„… najwięcej było książek i nut”
Analiza i interpretacja opowiadania Przeprowadzka Pawła Huelle
Anna Niwińska
Filologia polska
Rok II, gr. 2 edytorska Niedookreśloność elementów świata przedstawionego niejednokrotnie jest jego podstawową dominantą kompozycyjną. Niejednorodna przestrzeń, nieskrystalizowany czas akcji, postacie o nieokreślonym statusie ontologicznym - to tylko niektóre składowe dzieła literackiego. Czemu służą i dlaczego są stosowane? Autor tworzący dzieło używa ich świadomie czy też fikcja literacka sama w sobie jest siłą sprawczą, która wytwarza (na potrzeby danego tekstu) ową rozmytą czasoprzestrzeń?
Współczesna proza często posługuje się ową niejasnością, swego rodzaju realizmem magicznym. Jednym z prozaików, który do perfekcji doprowadził adaptowanie owego typu realizmu, a tym samym zachwiał czas i przestrzeń jest Paweł Huelle. Zbiory jego opowiadań to sekwencje, zakończone zawieszonymi, niedającymi się rozwiązać kadencjami. Wielość poruszanych wątków, ich niedokańczanie, postacie przewijające się przez karty opowiadań, niewiele wnoszące, lecz pozostawiające ślad - mnogość elementów składowych tworzy aurę, w której nic nie jest jasne i oczywiste.
Opowiadanie Przeprowadzka tylko pozornie ujęte zostaje w ramy określonego czasu. Główne wydarzenia mają miejsce w przeciągu kilku godzin, w trakcie których bohater przebywa w przestrzeni Wielkiego Pokoju pani Grety. Jednak liczne dygresje, wprowadzające równoległy czas wydarzeń modelują czasoprzestrzeń, rozciągając jej granice. Granice te jednak znowu nie pozostają w sferze określoności. Kiedy narrator opowiada jedynie o zdarzeniach mających miejsce w pokoju rodziców, stara Niemka rozpoczyna opowieść, której baśniowość przenosi słuchacza do średniowiecznej Francji oraz przedwojennego Sopotu. Zaciera się niewidzialna bariera oddzielająca realizm od magii, otwierając jednocześnie nierealną przestrzeń. Sama część mieszkalna zajmowana przez Hoffmanową jest swoistym innym światem:
„Były tam srebrne i mosiężne lichtarze, stosy grubych książek i nut, luźne kartki papieru, porcelanowe puzderka i figurki, szklane naczynia, kawałki materiału na ubranie, szpulki z nićmi, kamionkowe doniczki, para rękawiczek, dziecinne grabki, damskie kapelusze, filiżanki na spodeczkach i bez spodeczków, przyciski z laki i brązu, maleńkie popiersie jakiegoś mężczyzny, srebrna cukiernica, kilka fotografii oprawionych w ramki, wreszcie budzik z wielkim dzwonkami, młoteczkiem i urwaną wskazówką.”
Kolekcja przedwojennych mebli czy sztućców oraz książek i nut potęguje aurę tajemniczości i wywołuje wrażenie starego, zapomnianego cmentarza.
„Wszystkie przedmioty miały jednak zamazane kontury i rozpływały się jak w nieostrej soczewce.”
Niemniej tajemniczą rolę odgrywają postacie występujące w opowiadaniu. Na pierwszy plan wysuwa się główny bohater, będący jednocześnie narratorem. To on relacjonuje wydarzenia, opisuje swoje przemyślenia i spostrzeżenia, ale też w obiektywny sposób stara się oceniać rzeczywistość. Huelle nie stara się w sztuczny sposób ukazać myślenia dziecka. Główny bohater myśli, czuje i rozumie świat w sposób charakterystyczny dla dorosłego człowieka. Kreacja chłopca wydaje się więc odpowiadać konwencji wspomnienia, refleksji na temat „ja-jako-dziecko”. Przez to staje się postacią intrygującą, nie można bowiem wyznaczyć sztywnej granicy między myślami-wspomnieniami, a faktycznymi przemyśleniami narratora mówiącego z odpowiednim dystansem czasowym. W przeciwieństwie do chłopca rodzice, pan Bieszke czy ludzie z opowiadań Hoffmanowej mają tu marginalne znaczenie. Ich obecność wzbogaca opis, ale w żadnym wypadku nie rozbudowuje akcji. Ta bowiem ogniskuje się w osobie Grety Hoffman, wiekowej Niemki, właścicielki mieszkania. Wiadomo o niej niewiele, a wszystkie te informacje odbiegają od przyjętych standardów. Nie jest jasne gdzie ani kiedy się urodziła, za to informuje czytelnika o wakacjach spędzanych w Sopocie. Nie można określić jej sytuacji rodzinnej, ale można zauważyć jej miłość do niemieckiej muzyki. Kim tak naprawdę jest? I co ważniejsze - z kim lub czym rozmawiała w Wielkim Pokoju? Mógł to być, oczywiście, monolog z samą sobą czy efekt demencji i rozmowa z wyimaginowanym człowiekiem. Chcąc jednak podtrzymać konwencję tajemniczości i nierealności można przyjąć, iż pani Greta faktycznie kimś rozmawiała, z kimś dla narratora niewidzialnym…
Jednym z elementów spajających opowiadanie w całość, a jednocześnie fragmentujący je jest muzyka. To fascynacja fortepianowymi recitalami pani Grety sprowadziła chłopca do jej pokoju. To muzyka również snuje się pomiędzy kolejnymi stronicami Przeprowadzki. Nie bez powodu w mieszkaniu Niemki „najwięcej było książek i nut” . Jej opowieści o uwielbieniu oper Wagnera są znamienne - wagnerowska muzyka nie jest bowiem rozumiana przez każdego. Zwodniczość kadencji, skale całotonowe, wszechobecne dysonanse i słynny tristanowski akord to tylko nieliczne cechy twórczości tego niemieckiego kompozytora . W dużej mierze jego muzyka jest symfoniczna, tym niezwyklej musiała brzmieć, wykonywana na fortepianie. Obecną w powietrzu tajemnicę potęgowały opowieści i streszczenia libretta, które Hoffmanowa przekazywała chłopcu. Ze względu na swoją specyfikę muzyka Wagnera jest hipnotyzująca, jednocześnie budząc lęk. Wiedzieli o tym również poplecznicy Hitlera, wykorzystując wagnerowskie leitmotivy w celu wzbudzenia strachu i całkowitego podporządkowania. Muzyka ta jest przez to niejako naznaczona. Tym samym pani Hoffman, Niemka z urodzenia i pochodzenia, jest negatywnie postrzegana przez otoczenie. Jej koligacje i powiązania z nazistami piętnują ją, nie pozwalając odkryć osoby. Dopiero główny bohater, z dziecięcą naiwnością i ufnością poddaje się urokowi Grety. I jak się okazuje, to właśnie muzyka jest podstawową płaszczyzną porozumienia. Mimo różnicy wieku, wykształcenia, poglądów i wychowania umieją wspólnie siąść przy fortepianie i grać. Nieistotnym było, że dla starej Niemki są to fragmenty Tannhausera, Latającego Holendra, Lohengrina czy Śpiewaków Norymberskich, zaś dla chłopca jedynie „melodie na dobranoc”, „melodie płatków śniegu” czy „melodie czerwcowego wieczoru”. Poprzez labirynt czarnych i białych klawiszy znaleźli drogę do siebie, do rozumienia legend i baśni.
Każda jednak, nawet najpiękniejsza opowieść, ma swój koniec. Wraz z przyjściem ojca narratora czar prysł, a jego definitywny koniec przedłużyła wyprowadzka. Urwała się melodia, towarzysząca legendom. Rodzina wyjechała, zostawiając za sobą dom pani Hoffmanowej. Ale jej historia trwała nadal, opowiadana być może już tylko niewidzialnemu towarzyszowi, który pija z nią herbatę w Wielkim Pokoju.
BIBLIOGRAFIA
Gwizdalanka D., Historia muzyki. Podręcznik dla szkół muzycznych, t. II, Kraków 2006.
Huelle P., Opowiadania na czas przeprowadzki, Londyn 1991.
Słownik terminów literackich, pod red. Janusza Sławińskiego, Wrocław 2000.
Słownik terminów literackich, pod red. Janusza Sławińskiego, Wrocław 2000, s. 463.
P. Huelle, Przeprowadzka [w:] tegoż, Opowiadania na czas przeprowadzki, Londyn 1991.
Tamże, s. 44-45.
Tamże.
Tamże.
D. Gwizdalanka, Historia muzyki. Podręcznik dla szkół muzycznych, t. II, Kraków 2005, s. 244.
P. Huelle, op. cit., s. 47.