Stara panna wśród królewskiego blichtru
Nie należę do uczniowskich wyjątków. Nie jestem tym jednym na 1000 przypadków, który zaczytuje się w pozycjach leciwych - a więc(konotacja automatyczna) - nudnych. Poza narodowym wirusem jakim jest Trylogia, żadna inna książka historyczna nie zagościła w mej pamięci na długo i nie spowodowała dłuższego zainfekowania organizmu, objawiającego się czytaniem po nocach z wypiekami na twarzy. . Nie lada problem miałam, więc przy wyborze lektury historycznej, którą miałabym zrecenzować. Każda wydawała się równie nieodpowiednia, a to za długa, a to nie monografia, a to nieciekawa okładka
Jasienica wpadł mi w ręce, jakoś zupełnie samoistnie. Objętość jego książek zdecydowanie nie zachęca leniwego, uczniowskiego umysłu; okładka - też w niczym nie przypomina jaskrawo wydawanych bestsellerów światowej literatury, które na półkach widać już z daleka. A mimo to sięgnęłam po „Ostatnią z rodu” - wydaną 1965 roku, w szarej, niepozornej okładce - historię Anny Jagiellonki .Odpowiedź na pytanie dlaczego wydaje się dość oczywista. Autor - niedawny bohater skandalu elektryzującego opinię publiczną- sam przyciąga czytelnika.
Tako oto na mojej bibliotecznej karcie zagościły cyferki 9893 oznaczające „Ostatnią z rodu” w księgozbiorze biblioteki „Kościuszki”. Z niemałym trudem po raz pierwszy otworzyłam ów całkiem dużych rozmiarów tom. Nastawienie do czytania, no cóż, muszę przyznać szczerze, miałam - najdelikatniej mówiąc- sceptyczne. Hmm... Tytuł pierwszego rozdziału dość mnie zdziwił. „Modlitewnik”. Spodziewałam się raczej wyrażenia w rodzaju „Dzieciństwo Anny”. Nie było to jedyne pozytywne zaskoczenie. Nie łatwo zadowolić czytelnika przyzwyczajonego dziś do powieści fantasty z wartką akcją i rozbudowanym światem przedstawionym , jakim jestem. . O dziwo, Jasienicy udało się połączyć szerokie konteksty w jakich przedstawia sytuację Polski z barwnym opowiadaniem o życiu ostatniej z rodu Jagiellonów i króla Polski. Nie brakuje tu historycznych ciekawostek, które okraszają tekst i dodają mu przyjaznych czytelnikowi rysów.( Np. fakt iż Anna zasłaniała swą podobiznę firanką, opowieści beztrosce Zygmunta Augusta, ) To nie tylko przytoczone teksty źródłowe analizowane pod kątem ukazania wielkości dawnego państwa polskiego. Jasienca nie ucieka od negatywnych ocen, nie boi się krytycznego spojrzenia na państwo rządzone najpierw przez Zygmunta Augusta, później przez Walezego i Batorego. Przedstawia kolejno szeroką panoramę dziejów rodzeństwa Jagiellonów, które zmieniało renesansową Europę.
Bynajmniej nie w tle tych wszystkich wydarzeń znajduje się Anna. Skoro już uczyniono ją bohaterką tytułową, to wypadłoby by może powiedzieć o niej kilka słów więcej. W przez historię Anna została zapamiętana nie jako druga kobieta - król Polski. Utrwaliła się raczej jako zdewewociała, stara panna, płaczliwa, narzekająca słowem- jako postać bez wyrazu, z łatwością znikająca w czeluściach ludzkiej pamięci. A już zdecydowanie ów obraz przekazany i utrwalony przez historiografię nie zachęca, do bliższego zapoznania się z biografią tej persony. Zapomniana i zupełnie bez znaczenia - oto jej najkrótsza charakterystyka. Jasienica zupełnie jednak przerysowuje ten powstały na przestrzeni wieków szablon. Pokazuję, że pod maską bigotki, wiecznie zniechęconej starej panny, i 50 - dziesięcioletniej panny młodej kryła się duma, siła charakteru i ogromne zdolności intelektualne. Powołując się na świadectwo jednego ze skandynawskich dziejopisarzy nazywa Annę - Katarzyną Medycejską Europy Wschodniej. Dzięki piórze Jasienicy jej postać nareszcie nabiera iście jagiellońskich rysów - stara panna nie wygląda już śmiesznie wśród królewskiego blichtru, staje się silną następczynią tronu, godną swego statusu. Tą która rozdaje karty w rozgrywce między Habsburgami, Wazami i polską szlachtą. Tą która decyduję o losach Polski i Europy. Prawdziwą córką Bony i Jagiellona.
„Ostatnią z rodu” powinien przeczytać każdy, kto nie lubi ulegać schematycznej propagandzie kreowanej czasem przez historię. Warto czasem przełamać się sięgając po książkę historyczną, by zmienić swe wyobrażenie o przyszłości. Warto tym bardziej, że autor opowiada o wydarzeniach z XVI wieku jak o ubiegłym tygodniu. Barwnie, ale nie zbyt jaskrawo, rzetelnie, ale interesująco. Zacierają się granice czasoprzestrzeni, a esej historyczny przestaje być tylko źródłem wiedzy , stając się wciągającą opowieścią o minionych latach.
Kinga Kania II B
1