pożegnanie stary word, Scenariusze


POŻEGNANIE

Akcja sztuki rozgrywa się współcześnie. Prawdopodobnie w Polsce, czyli nigdzie. W każdym razie w jakiejś zapyziałej gminie, być może w dobie szalejącego kryzysu końca pierwszej dekady XXI wieku - gdzie nudno i smutno, a między chodnikami szeleszczą skrzydła gazet.

I właśnie to jest pierwszy obraz, który dostrzegamy po otwarciu kurtyny. Dopiero po chwili, kiedy światło ogarnia całą scenę, wyłaniają się prostokąty bloków - cztery zwykłe prostopadłościany o wymiarach 2m x 1m x 0,5m, które po swej szarej stronie mają niechlujnie wymalowane okna, może nawet krzywe...

Wtedy pojawiają się aktorzy - równie byle jacy i smętni.

NUDA

Zgarbieni młodzi ludzie łażą między blokami, a ich twarze są bardziej puste niż przestrzeń Kosmosu. Nic nie jest w stanie ich zainteresować, całkowicie nie zwracają na siebie uwagi, bo i po co...

Może kilka pojedynczych, przerywanych dźwięków. Sugerowałbym muzykę na żywo, napisaną specjalnie do tego przedstawienia, chyba na akordeon (a w momentach baśniowych - flet?). No, ale to nie jest mój problem, raczej reżysera i muzyka. Ważne jednak, aby oprawa muzyczna nawiązywała do regionu, z którego pochodzi zespół teatralny.

O, Bartek kopnął (od niechcenia) kamyk - żeby chociaż kolegę... A tam Kamil obija się o pudła, bo bardziej śpi, niż chodzi - ot, taki młodzieńczy lunatyzm. I jeszcze ten Michał, wlokący za sobą giczały niczym dwie, nieruchome kłody.

Nuda, proszę państwa, nuda. Powoli wszelki ruch ustaje.

STYPENDIUM

Wchodzi Przedstawiciel Miejscowych Władz w niebieskim cylindrze z dwunastoma złotymi gwiazdami. Natomiast reszta jego postaci, jak i pozostałych aktorów, wbita w szare getry i koszulkę.

Młodzi zbierają się wokół Przedstawiciela, który majestatycznie rozwiera płachtę gazety.

PRZEDSTAWICIEL

Jej Ekscelencja, Unia Europejska, postanowiła...

BASIA

Taa, ekselencja.

KASIA

Stary mówi, że jak oni coś postanowią...

PRZEDSTAWICIEL

(chrząka )

...postanowiła przyznać stypendium fundowane w formie rocznego wyjazdu do Paryża (ożywienie wśród dzieci) najbardziej uzdolnionemu plastycznie uczniowi Gminy Zapole!

PIOTR

Jes, jes, jes!

KASIA

Co się tak cieszy, każdy może wygrać.

BASIA

I wyjechać...

PRZEDSTAWICIEL (składa gazetę)

W związku z tym...

KASIA

A co, może nie?

PRZEDSTAWICIEL

Każdy uczeń, a wy nie chodzicie do szkoły już drugi rok, prawda?

KASIA

To my nie możemy?

BASIA

Jasne, ekselencja!

PRZEDSTAWICIEL

W związku z tym Urząd Gminy Zapole ogłasza konkurs na najlepszą rzeźbę. Udział mogą wziąć wszyscy. Uczniowie.

Kasia i Basia wybiegają, jakby je osy pokąsały. Za nimi scenę opuszcza Przedstawiciel.

KONKURS

Pozostałe dzieciaki, jakby obudzone ze snu, rozpoczynają przygotowania do konkursu. Wygląda to jak typowa rozgrzewka - truchciki, skłony, skręty i takie tam podobne. No, zaczęło im zależeć!

Dźwięki zaczynają być muzyką, niezbyt nachalną - takie lekkie i miłe tło.

W tym czasie kilku technicznych, prawdopodobnie w roboczych ubraniach, zmienia scenografię. Zgrabnie rozkładają po całej scenie prostopadłościany, tworząc z szarych bloków białe postumenty pod rzeźby. Wystarczy jak ci silni i bystrzy chłopcy położą pudła odpowiednim kolorem w stronę widowni. Tacy techniczni to skarb, a my zaciągniemy ich do jeszcze innej roboty.

Dobra, wszystko gotowe! Po odejściu technicznych, aktorzy zajmują miejsca na postumentach, czy między nimi, jak tam kto może. W postawie zasadniczej - na baczność. O, niespodzianie zauważamy, że każdy z nich ma podoczepiany do swojego szarego uniformu jakiś kolorowy element stroju - a to kołnierzyk, a to mankiecik - niewielkie toto, ale widoczne i sympatyczne.

Do tego dochodzi jeszcze zmiana świateł - z białego na kolorowe - oraz muzyki z tej takiej swojskiej, zwyczajnej na bardziej tajemniczą, można by rzec baśniową.

No i masz, w środku szarego miasteczka jesteśmy świadkami cudu tworzenia. Nie ma się z czego śmiać, bo oto nasze niedawne jeszcze smutasy ze swoich ciał formułują rzeźby i to nie byle jakie rzeźby! Zrazu jedna ręka (powoli, powolutku niczym wąż z koszyka) odchyla się ku tyłowi, druga, ku nabraniu równowagi i z dbałością o symetrię, wędruje do przodu w kierunku ziemi -ramiona wydają się tworzyć część okręgu. A teraz głowa wychyla się ku przodowi, lewa noga ugina w kolanie i mamy oś symetrii przebiegającą od czubka głowy do paluszka. I w końcu, przy odrobinie dobrej woli, Dyskobol jak żywy! A tuż obok jakaś Wenus, Atena, dalej przycupnął Myśliciel przy Pstrowskim, znajdzie się być może i Książę Józef (raczej bez konia), kilka rzeźb abstrakcyjnych, co to ni przypiął, ni przyłatał oraz Statua taka czy inna - możliwości są nieograniczone! W każdym razie została stworzona galeria prac konkursowych.

Muzyka cichnie, powraca białe światło. Na scenę wkracza Przedstawiciel. Oprócz cylindra zdobi go pomarańczowa szarfa opasująca pierś.

PRZEDSTAWICIEL

(z aprobatą kiwa głową)

Ładnie, bardzo ładnie... Ładnie, bardzo ładnie!... Mówię, że ładnie! Bardzo!!

Żadnej reakcji, rzeźby stoją jak murowane.

PRZEDSTAWICIEL

No, nie! Miałem mieć jeszcze dwóch pomocników!

Zza sceny wychyla się Techniczny I i melduje.

TECHNICZNY I

Melduję, że aktorów zabrakło.

PRZEDSTAWICIEL.

Ale ja mam tu dialog.

TECHNICZNY I

Że niby co?

PRZEDSTAWICIEL

Mówię, że teraz musimy wybrać do finału dwie najlepsze prace i wysłać do Brukseli, a tam już zadecydują kto pojedzie do Paryża.

TECHNICZNY I

Musimy, musimy.

PRZEDSTAWICIEL

Ciąży na nas wielka odpowiedzialność.

TECHNICZNY I

Ciąży.

PRZEDSTAWICIEL

I z tym poczuciem będziemy wybierać.

TECHNICZNY I

Będziemy.

PRZEDSTAWICIEL

No, dobra, dialog załatwiony, teraz mogę grać dalej.

Niezastąpiony techniczny znika, a władza zabiera się do odpowiedzialnej pracy. Przedstawiciel chodzi od rzeźby do rzeźby, ogląda je, zastanawia się sekundkę i decyduje.

PRZEDSTAWICIEL

Nie... Nie, nie, nie... Skądże!... W żadnym wypadku... Absolutnie... Nie!...

Rzeźbom, które zostały wyeliminowane flaczeją mięśnie, ciała osuwają się na podłogę (jakaż ulga dla tych aktorów). Wreszcie na placu boju zostają tylko dwie figury - Angeliki i Piotra. Przedstawiciel wychodzi do przodu, mówi wprost do widowni.

PRZEDSTAWICIEL

Ogłasza się wszem i wobec, że biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw, po wnikliwej analizie, w poczuciu obywatelskiego obowiązku i odpowiedzialności, wielce szanowne jury postanowiło do finału dopuścić Piotra i Angelikę! ( z tyłu rachityczne oklaski pokonanych)

W czasie tej przemowy techniczni za plecami zwycięzców postawili prostopadłościany - tym razem nie szarą, blokową stroną, a białą. Punktowe światła ukazują tylko finalistów, którzy cieszą się jak dzieci.

PIOTR

Jes! Wiedziałem, zawsze marzyłem, że jeszcze coś się wydarzy, że całe życie przede mną! Spokojne główka, jeszcze będę malarzem! Albo rzeźbiarzem, albo lekarzem, dekarzem, kamieniarzem, nauczycielem... nie, nauczycielem nie.

Z ciemności wyłania się Przedstawiciel - uścisk dłoni, buzi, buzi i przechodzi do Angeliki - powtórka rytuału i wychodzi. Światło na Piotra gaśnie.

ANGELIKA

To ja też? Nie wierzę...

Pojawiają się Kasia i Basia.

BASIA

Taa, nie wierzy.

KASIA

Cieszysz się mała?

ANGELIKA

Cieszę się.

KASIA

Szkoda, że i tak nie pojedziesz.

BASIA

Jasne!

ANGELIKA

Dlaczego?

KASIA

Bo Piotrek jest najlepszy.

ANGELIKA

Ale ja też...

BASIA

Ale my ciebie pomożemy.

ANGELIKA

Dlaczego?

KASIA

Żeby im pokazać kto tu rządzi!

BASIA

Taa, i na złość im wszystkim!

Ciemność.

WERDYKT

Cicha muzyczka. Kiedy zapala się światło, na środku sceny stoi Przedstawiciel, oprócz cylindra i szarfy założył jeszcze zielone spodnie - facet zaczyna mienić się niczym tęcza.

Jasność przyłapuje Technicznego II, kończącego ustawianie prostopadłościanów w półkolu z tyłu sceny (szara strona, blokowa) - ot, i mamy aulę, a może nawet amfiteatr.

TECHNICZNY II

O, pardon. (zmyka)

Muzyka głośniej, światło mocniejsze. Wybiegają pozostali aktorzy i gromadzą się wokół Przedstawiciela. Mimo, iż przegrali nie wrócili do poprzedniej beznadziei, ba, mają na sobie coraz więcej kolorowych fragmentów ubrań. Na koniec dochodzą Piotr i Angelika - on w zielonej koszuli, ona - pomarańczowej spódnicy. A gdzieś z boczku Kasia i Basia.

PRZEDSTWICIEL

(rozwiera gazetę i te wszystkie gierki)

Jej Ekscelencja, Unia Europejska postanowiła, że na stypendium do Paryża pojedzie najbardziej utalentowany uczeń Gminy Zapole - Piotr Pol!

Piotr reaguje spontanicznie - podskakuje, sam sobie klaszcze, obściskuje innych, może nawet fikołka wykręci.

PIOTR

Jes, jes, jes! Wygrałem! Wiedziałem! Jadę!

Przedstawiciel ściska dłoń, buzi, buzi, a do tego wręcza laureatowi bilet w kolorach tęczy. Wychodzi. Do Piotra podchodzi zasmarkana Angelika.

ANGELIKA

Przepraszam... przez chwilę myślałam. Ale naprawdę, gratuluję, byłeś najlepszy.

PIOTR

Za rok ty, spokojna główka.

Do pochlipującej Angeliki podchodzą Kasia i Basia, wyprowadzają ją.

BARTEK

Udało ci się, co nie? Jak zawsze...

PIOTR

Dobry jestem i tyle.

KAMIL

Się tylko chwalis, a ja tes potrafię. Jak bym chciał.

MICHAŁ

Bym miał takich starych jak ty, bym też uciekał.

PIOTR

Czep się swoich! Ej, co ja wam zrobiłem? Myślałem, że jesteśmy kumplami. Od małego... razem do... A zresztą, nie zależy mi!

AGATA

I dziewczyny się z ciebie śmieją. (chichocze)

KAMIL

I w piłkę grać nie potrafis.

PIOTR

Spokojna główka, wyjeżdżam.

Wychodzi. Światło przygasa, muzyka milknie.

BARTEK

Głupio wyszło, co nie?

KAMIL

Będzies się psejmował? Wies jaki on...

BARTEK

Może by go ... jakoś... Odprowadzę go!

MICHAŁ

Bo na starych bym nie liczył.

Agata chichocze, dzieciaki wychodzą, a nam jakoś smutno na duszy.

USIĄDŹMY PRZED PODRÓŻĄ

Wchodzą techniczni - ich widok działa odprężająco. Przenoszą prostopadłościany na lewa stronę i ustawiają jeden za drugim (białym do widza), niczym wagoniki pociągu. Nie przerywając roboty gawędzą sobie.

TECHNICZNY I

Był najlepszy.

TECHNICZNY II

Ta mała też niczego sobie.

TECHNICZNY III

No i czego się go czepiają?

TECHNICZNY IV

Ludzie już takie są, zazdroszczą.

TECHNICZNY I

Pierwszy wagonik krzywo, dobra. Tylko co te smarkate kombinują? Gotowe.

Światło na pełny regulator, cicha muzyczka w tle. Kasia i Basia wchodzą z Angeliką, te zouzy mają coraz większy wpływ na małą.

BASIA

Też go odprowadzisz?

BASIA

Jasne, ona je grzeczna dziewczynka.

ANGELIKA

Myślicie, że nie powinnam? Chcę być tylko grzeczna.

KASIA

I bardzo dobrze, tak trzeba. Rodzice cię dobrze wychowali

BASIA

Taa...

ANGELIKA

To mogę?

BASIA

Jasne.

KASIA

Tylko nie zapomnij, że trza siąść przed podróżą.

ANGELIKA

Dlaczego?

KASIA

Starzy mówią, że jak nie, to podróż się nie uda, ni chu chu. To taki starożytny obyczaj. Pamiętaj.

Wredne słyszą zbliżające się dzieci i wybiegają w try miga.

Wchodzą pozostałe dzieciaki, pomagają Piotrowi taszczyć jego dwie walizy, plecak, torbę i na dodatek siatkę. Nieporozumienia już dawno poszły w zapomnienie. Ich radość potęgują kolejne, kolorowe elementy strojów, a już najbardziej pomarańczowe spodnie Piotra.

BARTEK

No, to co źle, to nie my, co nie?

KAMIL

Tylko napis do nas.

AGATA

I do mnie. (no i chichocze)

MICHAŁ

W sumie nieźle cię starzy wyszykowali, bym nie przypuszczał.

KAMIL

Napises?

PIOTR

Spokojna główka. Wiedziałem, że będziecie, co nie?

Śmiech przerywa zauważenie Angeliki.

KAMIL

Cego ona tu?

BARTEK

Lepiej wracaj do tych...

PIOTR

Cieszę się, że przyszłaś.

ANGELIKA

Bo chciałam ci powiedzieć, że... że przed podróżą trzeba usiąść. Koniecznie.

PIOTR

Czemu?

ANGELIKA

Żeby podróż się udała, to taki stary obyczaj. Koniecznie. Usiądziesz?

PIOTR

Spokojna główka. Siadamy, na czym kto może, i się wszystko udaje.

I siadają na czym kto może, na tobołach, na podłodze, na pośladkach. Kolejne czarowanie. Światło przechodzi w kolorowe, a muzyka staje się baśniowa.

Znieruchomieli, zapadli w letarg, może sen. Wspominają szarość, nudę, późniejszą nadzieję... A może rodziców, o których tyle gadają, a ich ani widu, ani słychu... Niejeden widzi siebie w tym wymarzonym kolorowym Paryżu... Ach, łza się w oku kręci, jak sobie człowiek przypomni własne marzenia...

Ale co to?! Muzyka zostaje zagłuszona stukotem kół rozpędzającego się pociągu. Światło gaśnie. Tylko z lewej strony, między prostopadłościanami błyski świateł przejeżdżających wagoników. Cisza.

Białe, mocne światło ukazuje Piotra, który próbuje zebrać swoje bagaże, wreszcie rzuca tym wszystkim o ziemię. Pozostałe dzieci nie wiedzą jak zareagować - pomóc mu? zatrzymywać pociąg? siąść i płakać? a może się roześmiać?

BARTEK

Spokojna główka, jutro zdążysz, co nie?

ANGELIKA

O, mamo!

Ciemność.

PIERŚCIONEK

Odgłos przesuwania ciężkiego przedmiotu, taka stara, dębowa szafa. I raaz, iraaz.

Światło robocze, w którym widzimy jak Kasia i Basia - ciągle w szarościach - stawiają i przesuwają dwa prostopadłościany na środek sceny (białym do przodu), zostawiając między nimi przejście. Gdzieś z boczku pochlipuje Angelika w wypłowiałej spódnicy. Wpada Techniczny I.

TECHNICZNY I

Hej, paniusie, a wy tu czego?

KASIA

Tak je w scenariuszu.

TECHNICZNY I

To nasza robota.

BASIA

Taa...

KASIA

Nam się też to nie podoba, ale kazali, to robimy.

Wchodzi Techniczny IV.

TECHNICZNY IV

W porządku. Sprawdziłem scenariusz.

TECHNICZNY I

Tylko po co tak wydziwiać? Panowie!

Wchodzą pozostali techniczni i w czwórkę uskuteczniają gruntowną renowację elewacji dwóch pozostałych bloków. Szpetną szarość pokrywają sześcioma kolorami tęczy - zamalowują czy też zaklejają, jak tam będzie prościej.

Dziewczyny skończyły robotę, o której skutkach wiemy tylko tyle, że będą wredne. Stają przy Angelice.

KASIA

Nic się nie martw, mała, załatwimy go.

BASIA

Jasne, załatwimy.

ANGELIKA

Kiedy ja nie chcę... (i jeszcze bardziej płacze)

BASIA

A my niby chcemy?

KASIA

Rycz, mała, rycz. I o to chodzi.

Wchodzi Piotr z dwoma walizami, plecakiem, torbą i na dodatek siatką. O, jakie fajne, żółte buty! Przystaje zmachany.

PIOTR

Nikogo nie...

KASIA

Jeszcze przyjdą, zaczekaj. Chyba masz czas?

PIOTR

No, nie wiem.

KASIA

I małej byś pomógł, widzisz jak bidula ryczy?

BASIA

Jasne, ryczy.

PIOTR

Co jest?

KASIA

Pierścionek zgubiła, taki od mamy. Pomożesz?

PIOTR

Spokojna główka, trochę czasu się zawsze znajdzie.

Kolorowe światło, baśniowa muzyka. Przebiegła Kasia wyciąga ze swej szarej kieszeni tęczowy pierścień i rzuca go między prostopadłościany, które tym razem okazują się skrzydłami bramy.

KASIA

Przynieś.

Piotr, jak zahipnotyzowany, kładzie toboły i podąża ku otworowi bramy, w którym błyszczy pierścień. Nie zdążył nawet nad nim się pochylić, a Kasia z Basią zatrzaskują wrota. No, to chłopak wpadł w potrzask...

Światło zmienia się na białe, muzyka milknie. W tej ciszy doskonale słychać walenie w bramę i przytłumione krzyki Piotra.

PIOTR

Otwórzcie! Ratunku! Ratunku! Tu jestem! To ja! Otwórzcie!

Kasia z Basią zwiewają. Zbiegają się pozostałe, coraz bardziej kolorowe - tęczowe, dzieci. Zauważają bagaż, następnie bramę i już wiedzą co się stało. Chcą pomóc, a jakże, tyle tylko, że jeden szarpie bramą do góry, drugi w dół, trzeci jeszcze gdzie indziej, a Agata stoi i chichocze - tak to do niczego nie dojdziemy! Na szczęście w pobliżu są techniczni.

TECHNICZNY I

Ej, dzieciaki, nie tak. (ustawia dzieci) Wy stańcie tu, wy tam i na trzy cztery ciągnijcie.

TECHNICZNY III

Trzy czte-ry!

Pociągnęli, brama rozwarła się, uszczęśliwiony Piotr wyskakuje z więzienia. I... Ale... Niestety...

Gaśnie światło, stukot kół i błyski przejeżdżających, tym razem tylko dwóch, wagoników ( tyle, ile prostopadłościanów z lewej). Cisza.

Światło. Tym razem Piotr nawet nie próbował pozbierać tobołów.

KAMIL

Skoda.

PIOTR

Spokojna główka, jutro znowu spróbuję.

ANGELIKA

(nikt nawet nie zauważył jak wstała i podeszła do grupy)

To nie był mój pierścionek.

BARTEK

To wszystko twoja wina, a co, nie?

Ciemność.

CHORY

I to z niej właśnie dobiegają słowa.

GŁOS ANGELIKI

Dobrze, ja to zrobię. Mnie uwierzy.

GŁOS KASI

Wyrobiłaś się, mała, aż żem się zaczęła ciebie bać.

GŁOS BASI

Jasne, mnie też już nieśmieszno.

GŁOS ANGELIKI

Tym razem będzie zabawnie. Jeszcze.

GŁOS KASI

Po tym kończymy. Stary mówi, że trza wiedzieć kiedy przerwać.

Mocne, białe światło. Wszystkie prostopadłościany znajdują się po lewej stronie - znane nam już cztery wagoniki.

Na środku sceny Angelika. Jej gesty, głos, cała postawa są niespodziewanie zdecydowane, powiedzieć można - bezwzględne. To, do niedawna jeszcze, miłe dziecko ślepo podąża ku ciemnej, nie - szarej strefie...

ANGELIKA

Panowie! To pudło tu, na przód. Szybko.

Wbiegają techniczni, bez słowa wykonują polecenia.

ANGELIKA

Tu! I położyć.

Nasi wspaniali chłopcy sprawnie i szybko kładą jeden z prostopadłościanów z przodu sceny. Wygląda jakby bali się małej - nie do pojęcia!

TECHNICZNY I

(na odchodnym)

Źle się bawisz, dziecko.

Po wyjściu technicznych na scenie pojawia się Kamil, ten najmniejszy w grupie, który niekiedy czuje się nieco odrzucony. Jego błyszcząca, kolorowa kamizelka kontrastuje z poszarzałą spódnicą Angeliki.

ANGELIKA

Chcesz cukierka?

KAMIL

Co chces ode mnie?

ANGELIKA

Słuchaj uważnie.

Flet, kolorowe światło, zaczyna się kolejne czarowanie.

ANGELIKA

Lubisz cukierki, lubisz żarty i lubisz mnie, a ja ciebie. Teraz położysz się tutaj, na pudle, nie ubrudzisz się. Zamkniesz oczka i będziesz udawał chorego, zemdlałeś, czy coś, na pewno dasz sobie radę. Przyjdzie Piotrek, twój przyjaciel, i będzie cię ratował, a ty nic, jak trup. Wiesz ile będzie potem śmiechu? Zrobisz to dla mnie?

KAMIL

A cukierek?

ANGELIKA

Jeden teraz, dwa po wykonaniu zadania.

KAMIL

To razem tsy.

Dziewucha wyciąga cukierek i wkłada do ust chłopczyka.

KAMIL

Cekoladowy!

ANGELIKA

Kładź się.

Angelika wymyka się. Kamil posłusznie zamyka oczka i kładzie się. Musi być z niego niezły aktor, bo chociaż pozostał sam, to już zaczyna grać - wybałusza gały, czerwienieje, rzuca kończynami - można by pomyśleć, że faktycznie się dusi. Jego charczenie doskonale słychać w zapadłej ciszy. Kolorowe światło przechodzi w białe.

Wbiegają Piotr, Bartek i inni. Trzeba przyznać, że naszemu artyście do twarzy w tym fioletowym krawacie, a tęczowe pasy spodni Bartka dosłownie wywołują zawrót głowy. A co to? Z bagaży Piotra wystają pędzle i farby.

BARTEK

Paryż, nie Paryż, a farby będziesz miał nasze, co nie?

MICHAŁ

Bym miał takie, bym też został malarzem.

PIOTR

Dzięki, wszystko się przyda... A Kamil?... Co mu... On...on się dusi!

Rzuca wszystko i spieszy na ratunek.

BARTEK

Robi se jaja, nie znasz go?

MICHAŁ

Byś się nie spóźnił. Na pociąg.

AGATA

(chichocze, a jakże)

Piotr nie zwraca na nich uwagi - targa Kamilem na wszystkie strony, masuje jego serce, trzepie w twarz, wreszcie sadza go i wali w plecy. Z ust Kamila wylatuje cukierek, chłopak wreszcie odzyskuje oddech - a więc nie udawał, naprawdę się dusił.

BARTEK

Naprawdę się dusił, co nie?

KAMIL

Cukierek. Cekoladowy.

AGATA

Uratowałeś mu życie... Bohaterze...

KAMIL

A miało być smiesnie.

Śmiech Agaty zostaje zagłuszony odgłosami pociągu. Błyski (trzy wagoniki), wreszcie ciemność i cisza.

STUDNIA

Muzyka. Coraz głośniejsza i głośniejsza. Drapieżne dźwięki, prawdopodobnie akordeonu, wdzierają się na widownię. Kto by pomyślał, że taki miły, swojski instrument może wnieść tyle napięcia i strachu. Nagle, w pół nuty, koniec. Cisza. Światło. Białe.

Na środku sceny rozłożył się potężny czworokąt zbudowany z wszystkich prostopadłościanów (widoczne białe ścianki) - to właśnie jest tytułowa studnia. Obok niej Angelika okutana w wielką, szarą chustę i ucharakteryzowana na starowinkę, no, może bardziej babę jagę. Techniczny IV próbuje zawrócić małą ze złej drogi.

TECHNICZNY IV

Robisz źle, będziesz tego żałować.

ANGELIKA

Nic nie poradzę. Nie ja napisałam ten scenariusz.

TECHNICZNY IV

Umyj się, przebierz i idź do mamusi i tatusia.

ANGELIKA

Ja nie mam rodziców, nie wiedział pan?

TECHNICZNY IV

Jeszcze wszystko da się naprawić.

ANGELIKA

Grówno! Byłam grzeczna i dobra, a rodziców i tak się nie dorobiłam. Dawaj wiadro!

Techniczny nie znajduje słów i posłusznie podaje wiadro. Po jego wyjściu wbiegają Kasia i Basia. Jakże odmienione - radosne, roześmiane, a w dodatku z kolorowymi ciuszkami w rączkach.

KASIA

Niezłe, co? Najmodniejsze, a stara mówi, że kobieta musi modną być.

BASIA

Jasne! I z przeceny!

KASIA

Chodź z nami, pokażemy... Czy...czy to studnia?

ANGELIKA

Głęboka.

KASIA

Dlaczego?

ANGELIKA

Żeby rozwiązać problem ostatecznie. Rodzice mówią, że niekiedy tak trzeba.

BASIA

Taa...

KASIA

Spadamy, to wariatka.

Przestraszone dziewczynki uciekają szybciej niż przybiegły. Żegna je rechot staruchy.

Światło nabiera kolorów. Muzyka niby baśniowa, ale z tego fragmentu, gdzie wilk pożera babcię. Wchodzi Piotr, który do swojego ubioru dołożył jeszcze niebieską czapeczkę i skarpety o barwie indygo - istna tęcza. Taszczy bagaże, ale jakoś bez przekonania, jakby mu się nie spieszyło.

ANGELIKA

Młodzieńcze, pomożesz starej kobiecie?

PIOTR

Czemu nie? Znowu tak bardzo to mi się nie spieszy.

ANGELIKA

Wyciągnij wiadro wody, chłopcze, taka jestem spragniona.

PIOTR

Spokojna główka. (bierze wiadro) Nie takie rzeczy się dźwigało.

No i wrzuca wiadro (pewnie na sznurze) do studni, i nachyla się, aby wyciągnąć życiodajną wodę, i wtedy z tyłu podchodzi Angelika, żeby go wepchnąć w otchłań - i rozwiązać problem ostatecznie.

PIOTR

(odwraca się niespodziewanie)

Czy my się skądś nie znamy, babciu? Mam takie wrażenie...

ANGELIKA

Ludzie są bardziej podobni do siebie niż się wydaje.

Chłopak ponownie sięga po wiadro, ale niemal natychmiast powraca ze swoimi wątpliwościami.

PIOTR

Dlaczego was nigdy tutaj nie zauważyłem?

ANGELIKA

Nie zwraca się uwagi na starych.

PIOTR

Nie wyglądacie znowu na taką starą.

ANGELIKA

Ostatnio bardzo się postarzałam.

PIOTR

Głowa do góry!

Piotr wraca do wiadra, wyciąga pełne wody. Angelika zamiast wrzucić konkurenta do studni odbiera od niego wiadro.

ANGELIKA

(do widzów)

Chyba nie myśleliście, że jestem taka zła, a pewnie i tak nie miałabym odwagi... No i musi być szczęśliwe zakończenie. Tak mówią rodzice.

PIOTR

Proszę, napijcie się, może i młodość wróci.

ANGELIKA

Spokojna główka.

Ledwo babina zaczyna chłeptać wodę, powraca białe światło i delikatna, swojska muzyczka. Czas na

SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE

Wkracza Przedstawiciel w otoczeniu pozostałych dzieci. Zabawnie wyglądają w tych swoich tęczowych strojach(zwłaszcza fioletowe gacie Przedstawiciela robią furorę).

PRZEDSTAWICIEL

(czyta z płachty gazety)

Jej Ekscelencja, Unia Europejska, po ponownych rozpatrzeniu nadesłanych prac, postanowiła przyznać stypendium w formie wyjazdu do Paryża dwóm uczniom gminy Zapole. Zwycięzcami zostają, oprócz Piotr Pol, także Angelika Grzybek!

Konsternacja - wszyscy rozglądają się w poszukiwaniu nowej bohaterki. Angelika - babina zrzuca chustę, wtedy okazuje się, że pod spodem ma równie tęczowe ubranie (z pomarańczową spódnicą) jak pozostali.

PIOTR

Odmłodniałaś...

ANGELIKA

Naprawdę, bardzo mi zależało, ja nigdy nic nie wygrałam. Znowu będę dobra i grzeczna.

Przedstawiciel ściska dłoń, buzi, buzi, a do tego wręcza laureatce bilet w kolorach tęczy.

ANGELIKA

W podróży wszystko ci wytłumaczę. Przebaczysz mi?

PIOTR

Spokojna główka. Tylko, że ja... nigdzie nie wyjeżdżam.

ANGELIKA

Nie... To moja wina?

PIOTR

Gdzie mi będzie tak dobrze jak wśród przyjaciół? Stworzymy sobie tu nasz Mały Paryż.

KAMIL

Prawdziwy Parys?

MICHAŁ

Bym nie słyszał, bym nie uwierzył.

BARTEK

Fajnie wyszło, co nie?

BASIA

Taa, jasne...

AGATA

(chichocze)

KASIA

Starzy mówią, że wszystko je dobre, co się dobrze kończy.

PRZEDSTAWICIEL

Pociąg nadjeżdża.

ANGELIKA

A ja się jeszcze nie spakowałam!

PIOTR

Spokojna główka, bierz moje, są tam farby i pędzle.

ANGELIKA

I tęczowe ubrania.

Po chwili wahania mała zarzuca bagaże (ileż ona ma siły!) i wybiega żegnana przez pozostałych - dobrze, że dzieci potrafią jeszcze zapominać i wybaczać. Odgłos odjeżdżającego pociągu. Odjechał.

Już po raz ostatni baśniowa muzyka i kolorowe światła - ostatni to już czar. Techniczni rozstawiają, jak zawsze szybko i sprawnie, prostopadłościany tęczowych już bloków, może nawet dokładają z tyłu łuk tęczy. Natomiast pozostali aktorzy, jak na początku, tworzą ze swoich ciał rzeźby. Tym razem nie są to żadni Myśliciele, Wenusy, Ateny czy Księcia. Ot, zwyczajni młodzi ludzie z Zapola, czyli Małego Paryża. Kamil z lizakiem, Bartek i Michał na wrotkach, Agata przy rysującym Piotrze, Kasia z Basią przymierzają kolejną kieckę, a Przedstawiciel gdzieś z boczku z gazetą - takimi (lub tym podobnymi) ich zapamiętamy. Idylla, proszę państwa, idylla.

Nagle muzyka urywa się, powraca białe, może nawet robocze, światło, na scenę wpada Angelika.

ANGELIKA

Ja już muszę lecieć. Rodzice powiedzieli, że jak dzisiaj się spóźnię, to szlaban.

TECHNICZNY I

Ej, mała, a kto to posprząta?

ANGELIKA

Nie mogę, później wytłumaczę.

PIOTR

Spokojna główka, damy radę.

PRZEDSTAWICIEL

(wskazuje na widownię)

A co z nimi? Trzeba się pożegnać.

KAMIL

Tseba się pozegnać.

Dwa kroki do przodu i ukłon. Burza oklasków. Angelika daje zaległe cukierki Kamilowi, techniczni zaczynają sprzątać scenę i takie tam. I wśród tych drobnych czynności zamyka się kurtyna.

KONIEC


1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Scenariusz uroczystosci Dzien?bci i Dziadka w przedszkolu gotowy do wyslania stary word
arpa stary word, Akademia Morska, ARPA
Jaremczuk stary word, studia magisterskie, Administrowanie Firma ( AF)
Sprawozdanie E-9 stary word, Studia, Fizyka, Sprawozdania
BSW-stary word EGZAM2009, gr D (BSW), fizjologia-testy, testy
pierwsze laborki stary word, inżynieria środowiska agh, semestr VI, Przetwarzanie surowców i odpadów
Odpowiedzi - kolo geologia - stary word, STUDIA BUDOWNICTWO, SEM II, Geologia
IPP 22-10-2009 wyk-stary word
Procesy konsolidacyjne w sektorze?nkowym (stary word)
Prawa autorskie i inne ( stary Word) , studia
WODOBRZUSZE stary word
zestawy pytan i odp(stary word), GiSzN, SIP
Wiersze na pożegnanie przedszkola, przedszkole, Scenariusze - różne
Akademia pożegnania klas szóstych, Scenariusze, zakończenie roku szkolnego
D Milinkiewicz Pozegnanie jesieni, jesien-scenariusze,wiersze, zagadki
opracowanie fizyka 2 kolos stary word, SiMR - st. mgr, fizyka mgr, FIZYKA II KOLO, FIZYKA II KOLO, F

więcej podobnych podstron