Kamila Eliminowicz
Socjologia zachowań ludzkich
Rok trzeci
DDA - Dorosłe dzieci alkoholików „Gdzie się podziało moje dzieciństwo.”
Dorosłe dzieci alkoholików to osoby, które wychowywały się w rodzinie alkoholowej, pili ich rodzice, dziadkowie lub inni opiekunowie. DDA przypisuje się charakterystyczny zespół cech:
-to osoby, dla których naturalne zachowania nie zawsze są oczywiste.
-mają trudności z przeprowadzeniem swoich planów od początku do końca.
-kłamią, chociaż w wielu przypadkach łatwiej byłoby powiedzieć prawdę.
-mają zaniżoną samoocenę.
-nie potrafią się bawić, przeżywać radość.
-traktują siebie bardzo serio.
-niełatwo nawiązują kontakty.
-przesadnie reagują na zmiany, szczególnie na te, nad którymi nie mają kontroli.
-ciągle potrzebują uznania i potwierdzenia swojej wartości.
-uważają, że różnią się od innych.
-są osobami nadmiernie odpowiedzialnymi, albo przeciwnie bardzo nieodpowiedzialnymi.
-są lojalne do bólu, nawet w obliczu dowodów, że druga strona na to nie zasługuje.
-to ludzie impulsywni, mają tendencje do poddawania się biegowi wydażeń bez rozważania ich konsekwencji. Impulsywność powoduje, że czują się zagubione, tracą poczucie kontroli nad otoczeniem. Potem zużywają nadmierną ilość energii na „sprzątanie” tego bałaganu.
Alkoholizm to choroba emocji. Rodziny w których nadużywano alkoholu, maja problemy z wyrażaniem, przeżywaniem i kontrolowaniem, emocji. DDA wkraczają w życie z zamrożonymi sercami, nie oczekują zbyt wiele od świata, same nie są w stanie wiele dać i nadal czują się odpowiedzialne za swoich rodziców i ich problemy.
Rodzice, pijący alkoholik, niszczy umysły, emocje i ducha członków rodziny. Zranione przez niego dziecko sądzi, że jest złe, niegodne miłości i szacunku. Uczy się nie ufać sobie i innym. Rozpoczyna samotne życie.
Zachowania większości dzieci alkoholików są społecznie akceptowane, ich problemy bywają niezauważane i ignorowane, także przez nich samych. Na ogół wyglądają bardzo dobrze, ubierają się elegancko i odnoszą sukcesy zawodowe, nie wydaje się aby potrzebowali jakiejkolwiek pomocy. Skutecznie działa u nich przymus samodzielnego radzenia sobie z różnymi sytuacjami życiowymi i lęk przed ujawnieniem własnych problemów.
Dorosłe dziecko Alkoholika to osoba zbyt zajęta w dzieciństwie walka o przetrwanie ma poczucie, że nigdy nie była dzieckiem, a pijani rodzice wymagali od niej zaspokajania od niej potrzeb matki, ojca i rodzeństwa, dbania o nich i ochraniania ich. Aby ochronić się, dziecko alkoholika buduje siłę pozwalającą zachowywać się jak dorosły. Dziecko którego opiekunowie piją buduje reguły, które są reakcją na reguły opiekunów i sprowadzają się mniej więcej do takich przekonań, jak: „Jeżeli nie będę mówił, nikt nie będzie wiedział, co czuję, i nie zostanę zraniony” , „Jeżeli będę radził sobie sam i będę świetny, pozostawią mnie w spokoju” , „Jeżeli będę niewidoczny, nic mi się nie stanie” , „Jeżeli będę uważny, nikt się na mnie nie wścieknie” , „Gdy przestanę czuć, nie odczuję bólu”. Podstawowa zasada brzmi: „Muszę zrobić wszystko, by być tak bezpiecznym jak to możliwe”
Chory alkoholik wpływa dewastująco na umysły, emocje i ducha członków rodziny. Jeżeli dziecko zostaje zranione przez rodzica, od którego zależy i którego kocha, sądzi, że jest złe, niegodne miłości i szacunku. W ten sposób uczy się nie ufać sobie i innym. Rozpoczyna samotne życie. Odcina się od swoich uczuć, wypiera swoje potrzeby. Uczy się udawać i kłamać nawet wtedy, gdy może mówić prawdę. Miłość oznacza dla niego tylko dbanie o kogoś i zapominanie o swoich potrzebach. Spontaniczność jest nieracjonalna, złość równa się agresji. Gdy już się z kimś zwiąże, nadal czuje pustkę, nie ufa, izoluje się. Nie wierzy, aby dobra relacja była możliwa przez dłuższy czas, dlatego podświadomie dąży do jej zakończenia, a z drugiej strony bez ludzi czuje się pusty i zalękniony.
W rodzinie alkoholowej dorasta się z poczuciem zmieszania, niejasności, winy, złości, wstydu i strachu. Osoby, które wstydziły się za swoich rodziców, w życiu dorosłym wstydzą się za swojego partnera. Czują się winne za sytuację w domu. Maja skłonność do bycia śmiertelnie poważnymi, trudnymi we współpracy. Raczej rzadko przeżywają radość i relaks. Dzieci nie maja poczucia wartości dorastają na takie też osoby i oceniają siebie i innych bezlitośnie. Szukają potwierdzenia siebie na zewnątrz. Nie chcą pomocy innych i ze wszystkim chcą radzić sobie same. Muszą być najlepsze. Trudno jest im być elastycznymi. Trudno im jest mówić o sobie, ponieważ dotychczas musiały być niewidoczne
Doświadczenia wyniesione z rodziny alkoholowej mocno rzutują na bliskie kontakty w życiu dorosłym. Prawie połowa z tych DDA, którzy zgłaszają się po poradę psychologiczną, nie decyduje się na zalegalizowany związek, a jedna trzecia zawieranych przez nich małżeństw kończy się rozwodem. To znacznie więcej niż wśród ogółu Polaków. Dorosłe Dzieci Alkoholików boją się przede wszystkim powtórzenia we własnym związku tego, co działo się w ich domu rodzinnym. Duża część jest głęboko przekonana, że w małżeństwie można się tylko krzywdzić.
Bliskie związki to także relacje z własnymi dziećmi. DDA często mają kłopoty z odnalezieniem się w roli rodzica. Wielu z nich rozpoczyna terapię właśnie z powodu problemów ze swoimi dziećmi. Obawiają się, że je skrzywdzą, wnosząc do wychowania doświadczenia z domu. Czasem nie potrafią z nimi rozmawiać. Mają kłopot z właściwą oceną tego, czy problemy ich syna albo córki są „normalne”, czy też powinny być niepokojącym sygnałem. W niektórych DDA własne dzieci budzą agresję. Trudno im się powstrzymać przed krzykiem, groźbami czy uderzeniem. Jednocześnie mają świadomość, że to nie dziecko zawiniło, że agresja bierze się gdzieś z głębi ich samych. Szukają pomocy dla siebie, aby nie krzywdzić własnych dzieci.
Wielu DDA nie decyduje się na to, żeby mieć dzieci (ponad połowa uczestniczących w terapii), albo podejmuje taką decyzję późno, po trzydziestym roku życia. Gdzieś głęboko tkwi w nich lęk, że dla ich syna czy córki życie okaże się równie okrutne, jak dla nich samych.
Część DDA rezygnuje z własnego życia osobistego, ponieważ przyjmują, że ich podstawowym zadaniem życiowym jest opiekowanie się mamą albo tatą, a często nawet czuwanie, by nawzajem nie zrobili sobie krzywdy. Niekoniecznie mieszkają z rodzicami, a rodzice wcale nie są ludźmi schorowanymi ani bardzo starymi. Spotkać można i takich DDA, którzy mają własne rodziny, ale każdy weekend, święta i wakacje spędzają z rodzicami. Zdarzają się także rodziny, w których wszystkie dorosłe, trzydziestoletnie czy czterdziestoletnie „dzieci” mieszkają z rodzicami.
W trakcie terapii okazuje się, że część DDA ma mocno zakodowane, choć rzadko uświadamiane poczucie, że ich podstawową rolą życiową jest „być dobrym dzieckiem”: „mąż (żona) to nie rodzina; rodzina to rodzice, dziecko, brat”. Odkrycie, że „być dobrą córką czy dobrym synem” jest znacznie ważniejsze niż „być dobrą żoną albo dobrym mężem”, zazwyczaj zmienia zupełnie porządek świata. Szczególnie dotyczy to kobiet. Są zaskoczone, jak łatwo zaprzepaścić dom i rodzinę, kiedy podstawowa odpowiedź na pytanie: „kim jestem?”, brzmi: „córką”.
Zwykle więź Dorosłych Dzieci Alkoholików z rodzicami jest bardzo silna, choć kontakty nie zawsze układają się dobrze. Najczęściej DDA skarżą się, że tak naprawdę nie potrafią rozmawiać z matką czy z ojcem. Niechętnie jeżdżą do domu rodzinnego, bo czują tam napięcie, niepokój i bezradność. Czasami mówią wręcz o nienawiści do któregoś z rodziców. Przerażeniem napawa je myśl, że będą musiały z nimi zamieszkać, kiedy staną się oni niedołężni.
Możemy wyróżnić kilka typów Dorosłych Dzieci Alkoholików: wyobcowani, smutni, skrzywdzeni, uzależnieni, współuzależnieni, odnoszący sukcesy, z poczuciem niższości.
Wyobcowani najczęściej nie zdają sobie sprawy, że to, co przeżyli w domu rodzinnym, ma nadal wpływ na ich życie i samopoczucie. Po prostu uważają się za innych, bardziej skomplikowanych lub poplątanych wewnętrznie. Zazdroszczą innym słabszych napięć wewnętrznych, mniejszej liczby dylematów i konfliktów, mniejszych wewnętrznych obciążeń, o wiele rzadziej pojawiającego się poczucia smutku i osamotnienia. W sytuacjach społecznych bardzo silnie kontrolują się. Mają poczucie, że ludzie z pewnością ich oceniają, i to niekorzystnie.
Wielu DDA leczy się z powodu depresji (to smutni). Biorą kolejne specyfiki, które nie przynoszą ulgi ani nie zmniejszają przygnębienia. Czasem przychodzą do psychologa, szukając zrozumienia siebie i rozwiązania problemów, a także potwierdzenia, że z nimi wszystko w porządku. Zwykle kończą na pierwszej wizycie. Boją się ruszyć to, co jakoś przyschło, przycichło. Po co znów ma boleć? Ich wspomnienia pełne są doświadczeń utraty czegoś lub kogoś. Mówią o braku uwagi i braku fizycznego bezpieczeństwa, o głodzie czy opuszczeniu. Dramaty i koszmary z okresu dzieciństwa stają się w życiu dorosłym źródłem niewypowiedzianego bólu i smutku, których nie ukoi tabletka.
Ale są również DDA uświadamiający sobie, jak bardzo zostali skrzywdzeni tym, co działo się w domu, gdy byli dziećmi. Noszą w sobie żal, rozgoryczenie, złość, a nawet nienawiść: najczęściej w stosunku do tego z rodziców, który pił, ale czasem również wobec tego, który choć nie pił, także krzywdził. Pozostają w pozycji ofiary nawet wtedy, gdy sprawcy już nie ma, lub też nie jest już w stanie nic złego zrobić. Czują się pokrzywdzeni i przez pryzmat swojej krzywdy postrzegają świat i ludzi.
Istnieje także grupa takich DDA, którzy sami zaczęli pić nałogowo. Sięgnęli po alkohol, bo na przykład próbowali poradzić sobie z trudnościami. Choć boleśnie pamiętają dzieciństwo podporządkowane rytmom picia i niepicia, dorosłe życie układają tak samo. Teraz to oni są najważniejsi, a życie rodzinne toczy się wokół ich picia i niepicia.