Duży dekolt to nie zaproszenie do gwałtu!

Marta została zgwałcona przez chłopaka, z którym zaczęła się spotykać. Bała się zgłosić przestępstwo na policję. - Przecież poszłam do niego w bluzce z dekoltem, piłam z nim, jaka byłam głupia - obwiniała siebie. Według policyjnych statystyk w Polsce dochodzi rocznie do prawie 2 tys. gwałtów. To niepełna liczba. Większość zbrodni nie jest zgłaszana. Kobiety boją się współodpowiedzialności za to, co się stało. Czas jednak, by w końcu powiedzieć dość stereotypom. Głęboki dekolt, flirt, wspólne picie alkoholu czy stały związek nie są "zaproszeniem" ani przyzwoleniem na gwałt!

Marta poznała Konrada przypadkiem. Kilka tygodni wcześniej wprowadził się do mieszkania na jej osiedlu na warszawskiej Pradze. 25-latka niedawno rozstała się ze swoim chłopakiem, po tym, jak dowiedziała się, że ją zdradza. Konrad był przystojny i wydawał się sympatyczny. Od razu zwrócił uwagę na ładną blondynkę. Kilka razy wymienili uśmiechy, przechodząc obok. W końcu nieznajomy podszedł i zagadał. Od słowa do słowa, umówili się na randkę. Były kwiaty, kino, a później miły wieczór przy lampce wina w małej restauracji.
Rozmawiali kilka godzin. Pasją Konrada były podróże po Europie i Azji. Marta marzyła o wyprawach, ale nie stać jej było na takie wyjazdy. Zaczytywała się w książkach znanych podróżników. Nowo poznany chłopak jej zaimponował. Umówili się następnego dnia na spacer. Po kilku spotkaniach mężczyzna zaprosił Martę do siebie, by pokazać jej kolekcję zdjęć i pamiątek z różnych zakątków świata.
Miał być książę z bajki...
Konrad przygotował wino i przekąski. Wieczór upływał w romantycznej atmosferze. W pewnym momencie zaczęli się całować. Młody mężczyzna chciał pójść o krok dalej. Marta nie była jednak jeszcze gotowa na taką bliskość. 27-latek za nic miał jednak jej zdanie. Nachalnie ją rozebrał i mimo sprzeciwów kobiety, zgwałcił. Po wszystkim usnął. Marta wyszła czym prędzej z mieszkania. W drodze do domu łzy kapały jej z policzków.
Nie rozumiała, co się stało. Niby chciała się spotykać z Konradem, ale nie myślała o tym, by już z nim współżyć. Zmusił ją, podporządkował sobie, obezwładnił. Zgwałcił! Dziewczyna zdecydowała, że pójdzie na policję. Wstała i ruszyła na pobliską komendę. W drodze jednak zwątpiła.- Co powiem? Że poszłam do niego, w bluzce z dekoltem, piłam z nim wino, siedziałam na łóżku, a on mnie zgwałcił. Jaka jestem głupia. Przecież mi nie uwierzą. On zezna, że sama chciałam, a teraz mam pretensje - pomyślała w tamtej chwili. Wróciła do domu. Płakała całą noc.
Od tamtego wydarzenia minęło kilka miesięcy. Marta zmieniła mieszkanie i zapisała się na terapię. To psycholog przekonał ją, by zgłosiła przestępstwo na policję.
Gwałciciel czai się w domu
Historia Marty nie jest odosobniona, bo takich przestępstw rocznie jest blisko 2 tysiące. W 2011 roku policjanci odnotowali 1 784 gwałty. Rok wcześniej było ich o 35 mniej. Jak jednak szacują organizacje zajmujące się pomocą ofiarom przemocy, w Polsce dochodzi do ujawnienia zaledwie 8 proc. przestępstw seksualnych. Oznacza to, że ponad 90 proc. sprawców pozostaje bezkarnych. Dlaczego?
Większość przestępstw nigdy nie wychodzi na światło dzienne. Kobiety nie idą na policję, nie zeznają, nie obarczają nikogo odpowiedzialnością. A z badań wynika, że sprawcy przemocy są tak blisko ofiar. Na ich osiedlach, w kręgu znajomych, w rodzinie, w domu. Trzy na cztery kobiety znają swojego oprawcę. Boją się jednak zgłaszać, a winy dopatrują się w swoim zachowaniu.

Problem nie dotyczy tylko Polski. W Szkocji w 2008 roku przeprowadzono badania w tym kierunku. Wyniki były zatrważające. 24% badanych odpowiedziało, że kobieta jest częściowo odpowiedzialna za bycie zgwałconą, jeżeli w chwili ataku była pod wpływem alkoholu. 1/3 badanych twierdziła, że ofiara ponosi część odpowiedzialności, jeżeli wcześniej flirtowała z oprawcą.
Taki pogląd miał przełożenie na ilość przestępstw zgłaszanych na policję. Mundurowi ścigali zaledwie 2,9 proc. gwałtów, do jakich, według szacunków, rzeczywiście dochodzi w kraju. Wstyd, poczucie winy i współodpowiedzialności skrzywdzonych kobiet powoduje, że dziewczyny nie mówią nikomu o swoich traumatycznych przeżyciach, a sprawca czuje się bezkarny. Właśnie z tego powodu władze kraju zdecydowały się zainaugurować kampanię informacyjną dotyczącą przemocy seksualnej.
Nie zgadzam się na gwałt!
Głęboki dekolt, flirt, wspólny wieczór, picie alkoholu czy stały związek nie są "zaproszeniem" ani przyzwoleniem na gwałt - informują twórcy przedsięwzięcia "This is not na invitation to rape me" ("To nie jest zaproszenie do zgwałcenia mnie").
Zdjęcia i wymowne hasło mają uświadomić kobietom, że krótka spódniczka lub alkohol nie sprawi, że będą współodpowiedzialne za przestępstwo, a sprawca zostanie łagodniej potraktowany. Na żadną ulgę nie może również liczyć gwałciciel, który okaże się znajomym, chłopakiem czy partnerem pokrzywdzonej kobiety.
Polska wojna ze stereotypami
W Polsce walka ze stereotypami i sprawcami przemocy wobec kobiet jest równie zawzięta. Organizacje pozarządowe równie głośno domagają się sprawiedliwości dla kobiet, które stają się ofiarami napaści seksualnych. Prócz organizacji, które udzielają aktywnej pomocy poszkodowanym, są również i takie, które brutalnym czynom starają się zapobiegać.
W Warszawie przy Fundacji Promocji Zdrowia Seksualnego im. Stanisława Kurkiewicza otworzono poradnię dla ofiar, ale także sprawców przemocy seksualnej. Zdaniem założycieli poradni, jeden nieleczony gwałciciel może skrzywdzić wiele osób, w tym dzieci, zanim zostanie schwytany i osądzony. Prewencja w takiej sytuacji musi opierać się na stworzeniu miejsc do leczenia sprawców lub potencjalnych sprawców takich przestępstw.
Do poradni mogą zgłaszać się osoby, które doświadczyły gwałtu lub molestowania seksualnego, a także osoby, które niepokoją ich własne zachowania w tej sferze (fantazje czy dziwne myśli seksualne). Wysłuchane zostaną również osoby, które nie dopuściły się takich przestępstw, ale obawiają się, że mogą to zrobić.
Poradnia działa w siedzibie fundacji w Warszawie, przy ul. Marszałkowskiej 140. Z bezpłatnych porad psychologa można skorzystać w każdy poniedziałek w godz. 10.00-15.00 (zapisy pod numerem telefonu (22) 250-29-60 w godz. 9.00-17.00). Uzupełnieniem działania poradni jest telefon zaufania dla ofiar i sprawców przemocy seksualnej. Pod numerem (22) 828-11-12 specjaliści oferują pomoc osobom, które doświadczyły przemocy seksualnej oraz tym, które pragną wyeliminować własne niepożądane myśli i zachowania. Poradnia działa w każdy wtorek i środę w godz.15.00-18.00.

Źródło: http://nasygnale.pl/kat,1025343,title,Duzy-dekolt-to-nie-zaproszenie-do-gwaltu,wid,14945893,wiadomosc.html