akurat! Wyje do księżyca i tyle.
Kr. - Ojcze, najmądrzejszy z mądrych, jak, ją obudzić?
K. - / milczy/
D.2 - Królu, wszak prawiłeś, żeś zjadł wszystkie rozumy. Czemuś żadnego sobie nie zostawił?
Kr.- Cóż, poradzę się wróżki Telewizji.
/ wyciąga pilota, włącza i po chwili pojawia się wróżka z anteną TV - różdżką/
W.TV. - „Od 150 lat czarodziejska herbata „ Lipton” budzi ze snu wszystkie śpiące królewny'.
/ Dworzanie wnoszą dużą reklamę herbaty, Królewicz stawia koło śpiącej filiżankę, którą przyniósł 3 dworzanin. Gdy wróżka mówi kolejne zdanie, dziewczyna powoli się budzi i pije łyk napoju z filiżanki/
Czy na was też działa magia telewizji? Nie? To was zaczaruję.
/ „ Czaruje” - różdżką - anteną budzącą się właśnie dziewczynę i publiczność./
Śpiąca Królewna - Mam tak spać na okrągło?!/ zwraca się do Królewicza/ A, nareszcie jesteś. Nie tłumacz się, że utknąłeś w ulicznym korku. To stary numer. Lubię spać, ale 1000 lekcji to chyba drobna przesada!
/ W tej samej chwili, gdy Królewicz klęka przed królewną, pojawia się zaaferowana Matka i Córki/.
C.1 - Zaraz, zaraz, chwileczkę! Ktoś podmienił pantofelek!
/ wskazuje na adidasa/
M. - Widzicie, jak to się teraz garną do władzy i majątku?
D.2 - Wybacz pani. Przez pomyłkę wziąłem but twojej córki.
M. - Akurat! Blisko władzy siedzi, to mu się korona królewska marzy!
/ Pojawia się trzeci dworzanin z „ prawdziwym pantofelkiem”, tzn. tym, który był w II scence/
D.2 - Przecież te pantofelki są takie do siebie podobne./ ogląda oba buty/
M. - Czyżby?
D.3 - Królewiczu, ten pantofelek pasuje na większość stóp dziewczęcych w naszym królestwie.
Kr. - Masz babo placek. Przyjdzie nam znów ojcze wyprawić bal.
K. - / cieszy się, macha rękami/
M. - Ależ panie. Spójrz na moją córeczkę.
/ Królewicz wyraźnie się krzywi, a dziewczyna histerycznie wrzeszczy/.
- 6 -
M. - Nie płacz dziecko, bo się spocisz… Taka zaradna, bystra, wykształcona. Jest idealna na żonę!
D.2 - Czyżby?! A cóż ona potrafi?
M. - Ona?...Ona jest zdolna do …wszystkiego!
I cóż ty na to królewiczu?
Kr. Trudno się zdecydować./ chodzi pomiędzy dziewczynami, ogląda je/ Ta niegłupia, tamta pełna wdzięków… wdzięków Chyba zostanę…starym kawalerem.
/ Dziewczęta gonią go z wałkami do ciasta, tłuczkiem do mięsa. Wybiegają ze sceny/
D.3 - I tak oto wyginęli królewicze.
KONIEC