38. Kartoteka Tadeusza Różewicza
Streszczenie dramatu
Tekst dramatu pozbawiony jest zwyczajowego spisu osób, podziału na akty i sceny. Poprzedzające dialog didaskalia ogólnie przedstawiają miejsce akcji i Bohatera, który - według wskazówek autora -bywa zastępowany przez inne postaci, nie jest dokładnie scharakteryzowany, nie ma określonego wieku, zawodu, zainteresowań itp. Został on umieszczony w zwykłym pokoju, którego centralnym elementem jest wielkie łóżko. Po obu stronach znajdują się stałe otwarte drzwi, przez które wchodzą i wychodzą postaci, zamieniając pokój w ruchliwą ulicę, zatrzymują się obok Bohatera, rozmawiają z nim lub innymi osobami, czytają gazety. Na końcu nie gasną światła ani nie zapada kurtyna - takie założenie autora pogłębia wrażenie, że być może za jakiś czas teatralna opowieść będzie kontynuowana.
Bohater leży w łóżku i ogląda swoją rękę. Uświadamia sobie, że należy ona do niego i jest mu posłuszna - wykonuje każdy pomyślany gest. Następnie leżący odwraca się do ściany, może zasypia. Wtedy do pokoju wchodzą jego rodzice. Matka z zatroskaniem stwierdza, że syn ma już czterdzieści lat, a jest dopiero dyrektorem administracyjnym operetki, podejrzewa, że pod kołdrą leży z nim kobieta. Ojciec traktuje go jak siedmiolatka, przypuszcza, że bawi się brzydko pod przykryciem i że wyjadł cukier z cukiernicy oraz ukradł mu złotówkę - zamierza go za to ukarać.
Dialog rodziców przerywa wejście Chóru Starców - trzech mężczyzn w znoszonych, zmiętych garniturach z rozkładanymi krzesełkami. Sprawiają oni wrażenie mało sprawnych pod względem ruchu, ale recytują swoje kwestie wyraźnie, jak gdyby byli młodzi. Autor przydzielił im misję wypełniania luk w akcji: udzielają rad i pouczeń, pocieszają itp. Chór wypowiada fragment Ody do młodości A. Mickiewicza:
Dzieckiem w kolebce kto łeb unvał Hydrze,
Ten miody zdusi Centaury,
Piekłu ofiarę wydrze,
Do nieba pójdzie po laury.
Ojciec zamierza skarcić syna za wyjadanie cukru, ten jednak, jeszcze śpiąc, zachowuje się jak żołnierz na warcie. Matka komentuje jego słowa: Ach, ta straszna wojna. Obudzony Bohater najpierw próbuje zrzucić winę na kogoś" innego, potem jednak przyznaje się i zarzuca Ojcu, że ten dłubał w nosie. Spod kołdry wyłania się Sekretarka, która przypomina szefowi o posiedzeniu. Bohater jest więc zarazem człowiekiem dorosłym i dzieckiem, które należy karcić za złe zachowanie. Sam określa się jako dojrzały wiekiem - po trzydziestu latach chce przyznać się do różnych przewinień z dzieciństwa: zjadł kiełbasę w Wielki Piątek w 1926 r., jako pięciolatek podawał babci strychninę i planował zabójstwo ojca. Sekretarka znowu przypomina o konferencji, zaś Chór Starców usypia Bohatera dziecięcą kołysanką: Aaa, kotki dwu....
Bohatera budzi głośny wystrzał armatni, jednak nie jest to wojna -jak przypuszczał - tylko próba uczczenia nowo narodzonych ośmioraczków księżnej Monaco. Sekretarka wyjaśnia mu, że odległość od Monaco jest bez znaczenia, zaś ludzie na różne sposoby czczą to niezwykłe wydarzenie. Komentarz Bohatera wyrażony jest w serii rzeczowników określających obraźliwie (lub pozornie obraźliwie) tych, którzy się tak zachowują: Kretyni, pawiany, gnojki.
Bezmyślne gapienie się Bohatera w sufit przerywa wejście Olgi, opuszczonej przed piętnastoma laty kobiety, która teraz domaga się wyjaśnień. Nazywa dawnego kochanka Henrykiem, a potem - zgodnie z jego sugestią - Wiktorem. Jest oburzona jego postępowaniem, tym, że proponuje jej wysłuchanie dowcipu. Ucina również próbę interwencji ze strony Chóru Starców. Nie może zapomnieć obietnicy wspólnego życia w domku z ogródkiem. Bohater wyjaśnia, że nie wrócił, wyszedłszy po papierosy, bo sądził, że nadchodzi czas śmierci dla wszystkich. Ostatecznie Olga wychodzi (ma bilet do operetki), nie wybacza mu, ale zostawia gazetę.
Bohater przystępuje do czytania. Fragment tekstu mówi o niedokładnym myciu butelek w rozlewni piwa i o tym, że handel tym trunkiem skłania do oszustw: W jaki sposób np. ze stulitrowej beczki piwa zrobić 120-litrową? - Chór Starców filozoficznie odpowiada: Oto jest pytanie! Jak widać zagadnienia błahe łączone są tu z patosem cytatu z tragedii Szekspira Hamlet. Bohater kontynuuje lekturę artykułu. Z uniesieniem czyta słowa o zwiększeniu porcji piany i o tym, że należy karać tych, którzy nie przestrzegają zasad higieny przy rozlewaniu piwa. Starcy z Chóru rozmawiają o zagadnieniach poruszanych przez główną postać. Starzec III zwraca uwagę na to, że leżący w łóżku nie dorasta do dawnych, prawdziwych bohaterów - proroków, Orfeuszy, że jest po prostu „śmieciem". Dodaje filozoficzną refleksję: Czasy są niby duże, ludzie trochę mali.
Przychodzi Wujek, który wraca z pielgrzymki, by dowiedzieć się, co nowego u Stasia (potem nazywa go Władziem, Kaziem, Piotrusiem i Dzidkiem). Po 25 latach od ostatniego spotkania Bohater wita Wujka czule, przygotowuje mu wodę do umycia nóg
i proponuje herbatę. Ożywia się krzątając wokół gościa, w różnych formach odmienia słowo wujek. Wzrusza się jego przybyciem, albowiem jest on prawdziwy wraz ze wszystkim, co się z nim wiąże. Dotyczy to zwłaszcza wypowiadanych przezeń słów. Bohater opowiada o swoim pobycie w Paryżu, zakupach, zwiedzaniu gabinetu figur woskowych oraz o wyrzutach sumienia z powodu „klaskania". Wujek „rozgrzesza" go i przypomina, że wielu klaskało . Poprzez wspomnienie z dzieciństwa (zabawa w konie, wyobraźnia umożliwiająca zamianę w konia) Bohater z żalem uświadamia sobie, że teraz nic potrafi zamienić się w człowieka. Wujek zachęca go do powrotu w rodzinne strony, jednak on stwierdza, że jeszcze jest ciekawy świata, że stale wzrasta jego apetyt na nowości.
Po wyjściu Wujka, Bohatera (leżącego w łóżku z zamkniętymi oczyma) odwiedzają dwaj ponurzy mężczyźni, którzy mierzą pokój i jego mieszkańca. Gość w Cyklistówce siłą otwiera zamkniętą dłoń i wyjmuje z niej papiery. Głośno czyta Gościowi w Kapeluszu zapisany tam życiorys, na który składają się wydarzenia istotne i błahe. Z tekstu wynika, że Bohater urodził się w 1920 r. Relacja urywa się na dacie 1 września 1939 r. Przybysze opuszczają pokój zabierając papiery, przybywa natomiast Pan z Przedziałkiem - ulizany, uczesany od wewnątrz, który porusza się na czworakach i zachowuje jak pies. Próbuje wyjaśnić, że nie wiedział, komu służy i że ma swoją dumę. Pojawia się jego pan - Gruby - i wydaje mu różne polecenia -Bobik (tak został nazwany) posłusznie je wykonuje i łasi się. Gruby chwali go: jest inteligentny, dobrze ułożony i liże. Bohater kupuje psa (tzn. Pana z Przedziałkiem) od Grubego za parę używanych skarpetek. Zamiast oczekiwanego koniaku i czarnej kawy proponuje Panu z Przedziałkiem wodę z miednicy, w której umył nogi Wujek - uczciwy człowiek. Powstrzymuje jednak posłusznego człowieka - psa przed jej wypiciem i proponuje mu kawę. Przynosi ją kelnerka (pokój zamienia się w kawiarnię). Chór Starców wymienia w porządku alfabetycznym wyrazy na literę t (wyliczankę kończy trener i tresura). Pan z Przedziałkiem i Bohater oglądają swoje dłonie: pierwszy ma je poplamione atramentem, zaś drugi - krwią wroga. Pierwszy bez skrępowania wyznaje, że przeżył wojnę dzięki żonie; za taką postawę zostaje wyrzucony z pokoju.
Chór Starców znowu podejmuje alfabetyczną wyliczankę wyrazów, tym razem zakończoną słowem martyrologia. Bohater czegoś gorączkowo szuka, wyjmuje z kieszeni mocny sznur, postanawia powiesić się w szafie. Po chwili jednak wychodzi z niej ze słowami: Sami się wieszajcie. Dostrzega brak zainteresowania kogokolwiek jego osobą, dlaczego więc miałby podejmować taki krok?
Kolejnym gościem jest podstarzała Tłusta Kobieta, która przypomina Bohaterowi, że podgląda! ją podczas kąpieli. Młodzieńcza fascynacja sprzed 25 lat zupełnie wygasła i mężczyzna przystępuje do lektury listów (od Zosi, od ojca i od przyjaciela z okazji 25. rocznicy ślubu - z datą 1902). Bohater wypomina jej, że wtedy odtrąciła jego zaloty, a teraz on nie chce jej widzieć. Obrzuca ją wyzwiskami i każe się wynieść. W tym momencie do pokoju wbiega Żywa Pani i z entuzjazmem opowiada Tłustej Kobiecie o stroju z żurnala, wylewnie się z nią żegna i wychodzi. Tłusta Kobieta zwija robótkę na drutach, skarży się na różne dolegliwości i wzywana głosami dzieci wychodzi (podczas jej wypowiedzi Bohater obojętnie czytał gazetę - tekst o kampanii cukrowniczej). Chór Starców nakazuje leżącemu, znudzonemu mężczyźnie działanie: Rób coś, ruszaj się, myśl, motywując je koniecznością biegu zdarzeń w teatrze. Pada przykład Becketta, gdzie postaci, choć bierne, jednak czują, cierpią i myślą. Bohater postanawia spać, jest niezdolny do jakiegokolwiek działania. Zdenerwowany natarczywością Starców podejmuje decyzję o ich zabiciu kuchennym nożem (dwóch przebija, trzeciemu odcina głowę i układa wszystkich na podłodze, po czym zadowolony z siebie uśmiecha się do widowni). W pełnym goryczy monologu uświadamia sobie bezsens swojego istnienia.
Do pokoju wchodzi ładna dziewczyna, prosi o ptysia i „pół czarnej". Wydawało jej się, że weszła do kawiarni. Jest Niemką. Bohater usiłuje jej powiedzieć, że nie czuje do niej nienawiści i życzy jej szczęścia - mimo trudnej przeszłości: Widzi pani, ja jestem uwalany we krwi... pani ojciec i ja polowaliśmy w lasach. Ona nie rozumie, o jakie polowanie chodzi. Z megafonu dobiegają słowa po niemiecku. Bohater staje „na baczność". Dziewczyna cicho wychodzi. Z megafonu rozlega się uspokajający tekst (zapisany wierszem): Nie bój się....
Następnie przychodzi nauczyciel, by egzaminować Bohatera. Spóźniona o 20 lat matura odbywa się w obecności Chóru Starców, który nagle ożył. Co mi pan powie na temat przyłączenia Rusi Czerwonej - pyta Nauczyciel. Egzaminowany nie docieka szczegółów -o jakie przyłączenie chodzi, do jakiego państwa, ale na zadane mu pytania szczegółowo odpowiada Starzec 1. Kolejne dotyczy tego, co ostatnio czytał, relacjonuje więc list czytelniczki do „Przyjaciółki" o komplikacjach związku erotycznego, w który uwikłane są jeszcze inne osoby. Komentarz Nauczyciela dotyczy postawy młodych, nastawionych na używanie życia.... Egzaminator pyta, kto w tej sytuacji będzie cierpiał, a następnie docieka, jakie są plany Bohatera na przyszłość. Starzec I odpowiada, że w wieku 80 lat postanowił uczyć się języka chińskiego. Uzyskuje za to pochwałę od Nauczyciela, który zwraca się do niego miody człowieku. Odpowiedź Starca I na kolejne pytanie (za co kocha Chopina) jest wyświechtanym, patetycznym frazesem: Chopin ukrył w kwiatach armaty, panie profesorze, i spopularyzował imię Polski na świecie. Do egzaminowania przystępuje teraz Bohater, pyta Nauczyciela o rękę, pięść, jabłko, guzik, wskazując konkretne przedmioty. Chór Starców rozpoczyna nową wyliczankę wyrazów na literę g. Jego tyradę przerywa wejście Sekretarki z dokumentami, które Bohater podpisuje wskazującym palcem. Chór Starców deklamuje fragment utworu Kochanowskiego, a potem fraszkę. Sekretarka informuje Bohatera, że od roku pod oknem czeka na wywiad Dziennikarz, więc gospodarz wyprasza Nauczyciela i odmawia mu pożyczenia stu złotych. Sekretarka wskakuje do łóżka Bohatera.
Przez pokój przechodzą kolejne osoby: jegomość z teczką. Para młodych [...]. Dwie panie w średnim wieku. Znowu przychodzą rodzice, Ojciec stara się uświadomić syna o tym, skąd się biorą dzieci, opowiada o dzieworództwie mszyc i partenogenezie wirczyków. Wydaje się, że uśpiony Bohater nie skorzystał z tej próby wychowania seksualnego, przerywanej wyliczanką alfabetyczną Chóru Starców. Bohater użala się nad losem swojego ojca, „szarego człowieka", „małego urzędnika" - Tacy ludzie odchodzą szybko. Zapomina się o nich. Wyjdziecie stąd i zapomnicie o mnie. Prawda? już zapominacie. Opowiada Sekretarce, kim chciał zostać, będąc dzieckiem, dodaje: Teraz zawsze jestem sobą i stwierdza swoją wewnętrzną pustkę: Wszystko jest na zewnątrz. Kobieta podaje mu jabłko (Zjedz... skuś się...,), on jednak znowu zasypia. Chór Starców szeptem deklamuje ten sam fragment Ody do młodości, co na początku, po czym opuszcza cicho pokój. Przez pomieszczenie - ulicę przechodzą różni ludzie, z jednym z nich wychodzi Sekretarka, zaś obok łóżka Bohatera przystaje Dziennikarz. Pyta leżącego czy jest zadowolony z życia, jakie są jego plany na przyszłość, poglądy polityczne, co zamierza
przedsięwziąć, by zapewnić światu pokój, czy kocha ludzkość i dlaczego. Uzyskuje wymijające, nic nie znaczące odpowiedzi i zaproszę nie na rozmowę kolo południa, bo teraz (o piątej rano) trudno się skupić.
Do utworu autor dołączył dodatkowe sceny (Odmiany tekstu). Do pokoju wchodzi chłopiec w harcerskim mundurku - Przyjaciel z Dzieciństwa - i przypomina o spowiedzi u Franciszkanów. Bohater opowiada mu o prefekcie, nazywanym „Burdelem", który wyjechał do Ameryki zaraz na początku wojny. Przybyły stwierdza, że nic o tym nie wie, bo utopił się w 1936 r. Bohater opowiada mu więc o wojnie - o zniszczeniach, bombardowaniu, okupacji, śmierci milionów ludzi. Po wyjściu Przyjaciela z Dzieciństwa przychodzi Tłusta Kobieta. Przypomina Bohaterowi, że podglądał ją przed 23 laty, on; żali się na swój los - została wykorzystana przez mężczyznę, który ją porzucił dla innej. Zniecierpliwiony Bohater uciszają, chce spokojnie czytać gazetę.
Akt II, obraz I. Bohater siedzi na krześle w tym samym pokoju, zarost na twarzy symbolizuje upływ czasu. Przychodzi Kelner i przyjmuje zamówienie złożone w języku węgierskim, pyta czy gościowi podoba się Budapeszt. Informuje, że przechodzące przez, pokój - restaurację dziewczyny udają się na basen. Bohater wyjawia, że jest poetą. Wydaje mu się, że widzi za oknem szubienicę z wisielcami. Kelner uspokaja go - to karuzela - i wyznaje, że on również pisuje wiersze.
Obraz II. Chłop Wrona przypomina się Bohaterowi jako znajomy z oddziału partyzanckiego, nazywa go podchorążym i wspomina, jak został przezeń „rozwalony". Bohater nie podejmuje rozmowy, każe przyjść innego dnia i kładzie się obok Sekretarki. Stwierdza, że nie ma już nic do załatwienia. Do pokoju wchodzi Dziewczyna i prosi o ptysia i „pół czarnej". Bohater zarzuca jej, że nie dostrzega w nim człowieka, a on tymczasem umiera. Chłop daremnie próbuje nawiązać kontakt z odwróconym twarzą do ściany Bohaterem.
Pojawiają się dwaj urzędnicy i przystępują do mierzenia pomieszczenia. Wrona wspomina jak zginął przypadkowo zastrzelony przez Bohatera, który czyścił broń. Ten jednak chce odegnać myśli o wojnie, ostatecznie stwierdza: Rozkaz to rozkaz, dając do zrozumienia, że nie był to tylko wypadek. Do pokoju wchodzi Dziennikarka. Wywiad z Bohaterem jako poetą przerywa Młody Mężczyzna, który chce pożyczyć pieniądze i wyżalić się komuś'. Gospodarz traktuje go jak natręta i nudziarza. Wyjawia, że kierował się w pracy twórczej miłością do prostego człowieka. Wrona stwierdza, że takich już w kraju nie ma. Miody Mężczyzna ciągle usiłuje opowiadać o przeżytych cierpieniach. Bohater patetycznie stwierdza: Całą pustkę, cały strach współczesnej ludzkości noszę w brzuchu, następnie użala się nad losem Kierkegaarda, pozbawionego radości dzieciństwa na skutek metod wychowawczych stosowanych przez ojca. Dziennikarka rozbiera się i wchodzi do łóżka, tymczasem Bohater opowiada Wronie o Paryżu, a potem o tym, że jest już po rewolucji. Chłop zarzuca mu, że jak zawsze wymiguje się - nie chce zająć stanowiska w sprawie socjalizmu. Bohatera odwiedza wracający z pielgrzymki do Częstochowy Wujek, który otrzymuje miskę z wodą i moczy nogi. Bohater zachwyca się tym, że wszystko, co dotyczy Wujka, jest prawdziwe. Nagle pojawia się Stary Górnik, który opowiada Wujkowi, że jego krewny w 1950 lub 1951 r. odwiedził kopalnię wraz z panienką ze Związków Zawodowych, a później zamiast ujawnić biedę górników (podarte portki), napisał o sztucznych ogniach. Wujek broni oskarżanego -były trudne czasy, wszyscy klaskali. Stary Górnik przyznaje, że i on klaskał, bo się bał, po czym usprawiedliwia Bohatera: Niech śpi... młody to głupi.
Bohater zasypia; przez pokój przechodzą różni ludzie; zatrzymują się: Kobieta, Mężczyzna i Chłopak. Ona mówi, że nie są dla niej ważne sprawy innego człowieka, niepotrzebnie mówi on o swoich problemach. Potem wita się wylewnie z obudzoną Dziennikarką
1 opisuje krój sukni z wełny - model z 1954 r. Dziennikarka cytuje słowa jakiegoś" sławnego laureata (nie wiadomo jakiego konkursu) z Paryża, że ludzie to kupa zwierząt pełzająca po gównie. W didaskaliach autor podaje informację, że co pięć minut, bez względu na to, co dzieje się na scenie, wchodzi jakaś baba i poirytowanym głosem mówi: Wacuś, ubrudziłeś sobie rączki. Masz majteczki, spodenki ubrudzone. Usiądź na słoneczku. Masz brudne rączki.
1