Czesław Miłosz „Zniewolony umysł” - opracowanie
Wiadomości wstępne
„Zniewolony umysł” został napisany w 1951 roku w Maisons-Laffitte, w domu „Kultury” Jerzego Giedroycia, gdzie Miłosz mieszkał po, jak sam to określił, zerwaniu stosunków z Warszawą. Pisał go w pełni stalinizmu, z myślą o kolegach w Polsce i publiczności zachodniej, której chciał uświadomić „powagę ofensywy ideologicznej na Wschodzie”. Książka została wydana w 1953 roku przez Instytut Literacki czyli paryską „Kulturę”. Równocześnie z polskim wydaniem ukazała się wersja angielska („The Captive Mind”) w Anglii, Stanach Zjednoczonych oraz Kanadzie. W Paryżu nakładem Gallimarda wydano wersje francuską („La pensée captive”).
„Zniewolony umysł” stanowi próbę analizy myślenia charakterystycznego dla zwolenników „Nowej Wiary”. Istotne jest to, że pisarz nie chciał ograniczyć się do wykazania, że głównym powodem ulegania władzy komunistycznej był strach bądź też chęć robienia kariery. Wskazał, że "poza zwyczajnym strachem, poza chęcią uchronienia się przed nędzą i fizycznym zniszczeniem działa pragnienie wewnętrznej harmonii i szczęścia", a iluzję tego dawała Nowa Wiara .
Bolesław Bolecki, który przeprowadził rozmowę o „Zniewolonym umyśle” z samym Miłoszem, uważa, że „Warto czytać „Zniewolony umysł” jako esej, przypowieść parabolę, lub nawet jako powieść biograficzną. To rzecz o ludzkiej duszy, o namiętnościach i ambicjach, o zakłamaniu i prawdzie, o okrucieństwie człowieka i historii oraz o ludzkiej komedii pomyłek. A także - o manipulacji cynicznie dokonywanej na języku, pojęciach, uczuciach, wartościach, a wreszcie na ludziach. W swym najgłębszym sensie „Zniewolony umysł” jest zakamuflowanym traktatem moralnym i historiozoficznym: czytelnikom zachodnim wyjaśnia mentalność wschodnioeuropejskich intelektualistów doby stalinowskiej, a samemu autorowi pozwala wyrzucić z siebie resztki trujących jadów oszalałej doktryny”.
Alfa, Beta, Gamma, Delta - deszyfracja
Miłosz chciał opisać środowisko, które dobrze znał, dlatego też za swoich bohaterów wybrał literatów. Alfa, Beta, Gamma i Delta to pseudonimy, za którymi kryją się realne osoby, na których wzorował się pisarz. Oczywiście można dokonać ich deszyfracji, gdyż bardzo konkretne biografie bohaterów „Zniewolonego umysłu” nie pozostawiają wątpliwości, o kim jest mowa. I tak Alfa to Jerzy Andrzejewski, Beta to Tadeusz Borowski, Gamma jest pseudonimem Jerzego Putramenta, a Delta to Gałczyński. Jeden z badaczy twórczości Miłosza - Bolecki, słusznie zauważa, że „Zniewolony umysł” jest przede wszystkim książką literacką, w której „sylwetki konkretnych pisarzy są metaforycznymi uogólnieniami przypadków ponadjednostkowych”.
Deszyfracja nie wydaje się konieczna, z prostego względu, otóż jeśli autorowi chodziłoby o pokazanie konkretnych jednostek, nie wykorzystałby zapewne pseudonimów. Te cztery studia portretowe pisarzy pokazały indywidualne rozterki oraz dramat ludzi żyjących w totalitarnym kraju.
Intencja autora „Zniewolonego umysłu”
Miłosz we wstępie do „Zniewolonego umysłu” informuje czytelnika, że chce w swym utworze pokazać, jak pracuje myśl człowieka żyjącego w ludowych demokracjach. Jego obserwacje dotyczą środowiska pisarzy i artystów, grupy odgrywającej duże znaczenie w ówczesnej Warszawie. Poprzez analizę przemian, jakie zachodzą w psychice przedstawicieli „Nowej Wiary” chce dać odpowiedź na pytanie, dlaczego intelektualiści ulegali doktrynie marksistowskiej. Przyczyn było wiele, począwszy od przywiązania do tego, co już się osiągnęło w danym miejscu, strachem przed wygnaniem, poprzez solidarność z przyjaciółmi, aż po względy ideologiczne. Mimo nieufności wobec nowej „religii mas” oraz metody, na której się opierała wielu podlegało jej wpływom. „Zniewolony umysł” - jak pisze Miłosz - jest zarówno próbą opisu, jak i dialogiem z tymi, którzy opowiadają się za stalinizmem, i dialogiem ze sobą samym. Jest w niej (książce) tyleż obserwacji co introspekcji.
Wpływ Witkacego
Miłosz wskazuje, że bardzo duży wpływ na napisanie „Zniewolonego umysłu” wywarł Witkacy, a głównie jego dwie powieści - „Nienasycenie”, oraz „Pożegnanie jesieni”. To od niego zaczerpnął kluczowe pojęcie „Murti-Bing”, oznaczające pigułkę, która przenosiła światopogląd droga organiczną. Dzięki niemu Miłosz w wyrazisty sposób wprowadził koncepcję „Nowej Wiary”. Jak pisze sam poeta, najbardziej przyciągały go w Witkacym „brutalne rysy” jego pisarstwa, „kiedy portretował w krzywym lustrze Polskę i Europę międzywojnia”. Witkacy był przekonany, że rozszerzenie się na całą Europe rewolucji
jest nieuniknione. Jego cała twórczość jest przepełniona jest swoistym lekiem przed bezwzględną koniecznością historii. Miłosz był świadkiem pochodu Armii Czerwonej, i jego zdaniem wyglądał on dokładnie tak jak opisał go Witkacy w swoich powieściach.
Wielogłosowość „Zniewolonego umysłu”
Charakterystycznym elementem „Zniewolonego umysłu” jest jego wielogłosowość. Miłosz chce jak najwierniej przedstawić specyfikę myślenia człowieka „Nowej Wiary”. W tym celu niejako oddaje swój głos, pozwala przemawiać komuniście, by mógł wyłożyć swoje racje. Te „komunistyczne” wypowiedzi były często utożsamiano z myślami samego pisarza, w wyniku czego został on posądzony o kryptokomunizm. Autor „Zniewolonego umysłu” napisał: „Rzeczywiście stopień mojej identyfikacji z różnymi głosami jest bardzo wysoki, bo te głosy mieszkały we mnie - i dlatego dla marksistów i ich sympatyków książka była przekonywająca, odtwarzał ich własny dialog wewnętrzny”. W swoim imieniu Miłosz mówi w rozdziale ostatnim, zatytułowanym „Bałtowie”, dlatego tez ma on najbardziej osobisty charakter.
Recepcja Zniewolonego umysłu i opinie na jego temat
Książka Miłosza wzbudziła bardzo wiele emocji, we Francji pojawiały się jedynie recenzje negatywne, Autor został nazwany „sługusem imperializmu”. Pozytywne opinie pojawiły się w Ameryce w pismach poświęconym naukom politycznym i socjologii. Wśród polskiej emigracji dominowało przekonanie, że Miłosz napisał książkę nieodpowiadającą ówczesnej rzeczywistości (m. in. opinia Herlinga-Grudzińskiego). W niedługim czasie „Zniewolony umysł” stal się jedną z najgłośniejszych publikacji. Przełożono go na wiele języków (angielski, niemiecki, włoski, hiszpański), a wypowiadali się o nim zarówno pisarze, socjologowie, jak i filozofowie. Wystarczy wspomnieć chociażby o tym ze Bertrand Russel napisał przedmowę do wydania angielskiego, zaś Jaspers do wydania niemieckiego. Oto niektóre z opinii na temat „Zniewolonego umysłu”:
• Gustaw Herling-Grudziński w „Dzienniku pisanym nocą” napisał:
„Miłosz ma oczywiście rację, że nie załatwi się sprawy jednym zdaniem: <>. Miłosz uważa kryterium "moralistyczne" za mało tu przydatne, zbyt płytkie. Ja za główne, jeśli nie jedyne. Wiem coś o tym z własnych obserwacji, ze Lwowa pod okupacją sowiecką, który był swego rodzaju poligonem powojennej rzeczywistości krajowej: szalały na nim wśród intelektualistów strach, głupota, znieprawienie. Do mojej listy deprawacyjnej trzeba dołączyć chorobę nagminną u literatów: próżność”.
• Thomas Merton w „Liście do Czesława Miłosza” z 28 lutego 1959 roku napisał:
„Cokolwiek by Pan odczuwał w związku ze <>, na pewno jest to książka, która powinna była zostać napisana, a takiej książki nie dałoby się w ogóle napisać bez ogromnych niedociągnięć. Być może wszystkie one były nieuniknione. Z doznawanego cierpienia wypłynie dobro dla Pana i dla innych. Moim zdaniem jest to książka wyjątkowa”.
• Witold Gombrowicz, w „Dzienniku” z lat 1953-56 znajdujemy następująca opinię na temat utworu Miłosza:
„Skończyłem książkę Miłosza. Niezmiernie pouczająca lektura dla nas wszystkich, dla literatów polskich - także wstrząsająca. Bez przerwy prawie myślę o tym, gdy jestem sam i coraz mniej mnie interesuje Miłosz - obrońca zachodniej cywilizacji, a coraz bardziej Miłosz - przeciwnik i rywal Zachodu. Tam, gdzie on usiłuje być odmienny od zachodnich pisarzy, jest dla mnie najważniejszy. Wyczuwam w nim to samo, co we mnie tkwi, to jest niechęć i lekceważenie w stosunku do nich, zmieszane z gorzką bezsilnością…Miłosz walczy na dwa fronty: tu idzie nie tylko o to, aby w imię kultury zachodniej potępić Wschód, lecz także o to, aby Zachodowi narzucić własne, odrębne przeżycie, stamtąd wyniesione, i swoja nowa wiedzę o świecie. I ten pojedynek, już nieomal osobisty, polskiego nowoczesnego pisarza z Zachodem, gdzie gra toczy się o wykazanie własnej wartości, siły, odrębności, jest dla mnie ciekawszy niż cała analiza komunizmu […]”.
• Szef paryskiej „Kultury” - Jerzy Giedroyć również nie został obojętny wobec „Zniewolonego umysłu”:
„Miłosza Zniewolony umysł był dla mnie książką ważną, gdyż odegrała wielką rolę, ale uważałem ją za książkę fałszywą, gdyż jak to zauważył Grudziński, kreowała mit ketmana, podczas gdy w grę wchodził po prostu pospolity strach i oportunizm. Książka ta nie ułatwiła mi zrozumienia świata komunistycznego. Ale ułatwiła mi zrozumienie polskiego środowiska intelektualnego, pozbawiając mnie wielu złudzeń”.