Robiło się coraz ciaśniej. Nie można się było poruszać, nawet stanie w miejscu sprawiało trudności. Najmniejsze, popychane i szturchane przez Większe, zostały zepchnięte na skraj i przytłoczone przez Największe, które się nie wiedzieć dlaczego jeszcze bardziej nadymały i rozpychały. Awantura wisiała w powietrzu:
Nie pchaj się! - zapiszczała Chuda.
Ja się nie pcham, ty się pchasz! - odparowała Gruba.
Już nie mogę oddychać! - żaliła się Najmłodsza.
Mazgaj! Płaczka!
Cicho tam! Nie kłócić się! - krzyknął zdenerwowany ojciec Grom.
Przez chwilę zapanowała cisza, ale ponieważ, tłok zrobił się jeszcze większy, sprzeczki i awantury wybuchały ze zdwojoną siłą. Wtedy Grom chwycił złocisty bat i ciach! ciach! po niesfornych, kłócących się kroplach. A gdy i to nie pomogło, tupnął nogą tak mocno, że zadudniło w całym niebie i odbiło się echem od ziemi. I ot zdarzyło się coś, czego żadna z kłócących się sióstr kropelek nie przewidziała: wszystkie i te Największe, i te Średnie, i te całkiem Malutkie zaczęły gwałtownie opadać w dół.
Ojej! zawołała przerażona Najmłodsza. - Chwyciła za rękę Grubą - jak zimno! Przytul mnie!
Nagle poczuła się lekka i zamiast gwałtowni opadać na ziemię, zaczęła unosić się w górę, potem skręciła w bok i znów osunęła się trochę w dół. Jej siostry z lewej i prawej strony, a także nad nią i pod nią wirowały, koziołkowały: tańczyły prześlicznie. Wszystkie były teraz przystrojone w białe, skrząc się sukienki. Najmłodsza spojrzała na siebie.
Ach! Jaką mam piękną sukienkę! - zawołała z zachwytem.
I ja! I ja! - wtórowały jej śnieżynki, klaszczą< z radości w dłonie.
Jak dużo mam srebrzystych rączek: jedna, druga, trzecia... szósta!
Ja też mam sześć rąk - powiedziała, śmiejąc się Gruba.
I ja! I ja! - chwaliły się inne.
Zza chmur wyjrzało słonko. Najmłodszej zrobiło się teraz bardzo wesoło. Wykręciła pirueta spojrzała w dół: pola, lasy, drogi, domy całe bieli. Wszędzie srebrzyste i biało! Chciała się trzymać na najwyższej wieży kościoła albo na drzewie, by móc ciągle patrzeć na ten piękny zimowo - srebrzysty świat. Znów zawirowała, zatańczyła i zmęczona zapragnęła odpocząć. Opadła. Zrobiło jej się ciepło.
Gdzie ja jestem? - zapytała przestraszona.
W górskim strumyku - odpowiedziały jej nieznane głosy. - Nie bój się. Nie zrobimy ci krzywdy... My wprawdzie nie spadłyśmy z chmury i nie byłyśmy śnieżnymi płatkami tak jak ty, tylko wypłynęłyśmy z głębi ziemi, z. górskiego źródła, ale teraz będziemy płynęły razem.
A dokąd?
Nie wiemy, ale nasza wędrówka z pewnością będzie ciekawa!
* * *
Wielka, szeroka rzeka, pokryta gęstą krą, płynęła wolno i leniwie. Po obu stronach wznosiły się wysokie budynki: fabryki, elektrownie, domy mieszkalne. W tej szerokiej rzece Najmłodsza czuła się samotna i zagubiona, l już chciała przytulić się do zimnej kry, gdy usłyszała wołanie:
Mała, chodź do nas! Jesteśmy tu razem z Grubą.
Ojej, to ty, Najstarsza? - ucieszyła się. - Jak to dobrze! Co teraz z nami będzie? - niepokoiła się Najmłodsza.
A co ma być! Damy nura w głąb rzeki. Tam jest cieplej - odpowiedziała Najstarsza.
Ja już bym chciała do miasta - prosiła Gruba.
Zaraz was zaprowadzę. Weźmy się za ręce i płyńmy razem do mieszkań i fabryk.
Ja się boję, ja nie chcę do fabryki! zatkała Gruba.
Ja też nie! wtórowała Najmłodsza.
Niczego się nie boję, ale ja też nie chcę oznajmiła Najstarsza. Trzymajcie się mnie, ^
a wszystko będzie dobrze. Uwaga, dajemy nura. Na sarno dno... Gruba, nie tu, nie tu!...
Wołanie Najstarszej nie pomogło. Grubej już nie było. Popłynęła z większością koleżanek wielką rurą do fabryki. Czuła się obco i samotnie. Bała
Się.
Koleżanko zagadnęła płynącą najbliżej kropelkę dokąd nas tłoczą?
Na pewno nie wiem, ale chyba do fabryki chemicznej... Tam ciągle potrzebują wody. Wody i wody! Nienasyceni!
- Czy tam jest ciekawie i przyjemnie? - pytała dalej Gruba.
Przyjemnie? Raczysz sobie żartować! To najgorsze, co może nas spotkać... Radzę ci: zamknij oczy i uszy, zatkaj nos i staraj się uciekać tam, gdzie nas najwięcej.
Nieznajoma nic nie przesadziła. Gruba przeżywała prawdziwe męki. Najpierw wtłoczyli ją do szklanych rur, którymi razem z innymi kroplami pędziła z ogromną prędkością. Próbowała otworzyć oczy, ale widziała tylko migotanie świateł. Potem mocno ją podgrzewali i gwałtownie chłodzili. Później zmieszali z czymś okropnie cuchną
cym, niesamowicie gryzącym i czarnym. Wtedy właśnie Gruba straciła przytomność. Zemdlała...
Tymczasem Najstarsza i Najmłodsza spokojnie, choć w zupełnej ciemności i ogromnym ścisku, płynęły przed siebie. Po pewnym czasie stanęły przed jakąś bramą.
I co teraz? - spytała Najmłodsza.
- Musimy czekać, aż odkręcą kurek.
- Piotrek! Słyszysz mnie, Piotrek? do kropelek doszedł ludzki głos. Chodź się szybko myć, już najwyższy czas!
- Cha, cha, cha!-zaśmiała się Najstarsza. Ale mamy szczęście. Zobaczysz, jak będzie przyjemnie...
Coś zaświstało, zaszumiało. Kropelkom zaczęło się robić ciepło, cieplej, gorąco!... Poczuły, że spadają na coś białego, ale twardego. W kilkanaście minut później Najmłodszą coś gwałtownie uderzyło aż podskoczyła wysoko w górę.
- Nie chlap, Piotrek! - znów usłyszała ludzki głos.
Mały golasek siedział w wannie i rączkami uderzał w wodę. Kropelki podskakiwały i opadały. Chłopiec śmiał się. Śmiały się też kropelki.
Najmłodsza, Najstarsza i setki ich koleżanek wpadały na plecki Piotrusia, na główkę, na ra-mionka...
W tej zabawie Najmłodsza nie zauważyła nawet, że zmieszała się z pianą mydlaną i zrobiła się biała. A potem...
A potem spłynęła z wanny grubą, cuchnącą rurą... Po drodze z różnych otworów dopływały miliony białych, zielonych, burych - brudnych i śmierdzących kropelek.
Do oczyszczalni ścieków, do oczyszczalni! - słyszała zewsząd wołanie.
Najmłodsza, zatykając nos, płynęła wolno, wolniutko. Półprzytomna zatrzymała się na chwilę i aż przetarła oczy ze zdziwienia.
Gruba, to ty? To naprawdę ty? Jak to dobrze, że ciebie spotkałam!
Gruba nie odpowiedziała. Była jakaś odmieniona, pożółkła i jakby jeszcze bardziej pękata. obojętna na to, co się z nią i wokół niej dzieje. Bierz Grubą za ręce i ciągnijmy ją razem
usłyszała głos Najstarszej.
- I ty tu jesteś! ucieszyła się Najmłodsza.
Chciała o coś Najstarszą zapytać, ale nie miała na to czasu. Kropelki wciąż się rozdzielały, by ominąć jakieś gałęzie, skorupy, brudne szmaty. Po chwili stanęły przed wielką żelazną kratą.
- Mała, płyń blisko mnie. Grubą ja się będę opiekować! - zawołała Najstarsza.
Spotkały się po drugiej stronie kraty. Najmłodsza obejrzała się za siebie.
- Oho! Spójrz, siostrzyczko, wszystkie gałęzie i nieczystości pozostały z tamtej strony!
- Jeszcze nie wszystkie. Uważaj, patrz przed siebie! rozkazała Najstarsza. - Przepychamy się przez piasek.
Zrobiło się ciasno i duszno.
- Teraz zamknij oczy i zatkaj uszy dyrygowała Najstarsza - będą nas karmić środkami chemicznymi.
A potem siostrzyczki kropelki znalazły się w dużym osadniku. Najmłodsza pierwsza otworzyła oczy. Wokół było czysto i spokojnie. Gruba też przyszła już do siebie, uśmiechała się blado i chwyciła siostrę za rękę.
Co teraz będzie? zaciekawiła się Najmłodsza.
Gruba i Najmłodsza nie usłyszały odpowiedzi. Z wielkiego goi-uca spociły się niemiłosiernie. A gdy znalazły się na samej krawędzi osadnika. nagle oderwały się od swoich sióstr i leciutko pos/yhowaty w górę. Po chwili usłys/aty karcący. lec/ najmilszy glos mamy Chmury:
No. jesteście wres/cie! A gd/.ie Najstarsza? Najstarsza'.' /.dziwiły się Gruba i Najmłod-s/.a. Nie wiemy. W oczyszczalni byłyśmy razem. My poleciałyśmy w górę...
A Najstars/a /.ostała na /iemi dokońc/yła Chmura. Trudno. Tera/ bi|d/.cie gr/ec/nc i po-
slus/ne, by znów ojca nie ro/gniewać. Wędrujemy na północ.
Gruba powiedziała szeptem Najmłodsza a ty nie chciałabyś jeszcze tam. w dole. zostać i zohac/yć morze?
Czy ja wiem? odparła Gruba. Mo/e bym chciała. Ale przestań się pchać!
Ja się pcham? To ty się pchasz na mnie! /.nów zaczynasz?!
Cisza tam! zamruczał groźnie ojciec Grom...